Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Babcia Stefania przepadła w otchłani skrytej za materiałami pozostawiając dwójkę Łowców, a w sumie Łowcę oraz Łowczą Szopkę samych. Masamune nawet nie zwrócił uwagi na fakt, że kobieta od dłuższego czasu nie wraca. Miał teraz trochę inną sprawę na głowie. Widząc, że szop uspokoił się na dźwięk jego głosu był pewien, że szopem stała się Evelyn. Teraz tylko jak to odkręcić. Raczej nie będzie napisana na odwrocie saszetki, w której była herbatka, instrukcja jak przywrócić komuś ludzką postać po przemianie. Porozglądał się chwilę dookoła po raz enty w celu odnalezienia jakiejś wskazówki. Jednak coś zaniepokoiło go w zachowaniu towarzyszki. Kiedy zwrócił się w jej stronę ta już szykowała się do skoku, a w sumie już wyskoczyła. Spróbował złapać ją w locie zanim jeszcze zdążyła wbić mu pazury w klatkę piersiową. Dzięki swojemu nadludzkiemu refleksowi nie wydawało się to niewykonalne. Tylko dlaczego szop nagle zaczął odstawiać szopki. xD zabijcie mnie za ten żart Przecież jeszcze przed chwilą była spokojna. Jeśli jej nie uspokoi będzie miał nie lada problem. Jednak świadomość tego, że ma faktycznie do czynienia z Evelyn pod postacią zwierzęcia wcale tu nie pomagała. Sama ta wiedza wystarczyła, aby zaczął się hamować przed zrobieniem jej krzywdy. Jeśli udało mu się ją złapać to będzie starał się ją utrzymać na bezpieczną odległość od swojej twarzy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przewaga Łowczyni zamienionej w szopa była taka, że w mniejszej formie nie tylko stała się nieco zwinniejsza i szybsza, a poza tym zniknęły gdzieś hamulce przed czynieniem krzywdy współtowarzyszowi. Wręcz przeciwnie, to był teraz jej główny cel - co poradzić, że dziewoję opętało. Z pewnością miało to swoją przyczynę bezpośrednio w spożyciu ziółek podsuniętych przez Babcię Stefanię jednak niestety ani pudełko, ani saszetki nie zawierały instrukcji odwrócenia uroku.
Masamune miał jednak teraz nieco pilniejszy problem niż szukanie antidotum, bowiem ku jego twarzy już nadciągało pełne agresji zwierzę. Ponieważ jeszcze chwilę wcześniej rozglądał się po pomieszczeniu, nie zdążył od razu złapać atakującej Evelyn. Szopka zdołała wbić się pazurami wszystkich łapek w ubranie Łowcy, lądując wprost na jego klatce piersiowej. Przedarcie materiału było drobnostką, czubki ostrych pazurków drasnęły nawet skórę.

> Mune: ubranie przebite szopimi pazurami, płytko draśnięta skóra
> Lynn: szał nadal trwa
Szop vs. Łowca, runda 2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

OHO! Udało jej się! Wylądowała na klatce piersiowej tego przebrzydłego człowieka, co pewnie udało się dzięki jej zwinności i szopowatej szopowatości. Szopy są zajebiste, k? Olać, że to jej przyjaciel i na dodatek łowca, którego raczej miałaby ochotę wyściskać, a nie rozszarpać na kawałki! Teraz miała ochotę go wszamać czy tam po prostu jak najmocniej uszkodzić, także po wbiciu pazurków w jego skórę zaczęła dalej go drapać, oczywiście żywiołowo i uważając, czy przypadkiem nie będzie chciał jej oderwać od siebie za pomocą ręki. Jak coś takiego będzie chciał odwalić, to go w tę rękę ugryzie i się na niej uwiesi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Cała sytuacja dość szybko się rozwinęła. Nie dość, że towarzyszka Mune została szopem... to w dodatku AGRESYWNYM szopem. i to bardzo ;-; Co mu z tego, że wiedział iż była to faktycznie Evelyn skoro ona najwidoczniej nie wiedziała kim jest atakowany przez nią chłopak. Na jego nieszczęście przez rozglądanie się po pomieszczeniu nie dał rady złapać futrzaka, a to poskutkowało rozdarciem koszulki i podrapaną (jak na razie lekko) klatką piersiową. "Huj by to..." przeszło chłopakowi przez myśl. To nie był jego najlepszy dzień. Z resztą jak każdy od czasu tamtego incydentu. W całej tej cholernej sytuacji bycia atakowanym główny problem stanowił fakt, że nie mógł się skutecznie bronić. W każdym innym przypadku szybko znokautowałby zwierzaka i po problemie. Jednak ze świadomością, iż ów szopem jest Łowczyni pole manewru Masamune zostało dość mocno ograniczone. Chciał nie chciał coś musiał zrobić albo w innym wypadku źle się to dla niego skończy. Szybkim ruchem spróbował złapać szopa za ogon i na siłę oderwać go od siebie, a następnie rzucić nim w kierunku szmat, aby siła pędu została praktycznie wyzerowana, a ewentualny upadek złagodzony.
-Przepraszam!-rzucił wstając od stołu, a w razie kolejnego ataku ze strony szopa użyje krzesła jako obrony.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Niespodziewana potyczka między łowczynią przemienioną w oszalałego szopa a jej kolegą z organizacji nie mogła zakończyć się bez przykrych konsekwencji. W końcu któż mógłby się spodziewać takiego obrotu spraw? Wystarczył moment nieuwagi ze strony Masamune, by jego towarzyszka zdołała dobrać mu się do skóry. Pazurki małego zwierzęcia wbiły się jeszcze głębiej w tułów łowcy, powodując tym razem poważniejsze rany. To jednak na chwilę uziemiło żywotność szopa, dzięki czemu jasnowłosemu udało się złapać napastniczkę za ogon i odrzucić od siebie. Wtedy też kilka rzeczy stało się jednocześnie.
Nagły, intensywny zapach krwi uderzył w wyczulone zwierzęcymi zmysłami nozdrza Evelyn, otrzeźwiając ją z morderczego szału. Niestety, w tej samej chwili jej dotychczasowa ofiara zdążyła już odepchnąć ją od siebie, wręcz rzucając małym, bezbronnym stworzeniem o omotaną zasłonami ścianę. Wiszący materiał spowolnił przemieszczanie się dziewczyny w poziomie, jednak nadal upadła na twarde, kamiennie podłoże. Trudno powiedzieć, czy to szczęście, czy szop ma w sobie coś z kota, jednak udało jej się nie polecieć na łepek, a bardziej na całą resztę skurczonego ciała. W tym samym czasie Mune mógł poczuć rozdzierający ból - odrzucenie od siebie agresorki spowodowało dosłownie rozoranie ciała szopimi pazurkami. Rany, choć nieliczne, były dość głębokie i krwawiły, prezentując niezbyt optymistyczny obraz.
Ale przynajmniej znów grali w jednym zespole!

> Mune: Kilka lżejszych zadrapań + głębokie, krwawiące rany po pazurach na torsie; na razie odzież wchłania krew, jednak wkrótce będziesz wyglądał, jakbyś miesiączkował z płuc;
> Lynn: Potłuczony zadek i tylne łapki + pociągnięcie za ogonek też bolało. Tego się nie robi szopu!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach