Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 18.08.19 16:25  •  Planeta Zgrywusów.  Empty Planeta Zgrywusów.
W roli głównej Yury wraz z Nierem w uniwersum Disney'a - Planeta Skarbów.

----------

Od samego świtu był już na nogach. Nie byłby sobą, gdyby Nier czegoś nie robił o tak niehumanitarnej porze. Pełen energii zerwał się praktycznie od razu z łóżka, nie chcąc przy tym budzić domowników w postaci swoich rodziców i młodszej siostry. Codziennością było, że każdego ranka, o tej samej porze, kiedy słońce nie zdążyło za dobrze wstać, wymykał się do podziemnego garażu, tylko po to, aby siedział nad konstrukcją nowej deski. Nie interesowała go kwestia śniadania, kiedy w głowie miał tylko jedno. A także obowiązków szkolnych, do której swoją drogą powinien jeszcze chodzić. W swoim krótkim życiu od zawsze był zafascynowany przygodami, które mogą go ewentualnie czekać, a uważał, że szkoła tylko ogranicza go przed realizacją swoich wspaniałych marzeń. Legendy, o których słyszał za dzieciaka strasznie go pod tym kątem zainspirowały i osobiście sam chciałby stać się kiedyś taką legendą jak wszystkie książki, które miał okazję słuchać. Matka nie była z tego powodu zachwycona. Starała się wpoić mu do głowy, że szkoła była również bardzo ważna, co jego marzenia, a łamanie prawa jest złe. Natomiast ojciec... Ojciec był zbyt zajęty swoimi obowiązkami, aby zwrócić uwagę na to, co w ogóle dzieje się w jego rodzinie. Młodsza siostra natomiast niewiele mogła zrobić mają niecałe sześć lat. To ten wiek, w którym dziecko zaczyna powoli rozumieć świat, ale wciąż jest dla niego zbyt skomplikowany, dlatego tylko obserwuje.
Tym razem jego projekt był już prawie skończony. Niewiele zostało mu do zrobienia, a kiedy skończy ze swoim nowym sprzętem, będzie mógł go w końcu solidnie przetestować. Tak też zrobił, kiedy słońce porządnie weszło na niebo, a jemu udało się uporać z projektem, nad którym siedział od dobrych kilku tygodni. Energia go wręcz rozrywała, aby przetestować swoją nową deskę kosmiczną. Dlatego wybiegł praktycznie od razu z domu, włączając w niej silnik i poleciał, aby sprawdzić, czy sprzęt, który własnie stworzył sprosta jego nastoletnim wymaganiom.
Krajobraz był niesamowity. Uwielbiał tą czerpiącą adrenalinę, która towarzyszyła mu podczas niebezpiecznej jazdy. Nie przejmował się, kiedy wjeżdżał na tereny prywatne, a także zakazane, nie dając się złapać policji, która mogła ewentualnie robić patrol. I z pewnością byłoby wszystko dobrze, gdyby Nier nie walnął się w obliczeniach. Właśnie to przemknęło mu przez głowę, kiedy nagle zaczął tracić moc w silniku. Drastycznie zaczął tracić wysokość, aż ostatecznie wylądował z ogromnym hukiem w ziemię. Gdyby nie zimna krew, która towarzyszyła mu podczas lotu i operowania sprzętem, z pewnością skończyłby źle. A tak miał na ciele liczne zadrapania i bardzo możliwe, że nawet wybity bark, co przy takim wypadku było naprawdę niczym.
                                         
Venceslaus
Dezerter
Venceslaus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Venceslaus Patterson.


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.08.19 16:13  •  Planeta Zgrywusów.  Empty Re: Planeta Zgrywusów.
Ciężki dzień. Od światu aż po zmrok zbierał, a raczej kradł złom. Sprzedał go pod znajomości na skupie, choć rzecz jasna ten głupi ciul zwany przez wszystkich Komornikiem nie wypłacił całej należności. Mówił, że kradzione, obarczone ryzykiem. Potrącił mu dwie złote monety z chytrym, mendowatym uśmiechem na szpetnej, zarośniętej jak u dziadka Moroza mordy.
   Ciężka noc. Zakupił w sklepie alkohol. Dużo alkoholu. Tanie piwo. Pięć srebrnych moment za jedną butelkę. Czyli w sumie poszalał i zaopatrzył się w piętnaście butelek. Zanim doszedł do swojej prowizorycznej noclegowni, wypił trzy. Na dobry sen wypił cztery kolejne.
   Jego noclegownia mieściła się na zapleczu speluny na obrzeżach miasta, jednak zasnął na małym podwórku, gdzie główną atrakcją były zapełnione po brzegi kontenery. Zasnął zawinięty w stęchły koc i z kilkoma przekleństwami na spierzchniętych wargach, w objęciach trzymając plastikową reklamówką z całym swoim dobytkiem – pozostałymi flaszkami.
   Pobudka była najprawdziwszym okropieństwem. Zanim w ogóle zorientował się, że sen się skończył, poczuł czyjś głos tuż przy swoim uchem i obcy ciężar na plecach. Zmienił gwałtownie pozycje na siedzącą, otworzył oko, czując pulsujący, potworny ból w skroniach.
   — Psiakrew! — krzyknął ochryple na całe spuchnięte od pijaństwo gardła. Uchwycił za kołnierz młodzika i potrząsnął nim gwałtownie, w towarzystwie mdłości i zawrotów głowy.  — Co ty wyczyniasz, psi bękarcie? Zabić mnie chcesz? Patrz, co narobiłeś! — Wskazał mechaniczną dłonią na dwie rozbite butelki. Żółta ciecz, tanie piwsko, spływało za ogrodzenie, po płycie chodnikowej wprost na roztopiony przez słońce asfalt. — Należy się zadośćuczynienie! Paczka papierosów, gówniarzu! Lub wpierdol! Twój wybór!
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.08.19 20:32  •  Planeta Zgrywusów.  Empty Re: Planeta Zgrywusów.
Przez pierwsze sekundy, nie wiedział, co się stało. Sprawdzał swój stan, a czując delikatnie metaliczny posmak na języku, trochę się przestraszył. Pomimo tego, że był świadom wypadku, przez chwilę stracił całkowitą dezorientację w otoczeniu. Dopiero po krótkim momencie doszedł do siebie, czując pulsujące i dudniące uczucie w głowie, a wraz z nim towarzyszył lekki zawrót głowy. Głośny okrzyk nieznanego pochodzenia jeszcze bardziej nasilił jego tymczasowy stan.
Dopiero kiedy poczuł mocne szarpnięcie za swoje ubranie tak naprawdę zorientował się, co właściwie się stało. Świadomość tego, że zrobił wypadek była zbyt oczywista, ale nie spodziewał się tego, że zrobił go, lądując tuż obok żywej istoty. Osobnik nieznanego mu pochodzenia zaczął coś krzyczeć swoim pijackim głosem, a chłopak w tym czasie czuł lekkie zdezorientowanie. Przez to, że czuł cuchnący oddech, skrzywił się nieznacznie, ale nie miał żadnych sił, aby móc wyswobodzić się z jego uchwytu. Zdecydowanie wybity brak mu w tym utrudniał.
Przepraszam bardzo, ja niechcący, naprawdę! — zaczął bełkotać coś dzieciak, bez żadnego składu i ładu, wiedząc dobrze, że w tym przypadku nie miał możliwości w jakiś sposób mu odpyskować. Widząc jego posturę, nie miał nawet siły mu się przeciwstawić, choć po kościach czuł, że może skończyć się to źle — Jechałem na swojej desce, rozbiłem się. Przysięgam, że nie chciałem panu niczego niszczyć! — kontynuował swój wywód, absolutnie nie wiedząc, czy to pomoże. W najgorszym wypadku może pożegnać się ze swoimi marzeniami o zrealizowaniu przeróżnych przygód, które non stop siedziały mu w głowie.
                                         
Venceslaus
Dezerter
Venceslaus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Venceslaus Patterson.


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.08.19 23:56  •  Planeta Zgrywusów.  Empty Re: Planeta Zgrywusów.
Yury cuchnął dymem nikotynowym, alkoholem, potem i brudem. Nie pamiętał, kiedy ostatnio korzystał z łazienki, nie mówiąc o wymianie bielizny. Od tygodnia nie miał dachu nad głową. Dawna noclegownia mężczyzny w postaci łajby, którą zarekwirował na kilka miesięcy z kilkoma innymi menelami, społecznymi pasożytami, jak to mawiał fagas jego byłej,  wyruszyła w rejs w po planetach. Choć pijaczkowi złożono propozycje dołączenia do załogi, grzecznie odmówił. Jego sława „wilka morskiego” już dawno przeminęła, została przykryta zmarszczkami, siwizną, starością, a przede wszystkim błędami młodości.
  Przyjrzał się rzezimieszkowi, choć nie widział wyraźnie jego twarzy. Jaskra, przeklęta jaskra! Młode rysy były zamazane, jakby utkane z mlecznobiałej mgły, jednak utrudniona widoczność nie powstrzymała go przed zmianą pozycji. Wstał, podnosząc majsterkowicza kilka centymetrów na ziemią.
  — Słuchaj, no gówniarzu jeden! Jasne, że nie chciałeś, ale to zrobiłeś! — krzyczał, opluwając młodzieńca kilkoma kroplami silny, które wydostały się z warg ze słowami.  — Papierosy! Dawaj, albo pożegnasz się z zębami! Rozumiesz, gówniarzu?   Wpuszczę ci taki wpierdol, że rodzona matka cię nie pozna, a ojciec wydziedziczy ze wstydu!
Wzrok w końcu przyzwyczaił się do blasku dnia. „Kurwa mać!” przeszło przez krtań mężczyzny, kiedy zetknął spojrzenie z kolorem oczu chłopaczka.
  — Masz jej oczy — wybełkotał niewyraźnie, oszołomiony tym zjawiskiem, odkryciem na miarę nagrody nobla. Wraz z tą refleksją rozluźnił ucisk, a raczej odrzucił dzieciaka na obskurną ścianę speluny dla tutejszych moczymord.
  Kto by przepuszczał, że akurat natknie się na spłodzone własnymi narządami rozrodczymi nasianie? Ile razy jej powtarzał, żeby trzymała gówniarza jak najdalej od tej części miasta, od tego zgiełku zepsucia pełnego zwyrodnialców?
  Skonfrontował dłoń z  tygodniowym zarostem. Zaszeleścił pod naporem pożółkłych, stwardniałych opuszków.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.08.19 18:45  •  Planeta Zgrywusów.  Empty Re: Planeta Zgrywusów.
O dziwo w pierwszym kontakcie nie poczuł odoru brudu, alkoholu i cholera wie czego. Był zbyt oszołomiony, aby cała reszta informacji docierały do jego bystrego umysłu. Dopiero jak poczuł, że pod stopami traci grunt, odczuł jak bardzo śmierdzi mężczyzna, który ochoczo przejawiał oznaki agresji względem niego. Owszem, naruszył jego przestrzeń osobistą, ale nie zrobił tego celowo. Dodatkowo był ranny i potrzebował opieki medycznej, a nie kolejnych kłopotów. Jego groźby przy tym, co mógł zrobić mu ojczym, były nic nie warte. I tak miał już przechlapane, więc co to za różnica, że teraz dostanie lanie czy dopiero wtedy, kiedy uda mu się wrócić do domu?
Dobra, zrozumiałem! Oddam panu wszystko, ale niech mnie pan w końcu puści, dobra?! — rzucił na jednym wydechu, szybko krzywiąc się, czując odrażający zapach alkoholu, jak i brudu, który z pewnością trzymał się przez wiele tygodni. Nie chciał być jednak złośliwy, więc postarał się trzymać fason, pomimo tego, że miał wrażenie, że wszystko go cholernie bolało.
Dopiero później, kiedy mężczyzna nieco oprzytomniał, mógł złapać się za wybity bark, kiedy wylądował pod ścianą, która najprawdopodobniej służyła dla tych, którzy nie mieli żadnego dachu nad głową. Czyli dla osoby, która robiła mu burdę o parę butelek alkoholu i jakąś cholerą paczkę fajek.
Mimo wszystko nie rozumiał jednego. Co oznaczało "masz jej oczy"? Nie chciał wierzyć, że mógł być synem kogoś, kto własnie chciał go żywcem zabić. Dlatego wolał wyprzeć taką informację ze swojej świadomości, a w zamian stęknąć parę razy z bólu, który ciągle go trzymał. Cholerne obliczenia. W którym miejscu mógł zrobić błąd? Gdyby nie to, w życiu nie znalazłby się w takim miejscu i takich męczących okolicznościach.
Pomoże mi pan? Zrobię wszystko, tylko musi mi ktoś nastawić bark, bo sam nie dam sobie rady — odparł, spoglądając na niego "tymi oczami" z ziemi, na której siedział, w ten sam sposób błagając o tą minimalną litość, którą z pewnością gdzieś tam mężczyzna posiadał. W końcu nikt nie może być bezwzględnie okrutny. To nieludzkie i niehumanitarne.
                                         
Venceslaus
Dezerter
Venceslaus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Venceslaus Patterson.


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.08.19 15:24  •  Planeta Zgrywusów.  Empty Re: Planeta Zgrywusów.
Czy ja ci wyglądam na lekarza, bachorze jeden?
  Teoretycznie mógł spełnić jego prośbę. Miał doświadczenie skompletowane podczas wielu intensywnych podróży w poszukiwaniu planety skarbów, która tak czy siak była niedosięgalna dla jego uzbieranej z zakał społecznych załogi. Zresztą większość z nich przypłaciła to życiem. Yury do dziś borykał się z sennymi, wzmocnionymi przez stan upojenia alkoholowego koszmarami o przytłaczającej, rozrywającej na strzępy pozostałości po jego sumieniu treści. W praktyce bał się od niego podejść, a nawet tknąć. Bał się, że go uszkodzi. Nie panował nad siłą w dłoni objętej protezą, poza tym był na dokuczliwym, wzmagającym złość kacu.
  Zaprzeczając swojemu wcześniejszemu zachowaniu, mimowolnie zbliżył się w kierunku chłopaka. Wmawiał sobie, że przystał na ten akt dobroci ze względu na te spojrzenie. Nie mógł go znieść. Przypominało mu o Niej w każdym calu. Patrzyła na niego w ten sam sposób, kiedy pakował swoje rzeczy, by raz na zawsze wynieść się z jej życia. Dzieciaka jeszcze nie było wtedy na świecie. Była w drugim, może trzecim miesiącu ciąży, a on już wtedy wiedział, że nie sprosta roli głowy rodziny, ojca, że stoczą się na dno razem z nim, zakotwiczą, utknął na mieliźnie, upadając coraz głębiej w muł.
  — Łamliwe masz te kości. Pokaż mi ten zakichany bark — warknął po chwili, mrużąc oczy, do których zakradły się pierwsze oznaki poranka w postaci słonecznych refleksów.  Miał wrażenie, że zaraz wypalą mu spojówki. — Reklamacji nie przyjmuję — dodał, ale dotychczasowa złość zależała, została zastąpiona przez niewyraźne symptomy troski, przyćmione przez okalającego go zmęczenie. — Nie wrzeszcz. Zaciśnij zęby, ale nie wrzeszcz, bo zrobię się naprawdę nieprzyjemny — polecił mu, a potem, bez choćby krzty delikatności nastawił mu ten bark, najlepiej jak umiał, dokładając wszelkich starań, by nie przesadzić, ani w jedną, ani drugą stronę.
  Nier, znajdując się tak blisko Yury'ego, mógł dostrzec na odsłoniętym obojczyku mężczyzny tatuaż identyczny jak u jego matki, niewątpliwie rysunek jej autorstwa. Bezdomny zapomniał o jego istnieniu.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.09.19 22:03  •  Planeta Zgrywusów.  Empty Re: Planeta Zgrywusów.
Nie, nie wyglądał. Ale nie uważał, że nastawienie barku z pomocą kogoś niedoświadczonego było niemożliwe. Wiedział, że przez ból, który temu towarzyszył, nie był wstanie sam sobie go nastawić. Był dzieciakiem, który przez swoją nieuwagę potrzebował pomoc kogoś dorosłego. A na jego nieszczęście tym dorosłym był mężczyzna, który zapomniał, co to znaczy higiena osobista.
Był już przekonany, że w zasadzie nie będzie mógł liczyć na jego pomoc. Nie do końca wiedział, gdzie miał ją szukać — miejsce nie wyglądało zbyt przyjemnie, generalnie widać było, że Nier znalazł się tu czystym przypadkiem. Podejrzewał, że ludzie tutaj nie byli zbyt wyrozumiali, a ten fakt potwierdzał nieznajomy, który robił mu burdę o kilka browarów.
Jednak nie podejrzewał, że ze strony mężczyzny rzeczywiście doczeka się jakiejkolwiek pomocy. Nie chciał znać jego intencji, chociaż sądząc po tym, co zdążył od niego usłyszeć, to równie dobrze mógł chcieć dopilnować tego, aby rzeczywiście dał mu te fajki, które tak ochoczo chciał. Będąc rannym nie będzie wstanie zrobić cokolwiek, więc może to własnie przez to zmienił swoje zdanie. Z pewnością i tak nie uwierzyłby, gdyby ten pijak wprost powiedziałby mu o tym, że jest jego ojcem. Świadomość tego zdecydowanie zabiłaby go wewnętrznie.
D-dobrze — przytaknął na jego słowa, kiedy niespodziewanie zbliżył się do niego, aby mu w tym pomóc. Zauważył z jaką starannością podchodził do tego skomplikowanego zadania — dlatego tym bardziej starał się, aby nie wydać z siebie najmniejszego jęku bólu. W momencie, w którym poczuł jak wszystkie kości wracają mu na miejsce, z całej siły wgryzł się w swoje przedramię, a do oczu napłynęły mu łzy bólu. Stłumione stęknięcie wydobyło się z jego gardła, a chęć płaczu przeminęła wraz z niemiłym bólem. Dyskomfort wciąż pozostawał, jednak nie był on taki sam co parę chwil temu. Po wzięciu kilku głębokich wdechów, było mu już lepiej.
Dzięki, jest pan wielki — rzucił trochę łamiącym się głosem, ale z wyraźnym szczerym uśmiechem na twarzy. Spojrzał się na niego dziękującym wzrokiem, a gdy dłużej przyglądał się jego nachylonej sylwetce, zauważył tatuaż na obojczyku. Jego wzrok na ułamek sekundy poszerzył się, zupełnie jakby w tym momencie zobaczył ducha. Doskonale znał ten wzór i ten styl. Znał jego historię i opowieści. Więc dlaczego ten człowiek musiał go mieć na sobie? Czy to możliwe, że go... poznał? Wiedział kim był?
Niezły tatuaż. Od jak dawna pan go ma? — rzucił, już trochę oschlej, starając się nie zwracać na towarzyszący mu dyskomfort. Wstał również, nieco chwiejnym wzrokiem, w ten sam sposób chcąc spojrzeć na tą kupę gówna z góry. Nie wiedział, czy miał być bardziej zły na siebie czy na niego. Pomógł mu, ale to nie rekompensowało lat, w których go nie było.
Dlaczego... Dlaczego to właśnie on musiał być jego ojcem? Czemu teraz go spotkał? Zdecydowanie w tej chwili swoje "dzięki" chciał zamienić na twardą, nieprzyjemną pięść, która z chęcią obiłaby mu tą pijaną mordę.
                                         
Venceslaus
Dezerter
Venceslaus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Venceslaus Patterson.


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.09.19 12:18  •  Planeta Zgrywusów.  Empty Re: Planeta Zgrywusów.
Nie krzyknął ani razu i Yury poczuł autentyczny, może odrobinę obłudny zalążek dumy, nie pasujący ani trochę do zaistniałej sytuacji. Nie był mu ojcem, a jedynie dawcą nasienia - tak właśnie chciał postrzegać egzystencje znajdującego się obok chłopca, wszakże nie miał prawa tytułować się jego rodzicem. Nie po tym, jak wyprowadził się od jego matki, zatrzaskując jej drzwi przed nosem. Nie po tym, jak ignorował jej listy, odsyłając je z powrotem na jej skrzynkę, nawet nie zapoznawszy się z ich treścią. Nie po tym, jak pojawił się na weselu i zrobił burdę, odbijając twarz jej ledwo co poślubionego małżonka. Nie po tym, jak potraktował ją niczym powietrze, gdy minęli się na ulicy miasta, udając że ją nie zna - ona z wózkiem, on z kacem i papierosem między zębami, przeklinając na cały świat.
   Tatuaż? Jego ciało było całe w czarnych ozdobach przedstawiających różne wizerunki. Spojrzał na dzieciaka, by zorientować się o który mu chodzić i przełknął ślinę, przypominając sobie o tym na obojczyku.
  — A bo ja wiem? — odburknął wymownie, choć data jego powstania wzorcowa wyryła się w jego pamięci jak każdy ubytek w ciele, dostarczając nieprzyjemnego ukłucia w klatce piersiowej zwanego wyrzutami sumienia. Kto by pomyślał, że tkwią w nim jakieś sentymenty, tęsknota za tym co minęło i już nie wróci. Myślał, że dawno się z tym uporał, ale pojawianie się jej dziecka, a raczej ich wybiło z rytmu, a najgorsze w tym wszystkim było to, że smarkacz zaczął się czegoś domyślać po małej, niekontrolowanej wstawce. Zakichany intelekt odziedziczony po bystrej mamusi o kiepskim guście, krucyfiks. — Uwidziałem go u kelnerki w barze jakieś piętnaście, może szesnaście lat temu i zachciało mi się takiego samego. Swoją drogą tyłek miała niezły, ale ponoć wyszła za mąż - opowiedział dzieciakowi pozbawioną autentyczności, wymyśloną na poczekaniu historyjkę. — Chodź. Wyprowadzę ci stąd. Sam nie dasz rady. Pełno tutaj takich jak ja, albo jeszcze gorszych. Po drodze kupisz mi papierosy i będziemy kwita.
   Otworzył furtkę i wyszedł z małego podwórka na niezbyt uczęszczaną o tej porze ulice najgorszej dzielnicy. Nawet nie zerknął przez ramię, by przekonać się czy dzieciak za nim idzie. Chciał się go jak najszybciej pozbyć.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.09.19 20:01  •  Planeta Zgrywusów.  Empty Re: Planeta Zgrywusów.
Nie widział żadnego powodu do dumy. To nie on go wychował, a matka, która wyrywała sobie ostatnie włosy za to, jakim odważnym był dzieckiem. Równało się to z różnymi konsekwencjami, których Nier nie chciał przewidywać. O ojczymie wolał nie mówić. Nie był złym człowiekiem, jednak ich temperamenty nigdy dobrze nie zgrywały się. Zawsze był problem w tym, co chciał robić w przyszłości. Nie mógł zrozumieć, dlaczego tak straszne jest gonić za marzeniami, które zawsze gdzieś głęboko siedzą.
Domyślił się, że mężczyzna nie będzie głupi i od razu domyśli się, o jaki wzór konkretnie mu chodzi. Przynajmniej tego spodziewał się po mężczyźnie, który prawdopodobnie może być jego ojcem z krwi i kości. Wszakże nie mówił, o który tatuaż mu konkretnie chodziło, co tylko utwierdziło go w przekonaniu, że to co teraz mówił było ogromną ściemą. Nie był głupi. Więc takiego kitu za chiny ludowe nie będzie chciał w siebie wcisnąć.
Skąd pewność, że mówię o tym tatuażu na pańskim obojczyku? Może chodziło mi o jakiś inny. Na przykład na panu przedramieniu, który też był widoczny — zauważył, mierząc go dość surowym, pełen niezrozumienia spojrzeniem. Było mu niedobrze, ciężko stwierdzając czy od nadmiaru bólu, a może informacji, które własnie powoli zaczynał trawić.
Nie chciał do siebie dopuścić tej myśli, dlatego tylko prychnął. Niech będzie. Jeśli uważał, że jego mama była seksowna, to w porządku. O ile nie było to nic innego, też nie miał mu za złe, że nieznajomy wybrał ten wzór do zrobienia.
Dlatego nic dziwnego, że przez całą drogę, w której odprowadzał dzieciaka, Nier absolutnie nic nie powiedział. Widać było, że trawił informacje. Chciał połączyć jakoś fakty, zrozumieć jedno z drugim. Myślał na tym tak intensywnie, że nawet nie zauważył kiedy przebrnęli szlak, który dla samotnego dzieciaka byłby iście niebezpieczny. Niedaleko był też sklep, w którym mógł kupić wspominane wcześniej fajki. Spojrzał się w tamtym kierunku i pomasował zmęczony kark zdrową ręką. Westchnął.
Poczekaj — odparł, a po tych słowach zniknął zza rogu sklepu. Krótką chwilę go nie było, ale wrócił z tym, co chciał od niego mężczyzna — paczka papierosów. Nawet dwie — Nie jestem gołosłowny — odburknął, a drugi raz słowo "dzięki" nie chciało przejść mu przez gardło. Dlatego bez żadnych słów skierował się w stronę swojego domy — chciał do niego wrócić jak najszybciej, aby na spokojnie mógł przetrawić sobie to, co go właśnie spotkało.
                                         
Venceslaus
Dezerter
Venceslaus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Venceslaus Patterson.


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.09.19 19:36  •  Planeta Zgrywusów.  Empty Re: Planeta Zgrywusów.
Ten na przedramieniu jest paskudny, zniszczony przez bliznę po oparzeniu. Niby czemu miałbyś się nim zainteresować? — wybrnął, wysyłając mu w pakiecie drwiące spojrzenie, z delikatną nutą rozbawienia zademonstrowaną głównie na rozchylonych lekko w uśmiechu ustach.
  Kontakt wzrokowy, na który sobie pozwolił nie trwał jednak długo. Znowu skoncentrował się na wyścielonej brudem ulicy, spojrzenie zatrzymując na mijanych, pokrytych graffiti budynkach, z których schodził tynk.
  Slumsy. Biedota. Słyszał wiele epitetów oddający charakter tej dzielnicy, a mimo to darzył ją większym sentymentem niż własne zęby, lub jakąkolwiek część ciała. Jakby nie było przeżył tutaj wiele szczęśliwych chwil u boku kobiety zajmującej w jego sercu szczególne miejsce. Matka chłopca nie była tylko kelnerką wyposażoną w zgrabny tyłek. Te poniżające określenie z ledwością przeszło mu przez gardło.
   „Poczekaj" usłyszał i zatrzymał się, zerkając ku dzieciakowi, którego sylwetka znikała w drzwiach sklepu. W zasadzie nadarzyła się doskonała okazja, by wtopić się w otoczenie i zniknąć smaczkowi z oczu, być może na dobre, ale nie ruszył się z miejsca. Cały w wątpliwościach czekał, chcąc się upewnić, że Nier bezpiecznie dostanie się tam, gdzie powinien - wmiesza się w tłum prawych obywateli, z dala od najgorszych zakapiorów zamieszkałych planetę.
  — I dobrze — zabrał dwie paczki papierosów, choć tak naprawdę chciał powiedzieć nie musiałeś. — Trzeba spłacać swoje długi, szczylu.
  Spoglądał na jego place do momentu aż nie zniknęły mu  oczy, zza zakrętem. Wtedy odwrócił się napięcie i z papierosem w ustach ruszył w bliżej nieokreślonym kierunku, byle przed siebie, byle znowu złapać się na jakąś fuchę, która zapewni mu alkohol na wieczór.

wątek zakończony
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach