Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 15.07.19 14:21  •  Przeklęty bachor (Tai & Sai) - Page 2 Empty Re: Przeklęty bachor (Tai & Sai)
Leżała grzecznie na wersalce, nadal skulona przodem w stronę poduszek i oparcia kanapy. Głowa ją bolała bardzo mocno, ale tyłek też dawał o sobie znać. Chyba obiła sobie kość ogonową podczas zderzenia z twardą ziemią. Po jakimś czasie ostrożnie przekręciła się na drugi bok obserwując uważnie otoczenie a co za tym idzie, również blondyna. - Czy mogę prosić o coś ciepłego do picia? - wymamrotała nadal trzymając się za obolałe czoło. Było jej trochę głupio że wyrżnęła dlatego że się popisywała przed nim. Mało tego, nawet nie wiedziała czemu to zrobiła, była niepocieszona że nie chciał się z nią bawić. To nie było tak że Saiyuri nie umiała się sama ze sobą bawić, ale skoro miała już nianię do swojej dyspozycji, to czemu nie skorzystać. A przynajmniej taki był plan dopóki Tai nie zaczął wybrzydzać, nie wspominając o zabawie dla dzieci do której chciał ją zachęcić. Niewybaczalne. Czuła się już jak duża dziewczynka, była gotowa się malować, ładnie ubierać i nawet poszła by na randkę! Taka dorosła się czuła! To że ją potraktował jak małe dziecko, było uwłaczające!
A teraz leżała na wersalce z rozciętym czołem. Wymacała na skórze coś mokrego i zbliżyła wilgotne paluszki przed oczy. - I jak ja teraz się pokażę Kiro-kunowi?! - łzy stanęły w oczach bardziej z zażenowania niż z faktycznego bólu. Choć ten jeszcze nie ustępował. - Jestem teraz brzydka.. - wymamrotała chowając twarz w poduszkę.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.07.19 21:39  •  Przeklęty bachor (Tai & Sai) - Page 2 Empty Re: Przeklęty bachor (Tai & Sai)
- Ma nauczkę - Ta myśl mogła się w końcu przebić do głowy Taia i dać mu dziwną satysfakcję z tego, że ten przeklęty bachor otrzymał karę za swoje zachowanie. Była w końcu niegrzeczna!
Co nie zmienia faktu, że się o nią troszczył. Może i była kundlem mefistofelesowym, niepozornym lewiatanem w różowej wstążeczce, wojną, którą trzeba było z nią toczyć, głodem spokoju, którego Taiyowi nie było dane zaznać i śmiercią nadziei na miłe spędzenie wieczoru, lecz z czterech jeźdźców nie była zwycięzcą, chyba że upadek liczyć jako pokonanie własnej pychy i przezwyciężenie swoich słabości. Mimo tych wszystkich negatywnych cech, braku szacunku dla innych osób i bycia rozpieszczonym krzykaczem, które nie potrafi się nawet bawić, a do tego jest podłe - ukrywając numery, co było niezwykle nierozważne z jej strony choćby dlatego, że gdyby naprawdę stało się jej coś poważnego, Tai nie mógłby o tym powiadomić jej rodziców.
- Jasne, zrobię nam herbatę. - Powiedział cofając swoją dłoń z boku dziewczynki i podnosząc się. Nie musiał już przy niej tkwić, skoro miał pewność, że wszystko z nią w porządku. Poszedł w stronę kuchni, nasłuchując jednak wciąż, czy nie powie czegoś istotnego.
Zdecydowanie jednak nie była dorosła, była po prostu dzieckiem. Nawet nie potrafiła godnie przyjąć upadku! To nie tak, że Taiyo potrafił, ale skoro był cały mógł sobie pozwolić na ostre, rygorystyczne sądy.
- Jesteś śliczną dziewczynką, a za kilka dni po twoim upadku nie pozostaną żadne ślady. - Uważał, że przesadza i jest jedynie marudną płaksą, a mimo to postanowił ją jakoś podnieść na duchu. Położył na stoliku kubek z herbatą dla niej, ostrzegając, że jest gorąca - brakuje jeszcze tego, żeby się poparzyła - niezdara mała.
- Kiro na pewno zrozumie. Jest miłym chłopcem, prawda? - Nie chciał słuchać o romansie bachorów. Kompletnie go to nie interesowało i Kiro mógł się nawet okazać jakimś nędznym aktorzyną, którego Sai widziała raz w telewizji, a teraz uważa go za swoją wielką miłość. Jednak mówiła o nim dość dużo... Reynard uznał, że zachęcając dziewczynkę do opowiadania Taiyowi o swojej dziecięcej miłości odwróci jej uwagę od bólu i od kłopotów. Niech się skupi na sławieniu jakiegoś dziewięciolatka, czy kimkolwiek tam Kiro był. Poświęci się już, że nie dał rady jej złapać.
Tak naprawdę tylko w tym Taiyo dostrzegał swoją winę. Nie w tym, że kazał jej oddać kartkę z telefonami, czy że nie pobiegł za nią od razu. Nie mógł jej trzymać na smyczy - choć to tylko dlatego, że nie wiedział czy w tym domu jest jakakolwiek smycz i szelki, na których mógłby takie dziecko trzymać.
Przede wszystkim nie rozumiał jak można było spaść. Wiele razy używał huśtawki w ten sposób i nigdy nie zdarzyło mu się nic podobnego, co najwyżej za wcześnie potrafił z huśtawki zeskoczyć i w efekcie dostał nie do końca zatrzymaną huśtawką po nogach - nic więcej.
                                         
Taiyo
Skrzydlaty
Taiyo
Skrzydlaty
 
 
 

GODNOŚĆ :
Taiyo Reynard Lamarque


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.07.19 15:06  •  Przeklęty bachor (Tai & Sai) - Page 2 Empty Re: Przeklęty bachor (Tai & Sai)
Leżała na wersalce nieco przygnębiona gdy był w kuchni i robił to o co grzecznie prosiła przed chwilą. Trochę jej się głupio zrobiło słysząc od niego komplement. Jak tatuś mówił jej miłe rzeczy to było to takie naturalne. Chłopcy w klasie ciągnęli dziewczynki za kucyki, podbierali kredki i linijki żeby zwrócić na siebie uwagę, ale nie było tych słownych komplementów. Wtuliłą twarz w poduszkę nieco czując jak buzia robi jej się cieplejsza. Nadęła policzki przy tym i tak leżała do momentu kiedy nie usłyszała kroków stawianych przez Taiyo. Powoli się podniosła z pozycji leżącej do siadu. Czekała grzecznie na swoją herbatę, kiedy ją dostała grzecznie podziękowała i wzięła w łapki kubek z parującą cieczą. Zbliżyła go do buzi i zaczęła dmuchać w herbatę, chcąc ją sobie ostudzić. Wlepiła niebieskie ślepia w napój, który jej zrobił i zastanawiała się nad tym co mówił. Czy Kiro faktycznie był wyrozumiałym, miłym chłopcem? Będzie się musiała o tym przekonać na własnej skórze. - A ty? Masz dziewczynę? - spojrzała na niego znad swojego kubka, uważnie się mu przyglądając w oczekiwaniu na odpowiedź chłopca. Trochę była ciekawa tego co jej powie, jaka była jego dziewczyna o ile ją miał oczywiście. A jak nie miał to co było tego powodem..
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.07.19 23:22  •  Przeklęty bachor (Tai & Sai) - Page 2 Empty Re: Przeklęty bachor (Tai & Sai)
Przyglądał się dziewczynce wpatrzonej w przyniesioną przez niego herbatę, samemu trzymając swój kubek całkiem blisko ust i co jakiś czas dmuchając w gorący płyn, by nieco go ostudzić. Była grzeczna i dziwnie spokojna. Nie krzyczała, nie miała dziwnych pomysłów. To cieszyło chłopca, który nie przepadał wcale za typowym zachowaniem rówieśników Sai. Nie był jeszcze dorosły, ale wyrósł już z ciągnięcia za kucyki, czy dokuczania... choć może to po prostu nie było w jego stylu?
Gdy usłyszał pytania z początku nie pojął o co jej chodzi. Wziął łyk herbaty, kierując swoje spojrzenie w dół na taflę płynu, po czym dopiero odłożył kubek i powtórzył w myślach słowa, które usłyszał.
Dlaczego to dziecko pytało go o jego dziewczynę? To przecież prywatne sprawy! Z drugiej strony to żadna tajemnica i cała jego klasa już zaczęła nawet plotkować, a przecież znają się nie dłużej niż dwa tygodnie. Poza tym Sai przez przypadek wygadała się o swoim ukochanym, kimkolwiek rzeczywiście był, ponadto w końcu nastała chwila, gdy nie musiał z nią walczyć, ani jej ratować. To miłe.
- Mam. - Powiedział z przekonaniem, choć nie do końca była to prawda. Poza wycieczką do obserwatorium, gdzie się poznali przez czysty przypadek - przypadło im siedzieć obok siebie oraz późniejszą "randką", którą było wyjście do kina i poprzedzająca je pizza oraz kilkoma okazjonalnymi spotkaniami na szkolnym korytarzu nie mieli ze sobą zbyt wiele kontaktu, a ponadto nigdy nie mieli czasu poruszyć tematu chodzenia. Mimo to Tai nie chciał tłumaczyć tego wszystkiego dziewięcioletniej dziewczynce.
- Ale chyba nie chcesz o tym słuchać. - Powiedział to nie tylko próbując zejść z tematu dotyczącego jego prywatnych spraw, ale też szczerze przekonany, że w istocie tak jest. Co małej dziewczynki, która chciała jeszcze chwilę temu bawić się w miss dla chłopców mogła obchodzić dziewczyna Taia. No chyba że chciała powiedzieć coś w stylu "Nie wiem jak ona z Tobą wytrzymuje" - na tę myśl Tai uśmiechnął się, ledwo tłumiąc śmiech. Ukrył to rozbawienie biorąc kolejny łyk herbaty - chociaż dla dziewczynki mogło to wyglądać na radość na wspomnienie ukochanej - ach ten romantyzm!
                                         
Taiyo
Skrzydlaty
Taiyo
Skrzydlaty
 
 
 

GODNOŚĆ :
Taiyo Reynard Lamarque


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.07.19 15:50  •  Przeklęty bachor (Tai & Sai) - Page 2 Empty Re: Przeklęty bachor (Tai & Sai)
Patrzyła na niego w oczekiwaniu na odpowiedź i gdy ta w końcu padła to Sai nawet nie wyglądała na zaskoczoną. Przechyliła lekko głowę w bok przyglądając mu się nieco uważniej. Przenikliwe spojrzenie dziewięciolatki spoczęło na twarzy młodzika, na jego blond czuprynie ułożonej w artystycznym nieładzie. Na jego równie intensywnych niebieskich ślepiach. Jego drobne dziecięce ciałko nie różniło się od innych dzieciaków w jego wieku. Pokiwała lekko głową na boki jakby się nad czymś zastanawiając.
Z tego zamyślenia wyrwały ją jego dalsze słowa. - Wręcz przeciwnie.. - odpowiedziała ze spokojem w głosie i rozsiadła się trochę wygodniej z kubkiem w dłoniach. "Zachowuje się jak dorosły... może jego dziewczyna też jest stara.." przemknęło jej przez myśl gdy upiła łyczek ciepłej herbaty ani na chwilę nie spuszczając z niego wzroku. - Jaka ona jest? Jak ma na imię..? - zaczęła pytać z nutką zainteresowania w głosie. Jaka mogła być dziewczyna takiego chłopaka. - Jak się poznaliście? - kolejne pytanie padło w jego stronę. Nie pytała czy jest z jego klasy bo podejrzewała że wybranka serca blondyna jest o wiele starsza od niego. Nie mogła zaprzeczyć że Taiyo był dość miłym chłopakiem, jak na starego-malutkiego którego zgrywał. A może to była tylko taka gra? Jej mniemaniem zachowywał się jakby był przynajmniej dziesięć lat starszy niż w rzeczywistości był, to było dla niej dziwne. Intrygował ją w jakimś stopniu, a Sai akurat była ciekawskim stworzonkiem.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.07.19 18:57  •  Przeklęty bachor (Tai & Sai) - Page 2 Empty Re: Przeklęty bachor (Tai & Sai)
Dlaczego ją to w ogóle obchodzi?! No dobrze, możliwe, że chciała mu dokuczyć. I jeszcze próbowała nim manipulować w ten sposób, że zamiast samemu opowiadać o swoim ukochanym, o którym wspominała wcześniej, wypytywała Taia o jego własne romanse. I może nawet chłopcu by to przeszkadzało, gdyby nie fakt, że zdecydowanie bardziej wolał opowiadać o sobie, niż słuchać o Kuro, Kiro, Karo... jak mu tam było? Nieistotne.
- Nazywa się Tsukiko! - Taiyowi przypomniało się, że gdy pierwszy raz usłyszał to imię rozbawiło go ono. Chociaż dziś już nawet nie pamiętał dlaczego. Nie skończył jednak na samym tylko przedstawieniu jej imienia, bo przecież nie o to dziewczynka pytała. Musiała jednak chwilę zaczekać. Po tym jak zdradził imię wziął spory łyk herbaty, po czym odłożył kubek i dopiero kontynuował:
- Jest bardzo miła i wesoła! - To nie tak, że była to rzetelna ocena i nawet nie tak, że Tai tak sądził. Rozmawiało im się jednak bardzo dobrze i sporo żartowali, uważał więc, że ma prawo wyciągnąć takie wnioski. - Na pewno byście się polubiły. - Nie o wszystkim chciał jednak mówić dziewczynce. Nie chciał na przykład zdradzić jej, że zamiast na planowany wykład w obserwatorium wybrali się na lody i do pobliskiego zoo, przez co w efekcie musieli wracać sami i tłumaczyć się, że po prostu poszli do łazienki i nie zdążyli. Co dziwne to tłumaczenie przeszło! Może po prostu dorosłym nie chciało się drążyć tematu, skoro następnego dnia dzieciaki przyszły do szkoły i nic się im nie stało?
- Obie lubicie pakować mnie w kłopoty - dodał w myślach Taiyo, uśmiechając się przy tym. Co prawda wracając do domu, gdy już się rozdzielili, przejmował się tym, że mogą z tego wyniknąć jakieś kłopoty, to zdecydowanie nie żałował, że dał się namówić. Widział zresztą tyle cudacznych zwierząt! Słonie, papugi, delfiny, czy śmieszne pieski z wielkimi uszami.
Należy zwrócić uwagę, że ta dwójka nie mogła się teraz zrozumieć. Dla dziewczynki Taiyo zachowywał się jak dorosły, lecz dla niego był po prostu normalnym piętnastolatkiem, nie różniącym się specjalnie od innych. No może z wyjątkiem tego kretyna Mitsuo, on był jakiś upośledzony. Ostatnią rzeczą jaką Taiyo pragnął była dorosła miłość, starsza od niego. To zupełnie nie w jego typie!
- Jest z niższej klasy. Mieliśmy wspólną wycieczkę szkolną i usiadłem obok niej w autobusie. Dobrze nam się rozmawiało, więc w czasie wolnym wybraliśmy się na lody. - Nie wspomniał o tym, że to nie był wcale czas wolny i że wybrali się także w inne miejsce oddalone o trzy przystanki od tego, w którym mieli być oraz w efekcie nie zdążyli wrócić na czas. Tego lepiej było nie zdradzać małej dziewczynce, która mogła jeszcze pomyśleć, że coś takiego jest romantyczne i zapragnąć razem z Kiro wyrwać się z jakiejś wycieczki i włóczyć się samemu. Taiyo nie mógł na to pozwolić, gdyż ta była na to za młoda. Dziewięciolatki nie powinny robić takich rzeczy. Piętnastolatki też nie, lecz w tym wypadku przynajmniej bliżej było im do pełnoletności, niż do dnia, w którym się urodzili.
Poza faktem, że Reynard wolał opowiadać o swojej jakby dziewczynie, niż słuchać o miłostkach dziewięciolatki był jeszcze jeden powód, dla którego brnął dalej w tę rozmowę zamiast ją przerwać. Dziewczynka się uspokoiła. Przez chwilę nawet wyobraził sobie jak te diablątko na koniec stwierdza, że to była całkiem niezła bajka. Taka wrednostka by do niej nawet pasowała. Z drugiej strony może ją źle oceniał i nie była jakimś szatańskim pomiotem, a zwykłym, prostym dzieckiem, które tupie nóżką, gdy coś mu się nie podoba. Chłopiec nie miał doświadczenia z tymi małymi człowieczkami i nie wiedział jak powinien się nimi zajmować.
Wziął kolejny łyk herbaty, patrząc na dziewczynkę i zastanawiając się, czy ma w tej swojej różowej główce jeszcze jakieś dziwne pytania.
                                         
Taiyo
Skrzydlaty
Taiyo
Skrzydlaty
 
 
 

GODNOŚĆ :
Taiyo Reynard Lamarque


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.19 1:11  •  Przeklęty bachor (Tai & Sai) - Page 2 Empty Re: Przeklęty bachor (Tai & Sai)
Uważnie słuchała wszystkiego co mówił o swojej dziewczynie. "Tsukiko.. hmm?" od razu zapamiętała jej imię, nie wiedzieć nawet czemu. Była dość zainteresowana tą dziewczyną, tym bardziej nie mając pojęcia czemu. Może szukała czegoś co mogłaby obrócić przeciwko swojej niani? Wbić mu jakąś szpilę za bycie takim miłym dla niej teraz. Nie podobało jej się to jak się teraz z nią obchodził. "Więc.. lubi miłe i wesołe dziewczyny.. humpf.. też umiem być miła i wesoła.." skomentowała w myślach nawet nie zauważając pewnej bardzo ważnej kwestii. - Tak myślisz? - od razu mu odpowiedziała słysząc wzmiankę o tym że by się polubiły. Nie koniecznie to mogło być prawdą, zwłaszcza że ta Tsukiko lubiła Taia a Saiyuri za nim nie przepadała. Przynajmniej tak sobie sama wmawiała na siłę.
Na twarzy białowłosej pojawiło się zaskoczenie gdy wspomniał jak się poznał z dziewczyną. Rozdziawiła usteczka i patrzyła na niego jakby mu właśnie rogi na czole wyrosły a oczy zmieniły barwę z niebieskiej na krwisto czerwoną. - Masz.. ona jest młodsza od ciebie?! - nie kryła zaskoczenia, była w nie małym zdumieniu. - Nie wyglądasz na kogoś kto uganiałby się za młodszymi dziewczynami.. myślałam że masz o wiele starszą od siebie dziewczynę.. - wyjaśniła mu bardzo szybko swój punkt widzenia. - Zachowujesz się zbyt dorośle na swój wiek.. jesteś dzieciakiem.. tak jak ja.. może trochę starszym.. ale nadal dzieckiem.. a zachowujesz się jak byś był w wieku moich rodziców.. - dodała po chwili. Potarła lekko miejsce na czole gdzie rąbnęła ją huśtawka. - Nie wiem co ona w tobie widzi.. - skomentowała po chwili mrużąc nieco ślepia z bólu promieniującego z rany.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.19 17:53  •  Przeklęty bachor (Tai & Sai) - Page 2 Empty Re: Przeklęty bachor (Tai & Sai)
Bycie miłym dla Sai rzeczywiście powinno być odczytywane jako zbrodnia równa ludobójstwu, a na pewno nie powinna podlegać przedawnieniu. Ta kwestia nie tylko nie była sporna, lecz tak oczywista, że tylko głupiec by temu przeczył. Piekielne istoty, a taką na pewno była białowłosa dziewczynka, niezaprzeczalnie musiały gardzić, a wręcz bać się wszystkim co dobre i miłe. Toteż oczywistym jest fakt, że Sai pragnęła zemścić się za wszelkie uprzejmości jakie jej okazał.
Na jej pytanie tylko kiwnął głową. Nawet jeżeli dziewczynka go nie lubiła, nie oznaczało to, że nie może nawiązać przyjaznych reakcji z kimś, kto go lubił. To trochę jak sojusz ultrakatolickiej Francji oraz protestanckich księstw Rzeszy Niemieckiej podczas wojny trzydziestoletniej, choć rozsądek nakazywałby poszukiwać sojusznika dla Burbonów w Austrii. Tak więc Taiyo nie był tutaj w niczym przeszkodą, jeżeli dziewczynki znalazłyby wspólny język. No chyba, że okazałoby się, że ich interesy są na tyle sprzeczne, że to Sai usiądzie na wiedeńskim tronie, a Tsukiko w Paryżu, bądź odwrotnie - nie ma to specjalnego znaczenia. Tego jednak Reynard nie przewidywał, nawet nie pomyślał o takiej możliwości.
Natomiast słysząc jej rozważanie tylko się zaśmiał. Nie widział powodu, dla którego miałby uganiać się za starszymi dziewczynami. Zdecydowanie gustował w tych w jego wieku bądź nawet młodszych, a nigdy nie wyobrażał sobie by mógł być ze starszą. To wręcz było dla niego odrażające! Za to sam pomysł był rozczulający, dziewczynka była taka niepoważna ze swoimi absurdalnymi pomysłami, że nie sposób było się nie śmiać.
- To niedorzeczne. - Szczególnie, że to dziewczynka próbowała udowodnić, że jest już duża. Jeszcze kilka chwil temu wydawała się krzyczeć "patrzcie jaka jestem dorosła" a teraz zarzucała Taiyowi, że ten zachowuje się nieodpowiednio na swój wiek. - Zdecydowanie wolę dziewczyny w swoim wieku lub młodsze. - Powiedział po chwili wyrwawszy się z zamyślenia. Chciał sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek chciał spędzać czas z taką, która byłaby starsza, lecz nie był w stanie niczego takiego sobie przypomnieć.
Na słowa "nie wiem co ona w Tobie widzi" Taiyo nie znał odpowiedzi. Znali się zbyt krótko, by mógł to oceniać, a zresztą nigdy się nad tym specjalnie nie zastanawiał. Dlatego też odparł tylko:
- Mam swoje zalety. - po czym zrobił ostatni łyk herbaty i odłożył pusty kubek na stół. Pozostała jednak pewna kwestia do ustalenia, w końcu jej rodzice pewnie będą zaciekawieni co stało się małej dziewczynce.
- Jakby ktoś pytał, to przewróciłaś się na schodach. Dorośli nie o wszystkim powinni wiedzieć. - Mogło wydawać się, że chroni własną skórę. Z drugiej strony jeżeli dziewczynka chciała, by jeszcze kiedyś ją odwiedził nie mogła powiedzieć prawdy, a ponadto kto wie czy rodzice nie postanowiliby usunąć z ogrodu huśtawkę, kiedy usłyszeliby o jej nierozsądnych zabawach. No i nie mówiąc o przydługiej pogadance jak to Sai powinna być odpowiedzialną kobietą.
                                         
Taiyo
Skrzydlaty
Taiyo
Skrzydlaty
 
 
 

GODNOŚĆ :
Taiyo Reynard Lamarque


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach