Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 40 z 52 Previous  1 ... 21 ... 39, 40, 41 ... 46 ... 52  Next

Go down

Pisanie 08.06.17 20:17  •  Bar - Page 40 Empty Re: Bar
- Drzwi Edenu są przeważnie otwarte.
Mało kiedy zdarzało się, aby Kaijin zatajała swoje umiejętności bądź hamowała się przed używaniem jej zdolności w pełnej ich, cudownej oraz niebezpiecznej krasie, jednakże potrafiła zrozumieć, dlaczego ktoś chciałby celowo, umyślnie przegrywać przy bilardowej rozgrywce. Jeśli Luna okazałaby się zbyt dobra i zmiatająca zwycięstwo spod stóp każdego, kto wyzwałby ją na pojedynek, to w pewnej chwili zabrakłoby jej oponentów, ponieważ ludzie poczęliby się zniechęcać ciągłym przegrywaniem oraz brakiem chociażby najwątlejszej, najmniejszej iskierki możliwości na osiągnięcie sukcesu. Prawda, jacyś zapaleńcy i gorliwi, niezłomni oraz uparci osobnicy dalej by się z nią zakładali w próbie rozgromienia jej podczas którejś szczęśliwej dla nich, pozytywnej rundzie, lecz wyzwań i potencjalnych pieniędzy nie byłoby aż tyle, ile Pani Android mogła pozgarniać w obecnej swojej, świetnej sytuacji. Te parę razy, kiedy zdecydowała się odpuścić i podarować komuś wygraną starczyły, aby nie wystraszyć innych, możliwych hazardzistów łaknących związać się z nią w bilardowym boju. Srebrnooka Anielica, z kolei, chciała zobaczyć, jak wiele jest w Lunie zapału, chęci rywalizacji i pożądania zwycięstwa - i jak na razie się nie zawiodła, gdyż rywalka jej nie tylko od razu wpłynęła w sidła aktualnego ich, drobnego układu hazardowego niby doświadczona, pewna siebie syrena, ale i z własnej inicjatywy chciała pociągnąć go dalej, kiedy to trafił się pomiędzy nimi piękny, lśniący remis.

Bezskrzydła wysłanniczka Niebios położyła dzierżony dotąd kij na brzegu stołu, po czym sięgnęła do noszonej przy pasie kabury i wyciągnęła z niego dwa kolejne banknoty. Papierki te wartościowe niedługo później dołączyły do tych już tworzących miniaturowy stosik przeznaczony na nagrodę dla tej, która wbije najwięcej bil za jednym zamachem - Kaijin dorzuciła je tam bez jakiegokolwiek zawahania czy niepewności, jasno wyrażając swoje stanowisko wobec tego typu rozrywki. Posłała Lunie ten swój niezmącony, spokojny uśmiech, aby ustawić następnie dziesięć bil w równiutkim, ładnym trójkącie i przed nim umiejscowić tego nieszczęsnego zamiennika dla białej, rozgrywającej kuli. Cztery pozostałe, które do tego momentu także były aktywne w rozgrywce odstawione zostały na bok, do przeznaczonego dla nich schowka.
- Zwiększymy troszkę ilość, hm? Każda z nas ma możliwość wbicia pojedynczym ruchem dziesięć bil - odezwała się stonowanym głosem, chwytając za swój porzucony przed chwilką kijek i przekręcając go zwinnie, zręcznie w dłoni - wydawała się czynić to niemalże odruchowo, bez większego pomyślunku i możliwe, iż związane to było z noszoną przez nią na plecach, parasolową bronią. - Zechcesz zacząć? Ustawię je potem tak samo dla swojej kolejki, żebyśmy obie miały identyczne, równe szanse - dodała miękko, teatralnie wręcz skłaniając się i wskazując wolną, otwartą dłonią ku rozłożonym perfekcyjnie kulom.

Tym razem dla dziesięciu, ne.
1 - 10 - Jedna bila
11 - 20 - Dwie bile
21 - 30 - Trzy bile
31 - 40 - Cztery bile
41 - 50 - Pięć bil
51 - 60 - Sześć bil
61 - 70 - Siedem bil
71 - 80 - Osiem bil
81 - 90 - Dziewięć bil
91 - 100 - Dziesięć
c:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.06.17 22:16  •  Bar - Page 40 Empty Re: Bar
Zapał i chęć rywalizacji, co więcej chęć wygranej to było coś co można powiedzieć, że było jedną z podstawowych definicji Luny. Dlatego zajmuje teraz pozycję jaką zajmuje. Oczywiście są i inne rzeczy, które definiują Lunę. Wierność DOGS-om, zamiłowanie do przemocy i broni, żądza krwi. Ale tego raczej Kaijin tutaj przy tej okazji nie zobaczy. Sama uśmiechnęła się kącikami ust, sięgnęła do własnej kieszeni i położyła kolejne dwa banknoty na już całkiem pokaźnym stosie. Uniosła rękę chcąc dać znać Kaijin by poczekała po czym po raz kolejny przepchnęła się do baru, gdzie wlano kolejną porcję trunku do jej opróżnionej już szklanki i przepchnęła się po raz kolejny w miejsce gdzie stał stół bilardowy i czekała jej towarzyszka tego wieczoru. Luna wzięła kilka łyków 'whisky' przypatrując się jak ta wyciąga i ustawia wszystkie bile w ładny trójkąt. Luna przyjrzała się mu uważnie przez chwilę, tak by obliczyć wszystkie możliwości i opcje strzału jakie ma by wbić ich najwięcej. Nachyliła się i oddała strzał. Obserwowała jak bile wpadają jedna po drugiej z trójkąta tam gdzie powinny. Jedna, druga, trzecia, czwarta, piąta, szósta (Wynik rzutu - 52) i...coś chyba poszło nie tak bo bila odbiła się w drugą stronę niż powinna. Czyżby siła została wytracona po uderzeniu tak wielu bil? Luna nie była do końca zadowolona, jednak wyjęła wszystkie bile i na nowo ułożyła je w zgrabny trójkąt.
-Proszę. Teraz Twoja kolej. Niech wygra najlepszy powiedziała po czym odsunęła się pod ścianę by obserwować poczynania Kaijin.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.06.17 17:11  •  Bar - Page 40 Empty Re: Bar
Każda sytuacja pokazuje inne oblicze człowieka - to spokojniejsze, podlejsze czy weselsze - przez co naprawdę trudno jest poznać kogoś w miarę chociażby dogłębnie po pierwszym, wstępnym spotkaniu go i spędzeniu z nim paru chwiejnych, ulatujących niby puszyste chmurki momentach. Nie wspominając o tym, iż prawdziwe oblicze - twarz niezasłonięta żadną maską i niepomalowana jakimkolwiek makijażem wymyślnym oraz barwnym, oszukańczym - danej osoby ujawnia się dopiero w kryzysowych, kluczowych dla niej i nierzadko tragicznych w skutkach chwilach, toteż istnieje szansa na to, że nie zna się tego surowego, autentycznego i realnego charakteru nawet wtedy, kiedy chodzi o najlepszego przyjaciela. Tylko czy ktoś w ogóle chciałby i łaknąłby dotknąć tej przerażającej, potencjalnie szkodliwej dla postrzeganego wizerunku czyjegoś BFF powierzchni? Czasami lepiej jest, przecież, pozostać w słodkiej, przyjaznej ignorancji wobec tego, co skrywa się i czai w duszach najbliższych nam ludzi - niewiedza jest błogosławieństwem, powiadają i niekiedy rzeczywiście można się z tym zgodzić, można temu przytaknąć i poprzeć poważnym, rozsądnym skinieniem głowy.

Srebrnooka, bezskrzydła Anielica zaczekała cierpliwie, aż Luna wykona swoją rundę do baru po nowy zapas tak uwielbianego przez nią - sądząc po wypitej ilości, braku reakcji na wlewane do żołądka procenty oraz niekrzywieniu ślicznej twarzyczki przy dokonywanych łykach palącego gardło, otumaniającego myśli typowego człowieczka trunku - alkoholu - czynność ta wykonana została stosunkowo szybko i bez przeszkód, jako że gapie przepuścili ją bez jakichkolwiek protestów lub marudzeń zarówno w jedną stronę, jak i drugą. Kaijin uśmiechnęła się do nich łagodnie i delikatnie, nie dziękując jednak na głos za to niestwarzanie problemów - a wiadomo, jakie zdarzają się motłochy w lokalach tego typu i na dodatek przy przyciągających uwagę, ciekawych niezwykle wydarzeniach - jej towarzyszce oraz rywalce - po części dlatego, ponieważ wiedziała, że widzowie ci nie chcieli sobie najzwyczajniej w świecie narobić kłopotów u Pani Android i stanąć po złej jej, jadowitej i niebezpiecznej stronie. Szczególnie stali bywalcy, którzy kojarzyli ją i może nawet doskonale znali odsuwali jej się natychmiastowo z drogi, nie zamierzając obudzić się na drugi dzień z podbitym okiem czy pogruchotanymi boleśnie kośćmi. No cóż.
- Ho, ho! Sześć bil - rzuciła Kai z aprobującą, gratulującą nutą w głosie, przyklaskując Lunie raz na podkreślenie tego niby zakamuflowanego, acz świetnie widocznego i odczuwalnego w tonie wypowiedzi komplementu. Poczekała po tym, aż kompanka jej ustawi kule w identycznym do poprzedniego ułożeniu i już podeszła raźnie do stołu z kijem gotowym do wykonania ruchu. Pochyliła się, oparła lekko o drewniany, nieco obdarty brzeg tegoż zacnego mebla bilardowego i wycelowała w 'piłeczkę' robiącą za ich rozgrywającą. Ciach! Zaśmiała się miękko, kiedy pięć bil wpadło idealnie, pięknie do wypatrzonych, odpowiednich łuz, zaś dwie 'zderpiły' kompletnie i po drodze zderzyły się ze sobą, w konsekwencji mijając się z wyznaczonymi im dziurami. - Wygląda na to, że tę rundę wygrałaś - odezwała się bez cienia żalu czy złości, a z czającą się między wyrazami iskierką pochwały dla bilardowych umiejętności oraz zdolności Pani Android. Mały tłumik zebrany wokół nich, tymczasem, wybuchł oklaskami, gwizdami i wymienianymi między klientami banknotami - widać nie tylko one porwały się na hazardowe radości, heh.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.06.17 22:01  •  Bar - Page 40 Empty Re: Bar
Czy da się drugiego człowieka w ogóle dobrze poznać? Wszak nawet najbliżsi często nas zaskakują i to najczęściej niekorzystnie. Sprawiają nam ból i zawód. Luna wiedziała, że może liczyć na swoje umiejętności. I na DOGS. Dlaczego w nich była? Bo zasady były bardzo jasne, spajały ich w jedną rodzinę, kary również były jasno sformułowane. Nie było miejsca na odcienie szarości, na pokrętne tłumaczenia. Słodka ignorancja nie była dla Luny. Ona zazwyczaj spodziewała się najgorszego. I rzadko się myliła, choć raz na jakiś czas ktoś ją pozytywnie zaskoczył, tak jak teraz Kaijin, swoim niesłabnącym uśmiechem i brakiem agresywnej reakcji w obliczu przegranej. Skinęła swojej rywalce głową kiedy ta przystąpiła do strzału. Bila za bila, jedna po drugiej wpadały tam gdzie trzeba. Aż w końcu po piątej nastąpiła nieoczekiwana zmiana. Strzał Kaijin poszedł nie tak jak jego autorka by zapewne chciała. Choć jej wygrana nie zmieniła wyrazu twarzy Luny. Wciąż stoicki spokój. Nie była wszak małym dzieckiem by się łatwo ekscytować. Podeszła powoli i sięgnęła po małą kupkę pieniędzy, na których zacisnęła dłoń. Nic nie robiła sobie z tłumu gapiów naokoło.
-Chcesz może się odegrać moja droga? zapytała tonem bez emocji, czekając czy może schować pieniądze do kieszeni czy to też nie koniec ich drobnej rywalizacji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.06.17 19:14  •  Bar - Page 40 Empty Re: Bar
Kaijin, natomiast, nie należy do żadnej organizacji, szczycąc się jedynie statusem Anioła Zastępu - czyli kogoś, kto pilnuje szanownych, rajskich granic Edenu, zajmuje się tymi ciężkimi sprawami, które mają szansę przeistoczyć się w pewnym momencie w rzeź bądź krwawe mordobicie, jak również broni i ratuje - jeżeli tylko jest to możliwe - niewinnych, zagrożonych krzywdą lub śmiercią jednostek. Mimo faktu, że nie posiada - już - skrzydeł czy żywiołowych, potężnych mocy - które zapieczętowano i skrępowano ze względu na niezadowolenie, nieufność oraz odrazę jej dawnych, przeszłych przełożonych - to i tak wykonuje sukcesywnie przyznane jej misje, brnąc przez nie niczym niezatrzymane tornado wraz z jej wspaniałym, otrzymanym od starego przyjaciela artefaktem. Gdyby nie zbawienny, zapomniany przez wszystkich - prócz niej, a wszystko dzięki dobrotliwemu, dzielnemu Yū - Paryzol, to srebrnooka nie miałaby tak łatwo; nie byłaby w stanie tak gładko i zręcznie wślizgnąć się z powrotem pomiędzy inne Anioły Zastępu; nie dałaby rady tak szybko wstąpić w szeregi tych Skrzydlatych wojowników i dalej spełniać uparcie swojej powinności oraz przeznaczenia. Broń, która aktualnie zawieszona była niewinnie na jej plecach i ściągała na siebie liczne spojrzenia była obecnie całą siłą oraz potęgą Kaijin.

- Bardzo chętnie! - odparła na sugestię Luny, nie demotywując się czy nie zniechęcając do dalszej gry pomimo odniesionej porażki oraz zasmakowaniu przegranej. Położyła, więc, na brzegu stołu bilardowego świeży, skromny pliczek banknotów - odpowiadających trzem kolejkom przy barze - i zabrała się za układanie dziesięciu bil w śliczny, równiutki - pedantycznie niemalże - trójkącik na zielonej, wytartej już porządnie powierzchni. Skończywszy pozycjonowanie barwnych kul, Anielica postawiła jedenastą - tę biedną rozgrywającą - w odpowiednim, właściwym miejscu i poczyniła dwa zwinne kroczki w tył. Uśmiechnęła się lekko i zachęcająco do swojej zacnej rywalki, dając jej płynny i prawie że majestatyczny znak dłonią, iż może rozpocząć kolejną rundę ich pasjonującej, pozytywnie oddziałującej na tłum - który rozgrzmiał szeptami i krzykami tych, którzy ponownie wkręcali się w zakłady odnośnie tego, która to z pań wyjdzie z tego pojedynku zwycięsko oraz z rosnąca powolutku nagrodą - rozgrywki. - Śmiało, śmiało - dorzuciła śpiewnie i spokojnie jednocześnie, delikatnie kręcąc trzymanym w prawej dłoni kijem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.06.17 12:00  •  Bar - Page 40 Empty Re: Bar
Aniolowie to byla chyba rasa najbardziej obca Lunie, wiedziala o nich najmniej i nie znala dobrze ich herarchii ani sposobu w jaki sie zachowuja. To bylo zdecydowanie neizbadane terytorium i nieodkryty obszar. Ale istnienie tak samemu musi byc ciezkie. W obecnych czasach w grupie zawsze latwiej. Szczegolnie jak grupa ma jasne zasady. Ale kto wie moze jak jest sie aniolem to wtedy nie potrzebujesz grupy by przezyc. Ciekawe czy w Edenie wszystko jest duzo latwiejsze? Moze kiedys Lunie bedzie dane przekonac sie o tym na wlasnej skorze. Skrzydla lub nawet artefakt w postaci bestii musza byc calkiem spoko.
Luna skinela glowa widzac niegasnacy entuzjazm Kaijin. Plus dla niej, ze ma tyle zapalu i sie nie poddaje. Sama wyjela z garsci papierku sume odpowiadajaca trzem kolejkom i polozyla na tym co juz lezalo i odwrocila sie w kierunku stolu. Oparta o s ciane i konczaca kolejne whisky przygladala sie Kaijin ukladajacej bile. To naprawde niezwykle zobaczyc kogos tak pelnego entuzjazmu, szczegolnie po przegranej. Kiedy wszystko bylo gotowe Luna podeszla do stolu, nachyli sie, wycelowala i uderzyla (Wynik rzutu - 79).Tym razem udalo sie jej trafic jeszcze lepiej niz poprzednio. Bila w ktora uderzyla, trafiala pozostale odbijajac sie od nich i wedrujac dalej, calkiem efektowna sztuczka, ktora dodatkowo przyniosla osiem wbitych bil. Luna skinela glowa w strone Kaijin i odsunela sie od stolu.
-Twoja kolej moja droga
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.06.17 18:28  •  Bar - Page 40 Empty Re: Bar
Anioły - tak jak i ludzie - różnią się od siebie tak wyglądem - mimo iż czasami naprawdę ma się wrażenie, że istnieją same białowłose jednostki tegoż niebiańskiego, niezwykłego gatunku - jak i charakterem, chociaż faktem jest to, iż posiadają kilka ogólnych, współdzielonych cech narzuconych im przez pochodzenie. I nawet, jeżeli zdarzają się osobniki wyłamujące się z szeregów i występujące poza określone, wyryte w ich duszach normy, to zdecydowana większość trzyma się - niekiedy niemalże kurczowo, desperacko, w nadziei, że da im to tę namiastkę dawnych lat i smaku ich wspaniałych, przeszłych Zaświatów - tych przypisanych im cech. Spotkanie któregoś z nich może i było nierzadko zapierającą dech w piersiach, napawającą zachwytem okolicznością, lecz bardzo często człowiek nawet nie orientował się o tym, iż ma do czynienia z wysłannikiem Niebios - nie każdy, w końcu, obnosi się i paraduje ze swymi pierzastymi, jasno określającymi jego rasę skrzydłami na widoku.

Anielica nie miała nic przeciwko przegrywaniu w tego typu giereczkach, jeżeli nadarzyło jej się natknąć w nich na przeciwnika wartego świeczki oraz pochwał. Uwielbiała wyłapywać takie małe, pochowane na tym szarym padole talenty i delikatnie, leciutko popychać je w konkretnym, uważanym przez nią za najlepszy kierunku - tak, aby jak najlepiej skorzystały na swoich umiejętnościach oraz drzemiących w nich głęboko zdolnościach. Oczywiście to od takiej persony zależało to, na ile pozwoli sobie zagłębić się w swym potencjale i czy posłucha sugestii sugerowanych przez Kai, jako że ona nie zamierzała nikogo do niczego zmuszać - wskazywała tylko ścieżkę, bramkę czy uchylone drzwi i czekała na ruch ze strony danego osobnika. Uśmiechnęła się nieco znaczniej, ujrzawszy dosadną, piękną zagrywkę zaserwowaną przez Lunę, której to udało się wbić do łuz aż osiem barwnych bil. Wokół nich rozgorzały szepty i przedwczesne oklaski gapiów, co bezskrzydła Anielica w większości zignorowała i podeszła do stołu w celu wykonania własnego ruchu.
- Cudowne zagranie - pochwaliła jeszcze obecną rywalkę, układając kolorowe, obdarte kule w odpowiednim ułożeniu i już, już szykując się do uderzenia w nie rozgrywającą piłeczką. Coś poszło nie tak - całkiem możliwe, że ten cały hałas wokół niej troszkę ją zdekoncentrował, jako że jej główną słabością zawsze były te wszystkie huczne i mocne odgłosy - ponieważ wbiła do dziur tylko dwie bile - w spektakularny sposób, ponieważ przeskoczyły dwie inne, ale wynik nie dorównywał temu osiągniętemu przez Panią Android. Zaśmiała się dźwięcznie, prostując i odsuwając zabłąkany, wpadający jej do srebrzystego oczka kosmyk brązowych włosów. - Wygląda na to, że mamy dwa do zera - zwróciła się z uśmiechem do Luny, opierając o trzymany w dłoni kij. Sam tłum zebrany wokół nich jej nie przeszkadzał, ale dźwięki wydawane przez oglądających je ludzi w ogóle jej nie sprzyjały i rozmyślała o tym, czy przy następnym ruchu uda jej się wbić chociażby te dwie bile. - Z tą celnością i świetnym obyciem z kijem... nie zastanawiałaś się nad walką bronią białą? - zapytała wtem, nie dojrzawszy na jej osobie żadnego oręża mogącego świadczyć o tego typu zdolnościach. No, mogła nie mieć tego przy sobie, ale istniała też spora szansa na to, że po prostu preferowała inny styl walki bądź nikt wcześniej nie nauczył jej czegoś takiego i nie wystosował odnośnie tego propozycji. Zawsze warto spróbować, hm.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.06.17 20:12  •  Bar - Page 40 Empty Re: Bar
Skoro Anioły nie są wszystkie takie same to dobrze. Luna przynajmniej by im tak powiedziała gdyby to wiedziała i gdyby spotkała jednego z Aniołów. Albo raczej wiedziała, że spotkała właśnie teraz, w tym momencie i to w takim miejscu jak bar Przeszłość. Zdaniem Luny Anioły średnio interesowały się tym co dzieje się w regularnym życiu przeciętnych ludzi. Wszak niebiosa zapewne były dużo ciekawsze i spokojniejsze.
I dobrze, że Kai do niczego nie zmusza bo co jak jak co ale Luna nienawidziła być do czegokolwiek zmuszana poza nielicznymi osobami postawionymi wyżej od niej w DOGS. Wszak ślubowała im lojalność i zamierzała dotrzymać słowa. Natomiast jeżeli jakiś ciekawy nowy kierunek rozwoju jej umiejętności zostanie w jakiś ciekawy sposób zasugerowany przez Kaijin, no to i dlaczego by tego nie spróbować. Luna uśmiechnęła się lekko widząc, że jej efekciarska zagrywka naprawdę się opłaciła bo oprócz wbicia ośmiu bil zdołała sobie również zaskarbić większą sympatię tłumu i kolejne pochwały od Kaijin, które zdecydowanie nie wydawała się poruszona tym, że przegrała kolejny zakład i pieniądze. Wbiła zdecydowanie mniej bil niż za pierwszym strzałem. Lunie przeszło nawet przez myśl, że mogłaby to robić specjalnie tylko właściwie po co? Słysząc jej pytanie odchyliła nieco głowę do tyłu i spojrzała uważnie na rozmówczynie.
-A kto powiedział, że tego nie robię? W gruncie rzeczy całkiem nieźle mi idzie. odrzekła. Ostrze transmutacji było zawsze przy Lunie z tym, że obecnie w formie małego ostrza, które znajdowało się pod zapięta kurtką. Nie przewidywała wszak w barze takich problemów, z którymi ze swoją siłą nie mogłaby sobie poradzić, bez konieczności sięgania i ujawniania ostrza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.17 19:28  •  Bar - Page 40 Empty Re: Bar
Niebiosa - miejsce opuszczone i porzucone w celu zejścia na materialny, ludzki padół, ażeby to udzielić śmiertelnikom wsparcia w tych jakże ciężkich, katastroficznych czasach pozbawionych Boga; raj odległy i zacierający się w pamięci niczym przepiękny, zapierający dech w piersiach obraz wrzucony do wolno żarzącego się, leniwie palącego ogniska; ziemia niematerialna i ponad chmurami istniejąca, na której terenach zrodziły się zarażone dobrocią, ubarwione nobliwymi cnotami oraz cechujące się łaknieniem pomagania niewinnym Anioły; dom, do którego lgnęły topniejące, obumierające uczucia tęsknoty i namiastką którego stał się dla Skrzydlatych Eden. W momencie, w którym zdecydowali się oni zstąpić z Niebios i wejść pomiędzy człowieczy tłum - z mocami zdolnymi tłumić kataklizmy, z sercami wypełnionymi współczuciem i ramionami otwartymi dla poszkodowanych i chorych, i umierających - zatrzasnęli za sobą powrotną furtkę. Bez możliwości udania się z powrotem do bezpiecznego i cudownego zakątka, w którym powstali skazani są na egzystencję tutaj, pośród ludzi i Wymordowanych, i Androidów, i innych przedziwnych, wcześniej niespotykanych istot. Jakoś sobie z tym radzą, jakoś udało im się wpasować w tę nową, brutalnie przewróconą i skażoną Wirusem X ilustrację świata - mimo iż coraz to więcej ich zbacza z tej właściwej, godnej i świetlistej drogi, wkraczając w lepkie cienie, dając uwieść się pokusom i upadając pod naporem cielesnych, niezrozumiałych dla nich konceptów. Niebiosa i Anioły - niegdyś niezwykłe, nadzwyczajne elementy zamknięte w legendach oraz mitach, teraz i aktualnie stąpające po globie i szarzejące wraz z nim.

Przegrywanie, jeżeli posiada solidne podpory i dobrą podstawę, jest doskonałą lekcją dla jednostki oraz sposobem na odnalezienie anomalii, ukrytych skarbów, jak również malutkich i schowanych pod kamieniami codzienności cudeniek oraz talencików. Dlatego kiedy ciekawość Kai wchodzi na scenę i chce ona przekonać się odnośnie czegoś, odkopać dowody popierające jakąś konkretną tezę czy fakt, to nie przejmuje się zbytnio odnoszonymi porażkami - tak długo, jak zainteresowanie jej zostaje nakarmione, a teorie obudowane ładnymi puzzlami, naturalnie. Wyprostowała się, przekręcając sprawnie drewniany, leciutko krzywy kij i odkładając go na przeznaczony dla niego stojak - ignorując, przy okazji, westchnięcia zawodu i rozczarowania dobiegające od strony zgromadzonej wokół nich widowni.
- Co powiedziałabyś, więc, na drobny sparing? - zapytała z tym swoim łagodnym, delikatnym uśmiechem, nie odrywając srebrzystego wzroku od zwycięskiej, utalentowanej w grze w bilarda Luny. Jeżeli tak dobrze radziła sobie z wbijaniem bil do łuz - co świadczyło o posiadaniu świetnej precyzji, umiejętności i doświadczenia, zwłaszcza jeśli spojrzeć na ostatnie jej zagranie i osiem kul wepchniętych w widowiskowym stylu do dziur - to Anielica była naprawdę ciekawa tego, jak sprawna jest w pojedynkowaniu się oraz walce, szczególnie tej ubarwionej i przyozdobionej broniami białymi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.06.17 23:33  •  Bar - Page 40 Empty Re: Bar
Cóż Luna nie wiedziała dużo o Aniołach i nie zastanawiała się nad nimi zbytnio. Zapewne byłaby nawet zaskoczona, gdyby się dowiedziała, że w niebiosach po prostu nie da się mieszkać, a nie że zejście na Ziemię to po prostu jakiś anielski kaprys bo tak właśnie dotąd sądziła. Cóż może niedługo się tego dowie i poszerzy swoją wiedzę. A ten świat to było wszystko co Luna znała, a przynajmniej pamiętała. I starała się brać z niego garściami to co najlepsze. Nie pozwalając by ktoś nadepnął jej na odcisk, a jak to się już stało to by długo nie przeżył.
Czyżby Luna była takim właśnie cudeńkiem bądź talencikiem odkrytym przez Anielicę? To by było ciekawe bo nikt jej jeszcze nigdy chyba tak nie nazwał. A i Kaijin nie musiała się obawiać, jej ciekawość zostanie zaspokojona. Zdążyła ona chyba już poznać naturę Luny, że powinna wiedzieć, że będzie ona skłonna do współzawodnictwa a każdej dziedzinie, a przynajmniej w każdej, w której uważa, że ma szansę wygrać. Lekko się zdziwiła kiedy usłyszała pytanie Kaijin bowiem Anielica nie prezentowała się jako wojowniczka. Kolejna lekcja by nie oceniać po pozorach.
-Chętnie. Nigdy nie odmawiam odrobinie przemocy rzuciła po czym czekała na to co zrobi Kaijin. Zaatakuje tutaj bez uprzedzenia? Czy wyjdą na zewnątrz? Cokolwiek miałoby miejsce, Luna była gotowa, jej ręka sięgnęła do ostrza transformacji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.06.17 21:37  •  Bar - Page 40 Empty Re: Bar
Niektórzy - ci pamiętający Kaijin jeszcze za czasów, kiedy to dopiero co zeszła na ten szary padół; kiedy poczęła kroczyć po wyboistej drodze prowadzącej do cudownej, orzeźwiającej chwały; kiedy postanowiła sięgnąć po tę wspaniałą, diamentową glorię przynoszącą zwykłym jednostkom nadzieję - powiedzieliby, że ta Anielica - której odebrano piękne, białe skrzydła o szkarłatnych niby rubiny końcówkach i zapieczętowano niszczycielskie, piętnujące jej personę hańbą w oczach innych jej pobratymców moce - nie jest najlepszą osobą do opowiadania o Niebiosach, o dokonywanych przez nich cudach, o dobroci, jaką to się kierują, o pomocy oferowanej wszystkim potrzebującym. W ich mniemaniu, bowiem, była ona niegodna - jako ukarane i uziemione przez ich władzę, nazbyt wybiegające przed szereg i nietrzymające się wytycznych indywiduum - nauczania o ich niezwykłej rasie, a jeszcze mniej posiadania miejsca w szeregach bohaterskiego, dzielnego Zastępu. Na całe dla niej szczęście w obecnych czasach nie było aż tak dużo Aniołów pamiętających o jej przeszłych, dawnych dokonaniach - nie kryje się ze swoim imieniem i tym, kim jest, ale nowe pokolenia i ci zapominalscy, lub martwi, patrzą na jej srebrno-złoty artefakt i marszczą tylko noc w zastanowieniu nad tym, jakąż to rolę kiedyś, kiedyś pełniła - z czego część tych, co ją kojarzyła sądziła nawet, że skoro odbębniła swój wyrok i ma dalej zapieczętowane moce, to może tam sobie jako Anioł Zastępu działać. Trzeba jednak przyznać, że swoją wiedzę i informacje posiada, a także chętnie dzieli się nimi z tymi, którzy zechcą posłuchać - i tyle.

No cóż, w erze sprzed Kataklizmu po ziemi chodziło wielu specjalistów bilardowych - samozwańczych i tych wyszkolonych, profesjonalnych - lecz w aktualnych czasach rzadko tak naprawdę da się natknąć na kogoś obdarzonego tak dobrymi umiejętnościami w tej pozornie prostej, przeznaczonej do relaksu grze. Teraz, jeśli spojrzeć na to z szerszej perspektywy, zdolności wykorzystywane przy tej rozrywce pochodzą najczęściej z innych, tych brutalniejszych i niebezpieczniejszych dziedzin oraz źródeł. Kaijin, toteż, ciekawa była tego, czy Luna zaprawiła się w bilardzie tutaj w barze, grając w niego non-stop i co chwilę kogoś ogrywając, czy też może talent ten wykiełkował i rozrósł się przy użyciu innego, bardziej krwawego nawozu. Zaśmiała się lekko i dźwięcznie w odpowiedzi na słowa Pani Android, w dalszym ciągu stojąc w tej swojej wyluzowanej, niewykazującej nawet namiastki stresu czy chęci do przemocy postawie.
- Proponuję zmienić miejsce, więc. Niedaleko stąd jest opuszczona stacja benzynowa, powinnyśmy mieć tam trochę spokoju na stoczenie drobnego sparingu - powiedziała, nie mając najmniejszego zamiaru nagle, bez ostrzeżenia nacierać na niedawną bilardową rywalkę czy narażać zgromadzonych tutaj, niewinnych gapiów na niebezpieczeństwo. Kłóciło się to z jej charakterem, przekonaniami oraz moralnymi zasadami - mowa tutaj o tym drugim, potencjalnym skrzywdzeniu przebywających tu dla rozluźnienia ludzi, nie zaś o ofensywie bez uprzedzenia. Czasami dla wygranej trzeba sięgać po przeróżne, niehonorowe sztuczki i stosować niegodziwe, zmylające oponentów pułapki - jest to przekonanie, za które Kai nie raz i nie dwa została już potępiona oraz zbesztana, choć w teraźniejszych czasach zdarzało się to zdecydowanie rzadziej ze względu na postępującą ewolucję ich rasy i zachodzące w nich zmiany.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Bar - Page 40 Empty Re: Bar
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 40 z 52 Previous  1 ... 21 ... 39, 40, 41 ... 46 ... 52  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach