Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Zabrała skrzydła, żeby więcej nie niepokoić chłopca.Nie miała najmniejszego zamiaru go denerwować, dlatego wycofała je za siebie.
- Jak będziesz chciał, to zaśpiewam ci kiedyś - odparła. Wydało jej się trochę smutne, że nie znał nawet czegoś tak prostego jak śpiew. Potem padło pytanie jak się dostała do celi. Cóż, nie wydało jej się to znowuż tak skomplikowane jak to w jaki sposób dostała się w ogóle na ten poziom więzienia. Niemniej uważała, że mogła mu to wyjaśnić. Delikatnie poruszyła dłonią w powietrzu a na jej palcach spoczęły grube krople wody.
- Widzisz? Umiem kontrolować wodę, zrobi wszystko co tylko zapragnę. Wyciągnę ją z powietrza, wilgotnych murów, poruszę wodę w rzece, wycisnę ją z roślin, poruszę w ciele człowieka i nawet sprowadzę deszcz. Jeśli chcę woda zamieni się również w lód. Dlatego wypełniłam wodą zamek w drzwiach i zamrażając ją stworzyłam idealny kluczyk. Niestety lód jest kruchy i złamał się - wyjaśniła wskazując na powoli topniejące drobinki lodu koło drzwi.
- Z zewnątrz? Masz na myśli spoza tego lochu? - Zapytała dla upewnienia się. - W takim razie tak. Ja przychodzę z nieba - wskazała palcem odruchowo górę. Nie pochodzę z miasta, urodziłam się znacznie dalej. W pięknym ogrodzie Eden - odparła. Zauważyła jego zainteresowanie. Potrafiła je sobie wyobrazić i zrozumieć. Ktoś, kto wiecznie jest zamknięty w klatce na pewno interesuje się tym co dzieje się poza nią. W tym momencie na prawdę miała ochotę zabrać go stąd tylko po to, by pokazać mu świat.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie ma co ukrywać, że pokaz dziewczyny poruszył zmysłami Natana. Otworzył szerzej usta przyglądając się niczym zaczarowany temu, co mu właśnie zademonstrowała. Dla niego było to niezwykle piękne. Zresztą, chłopak zachwycał się praktycznie wszystkim, co ujrzał na swoje oczy. I potem spojrzeniem wyobraźni przywoływał te wszystkie piękne rzeczy, ponownie przeżywając nad tym zachwyt i uwielbienie. Ileż by oddał, by móc tego dotknąć, niestety skrępowane ręce przez kaftan skutecznie mu to umożliwiały. Nawet Levi nie był w stanie zedrzeć z siebie tego materiałowego łańcucha, a przecież za każdym razem gdy się przebudzał pierwsze co robił to podejmowane próby wyswobodzenia się.
- Z nieba… – powtórzył niemal bezgłośnie za nią, a na jego policzkach pojawił się czerwony rumieniec ekscytacji. Nigdy nie spotkał żadnego stworzenia, które pochodziłoby z nieba. Tak więc anioły tam mieszkały. W głowie chłopaka narodziło się małe, niepewne marzenie by móc kiedyś poszybować tam. Niestety, nierealne. Z dołem wiązały go nie tylko ziemskie blokady, ale również niewidzialny łańcuch. Chociaż nie aż taki niewidzialny, a zwał się Garrett. Wszystko co opowiadała wydawało się o wiele ciekawsze, aniżeli obskurne ściany jego klatki. Zresztą, nawet jeśli zaczęłaby mówić mu o brudnej Desperacji, to dla Natana tamten świat wydawałby się przepiękny. B nie ograniczały go żadne mury ani też łańcuchy.
Chłopak w pewnym momencie zupełnie już rozluźniony, przysunął się nieco bliżej anielicy, przyglądając się uważnie jej twarzy. Przysiadł w kucki przed nią i wędrował spojrzeniem niebieskiego oka po jej twarzy, chcąc zapamiętać każdy szczegół. Nawet ten najmniejszy, by móc przywoływać jej obraz później.
- Opowiedz mi jeszcze! Jak tam jest? Dużo żyje osób? Jak to jest tam żyć? – zaczął ją wypytywać, brnąc coraz bardziej w ciekawość. Chciał wiedzieć jak najwięcej, wszystko, jeśli było to możliwe. Skoro cieleśnie tam nie mógł się udać to chociaż w swojej zamkniętej głowie mógł sobie na to pozwolić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pokiwała głową po czym podarowała chłopcu swój życzliwy, acz smutny uśmiech. Westchnęła za chwilę zdając sobie sprawę z tego, że śmiertelnikom jest trudno wyobrazić sobie uroki Edenu. Była też pewna, że każdy kto je poznał natychmiast je docenił, a jego serce na zawsze będzie pragnąć powrotu do tego pięknego miejsca.
- Tak, z nieba - potwierdziła słysząc niepewne słowo chłopca. - Gdybym tylko mogła, z przyjemnością zabrałabym cię tam, ale wiesz, że nie mogę tego zrobić.
Domyślała się, że wzbudzi ciekawość i to, że młody zacznie zadawać pytania. Ale czy nie takie właśnie powinny być dzieci? Ciekawskie i pełne zapału.
- To niezwykłe miejsce, do którego trudno się dostać komuś, kto nie jest aniołem. Stworzył je niegdyś sam Bóg, by wszystkie jego dzieci mogły tam żyć i cieszyć się. Ci, którzy odważą się jednak odwiedzić Niebiańskie Królestwo o własnych stopach muszą wejść po niezwykle wysokiej Wieży Babel, której czub sięga aż po same chmury i tam, ponad chmurami rozciąga się Królestwo Niebieskie. Eden to niezwykły ogród, jest wiecznie zielony i żywy. Żyją w nim rośliny i zwierzęta i wielu aniołów uwielbia tam spędzać czas. Poza tym jest też miasto, w którym wszyscy żyją. Nie ma tam brukowanych dróg jak tu w mieście. Są udeptane ścieżki i białe, urocze domki. - Zastopowała na chwilę, musiała zrobić przerwę by wziąć mały oddech, po czym zamierzała kontynuować. - Jest też las, który jak wierzą aniołowie, spełni każde najskrytsze marzenie. To warstwa nieba, w której żyją aniołowie. Była jeszcze jedna warstwa zwana Acilut, w której mieszkał Bóg. A aniołów jest tyle ile gwiazd na niebie, trudno ich wszystkich zliczyć.
Brzmiało to chyba wszystko tak, jakby anielica opowiadała bajkę małemu dziecku. Jakąś starą, zakurzoną legendę opatrzoną w magię i równie niezwykłych bohaterów. Zresztą taki też miała ton głosu, ciepły i przyjazny. Nie uważała jednak by porównanie do gwiazdy było zupełnie pozytywnym. Natan pewnie nie dostrzeże tego, co mogłoby się kryć za tym porównaniem. Szatejel mogła powiedzieć, że anioły nie tyle są w tak mnogiej ilości co gwiazdy, co są zupełnie jak one. Piękne i świecą z oddali, podziwiane przez śmiertelników ale przecież od dawien dawna martwe.
Miała ze sobą mały zwitek papieru, który to znalazła przypadkiem. Wtedy przyszedł jej do głowy pewien pomysł. Chciała chłopcu dać coś bardzo wyjątkowego. Zraniła się więc w palec i wzięła do ręki jedno z piór, które jej wypadło. Na karteczce narysowała pewien symbol składający się z liter w nieznanym języku i kółka. Potem podsunęła karteczkę Natanowi.
- To jest symbol, za którego pomocą możesz przyzwać anioła. Jeśli będziesz chciał porozmawiać ze mną, albo usłyszeć jak śpiewam, wystarczy, że dotkniesz tego symbolu i pomyślisz o mnie albo wypowiesz moje imię. Wtedy się zjawię bez ściągania na siebie uwagi - powiedziała znów się uśmiechając. - To najprawdziwsza magia!
Tak na prawdę był to okultyzm, ale na pewno dzieciak nie umiał tego rozróżnić. Zresztą, magia czy nie, tak czy siak było to zaklęcie, które podarowała chłopaczkowi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Chociaż Natan chłonął jej każde słowo niczym gąbka pochłaniała wodę, to i tak nie rozumiał ponad połowy z tego, co mówiła. Już przemilczmy fakt, że był najzwyczajniej w świecie głupiutki, bez jakiejkolwiek edukacji, jednakże nie posiadał nawet podstawowej wiedzy. Wszystko ograniczało się do jego przebywania w tym miejscu i tego, co podłapał słysząc naukowców. Nie potrafił pisać ani czytać, liczyć też nie potrafił, znał podstawowe słowa i określenia, nie znał nic poza zimnymi murami klatki, nie wiedział nawet czym albo kim był Bóg. Zupełnie pustka. Kiedy skończyła, wciąż z twarzą zafascynowanego małego dziecka wpatrywał się w nią, jakby czekał na jeszcze więcej. Wreszcie spuścił nieco wzrok i zaczął kiwać się na boki czując, jak emocje i wesołość nie pozwalają mu usiedzieć na miejscu.
- Wiesz, nie wiem połowy z tego, co powiedziałaś. Ale starałem sobie to wszystko wyobrazić.   – powiedział wesoło, obdarzając ją szczerym uśmiechem. Tak mało mu trzeba było do szczęścia. Wystarczyła jakaś historia i miły ton, a z wystraszonego psa stawał się radosnym dzieckiem.
- Musiałaś zwiedzić naprawdę dużo! Pewnie cały świat! Ja byłem w parku. Znam tam prawie każdy zakamarek. Poznałem to wszystko i jak jest mi źle to wyobrażam sobie, że mogę wyjść do parku bez straży, sam. Byłem też raz w mieście! A raczej Levi był, ale ja też to wszystko czułem! Tylko, że mój pan był ze mną i nie mogłem się od niego oddalać. Ale po raz pierwszy widziałem tylu ludzi na raz! – zaczął mówić na jednym wydechu, zachłyśnięty tym, co mówił. Dla kogoś takiego jak ona, widok ludzi w mieście zapewne był najzwyczajniejszą i najnormalniejsza rzeczą, ale dla Natana to spore przeżycie. Skoro ona mu coś opowiedziała to i on chciał jej się odwdzięczyć, chociaż w głównej mierze robił to raczej nieświadomie, naturalnie reagując na wszystkie bodźce zewnętrzne.
Spojrzał nieco zmieszany na kartkę, rozszerzając bardziej swoje oko. Oczywiście, że nie podziękował, nie znał jakichkolwiek zasad dobrego wychowania czy też etyki.
- I przyjdziesz? Jak tylko będę chciał? Naprawdę? – spojrzał na nią nadal niedowierzając jej słowom. Czyli, że jak Natan tylko będzie chciał z kimś porozmawiać, wymówi jej imię a ona  w magiczny sposób się pojawi tak jak teraz? Serce chłopaka zabiło szybciej, jednakże jego entuzjazm bardzo szybko został ugaszony.
- Nie mogę. Jak to tutaj znajdą to będę miał karę, że z kimś rozmawiałem. – dodał ciszej, zerkając ukradkiem na drzwi, jakby chciał się upewnić, że nikt go nie słyszy i nikt zaraz nie wbiegnie przez nie, trzymając w dłoni bat albo pas.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Uśmiechnęła się znów ciepło do chłopca. Może i nie wszystko rozumie, ale Szatejel wierzyła, że to tak jak z dziećmi, którym rodzice czytają bajki. Przecież nie wszystko rozumieją, nie wszystko znają, ale słuchają bo są ciekawskie. Chcą wiedzieć jak bajka się skończy, co jest czym i dlaczego. Dziecięca ciekawość wydała jej się tak bardzo uroczą.
- Oj tak. Gdyby ktoś miał tyle lat co ja, na pewno wykorzystałby czas na podróże. Byłam w każdym kraju na ziemi, w każdym miejscu i widziałam, jak te miejsca, w których już byłam zmieniają się z biegiem historii. Skoro widziałeś w swoim życiu park, to możesz sobie wyobrazić trochę Eden. Z tym, że ogród ten jest dużo piękniejszy, dzikszy i taki zielony. Chociaż wiadomo, w Edenie wszystko jest dużo piękniejsze i dużo bardziej doskonałe.
Zmarszczyła brwi gdy odmówił przyjęcia pieczęci. Westchnęła, przez moment myślała nawet na tym jak chłopak mógłby ukryć ten symbol.
- Cóż... tak, zjawiłabym się tutaj gdy tylko byś chciał, albo gdy miałbyś kłopoty. Nie mogę zawsze przychodzić tą samą drogą, bo w końcu mnie przyłapią i nam obu się oberwie - dodała z krzywym uśmiechem. - A będę musiała zaraz zmykać. Im dłużej tu siedzę tym niebezpieczniej się robi, nie chcę narażać cię na gniew twojego pana.
To powiedziawszy wstała na równe nogi i podeszła do drzwi. Ach! Jeszcze piórka! Gdyby tylko znaleźli te piórka w celi chłopaka na pewno domyśliliby się, że ktoś tu był. Schowała więc swoje skrzydła - mimo iż nie lubiła tego robić; i zaczęła zbierać usilnie pozostawione po sobie pierze.
- W razie czego, spróbuj nie wydać naszego małego sekretu, dobrze? - Przyłożyła palec do ust, co miało znaczyć, że chłopak ma być cicho. Pozbierała piórka i poupychała je gdzieś po ubraniach.
- Nie martw się, jeszcze cię nawiedzę zapewne - popchnęła drzwi i zamknęła je za sobą. Wypełniła zamek znów wodą i zamroziła by lód skopiował kluczyk. Przekręciła i zamek zatrzasnął się. Poszła, ale po drodze, w połowie korytarza zgubiła jedno, całkiem spore niebieskie piórko.

zt. (ona jeszcze wpadnie do Natana pewnie, ale na razie myślę, że takie zakończenie będzie ok ;p)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach