Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 03.02.19 14:50  •  Korytarz Empty Korytarz
Zwykła przestrzeń pomiędzy kolejnymi laboratoriami. Całość utrzymana w czystej bieli, dobrze oświetlona, często pełna śpieszących się gdzieś naukowców.

* * *

Po zbadaniu dzieciaków, a następnie przyjrzeniu się próbkom znad jeziora, androidka po raz pierwszy w swoim robotycznym życiu dostała pierdzielca. Nic jej się nie składało w logiczną całość, kompletnie nic. Opuściła laboratorium, analizując raz po raz wszystkie dane, ale przez te wszystkie zawirowania w logice nie potrafiła usiedzieć w miejscu. Nie chciała wracać do dwójki ofiar, nie miała do nich już żadnych pytań, a nie umiałaby im nawet odpowiedzieć na pytanie czy już coś wiedzą. Powróciła nawet do swojego podstawowego wyglądu, żeby innym łatwiej było ją zidentyfikować. Na ogół nie biegała przecież jako jasnowłosa, uśmiechnięta dziewczyna z zielonkawymi oczami, nikt też takiej nie widywał na korytarzach, więc mogłaby wyglądać podejrzanie. Identyfikacja była straszliwie uporczywa, wystarczyło, że już i tak krzywo czasem na nią zerkali za bycie żywą maszyną.
Nieświadomie zaczęła krążyć w kółko po korytarzu. Zataczała małe ósemki, zawracając co i raz w połowie drogi. Opierała łokieć na dłoni, palcami stukając w policzek, wytężając wszystkie procesy, żeby tylko znaleźć rozwiązanie. Rdzeń rozgrzał się, świecąc dość intensywnie na klatce piersiowej, przyciągając wzrok. Czym było to stworzenie, o którym opowiadała Verity oraz Ego? Zatruło jezioro i teren wokół niego po prostu wchodząc do wody - stało się to w kilka krótkich chwil, wystarczył kontakt. Coś promieniotwórczego? Sama istota też by cierpiała, a studenci, choć wyraźnie naruszeni, nie mieli żadnych objawów związanych z wystawieniem na silne promieniowanie. Na dodatek owe coś potrafiło się teleportować. Może po prostu było tak szybkie, że niedostrzegalne dla ludzkiego oka? Receptory wzrokowe androida powinny móc to wykryć, ale nie wiadomo było gdzie szukać terrorysty.
Za pięć dni nad jeziorem.
W pięć dni musieli ustalić plan działania lub wynaleźć antidotum, a jak na razie wszystkie szczury zdychały po kontakcie z substancją, z którą mogli cokolwiek spróbować zrobić. Jeśli przyjdą na miejsce bez artefaktu, dzieciaki zginą, a sam świrus na pewno nie przestanie. Jaką jednak mieli gwarancję, że po dostaniu obiecanej zabawki nie postanowi zrównać całego Miasta z ziemią? To na pewno nie był wymordowany, oni nie mieli aż tak potężnych sił, nigdzie nie wykryto też śladu wirusa. Wystarczył kaprys tego tworu opartego na braku logiki, a wszelkie zasoby wody pitnej by wyparowały, zamieniając się w morderczą ciecz palącą wszystko czego dotknie. Marny los dla mieszkańców, choć szansa dla androidów na godniejsze traktowanie. Była za tym, żeby oddać te magiczne badziewie trzymane przez dyktatora, ale nikt by jej nie poparł - nie była człowiekiem, do tego o polityce nie miała bladego pojęcia. Nie negocjowali z terrorystami, wszystkie dziwolągi wtrącali do klatek i dawali pod nóż takim jak ona.
Tego stworzenia zdecydowanie nie chciała pokroić. Chciała je zrozumieć, ale na samą myśl wpadała w pętlę błędów i powtarzających się miejsc bez logiki. Im dłużej starała się poddać analizie owego "jeźdźca apokalipsy" tym więcej marnowała na to energii.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.02.19 18:40  •  Korytarz Empty Re: Korytarz
……W drodze do S.SPEC rozmawiała z podwożącym ją żołnierzem, który był chyba zestresowany obecnością generała z metalową walizką opatrzoną ślicznym znakiem znaczącym mniej więcej to samo co „wysoko zakaźne, nie otwierać bez odpowiedniego zabezpieczenia”. Kitō nie zwracała na to większej uwagi, zadając mu różnego rodzaju pytania, a także otwarcie komentując pewne kwestie związane ze sprawą. Chciała poznać opinię wojskowego, poza tym analizowanie spraw na głos pomagało jej się skupić.
W pewnym momencie bezpardonowo odpaliła za pomocą przepustki elektronicznej Biblię i w wyszukiwanych słowach wpisała: „Sąd Boży”, „Zaraza”, „Zagłada”, „Trupy”, „Jeździec”, „Koń”, „Rozkład”. Nie musiała długo przeglądać natrafionych wyników, ponieważ Jeźdźcy Apokalipsy pojawili się niemalże na pierwszym miejscu. Stukając paznokciem o swoje udo szybko przeskakiwała z wersetu na werset, próbując połączyć jak najwięcej faktów, chociaż odczytane, a także wygrzebane z pamięci informacje, niekoniecznie nastrajały ją pozytywnie.
Pięć dni.
Liczba, przy której można kombinować nad taktykę, a jednocześnie liczba, przy której człowiek zaczyna się niepokoić. Nawet ona wewnętrznie czuła się podenerwowana, chociaż z wierzchu jej twarz wyglądała neutralnie, zupełnie jakby był to jej typowy dzień jako generała. Była przyzwyczajona do różnych rzeczy na Desperacji, ale dotychczasowo w M3 nie pojawiło się nic tak nienaturalnego… a przynajmniej nie na tak wielką skalę.
Zakażeni cywile pewnie byli o krok od ataku paniki, a w dodatku według Jeźdźca to oni mieli przynieść sygnet. Takie przeżycie niewątpliwie mocno wpłynie na ich psychikę, zakładając, że uda im się doprowadzić sprawę do końca i nikt z cywilów, czy też wojskowych, nie zginie. A nie było jasne, czy to się uda.
Z westchnieniem pani generał opuściła samochód, podziękowała żołnierzowi i żwawym krokiem ruszyła w stronę laboratoriów. Za pomocą przepustki sprawdziła, do której dokładnie pracowni musi się udać, by móc porozmawiać z cywilami, właściwie jeszcze prawie nastolatkami, a także przekazać starannie zabezpieczone próbki. Przygotowane dla niej ubrania były już klasycznym mundurem odpowiadającym jej funkcji, poprzednie zostały spalone, tak na wszelki wypadek. Dobrze, że rękawice „Strike” dało się odratować.
Idąc holem zrobiła sobie podsumowanie wszystkiego, co już wie, jednak w pewnym momencie jej wzrok przyciągnęła kręcąca się po korytarzu kobieta. Szare oczy Natsumi przez chwilę obserwowały chód podobny do zaginionej owcy, po czym pani generał odchrząknęła cicho, by przykuć uwagę naukowca. Biorąc pod uwagę bliskość laboratorium, do którego zmierzała, a także całą bieżącą sytuację, raczej nie mógł być to nikt inny. No, ewentualnie jakich inżynier, biotechnik, tudzież coś w tym stylu.
Wszystko w porządku? – spytała się łagodnie, przekładając metalową walizkę w drugą rękę, sama poprzez przepustkę wyświetliła swoje dane. – Do przypadku cywilów z obszarów jeziora oddelegowani zostali, jako nadzorujący, Kurayami Saiyuri oraz Nakashima Hibiki. Jak mniemam, na podstawie informacji, które mi dostarczono, panna Nakashima, nieprawdaż?
Ach ten rozwój technologiczny. Jedna przepustka, tyle możliwości.
Daisy Greenwood oraz Matthew Greenberg, chciałam o nich porozmawiać. A także przekazać laboratorium próbki pobrane z okolic wsi na wschodzie – mówiła spokojnie, rzeczowo, chociaż w jej tonie przebijały się bardziej miękkie nuty. – Nie musi pani przypadkiem usiąść?
Czasu z jednej strony tak mało, a z drugiej tak dużo. Bardzo… niewygodna sytuacja.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.19 23:05  •  Korytarz Empty Re: Korytarz
To wszystko takie bez sensu. Jako twór logiki i nauki nie potrafiła pojąć czegoś aż tak abstrakcyjnego. Mimo kilku programów odpowiadających za zdolność myślenia o magii nadal nie radziła sobie z myślą, że ona naprawdę istnieje. Właściwie to nawet ten dziwny koleś, którego badała jakiś czas temu wykraczał poza ścisłe ramy jej mechanicznego umysłu opierającego się na obliczeniach, zerach, jedynkach i nieustannie działających trybikach. Liczba pięć odnosząca się do czasu nie dawała żadnej poszlaki. Była kompletnie wyrwana z niczego, nie nawiązywała do Biblii czy innych ludzkich tworów wymyślonych na potrzeby wytłumaczania dziwnych zjawisk, których te prymitywy nie rozumiały.
Zatrzymała się w pół kroku. Normalny człowiek straciłby pewnie zaraz równowagę i albo dokończyłby ruch, albo też wywalił się jak długi na środku posadzki. Znieruchomiała, pozwalając oprogramowaniu na wytworzenie idealnego ustawienia, żeby mogła dzielnie stać w tej pozie przez nieco dłużej niż ułamki sekundy. Obróciła głowę w stronę chrząknięcia, zwracając uwagę na kobietę. Idealnie płynnymi ruchami przybrała bardziej ludzką pozę i obróciła się cała. Szybko pobrała dane na temat tego człowieka z bazy danych S.SPEC. Wolała wiedzieć z kim ma do czynienia, a nie wszystkich niestety kojarzyła z wyglądu. Natsumi Kitō, generał. Cudnie, pewnie będzie pytać o studentów. A ona im dłużej o nich myślała tym bliższa była awaryjnego resetu z przeciążenia.
Tak... – odpowiedziała, z rozpędu odzywając się swoim naturalnym głosem, co zabrzmiało jak zgrzytnięcie bardzo starych, przyrdzewiałych trybów. Efekt nigdy nie naprawionego modułu. Zaraz poprawiła się, przenosząc na inny kanał wydawania dźwięków. Nikt by nie chciał dłużej słuchać takiego skrzeczenia. – Zgadza się, to ja – dodała już znacznie milszym dźwiękiem. Nieliczni potrafili dostrzec, że głos w tej formie wydobywał się bardziej z jej wnętrza niż gardła. Mogła nawet nie poruszać wargami, ale nie wyglądało to naturalnie i ludzie potrafili się pogubić.
Zbadałyśmy tę dwójkę. Odczyty są... niepokojące – stwierdziła zgodnie z prawdą. Pokręciła głową słysząc pytanie. Siadanie może podziałałoby na ludzi, ale w jej przypadku najlepiej chyba by było wykonać szybki reset. Zamiast tego w tle uruchomiła sobie archiwizację nadmiaru informacji, pochowała do „pudełek” wszystkie sprawy niezwiązane z tą obecną. Zamknie jeden rozdział, to do nich wróci. Teraz musiała zwolnić miejsce i zmniejszyć obciążenie. – To zaraz minie. W obecnych wydarzeniach pojawiają się wyrwy w logice, których nie jestem w stanie rozgryźć bez nadmiernego obciążenia procesora. Proszę się nie martwić – dodała uśmiechając się. Przynajmniej na chwilę nie będzie musiała szukać rozwiązania ich problemów, bo zapewne dojdzie jedynie do wymiany informacji. Podejrzewała też, że nowe próbki będą identyczne jak te już przejrzane. I dopiero tu pojawi się następny problem, kiedy powróci do rozważań.
Jak na razie: chłodzenie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.03.19 2:03  •  Korytarz Empty Re: Korytarz
........Praca z androidami nie była dla Kitō niczym nowym. Z przyzwyczajenia traktowała ich jak ludzi, bardzo często z rozpędu analizując ich zachowania pod takim samym kątem, jak w przypadku klasycznych żywych istot. Zresztą przy współczesnej technologii czasem ciężko było odróżnić, kto ma mózg maszyny, a kto człowieka. Moduły były coraz to bardziej skomplikowane, część tworów zaczynała już myśleć abstrakcyjnie. Nie wszystkie, oczywiście, wszystko zależało od założeń technika, naukowca, inżyniera, bądź producenta, ale biorąc pod uwagę to, co działo się na świecie, również fakt istnienia kontrolujących się wymordowanych, pytanie „czym tak naprawdę jest człowieczeństwo”, stawało się coraz istotniejsze. A także coraz trudniejsze, a przecież nigdy nie było proste.
Tak czy inaczej, Natsumi zarejestrowała pojedynczy zgrzyt w głosie Hibiki, ale nie poświęciła temu więcej uwagi, nie widząc po prostu takiej potrzeby.
Zbadałyśmy tę dwójkę. Odczyty są... niepokojące”.
Westchnęła cicho, chociaż w gruncie rzeczy nie spodziewała się żadnej innej odpowiedzi. Szybko uruchomiła przepływ danych na przepustce, korzystając ze swoich uprawnień, by móc szybko przejrzeć, co mniej więcej zostało wykryte. Wciąż rodziło się więcej pytań, niż odpowiedzi, ale o wszystkim musiała myśleć w drodze, nie miała teraz czasu na postoje.
Nie spodziewałam się w gruncie rzeczy niczego innego. Na Wschodzie również sytuacje nie przedstawia się zbyt dobrze, jednak mam wrażenie, że tam całość wydarzeń pomimo pewnych podobieństw równocześnie różni się od tego, co zaszło nad jeziorem. Przesłałam już swój raport, jednak to naukowcy, którzy mają tam teraz rozbitą polową bazę, przesyłają najbardziej istotne dane – powiedziała, w gruncie rzeczy teraz wymiana informacji była bardzo ważna, wiadomo, że większą część przekazywało się przez przepustki, ale forma żywego kontaktu również musiała zaistnieć.
Trzymana w ręce walizka była ważna. Mogła potwierdzić pewne obawy, zaprzeczyć im, bądź też postawić zupełnie nowe pytania. Zawierała próbki ze Wschodu, z tamtejszej gleby, wody, z ciał zwierząt, a także osobno z martwego ciała myśliwego oraz jego psa.
 Postaraj się nie przegrzać, w porządku? W razie czego odwiedź techników – powiedziała, odruchowo nieco dopasowując wypowiedź pod osobę do której ją kierowała. – Jak wspominałam, mam do oddania próbki. Potrzebuję jak najszybszej informacji zwrotnej odnośnie porównania odczytów z nad Jeziora i Wschodu. Może dostarczą więcej klarownych danych. Przejdę więc już do laboratorium, chcę również sprawdzić, jak się mają cywile. Idzie pani ze mną?
W zależności od odpowiedzi albo pożegnała się albo ruszyła wraz z Hibiki do miejsca, w którym znajdowała się Daisy oraz Matthew.
Zt x2 ---> laboratorium nr 7
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.06.19 12:52  •  Korytarz Empty Re: Korytarz
Wpatrzony w sufit, nadal lekko wstrząśnięty odbytą z więźniem rozmową Major maszerował korytarzem, nie zwracając uwagi na mijających go żołnierzy. Mechanicznym, wyćwiczonym przez lata gestem odpowiadał na oddawane mu po drodze honory. Spieszył się. Chciał jak najszybciej dotrzeć do gabinetu wodza. Sam fakt, że udało mu się nawiązać kontakt z kimś tak wysoko położonym, oraz że jego starań po drodze nie pokrzyżował żaden z dawnych wrogów, powinien stanowić powód niezmiernej radości. Wbrew temu mężczyzna nie cieszył się, lecz gnał do przodu ze szczerą nadzieją, że zdąży załatwić sprawę, nim spadnie cios. Bo przecież spadnie. Byli przełożeni, nigdy nie odpuszczali i kiedy tylko dowiedzą się o jego spotkaniu, na pewno zablokują je w ten, czy inny sposób. Zaplątany w pajęczynę myśli nie zauważył nawet młodego szeregowca, który wyszedł właśnie zza zakrętu, wpadając nań z pełnym impetem i wywracając biedaka na podłogę. Chłopak był młody, niski i sprawiał wrażenie kruchego. "Co taka chudzina robi w wojsku? Od kiedy rekrutujemy dzieci?" Zdziwił się w myślach, pomagając mu wstać. Na widok potężnej sylwetki podnoszącego Go wojaka młodzian skurczył się nieco w sobie. - Emm przepraszam... - Zaczął, po czym jednak jego spojrzenie padło na wszyty w mundur Marco pagon i wyprężył się jak struna. - PANIE MAJORZE! Przepraszam Panie Maaa.... yyyyy... Znaczy się... Szeregowy Kars, piąty regiment, drugi pluton... - Niezdarność w meldowaniu się i oczywista panika na widok starszego oficera zdradzała, że "Pan Kars" dopiero zaczynał swoją przygodę z wojskiem. - SPOCZNIJ! Spokojnie Panie Szeregowy. To moja wina, wpadłem na Pana, za co serdecznie przepraszam. A teraz proszę wziąć głęboki wdech, wydech i należycie, po żołniersku mi się przedstawić. - Co prawda mógłby odpuścić już nieszczęśnikowi, ale był pewien, że to nie on zajmował się wyszkoleniem tego rekruta i chciał sprawdzić, jak dobrze poradzili sobie z tym zagadnieniem jego koledzy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.07.19 21:10  •  Korytarz Empty Re: Korytarz
Szedł nieśpiesznym krokiem, rozglądając się dookoła z dozą znużenia jak i nikłego zwątpienia. Generalnie, tak jak podejrzewał, żadne z drzwi do któregokolwiek z pomieszczeń przy korytarzu nie chciały się przed nim otworzyć. Nie miał przecież żadnych uprawnień w przepustce. Kiedy wydawało mu się, że słyszy jakieś rozmowy w oddali, zmieniał kierunek i wchodził w inny korytarz, żeby uniknąć konfrontacji. W bardzo ogólnym planie kierował się z powrotem do laboratorium, go którego przyprowadzili jego i Verity, kiedy po raz pierwszy tu zawitali. Ale tak naprawdę... nie miał pojęcia co robił. Ani gdzie szedł. Po prostu chciał... czegoś się dowiedzieć. Coś zrobić. Może coś S.SPEC na złość, jakby się udało, jakby rzeczywiście miał na to odwagę. Szwendanie się było słabym aktem buntu, ale przynajmniej było.
Przez chwilę chciał zadzwonić do Kraski, żeby się czegoś dowiedzieć, ale... ale jakoś tak wyszło, że jednak tego nie zrobił. Co miał niby powiedzieć? "Halo, nudzi mi się?", "Halo, halo, jeśli coś ma mnie zabić to bezczynność a nie to przeklęte znamię na ręce?". Na-ha. Nie. Już wolał dzwonić do Yurego, może większa szansa by wyszła na uzyskanie jakiś informacji.

Westchnął, przetarł dłonią twarz i idąc wzdłuż ściany miał nadzieję, że absolutnie nikogo po drodze nie spotka. Na razie wygląda na to, że wszyscy byli czymś zajęci w terenie, więc cisza korytarza dzwoniła mu przyjemnie w uszach.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.08.19 22:45  •  Korytarz Empty Re: Korytarz
Unwanted responsibility
Hadrian opuścił jedno z pomieszczeń, zamknął za sobą drzwi, poprawił swój charakterystyczny szal, schował prawą rękę do kieszeni i ruszył korytarzem. Szybko rzucił jeszcze okiem na przepustkę, by zweryfikować, czy jeszcze jakaś sprawa wymagała jego bezpośredniej ingerencji. Od jakiegoś czasu zaczął zwracać szczególniejszą uwagę do S.SPECowych spraw. Wcześniej starał się włożyć swoje trzy grosze niemalże przy każdej drobnostce, ale nauczył się oddelegowywać do tego inne, wykwalifikowane jednostki. W efekcie jego harmonogram stał się mniej wypchany rzeczami do zrobienia, co pozytywnie wpływało na psychikę bohatera. A każda pomoc w tej kwestii była na wagę złota, zważywszy na problemy, z którymi borykało się miasto.
Na chwilę obecną Moebius nie był nigdzie potrzebny. Dawało to mu tę rzadko ostatnimi czasy możliwość do zajęcia się samym sobą. Widok praktycznie pustych korytarzy, na pierwszy rzut oka, mógł wydawać się przygnębiający. Czarnowłosy jednak wiedział, że był to znak pracowitości przebywających z bazie S.SPECów. Dobrze wiedzieć, że w tych nieprzychylnych czasach każdy znał swoje miejsce i robił, co mógł, by jutro mogło być choć odrobinę przyjemniejsze. Małymi krokami do celu.
Wtem szmaragdowe, wyglądające na zmęczone, oczęta bohatera spostrzegły jakiegoś nieznajomego osobnika. Młody mężczyzna, blondyn. Jakoś nie wydawał się być członkiem S.SPEC. Hadrian szybko wywnioskował, że mógł być to jeden z młodzików wmieszanych w sprawy z domniemanym Jeźdźcem Apokalipsy. Choć mógł się mylić. Zastanawiające było to, co nieznajomy robił na korytarzu. Czyżby doszło do czegoś nieprzewidzianego? Hadrian zakładał, że skoro student zdawał się nie wywołać jakiegoś specjalnego poruszenia, to nie stanowił potencjalnego zagrożenia zarażenia jakimś nadprzyrodzonym choróbskiem, skutki którego bohater miał okazję doświadczyć na własne oczy. Byłby to konkretny przykład niekompetencji, jeżeli było inaczej. A Moebius nie chciał wierzyć, że pracował z niekompetentnymi ludźmi.
Podrapał się w tył głowy, dając znać o swoim nieznacznym zakłopotaniu, po czym zbliżył się do blondyna celem rozwikłania wszelakich wątpliwości.
- Z kim mam przyjemność? - zapytał z beznamiętnym wyrazem twarzy i brakiem szczególnego zainteresowania w głosie, opierając prawą dłoń o swoje biodro - Nie wyglądasz mi na jednego z tutejszych pracowników. Mam pewne domysły, kim jesteś, ale wolałbym się upewnić. I dowiedzieć o powodach Twojego przebywania poza konkretnymi pomieszczeniami, co wydaje mi się trochę nie na miejscu.
Zawsze mógł skontaktować się z odpowiednimi jednostkami celem wyjaśnienia sprawy, ale skoro i tak nie miał nic lepszego do roboty, to Hadrian postanowił nawiązać rozmowę z nieznajomym. Byle tego potem nie żałował.
- Nazywam się Moebius. Hadrian Moebius. - przedstawił się, podnosząc prawą dłoń i kładąc ją sobie na piersi.
Z jednej strony starał się jak mógł, by nie wyjść na sztywnego urzędasa. Z drugiej jednak musiał zachować pewien dystans i brać pod uwagę fakt, że stojący przed nim osobnik mógł być kluczowy do rozwiązania jednego z problemów nękających miasto.
Nothing here
Ubranie z profilu (bez prochowca, z jedną kaburą i Noblesse Oblige)
Let's goo~
                                         
Hadrian
Dyktator
Hadrian
Dyktator
 
 
 

GODNOŚĆ :
Hadrian Moebius


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.19 18:23  •  Korytarz Empty Re: Korytarz
Obecność innej osoby na końcu korytarza spróbował ignorować. Nie zwalniając kroku i patrząc się przed siebie, miał nadzieję, że miną się bez żadnych problemów. Matt był stuprocentowo przyzwyczajony do bycia ignorowanym, a teraz jeszcze w duchu dodatkowo pomodlił się o wzmocnienie tej aury niewidzialności. I wtedy też intruz zbliżył się i odezwał.

- Yyyyyyy... Hmmm.... Ja... hmmm... - wydał z siebie w odpowiedzi serię niezbyt inteligentnych pomruków student, próbując ogarnąć tak prostą rzecz jak powitanie. Ale język za nic nie chciał współpracować z mózgiem, a nawet jeśli, to i tak niewiele by to zmieniło. W głowie miał statyczny szum, dzięki któremu izolował się od poważniejszych przemyśleń i onieśmielającego poniekąd wnętrza pustych korytarzy. No, teraz już nie tak pustych. Choć Hadrian był sam, to jego obecność zdawała się Mattowi dominująco rozlewać przez ciche tunele w każdą stronę. Matt przeszedł od głuchej pustki korytarza w otchłań wiodącej prym osobistości dyktatora.
- M-Matt. Matthew Greenberg - wydusił z siebie w końcu, podnosząc zmęczony wzrok z podłogi. Więc to jest ten Hadrian Moebius, co? Był wyższy niż Matt sądził. Był też, co z pewną żenadą dla własnych umiejętności realizacji i odbierania rzeczywistości pomyślał, prawdziwy. Po prostu.. wyglądał inaczej niż w telewizji. Ale w telewizji zawsze wszystko wyglądało inaczej. Bardziej odlegle, momentami nawet... nie tyle co kłamliwie, a nierealnie. Osoba, którą do tej pory widział tylko na Kanale 1, w oficjalnych transmisjach dla obywateli, stała teraz przed nim i robiła mu shaming na temat szwendania się poza swoim pokojem.
Westchnął więc bardzo cichutko do siebie Matt, drapiąc się po ramieniu trochę nerwowo, ale w końcu wzruszył ramionami.
- P-prędzej umrę z dobijającego znużenia i braków informacji o p-postępach niż od tego czegoś. - Tu machnął dłonią z symbolem od Jeźdźca w powietrzu, co samo z siebie powinno już potwierdzać kim jest i jaki ma związek z obecnie panującą sytuacja kryzysową. I pewnie jakoś jeszcze usprawiedliwić jego buńczuczne spacery. Taki z niego hultaj. Rozprostować nogi poszedł! Choć sam tekst brzmiał jak pyskówka, to wypowiedziany został tak przemęczonym i otępiałym głosem, że ciężko było to wziąć za umyślną nieuprzejmość.
- P-po prostu... - zaczął, jakby chciał głębiej wytłumaczyć co leży mu na dnie duszy, ale zabrakło mu słów i otwartości na więcej. Wykonał więc nieokreślenie niepewny gest ręką, wskazujący na to, że siedzi tu już dostatecznie długo i nie tak wyobrażał sobie wakacje. Wyglądał, jakby chciał o coś spytać, nawet o wiele rzeczy, ale próbował się od tego powstrzymać. Można było wywnioskować to z faktu, że wlepił w Hadriana wzrok w dziwny, jednocześnie rozczarowany, przestraszony jak i znużony sposób.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.19 23:50  •  Korytarz Empty Re: Korytarz
Awkwardness
Nie dziwiło go zmieszanie studenta. Wydarzenia poprzedzające przybycie blondyna do bazy S.SPEC, oraz zapewne aktywności podczas przebywania w niej, musiały być dla niego co najmniej niekomfortowe. Tak to jest, kiedy mniej lub bardziej sielskie życie zostaje przerwane przez ciąg niefortunnych zdarzeń, które wywracają wszystko do góry nogami. Na pewno znalazłyby się osoby, które jeszcze gorzej by zareagowały na tego typu sytuację. A żeby tego było mało, to chwilę oddechu przerwała studentowi obecność samego Dyktatora. Przynajmniej będzie miał co opowiadać znajomym, jak cały ten sajgon się skończy. I, broń Boże, Matthew nie skończy wraz z nim.
Z uwagą słuchał tego, co blondyn miał mu do powiedzenia. Wszelakie chęci skomentowana nerwowości swego rozmówcy Moebius zachował dla siebie. Może nie był specjalistą od empatii, ale wykazywał jako takowe zrozumienie i tolerancję. Z drugiej strony nie chciał też specjalnie udawać, że mocno przejmował się stanem rozmówcy. Miał masę innych rzeczy, którymi musiał się przejmować. I nie dostać od tego bzika.
- Dobrze, spokojnie. - Przerwał blondynowi.
Postanowił ukrócić jego męki związane z tłumaczeniem się. Choć Hadrian dalej chciał się dowiedzieć nieco więcej o całej sytuacji, tylko z perspektywy jednej z ofiar, to nie chciał robić z tego aż takiego przesłuchania. Już takowe Matthew pewnie odbył.
- Słuchaj, może zabrzmię nieco sztampowo i prawdopodobnie nie bardzo pomoże Ci to w tym, co obecnie musisz przeżywać. Wiedz jednak, że Twoja kooperacja ze S.SPEC w obecnej sytuacji miasta jest nieoceniona. Pewnie nie zdajesz sobie z tego nawet sprawy i uważasz moją paplaninę za nędzną próbę poprawienia Ci humoru. Nie chcę Cię siłą nakłaniać do zmiany zdania. Mam nadzieję jednak, że jesteś świadomy szerszej perspektywy tego, co dzieje się i może podziać się w M-3.
Wzruszył ramionami. Hadrian specjalnie nieco posłodził swoją wypowiedź, żeby udobruchać Greenberga. Nawet jeżeli i tak brzmiała jak typowa próba podniesieniu na duchu, która w większości wypadków nie działała, prawie jak "proszę o spokój" podczas masowej paniki. Czarnowłosy chciał jednak umniejszyć powagę tej rozmowy. Dobrze to zrobi i jemu, i blondynowi.
- Dobrze, zmieńmy może nieco temat, żeby Cię bardziej nie zanudzać. Skoro obecnie nikt z pracowników nie wydaje się wymagać Twojej pomocy, to czy nie myślałeś kogoś zapytać o szczegóły działań w naszej bazie? Nie ma może jakiegoś obszaru działalności S.SPEC, jakiegoś tematu z nim związanego, który by Cię interesował?
Wyraz twarzy Moebiusa nagle złagodniał, a usta ułożyły się w nieznaczny uśmiech.
- Oczywiście niektórych rzeczy nie możemy zdradzić, niestety, ale pewnie ktoś byłby bardziej niż chętny, żeby opowiedzieć Ci o jakichś pomniejszych szczegółach i umilić Ci tym jakoś pobyt z nami.
Nothing here
Ubranie z profilu (bez prochowca, z jedną kaburą i Noblesse Oblige)
Chyba w rekordowym czasie jak na mnie, co? xd
                                         
Hadrian
Dyktator
Hadrian
Dyktator
 
 
 

GODNOŚĆ :
Hadrian Moebius


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.19 21:32  •  Korytarz Empty Re: Korytarz
Wpatrywał się w dyktatora. Każde słowo z przemówienia wprawiało go w coraz większe osłupienie. Oczy robiły mu się coraz bardziej okrągłe, a wyraz twarzy kierował się ku ekspresji pełnego konsternacji "I beg your pardon?". Weźmy choćby słówko kooperacja. Wzdrygnął się. Jaka kooperacja? Jakiś paskudny potwór mimochodem mianował go posłańcem terrorystycznych wiadomości dla miasta, więc S.SPEC zaciągnęli go znad jeziora wprost do chłodnego, surowego laboratorium. Badania, przesłuchania, ciągle te same pytania, aż w końcu nie był pewien czy poprawnie na nie odpowiada. Zabronili wrócić do domu, zamknęli w pokoju i kazali czekać. Więc czekał. A skoro już raz wyszedł, tak spragniony informacji, bodźców, rozwiązań, czegokolwiek, to co dostał? Mydlenie oczu, propagandową pogadankę. A może to zły wpływ Yurego zaczynał mu mącić w głowie?... Zaczynał słyszeć i wyobrażać sobie rzeczy, których nie było? Na tym etapie nie chciał nawet ufać samemu sobie. Słuchał więc w milczeniu. Zawahał się wyraźnie przy ostatnim zdaniu, ale wciąż nic nie mówił.
- Rzeczywiście, nie pomogło... - powiedział tylko słabym tonem.

Ale nie miał czasu na obiekcje, bo Hadrian podyktował zmianę tematu. Może to i lepiej? Ale okazało się, że nieszczególnie. Kolejna przemowa. Może jeszcze parę lat temu odpowiedział by, że tak, owszem, jest zainteresowany i to bardzo! Że uwielbia informatykę i technologię! I że tak właściwie, to zawsze marzył, żeby tu pracować! Jego rodzice, notabene obydwoje pracownicy S.SPEC w M1, namawiali go do tego na okrągło. No, do czasu, aż ustalili, że jest kiepską wymówką za syna i przeszła im chęć do dopingu. Ale wiele się zmieniło od tamtego okresu jego życia. Ostatecznie znalazł się tu, sam, w pustym korytarzu, a przed nim stał dyktator, który bez serca próbował osłodzić mu życie, co do którego nie był pewien, że będzie jeszcze miał pod koniec tego tygodnia.
- Pobyt umiliłyby informacje - powiedział, starając się nie jąkać i nie pozwolić, by ucisk gorzkiego rozczarowania i popłochu w głowie wzięły nad nim górę. Nie chciał podnosić głosu, ale w naturalny sposób słowa zmieszane z nerwowością podnosiły się nieco. - Na p-przykład, co się stanie ze mną i z Verity? Utniecie nam te dłonie z trucizną? Dacie potworowi "artefakt przywódcy"? Po co mu ten "artefakt"? Czym w ogóle jest ten przedmiot? Kiedy możemy iść do domu? Co tu się w ogóle dzieje!? Niewiedza jest... najgorsza. - Ugryzł się w język na ostatnim pytaniu, a miał ich o wiele więcej. Miał tyle pytań. Na tym etapie był niestety już trochę za daleko, żeby kwalifikować się na możliwość powrotu do "niewiedza jest błogosławieństwem". Gdzie jest i co wie o tym Yury? A Kraska? Czy zagrożenie rzeczywiście było tak duże? Czy jego udział miał jakieś znaczenie, czy jak zawsze był tylko dodatkiem do cudzej historii, a tacy przecie kończyli prędko martwi.

Jakby podskórnie coś kazało mu udowadniać, że jest godny swojego przezwiska Ego. Cholera wie, czy było ono nawiązaniem do duchowej świadomości siebie jako oddzielnego bytu, do bardziej technicznego "części osobowości w psychoanalizie, jak id, ego i superego" czy po prostu skrótem od egoisty. Nie chciał tu być. Nie był szkolony jak cały tutejszy personel wojskowy i laboratoryjny do takich sytuacji. Nie wiedział jak zachować zimną krew, wszystkie jego choroby tylko czekały na słabszy moment, żeby dodatkowo wyskoczyć i go dobić. Nie chciał być w środku tego bałaganu, niekompetencji, strachu, biurokracji i organizacji, którą kiedyś podziwiał i aspirował by być jej członkiem. Teraz nawet nie był pewien jaki był ich ostateczny plan, do czego właściwie zmierzali i jakimi środkami, o jakich mieszkańcy nawet nie podejrzewali. Martwił się Matt tyloma rzeczami. I, co ciekawe, bo bardzo rzadko się to działo, zaczął się martwić o siebie.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.08.19 10:02  •  Korytarz Empty Re: Korytarz
Awkwardness 2
-"Oczywiście, że nie" - pomyślał Hadrian, o dziwo przejęty faktem, że rzeczywiście nie udał mu się wpłynąć pozytywnie na swojego rozmówcę.
Jasne, że mógłby opowiedzieć Greenbergowi, że jego sytuacja była zaledwie kroplą w morzu potencjalnych problemów. Wszakże potencjalnie zagrożonych było setki osób, a blondyn był tylko jedną z nich, acz z tym bonusem, że mógł się w tym wszystkim na coś przydać. Bohater musiał jednak uskuteczniać mydlenie oczu. Musiał mówić to, co inni chcieliby usłyszeć, choć nakładając na swoje słowa odpowiednie filtry. Jasne, że brakowało mu w tym doświadczenia, bo jako Gwardzista musiał tylko wypełniać rozkazy, po czym wracał do domu, ukrajał kawałek arbuza, kładł się na kanapie i oglądał jakieś seriale. Wtedy jedną z jego większych trosk było spóźnienie dostawcy pizzy lub emisja reklamy w najciekawszym momencie seansu. W kontaktach z innymi trepami mógł być bezpośredni. Z cywilami musiał się męczyć dość rzadko, więc w sumie również średnio zważał na słowa. Teraz było inaczej.
Czy zależało Moebiusowi na bezpieczeństwie Matthew i jego koleżanki-z-podobnym-problemem? Jak najbardziej. Czy był w stanie je poświęcić dla miasta, jeżeli innej możliwości by nie było? Tym bardziej. Niestety utrata jednostek dla uratowania mas było najbardziej oczywistym rozwiązaniem. I cholernie niesprawiedliwym wobec tych, którzy wbrew swej woli mieli służyć jako ofiary dla jakiegoś tam "dobra ogółu". Dobrze, że jako dawny wojskowy, bohater świętoszkiem nie był i sumienie nie powinno go za bardzo gryźć, jak przyjdzie co do czego. Ale póki co istniała szansa, że tym biedakom włos z głowy nie spadnie. Nie licząc, oczywiście, tych zerwanych z nerwów.
Hadrian ponownie spoważniał na kolejne słowa blondyna. Sam chciałby wiedzieć, co takiego konkretnie można zrobić z tym trucicielem i liczyć na pozytywne efekty. I dalej marzył, by ów cudownym remedium na problem borykający M-3 była kulka między oczy tego nadprzyrodzonego terrorysty. Również dalej byłby skory zgłosić się na ochotnika do czynienia honorów w tejże kwestii.
- Niestety nie tylko Tobie zależy na konkretach - odparł, wzruszając ramionami - Wasze bezpieczeństwo jest wysoko na liście naszych priorytetów, choć zakładam, że was o tym poinformowano, a ja to niepotrzebnie powtarzam. Ale jeżeli wcześniej w to nie uwierzyłeś, że teraz zadajesz pytania odnośnie odcinania rąk, to chyba moja powtórka nagle niewiele się zda w zmianie Twojego podejścia, Matthew.
Hadrian ucieszyłby się, gdyby jednak tak było.
- Artefakt to narzędzie o dość niestandardowej funkcjonalności, o której nie musisz wiedzieć. Jest on bardzo istotny dla S.SPEC i jego utrata byłaby dla organizacji bardzo nie na rękę. Nie wiem, do czego temu komuś jest potrzebny, ale śmiem twierdzić, że nam potrzebny jest bardziej. Jeżeli jednak oddanie go w zamian za bezpieczeństwo wasze i mieszkańców M-3 będzie jedynym wyjściem, to...no, gdy jest tylko jedna opcja, to chyba oczywiste.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Zakładam, że ktoś was poinformował, jak będzie wyglądać i ile mniej więcej trwał wasz pobyt tutaj. - Uniósł prawą brew. - Chyba nie sugerujesz, że jednostki, które się wami niedawno zajmowały, aż tak bardzo pozostawiły was w nieświadomości?
Hadrian nie wierzył, by to była prawda. Greenberg zapewne z powodu niepokoju i nerwów albo zapomniał, albo pytał ponownie, instynktownie chcąc szukać potwierdzenia dla poprawy samopoczucia.
- Dzieje się coś, z czym S.SPEC musi sobie koniecznie poradzić, do czego będzie potrzebna pomoc Twoja i...Verity, tak? Zrozum, że dla waszego dobra, nie możemy zdradzać pewnych faktów. Spowodowałoby to tylko dodatkowe komplikacje, których i tak mamy już nadto.
"Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz", chciałoby się rzec. Oczywiście Matthew z niewiedzą raczej nie mógł spać zbyt smacznie, ale nic nie gwarantowało, że w przeciwnym wypadku uległoby to poprawie. Moebius śmiał twierdzić, że byłoby wręcz odwrotnie i stan psychiczny chłopaka uległby jeszcze poważniejszemu pogorszeniu.  A temu wolał zapobiec.
Hadrianowi wpadł do głowy pomysł, by pozwolić studentowi się wyżyć i być może w ten sposób poprawić mu humor. Problem tkwił w tym, że jeden sposób mógł być niewskazany pod kątem medycznym, a drugi mógł okazać się niebezpieczny. Szczególnie ze względu na stan psychiczny, w którym był Greenberg. Westchnął zrezygnowany.
Nothing here
Ubranie z profilu (bez prochowca, z jedną kaburą i Noblesse Oblige)
Forma trwa xd
                                         
Hadrian
Dyktator
Hadrian
Dyktator
 
 
 

GODNOŚĆ :
Hadrian Moebius


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Korytarz Empty Re: Korytarz
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach