Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 14 z 16 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15, 16  Next

Go down

Pisanie 06.07.18 1:07  •  Zaułek - Page 14 Empty Re: Zaułek
Drgnął niespokojnie, kiedy poczuł jak paznokcie ciemnowłosego naciskają boleśnie na miękką skórę. Ale to nie ból go przerażał. Tylko niemoc i dzikość jaka emanowała ze strony Robina. Nie potrafił temu zaradzić, a na domiar złego, z każdym kolejnym uderzeniem serca zdawało mu się, że staje się coraz słabszy, jakby siła i życie z niego ulatywało jak z przebitego balona. Palce wszczepione w jego przedramiona zacisnęły się mocniej, marszcząc materiał ubrania, kiedy podjął kolejną próbę zerwania kontaktu fizycznego. Akurat tego w tym momencie nie chciał. Nie chciał, by ktokolwiek go dotykał, patrzył na niego. Czuł się brudny. Zgrzeszył. Jego czysty umysł szalał, wzburzając do tej pory niewinny światopogląd i światło, jakie rzucał na Robina.
A więc to jest prawdziwy Robin? Chciał go chronić, u r a t o w a ć przed złem tego świata, Piekłem, do którego trafił. Ale nie potrafił. Był słaby. Zbyt słaby. Jak mógł go uratować, kiedy nie był w stanie przeciwstawić się jemu samemu i uratować swojej własnej duszy? A może właśnie o to w tym wszystkim chodziło. Że jeżeli chciał go uratować, to musiał przekroczyć pewną linię, zaprzedać samego siebie, żeby pomóc w odkupieniu kogoś innego?
Uchylił powieki i przesunął nerwowo koniuszkiem języka po zaschniętej, dolnej wardze.
Musiał uporać się z natłokiem myśli. Potrzebował do tego czasu oraz przede wszystkim spokoju. I nie miał teraz ochoty na to, by Robin pokazywał mu cokolwiek, dlatego też włożył w kolejne odepchnięcie wszystkie resztki siły, by odkleić od siebie Robina. Jak wąż, który oplata się dookoła gałęzi. Jak wąż, który szeptał słodkie słówka na ucho Ewy i ją kusił.
Duszno mi, Robin. Duszno i gorąco. Muszę wyjść i się przewietrzyć. - powiedział cicho, starając się przybrać barwę tonu na tyle spokojną, by drugi anioł nie odebrał jego słów jak próbę ucieczki, chociaż w rzeczywistości coś w tym było. Chciał na trochę uciec do niego i odsapnąć, nawet, jak z każdą następną chwilą miał wrażenie, że gdy tylko podniesie się z podłogi, to grawitacja zrobi swoje.
Co chcesz mi pokazać? - zapytał nieprzekonany, a jego głos nieco się złamał. Tak samo, jak on sam. Powłoka powoli pękała, odgłos trzaskania stawał się coraz głośniejszy i wyraźniejszy.
.... Co ty mi robisz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.18 13:34  •  Zaułek - Page 14 Empty Re: Zaułek
 Na zewnątrz będzie tylko gorzej.
 Szybko zorientowałby się, że teraz znajduje się w klatce, ale takiej, która zapewnia mu bezpieczeństwo w zamian za ograniczenie swobody. Desperacja była ziemią wolności, lecz cena jaką los żądał w zamian wielu wyraźnie przerastała. Dlatego łatwiej było przeżyć w grupie i płacić swoim żywotem w zamian za to, że stoją nad nami lepsi i silniejsi. Ktoś pokroju tego chłopaka nie przeżułby długo w samotności. Padły ofiarą pierwszego lepszego oszusta o ile wcześniej nie zabiłby go jakiś zmutowany stwór.
 W porównaniu do większości bestii, Robin był przynajmniej szczery we własnych działaniach. Nie ukrywał, że jest paskudnym tworem własnych doświadczeń, nigdy nie udawał dobrego anioła, ale pozostawał Cayenne furtkę, by on sam mógł go ocenić. Trudno powiedzieć czy mylił się względem jego osoby, być może po prostu wiedział jeszcze zbyt mało. A teraz miał się po prostu dowiedzieć nieco więcej.
 — Przestań się rzucać jak zmoczona fretka — warknął. W końcu jednak miał dość szarpaniny z aniołem i pchnął go na ziemię, wypuszczając z uścisku. To co chciał osiągnąć i tak się stało. Nie było powodu, by dłużej przepychać się z przerażonym służebnym. Poza chęcią zregenerowaniem uszkodzeń na swojej idealnej skórze nie miał żadnego innego powodu, by trzymać go tak blisko siebie. Kiedy skończył, urwał również kontakt.
 Odsunął się na kolanie i wstał. Natychmiast też otrzepał brud ze spodni. Oklepanie ich dłonią niewiele pomogło, cichy już od dawna były nieodwracalnie poniszczone. Pozostał mu tylko odruch, jakim uspokajał własne sumienie. Nawet wtedy jednak, gdy wreszcie znów się wyprostował, wyglądał o niebo lepiej. Zniknęła pręga z policzka i nacięcie na ręce. Jedyne co psuło ten zbudowany na nowo idealny obrazek było zniesmaczenie widoczne na jego twarzy.
 — Przesadzasz — skwitował całe to przedstawienie, hasła o obrzydzeniu samym sobą. Odwrócił się z cichym syknięciem i jakby nigdy nic schylił się po resztkę bochenka chleba, by urwać sobie gruby kawałek ze skórką. Używanie mocy tylko wzmożyło głód, którego nie było w stanie zaspokoić kilka wcześniejszych kęsów.

Regeneracja/wysysanie sił: 3/3 finito
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.07.18 22:57  •  Zaułek - Page 14 Empty Re: Zaułek
Musiał przyznać sam przed sobą, że gdy Robin wreszcie zwrócił mu przestrzeń osobistą, Cayenne odczuł komfort psychiczny. Gdy ciemnowłosy odsunął się, chłopak również przesunął się nieco dalej, wciskając rozdygotanymi plecami w drewnianą ścianę. Oddech zdawał się cięższy niż normalnie, a temperatura jego ciała podskoczyła o kilka stopni do góry. Z początku nie rozumiał skąd u niego ten nagły spadek energii i wypompowanie z sił, ale kiedy jego spojrzenie przemknęło po obliczu upadłego, w mig zrozumiał.
Wargi drgnęły, wykrzywiając się w dziwnie smutnym uśmiechu. Odwrócił głowę, łapiąc się dłonią za ramię, próbując powstrzymać je przed niekontrolowanymi drganiami.
Twoja moc. - powiedział cicho. To nie było pytanie, a jedynie stwierdzenie faktów. Co prawda nigdy tak naprawdę nie miał do czynienia z mocami Robina oprócz żywiołu, jakim się posługiwał, i to też nie tak dosłownie. Szybko jednak poskładał fakty, zwłaszcza, że po ranach, jakie odniósł anioł nie było śladu.
Westchnął ciężko, wpatrując się przed siebie. Nie miał pojęcia ile potrwa, nim odzyska na powrót swoje siły, dlatego też wolał trzymać dystans. Tak na wszelki wypadek.
Może i przesadzam, ale nie jestem tobą, Robin. I świat, który dzisiaj ujrzałem nieco mnie przerasta. Za dużo tego wszystkiego, jak na pierwszy raz. Spróbuj postawić się na moim miejscu. Może ty wrzucony od razu na głęboką wodę zacząłeś w ciągu sekundy świetnie pływać, ale ja jestem jak kamień, i idę na dno. - zerknął przelotnie na niego, na powrót uciekając wzrokiem.
Naprawdę tego potrzebujesz? Bólu? - odezwał się po dłuższej chwili milczenia. Sam nie wiedział czemu na powrót pociągnął za niebezpieczne sznurki, które ciągnęły za sobą ciężki regał mogący lada chwila runąć na niego. Palce wbiły się mocniej w ramie, jak szpony, które pochwyciły ofiarę.
Posłuchaj... - przesunął koniuszkiem języka po dolnej wardze, nerwowo, nie wiedząc jak dobrze ułożyć chaotyczne myśli, jakby się bał, że popełni błąd, nadepnie na nie tę gałązkę co trzeba, i zwierzę ucieknie.
.... Pomogę ci. Pomogę ci z tym pod warunkiem, że będziesz przychodził po to do mnie, zamiast do innych. Pomogę ci, a potem.... a potem oddam ci swoje siły. U-uratuję cię. - ostatnie słowo wyszeptał, ledwo poruszył wargami.
Postanowił.
Skoro chciał ocalić Robina, a raczej jego duszę, to musiał mu pomóc. Nawet, jeżeli musiał oddać część swojej duszy, poświęcić cząstkę siebie. Musiał spróbować.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.07.18 14:06  •  Zaułek - Page 14 Empty Re: Zaułek
 Przestrzeń na oddech była mu tym razem na rękę. Sam potrzebował teraz dużo odpoczynku, bo chociaż używanie mocy leczyło widoczne obrażenia, nie mogło przywrócić mu energii. Wcześniejsze szastanie ogniem i obecne pochłanianie sił drugiej osoby przyprawiało go o jeszcze bledszy odcień na twarzy, niż zazwyczaj posiadał. Pochłaniany w małych kęsach chleb miał w tym wszystkim pomóc, ale na efekty energetyczne posiłku przyjdzie mu jeszcze trochę poczekać.
 Sięgnął po chłodną butelkę mleka, odkorkował ją i wlał cześć zawartości prosto do gardła. Niezbyt świeże, chociaż to być może wina rosnącej na Desperacji temperatury, nadal jednak pozostawało zdatne do spożycia i przyjemnie tłuste. Odsunął szklaną szyjkę od ust i oblizał je czubkiem języka, nie chciał uronić ani jednej kropli specjału, który w tych stronach był niemal niemożliwy do dostania. Skoro chłopak trudził się już, by przytargać to wszystko ze sobą, nie było powodu, żeby nie skorzystać. Robinowi przejścia do szarpaniny do uczty przyszło niezwykle łatwo.
 — Moja moc — potwierdził pomiędzy kolejnymi łykami. — Jedna z wielu, jakie przyszło mi dzierżyć w ciągu całego żywota.
 Przewrócił oczami na widok paskudnego stanu dzieciaka. Dygotał, wyraźnie osłabł, z twarzy uciekły rumieńce. Niewątpliwie nie pasował do życia w tych stronach, ale to nawet lepiej. Gdyby kolejny rządny przygód obieżyświat wyprowadził się w obfitującego w pożywienie i środki higieny osobistej miejsca, upadły miałby problemy ze zdobyciem ich. Tak nadal mógł liczyć na gościnę i bezwzględną pomoc, prawda?
 — Masz rację. Mogłem się tego spodziewać po tobie. Chociaż właściwie spodziewałem. — Odpowiedział, bezgranicznie zadowolony z takiego obrotu sprawy. Jeżeli anioł zrazi się do Desperacji, nie będzie więcej próbował wciskać nosa w nie swoje sprawy. Kolejne słowa pokazały mu jednak, że odrobinę się mylił. Za mało jeszcze mu pokazał, by służebnemu zachciało się już wracać.
 Nie śpieszył się z odpowiedzią. Ruszając butelką na boki pomieszał jej zawartość, a potem w kilku łykach dokończył picie. Nawet jeżeli był to cały litr, spragniony i zmęczony Robin potrzebował takiej dawki płynów i przede wszystkim naturalnego tłuszczu. Ciało miał przesadnie wąskie, chociaż przy jego stylu życie chodziło raczej o genetyczną budowę, a nie o niedobory pożywienia. Krętacz niemal zawsze potrafił załatwić sobie coś co przegryzienia.
 Uderzył szklanym denkiem butelki o podłogę i spojrzał na chłopaka zdegustowany.
 — Uratujesz? Przed czym niby? — zapytał z uśmiechem na twarzy. Zlizał ostatnią kropelkę mleka z kącika ust. Najchętniej wytarłby się teraz, albo umył, ale z racji ich obecnego położenie szybko przestał o tym marzyć. Powrócili do kolejnej nieprzyjemnej rozmowy. — Sugerujesz, że potrzebuję pomocy? Według Ciebie wyglądam jak jakaś ofiara?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.07.18 21:34  •  Zaułek - Page 14 Empty Re: Zaułek
Pozwolił sobie na uniesienie głowy, by odwrócić ją nieco i spojrzeć na niego. Oparł leniwie policzek na podciągniętych kolanach, zaciskając drobne palce dookoła kostek.
Moce, co? - mruknął cicho, a powieki delikatnie opadły na dwukolorowe oczy. Robin wydawał się spokojny podczas ich używania, co mogło świadczyć o wieloletnim doświadczeniu oraz ich opanowaniu. Coś, czego Cayenne do tej pory nie potrafił. Jedna moc uaktywniała się w głównej mierze pod wpływem silnych emocji, druga nie zawsze działała tak, jak chciał. Trzecia.... trzecia zdawała się funkcjonować jak jej odpowiadało. Cayenne nie był z tego dumny, ale też nie potrafił odnaleźć w sobie na tyle odwagi, by poprosić jakiegokolwiek anioła o pomoc w ujarzmieniu jego mocy, licząc trochę na łut szczęścia, że któregoś dnia sam do tego dojdzie.
Miał chwilę ciszy dla siebie, kiedy Robin był pochłonięty jedzeniem tego, co przyniósł. Ale nawet ona nie przyniosła mu ulgi, nie uspokoiła rozkołatanego serca i chaosu myśli, które kawałek po kawałku burzyły jego dotychczasowy światopogląd.
Uratujesz? Przed czym niby?
Przez dłuższą chwilę zwlekał z odpowiedzią, jakby do samej chwili zastanawiał się, czy dalej kontynuować rozmowę, czy jednak ją porzucić. Smakował słowa, które cisnęły się na jego usta, cierpkie ale też i prawdziwe. Wreszcie westchnął ciężko i wyprostował się, wpatrując się w Robina ze spokojem wymalowanym na jego twarzy.
Tobą, Robin. - powiedział cicho, podnosząc się z ziemi i robiąc krok w jego stronę.
Przed tobą samym. - dodał, zatrzymując się dopiero przed ciemnowłosym. Nachylił się nieznacznie w jego stronę i złapał w palce drobny nadgarstek upadłego, unosząc go nieznacznie.
Zajmę się tobą i cię nie zostawię, Robin. To mogę ci obiecać, a teraz idź spać. Musisz wypocząć, bo nie wyglądasz najlepiej. Zresztą, nie tylko ty potrzebujesz w tym momencie snu. Rano zastanowimy się co dalej. - powiedział z dziwnym błyskiem w oku, dopiero teraz wypuszczając delikatny nadgarstek ze swojego uścisku, jednocześnie się prostując.
Musiał uratować tę zagubioną duszę, bez względu na poświęcenie, jakiego będzie musiał dokonać. Był aniołem, synem Boga, potrzebował tego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.08.18 10:24  •  Zaułek - Page 14 Empty Re: Zaułek
 Przyłożył dłoń do twarzy i rozciągnął wąskie, pajęcze palce szeroko po całym obliczu. Czarne pustka oczu wyłaniała się z pomiędzy tych wąskich przestrzeni, których nie był w stanie w ten sposób zakryć, ale chociaż wzrok zazwyczaj wyrażał jedynie uprzejmą drwinę, teraz iskrzył się delikatnie. Miał w sobie coś z biblijnego węża leżącego w trawie na uboczu. Chciało się obok niego przejść unikając starcia, ale nie dało się pozbyć wrażenia, że gad nas obserwuje.
 — Jakie to głębokie, Cayenne — wyśmiał go swobodnie i zamilkł znowu.
 Swobodnie rzucał myśli w dzielącą ich przestrzeń. Nie miał zamiaru się tłumaczyć.
 Ogrom mroku miał przytłoczyć tą małą istotkę, ale on trzymał się światła jak samotna świeczka w ciemnym pokoju. Co z tego, że był samotnym blaskiem w niekończącym się okresie czerni? Był świeczką i jeżeli nie zgaśnie pod wpływem jakiegoś podmuchu wiatru, to w końcu stopi pod sobą cały stabilny wosk i również pogrąży się w tym wrażeniu.
 Nie było powodu się starać, ale przede wszystkim, o czym był przekonany dobitnie upadły anioł, nie miał kogo ratować. Robin nie potrzebował pomocy, a jeżeli rzeczywiście zapadał się w złych emocjach to tylko z własnej, nieprzymuszonej woli. Nie. Od dawna wiedział, że robi wszystko z woli Boga. Taka była jego droga.
 — To Najwyższy wybrał dla mnie taką drogę. Próbując się temu przeciwstawić zdradzasz go. Grzeszysz, chłopcze. — Uśmiechnął się triumfalnie, równie swobodnie jak chwilę temu pozwolił sobie złośliwie parsknąć w stronę służebnego. Był jednak przekonany, że z siłą takiego argumentu uświadomi w końcu dzieciakowi, że jego pragnienia są nieosiągalne.
 — Zaprowadź mnie do Edenu. Zaopiekuj się mną, a ja zniszczę wszystko dookoła. — Spojrzał na pochwycony przez niego swój nadgarstek. Skrzywił usta krytycznie, ale nie stracił rezonu. — Tego tak bardzo pragniesz? Chcesz użyć mnie jako broni, żeby zemścić się na tych wszystkich fałszywych aniołach?
 Zignorował jego wstawkę o potrzebie snu. Być może wyglądał teraz tak, jakby miał zaraz się przewrócić, ale z drugiej strony bladość jego cery była naturalna. Mrugał trochę zbyt często i czuł ucisk w ramionach, ale doskonale znał źródło problemu. Wiedział również, że jest w stanie zrobić znacznie więcej niż to. Temat był jednak na tyle ciekawy, że nie mógł na dłuższą metę się powstrzymywać.
 — Więc co, zaciągniesz mnie teraz grzecznie do swojego łóżka? Żebyśmy poszli spać?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.08.18 19:22  •  Zaułek - Page 14 Empty Re: Zaułek
Zacisnął mocniej usta, w wąską linię, kiedy usłyszał kpinę w jego głosie. Nie odezwał się jednak, nie zamierzając rozniecić i tak już tlącego się ognia. Naprawdę lepiej, żeby odpoczęli, uspokoili głowy. Tylko dlaczego Robin....
Drżące palce wbiły się w uda, gdy słyszał coraz bardziej jadowite słowa wyślizgujące się spomiędzy ust Upadłego. Nie, to nie tak. To wszystko nie tak. Opatrznie to rozumiał.
Czyżby?
Opuścił nieco głowę, wpatrując się w swoje uda, usilnie starając się zachować względny spokój. Ale im dłużej tu siedział, tym bardziej robiło mu się duszno.
Przestań... - poprosił cicho, ale jego głos był zbyt słaby, by przedrzeć się przez ciszę, nie mówiąc już o słowach Robina. Przełknął ślinę, która nagle wydawała się być kamieniem, który stanął mu w gardle.
Proszę, po prostu przestań.
Po prostu już przestań! - krzyknął nagle, jednocześnie przytykając dłoń do swoich ust w zaskoczeniu, że pozwolił sobie na coś takiego. Ale nie było już odwrotu. Nie miał drogi ucieczki w chwili, kiedy postawił stopę na ziemiach Desperacji. Skoro powiedział A, musiał teraz powiedzieć i B.
Nie masz odwrotu, wiesz?
Nabrał powietrza w płuca, by chociaż w drobnym stopniu zapanować nad drżeniem ciała, a potem spojrzał na Robina. W jego dwubarwnych tęczówka tlił się błysk zirytowania, ale również rozczarowania.
Jesteś pewien, że to plan Najwyższego, Robinie? - zdawał sobie, że stąpa bo bardzo cienkim lodzie i że w bezpośrednim starciu z Upadłym nie ma najmniejszych szans. Nie powinien go prowokować. Nie powinien.
Naprawdę wierzysz, że tego właśnie chce dla ciebie? Żebyś przeżywał ból i cierpienie w samotności, odtrącony przez wszystkie żywe jednostki? Naprawdę tak uważasz? - pokręcił raptownie głową dla podkreślenia swoich słów.
Nie. Najwyższy nie chciałby tego dla nikogo, zwłaszcza dla swojego ukochanego anioła, Robinie. Może... może ktoś inny karmił cię fałszywymi słowami? Podszywał się pod niego? - zerknął na niego ukradkiem, czując nagle, jak spokój obejmuje jego ciało. Przecież nie od dziś wiadomo, że Szatan mącił i podszywał się pod Boga. Ludzie mieli słabą wolę, bardzo często wpadali w jego lepkie sidła. Teraz, kiedy i aniołowie posiadali ludzkie ciała.... równie dobrze oni mogli...
Nie, nie zabiorę cię do Edenu. Ale jeżeli wzniecisz ogień, ugaszę go moją wodą. Jeżeli będziesz ranny, opatrzę cię. Jeżeli będziesz głodny, nakarmię cię. Jeżeli będziesz samotny.... nie opuszczę cię. Już to powiedziałem, prawda? Pójdę za tobą i nie pozwolę ci nosić tego brzemienia samemu. Uratuję cię, Robin. - może i brzmiał naiwnie, jak dziecko porzucone we mgle, ale chciał chronić tę kruchą duszę, te resztki dobroci, które tliły się w Upadłym.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.08.18 20:29  •  Zaułek - Page 14 Empty Re: Zaułek
 — To nie kwestia wiary. Mam pewność, że tak jest. — Odparł nieporuszony.
 Wybuch chłopaka nie wywołał w nim oczekiwanych uczuć. Zwykły anioł być może odczułby współczucie, potrzebę pocieszenia tej biednej, zmarnowanej ofiary, która podrygiwała konwulsyjnie, ale jego takiego coś nie ruszało. Pozostał niezachwiany w swej bezczelności. On uwierzył w to już dawno, a teraz musiał się o tym przekonać również Cayenne. Robin był inny i to czyniło go tym, kim jest.
 — Wyolbrzymiasz. Anioły mnie odtrąciły, a nie wszyscy. Nie uważam aniołów za jedyne istoty warte moich względów. — Przewrócił oczami. Służebny gadał jak zacięta płyta, ubierał swoje intencje w nowe słowa, ale wszystko sprowadzało się do jednego.
Uratuję Cię, biedny grzeszniku! Czy coś w tym stylu.
 Westchnął teatralnie i pojawił się nagle koło chłopaka. Znowu, choć tym razem z dozą nienaturalnej dla niego delikatności objął go i pogładził po głowie.
 — Już, już. Zawrzyj swoje parszywe usteczka ty brzydka mordko. Za dużo nerwów i łez, a za mało spokoju. — Tym razem gest był szczery i pozbawiony ukrytych znaczeń. Ma się przez to rozumieć, że upadły chciał po prostu, by młodszy anioł się zamknął i nie pierdolił głupot. Oboje zaczynali mieć tego dość, chociaż Goodfellow w szczególności.
 Chęć odnalezienia Haru stała się większa niż normalnie. Wężowy nie zdarzało się strzępić języka bez sensu. Na pewno też nie będzie nawet oferował mu czegoś takiego jak pomoc. Na dzień dobry da mu w pysk albo wyrwie kilka piór, ale w ich przypadku to było jak łapczywy pocałunek spragnionych siebie kochanków. Telepało nim na samą myśl. Mógł gadać do Cayenne, ale w jego wyobrażeniach to nie chłopaka trzymał w objęciach, ale swojego ukochanego jadowitego wymordowanego.
 — Są takie rzeczy, których nie możesz mi dać, więc spróbuj nie wyrzucać z siebie tak wielkich obietnic. Jestem wystarczająco szczęśliwi, kiedy po prostu jesteś i akceptujesz to kim ja jestem. Jeżeli będziesz próbował mnie zmienić, to nie będziemy mogli dłużej pozostać w przyjaznych stosunkach. — Złapał go za ramiona i z poważną miną zmusił chłopaka do patrzenia na swoją twarz. — Rozumiesz mnie, Cayenne?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.09.18 0:15  •  Zaułek - Page 14 Empty Re: Zaułek
Ani razu nie powiedziałem, że chcę cie zmienić. Źle to interpretujesz. - odpowiedział mu z nutą zmęczenia, która wkradła się w jego ton. Miał powoli dość tego dnia. Za dużo się wydarzyło. Najchętniej zwinąłby się w kłębek i oddał snu. W sumie.... Może jednak powinien to zrobić? W końcu sen był najlepszym lekarstwem na wszystko.
Zresztą, zakończmy ten temat na dzisiaj, Robin. Poza tym... skąd wiesz, że są rzeczy, których nie mogę ci dać, skoro nawet nie wiem o jakie rzeczy chodzi. Nie zakładaj czegoś z góry. - dodał marszcząc delikatnie brwi.
Ostatni raz posłał mu krótkie spojrzenie, po czym odwrócił się do niego bokiem, powoli obsuwając się aż wreszcie ułożył się miarę wygodnie na dość twardej podłodze, wsuwając torbę pod głowę, by chociaż trochę było mu miękko.
I chociaż naprawdę odczuwał zmęczenie, z każdą kolejną chwilą powieki robiły się coraz bardziej ciężkie, to jednak nie potrafił uśpić świadomości. Nawet wtedy, kiedy do pomieszczenia powrócił Pan Lis i położył się obok, otulając ciało Cayenne swoim własnym ciepłem.
Robin? - zapytał nagle, przerywając panująca w pomieszczeniu ciszę. Zagryzł na moment dolną wargę, jakby właśnie oczekiwał skarcenia przez dorosłego, bo nieroztropnie rozlał zupę, którą niósł w misce.
Czy nie miałbyś nic przeciwko, gdybym się nieco przysunął bliżej? - zapytał ledwo namacalnym szeptem. To nie tak, że się bał. Po prostu nie potrafił zasnąć znajdując się tak daleko od domu. Był w obcym miejscu. Miejscu, które chcąc czy też nie, przerażało go jednak, przenikało na wskroś, nie potrafił znaleźć w nim swojego miejsca. Miał obok Robina, prawda, ale musiał poczuć jego bliskość, by pozwolić spiętym mięśniom na rozluźnienie. Jeżeli anioł się zgodził, to Cayenne przysunął się niepewnie wraz z torbą, oraz Panem Lisem, i ułożył wygodnie tyłem do Robina, starając się zachować przestrzeń między nimi. Nie chciał bowiem naruszać bliskości Robina, ale jednocześnie chciał go czuć blisko. Czuł, że tylko wtedy uda mu się pozwolić na sen.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.09.18 13:17  •  Zaułek - Page 14 Empty Re: Zaułek
 — Ty nie wiesz, ale ja wiem, Cayenne. To nam na teraz wystarczy.
 Westchnął pokazowo, chcąc dać chłopakowi do zrozumienia, że po raz kolejny nie może się zgodzić z jego słowami. Świat, gdzie miłość wygląda jak nieskończenie długi tunel szczęścia i poczucia bezpieczeństwa musi być cudownym miejscem z bajki. Papierowe problemy, papierowe kłótnie i papierowy morał z papierowym, radosnym zakończeniem dla głównego bohatera, którym Robin nie był. Drażniła go niekończąca się wiara chłopaka w to, że wszystko będzie miało swój pozytywny finał.
 Nie, Cayenne. Świat jest zły i prędzej czy później to zrozumiesz. Nie masz nawet pojęcia, jak bardzo chciałbym być tym, który Cię zniszczy.
 Uśmiechnął się jak lis na słowa chłopaka i delikatnie uderzył dłonią w swoje udo sugerując mu, że oczywiście może podejść. Z wiernością szczeniaka dawał się krzywdzić, a potem znowu karmić pieszczotami, które łagodziły świeże rany. Trauma budowała się powoli i dogłębnie, musiał dać jej czas, by zakwitła wspaniale, kiedy nadejdzie właściwy czas.
 Powoli zsunął z ramion górną część ubioru, złożył ją w kwadrat i ułożył obok stóp. Nie chciał sobie zniszczyć tak cennego przedmiotu, kiedy...
 Zza jego pleców rozległy się odgłosy szarpania, jakby ktoś rozrywał tapicerkę z eleganckiego mebla. Twarz Robina pociemniała na moment, oczy zasnuły się mgłą, a usta wykrzywiły w grymasie boleści. Z jego ciała, kawałek po kawałku wyrastały pióra, długie, poszarpane i w większości przydymione na wiele odcieni szarości. Kilka posklejanych było ze sobą zastygłą krwią, a one zwykłym brudem. Rosły i rosły, potężne anielskie skrzydła, które rozpościerały się na boki jak wielka, ochronna płachta. Płachta, którą ktoś zostawił na burzy i zapomniał o niej na długie lata. Zniszczone, ale wciąż majestatyczne skrzydła ugięły się w połowie tworząc na aniołach czarno-biały baldachim wytworzony z prawdziwych piór.
 — Miłych snów, paskudna mordko.

z/t x2 i guess?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.02.19 22:58  •  Zaułek - Page 14 Empty Re: Zaułek
……..Nastrój tropiciela był dzisiejszego dnia dość… parszywy, jak na niego. Z reguły startował z neutralno-pozytywnego progu, a dzisiaj ewidentnie mnóstwo rzeczy mu nie pasowało. Był rozdrażniony, zmysły płatały mu figle, w dodatku czuł, że jego organizm gorzej znosi warunki pogodowe, niż z reguły. Pocił się mocniej, niźli powinien, a także bardziej to odczuwał. Jak nic chorował, co generalnie nie zdarzyło mu się od dawna.
Czyżby tamta, obecnie już martwa suka czymś go zaraziła? Jeśli dłużej nad tym pomyśleć, to faktycznie w tamtym zleceniu nieco przesadził, zaszedł ze swoim zachowaniem za daleko. Och, kobieta tak czy owak skończyłaby martwa, ale on przynajmniej miałby zdecydowanie lepsze samopoczucie, gdyby załatwił to czyściej. Oczywiście wyszło inaczej, bo wzięło go na wybitnie dziwną taktykę, najwyraźniej już całkowicie siadło mu na mózg. Nie, żeby generalnie był specjalnie normalny.
Niemniej ostatnie sprawy mocno obciążyły jego i tak porządnie rozchwianą psychikę, co wzbudzało w nim irytację. Musiał się ogarnąć. Ustabilizować. Może w Smokach w końcu będzie mógł doprowadzić się do porządku, bo nie zamierzał dłużej tej specyficznej farsy ciągnąć. Zmienność nastroju nie była mu potrzebna, niestabilność emocjonalna tym bardziej. Jakby nie miał innych problemów.
Tropiciel potrząsnął głową i przeciągnął się, strzykając kośćmi. Pożogar szedł blisko jego nogi, węsząc intensywnie w powietrzu, nie wydawał się przejęty swoim nieco poirytowanym właścicielem. Zresztą sam mężczyzna miał teraz określony cel – miał zamiar wepchać się w niebezpieczne miejsce, wyżyć się, a potem ze zdecydowanie lepszym humorem i jakimiś fantami ruszyć na miejsce spotkania z kolejnym zleceniodawcą.
Jakie miejsce nadaje się do mordobicia lepiej, niż zaułek na terenach Nowej Desperacji, hm? Z reguły zawsze dało się tam znaleźć jakiś typów spod ciemnej gwiazdy, zanadto pewnych swoich umiejętności, a przy okazji posiadających jakieś ciekawe przedmioty. Och, tak. Dzisiejszego dnia Nicca zdecydowanie szukał kłopotów, musiał poczuć trochę adrenaliny, dać popracować mięśniom. A także nieco poćwiczyć przy okazji ze swoim popielatym kundlem – współpraca jego i psiska-ogniska wychodziła coraz lepiej, chociaż pies w dalszym ciągu pozostawał taką samą złośliwą szkaradą. Taki był już jego urok, zresztą Chyżemu zdecydowanie to pasowało.
Już słyszał jakieś głosy. Ostrze wysunęło się z cichym sykiem w pochwy, na razie trzymane w luźnym uchwycie, właściwie prawie że od niechcenia. Płynnym, niemalże tanecznym krokiem wkroczył w ciemności, jednak już po chwili zatrzymał się, a jego wargi wygięły się w nieprzyjemnym uśmiechu.
Oi, oi, Azeria-chan – miękki głos ciemnowłosego w irytujący sposób przeciągał teraz samogłoski. – Nie spodziewałem się ujrzeć twojego lisiego pyszczka w miejscu, które nie jest bezpiecznym kasynem. Kogo dzisiaj próbujesz oszukać, krzycząca panno?
Zdawał się nie zwracać większej uwagi na jej towarzystwo. Na razie nawet nie wiedział, czy są z nią, czy przeciwko nie, ale jednego był pewien.
Nie lubił jej. Miał wrażenie, być może złudne, wynikające z jego niechęci, że wyczuwa od niej fałsz, ale to jej raniący jego słuch wrzask zdecydowanie bardziej zapadł mu w pamięć. Interesy to interesy. Zarówno z jego, jak i jej strony, niemniej zdecydowanie wzbudzała w nim ambiwalentne uczucia.
Zakołysał delikatnie ostrzem, jednak bardziej było to coś na wzór tiku, niż groźby. Właściwie nagle wydawał się być dziwnie rozbawiony, chociaż Pożogar zdawał się niekoniecznie to rozumieć. Pies zjeżył sierść, nisko ugiął kończyny i cicho warczał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Zaułek - Page 14 Empty Re: Zaułek
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 14 z 16 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15, 16  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach