Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Nieużywane wcześniej pomieszczenie przekazane ochotnikowi do spraw medycznych - Reseusowi. Do środka prowadzą grube, automatycznie otwierane, dwuskrzydłowe drzwi o "mlecznym", nieprzezroczystym przeszkleniu. Ułatwiają one wjazd lub wyjazd osób na łóżkach (w przypadku, gdyby było to konieczne). Pomieszczenie jest dość obszerne, acz wypełnione po brzegi sprzętem medycznym wewnątrz licznych szafek, szuflad i gablotek oraz w postaci wolnostojących maszyn czy stojaków na kroplówki. Ściany są białe, a okna wychodzące na wschód zasłonięte są beżowymi roletami. Gabinet oświetlany jest poprzez dobrej jakości świetlówki. Znajduje się tu też biurko, dwa fotele po jego przeciwległych stronach i dwa szpitalne łóżka.


Dr Reseus przyjmuje członków S.SPEC w weekendy lub po wezwaniu.
Pomaga zarówno z błahostkami jak i z poważnymi urazami lub chorobami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

One apple a day...i
Po załatwieniu kilku spraw, Hadrian ruszył korytarzem bazy S.SPEC w stronę gabinetu naukowca-wannabe Reseusa. O swojej wizycie dostatecznie wcześnie poinformował wspomnianego specjalistę przez odpowiednie kanały komunikacyjne, a pewne zbyt przeczulone na punkcie zdrowia swego Dyktatora jednostki nie pozwoliły mu zapomnieć o tym ważnym spotkaniu. Nic dziwnego, bowiem ostatnia lokacja, w której Moebiusowi dane było przebywać, kojarzyła się co najmniej z czymś niezdrowym. Chyba nawet jakiś skończony pesymista, dowiadując się o powrocie bohatera z takiego miejsca, już zaczął planować godną żałobę. Poddanie się stosownym badaniom było niezbędne, by uspokoić wszystkich: tych, którzy martwili się o własne zdrowie; tych, którzy martwili się o zdrowie Hadriana oraz jego samego, który martwił się o zdrowie swoje jak i innych. Czarnowłosy nie doświadczał jeszcze żadnych niepokojących symptomów, poza nieco bardziej pogorszonym humorem, chociaż powodów dla tegoż doszukiwał się gdzie indziej. To mogła być jednak kwestia czasu, gdy nieznana zaraza da o sobie znać. Lepiej dmuchać na zimne.
Moebius wkroczył do gabinetu Reseusa i szybko spojrzeniem przeanalizował wnętrze. To miały być jego pierwsze badania wykonywane przez aspirującego na naukowca rekruta. Inni specjaliści, których bohater znał, byli zbyt zaabsorbowani sprawą tajemniczej toksyny, która stała się kolejnym utrapieniem M-3, a tym samym samego czarnowłosego. Ten żałował, że problemu nie dało się - jak wiele innych trosk - po prostu zastrzelić z Noblesse Oblige. Choć Hadrian czuł pewną niewygodę związaną z tym, że jego zdrowie miało zostać ocenione przez kogoś nowego, to nie wątpił w kwalifikacje swojego obecnego lekarza. Skoro został przyjęty do S.SPEC, nawet jako zwykły rekrut, to doszło do tego za sprawą jego odpowiednich predyspozycji. Dyskomfort był więc efektem nieprzyzwyczajenia, niżeli braku wiary.
- Miło Cię poznać osobiście, panie Susuka - odrzekł Hadrian z beznamiętną miną, skupiając spojrzenie swoich szmaragdowych oczu na postaci Reseusa.
Jego prawa ręka wyraźnie drgnęła. Chciał uścisnąć dłoń lekarza, ale ostatecznie uznał to za niestosowne zważywszy na powód samej wizyty. Wszakże Moebius nie wiedział, czy mu coś poważnego nie dolegało, czym mógłby się niechcący podzielić przez bezpośredni kontakt z Uree.
Wtem na twarzy Dyktatora zagościł lekki, szyderczy uśmiech.
- Mam nadzieję, że przynajmniej możliwość uprawiania swego zawodu na osobie mojego statusu zrekompensuje panu niewielki wpływ na ważniejsze sprawy, którymi obecnie zajmuje się nasza kadra naukowa.
Obecność Reseusa w jego gabinecie była dość jawną oznaką tego, że nie brał on udziału w priorytetowych sprawach, których rozwiązaniem obecnie trudzili się największe jajogłowy S.SPEC. Z jednej strony dobrze się składało, bo Hadrian mógł przejść badania nie obawiając się, że jego sprawa tymczasowo przeszkodzi któremuś naukowcowi w jego pracy. Z drugiej strony uważał to za pstryczek w ambicje Susuka, który choć nie mógł służyć ogromną pomocą, to nawet jego niewielki udział w tak ważnych przedsięwzięciach naukowych wpłynąłby znacznie na jego rozwój i uznanie wśród reszty kadry.
W międzyczasie Hadrian wyczekiwał i działał zgodnie z poleceniami Reseusa w sprawie jego przebadania.
Nothing here
Ubranie z profilu (bez prochowca, kabury i broni)
Czyżbym wrócił już do formy? c:
                                         
Hadrian
Dyktator
Hadrian
Dyktator
 
 
 

GODNOŚĆ :
Hadrian Moebius


Powrót do góry Go down

Od kiedy Reseus rozpoczął wolontariat w S.SPEC zajmował się tylko płotkami, ot, zwykłymi szeregowymi, którzy wymagali szybkich powierzchownych badań. Można się łatwo domyślić jak bardzo ucieszył się gdy usłyszał, że wkrótce jego pacjentem będzie sam Dyktator. Osoba tak wysoko postawiona w JEGO (no, może nie jego, bo jednak pożyczonym) gabinecie! Uree już godzinę przed umówioną wizytą krzątał się po pomieszczeniu przestawiając stojaki na kroplówki, prasując dłońmi materiały na szpitalnych łóżkach, układając narzędzia pracy w gablotkach a nawet ustawiając rolety tak, aby za godzinę wpuszczały idealną ilość promieni świetlnych do środka.
Gdy Pan Moebius wchodził, Reseus już stał prawie na baczność by przywitać pacjenta. Nie wymienił z nim uścisku rąk, skłonił się tylko lekko wypowiadając krótkie "Dzień dobry". Na dłoniach bowiem miał już białe rękawiczki sugerujące jego gotowość do badań. Na pierwsze zdanie które padło z ust najwyżej postawionego lekarz zareagował nieco nerwowymi kiwnięciami głowy.
- Tak, tak, dziękuję - wydukał szybko - I wzajemnie, tak, miło mi, bardzo.
Dostrzegł uśmiech Moebiusa. Nie wróżyło to raczej nic dobrego. Susuka zastanawiał się nawet, czy nie rzucił się na zbyt głęboką wodą przy przyjmowaniu tak ważnego pacjenta. Pacjenta, którego kolejne słowa nieco uderzyły w ambicję młodego lekarza. Nie miał zamiaru się z nim kłócić. Nie dlatego, że nie wypadało, ale dlatego, że miał rację. W S.SPEC Reseus był tylko prostym medykiem, choć wiedział, że gdyby złożył odpowiednie papieru u odpowiednich ludzi, to zostałby co najmniej asystentem jakiegoś lepszego naukowca.
- Tak - powtórzył raz jeszcze, tym razem nieco pewniej - Całe szczęście, że nie wszystkie środki kierowane są do najwyższych celów. Jak widać na zwyczajne badania też jest olbrzymie zapotrzebowanie, zarówno wśród maluczkich, jak i najwyżej postawionych.
Ukłonił się raz jeszcze i wskazał otwartą dłonią fotel, niemo prosząc o usytuowanie się na nim. Sam chwilę potem dokonał tego samego po drugiej stronie biurka. Na blacie można było dostrzec kilka arkuszy z wypełnionymi tabelami, ze dwa z jakimś litym tekstem oraz kilka ze strzałeczkami, bohomazami i znakami zapytania czy wykrzyknikami. Lekarz przeglądał już to wcześniej, więc rzucił okiem tylko po raz ostatni. Poprawił okulary i spojrzał na Dyktatora.
- Pobyt na Wschodzie nie powinien być problematyczny. Jeśli od czasu powrotu nie wyczuł Pan żadnych niepokojących objawów, to nawet teraz nie powinny się pojawić. Zastanawia mnie u Pana kwestia odporności na ból - zerknął kątem oka na raporty, jakby chciał pokazać, że po prostu zasięgnął języka - Zbagatelizowanie jakiegoś zadrapania, na przykład w obecności martwej istoty, szczególnie takiej tryskającej krwią, może się źle skończyć.
Zgarnął wszystkie papiery i złożył je w niewielki plik. Wsunął do plastikowej koszulki i markerem podpisał ją "Dyktator". Uśmiechnął się pod nosem i identycznym jak poprzednio gestem wskazał jedno z łóżek.
- Proszę usiąść.
Szybkimi ruchami, w kilku przesadnie długich krokach znalazł się obok siedzącego Dyktatora razem z odpowiednim sprzętem. Wszystko co było potrzebne do badania krwi, łącznia z nowiusieńką, błyszczącą igłą.
- Jest Pan na czczo, prawda? - spytał by się upewnić, a następnie przystąpił do czyszczenia ręki pacjenta za pomocą wacika i płynu odkażającego - Mogę spytać o pańską dietę?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

...will not make you gay :V
Być może Hadrian się mylił, ale Reseus zdawał się być dość nerwowy podczas goszczenia go w swoim gabinecie. Bohater szybko się jednak domyślił dlaczego i równie szybko powstrzymał się przed okazaniem mieszanki zażenowania z domieszką rozbawienia, która była efektem tegoż odkrycia. Zbyt długo kręcił się wokół zahartowanych profesjonalistów oraz osób, które znały go na tyle dobrze, że potrafiły zapomnieć o piastowanym przez czarnowłosego stanowisku. Z drugiej strony niekoniecznie każdy będzie miał okazję na tak bliską interakcję z osobą ex Gwardzisty, więc nasz aspirujący naukowiec mógł się czuć szczęśliwcem. Byle tylko opanował swoją nerwowość do takiego stopnia, by nie doszło do jakiegoś wypadku, nawet niewinnego.
- Gdy w grę wchodzi zdrowie, chyba wszyscy przestajemy być Skrzydlatymi, Generałami czy Inżynierami i stajemy się po prostu ludźmi - odparł beznamiętnie na słowa Reseusa.
W rzeczywistości Hadrian chciał tymi słowami również wesprzeć psychicznie rekruta, a nie tylko wyrazić swoją skromną opinię. Po chwili jednak trochę się zlękną w duchu, że tym samym mógł rozpocząć bardziej rozbudowaną dyskusję, gdy pod uwagę weźmie się jednostki z mechanicznymi wszczepami zastępującymi narządy i kończyny. Wtedy ich "ludzkość" może być wątpliwa.
- Starałem się zachować ostrożność, by nie wchodzić w kontakt z tym, co mogłoby wywołać infekcję. Obecność Generał Kitou tylko mi w tym pomogła. Co najwyżej oparłem się o pień jednego z drzew, ale to nie nosiło śladów krwi lub kawałków zwierzyny, jeśli mnie pamięć nie myli - odpowiedział na kolejne słowa lekarza. - Moje ubranie też było w nienaruszonym stanie, więc odrzucam opcje zahaczenia o jakąś zakażoną gałąź. Moim zdaniem nie ma się o co martwić, ale dla świętego spokoju i dobra innych wolałem zrobić coś więcej, niż obejrzeć się w lustrze. Sam pan rozumie.
Hadrian miał wystarczająco nieprzyjemności na głowie, żeby dodać do tego bycie ogniskiem jakiegoś śmiertelnego bakcyla. Choć powodów do narzekań tylko mu przybywało, to jeszcze nie dokonał chociażby połowy tego, czego zamierzał w czasie swoich rządów. I prawdopodobnie trochę minie, nim będzie mógł się za to w ogóle zabrać, skoro zewsząd pojawiają się inne problemy wymagające jak najszybszego rozwiązania. W porównaniu do tego, życie Gwardzisty było praktycznie pozbawione trosk.
- Jak najbardziej.
Moebius chciał zamiast tego odpowiedzieć, że w rzeczywistości był nażarty nerwami, ale starał się na razie oszczędzać Reseusa.
- Głównie to, co można dostać u nas na stołówce. Czasem pozwalam sobie na większy deser, żeby choć odrobinę poprawić sobie humor czymś słodkim. Zero kawy. Uprzedzając też pytanie: zero alkoholu, zero papierosów, zero medykamentów, które nie były mi przypisane.
- "Zero względnego spokoju, co może być powodem dolegliwości, których badanie krwi raczej nie wykryje." - Dodał w myślach, przy czym uciekł na sekundkę spojrzeniem od Uree.
Nothing here
Ubranie z profilu (bez prochowca, kabury i broni)
Brak czasu na aktywności pisemne mnie dołuje
                                         
Hadrian
Dyktator
Hadrian
Dyktator
 
 
 

GODNOŚĆ :
Hadrian Moebius


Powrót do góry Go down

Reseus powoli wbił igłę w żyłę pacjenta, by móc pobrać próbkę krwi wymaganą do przeprowadzenia niezbędnych, można powiedzieć rutynowych zadań. Na dość wyczerpującą odpowiedź zareagował tylko pokiwaniem głową z uznaniem, niczym przedszkolanka dumna z podopiecznego, który pochwalił się właśnie własnoręcznie narysowanym obrazkiem.
- Aż zbyt idealnie - mruknął wyciągając ciało obce z ramienia pacjenta, a następnie przyglądając się niewielkiej ilości czerwonego płynu który pobrał. Nie spuszczając wzroku z "fiolki" podał Dyktatorowi wacik z plasterkiem do dłoni nienaruszonej ręki - Słyszałem... ekhm, czytałem o pańskiej - zaciął się chwilę - kiepskiej kondycji. Podobno bardzo szybko się Pan męczy.
Przeszedł kilka kroków by umieścić próbkę krwi w bezpiecznym miejscu, w jednej z gablotek.
- Jak na tak aktywnego człowieka nie jest to normalne. W pierwszej kolejności pomyślałem o diecie - wytłumaczył - obowiązki na wysokich stanowiskach poddają ludzi dużym dawkom stresu. To wpływa na nawyki żywnościowe. Nie wiem jednak wszystkiego - poprawił okulary, usiadł do biurka i podkreślił kilka rzeczy w swoich papierach - Czy ten problem towarzyszy Panu od dawna? Nie chcę nalegać, bo miały być to tylko rutynowe badania - uśmiechnął się - Ale kto wie, może bylibyśmy w stanie odnaleźć źródło "krótkodystansowości".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Healthcare
Niestety Hadrian nie należał do tego typu bohaterów, którzy w normalnych warunkach byli twardzi, bezlitośni i potrafili zachować zimną krew nawet w Piekle, by na myśl o igle tracić kontrolę w zwieraczach, a przy okazji wcześniejsze opanowanie. To nie manga, ani inna kreskówka. Zastrzyk spłynął po bohaterze jak po kaczce. Co najwyżej mógł chcieć się podrapać w miejscu ukłucia, ale tego typu zachcianki łatwo było wytrzymać.
Uniósł brew na stwierdzenie Reseusa. Moebius przypomniał jednak sobie, że musi brać poprawkę na fakt, że lekarz był rekrutem i jeszcze nie był tak dobrze zaznajomiony z członkami S.SPEC, w tym ich fizycznymi wadami. Oczywiście sporo mógł się dowiedzieć z ich danych medycznych, jednak niektóre kwestie mógł brać aż nazbyt dosłownie.
- Nie wiem, czy nie zabrzmię tak, jakbym się tłumaczył. - Westchnął, po czym przyłożył wacik do miejsca zastrzyku, naciskając nań nieznacznie - Uważam, że to nie kwestia kondycji, a zbyt dużej intensywności wkładanej w aktywności. Nie jestem pewny, czy to dobry przykład, ale jeżeli normalna osoba zrobi pewną ilość pompek w określonym czasie, to ja tę samą ilość zrobię szybciej. Albo w tym samym czasie zrobię ich więcej. Jak każdy z naszych żołnierzy przeszedłem niezbędne szkolenia, zaliczyłem testy sprawnościowe. Może sęk tkwi w tym, że gdy trzeba, wolę dawać z siebie wszystko już na starcie. Jestem zwolennikiem rozprawiania się z problemami jak najszybciej się da. A to może się przekładać na fakt, że szybciej tracę paliwo.
Hadrian nie był do końca przekonany, ile w jego wytłumaczeniu było sensu. Nie uważał jednak siebie za upośledzonego w kwestii swoich możliwości fizycznych. Co najwyżej psychicznych, szczególnie w obecnym okresie. Nie miał za bardzo jednak okazji się przekonać, jak te nerwy wpływały na jego skuteczność. Kiedy miał mniej trosk na głowie, za czasów pracy jako Gwardzista, potrafił je skutecznie tłumić na czas wykonywanych zadań. Cronus mówił, Hadrian robił, a wszystko to ku chwale miasta i bezpieczeństwa jego mieszkańców. W lesie, przy konfrontacji z tamtym nieco agresywnym właścicielem zarażonego psa, Moebius był prawie pewny, że gdyby trzeba było ratować Kitou, że jakby tamten facet kiwnął palcem w nieodpowiednią stronę, to mógłby wymierzyć szybki, celny strzał gdzie tylko trzeba by było. To były jednak tylko domysły czarnowłosego, do tego - wręcz niepokojąco - optymistyczne jak na niego. Czy rzeczywiście by dał radę? Oby nie pojawiła się niedługo okazja, by mógł się o tym przekonać.
Przykleił sobie plaster, uprzednio sprawdzając, czy dalej krwawił w miejscu zastrzyku. Uciekł spojrzeniem od Reseusa na wzmiankę o stresie. Nawet nie chciał podejmować tego tematu. Wiadomo, trochę łatwiej jest radzić sobie z pewnymi sprawami, jak nękają tylko myśli. Jakby Moebius zaczął jeszcze o nich rozmawiać, to dodatkowo dawałyby o sobie znać również przez zmysł słuchu, co mogłoby nasilić ich niekorzystne skutki na humor bohatera.
- Nie dziwi mnie Twoje zainteresowanie moją osobą. Z medycznego i towarzyskiego punktu widzenia. Ale myślę, że trochę błądzisz, pytając mnie o takie rzeczy. Przecież przyszedłem dowiedzieć się tylko, czy przypadkiem czegoś poważnego nie udało mi się złapać w tamtym felernym lesie - powiedział, siląc się na serdeczny uśmiech, żeby dodatkowo nie speszyć swojego rozmówcy. - Moja dieta i pomniejsze problemy nie powinny odgrywać w tym istotnej roli.
Nie chciał jakoś specjalnie karcić lekarza, ani go specjalnie pośpieszać. Informacja o tym, czy Moebius nie był nosicielem niechcianego bakcyla, była jednak tutaj najważniejsza. Choć tego nie powiedział na głos, to bohater byłby bardziej niż chętny, by posłużyć aspirującemu naukowcowi S.SPEC w jego rozwoju, jako królik doświadczalny. Byle w sprawach, które nie wpłynęłyby negatywnie na jego zdrowie. Ale to myśl na przyszłość, jeżeli ta okaże się bardziej pozytywna, niż teraźniejszość.

Choć Hadrian bardzo doceniał starania swojego obecnego lekarza i był bardziej niż chętny na spędzenie czasu w jego gabinecie nieco dłużej - czy to dla dalszych, dokładniejszych badań, czy dla bardziej towarzyskich celów - to miał też inne sprawy na głowie. Wizyta w gabinecie lekarskim była swoistą ucieczką od obowiązków, połączona z krótkim odpoczynkiem od nich. Wszakże zdrowie głowy miasta było najważniejsze, więc każdy zrozumiał, kiedy Moebius stawiał je ponad innymi rzeczami. Niestety istniał limit czasu, przez który bohater mógł korzystać z wytłumaczenia tego typu. Choć dużo narzekał na ogrom roboty, to był odpowiedzialny. Z okazji do przerwy korzystał więc w pełni, ale nie więcej, niż było to wymagane.
Hadrian odsunął wacik od miejsca wkłucia. Nie zdziwił się, gdy te było już w pełni zatamowane i nie wymagało dalszej uwagi.
- Chętnie zaczekałbym na wyniki, ale jestem potrzebny też w innych miejscach. - Wstał z siedzenia - Proszę mnie zawiadomić, gdy wszystko stanie się jasne. I powodzenia z innymi pacjentami. Nie wiem, czy powinienem życzyć ich jak najwięcej, czy jak najmniej.
Uśmiechnął się nieznacznie na dwie sekundy, a następnie ponownie spoważniał. Ruszył w kierunku wyjścia. Przed opuszczeniem gabinetu odwrócił się do Reseusa, kiwnął głową na pożegnanie, a następnie wyszedł. Na korytarzu wyrzucił wacik do pierwszego-lepszego kosza, schował ręce do kieszeni i ruszył przed siebie.
Pozostało tylko najważniejsze pytanie: gdzie czekolada za krew?

[zt]
Nothing here
Ubranie z profilu (bez prochowca, kabury i broni)
Rym cym cym~
                                         
Hadrian
Dyktator
Hadrian
Dyktator
 
 
 

GODNOŚĆ :
Hadrian Moebius


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach