Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Czas: Studia medyczne - I semestr
Miejsce: M3

Dzień nie różnił się od pozostałych. Pobudka, śniadanie na szybko, trening i potem zajęcia. I tak każdego dnia. Miała zdecydowanie zbyt wiele zajęć, ale wymagano od niej tak jak od każdego członka jej rodu. Nie miała zamiaru zawieść nikogo, chciała być najlepsza. Kij że oczy miała podkrążone od siedzenia po nocach nad grubymi tomiskami. Pal licho że że teraz kuśtykała na zajęcia z powodu zwichnięcia kostki. Czy powinna była zostać w akademiku i odpocząć? Zdecydowanie. Czy była zbyt uparta żeby postąpić zgodnie ze zdrowym rozsądkiem? Ba!
Mamrocząc coś niewyraźnie pod nosem doczłapała jakoś do budynku. Powieka drgnęła mimowolnie gdy zobaczyła ile musi pokonać stopni żeby dostać się na wykład. Ale zacisnęła szczękę i kuśtykała dalej. Ból nasilał się co raz bardziej z każdym kolejnym krokiem ale nie zamierzała się poddawać. Będzie twarda bo taka musiała być. Czuła jak w lewym oku zbiera się jedna łza ale otarła ją skrawkiem rękawa zanim weszła do sali. Wyłapała pierwsze lepsze miejsce z przodu i już chciała usiąść gdy jej ślepiom ukazał się chłopak który drażnił ją samą egzystencją.
"Patrzcie go! Znowu menda śpi.." mruknęła w myślach i wbrew wszystkiemu ruszyła w jego stronę. Akurat tak pięknie się składało że miejsce obok było wolne. Powieka drgnęła kilka razy, aż nabrała więcej powietrza w płuca i uderzyła grubym tomiskiem o blat biurka z nadzieją że to wybudzi Mirai'a z błogiego snu. Prędzej ją szlag trafi jak pozwoli mu się wyspać na kolejnym wykładzie. Minęły może 2 miesiące a chłopak już miał ulgi u niektórych profesorów nie wspominając o wianuszku fanów i fanek. I nie byłoby w tym nic złego gdyby nie spał na prawie każdych zajęciach. Miała wrażenie że zapieprza dwa razy bardziej od niego a oceny mieli podobne. - Pobudka Shimotsuki! - żeby nie było, na dobitkę jeszcze pokusiła się złośliwy ton. To nie tak że go nie lubiła. Może ta skręcona kostka ją bardziej irytowała niż śpioch. Kto tam wie co w głowie białowłosej siedziało.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Na samą myśl, że Mirai ma iść na wykład zrobiło mu się niedobrze. Całą noc się uczył o połączeniach nerwowych z podręcznika napisanego przez swojego dziadka, bo ojciec znowu zrobił mu awanturę o to, że za mało się uczy i nie ma wystarczająco dobrych ocen. Co było kompletną nieprawdą, gdyż oceny miał najlepsze. Jedyną osobą, która mu dorównywała była Saiyuri, ale ona to była upartą kujonką uważającą studia za jakąś super ważną rzecz. Wywrócił oczami i sturlał się z łóżka, które było aż za wygodne. Jedyną rzeczą, a raczej osobą powstrzymującą go od zostania w domu był tata, który znowu zacząłby rzucać przedmiotami i robić cyrk.

Jesteś hańbą dla rodu Shimotsuki.
Zawiodłeś mnie znowu.
Spodziewałem się po tobie czegoś więcej.

Kiedyś te słowa raniły i doprowadzały go do chęci bycia kimś, z kogo rodzina mogłaby być dumna, ale jeśli słyszysz coś często to się przyzwyczajasz. Mirai nie mógł przejmować się mniej słowami wychodzącymi z ust tego napaleńca.

Mozolnie zaczął szykować się do wyjścia i gdy był gotowy, pożegnał cichym mruknięciem matkę i trójkę młodszego rodzeństwa. W drodze na Uniwersytet stawiał kroki małe i wolne, by jak najbardziej przeciągnąć moment, w którym zasiądzie na niewygodnym krześle i będzie zmuszony zmarnować na nim godzinę swojego życia. Najprawdopodobniej pójdzie spać, gdyż był to jego sposób na odsypianie nocy, w których męczyła go odziedziczona po ojcu bezsenność. Oczywiście, że nie mógł mu przekazać dobrego wzrostu, ani męskiej budowy ciała, ale obdarzył go problemem, przez który wyglądał jak zombie. Mirai westchnął ciężko. Chcąc, czy nie chcąc dotarł w końcu do odpowiedniej sali i zajął wolne miejsce. Nie minęło piętnaście minut, gdy jego głowa upadła i zapadł w upragniony sen tylko po to, by być brutalnie obudzony przez huk i złośliwy, damski głos wołający go po znienawidzonym nazwisku. Podskoczył i rozejrzał się zdezorientowany dookoła aż jego wzrok zatrzymał się na rozdrażnionych, niebieskich oczach. Zajęło mu dobre kilka sekund zanim zaspany umysł rozpoznał dziewczynę, ale gdy tylko to się stało, to usta wykrzywiły się w uśmiech. Jednakże nie był to przyjemny grymas.

—Oj chyba mam koszmar – mruknął zaspanym tonem – Normalnie nie śnią mi się zapłakane strachy na wróble.  

Przeciągnął się i wypuścił głośno powietrze.

— Co ty taka zdyszana? – skomentował — Studia nie są aż tak ekscytujące, by się nimi podniecać.

Ziewnął i by zirytować Saiyuri jeszcze bardziej, ułożył się z powrotem w pozycję do drzemki.


Ostatnio zmieniony przez Shimotsuki dnia 22.03.20 22:08, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Shimotsuki
Hydra     Desperat
Shimotsuki
Hydra     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Mirai Shimotsuki


Powrót do góry Go down

Oparła się jedną dłonią o blat a drugą o oparcie krzesła i miał naprawdę cholerne szczęście że tomisko zdążyło wylądować już na biurku. Inaczej dostałby nim w tą uroczą twarzyczkę za komentarz o strachu na wróble. Dłoń mocniej się zacisnęła na oparciu krzesła "Nie daj się sprowokować temu kretynowi.. nie daj się sprowokować bo będzie reprymenda.." starała się uspokoić w myślach oddychając powoli i dość głęboko. Na szczęście opanowała nawet chęć zdzielenia go przez łeb wolną dłonią. - Wcale nie wyglądam jak strach na wróble!.. - warknęła nadal oburzona jego słowami. Co on sobie właściwie wyobrażał.
- W przeciwieństwie do Ciebie.. niektórzy biorą swoje obowiązki dość poważnie.. - mruknęła w odpowiedzi i podczas siadania na krześle obok niego, postawiła źle stopę. Wynikiem czego syknęła cicho z bólu pod nosem. Jej tu nie powinno dzisiaj być, kolejne zajęcia były na drugim końcu budynku. Wbiła ślepia w książkę i otworzyła ją na konkretnej stronie. Już zaczęła obliczać ile będzie potrzebowała czasu żeby tym ślamazarnym tempem doczłapać na kolejny wykład. Jakby nie mogli mieć wszystkich zajęć w jednym miejscu.
Słysząc ziewnięcie od razu zerknęła na kolegę i widząc jak ten się układa do spania to aż kącik ust lekko się uniósł. - I myślisz że możesz smacznie przespać całą godzinę? No to żebyś się nie zdziwił.. - zakomunikowała. Nie da mu taryfy ulgowej, nie tym razem. Choćby miała go szturchać i dźgać w czułe miejsca między żebrami cały wykład. Już ona mu da, leniowi jednemu.
Nie wyobrażała sobie żeby kiedykolwiek miała wylądować u niego jako jego pacjentka. Aż nieprzyjemny dreszcz przeszedł ją po kręgosłupie na tą myśl. "Chyba wolałabym cierpieć.." skomentowała w myślach powracając wzrokiem w kierunku chłopaka. - Gdzie masz podręcznik? Tylko nie mów że nie potrzebujesz.. - dodała po chwili unosząc na niego brew.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Mirai podniósł brew, a na jego twarzy wymalował się wyraz prześmiewczy. To prawda, nie wyglądała jak strach na wróble, nawet mógłby rzec, że była dziewczyną dość urodziwą, ale prędzej wolałby umrzeć niż wyznać jej to w twarz. Miał problemy z komplementowaniem innych.

— Z grzeczności nie zaprzeczę – odparł tylko z nutą rozbawienia w głosie na jej warknięcie.  

Irytowanie ludzi sprawiało mu dziwną satysfakcję, ale irytowanie ludzi, którzy są wyraźnie zdenerwowani? Oh, to był kompletnie nowy poziom uciechy w jego wrednym sercu. Zwłaszcza, że Saiyuri nigdy nie była osobą, którą łatwo było mu wyprowadzić z równowagi. Wprost przeciwnie, zazwyczaj jego kąśliwe uwagi i chamskie odzywki spływały po niej jak po wodzie. Było to prawdopodobnie jednym z głównych powodów czemu w ogóle zostali przyjaciółmi, bo mało kto jest w stanie dłużej wytrzymać w jego nieprzyjemnym towarzystwie.

— Moim jedynym obowiązkiem jest dostawanie dobrych ocen na studiach—powiedział niewzruszony jej uwagą – I na ostatnim egzaminie poszło mi lepiej niż tobie, więc nie masz prawa mi nic zarzucać.

Uważnie obserwował jak dziewczyna próbuje usadowić się na miejscu obok niego, a jego ciekawość przykuło syknięcie z bólu jakie z siebie wydała. Pomimo ukucia zmartwienia jakie chwilowo poczuł, wydał z siebie prychnięcie. Jego czarne oczy zabłysły. Chyba znalazł główne źródło jej dzisiejszego humorku.

— A tobie co jest? – spytał niewzruszony na groźne spojrzenia posyłane w jego stronę. Już dawno się przyzwyczaił do takiego nastawienia, a dodatkowo zdawał sobie sprawę, że w pełni na nie zasłużył.  

Wzruszył ramionami na komunikat dziewczyny. Już nie raz mu mówiła, że nie pozwoli mu spać na wykładach, a i tak koniec robił to co żywnie mu się podobało. Był to w pewnym sensie ich mały zwyczaj. Ona by groziła, że tym razem nie zaśnie, a potem dawała mu drzemać. Uważał to za całkiem urocze w jaki sposób nadal wierzyła, że stanie się coś innego. Na jej pytanie westchnął ciężko posyłając jej wzrok niedowierzania. Po co było mu targać podręczniki tylko po to by ich nie używać. Czasami wykazywała się kompletnym brakiem logiki.

— Książki nie są dobrym substytutem poduszki – stwierdził tylko – Zresztą po co mi one skoro same moje pojawienie się tutaj sprawiło, że średni poziom inteligencji w  pomieszczeniu podniósł się o połowę.

Po chwili jednakże westchnął teatralnie.

— Niestety ty przyszłaś i znowu spadł o połowę – pokręcił z dezaprobata głową i po raz kolejny ziewnął głośno przyciągając spojrzenia kilku innych studentów. To może być ciekawa godzina, nie ze względów jakich chciałaby białowłosa.
                                         
Shimotsuki
Hydra     Desperat
Shimotsuki
Hydra     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Mirai Shimotsuki


Powrót do góry Go down

Shimo był naprawdę specyficzną osobą, na uczelni miał iście obojętny stosunek do wszystkiego. Sprawiał wrażenie jak by nic nie miało większego znaczenia w jego oczach. No nie oszukujmy się, prędzej szlag trafi całą ludzkość niż chłopak przez cały dzień będzie milutki i do rany przyłóż. Sai podejrzewała że jak miał coś miłego powiedzieć to język go w magiczny sposób zaczynał palić. Nie żeby był chamem 24 godziny na dobę bo czasami były te prześwity kiedy chyba się zapominał.
Nie wiedzieć czy właśnie te jego dogryzanie i obojętność były powodem uzbierania dość licznego wianuszka fanów różnej płci. Czy może wygląd zewnętrzny, bo jednak skurczybyk był atrakcyjny. Ale jego zuchwałość nie robiła większego wrażenia na Kurayami. Nie trafiały do niej te wszystkie uszczypliwości, a nawet jeśli jakaś trafiła to prędzej się udławi niż da po sobie poznać. I tak to wyglądało przez większość czasu. Dzisiaj po prostu miała jednego wielkiego pecha. - Ty i grzeczność? Czyżby świat chylił się ku większemu upadkowi? - spytała z lekkim uśmieszkiem na ustach. Może już dawno by machnęła na niego ręką, gdyby nie wysoka tolerancja na wrednych skurwieli. Tak! Shimo miał talent, podejrzewała że nieco więcej charyzmy i swobody i chłopak wskoczy na nowy poziom.
Kącik ust lekko jej drgnął gdy wspomniał o ostatnim Egzaminie. Ten jeden punkt przewagi bolał ją długo. Shimo miał 100% a ona o jedne procent mniej. Ale to był AŻ jeden procent! Prawie zmasakrowała worek treningowy tamtego wieczora. Czasami się zastanawiała czy gdyby przystopowała z treningami fizycznymi to czy byliby na równi? Nie przestawała się uroczo do niego uśmiechać. Postanowiła sobie że ten mały drań nigdy nie dowie się o innych umiejętnościach które zdobywała w wolnym czasie. I miał o tyle szczęścia że Sai nie należała do tych wybuchowych charakterów bo pewnie miałby siniaka na siniaku dzień w dzień. - To tylko jeden Procent.. Nie podniecaj się tym tak bardzo.. - skomentowała starając się brzmieć jakby ją to nie obchodziło.
Wzruszyła lekko ramionami na pytanie o jej stan. - Nic.. wszystko w najlepszym porządku.. - nie dowie się o skręconej kostce bo nie usłyszy końca docinek w tym kierunku. Jeśli myślał że tym razem sobie pośpi to był w wielkim będzie. Zawsze mu dawała drzemać ale nie tym razem. Panowała odwet od dłuższego czasu. To że go lubiła wbrew wszystkim jego zagrywkom wcale nie znaczyło że nie szukała sposobu żeby się odgryźć. Kolejny komentarz sprawił że szczerze się roześmiała. - To było piękne.. długo ci zajęło wymyślanie tej uszczypliwości? - dodała z zadowoleniem w głosie. Nie mogła zaprzeczyć że jego teksty czasami były warte więcej niż złoto. - A tak poważnie.. poduszki ci brakuje skarbie? - Odsunęła się lekko na krześle i poklepała dłonią po swoich udach. - No chodź.. będzie ci wygodniej niż na tej twardej ławce.. - zaczęła drażniącym tonem głosu. - Ah.. zapomniałam.. nie odważyłbyś się przecież.. - dodała z lekkim rozbawieniem w głosie. Nigdy wcześniej nie dogryzała mu w ten sposób, ale kto wie?! Może się okazać że trafi w jego czuły punkt i zamknie mu jadaczkę choć na parę minut.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Ujrzał kątem oka jak wspomnienie o wynikach ostatniego egzaminu zmieniło coś w jej nastawieniu. To zawsze był dla Saiyuri wrażliwy temat. Nauka i oceny. Często widział jak irytował ją fakt, że dostawali podobnie dobre wyniki. Śmieszyło go to, ale nie dziwił się. Musiało być to dość frustrujące. Notujesz, słuchasz na wykładach, robisz ponadprogramowe zadania i starasz się jak tylko możesz, tylko po to, by zobaczyć jak jakiś gość, który przesypia całe zajęcia, dostaje jeden punkt więcej od ciebie na sprawdzianie. Dziewczyna nie zdawała sobie sprawy, że Mirai cierpiał na bezsenność. Podczas nocy zwyczajnie się nudził, a wtedy sięgał po podręczniki, nie z chęci, ale by ojciec w końcu się odczepił i dał mu spokój. Nigdy tak się nie działo. Nigdy.

— Ja się nie podniecam – odpowiedział i uśmiechnął się lekko, gdy próbowała brzmieć tak jakby ją to nie obchodziło. Kogo chciała oszukać, znali się przecież nie od dzisiaj—Ale ty tak.

Podniósł sceptycznie brew przyglądając się przyjaciółce uważniej. Widać, że było coś na rzeczy, bo ten syk bólu na pewno nie był z przyjemności. Przynajmniej miał taką nadzieję. Prawdopodobnie nie chciała, by Mirai się dowiedział o jej stanie. Możliwe, że bała się kąśliwych uwag z jego stron i miała do tego absolutne prawo, bo takowe by nastąpiły. Nie zmieniało to tego, że zdawkowa odpowiedź wzbudziła jedynie jego ciekawość. Otworzył już usta, by się dopytać, ale po chwili namysłu je zamknął. Jeśli będzie nalegać to Saiyuri nigdy mu nie powie. Może uda się podstępem to od niej wyciągnąć.

Gdy jego kolejny komentarz spowodował wybuch śmiechu, nie przejął się. Wiedział, że dziewczyna nie weźmie tego na poważnie. Tylko idiota, by się na coś takiego obraził.

— Ah, to po prostu naturalny talent — odparł, ale jego zadowolenie szybko zeszło mu z twarzy, gdy Sai odsunęła się na swoim krześle, by poklepać się po udach, proponując je jako „poduszkę”. Dodatkowo nazwała go przy tym „skarbem”. Ostatnia osoba, która tak się do niego zwróciła była jego babcią, osiem lat temu.

„ Ah.. zapomniałam.. nie odważyłbyś się przecież…”


Że co, przepraszam bardzo? Było to do niej niepodobne i zaczął powoli myśleć, że ten wcześniejszy ból jakoś oddziałał na jej mózg.

— Po pierwsze — rozpoczął, a z jego miny wydawało się jakby nie był pewny, czy być obrzydzony, czy przerażony — Twoje twarde uda będą gorszą poduszką niż podręcznik, po drugie… pojebało cię?

Nie przeklinał często, głupi nawyk wyciągnięty z domu, ale niektóre sytuacje wymagały ostrzejszych słów.
                                         
Shimotsuki
Hydra     Desperat
Shimotsuki
Hydra     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Mirai Shimotsuki


Powrót do góry Go down

Kurayami była dość specyficzna co Mirai ale każde z nich na swój własny sposób. Jakim cudem oni się dogadywali w ogóle i dlaczego ona zawsze go zagadywała jeszcze. Po tym jak zraził do siebie większą część klasy już w pierwszym tygodniu rozpoczęcia nauki, ona postanowiła jakoś się przebić przez to jego chamstwo i upartość. Przyjmowała jego kąśliwe uwagi z uśmiechem na ustach, większość z nich spływała po niej jak po kaczce. Ale miała też gorsze dni jak ten. Kiedy faktycznie szukała punktów w chłopaku, które sprawią że i on poczuje się źle słysząc jakieś komentarze. - No cóż.. nie ma tu na czym zawiesić oka, to czymś się muszę podniecać.. nie? - odpowiedziała na jego słowa.
Ona nie była wstydliwą dziewczynką jak jej rówieśniczki, zdecydowanie łatwiej ona zawstydzała innych niż inni ją. Tak na dobrą sprawę chyba jeszcze nikomu się nie udało. Ci grzeczni chłopcy nie mieli odwagi żeby do niej się odezwać a na tych pyskatych i bezczelnych miała wewnętrzną blokadę. Nie interesowała się tymi 'bad boyami za którymi 90% dziewczyn biegało z wywieszonym jęzorem, prawie mdlejąc gdy któryś puścił im oczko.
- To chyba nawet nie jest talent.. ty po prostu lubisz taki być.. lubisz to do tego stopnia że stałeś się mistrzem w tej dziedzinie.. - poprawiła go co by nie urósł w piórka za bardzo. Jeszcze musiałaby go potem oskubać, a to było dość czasochłonne, miała zdecydowanie lepsze rzeczy do roboty. "Chyba wbiję do pokoju medycznego przed drugim wykładem.. cholerna kostka.." mruknęła w myślach, czuła jak miejsce nagrzewa się i zaczyna pulsować.
Ostatni komentarz z jej strony zaowocował chwilą ciszy, dosłownie chwilą bo Shimo nie byłby sobą gdyby puścił jej bezczelną propozycję mimo uszu. "Uderz w stół.. a nożyce.." nie dokończyła myśli bo chłopak otworzył usta, tak jak to przewidziała. - Aaaaaaa...ha.. - przeciągnęła z obojętnością w głosie gdy usłyszała początek wypowiedzi. Oparła policzek na dłoni, łokciem opierając się o blat biurka. Patrzyła na niego ze znudzeniem gdy wspominał o jej udach. - No nie wiem, nie wiem.. - skomentowała i wolną dłonią pokazała mu wskazujący palec na wysokości swojego biustu i na jego oczach zaczęła wbijać go lekko w miejsce tuż nad krawędzią spódniczki. Pokazując mu że wcale nie jest tutaj twarda. - Widzisz? Byłeś w błędzie.. mięciutkie.. i skóra jest delikatna.. gładka.. - kontynuowała tym swoim obojętnym tonem głosu. Po chwili gładząc palcem kawałek odsłoniętej skóry. Jej to nie robiło znaczenia. Mogła tak kontynuować ale z ust chłopaka padła wypowiedź której się nie spodziewała. Uniosła brew zaskoczona jego doborem słów. - Wow.. to był żenująco niskie.. nawet jak na ciebie Mirai.. - skomentowała nie kryjąc zawodu w głosie. Złapała za krawędź biurka i ruszyła nią w przeciwną stronę od chłopaka, robiąc większy odstęp od niego. Po czym Przewertowała kilka kartek książki i zaczęła coś czytać.
To że sobie dogryzali było jakąś formą zabawy, interakcji międzyludzkiej. Ale nigdy żadne nie klęło w kierunku drugiej osoby. Nie zamierzała się wdawać w dalszą dyskusję z nim. Nie miała nawet ochoty w myślach komentować jego ostatniego warknięcia.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Shimotsuki może i miał przeciętną, dziecinną urodę, ale to nie powstrzymywało dziewczyn, by zabiegać o jego względy. Prawdopodobnie pociągało je jego nazwisko, które kojarzyło się z prestiżem, sukcesem i pieniędzmi. Niektóre lubiły myśleć, że to właśnie dla nich się zmieni. W głowie idealizowały sobie jego obraz i uważały, że są na tyle wyjątkowe, by za pomocą pięknego uśmiechu sprawić, że jego chamski charakter zniknie jak kamfora. Oczywiście Shimotsuki nie miał litości i w brutalny sposób je uświadamiał jak bardzo się mylą. Było to przezabawne.

—Dzięki bogu się nie podniecasz—mruknął—Nie potrzebuję kolejnej wielbicielki.

Jak na zawołanie jedna z dziewczyn, która próbowała go zagadać od jakiś trzech tygodni posłała mu nieśmiałe spojrzenie ze swojego siedzenia i pomachała do niego. Odpowiedział jej środkowym palcem. Mógłby przysiąść, że jego wredne odzywki jasno dały jej do zrozumienia, że nie jest zainteresowany. Głupia, biedna istota. Pokręcił głową, nawet nie zwracając uwagi jak adoratorka, której imienia nie pamiętał zareagowała.

—A dziękuję, lata praktyki—odpowiedział z małym uśmieszkiem na wypowiedź Sai, która chyba miała być pouczająca lub obraźliwa, ale w żadnym stopniu tego nie odczuł—Miło, że doceniasz.

Zerknął na przyjaciółkę kątem oka i ujrzał na jej twarzy wyraz skupienia. Patrzyła intensywnie na swoje nogi schowane pod ławką. Shimotsuki zmarszczył czoło, zastanawiając się, o co jej chodziło. Może to właśnie ból w jednej z tych kończyn był powodem jej wcześniejszego dyskomfortu. Możliwości było wiele. Skręcenie, stłuczenie, zwichnięcie stawów, zakwasy, choroby układu krążenia, nawet schizofrenia. Mimo pozorom miał rozległą wiedzę medyczną i mógłby wymieniać w nieskończoność. Westchnął ciężko. Prawdopodobnie, by doszedł do przyczyny, ale nie chciało mu się nad tym rozmyślać. Wyciągnie to od niej później.

Gdy nadeszła ta sugestia, która wprowadziła go w niepewność, zamarł. Po pierwszym zdaniu Sai wyraźnie nie usłyszała, że coś się zmieniło w jego nastroju, albo ją to nie obchodziło, pewnie szczęśliwa, że w końcu mu dokopała. Zaczęła wbijać palec w swoje dziewczęce udo, które naturalnie było miękkie i prawdopodobnie wygodne, ale nie o to tu chodziło. Jego głowa pulsowała.

Przecież zawsze, zawsze, zawsze, gdy ktoś robił coś sugestywnego w jego kierunku, chodziło o nazwisko. Bo tylko to się w nim liczyło. Nigdy nie doznał miłości matki. Nigdy nie doznał miłości ojca. Nigdy nie doznał miłości od innego człowieka. Czy Sai też taka była? Czy to wszystko między nimi było tylko pułapką, by go uwieść? Dał jej się zbliżyć. Była sprytniejsza niż się wydawała. Wkurzony zmarszczył brwi i poczuł zwykłe obrzydzenie. Saiyuri nadal uśmiechała się złośliwie i może w alternatywnej rzeczywistości Mirai zauważyłby, że to zwykłe droczenie się. Jednakże jego dysfunkcyjna przeszłość i teraźniejszość na to nie pozwalała.

Przeklął w jej kierunku. Pewnie słowa nie były aż tak mocne jak ton, jaki przybrał. Pełen wstrętu i furii. Tak jak można było się spodziewać, dziewczyna była zaskoczona. Podniosła jedną brew do góry.

Wow.. to był żenująco niskie.. nawet jak na ciebie Mirai.

Prychnął i mocno zacisnął ręce w pięści. Był wściekły. On naprawdę, naprawdę myślał, że ktoś w końcu widział w nim coś innego, niż nazwisko. Płonna nadzieja. Sai odsunęła się od niego. Czy ona chciała przeprosin? Chciała pogłaskania po plecach. Powinna dobrze wiedzieć, że tego nie dostanie. Gdyby chciała miłej relacji, to by poszukała sobie innego przyjaciela. Czemu właściwie się do niego przystawiła?

Nazwisko.

Czemu nie omijała go jak reszta?

Nazwisko.

Czemu?

Nazwisko.

Zaczął się śmiać, ale brakowało w tym dźwięku humoru. Było to suche i wredne.

—Och, przyznam – zaczął – Udało ci się mnie oszukać. Byłaś naprawdę dobra. Świetna. Szczerze myślałem, że nie chcesz sobie załatwiać pracy po kontaktach. Szczerze myślałem, że widzisz mnie jako Mirai.

Dramatycznie odsunął się na krześle i stanął. Ojciec się pewnie dowie, że zwiał i znowu go uderzy, ale nie zamierza tu przebywać sekundy dłużej.
                                         
Shimotsuki
Hydra     Desperat
Shimotsuki
Hydra     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Mirai Shimotsuki


Powrót do góry Go down

Uniosła brew na wzmiankę o byciu kolejną wielbicielką. Nie wiedziała czy próbował zażartować, dogryźć czy był szczery. Wyglądało w tym momencie na to że nawet nie starał się poznać jej. I może ona nie sprawiała wrażenie jakby ją interesowało jego życie, to byłą to mylna hipoteza z jego strony. Osoby którym poświęcała tyle czasu co chociażby jemu, nigdy nie były tylko poznanym nazwiskiem i zapamiętaną buzią. Nie ważne że irytował ją postawą na zajęciach odwrotnie proporcjonalną do jego ocen. Gdzie ona faktycznie się uczyła. Ale miał dobre oceny i w głębi duszy pogodziła się z tym że to się nie zmieni. Że dzieciak ma talent do medycyny. To był dobry znak, bo chociaż on z całej tej bandy idiotów miał zadatki na porządnego lekarza. To było trochę uspakajające, bo jak ona pójdzie do S.SPEC po studiach to miasto nadal będzie miało kogoś kto będzie dbał o cywili. Ale mu tego nigdy nie powiedziała, bo po co gnojowi wpychać kolejne naboje do karabinu uszczypliwości i chamskich odzywek?!
- Ewidentnie.. nie potrzebuję w swoim życiu kogoś kto pokazywałby mi środkowy palec w odpowiedzi na serdeczny uśmiech.. - skomentowała. Oczywiście że widziała jak potraktował tą biedną dziewczynę. - Nie jestem ekspertem w tych sprawach.. osobiście uważam że miłość to jakaś bzdura.. kompletnie nie potrzebna w tym świecie.. ale to tylko moje zdanie.. są osoby które w nią faktycznie wierzą. I może zasługują na szansę. Jak komuś jej nie dasz to nie wiesz co tracisz.. a nóż coś co mogłoby wcale nie być takie złe. - wiedziała ze brzmi jak hipokrytka. Ona nie dawała szans tym bezczelnym prostakom co uważali się za najseksowniejszy materiał całego M3. Nigdy się nie zakochała i nie planowała tego robić. "Uczucia są zbyt upierdliwe.. ale.. to tylko moje zdanie.." dopowiedziała już w myślach.
I urósł w piórka po tym jak stwierdziła fakt, choć jej zdaniem nie miał się czym szczycić. Wolała jednak tego nie komentować już. Jeszcze zacząłby promieniować jakąś oczojebną, tęczową aurą. A tego chyba nikt by nie zniósł w jego wykonaniu.
**
Jego wredny, suchy śmiech nie robił na niej wrażenia. Nadal miała wlepiony wzrok w książkę udając że czyta. Ale nie czytała, po prostu nie chciała na niego patrzeć teraz. Jeszcze powiedziałaby za dużo. I to był idealny moment żeby oboje ochłonęli po wymianie kąśliwości. ALE NIE.
On musiał dodać te swoje pięć groszy. TE PIERDOLONE PIĘĆ GROSZY, które przelało czarę goryczy. I już mocno podirytowana bólem kostki, jego wcześniejszymi słowami a teraz dolaną oliwą do ognia pod postacią komentarza którego nie zamierzała puścić mimo uszu. NIE TYM RAZEM!
- DOŚĆ TEGO! - ryknęła uderzając pięściami o blat biurka, aż tomisko lekko podskoczyło. Nikt nigdy nie był w stanie jej wytrącić z równowagi. Na nikogo nigdy nie krzyczała. Sama się poderwała tak gwałtownie w górę z siedzenia że jej krzesło poleciało do tyłu z głośnym hukiem zwracając uwagę wszystkich w sali. Skrzywiła się w tej samej chwili, przez zaciśniętą szczękę cichy jęk wyrwał się ja światło dzienne sugerując że coś naprawdę ją boli. Opierając się dłońmi na biurku spojrzała w bok na chłopaka. Jej niebieskie oczy nigdy nie były tak zimne jak teraz.
- Jakie kurwa kontakty?! Jak śmiesz mnie stawiać na równi z tym całym interesownym skurwysyństwem, oblegającym twoją rodzinę dla zysku?! MNIE?! - ryknęła na niego odrywając się od biurka, grymas bólu przeszył jej twarz, debil by zauważył że walczyła z tym paskudnym stanem. - Mam w dupie kim jest twoja rodzina!! Słyszysz MIRAI?! Równie dobrze mógłbyś być NIKIM! A i tak bym z tobą normalnie rozmawiała.. toleruję twoje docinki i kłamstwo bo taki już jesteś.. Ale to nie powód żeby omijać cię szerokim łukiem do kurwy nędzy! - zrobiła krok w jego stronę, ewidentnie kulejąc. Ból był nie do zniesienia już. Ale stan wkurwienia w jaki ją wprowadził dał jej na tyle sił żeby stać o własnych siłach przed nim. - I dla sprostowania faktu.. Idę do S.SPEC po studiach. Bo wyobraź sobie ty zadufany w sobie mały draniu, nie każdy chce się wkupić do twojej rodziny! Jestem dumna z moich korzeni i prędzej upierdoliłabym sobie obie ręce niż pomyślała o tym co mi własnie zarzuciłeś! - to mówiąc odwróciła się do niego plecami i podpierając się o blaty zaczęła iść w stronę wyjścia z klasy. - Pierdolę.. dzisiaj wagaruję! - warknęła łapiąc się za framugę i wykuśtykała z pomieszczenia. Zacisnęła dłoń mocno na udzie, wbijając palce mocno w skórę, żeby odwrócić uwagę od bólu kostki. - Szlag.. - mruknęła idąc dalej przy ścianie. Nie ważne że ślimak byłby szybszy, prędzej da komuś w twarz zanim pozwoli sobie pomóc.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Mimo pozorom Mirai Shimotsuki był opiekuńczą osobą, tylko na swój, nietypowy sposób. Ludzie często tego nie dostrzegali, bo było bardzo mało osób, na których Mirai zależało. Do skromnego grona należała trójka jego młodszego rodzeństwa i Saiyuri Kurayami. Sai, która siłą i upartością wprosiła się w życie Shimotsukiego. Chłopak nawet nie zorientował się, kiedy zaczął dbać o dziewczynę. Było to miłe, ale także przerażające. Uczucia ogólnie były dla niego czymś strasznym, gdyż odczuwał je o wiele intensywniej, niż przeciętny człowiek. Targały nim niczym ogień oraz popychały go do robienia najbardziej impulsywnych decyzji jakie istniały. Kiedyś napisał swojej nauczycielce z podstawówki długi list z pogróżkami, tylko dlatego, że wspomniała tacie o tym, że Mirai przysypia na lekcjach. Raz zniszczył samochód jakiejś laski, bo zawstydziła go przy rówieśnikach. Jednakże chyba najgorszym jego wyczynem było narysowanie dwudziestu kartek, przedstawiających kolegę z klasy, popełniającego samobójstwo na różne sposoby. Potem te wszystkie rysunki umieścił w szafce tamtego chłopaka, w walentynki. Miał wtedy tylko czternaście lat. Sprawcy nigdy nie znaleziono, a rodzice biednego dzieciaka przenieśli go do innej szkoły, bo przestraszyli się, że synowi zagraża niebezpieczeństwo. To wszystko z powodu zazdrości. Gówniarz przechwalał się, Shim już nawet nie pamięta czym, pamięta, że mocno go to wkurzyło, bo on tego nie miał.

Było coś niepokojącego w Mirai, ale nikt tego nie dostrzegał.

—Czytasz chyba za dużo romansów—prychnął na wypowiedź Sai. Wolał nie myśleć o miłości, bo szczerze powiedziawszy— bał się jej. Nie miał pojęcia co wpadnie do jego głowy pod wpływem takiego uczucia, które dla każdej, normalnej osoby jest silne. Co dopiero dla niego. Jak daleko by się posunął? Ani on, ani świat nie chce tego widzieć. To oczywiście nie znaczy, że nie odczuwa popędu seksualnego. Jest zdrowym nastolatkiem, który dostrzega atrakcyjność dziewczyn, bądź chłopców. Niektórzy naprawdę mu się podobają, aczkolwiek jest to pociąg czysto fizyczny. Na szczęście.



Spodziewał się gniewu i irytacji, ale nie spodziewał się wybuchu. Jej krzyk i huk ławki, na której leżał gruby podręcznik, przyciągnął kilkanaście par oczu. Nie zważał na to, był za bardzo skupiony próbą uspokojenia swojego ciała, przez które przeszła iskra niepokoju. Niespodziewana agresja zbyt bardzo kojarzyła mu się z furią ojca. Mimo to zachował swój uśmiech na twarzy. Przyzwyczajenie. Wstała gwałtownie, co spowodowało, że nawet jeśli ktoś jeszcze nie zwrócił na nią uwagi, to teraz na pewno to zrobił. Spomiędzy jej warg wydobył się cichy, niemal niesłyszalny jęk bólu. Mirai usłyszał go, nie dało się tego nie zrobić w takiej ciszy, jaka zapanowała w pomieszczeniu. Zerknął kątem oka na jej stopy. Co jej się stało?

Na jej pierwsze zdanie prawie wybuchł śmiechem. Właśnie obraziła dużą część ludzi siedzących na tym wykładzie. Jednakże nikt się nie odezwał, byli pewnie zbyt zszokowani tym, co wypadało z ust jednej z najbardziej pokojowych, spokojnych osób jakie znali. Sam był tym zdumiony. Czyżby w końcu przekroczył jej granice? Poczuł na tą myśl odrobinę dumy, ale też zawodu. Niewykluczone, że właśnie pozbył się swojej jedynej przyjaciółki. Oh, co za tragiczny cyrk. To na pewno będzie ciekawe.
Druga część wypowiedzi doprowadziła go do zdezorientowania. Nie był pewny, czy potraktować to jako obelgę, czy komplement. Ten dylemat szybko wyszedł mu z głowy, gdy ujrzał jak kuleje. Jakim cudem ona z tą nogą weszła po tylu schodach? Jej upartość i głupota nie znała granic.

Gdy w końcu skończyła Shimotsuki ciężko westchnął.

—Z pewnością lubisz atencję, to przyznam — mruknął, ale w jego głosie nie było typowej dla niego złośliwości. Coś w sobie czuł, ale bał się co to mogło być.

„Pierdolę.. dzisiaj wagaruję!”    

O proszę! Ktoś powinien dać mu medal, bo właśnie uczynił niemożliwe. Pokręcił głową na jej próbę wyjścia z sali ze skręconą kostką. Jak na osobę tak inteligentną, czasami potrafiła być przygłupia. Rozejrzał się po ludziach, którzy nadal wlepiali w nią i w niego ślepia. Niektórzy szeptali coś do siebie. Jaka obrzydliwa hołota.

—Nie zdawałem sobie sprawy, że mam tylu tu fanów –powiedział do nich—Możecie już powrócić do swojego, nudnego życia kochani.

Wziął swoją prawie pustą, nierozpakowaną torbę i w kilku zgrabnych krokach znalazł się przy Sai, która wciąż podpierała się ściany. Była widokiem dość smutnym. Ci idioci nie powinni jej tak oglądać. Zasugerował jej ramię, a gdy dziewczyna wyraźnie odmawiała wywrócił oczami.

—Ze skręconą kostką nie przejdziesz daleko Sai – rzekł spokojnie, zdiagnozował jej stan kilka minut temu. Mógł się mylić, ale była to mała szansa – Nie bądź uparta, czeka cię jeszcze góra schodów i kilka korytarzy.
                                         
Shimotsuki
Hydra     Desperat
Shimotsuki
Hydra     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Mirai Shimotsuki


Powrót do góry Go down

Nie skomentowała wzmianki o romansach, która padła z jego ust. Nie czytała takiego badziewia, ale też nie była aż taką cnotką. Flirty dla zabawy, dla obserwacji ciekawych reakcji u innych. To już prędzej, ale tego wiedzieć nie musiał przecież. Nie musieli wiedzieć o sobie wszystkiego. Z resztą Shimo nigdy nie był celem jej drażnienia, nie kwalifikował się. Był po prostu zbyt wredny i chamski by wbić się w jej gust.
Już nawet nie zwracała uwagi na jego komentarze, klnąc w myślach z irytacji i poświęcając całą resztę uwagi na upierdliwy ból. Widziała spojrzenia jakie jej rzucali pozostali studenci. Ale nie wyglądało na to żeby się tym przejmowała. Wystarczyło że odwzajemniła intensywne spojrzenie w kierunku innego ucznia w tej chwili i to z miejsca zmuszało delikwenta żeby uciekł wzrokiem. - Tchórze.. - skomentowała pod nosem tak żeby najbliżej niej stojąco osoby słyszały. To że była na co dzień miła i wyrozumiała nie znaczyło że nie miała złego zdania o innych. Zwłaszcza tych co na nie zasługiwali.
Dosłownie wypełzła z sali za róg, znajdując się na korytarzu gdy doskoczył do niej nie kto inny jak rozpieszczony bachor Shimo. Spięła się cała gdy się odezwał, spojrzała na zaoferowane ramię. "Nie... Nie i chuj!" warknęła w myślach. Odwróciła wzrok od chłopaka i zrobiła kolejne trzy kroki zaciskając szczękę mocniej żeby nie jęczeć przy nim z bólu. - Wolę się czołgać niż.. - nie dokończyła bo noga ze skręconą kostką odmówiła posłuszeństwa i ugięła się pod nią. Dziewczyna runęła na kolana podpierając się jedną dłonią o podłogę, drugą o ścianę. - Kurwa.. - jęknęła pod nosem bardzo cicho. Czuła jak okolica kostki pulsuje, emanując paskudne ciepło w tym miejscu. Bolało tak bardzo że łzy zaczęły się zbierać w kącikach, ale powstrzymywała się z całych sił żeby nie uronić łez przy nim.
- Co cię w ogóle mój stan obchodzi? Zapomniałeś co mi powiedziałeś jeszcze przed chwilą? - warknęła ze spuszczoną twarzą, grzywka przysłoniła jej oczy całkowicie. - Nie potrzebuję pomocy od kogoś kto nie pofatyguje się żeby poznać mnie za to kim jestem.. ale jest gotowy mnie ocenić w mgnieniu oka.. - mruknęła po chwili. Ona widziała nie raz jak ludziom odpierdala gdy się dowiedzą kim był Mirai, a raczej jakie było jego nazwisko. Zbeształa nawet dwie osoby jak przyłapała je na plotkowaniu na jego temat. Nie tylko białowłosej nie podobało się to co mówili o nim, ale knucie intryg żeby się z nim zaprzyjaźnić dla profitów? To chyba był moment w którym przestała patrzeć na niego jak ja małego wrednego padalca. To był moment w którym jego docinki wcale nie robiły na niej wrażenia, wiedziała czemu miał takie podejście do wszystkich. Dlatego teraz ją to tak zabolało, to co jej zarzucił.
Chciała się podnieść do pionu ale ból był zbyt duży, mięśnie przedramion drżały z wysiłku. To uczucie słabości i bezsilności przed kimś, przed kim nie chciała się taka pokazywać było najgorsze.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach