Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Eden :: Góra Babel


Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

Pisanie 20.03.20 3:07  •  Leśny trakt - Page 4 Empty Re: Leśny trakt
Nie zdążyła się zbytnio nacieszyć nowym żywotem a już ptasi znajomy próbował ją zrzucić z wysokości a teraz postanowił dokończyć nikczemny plan jaki sobie uwił w główce. Dopiero co zdołała się wyłonić z zimnej wody a po chwili poczuła jak coś z impetem na niej ląduje. Z piskiem runęła brzuchem w dół. Czując jak ostre szpony wbijają się w skórę zasyczała z bólu. Gdyby nie miała tak wysokiego progu to pewnie zawyłaby w cierpieniu. Czując jak dłonie złapały za włosy i cisnęły jej twarzą w zimną ciecz spanikowała do reszty. Zacisnęła oczy w przerażeniu starając się wyswobodzić z jego silnego chwytu. Jedną dłonią łapiąc za nadgarstek mężczyzny, drugą podparła się w jeziorku w ostatniej chwili zanim nie przycisnął jej twarzy do mułu.
Powietrza zaczęło co raz szybciej brakować a ona się bała. Nie rozumiała czemu znowu ktoś ją chciał skrzywdzić. Tak jak wtedy zimą przy fontannie. Czy jej dobroć budziła najgorsze instynkty w innych? Błagałaby by przestał, gdyby tylko mogła otworzyć usta bez obawy przed utonięciem. W końcu się szarpnęła i w desperacji oderwała dłoń od mułu gestem dłoni się zamachnęła gwałtownie w górę zanim ciało zostało dociśnięte do podłoża całkowicie. Ten gest wystarczył aby kilka strumieni prysnęło w górę, wprost na opierzonego agresora ze sporą siłą. Ale czy akcja była wystarczająca aby wymordowany odpuścił? W końcu tylko się broniła.

(post krótki ale nie chciałam wybiegać za bardzo w przód ^^)
                                         
Yukino
Anioł
Yukino
Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yukino Karasawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.20 12:13  •  Leśny trakt - Page 4 Empty Re: Leśny trakt
  Woda chlapała we wszystkie strony. Skraj szaty zamókł natychmiast, a z sekundy na sekundę reszta stroju podzielała jej los. Wilgoć stała się uciążliwa i denerwująca, dlatego nawet zanim fontanna wody wystrzeliła w kierunku jego twarzy rozluźnił uścisk. Ptasie stopy ześlizgnęły się z ud dziewczyny i zatopiły w miękkim mule. Sadzawka nie była zbyt głęboka, z ledwością sięgała mu kolan, kiedy stał wyprostowany.
  — I po cholerę się tak rzucasz — skomentował oschle, odsuwając się na tyle, by Yukino była w stanie wstać i otrzepać się z wody. On sam spływał strumieniami brudu. Czuł smak zatęchłej wody w nosie i ustach, a gałki oczne piekły od drobinek piachu. — Pióra ci zmokły. I tak już nie uciekniesz.
  Ostrożnym stawianiem ptasich odnóży w błotnistym dnie badał jak daleko znajduje się brzeg. Szum wzburzonej przez nich wody nie pomagał. W normalnych okolicznościach wzbiłby się ponad tafle, ale zamieszanie nie pozwalało mu skupić się na otoczeniu.
  Był wściekły na dziewczynę, bo nie umarła tak, jak tego chciał.
  — Nie potrafisz latać. Lepiej sobie odpuść. Gdyby Bezimienny nie zesłał tu dla mnie tego bajora, leżałabyś na ziemi ze skręconym karkiem. — Uniósł dłoń do ust i przytknął usta do zaciśniętej pięści. Obniżył głos. — Beznadziejny przypadek.
  Wyczuł w końcu, że dno się unosi, a upragniony ląd jest blisko. Skokiem przekroczył podmokły brzeg i zaczął pozbywać się nadmiaru wody z przemoczonego ubrania. Czuł się ociężały. Nawet jeżeli jego własne pióra nie zetknęły się z dużą ilością wody, z ciężarem mokrej płachty nie mógł unieść się ponad grunt.
  Las pogrążył się w ciszy. Najwyraźniej spadając oddalili się od anioła, który uczył dziewczynę latać poprzez wykrzykiwanie głupich haseł. Przy okazji uciekła też cała zwierzyna, spłoszona zapewne przez ich walkę w bagnistej sadzawce. Amarylis nie narzekał. Dzięki temu jego czuły słuch działał dużo lepiej przy określaniu budowy terenu. Rozprostował skrzydła i wychylił je do słońca czując, jak ciepłe promienie przenikają przez rzadkie korony drzew.
  Wokół siebie mieli niewielką, młodą polankę. Pachniało na niej wznoszącą się po lekkiej, edeńskiej zimie trawą, wczesnym kwieciem i świeżo zrytą przez krety ziemią.
  Korzystając z okazji zaczął nucić cicho.

— Tu i tam zieleń dam. Szaro-bure zniknie.
Anim się obejrzysz jak wszystko rozkwitnie
                                         
Amarylis
Opętany
Amarylis
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Serin Kershaw, Helix Contabile, Wieszcz zagłady, wyznawca wirusa, fałszywy anioł, Amarylis


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.20 16:44  •  Leśny trakt - Page 4 Empty Re: Leśny trakt
Nie wiedziała czy wystrzelone strumienie wody pomogły czy może mężczyzna sam postanowił zaprzestać atakowania młodej anielicy. Ale udało się. Gdy tylko się od niej oderwał, Yuki szybko poderwała się w górę. Wynurzając głowę zakaszlała łapczywie zaciągając się powietrzem. Kolejne kaszlnięcia i plucie wodą sugerowały że trochę się jej nałykała. Ostrożnie zmieniając pozycję do siadu, zgarnęła czarne kosmki z mokrej buzi, zaczesując je w tył i za uszy. - S..słucham? To ja powinnam spytać czemu mnie chciałeś zrzucić z wysokości a potem utopić.. - w głosie był smutek i żal. - Nic ci nie zrobiłam przecież.. - zgarnęła trochę cieczy z buzi strzepując ją do wody. Ostrożnie się podniosła i brodząc w sadzawce dotarła do brzegu. Łapiąc się trawy wyczołgała się na solidny grunt i położyła się na brzuchu. Lekko zadygotała, cała była przemoknięta. - Nie wiem czemu miałabym przed tobą uciekać..? - dodała po chwili.
Przechyliła lekko głowę w bok opierając się policzkiem na trawi patrzyła w kierunku obcego. - Ta sadzawka już tu była wcześniej.. - skorygowała go spokojnym głosem. Nie wiedziała co ma myśleć o skrzydlatym. Zdawał się być momentami groźny ale jak teraz na niego patrzyła to był normalny. No może ptasie nogi nie pasowały zbytnio do ludzkiej góry. To ją napawało niepewnością przez jakiś czas ale wiedziała że w każdym jest odrobina dobra. - Ja jestem Yukino.. a ty? Jak masz na imię? - no chyba jej się przedstawi. Skoro ona podała mu swoje imię jako pierwsza. Drugiego anioła nie było nigdzie w zasięgu wzroku, to sprawiło że zrobiło jej się trochę przykro.
                                         
Yukino
Anioł
Yukino
Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yukino Karasawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.20 10:09  •  Leśny trakt - Page 4 Empty Re: Leśny trakt
  Brodząc w zieleni osuszał ptasie nogi. Obklejone błotem zrogowaciałe kończyny ocierały się o źdźbła z przyjemnym dla ucha szumem. Trącając szponami roślinność badał ją jednocześnie. Wzrastające tymotki, kwitnące śmiałki i pełno kosmatek, które łaskotały po łydkach. Wiosna w Edenie rzeczywiście nadchodziła zdecydowanie szybciej.
  Zazgrzytał zębami. Odwrócił się do kobiety tyłem i zsunął z oczu opaskę. Również przemoczoną jej zuchwałym atakiem.
  — Bóg dał Ci skrzydła, żebyś ich używała, a ty po prostu spadasz — mówił z irytacją. Za każdym razem gdy pozbywał się materiału znad oczu miał przez ułamek sekundy nadzieję, że świetlisty widok zastąpi towarzyszącą mu wiecznie czerń, ale tak jak zawsze i tym razem jego mroku nie zdołała rozgonić żadna światłość. Wykręcił przepaskę pozbywając się nadmiaru wilgoci. — Idziesz na skróty... z tymi swoimi cholernymi mocami. Stchórzyłaś. Nigdy nie nauczysz się latać. Przestać w ogóle próbować, bo źle się na to patrzy.
  Patrzy... wykrzywił usta w gorzkim uśmiechu.
  Tylko wirus miał prawo przywracać martwych do życia. Wymordowani różnili się od aniołów, ich ciała ewoluowały, należały do tego świata. W odróżnieniu od skrzydlatych, niby dusz wydartych z innego wymiaru i wciśniętych w ich rzeczywistość na siłę. Miały te swoje magiczne sztuczki, a i tak odbierały ziemię tym, którzy najbardziej jej potrzebowali.
  Eden należał do wymordowanych.
  — Mogła już tu istnieć, ale znalazła się w odpowiednim miejscu i czasie tylko i wyłącznie dlatego, że bóg tak zadecydował. Myślisz, że masz aż takie szczęście? Wierzysz bardziej w szczęśliwy traf, niż w działanie ręki pana? — Przeszły go dreszcze. Bezimienny zachował ją przy życiu, ale dlaczego?
  Chcesz ją mieć dla siebie?
  A ty chcesz, Amarylisie?
  Wzdrygnął się. Delikatny wiatr przenikał wgłąb wilgotnego ubrania pokrywając ciało gęsią skórką. Przestał nucić. Nie miał ochoty kontynuować, kiedy dziewczyna uwzięła się na toczenie z nim normalnej rozmowy. Dopiero co uznała, że chciał ją zabić, a teraz zastanawiała się, dlaczego powinna przed nim uciekać. A potem zwyczajnie się przedstawiła.
  — Jestem Amarylis. Najbliższy towarzysz jedynego Boga, a równocześnie jego najgorliwszy wyznawca. Orędownik słowa, anioł zesłany ponownie na Ziemię z rozkazu Najwyższego. — Włożył ponownie opaskę przyozdobioną symbolami. Odwrócił się, chociaż nie miał takiej potrzeby. I tak nie widział, nie musiał kierować do niej twarzy, aby dokładnie wiedzieć co robi i jak niedaleko się znajduje. Rozłożył jednak ramiona wygłaszając swoją kwestię donośnym tonem. Przemoczony, z piórami wiszącymi aż do ziemi nie wyglądał najdoskonalej. — Na pewno zauważyłaś, że staruszek nawiał? No więc w zastępstwie zesłał tu mnie.
                                         
Amarylis
Opętany
Amarylis
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Serin Kershaw, Helix Contabile, Wieszcz zagłady, wyznawca wirusa, fałszywy anioł, Amarylis


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.20 13:57  •  Leśny trakt - Page 4 Empty Re: Leśny trakt
Patrzyła na niego z polikiem przyciśniętym do trawy. - Tobie łatwo mówić, ja naprawdę chciałabym się nauczyć latać, ale tak nagle zrzucona z wysokości.. po prostu.. bałam się.. - wyjaśniła z żalem w głosie. Zmrużyła niebieskie oczy, czuła jak promienie słoneczne powoli acz skutecznie ogrzewały przemarznięte kończyny i połowę odkrytych pleców. Kolejne słowa mężczyzny sprawiły że poczuła się gorzej. - Nie użyłam mojej mocy specjalnie, jeszcze nie umiem jej kontrolować.. nie mam nad nią jeszcze wpływu. - mówiła nieco ciszej już, choć z tej odległości raczej ją słyszał bez większych problemów. Ona naprawdę chciała latać jak pozostałe anioły. Ale żyjąc wcześniej jako zwykły człowiek przez tyle lat i teraz mając tą opcję.. To dla niej nie było proste. Nie była pisklęciem, które trzeba było wypchnąć z gniazda gdy tylko skrzydełka mu urosną.
Przetarła oczy dłonią i lekko się uśmiechnęła zerkając na sadzawkę. - Masz rację, ona tu już była. I nie.. oczywiście że wierzę w naszego ojca! - przyznała mu trochę racji, w końcu ten mały zbiorniczek wodny nie pojawił się w tym miejscu tuż przed jej upadkiem. Powoli się pozbierała z pozycji leżącej i usiadła na tyłku wykręcając dolną część sukienki z nadmiaru wody.
Spojrzała na niego gdy się postanowił w końcu przedstawić. - Amarylis.. takie ładne i nietypowe imię.. - w głosie dało się słyszeć podziw. Gdyby mógł widzieć jej wyraz twarzy, dostrzegłby jak się w niego wpatruje jak w obrazek z lekko rozchylonymi ustami. Brzmiał tak ważnie. Czy był ważniejszy od archanioła? Nie ośmieliła się tego pytania wypowiedzieć na głos. Na wzmiankę o zniknięciu Boga, spuściła wzrok wbijając go w trawę. - Bóg nas nie opuścił.. jest przy nas w każdej chwili, przy każdym zaczerpnięciu świeżego powietrza. Czuwa nad wszystkim swoimi kreacjami.. - ona nie wierzyła w to że ich opuścił bezpowrotnie. Gdzieś na dnie serduszka czuła jego obecność. Wiedziała bardzo dobrze że kiedyś powróci. - To próba dla nas wszystkich, próba wiary w niego i w nas samych. - dodała po chwili z lekkim uśmiechem.
Przez chwilę też trawiła ostatnie jego słowa. - W zastępstwie.. umm.. więc co zamierzasz zrobić w Edenie? Inne anioły chyba jeszcze nie wiedzą o twoim przybyciu.. - nie słyszała żadnych pogłosek o Amarylisie, wysłanniku Boga. Czyżby była pierwszą osobą, która go spotkała?
                                         
Yukino
Anioł
Yukino
Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yukino Karasawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.05.20 23:01  •  Leśny trakt - Page 4 Empty Re: Leśny trakt
  — Sądzisz, że gdyby bóg zstąpił na ziemię, zrobiłby to z muzyką i światłami w tle? — skrzywił się nieznacznie odwracając głowę w kierunku, gdzie jak sądził siedziała młoda anielica. Naiwne myślenie! — Wszystkim aniołom zawsze się wydaje, że kiedy zobaczą boga, natychmiast go rozpoznają. Są popsute do cna. Nie, moja droga Yukino, bóg porzucił swoje skrzydlate sługi. — Zacisnął usta w wąską linię czując, że powstrzymuje się od uśmiechu. — Dał im "wolność".
  Wszyscy oni byli tak zaślepieni nieomylnością stwórcy, że popadli w lenistwo. Skoro wszystko co nas otaczaj jest częścią boskiego planu, to dlaczego mamy cokolwiek robić? O cokolwiek walczyć? Starać się? Niedoczekanie.
  Zbierało mu się na wymioty, kiedy dziewczyna bezmyślnie wychwalała istnienie boga we wszystkim, co ich otaczało. Ciekawe czy taka sama wdzięczność towarzyszyła jej, gdy umierała.
  — Eden jest już stracony. Anioły, które się w nim zaszyły są najdalej od boga jak tylko można być. A ja nie jestem tu po to, aby wykonywać sąd na całej ich rasie, jestem tu po to, żeby działać w imieniu Pana nawet jeżeli nie jestem siwobrodym starcem latającym na chmurce. Nie uważasz, że gdyby Ojciec pojawił się teraz na ziemi, wyglądałby znacznie bardziej... nowocześnie? — Przyłożył pięści do podbródka rozkoszując się swoją wizją. Może wyglądałby tak jak on, jak Serin.
  Skoro wszystkie boskie istoty i tak są wyłącznie czyimś wymysłem, to Bezimienny mógł wyglądać tak, jak chciał tego wymordowany. Nawet jeżeli od dawna się nie widział, dokładnie pamiętam każdy szczegół własnego ciała. Mogli być bliźniakami.
  Pochłonęły go te myśli, przestał odzywać się i wsłuchiwać w słowa dziewczyny. Przysiadł oparty o jedno z drzew na granicy lasu bujając w obłokach. Było tak, jakby jeszcze kilka minut temu wcale nie próbował dwa razy zabić młodą anielicę. Ona zdawała się szybko zapominać, a on zwyczajnie się tym nie przejmował.
  — Może... — Odwrócił się w jej kierunku. Położył dłoń na ustach. — Nie... niemożliwe! — zaśmiał się krótko — Ale... może jednak? — Oczy przesłonięte ciemnoniebieską opaską spoczęły na Yukino. Wąż na znaku uroborosa tkwił w miejscu na środku kawałka materiału, a mimo to wydawało się, że Serin świdruje ją swoim spojrzeniem. — Czuje... ah, ale pan ten może się mylić! Czuję jednak, że muszę ci to powiedzieć... Mam wrażenie, że pan chciałby abyś pomogła mi w mojej misji.
                                         
Amarylis
Opętany
Amarylis
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Serin Kershaw, Helix Contabile, Wieszcz zagłady, wyznawca wirusa, fałszywy anioł, Amarylis


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.05.20 18:13  •  Leśny trakt - Page 4 Empty Re: Leśny trakt
Wsłuchiwała się w jego słowa z fascynacją. Nawet nie musiała się zastanawiać nad tym czy miał rację czy nie. Jego słowa miały w sobie sporo prawdy. Choć ona wolała wierzyć w to że Bóg po prostu zrobił sobie przerwę w pracy aby sprawdzić czy jego kreacje poradzą sobie bez niego. Ale wzmianka o wolności brzmiała tak realnie, ludzie też ją dostali. I gdzie ich zaprowadziła ta wolność? Trochę się zmartwiła dochodząc do wniosku że jeśli i Anioły ją dostały to może Amarylis miał rację. "Czy Eden też czeka to co się stało poza murami miasta?" przemknęło jej przez myśl. Sukienka prawie wyschła dzięki ciepłym promieniom słońca i lekkim podmuchom wiatru. Włosy jednak miała jeszcze wilgotne.
- Pewnie masz rację.. dostosowałby swoją aparycję tak aby wszyscy mogli się do niego zwrócić bez strachu w sercach.. - przyznała mu rację, bo czemu miałaby nie? Była otwarta na nowe doświadczenia, nowe osoby. Dlaczego miałaby mu nie uwierzyć.
Obserwowała go jak odsunął się od sadzawki bliżej granicy lasu i podnosząc się z trawy stąpała małymi krokami za nim. Zatrzymała się gdy usiadł pod jednym z większych drzew. Uważnie mu się przysłuchiwała, gdy trochę się miotał sam ze sobą na głos. Przechyliła lekko głowę w bok zaciekawiona. Chciała dopytać ale wolała u dać jeszcze chwilę na zebranie myśli. Gdy w końcu przyznał przed nią co mu chodziło po głowie rozchyliła lekko usta zaskoczona. Wiedziała ze musi opanować wszystkie swoje nowe moce aby w końcu móc zająć się osobą, która potrzebowała anielskiej opieki. "Ale zanim to zrobię to mogę.. mogę mu pomóc przecież.. nic nie stoi na przeszkodzie aby robić dwie rzeczy na raz." przemknęło jej przez myśl i się uśmiechnęła lekko do pierzastego. - Jeśli tego chcesz.. to ja bardzo chętnie ci pomogę Amarylisie.. - w głosie dało cię wyczuć nutkę radości. Lubiła pomagać innym, ale jeśli tą osobą był niewidomy, to tym bardziej chciała być jego oczami gdy tego potrzebował.
                                         
Yukino
Anioł
Yukino
Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yukino Karasawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.05.20 0:09  •  Leśny trakt - Page 4 Empty Re: Leśny trakt
  Uniósł głowę ku niebu.
  Tego chcesz, Bezimienny? Zapytał w myślach, dostrzegając jedynie bezkresną ciemność. Mnogość bodźców odbijała się jak od bańki kiedy Serin pogrążał się w rozważaniach. Inni mogli zamknąć oczy odciąć się od świata dookoła, ale jego błogosławieństwem i przekleństwem była możliwość odczuwania świata całym ciałem. Rzadko kiedy pozostawał sam na sam z własnymi myślami.
  Anielska naiwność przerażała go do szpiku kości. Dziewczyna mogła zginąć z jego ręki już dwa razy, a potem bez chwili zastanowienia zgodziła się mu pomóc. I nie chodziło wyłącznie o czynienie dobra dla drugiej osoby, chodziło o rozprzestrzenianie paskudnej herezji, którą wymyślił na poczekaniu. Nawet przez sekundę nie zwątpiła w jego słowa.
  Westchnął lekko.
  — Oby to nie był jedynie kaprys — wyraził swoje nadzieję na głos, który z tak bliskiej odległości musiał trafić do uszu dziewczyny. Mówił melodyjnie, wręcz śpiewnie, podłapując rytm nuconych wcześniej wersów. Chociaż wydawał się szczęśliwi, w rzeczywistości pochłonęły go uciążliwe rozważania. Jak ją wykorzystać?
  Najwyraźniej nie miała jeszcze dużej styczności z anielską społecznością. Nawet jeśli, znał wiele sposobów, aby przykładowego skrzydlatego zniechęcić do tego pierzastej rodziny. To jednak, że wciąż była młoda - świeża - ułatwiało sprawę.
  Na wyczucie chwycił za jedno ze swoich piór przy włosach wyszarpując jego nasadzę spod skóry. Mała kropelka krwi zniknęła wszystko pod jasnymi kosmykami, ale wyrwany przedmiot pozostał prezentując się zgrabnie w jego dłoni.
  — Co według ciebie czyni anioła? — zapytał, powstając ze swojego dotychczasowego miejsca przy drzewie. Szata nadal była ciężka od wilgoci, ale w tak przyjemnym słońcu, jakie zarezerwowane było wyłącznie dla Edenu materiał odzyska dawną lekkość. Amarylis uznał więc, że czas nadszedł, aby ruszyć się w końcu z tego potwornie idealnego leśnego zakątka.
  Wszystko tu cuchnęło aniołem.
  Kiwnął do niej głową wskazując, by ruszyła wraz z nim. Biorąc pod uwagę wcześniejsze doświadczenia miała pełne prawo odmówić, ale należało wziąć korektę na jej łatwowierność. Pewnie pobiegnie przodem, zapominając że jej rozmówca ma przy boku sztylety, albo nawet zaproponuje się, aby wskazywać mu drogę, skoro jest niewidomy.
  Uśmiechnął się kącikiem ust.
  — Co ty na to, żebym opowiedział ci o wszystkim w drodze? — zaproponował, wyciągając w jej kierunku dłoń z wyrwanym, pasiastym piórem.

z/t x2
                                         
Amarylis
Opętany
Amarylis
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Serin Kershaw, Helix Contabile, Wieszcz zagłady, wyznawca wirusa, fałszywy anioł, Amarylis


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Leśny trakt - Page 4 Empty Re: Leśny trakt
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Eden :: Góra Babel

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

 
Nie możesz odpowiadać w tematach