Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Na jego słowa Bell jedynie skinęła głową w geście porozumiewawczym i zaczęła ostrożnie obchodzić grupę umarlaków dookoła ustępując im miejsca w kierunku Nhsara, który dzielnie zaczął pozbywać się zasrańców. Plan szedł po ich myśli, ponieważ większość nieumarłych ruszyło w kierunku mężczyzny. Jedynie trzech z nich dalej stało niewzruszenie pod drzewem. Kobieta jednak nie miała zamiaru się poddać, ścisnęła kij baseballowy mocniej w swoich dłoniach i wymierzyła cios zza głowy prosto w potylicę jednego z nich. Krew bryznęła w każdym możliwym kierunku, a ciało nieumarłego osunęło się już bez ruchu na trawnik.
- Leżeć śmieciu - Powiedziała cicho sama do siebie by dodać sobie jeszcze więcej odwagi i animuszu. Jeden z dwóch pozostałych zauważył że jego towarzysz jest już permanentnie martwy i zwrócił się w kierunku jego zabójczyni. Wydał z siebie dziwny jęk i ruszył w jej kierunku. Szarża jednak nie trwała zbyt długo, ponieważ pani mechanik zamachnęła się z beckhenda i trafiła go prosto w to co pozostało jeszcze z jego twarzy zwalając go z nóg. Umarlak jednak pomimo połamanej kości policzkowej i pogruchotanej szczęki nie chciał odpuścić tak łatwo i próbował się podnieść. Rudowłosa jednak kolejnym ciosem zza głowy uniemożliwiła mu te zamiary pozbywając się go na dobre.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nhsar nie miał czasu interesować się tym co działo się u jego towarzyszki, a nawet zajmować się dziewczynką na drzewie. Miał przed sobą wyjątkowo niewychowaną grupkę trupów, a wiedz drogi czytelniku, że trup jest niewychowany, gdy się rusza. W zwyczaju bowiem trupów i w dobrym tonie jest pozostawać w niezmienionej pozycji i gnić sobie powoli, cuchnąco na słonku.
Ciął po raz kolejny szablą, tym razem wiedząc, że nie wyeliminuje tym żadnego z oponentów. Musiał być ostrożny, poza jednym ostrzem nie miał ze sobą niczego, co mogłoby pozwolić mu łatwo wyeliminować wrogów w cichy sposób. Nie mógł więc stracić oręża, nie mógł ryzykować, że zostanie ugryziony. Nie wiedział, czy spowoduje to przemianę, lecz był pewien, że ból i wściekłość agresorów będą oznaczały jego koniec. Tak sądził.
Dlatego też ostrze odcięło wyciągniętą w jego stronę rękę. Cofał się coraz bardziej i zaczynał się obawiać, czy za jego plecami nie znajdzie się kolejna poczwara.
W myślach pośpieszał rudowłosą, żeby nie ociągała się tak bardzo. Kolejne cięcie było niemal idealne, lecz niestety tylko spowolniło idącego w jego stronę przeciwnika, gdyż było skierowane w nogi. Nie mógł sobie pozwolić na mierzenie, ciął ze strony, na której akurat było ostrze i w tę część, która była najłatwiej dostępna przy aktualnej pozycji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ostatni z umarlaków nie wyglądał jednak na takiego co rozpadnie się od jednego uderzenia. Był niemalże jak żywy człowiek, ubrania lekko naderwane, skóra jeszcze do końca nie zsiniała. Musiał zginąć naprawdę nie dawno, a to świadczyło tylko o jednym - nie będzie łatwym przeciwnikiem. Gdy tylko zauważył dziewczynę natychmiast z mrożącym krew w żyłach, już nieludzkim okrzykiem ruszył w jej stronę. Był znacznie szybszy o reszty jednak tak samo głupi jak pozostali. Szarżę stwora Bell przerwała wymierzonym w nos uderzeniem kija. Zgnilec przewrócił się na plecy, lecz zanim pani mechanik zdążyła zadać kolejny cios ten zaczął się czołgać i wstawać. Dlatego też broń wylądowała na plecach potwora, gdy ten był na czworakach gotowy wstać na równe nogi.
- Jeżeli możesz chodzić to zeskakuj z tego drzewa i biegnij do samochodu. Zatrzymamy te pokraki. -
Dziewczyna spojrzała się niepewnie na swoją wybawczynię, lecz jednak nie zastanawiała się zbyt długo i wykonała jej polecenie. Bell w tym czasie katowała swoją ofiarę kolejnymi uderzeniami baseballa wymierzonymi w tył głowy. Stwór w końcu przestał się ruszać i gdy tylko rudowłosa zdała sobie z tego sprawę pędem rzuciła się do samochodu wskakując na miejsce kierowcy. Ruszyła z piskiem opon. Czyżby planowała zostawić swojego towarzysza płci męskiej na pastwę potworów? Otóż nie, ponieważ wjechała prosto w jego przeciwników rozbijając grupkę nieumarłych w drobny pył.
- Wsiadaj! - Krzyknęła
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nhsar ciął umarlaka za umarlakiem, choć przez brak czasu nie dał rady wymierzyć ciosów dokładnie, przez co jedynie je spowalniał. W normalnej sytuacji bez problemu dobiłby tak ugodzonego ostrzem truposza, lecz tutaj zaraz w jego stronę szło trzech kolejnych, którymi musiał się zająć.
Zdecydowanie niekomfortowa sytuacja. Z drugiej strony wystarczyło mu jedynie uciekać, być jak ten tchórz, który poszukuje tylko z góry ustalonych pozycji i pragnie się na nich zatrzymać.
Czy jednak dało się postępować inaczej w wypadku śmierci? Zawsze to była tylko ucieczka, odłożenie w jej czasie, nigdy nie udało się jej pokonać.
W końcu w tej dziwnej historii nie ma aniołów, lisich uszek, czy innych ciekawych sposobów na życie pomimo zgonu.
Niespodziewanie samochód uderzył w zwłoki idące tuż przed nim. Z początku miał krzyknąć "omal mnie nie rozjechałaś! Jak prowadzisz kobieto!" powściągnął jednak swoje szowinistyczne komentarze i wskoczył ponownie na tylne siedzenie, zamykając za sobą drzwi.
- Ruszaj! - Krzyknął tylko obserwując wstające powoli zgnilce. Na razie nie zwracał uwagi na dziewczynkę, zajętym obserwacją nieumarłych i przygotowaniem do ewentualnego działania. Na przykład otworzenia drzwi i odstrzelania głowy wyjątkowo napastliwemu przyczepcowi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Na polecenie swojego towarzysza Bell ruszyła z piskiem opon przed siebie, nie zważając, że mogłaby przy okazji przejechać jednego z już i tak potrąconych truposzy. Udało się, przynajmniej tym razem, wyszli z tego cali i zdrowi, cała trójka.
- Nhsar wszystko w porządku? - Tak. Pani mechanik martwiła się o swojego towarzysza, z jednej strony raczej nie chciałaby, żeby tak jak na filmach po ugryzieniu zmienił się w jednego z tych obszczymurów, zwłaszcza w tak bliskiej odległości od niej. Z drugiej jednak strony był dobrym towarzyszem, nie bał się zabijać, a i miewał też niezłe pomysł. Nie musiał być nadmiernie miły, wystarczało, że był przydatny.
- Hej koleżanko. Mam na imię Bell, a ten tutaj przyjemniaczek to Nhsar. Jeżeli chcesz to możesz z nami podróżować, jeżeli jednak nie masz na to ochoty to powiedz gdzie cię wysadzić. - Powiedziała dosyć ciepłym głosem do świeżo uratowanej dziewczyny siedzącej teraz obok niej z rękoma schowanymi w dłoniach. Wyglądała na nieziemsko przestraszoną, lecz któż by nie był. Jeszcze chwilę temu mogła stać się "Human Happy Meal" dla tych pieprzonych potworów,
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nhsar spojrzał na kobietę prowadzącą samochód najpierw ze zdziwieniem a później rozbawieniem, które przejawiło się w uśmiechu ukazującym jego białe zęby.
- Oczywiście, że w porządku. To znaczy nie licząc tego, że niemal wszyscy napotkani ludzie, a raczej eksludzie chcieli nas zjeść i mamy do czynienia z jakąś nieszczęsną apokalipsą.
Rozumiał intencje dziewczyny. Wiedział, że może się o niego martwić i że jego śmierć oznaczała zmniejszenie populacji osób, do których można się odezwać bez obawy o odgryzienie nosa o jedną trzecią. Mimo wszystko nie mógł cieszyć się chwilowym sukcesem świadomy tego, że wszystkie ich działania wydają się być bezcelowymi.
Natomiast dziewczynka nie była tak rozmowa, na dodatek nic sobie robiła z przepisów mających zapewnić jej bezpieczeństwo. Skuliła się, podciągając kolana pod brodę i chowając twarz za rękoma.
Nie reagowała na słowa i wydawać by się mogło, że była w szoku. Z drugiej strony mogła właśnie przemieniać się w jednego z truposzy i zaraz rzucić się na jedno z nich. Nhasr nie chciał być molestowany przez świeżutkiego zwłoczka i uważnie ją obserwował. Nie wiedział jak działa ta cała zombifikacja. Nie miał pojęcia dlaczego ludzie nie umierają jak przykazano w piśmie - i to nie tylko tych świętych.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Bell przewróciła oczami na brak odpowiedzi ze strony uratowane dziewczyny, ale cóż przecież nie mogła jej zmusić do mówienia, prawda? Może faktycznie dziewczyna była w takim szoku, że odjęło jej mowę, może nie dopuszcza do siebie tego co się właśnie stało z tym światem. No tak, ciężko jest uwierzyć, że jest się naocznym świadkiem apokalipsy zombie, ten abstrakcyjny obraz jednak jest rzeczywistością i ani Rudowłosa, ani Nhsar, ani owa nastolatka nie mogli na to już nic zdziałać.
- Cieszę się że nic ci się nie stało. Szkoda by mi było zdzielić cię kijem przez łeb jakbyś się zmienił w jednego z tych złamasów. - Powiedziała uśmiechając się do niego. Szczęście nie trwało jednak długo, ponieważ towarzysz użył bardzo drastycznego słowa - "Apokalipsa"
- Taaaa... Apokalipsa... Uważasz, że jesteśmy świadkami początku końca świata? Czy raczej stawiasz na ludzkie wojsko, które po pewnie długich próbach pertraktacji z umarlakami w końcu zacznie do nich strzelać bez ostrzeżenia? - Zapytała z powagą na twarzy. Sama nie wierzyła już zbytnio w ludzkość po tym co widziała. Wiedziała, że jest nikła szansa na to by wybić wszystkie zgnilce, ale cóż z tego skoro ludzie tak czy siak będą umierać i zmieniać się w te potwory...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wizja bycia uderzonym w głowę kijem z początku nieco przeraziła Mężczyznę, tylko do czasu, aż zdał sobie sprawę, że byłby wtedy bezmyślnym trupem, którego niewiele by już obchodziło. Jak dotąd nie zaobserwował, żeby te stworzenia pragnęły uchronić się przed obrażeniami. Nawet jeżeli mogły bez problemu się zasłonić - nie czyniły tego, zamiast tego wyciągając ręce przed siebie próbując dorwać żywego.
- Tylko traf dobrze, nie ma co co ginąć grupą. Ja rozumiem moc przyjaźni i te sprawy, ale może niekoniecznie razem stańmy się łowcami nieumarłych... to brzmi lepiej w grach. Kiedyś nawet grałem jedną sesję nieumarłym magiem, ale nie jadłem mózgów. - Mówił co przyszło mu do głowy. Jakoś musiał zabić czasu, a nadto nie chciał myśleć o tym wszystkim co ich otaczało, więc wspominał lepsze czasy.
- Uważam, że świat trwał i będzie trwał dalej, ale co do ludzkości to nie widzę tego w zbyt kolorowych barwach. Większość żołnierzy zapewne zginęło zanim dotarło do swoich jednostek, a pozostali... skąd mają wziąć jedzenie, paliwo? Może się gdzieś okopią, na jakiejś wyspie. Truposze w ogóle potrafią pływać?
- Nie. - Cichy dźwięk wyrwał się z gardła dziewczynki, a ta schowała głowę pomiędzy rękami, jakby chcąc schować się i udawać, że nic nie powiedziała. Coś jednak wyraźnie wiedziała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Na słowa, które wypowiedział chłopak Bell jedynie się uśmiechnęła,ponieważ miała takie same co do tego podejście.
- I vice versa. Wolę zginąć nie zmieniając się w to bezmózgie paskudztwo, więc jak będę konać to postaraj się mnie od tego uchronić, dobrze?- No cóż takie tematy nigdy nie są przyjemne, ale w takich czasach trudno jest nie myśleć o własnej śmierci. Przecież kostucha może cię odwiedzić w każdej chwili, nigdy nie wiesz czy obudzisz się następnego dnia.
-Nie wyglądają na zbyt utalentowanych motorycznie więc jestem przekonana, że raczej nie, ale wiesz nie jest powiedziane też że nie mogą iść po dnie...- jej wywód został przerwany przez słowo nastolatki. Jednak czy to było wszystko co dziewczyna miała do powiedzenia?
- Skąd możesz być taka pewna? Widziałaś jak toną? - Zaczęła pytać. W tym momencie każda taka informacja mogłaby zdecydować i ich dalszym przetrwaniu. Być może łódź byłaby dobrym schronieniem, gdyby umarlaki nie umiały pływać?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Im mniej trucheł wstanie z ziemi tym lepiej dla wszystkich. - Z jednej strony stwierdził, że dobijanie przyjaciół by Ci nie wstali jest czymś oczywistym - pośrednio, z drugiej czy nie lepiej to zrobić zanim ten przyjaciel zapragnie spróbować Twojego mózgu? Zdecydowanie Włoch wolał przedłożyć bezpieczeństwo ponad współczucie.
Woda była dość problematyczna. Co prawda otaczała ich z trzech strony, byli wszakże na półwyspie i wokół, na morzu śródziemnym nie brakowało wysepek, na których mogli się skryć - w tym niezamieszkanych gdzie nie musieli obawiać się o swoje własne bezpieczeństwo ze strony lokalnych mieszkańców zmienionych w trupy. W gruncie rzeczy jednak niewiele było wysp, które mogły wykarmić większą grupą, a jednocześnie były dość bezludne, by dało się na nich schronić przed zombie.
Nhsar był wyjątkowym pesymistą w obliczu apokalipsy, czy innego końca świata, w którym zamiast potworów i nierządnic pojawiły się ludzkie zwłoki pragnące zjeść żywych.
Spojrzał na dziewczynkę, zastanawiając się co tam im powie. Nie były to może informacje kluczowe, lecz jakakolwiek wiedza o słabościach tej szarańczy ucieszyłaby mężczyznę. Ta nawet chciała coś powiedzieć, jednak zamiast tego wyciągnęła rękę przed siebie. Nhsar dopiero teraz zauważył - na drodze była barykada z końskiego truchła i wozu ułożonego za nim oraz kilku beczek poustawianych tak, by przejechanie przysporzyło zdecydowanie zbyt wielu problemów. Rozejrzał się po obu stronach był gęsty las - idealne miejsce na zasadzkę.


Pozwalam sobie rzucić kostką:
1-2 - Zasadzka ludzi, przy czym 1 chcą nas zabić, a 2 najpierw porozmawiają.
3-4 - Nowy towarzysz dołącza do drużyny, przy czym 3 to dołącza sam, a 4 przyprowadza sporą grupkę trupów,
5-6 - Wybór moralny, przy barykadzie jest umierający człowiek, przy czym 5 umiera z przyczyn innych niż zombie, a 6 został ugryziony przez zombie, a nieruchome truchło tego leży obok.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

The member 'Rashn' has done the following action : Dices roll


'Kostka6' : 1
                                         
VIRUS
VIRUS
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach