Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Pisanie 02.03.19 23:49  •  Ulica Empty Ulica
Ulica Strefa_apokalipsy_postapo_knight

Niezbyt szeroka ulica ciągnąca się pomiędzy pasmem rozpadających się budynków, których świetność minęła już dawno temu. W ich zgliszczach część desperatów urządziła sobie swoje domostwa, część stoi pusta i na skraju zawalenia się. Ulica pokryta jest dość grubą warstwą piachu i gdzieniegdzie pozostałościami budynków, które nie wytrzymały próby czasu.

Siedział wewnątrz jednego z rozpadających się budynków, patrząc przez dziurę w ścianie na ciągnąca się pośrodku ulicę.
Ile to już miesięcy minęło? Sam nie był do końca pewien, gonił za kimś o kim prawie nic nie wiedziała, za istnym duchem, którego mało kto widziała czy o nim słyszał, mimo tak charakterystycznego wizerunku. Jednak co on teraz tutaj robił? Tak, czekał i czekał w głębi duszy prosząc, o to aby w końcu się pojawiła.

Ballantine w końcu trafił na trop poszukiwanej przez niego byłej członkini Kościoła Nowej Wiary, patrząc teraz wstecz był dość zdesperowany biorąc to zlecenie lub też zbyt naiwny podejmując się wytropienia celu, o którym miał tak mało informacji, lecz w końcu udało mu się dowiedzieć, że widziano poszukiwaną przez niego kobietę w okolicach "Nowej Desperacji".
Minęło już kilka dni odkąd błądzi wśród mieszkających tu ludzi i zaczął w pewnym stopniu ich przypominać, a zdecydowanie zaczął śmierdzieć jak oni, jego higiena w ostatnich dniach była ograniczona do minimum, co najwyżej do przecierania wilgotną szmatką obszarów swojego ciała będących najbardziej podatnymi na podrażnienia. Także ujmując to w skrócie śmierdział.
Na twarzy pojawiła mu się broda i wąsy, kompletnie niezadbane i brudna, a także pożółkłe od nałogowego palenia.
Ubrania poszarpane, zakurzone i zaplamione, a jedyną czystą rzeczą w jego ekwipunku była jego broń.

Słońce zabarwiło niebo na czerwono, a spadek temperatury był mocno odczuwalny, lecz w tym momencie Ghoul zauważył ludzką sylwetkę przemierzającą ulice. Wyciągnął fajkę z ust i wystukał z niej resztki żarzącego się substytutu tytoniu, który spadł na piach i po chwili tlenia się zgasł. Fajkę schował do torby i podszedł bliżej otworu w ścianie, mając nadzieje, że tym razem to jego cel.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.03.19 21:05  •  Ulica Empty Re: Ulica
Wydawało jej się, że minęły dosłownie wieki odkąd ostatni raz była na świeżym powietrzu dalej niż pół kilometra od siedziby DOGS. Weszła do kryjówki i siedziała tam nie wyściubiając nosa przez kilka miesięcy. Zdążyła się wyleczyć zarówno fizycznie jak i psychicznie, poznała parę osób, choć niektóre na pierwszy jej widok wyciągały broń i chciały zabić na miejscu. Była prawie jedną z nich, jeszcze tylko nie przeszła rytuału. Wciąż jednak na nadgarstku widniał ten obrzydliwy symbol, plugastwo, którego pozbyłaby się gdyby tylko mogła. Ciężko było wyciąć cokolwiek z tej okolicy, już raz ktoś dla chorej zabawy przeciął znak razem z żyłami. Tego dnia o mało nie wykrwawiła się gdzieś w brudnym pierdlu, cudem dotrwała powrót do swoich stron. Stron, które nie były już jej.
Szukali jej? Uznali, że była jedną z wielu poległych czy oskarżyli o zdradę, bo nie pojawiła się wśród uciekającego tłumu, którego tak zaciekle broniła? Drugi przypadek był znacznie gorszy do zniesienia. Narażała swoje życie, w chaosie nie pozwoliła ginąć niepotrzebnie cywilom ale zarządziła szybką ewakuację. Jedynymi ofiarami byli inkwizytorzy, ale takie przecież było ich zadanie – chronić wiernych w imię Ao. Tego chorego skurwysyna, który na pewno nawet nie istniał. Miała cholerne wyrzuty sumienia. Ona. Dowódca morderców tamtego kurwidołka. Która ukręcała łby gołymi rękami, bo sprawiało jej to przyjemność. Nawet własną siostrę zamordowała dla jakiegoś pseudo boga, w którego wiarę jej wpoili za sprawą narkotycznego odurzenia.
Wyleczyła się z uzależnienia. Tak przynajmniej sądziła, bo nie zażywała mleka makowego od ataku na Góry Shi. Pierwsze tygodnie były męczarnią, leżała skulona w miejscu bojąc się poruszyć. Bolało ją dosłownie wszystko, miała gorączkę, mdłości nie pozwalały odpocząć nawet na chwilę. Ale wreszcie wyrwała się z piekła i była czysta. Takie dziwne uczucie, kiedy myślisz logicznie i nie zamierzasz władować w siebie kolejnej porcji narkotyku przy najbliższej okazji.
Szła ulicą, bo miała coś do załatwienia. Nie przypominała dawnej jej, a przynajmniej nie w takim stopniu co kiedyś. Piękne suknie zastępowały teraz spodnie i długi płaszcz. Dziwnie się z tym czuła, z początku było jej wręcz niewygodnie, ale musiała przywyknąć. Lepsze to niż chodzenie nago. Białe włosy spięła w warkocz – długi, ale prosty, bez żadnych upiększających dodatków, bez dziwnej fryzury. Długie uszy wystawały z otworów w głębokim kapturze, na plecach dało się dostrzec kołczan. Obok dumnie dreptał feniks, na którego grzbiecie usadowiło się jakieś żelkowate stworzenie. Znalazła tego malucha całkowicie przypadkowo, kiedy zapoznawała się z okolicą. Miała dobre serce, jakby nie patrzeć. Był osamotniony i na tyle osobliwy, że od razu go przygarnęła. Nadal nie miał imienia.
Widziała wszystko w odcieniach szarości. Oczu, teraz niebieskich i wciąż pozbawionych źrenic, nie przesłaniała opaska. Wciąż wszystko widziała zbyt ostre, ale dzień chylił się ku końcowi, a ona nie mogła nacieszyć się z tego, że odzyskała wreszcie wzrok. A raczej zdolność widzenia, bo prawdziwy wzrok nadal był w „posiadaniu” aniołów. Skoro jednak odważyła się wyjść, to może potem przejdzie się w ich okolice?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.03.19 22:08  •  Ulica Empty Re: Ulica
Spoglądając z cienia przez otwór w ścianie miał lepszy widok na obecną sytuacje, widząc dodatkowych towarzyszy w postaci bestii, najemnik cmoknął z niesmakiem i splunął na ziemie. Jednak pomijając ten fakt mógł być teraz, o wiele bardziej pewien że to ta osoba, której szuka, a wystające z kaptura szpiczaste uszy napawały go optymizmem.
Ballantine sięgnął po piersiówkę z alkoholem i wlał odrobinę trunku w swoje usta umyślnie pozwalając aby ciecz pociekła mu po brodzie i ubraniach. Następnie zaciągnął kaptur na głowę i zakrył się dokładniej płaszczem, a w prawym rękawie schował granat hukowy, robiąc to wyszedł z ruin budynku i chwiejnym krokiem zaczął zbliżać się w kierunku swojego celu.

Znajdując się kilka kroków od kobiety jego pijacki krok się nasilił i widocznie zaczął zbaczać na na swój cel, aż w końcu wręcz w nią wpadł i lewą ręką złapał się jej płaszcza jakoby uchronić się przed upadkiem, a jednocześnie odbezpieczając granat i wyrzucając go za kobietę tak, aby wszech ogarniający ich piach zagłuszył upadek przedmiotu.
- Przebrażam...
Ballantine opierając się o kobietę wręcz wtulił się w jej pierś, by ograniczyć na sobie w jak największym stopniu działanie własnego granatu.
Chwilę po jego słowach ów granat wybuchł powodując świst w lewym uchu najemnika, lecz będąc przygotowanym na to Buraddo się tym nie przejął. Wziął zamach prawą ręką i posłał kobiecie łokieć prosto w splot słoneczny, a następnie pociągnął jej głowę tak, że jego kolano trafiło ją w podbródek, tak aby jej zęby zagrały melodię. Na koniec spoglądając na zdezorientowane wybuchem zwierzęta, które krzątały się po ulicy bez ładu i składu, rzucił nią na ziemię, twarzą prosto w piach, który na jej szczęście zamortyzował upadek, powodując, że jej nos nie uległ złamaniu.
Żmij wyciągnął linę ze swojej torby i korzystając z okazji, związał ją, a następnie łapiąc za włosy zaczął wlec do ruin, w których zrobił sobie tymczasowe lokum.

Lysane leżała oparta o zgliszcza wewnątrz rozpadającego się budynku, a Ballantine rozgrzebywał nożem żar w niewielkim ognisku.
Spojrzał przez ramię na wciąż nieprzytomną kobietę, na zewnątrz było już ciemno. Ghoul wstał od ogniska i podszedł do swojego celu, przykucnął przed nią i wolną ręką odsłonił delikatnie jej wargę, na zębach było widać oznaki krwi, ale szczerze mało go to obchodziło, zrobił to z czystej ciekawości zadanych obrażeń.
Przełożył nóż do przeciwnej dłoni i dominującą ręką wyprowadził siarczystego policzka.
- Wstajemy śpiąca królewno...
Odszedł od niej na krok i usiadł na leżącej luźno cegle odpalając przy tym fajkę, a gdy tylko kobieta dała znak, że zaczyna wracać do świata żywych kontynuował.
- Domyślasz się dlaczego znalazłaś się w tej sytuacji?
Wypuścił leniwie dym z ust. Głos jak zwykle miał chłodny i pozbawiony uczuć, lecz obecnie bardziej chrapliwy i wysuszony od wszechobecnego kurzu, a także do tego faktu przyczyniła się dość spora ilość leżących nieopodal pustych butelek, w których zapewne nie znajdowała się woda, ile czasu on tu musiał siedzieć?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.19 15:24  •  Ulica Empty Re: Ulica
Zaśmiała się, kiedy siedząca na ramieniu tatria zaczęła ją łaskotać piórami. Zachowywała się jak niecierpliwy pisklak, wiercąc co chwila i nie mogąc utrzymać jednej pozycji. Nadpobudliwość bestii była jednak dobra. W przeciwieństwie do feniksa Mo'kiri nie był tchórzem i dało się na nim polegać. Nadal jednak wymagał treningu, bo jego bojowe nastawienie do każdego, kto zbliżał się do kobiety nie było mile widziane w siedzibie. Dobrze, że miała obrońcę, ale częściej to przeszkadzało niż pomagało. Nie chciała być wroga dla kogoś, z kim zamierzała mieszkać.
I jeszcze wpadł na nią menel.
Odwróciła uwagę na mężczyznę wydając z siebie pytające "hmm?". Nie zdążyła jednak się odezwać, bo za plecami coś ostro huknęło na chwilę prawie pozbawiając ją słuchu. Uszy aż zabolały, wypełniając się dzwonieniem. Valla pognała przed siebie niczym wkurzony kogut, żelkowate stworzenie siedzące do tej pory na jej ciepłym grzbiecie skazane zostało na wczepienie się w pióra i próbę utrzymania na przerażonym feniksie, który teraz miał pewnie jakieś flashbacki z Wietnamu. Mo'kiri wzbił się wysoko w powietrze uciekając od źródła, ale pozostając w pobliżu. Był na tyle zdezorientowany, że nie reagował na atak przez dłuższą chwilę. Nieznajomy zdążył ją obić nim w ogóle dotarło do niej co się dzieje.
Jęknęła boleśnie na spotkanie z ręką. Nie otworzyła oczu ze strachu, że znów zobaczy tylko nieprzeniknioną ciemność. Moc mogła przestać działać, albo działała dalej. Albo znów zniknęła i uj wie kiedy powróci. Zamiast się tym przejmować, skupiła się na słowach mężczyzny, odgłosach otoczenia, zapachach. Trzasnął ogień, czuć było resztki procentów w okolicznym powietrzu. Sądząc po ciszy dookoła, wieczór przeobraził się w noc. Była też związana, co albo było zapowiedzią dobrej zabawy albo miała przekichane.
- Chciałeś mnie zaprosić na randkę, ale nie miałeś odwagi powiedzieć? - zaczęła zgadywać. Wypluła trochę śliny, która zmieszała się z resztkami krwi. Musiała zahaczyć zębem o dziąsło albo przygryzła koniec języka. Przynajmniej żaden z zębów się nie chwiał, bo co ona by robiła taka szczerbata.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.03.19 3:29  •  Ulica Empty Re: Ulica
Spojrzał na nią pogardliwie zaraz po jej odpowiedzi, lub też i może miał taki wzrok od samego początku, zaciągnął dym z fajki kilkukrotnie, a następnie podszedł do kobiety i wypuścił dym prosto w jej twarz. Cierpki zapach substytutu tytoniu zawitał w nozdrzach wymordowanej, a zaraz po tym Ballantine odciągnął jej ubranie ujawniając jej dekolt, a następnie delikatnym ruchem wystukał tam rozżarzony susz z fajki, a następnie schował ją do torby.
- Widzę, że humor Ci dopisuje. Ciekawe na jak długo?
Żmij chwycił rozgrzane ostrze i przejechał nim po końcówce ucha Lysane, a zaraz potem uderzył ją w twarz.
- Może uświadomię Cię w twojej obecnej sytuacji.
Odszedł na kilka kroków wkładając ponownie ostrze do żaru w ognisku i siadając tam gdzie przedtem.
- Jak już mogłaś się domyśleć nasze spotkanie raczej nie będzie czymś przyjemnym, zwłaszcza dla Ciebie.
Wyciągnął ponownie fajkę z torby, a w raz z nią niewielkie metalowe pudełko, w którym trzymał niewielką materiałową ściereczkę i odrobinę już prawdziwego tytoniu. Ghoul zabrał się za czyszczenie kontynuując swoją myśl:
-  Osobiście nic do Ciebie nie mam, jesteś jedynie kolejnym zleceniem, możliwe że domyślasz się komu zaszłaś za skórę, ale Ci w tym pomogę bo najwidoczniej zleceniodawca chciał abyś sobie to spotkanie zapamiętała...
Skończył czyszczenie, przedmuchał kilka razy fajkę i nabił do jej środka tytoń, który po chwili rozpalił.
- ...zapewne dobrze Ci znany, Kościół Nowej Wiary.
Zaciągnął się dymem i cicho westchnął jakby w nie palił od lat, co prawda ograniczał palenie tytoniu do minimum i korzystał z wszechobecnego na desperacji substytutu.
Biała smuga mogła dotrzeć do nozdrzy kobiety, a jego zapach był o wiele łagodniejszy i przyjemniejszy, w porównaniu do nikłej jakości ziela, które Ghoul palił przez ostatnie kilkanaście tygodni.
- Musiałaś im całkiem porządnie podpaść, skoro pozwolili mi zrobić z tobą cokolwiek zechcę, tak długo jak będziesz w stanie dalej żyć i patrząc na swoje rany przypominać sobie, z czyjego "rozkazu" zostały one zadane i za co.
Ball uniósł się do pionu, a następnie podszedł bliżej do długouchej i boleśnie nastąpił jej na stopę.
- Szczęście Twoje, że nie jestem sadystą.
Ostatnie słowa były wypowiedziane dość dosadnie, jakby chciał przekazać kobiecie, że im mniejszy opór będzie stawiała, tym szybciej on skończy swoją robotę i skończy na tym co miał zrobić w podstawie zlecenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.19 9:44  •  Ulica Empty Re: Ulica
Uśmiechnęła się tylko, maskując ból wywołany żarem. Nie takie zabawy w życiu miewała, a zdecydowanie nie mogła okazać słabości i strachu. Nie porywało się jej z nudów tylko mając jakiś interes. Co z tego, że teraz była bezwartościowa, bo po tych paru miesiącach na pewno została zdegradowana jak nie uznana za martwą. Ciekawe czy w ogóle się nią przejęli, szukali jej i tęsknili. Chociaż to zależało od pojebańca, który wepchnął dupę na stołek na samej górze. Na którego to przypadło? Większość była potulnymi, cichymi owieczkami słuchającymi rozkazów. Po śmierci Echo tylko Aeq twierdził, że Ao go wybrał do przewodniczenia trzodą, a na koniec i on zniknął. Po nim nikomu nie spieszyło się do zasiadania na tronie i zarządzania półmózgami.
Syknęła po uderzeniu. Uszy ledwie zauważalnie drgnęły, to, po którym przejechało ostrze piekło teraz nieznośnie. Może w łóżku by to jakoś tolerowała, ale na ogół to wyglądało na odwrót i nie ona była tym związanym króliczkiem. Spróbowała poruszyć dłońmi, poluzować więzy. Umiała tak wyginać większość część swojego ciała, że dość szybko wyplątałaby się z liny, gdyby tylko odnalazła odpowiedni koniec sznurka. Zwykle nie zważała również na ból, choć ten odczuwała teraz znacznie mocniej na trzeźwo. Koleś działał jej odrobinę na nerwy. Krążył wokół tematu jak cholerny sęp nad padliną i udawał, że dobrze się bawi. Pewnie tak samo jak ona nie zamierzał tu siedzieć ani chwili dłużej.
- Właśnie widzę - odpowiedziała na ostatnie zdanie, do tej pory się nie odzywając. Odsłoniła zęby, próbując zignorować stopę. No bo to tylko stopa, wcale nie bolało tak bardzo. Mogło gorzej. Na przykład jakby jakaś kość pękła, wtedy na pewno trudniej by to znosiła.
- Kto jest obecnym Prorokiem, panie nie-sadysto? Bo owszem, podpadłam im jak cholera. Na przykład tym, że ratowałam im dupy, kiedy cała zgraja wrogów przylazła ich wyrżnąć w chwili słabości. Czyżby moja taktyka zachowania przy życiu jak najwięcej owieczek Ao zamiast dać im wszystkim zdechnąć uraziła ich uczucia? - zaśmiała się krótko. Tak. Powinna była tamtego dnia nie wychodzić naprzeciw przybyszom tylko siedzieć w swojej komnacie i dowiedzieć się na szarym końcu o tym co w nich uderzyło. Nie wiedziała tylko, że ci wszyscy wściekli nieznajomi przyszli ich zabijać.
- Sądząc po tym, że przyjąłeś zlecenie od przećpanych debili - pewnie jesteś najemnikiem. Co ci zaoferowali? Kilo pomarańczy, swoje marnej jakości narkotyki, życie wieczne i odkupienie? Słyszałam, że pracujecie dla tego, kto płaci więcej - przerwała na krótką chwilę, wpatrując się w twarz mężczyzny. Mrużyła lekko oczy, chciała go rozpracować. Siedział tu długo, dopiero przed chwilą zmienił jakiś beznadziejny susz na prawdziwy tytoń, zupełnie jakby świętował odnalezienie jej. Leżące wokół osuszone butelki wciąż drażniły czułe nozdrza wymordowanej wonią alkoholu. - Co ty na to, że załatwię ci coś dobrego do palenia, picia i dam jedno z piór mojego feniksa, a ty zostawisz mnie w spokoju? Mogłabym prosić o przyniesienie na srebrnej tacy łba tego debila, który uznał mnie za wroga, ale nie lubię się wysługiwać innymi. Nie jestem tchórzem jak on - dokończyła unosząc kąciki warg w górę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.04.19 21:04  •  Ulica Empty Re: Ulica
- Szczerze nie obchodzi mnie twoja historia. To nie było pytanie.
Odszedł od niej i chwilę pokręcił się w miejscu, słuchając propozycji kobiety. W pewnym momencie stanął przy ognisku.
- Przećpanych czy nie...
Przykucnął i wyciągnął ostrze z żaru.
- Niespecjalnie leży to w moim interesie, żeby Ci o tym mówić.
Podszedł do niej i spojrzał pustym wzrokiem prosto w jej.
- A tym bardziej narażać samego siebie dla twojej marnej oferty, widziałem już wielu, którzy oferowali nawet więcej niż ty by uratować swój tyłek.
Chwycił ją za ucho i szybkim ruchem je odciął. Rozżarzone ostrze przypiekło ranę, a zwisające w jego palcach ucho wymordowanej schował do torby.
Gdyby kobieta nie sprawiała większych kłopotów, w postaci wszelakich prób wyrwania się z więzów, Ghoul postanowi wyryć jej na twarzy symbol pokazany mu przez KNW, a w przypadku zdecydowanego ataku z jej strony - jak oznaki przemiany - chwyci za pistolet w kaburze odskakując na kilka metrów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.05.19 1:49  •  Ulica Empty Re: Ulica
 Wystosowany ruch wyglądał w oczach Lysane jakby jakaś inna siła postanowiła go spowolnić. Ręką uzbrojona w nóż przeszywała powietrze z cichym świstem rozbrzmiewających w uszach desperatki; klatka po klatce pokonywała centymetry, dając sekundową chwilę na namysł i wszczęcie ucieczki.
 Rozgrzane ostrze syknęło tuż obok końcówki ucha kobiety. Nie byłoby niczym dziwnym, gdyby na skórze poczuła subtelne muśnięcie ciepła. A jednak broń nie sięgnęła celu – minęła się z nim o pół centymetra.


DODATKOWE:
✘ Lysane:
• piekąca od uderzeń twarz
• poparzona końcówka ucha
• przegryziony język (krew wypełniająca usta)
✘ Deadline: 10.05

Po poście Lysane prawdopodobnie rzucę jeszcze raz swoim. Gdyby coś miało się zmienić, to dam znać na PW.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.19 10:22  •  Ulica Empty Re: Ulica
Nie zamierzała się po prostu dać tej padlinie na srebrnej tacy. Nie czekała grzecznie aż pracująca dla niewłaściwej strony kanalia zrobi swoje, wszak nie była zwierzyną łowną a drapieżnikiem. Splunęła w jego kierunku, celując możliwie w oko, kiedy próbował odciąć ucho, szarpnęła się, próbując też wykonać jakiś ruch nogami. Byłoby świetnie gdyby mogła go podciąć. To on tu się powinien płaszczyć na ziemi w pyle i brudzie, nie ona i jej zbyt wielka duma.
Zebrała w sobie siły, przekierowując je głównie w ręce i pierś. Zaczęła przemianę w harpię, starając się jak najszybciej wyswobodzić z więzów. Dobrze wiedziała, że bez bestii i w tak ciasnym miejscu nie mogła walczyć, zwłaszcza przemieniona. Warknęła jednak ostrzegawczo, gardłowo, jakby pokazując, że osobnik nie jest bezpieczny i wciąż ma szansę zawrócić.
Po przemianie szybko zasłoniłaby się jednym ogromnym skrzydłem, a drugim machnęła tak, żeby posłać żar z ogniska w Żmija. Starała się wydostać z ruiny, cofając szybko w kierunku wyrwy w ścianie, byle na ulicę i w miejsce o wiele bardziej przystosowane do jej rozmiarów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.19 19:14  •  Ulica Empty Re: Ulica
 Więzy pod naporem ulegającego mutacji ciała zaczęły pękać. Siła napierająca na sznur w końcu przerwała jego strukturę, uwalniając wymordowaną z chwilowego więzienia.
 Dobrą decyzją Ghoula okazał się szybki skon, dzięki któremu uniknął dostania się do oczu żaru z ogniska, który poderwało w powietrze machnięcie potężnego skrzydła. Ciasne pomieszczenie wypełnił ciemny, duszący dym i jeśli każdemu z nich zależało na kontynuacji potyczki, to oboje musieli opuścić dotychczasowe lokum.


DODATKOWE:
✘ Lysane:
• piekąca od uderzeń twarz
• poparzona końcówka ucha
• przegryziony język (krew wypełniająca usta)
✘ Deadline: 13.05
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.05.19 20:40  •  Ulica Empty Re: Ulica
Widząc jak kobieta zaczyna wierzgać i rzucać się na boki postanowił się od niej odsunąć, zwłaszcza gdy po chwili mógł zaobserwować wspomniany mu rzez zleceniodawcę proces przemiany. Wyciągnął broń z kabury i wycelował w jej stronę, lecz w tym samym momencie więzy puściły, a ta podmuchem swoich piór wznieciła tumany kurzu.
Najemnik nie myślał specjalnie długo, zacisnął zęby na dolnej wardze i skupił myśl, by aktywować artefakt wszczepiony w oczy.
Jeżeli miał taką możliwość oddał strzał w kierunku kobiety jeszcze w pomieszczeniu, w okolice brzucha, jeżeli jednak nie, wyskoczył za nią przed ruiny i ponownie składając się do strzału, przy użyciu możliwości jakie dawał mu artefakt, starał się pozbawić kobietę możliwości dalszej ucieczki.
Jeżeli żaden pocisk nie dosięgnie celu zrezygnuje z dalszego pościgu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Ulica Empty Re: Ulica
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach