Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pisanie 15.01.19 18:56  •  Nad rzeką - dom Nasceli  Empty Nad rzeką - dom Nasceli

opis wkrótce




                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.01.19 11:13  •  Nad rzeką - dom Nasceli  Empty Re: Nad rzeką - dom Nasceli
Zaneri odkąd wróciła do Edenu cieszyła się jak dziecko, jeśli mogła opuścić swoje zazielenione cztery ściany i porozmawiać z kimkolwiek.
Aniołem, który miał to nieszczęście okazał się Nascela  — wybawiciel kobiety, który awansował do miana jej sensei'a, aka przewodnika po ziemiach anielskich.
Zaneri tym razem wyruszając do swojego ulubionego anioła, zabrała ze sobą ukochaną herbatę, tę której jeszcze Nascela nie pił i standardowo jedną doniczkową roślinkę jaką udało się jej wyhodować.
Dumna ze swojego osiągnięcia zmierzała w stronę dobrze jej znanego domu. Anielicy podobało się otoczenia w jakim był postawiony drewniany domek, lecz ona zmuszona do samotności niezbyt chętnie ulokowałaby się na odludziu. Sama mieszkała w skupisku anielskiej rasy, gdzie wychodząc z domu mogła spoglądać na małych braci, którym jeszcze nie prędko było w głowie stawanie przed zadaniami wyznaczonymi im przez Pana.
Zan często wychodząc wieczorami sama również spoglądała w niebo, szukając znaku. Nie chciała tracić nadziei, że Bóg ich opuścił, wolała żywić się nadzieję, że całe to jego zachowanie ma w sobie krztę planu, aniżeli szaleństwa.
Bóg niestety był wyjątkowo milczący, lecz tlący się w niej żar nie gasł ani przez chwilę. W swoim uwolnieniu również upatrywała boską rękę. Uważała bowiem, że Nascela został instynktownie pokierowany przez Boga w jej stronę. Został wybrany, dzięki czemu ich losy zostały splecione. Mężczyzna opiekował się nią w czasie najgorszego kryzysu, podczas nocnych lęków i pozwalał jej u siebie mieszkać tak długo, jak tego potrzebowała. Kobieta niesamowicie była mu za to wdzięczna. Miłość względem jego dobroci wypełniała ją cała, nie mogąc nadal uwierzyć, że mogła być jak każdy inny anioł, pośród swoich braci.
Zamyślona spojrzała przed siebie. Droga w końcu skończyła się, a jej oczom ukazał się dom. Mimowolnie uśmiechnęła się do siebie, nie zdając sobie sprawy w jak szybkim tempie zdążyła pokonać tak długą trasę.
Weszła na werandę i zapukała do drzwi. Sprawiło jej to nie lada problem, zauważając, że pod jedną pachą trzymała doniczkę, a w drugiej  dłoni  — w drewnianym pudełeczku — herbatę.
Halo, Nasca-san! To ja!
Zaćwierkała nie tracąc ani przez moment dobrego humoru. Pogoda również dopisywała, dlatego też pozwoliła sobie na nieco lżejsze ubranie — biała sukienka, w różowe kwiaty; niezbyt wysokie za kostkę botki i jakiś pożyczony od kogoś płaszcz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.01.19 14:52  •  Nad rzeką - dom Nasceli  Empty Re: Nad rzeką - dom Nasceli
Dzisiejszy dzień upływał aniołowi pod znakiem spokoju. Wolny czas spożytkował na sprzątaniu, gdyż podczas jego niemalże trzy miesięcznej nieobecność, która minęła jak jeden dziś, kurz osiadł gęsto na meblach i podłodze. Przy tej sposobności nie zapominał, że wieczorem przypadał mu patrol na granicach Edenu, aczkolwiek nie napawało go to optymizmem. Wieczorami temperatura spadła do zera, a to oznaczało, że będzie musiał borykać się ze swoją alergią.
  Będąc w trakcie usuwania kurzu z sypialni, do jego uszu doleciał krzyk i nie miał wątpliwości, kto był jego właścicielem. Odstawiając trzymane w dłoni przedmioty, udał się w kierunku drzwi wejściowych, po drodze mijając czmychającego do kuchni gryzonia. Wyjrzał na werandę i nie pomylił się w swych przypuszczeniach. Wykrzywił usta w grymasie imitującym uśmiech. Nie zdziwiła go jej wizyta, wszak spodziewał się, ze prędzej czy później Zaneri pojawi się na progu jego domostwa.
  — Ile razy mam ci powtarzać, że drzwi mojego domu stoją przed tobą otworem?
  Wpuścił ją do środka. Przez to, że pomieszkiwała u niego wystarczająco długo, nie traktował jej jak gościa, a raczej stałego współlokatora. Kromstak najwyraźniej wyjątkowo podzielał jego zdanie, gdyż wyjrzał z pomieszczenia, wyczuwając znajomy zapach. Anielica była jedynym aniołem, zaraz obok jego właściciela, którego się nie lękał, co zaraz zademonstrował. Podbiegał do kobiety i stanął na tylnych łapach, przednie opierając o drewnianą skrzynkę. Pociągnął nosem, wyczuwając dochodzącej z niej woń herbaty.
  —  Co cię do mnie sprowadza? — Nascela zaprowadził ją do niewielkiego, urządzonego w typowo japońskim stylu salonu. Nie uraczył jej słowami typu rozgość się lub czuj się jak u siebie w domu, gdyż ufał, że nie musi jej tego robić. Powtarzał jej to wielokrotnie.
  Utkwił spojrzenie w jej twarzy. Zastanawiał się, czy Archanioł lub Zwierzchność przydzielili jej już podopiecznego. Nie mając u nich zbyt wielkiego poważania przed dawny incydent z Kościołem Nowej Wiary w roli głównej, nie posiadał informacji z pierwszej ręki, a wizyta Zaneri w jego przybytku musiała być z tym powiązana. Pomimo iż decyzja o wyborze jej powołania nim wstrząsnęła, bowiem nie sądził, że kobieta była gotowa na konfrontacje ze światem zewnętrznym, nie ukazał tego. Chciał wierzyć, że ich decyzja była słuszna. I nie odciśnie na kobiecie nowego piętna.
  — Usiąść. Przyniosę coś do picia — zasugerował po chwili, reflektując się po swoim nietakcie w formie przedłużającego się milczenia. Pozostawiając ją w towarzystwie Ikara, udał się do kuchni. Gryzoń, wyjątkowo entuzjastycznie nastawiony do jej osoby, bez żadnego ostrzeżenia wdrapał się na nań kolana, zaraz po tym, jak Zaneri usiadła. Zapiszczał, domagając się uwagi. Jego właściciel natomiast wrócił po kilku minutach z herbatą i zbożowymi ciastkami. —  Nigdy nie przepuszczałem, że Ikar kogoś tak bardzo polubi — rzekł, aczkolwiek to nie tchórzliwa natura podpieczonego spędzała mu sen z powiek. Podstawiwszy naczynia na blat niskiego stolika, usiadł na przeciwko. Nie ponaglał, czekał aż zabierze głos.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.01.19 13:05  •  Nad rzeką - dom Nasceli  Empty Re: Nad rzeką - dom Nasceli
 Niby wiedziała, że jego dom stoi dla niej otworem.
 Niby mieszkała u niego parę miesięcy.
 Niby wyprowadziła się do swojego dawnego lokum przesiąkniętego kurzem i smutkiem od braku roślin, i życia właścicielki, jednak Zaneri byłoby głupio gdyby nagle wparowała do niego bez zapowiedzi. Jej mistrz mógł spać bądź trenować, a ona niespecjalnie chciała sprawiać mu problem.
Tak, tak, wiem.
Wywróciła oczy, demonstrując, że podobne komentarze dawno ją znudziły. Dostawała burę za takie głupoty.
—  Co cię do mnie sprowadza?
Siadła na sofie, a potem uśmiechnęła się.
Jak to co? Przyszłam zobaczyć co u mojego ulubionego anioła słychać.
Zaneri przez kilkanaście lat była więziona i wydawać się mogło, że powinna na przestrzeni lat oraz doświadczeń zdziczeć, jednak spoglądając na Nascelę mogło się mieć wrażenie, że to on widział piekło, aniżeli ona. Separował się od reszty niechętnie znajdując się w większym tłumie. Nasca-san nie był gburem, a raczej domatorem i fanem ciszy, i spokoju.
 Anielica widząc jego jasną twarz pośród ciemności jakie panowały w więzieniu już wtedy wiedziała, że ich spotkanie nie może być przypadkowe. On miał swoją misję do wykonania, ona własną — chciała mu także rozświetlić drogę.
W dodatku przyniosłam trochę herbatki i roślinkę do kolekcji.
Kolekcja to łagodne słowo. Nascela za każdym razem podczas jej wizyt dostawał rośliny. Miał ich sporą część w domu, jak również poza murami, o które dbała różowowłosa, dzięki czemu miała pretekst by zaglądać i pozbyć z nim nieco dłużej.
 Ikar wdrapał się na jej kolana, co przyjęła z szerszym uśmiechem. Lubiła tego futrzaka, który również przyczynił się do jej uzdrowienia. Poprawiał jej nastrój, spał z nią i robił śmieszne fikołki, aby zwrócić na siebie uwagę. Była im obu wdzięczna.
 Spojrzała za Nascą, który szybko zniknął w kuchni.
No cóż, trudno mnie nie lubić!
Szczerość.
 Beztroska szybko zniknęła z jej twarzy, zastępując go spokojem. Spojrzała uważnie na swojego opiekuna i westchnęła, zbierając się do nieprzyjemnej rozmowy.
Wiesz, że niebawem wyruszam na Desperację, prawda? Dostałam już imię swojego podopiecznego i będę go chciała odszukać. Powiedz mi, Nasca-san... — Mruknęła posępnie. — Masz jakąś radę dla mnie?
Zaneri może sprawiała wrażenie roztrzepanej i nieostrożnej, jednak pomimo altruistycznej natury potrafiła się bronić. Nascela przypomniał jej na nowo walkę bronią białą, a cała ta zakurzona i niewykorzystana wiedza oraz potencjał, przyszedł do niej ze zdwojoną siłą. Gdyby nie on...
 Gdyby nie on, najpewniej nadal gniłaby w lochach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.01.19 19:13  •  Nad rzeką - dom Nasceli  Empty Re: Nad rzeką - dom Nasceli
Chciał powiedzieć zaopiekuję się nią pod twoją nieobecność, ale ugryzł się w język, bowiem wraz z tym stwierdzeniem zaczął doszukiwać się złych znaków, a wśród nich znalazła się najgorsza z możliwych opcji - jeżeli Zaneri nie powróci z Desperacji? Wtedy z pewnością wyruszy na poszukiwanie, ale…
  Próbował odsunąć od siebie taką myśl, jednakże  był zbyt świadom zagrożenia, jakie czyhały na przedstawicieli ich rasy poza granicą Edenu.
  Z ust uleciało ciche westchnienie, gdy Zaneri potwierdziła w formie słów cel swojej wizyty, ale nie od razu uformował odpowiedź. Przetwarzał w głowie uzyskane na przestrzeni lat informacje, ale w końcu – po dwuminutowym milczeniu – zabrał głos.
  —  Nie mam zbyt dużego doświadczenia w tej kwestii. Moja styczność z Desperacją nigdy nie była szczególnie rozwinięta. Powinnaś rozmówić się z aniołem, któremu również powierzono tę funkcję. Byłby z pewnością wiarygodniejszym źródłem informacji — stwierdził ze stoickim spokojem, aczkolwiek z tyłu głowy kotłowała się myśl o treści: to nie miejsca dla ciebie, Zaneri, o czym przekonasz się niebawem. Nie chciał nastarczyć jej powodu do strachu. Po jej zachowaniu wywnioskowała, że była zlękniona perspektywą porzucenia swojego dotychczasowego życia na rzecz jałowej ziemi i człowieka, którym miała się zatroszczyć w ramach swojego powołania. — Wystrzegaj się członków KNW. Niegdyś ci o nich opowiadałem, pamiętasz? Nie są nam przychylni. Ponadto nie daj się zwieźć pozorom. Dobroć, choć jest cnotą, czasem bywa również przekleństwem — wyjaśnił krótko, a jednocześnie zagadkowo. Nie chciał nastawiać ją negatywnie na Desperatów, jednakże zdawał sobie sprawę, że większość z nich w imię przetrwania potrafili wykorzystywać tlącą się w innym istnieniu słabość i obrócić ją na swoją korzyść. Bał się, że zanim Zaneri odnajdzie swojego podopiecznego, trafi na kogoś jej nieprzychylnego, co może się źle skończył (a nawet jej podopieczny może okazać się draniem!), niemniej zmusił się do uśmiechu.
  Uchwycił w palce ciepły kubek. Upił z niego łyk herbaty. Gdyby stworzenie nadal znajdujące na kolanach anielicy nie był taką płochliwą istotą, poleciałby mu udać się z kobietą, gdyż jego umiejętność teleportacji umożliwiałby im komunikacje, ale niestety nie nadawał się na towarzysza podróży.
  Wzrok żołnierza Edenu, wcześniej wpatrzony w twarz gościa, teraz spoczął na jednej ze ścian. Jak mógłby jej pomóc? Szukał w głowie sposobu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.02.19 17:17  •  Nad rzeką - dom Nasceli  Empty Re: Nad rzeką - dom Nasceli

 Czas jaki mogła spędzić na Desperackich ziemiach był nie do policzenia. Mogło jej nie być tydzień, miesiąc, rok, a nawet całe życie jej podopiecznego. Przez dłuższy czas starała się do siebie nie dopuszczać myśli, że mogą się nie widywać, jednak im bliżej było do dnia wyruszenia, tym coraz więcej miała obaw z misją.
Nie wiedziała kim jest jej podopieczny, czym się zajmuje, ani nawet czy jest dobrą osobą. Doświadczenie związania z człowiekiem, o którym nie miała zielonego pojęcia, mogło być dużo bardziej trudniejsze aniżeli te, których już doświadczyła. Miała jedynak głęboką nadzieję, że uda się jej wyrywać na krótkie okresy, aby móc do niego zajrzeć. Zaneri obawiała się go pozostawić samego, wiedziała w końcu jak bardzo lubował się w samotności, a od pustki nawet najpiękniejszy kwiat mógł po prostu uschnąć. Ikar dotrzymywał mistrzowi towarzystwa, jednak czy na tyle wystarczającego, aby Nascela nie zamknął się całkowicie na całe otoczenie?
 Miała wiele obaw wraz ze swoją długą podróżą. Jako dziecko Boga była ukierunkowana na ratowanie życie, nie na odbieranie. Desperacja mogła okazać się miejscem, gdzie mogło przyjść jej odbierać boskie istnienie. Czy, aby na pewno była gotowa na tak wielki krok w obronie kogoś jej całkiem obcego?
Yury.
Zerknęła przez okno w lekkim zamyśleniu. Wpatrywała się w tańczące płatki kwiatów na wietrze i dryfujące po niebie ptaki.
Kim jesteś Yury. Czy czekasz na mnie?
 Nie.
Westchnęła. Pokręciła głową karcąc się za głupie myśli.
Głupia.
 Wróciła wzrokiem na swojego mentora. Wydawał się być dziwnie zaniepokojony.
Będę na nich uważać, obiecuję.
Zapewniła, jednak jego zmartwiona twarz mocno sugerowała, że wcale nie jest tak tego pewien, jak chciał ukazać.
Nie martw się o mnie. Poradzę sobie. Miałam dobrego nauczyciela, Nasca-san.
Uśmiechnęła się, łapiąc go za jego chodną dłoń.
 Uwielbiała ją trzymać. Te dłonie wielokrotnie koiły jej ból.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.02.19 0:31  •  Nad rzeką - dom Nasceli  Empty Re: Nad rzeką - dom Nasceli
Cisza, która zapadła, pomogła mu się skoncentrować, ale nie przyczyniła się do rozwijanie jego obaw. Byl ich pełen i nie mógł uwierzyć, że nazajutrz Zaneri uda się w podróż po nieznanej jej krainie, by odszukać osobę, która stanie się częścią jej życia. Choć nigdy nie powiedziałby tego na głos, wolałby, aby została tutaj, w Edenie i cieszyła się życiem, które zostało jej odebrane na okres wielu lat.
  — Będę na nich uważać.
  Drgnął. Słowa byłej podopiecznej wyrwały go z letargu. Przeniósł spojrzenie na jej wykrzywioną w upozorowanej radości twarz i z ledwością powstrzymał się przed cichym westchnieniem.
  — Jestem pewny, że wyrwiesz na swoim podopiecznym pozytywne wrażenie kimkolwiek by nie był.
  Utrzymał maskę ukształtowaną z uśmiechu. Chciał dodać coś jeszcze, ale...
  Podczas, gdy ciepła dłoń objęła jego własną - zimną, znieruchomiał. Odruchowo kciukiem przejechał po wewnętrznej części dłoni anielicy. W innych okolicznościach najprawdopodobniej wycofałby rękę, wszak nie przepadał z obcym dotykiem, ale Zaneri nie był obca. Od chwili, gdy wyciągnął ją z zimnych lochów, stała się jedną z najbliższych mu osób. Rozmawiał z nią więcej niż z kimkolwiek zamieszkującym Eden. Ponadto domyślał się, że tym gestem chciała dodać sobie odwagi.
  — Nie jestem w stanie posłużyć ci dobrą radą, ani tym bardziej ci towarzyszyć, ale przynajmniej mogę podarować ci coś, co może ci się przydać podczas twojej podróży — podjął po chwili.
  Wstał. Jego zainteresowanie padło na jednej z mebli. Podszedł zeń i otworzył szufladę. Wyjął z niej stare, popękane lustro, a także długie, podłużne, białe pióro.
  — Chciałbym, aby od dziś te przedmioty służyły tobie.
  Położył je na blacie stolika. Ich prezentacja nie podkreślała ich użyteczności. Zdał sobie z tego sprawę po chwili.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.02.19 12:48  •  Nad rzeką - dom Nasceli  Empty Re: Nad rzeką - dom Nasceli

 Wypiła prawie do końca herbatę, a pora za oknem znacznie ściemniła się. Jej wizyta dobiegła końca w tym domu, mimo że niechętnie chciała się z nim rozstać.
Mam nadzieję, inaczej będę żałować, że mi się trafił taki buc.
Skomentowała uśmiechając się. Zaneri nigdy nie spotkała żadnego wymordowanego, nie wiedziała z jakiej są ulepieni gliny, jednak Zwierzchność przekazała jej, że miała patronować człowiekowi. Zadanie nie wydawało się trudne zważając na kruchość tych istot. Od tamtej chwili mężczyzna o imieniu Yury miał stać się jej wyznacznikiem na drodze posługi anielskiej.
 Tak jak podejrzewała Nascela odsunął po chwili dłoń, wstając i kładąc przed nią potłuczone lusterko i pióro. Dotknęła tych rzeczy spodziewając się raczej ich w postaci pamiątki po nim niż użyteczności. Wzięła niewielkie lusterko z drewniana rączka i wygrawerowaną z tyłu na plecach różą i przyjrzała się. Popękane odbicie idealnie odzwierciedla jej rozbitą duszę.
 Duszę, którą nieudolnie starała się posklejać. Dotknęła opuszkami palców pęknięć i cicho szepnęła:
Piękne.
Mogło się wydawać, że żartuje cieszą się z podobnego podarku, bądź nie chce sprawić mu przykrości, jednak prawdą było, że podarowany prezent niezwykle przypadł anielicy do gustu.
Czemu mi to dajesz?
W końcu jednak do niej dotarło że to nie są zwykle rzeczy, zwłaszcza, że Nascela nie kierował się podobnymi sentymentami.
 Wstała. Zbliżyła się do niego, obejmując jego dłonie swoimi i złożyła na jego ustach krótki pocałunek.
Dziękuję. I obiecaj mi, że będziesz o siebie dbać.
Zaneri nie bardzo ogarniała ludzkich zachowań, w tym czułości, dlatego jej gest wydał się czymś normalnym aniżeli intymnym. Widziała podobne rysunki w książkach i uznała, że to zachowanie będzie najwłaściwsze. Z naturalność i wrodzoną śmiałością uśmiechnęła się zaraz, krzyżując dłonie za plecami.
No już. Nie smuć się. Wrócę szybciej niż myślisz. Nawet nie zdążysz odetchnąć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.02.19 21:24  •  Nad rzeką - dom Nasceli  Empty Re: Nad rzeką - dom Nasceli
Uśmiech niemalże całkowicie zależał z jego ust.
  — Buc?— Ściągnął brwi. W jego ustach to słowo zabrzmiało niemal jak przekleństwo. — Nie możesz stosować takiej terminologii wobec osoby, której nie znasz, Zaneri — upomniał ją cierpliwie.
  Przyglądał się, jak Zaneri ostrożnie obchodzi z umieszczonymi na blacie mebla przedmiotami. Pamiętał, że z podobną delikatnością traktował lusterko. Śmiał wątpić, że takowe przyda mu się tutaj, w Edenie. Ufał, że Zaneri lepiej wykorzysta resztki mocy, którego od niego emanowała, niżeli on, przebywający wśród pobratymców.
  — Lustro dostałem od pewnej staruszki. Odbicie zmieni swą barwę, gdy ktoś powie nieprawdę, wpatrując się zeń. Jednakże możesz go użyć jedynie trzy raz. Jego moc niemalże całkowicie wyblakła — pośpieszył z wyjaśnieniami. Miała racje. Nie przemawiał przez niego sentymentalizm, za wyjątkiem hodowanych w ogrodzie róż, upamiętniających jeden z epizodów z jego życia na Ziemi. — Pióro należy...
  Urwał w połowie zdania i znieruchomiał. Praca serca się wzmogła, a on przez okres kilku sekund zapominał o procesie oddychania. Przypomniał sobie o nim dopiero wówczas, gdy przestał czuć na swojej skórze oddech anielicy, ale i wtedy wpatrywał się w nią oniemiały. Odsunął się, zanim pojął jej intencje.
  Wiedział, że Zaneri, przebywając długo w zamknięciu, nie była obyta w kwestii wyrażenia wdzięczności i po prostu naśladowała postaci z książek. Ile razy jej mówił, że nie powinna skupiać się na takiej literaturze?
  Ciche westchnienie uleciało spomiędzy warg żołnierza Edenu, uświadamiając sobie, że nadal spoczywało na nich ciepło jej ust.
  — Jeżeli chcesz okazać komuś wdzięczność, dziękuję w zupełności wystarczy. I obiecuję, że będę o siebie dbać. Dawałem sobie radę zanim się pojawiłaś. Zaopiekuje się również twoimi roślinami — zapewnił ją po chwili, aczkolwiek nie skomentował jej ostatniej wypowiedzi.
  Jak miał się nie smucić z powodu jej odejścia? Wiedział co prawda, że prędzej czy później znowu zjawi się w Edenie, ale... zbyt dużo obaw rysowało się w jego myślach.
  — Wyruszasz jutro, czyż nie? O której? — zapytał, podnosząc domagającego się atencji Ikara. Gryzoń usadowił się na barku anioła i wpatrywał się w Zaneri, jakby sam oczekiwał odpowiedzi na te pytanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.02.19 10:21  •  Nad rzeką - dom Nasceli  Empty Re: Nad rzeką - dom Nasceli
 W książkach jakie dostała od Abi — jej sąsiadki z domu naprzeciw, wielokrotnie przejawy wdzięczności okazywano pocałunkiem, a złości brzydkimi słowami. Zaneri nie uważała, że słowo buc może mieć aż tak negatywne przesłanie, jak starał się jej to wmówić Nascela. Poza tym czytała gorsze, jednak z tym wolała się wstrzymać aż do czasu nie przejścia przez granicę Edenu. Obiecała sobie, że w momencie kiedy jej stopa dotknie desperackiej czystki, ona włączy najwyższy stopień czujności i odnajdzie swojego podopiecznego. Ocali go od bezkresnej nicości i smutku.
Yury. Idę do ciebie.
Podopieczny najpewniej nawet nie zdawał sobie sprawy z anielskiego obowiązku, ciężaru jaki na siebie wzięła po latach niewoli i eksperymentów pod kątem jej boskości. Ona za to doskonałe zdawała sobie sprawę, czuła całą sobą, że gdzieś tam w głębi nienawiści czeka na nią.
 Zeszłej nocy nawet się jej śnił. Przerażony i zagubiony całkowicie sam. Zaneri obudziła się wówczas z mokrym karkiem i dudniącym sercem w piersi. Nie mogła o tym powiedzieć Nasceli, czuła, że zmartwiłby się jeszcze mocniej i najpewniej próbowałby odwieść ją od destrukcyjnej decyzji.
— Pióro należy...
Niego.
 Nie musiał nic dodawać. Pióro miało być jej talizmanem. Ochronną. Zaneri doceniała ten gest i jeszcze mocniej nie chciała się z nim rozstawać. Oczy zaszkliły się łzami, jednak na krótką chwilę. Anielica rzuciła mu się na szyję mocno obejmując ją rękami. Nasca mógł wyczuć jej walące serce. Szczerze miała gdzieś, dobre maniery i powściągliwość.
Dziękuję.
Poprawiła się i odsunęła od niego.
Tak. Wczesnym rankiem. Zaraz idę spakować najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszam.
Uśmiechnęła się.
 Poza smutkiem związanym z rozstanie z nim, odczuwała również ogromne zaciekawienie i ekscytacje. Tłumiła w sobie nagły wybuch emocji ze względu na sceptycyzm mężczyzny.
Pora się zbierać, Nasca-san. Do zobaczenia.
Odparła z pogodą i zabrawszy swoje drogocenne skarby uzyskane od mistrza, zmierzała do drzwi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.02.19 1:30  •  Nad rzeką - dom Nasceli  Empty Re: Nad rzeką - dom Nasceli
Nawet warstwa ubrań nie skryła przed nim tłukącego się w jej piersi serca. Objął ją delikatnie.
  — Uważaj na siebie — rzekł, aczkolwiek nie wiedzieć czemu posłużył się szeptem.
   Usiadł, gdy się od niego odsunęła.
   Jutro. Wczesnym rankiem.
   Chciał zaproponować, że odprowadzi ją do samej granicy, ale nie był w stanie wykrzesać z siebie tych kilku słów. Otworzył usta, ale szybko je zamknął.
    Poczuł, że zaschło mu w gardle. Ujął w obie dłonie kubek. Naczynie nadal miało ciepłą powierzchnie. Przybliżył je do ust.
    Zanim zniknęła za framugą drzwi, zanurzył wargi w herbacie. Przełknął je razem ze śliną i niepokojem. Ikar odprowadził ją do wyjścia.
   —  Do zobaczenia.
   W ramach odpowiedzi otrzymał echo zamykających się drzwi.

   __zt + Zaneri
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach