Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 10 z 14 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14  Next

Go down

Pisanie 16.02.19 23:24  •  Taisei - góry niskie - Page 10 Empty Re: Taisei - góry niskie
Po całym tym zdarzeniu z osuwiskiem Elise wróciła do swojej roli - nieobecności. Tylko Berenika i Havoc znali ją tutaj w jakimkolwiek stopniu, a oni byli zbyt zajęci sobą, by zainteresować się ją. Ona sama zresztą nie budowała dużo zainteresowania, stąd też, w ciszy podróżując w pobliżu przewodniczki, przysłuchiwała się rozmowom, ale głównie jej. Nie podsłuchiwała za nadto, podobno to niegrzeczne. Jej uwaga nie pobiegła za nadto ku wiewiórce, poza początkowym spojrzeniem i analizą sytuacji.
Niestety, chyba osoba, a raczej istota jak ona nie nadaje się do tego typu sytuacji. Mogła słuchać, mogła chodzić, mogła dotrzymywać towarzystwa - ale grupy ludzi które w jakimś stopniu się znają i ona jaka miała się wtopić między nimi i nawiązać rozmowę? Nie, to raczej nie przejdzie. Jej system zanotował tą informacje, wiedząc by następnym razem nie próbować angażować się w tego typu zdarzenia, chyba że w jakimś stopniu nawiązują one do zainteresowań lub umiejętności jakie posiada. Niestety jednak, nie była szkolona w karmieniu wiewiórek czy stosunkach międzyludzkich.
To drugie by się przydało. Zdecydowanie.

Krótko, brak pomysłów. Nie chcę blokować kolejki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.19 21:09  •  Taisei - góry niskie - Page 10 Empty Re: Taisei - góry niskie
Nie siedział zbyt daleko, żeby nie słyszeć o czym mówią, a przecież nie rozmawiali szeptem. Nie wiedział czy był bardziej zaskoczony czy zażenowany faktem, że Ver wzięła go w swoją obronę. Przez chwilę dumał nad tym bawiąc się znów swoją przepustką. Zanim wstał, zrobił ich trójce zdjęcie, nieśpiesznie też piknął zdjęcie odalienowanej Elise, która skutecznie zaczynała się mieszać ciemnym ubraniem z ciemniejącym dniem, po czym wstał i przyłączył się do Ver i jej znajomych. Skoro i tak już o nim wspomnieli czy tego chciał czy nie, to równie dobrze mógł pojawić się przy rozmowie osobiście.
- Macie już przygotowane życzenia na spadające gwiazdy? - spytał, choć sceptycyzm wychodzący z tego pytania ciężko było przeoczyć. Skoro nie wierzył w szczęście przynoszące wiewióry (które miał nadzieję, że za chwilę Ylva utuczy skutecznie), czemu miałby robić wysiłek, żeby prosić o coś spalający się w atmosferze meteoroid? Podejrzewał, że w formie zabawy niektórzy uczestnicy mogli je mieć. Sam nie był jeszcze pewien, czy miał siłę prosić wszechświat o cokolwiek.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.02.19 23:57  •  Taisei - góry niskie - Page 10 Empty Re: Taisei - góry niskie
Uśmiechnęła się do Verity, która do nich podeszła. Uniosła dłoń i jej pomachała na przywitanie, przez moment przyglądając jej się uważniej. Nie trzeba było być bystrzakiem aby dostrzec, że się zmieniła. Co prawda na pierwszy rzut oka wyglądała tak samo, ale coś w niej... coś było innego. Ale to na plus. Cieszyła się, że dziewczyna powoli wychodzi ze swojej bezpiecznej skorupy.
Kiedy Ruu zajął się rozmową z dziewczyną, Ylva niepostrzeżenie zniknęła na krótką chwilę. Wróciła zaledwie po parunastu sekundach, szczerząc się szeroko jakby właśnie rozbiła złotą świnkę. I poniekąd zapewne tak było.
- Ruu, Ruu, patrz, wiewiórki! - rzuciła do niego, choć jak na nią dość ściszonym głosem. Powodem takiego zachowania były cztery wiewiórki, które aktualnie chadzały sobie po jej wyciągniętych na boki ramionach oraz z jedną na głowie.
- Skoro mam cztery wiewiórki, to znaczy, że będę miała poczwórne szczęście? - zapytała przechylając głowę lekko w bok, na co jedna z wiewiórek momentalnie ewakuowała się na ramie dziewczyny, gdzie przycupnęła i rozglądała się paciorkowatymi oczami i ruszała małym noskiem.
- Są taaaaakie urocze. A ich ogonki są takie miluuusie~ - westchnęła oczarowana małymi stworzonkami. Najchętniej zabrałaby je wszystkie ze sobą do domu, i kochała do końca świata.
                                         
Ylva
Studentka
Ylva
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ylva Isabelle Harakawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.19 1:47  •  Taisei - góry niskie - Page 10 Empty Re: Taisei - góry niskie
…..Zerknęła na mężczyznę z nutą rozbawienia wymalowaną na twarzy.
Postanowiłeś wziąć udział w wycieczce, na której ogólnie z założenia miało być sporo osób, prawdopodobnie głośnych, tudzież nierozważnych, z towarzystwem robaków i generalnie wysokim prawdopodobieństwem ubrudzenia się, ze względu na nazwisko przewodniczki? Powinnam czuć się ukontentowana? – rzuciła swobodnym tonem, zerkając szybko na godzinę.
„Notabene zawsze chciałem wypowiedzieć życzenie do spadającej gwiazdy”.
Doprawdy? W gruncie rzeczy oglądanie spadających gwiazd ma w sobie coś niezwykłego, a z kolei samospełniające się proroctwo ma olbrzymią moc – powiedziała, a więc to tyle, jeśli chodzi o wiarę pani generał w siłę wyższą.
Klasnęła w dłonie i obróciła się, jednak zastany widok sprawił, że subtelnie uniosła lewą brew. Cztery wiewiórki, co?
Hm, w porządku, widzę, że mamy zaklinaczkę zwierząt wśród nas. – Niekoniecznie spodziewała się takiego obrotu sytuacji, ale przecież nic w tym dziwnego, że życie bywa zaskakujące. – Koniec przerwy, proszę państwa. Zmierzamy teraz prosto na szczyt, proszę odpalić latarki. Teraz czeka nas najbardziej stromy odcinek, mocno pod górkę, dlatego radzę ostrożnie stawiać kroki.
Posłała Mike’owi krótki uśmiech i ruszyła do przodu, oświetlając trasę przed sobą.
Wieczorna pora to teoretycznie najlepszy moment na straszne historie, ale akurat góra Taisei, nie licząc opowieści o nieszczęsnym zaginionym mężczyźnie, nie posiada klasycznych upiornych legend. Z tego raczej słynie jej sąsiadka.  Tutaj co najwyżej niektórzy twierdzą, że gdy widzi się niebieski, błękitny ognik, to znak, że obserwuje cię dziki lis, jeden z Yako, co symbolizuje, że w twoim życiu wydarzyło się wiele nieszczęść – westchnęła cicho, chociaż tego grupa raczej nie usłyszała. – Przypominam, że na szczycie góry znajduje się kapliczka, której nie należy niszczyć, za to można się przy niej pomodlić. O to, z czego ponoć na tej górze pełno, czyli o szczęście.
Po kilku dłuższych chwilach ich nogi stanęły na szczycie niewysokiej góry. Szare oczy Natsumi wychwyciły poruszający się po lewej ciemny kształt, ocierający się o zabytkową kapliczkę. Lis. No proszę, jak na życzenie.
Zajmijcie wygodnie miejsca, wyrobiliśmy się akurat z całym tym odcinkiem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.19 2:28  •  Taisei - góry niskie - Page 10 Empty Re: Taisei - góry niskie
Kąciki ust Havoca wspięły się delikatnie ku górze, niemniej na ustach nie uformował się uśmiech, czy nawet grymas do niego podobny. Tamten całkowicie zniknął, gdy tylko do jego uszu doleciały kolejne, entuzjastyczne krzyki.
   — Powiedzmy zatem, że byłem ciekaw twojej reakcji, gdy mnie tutaj ujrzysz — uznał w ramach kompromisu, choć rzecz jasna jego rozmówczyni miała racje. Nie darzył uwielbieniem ani przyrody, ani krzyliwego tłumu. W myślach powtarzał nigdy więcej, ale jednocześnie wziął odpowiedzialność za swoją decyzje. Zresztą nie miał wyboru. — A to, czy powinnaś czuć się ukontentowana, pozostawię twojej ocenie, Natsumi.  Z naszej dwójki, to ty masz dyplom z psychologii, czyż nie? — rzekł po chwili, tym razem rezygnując ze zwrotów grzecznościowych. Skoro kobieta przeszła ze strefy zawodowej na prywatną, uczynił to samo. Teoretycznie nie byli w pracy.
  Po usłyszani krótkiej wypowiedzi na temat gwiazd, chciał ją zapytać, czy wierzy proroctwa, ale nie miał już okazji. Pani generał obróciła się do niego plecami i przemówiła do tłumu.
  Zakręcił solidnie termos, po czym wsunął go do kieszeni plecaka, uprzednio upewniając się, że herbata z niego nie wycieka, bowiem umoczenie zawartości bagażu  czy też skrawka płaszcza nie było szczytem jego marzeń. Prostując się, dojrzał adresowany ku niemu uśmiech, lecz nie odwzajemnił takowego grymasu. Bez słowa ruszył tuż za przewodnikiem. Dojście na szczyt zajęło im niespełne dwadzieścia minut. Po dotarciu tam zauważył lisa, aczkolwiek widok dzikiego stworzenia, czy też kaplicy nie odcisnął na jego twarzy żadnych emocji. Dorastając  w M-5, żadne wierzenia nie ukształtowały jego światopoglądu. Przeprowadzając się do M-3 w trakcie pierwszej liceum, nawet nie przyszło mu do głowy, by się nawrócić. Był wówczas zapatrzony w książki.
  Rozejrzał się po najbliższej okolicy. Wygodne miejsce, co? Przystanął nieopodal kapliczki. Przygotował się na taką ewentualność, bowiem nie miał najmniejszego zamiaru konfrontować żadnego elementu odzieży z wilgotna trawą. Wyjął z plecaka niewielki ręcznik, po czym rozłożył go na kamiennym stopniu kapliczki. Nie usiadł. Zerknął w kierunku ubranej na czarno kobiety.
  — Przysiądziesz się, Elise? — Pozwolił sobie na subtelny uśmiech, gdy przemówił do sztucznej inteligencji. Zwykle unikał kontaktu z androidami, ale był ciekaw, co skłoniło kobietę do przyjścia w to miejsce. Jako zaprogramowana maszyna z pewnością nie wierzyła w los ani łut szczęścia. Ponadto, jeżeli już się tutaj pofatygował, to nie po to, by wsłuchiwać się w krzyki młodzieży. Rozmowa z kimś wizualnie zbliżonym do jego wieku była mu na rękę, nie umniejszając przy tym Kito oczywiście. Jej towarzystwem nigdy nie gardził.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.19 23:11  •  Taisei - góry niskie - Page 10 Empty Re: Taisei - góry niskie
Perspektywa oglądania wypalających się meteorytów nagle stała się jakby ciekawsza. Rūka zacisnął lekko usta, zdając sobie sprawę, że nie wie, co powinien powiedzieć, a chwilę później dochodząc do wniosku, że szybko stracił swoją szansę bez względu na to, czy górował w konwersacjach, czy nieszczególnie. Ylva w rekordowym czasie wróciła, przykuwając spojrzenia. Przynajmniej spojrzenie Rūki, który obrzucił wpierw ją, a potem resztę rudzielców wzrokiem na granicy załamania. Poczwórne szczęście?
 OCZYWIŚCIE, że na końcu języka miał zdanie w stylu: „Ylv, to niebezpieczne. Nie wiesz, co się z tymi gryzoniami działo”. W tej samej sekundzie nad uchem rozbrzmiały niedawne słowa przyjaciółki („... kij w dupie”) i gwałtownie przeszła mu ochota na upominanie jej. Uśmiechnął się za to kątem ust, wymuszając na sobie przynajmniej szczątkowy spokój.
 Jeżeli rozmowa miała mieć jakikolwiek przebieg, to chyba nie w tym punkcie drogi. Ponad głowami rozbrzmiał głos przewodniczki, a chwilę później Kyōryū trzymał już latarkę. Snop światła kierował głównie w ziemię, wypatrując zdradzieckich korzeni drzew.
 — Życzenia? — podjął wreszcie, zerkając ku Mattowi. Skądś go kojarzył. Skąd? — A to nie byłoby zbyt łatwe?
 „KAŻDĄ sytuację chcesz spierdolić?” — dorzucił Głos w myślach, po którym Rūka, w pełni mobilizacji, starał się uratować przynajmniej skrawek reputacji, w której nie łykał kijów na śniadanie. Odchrząknął, tak modulując barwę tonu, aby chociaż z lekkim przymrużeniem oka zabrzmieć na rozbawionego:
 — Jedno mam. Resztę gwiazd zostawiam w waszych rękach.
 Na szczycie przeciągnął palcem wzdłuż latarki, hacząc kciukiem o przełącznik. Urządzenie zgasło natychmiast, niedługo potem lądując z powrotem w plecaku. Kątem oka zerknął ku Harakawie, jakby łudził się, że przekaże najbardziej dogodne miejsca, z których będą mogli oglądać to niecodzienne zjawisko. Była najbardziej utalentowana, jeśli chodzi o znajdowanie lokacji idealnych do stalkowania.
 Zainteresowanie szybko jednak padło z powrotem na Greenwood. Jeszcze moment pocierał o siebie ręce, jakby z zamiarem rozgrzania dłoni, ale przestał, gdy odgłos tarcia wydawał się jedynym dźwiękiem. Znów to uporczywe drapanie w gardle nie dawało mu spokoju.

TERMIN: 27/02, 20:00.
                                         
Kyōryū
Wojskowy
Kyōryū
Wojskowy
 
 
 

GODNOŚĆ :
きょうりゅう るうか (Kyōryū Rūka)


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.19 20:50  •  Taisei - góry niskie - Page 10 Empty Re: Taisei - góry niskie
 Oczywiście, że nie zdążyła nawet zastanowić się nad swoją odpowiedzią, kiedy na horyzoncie pojawiła się niekwestionowana bohaterka wieczoru ze szczęśliwymi wiewiórkami, sztuk cztery. Jakim cudem zdołała czegoś takiego dokonać, Verity nie paliło się do zadawania pytań. Z sensownych reakcji pozostawał więc już tylko podziw dla tajemniczej sztuki oswajania zwierząt, dzięki której na ramionach rudej koleżanki usadowiły się dzikie zwierzęta. Zazwyczaj takie rzeczy to tylko w filmach Disneya, więc czy nie powinni teraz wszyscy połączyć głosów w jakimś musicalowym kawałku?
 — Są świetne — przytaknęła, sama bez wątpienia zachwycona urokiem leśnych gryzoni. Nie pozostało im jednak wiele czasu na podziwianie, gdyż krótka przerwa właśnie się skończyła. A skoro następnym przystankiem miał już być szczyt, ociąganie się do ruszenia w drogę było generalnie zbędne. Z latarką w dłoni, bo po ciemku na górskich ścieżkach Greenwood była zdolna wyłącznie się zabić, wróciła na szlak wraz z resztą wycieczkowiczów. Powrócił podjęty wcześniej przez Matta temat, wywołując u dziewczyny lekko skonsternowany uśmiech.
 — Nawet się nie zastanawiałam nad życzeniami — przyznała, mimo woli pozwalając nutce zawstydzenia wkraść się między słowa. Poczuła się w tym momencie karykaturalnie wręcz przyziemna, bo od dnia kiedy usłyszała o planowanej wycieczce i postanowiła wziąć w niej udział, nastawiona była na obserwację intrygującego zjawiska przyrody. W ogóle nie przychodziły jej do głowy takie rzeczy jak powierzanie marzeń gwiazdom, czy spadającym, czy wiszącym spokojnie na nocnym niebie. Zamilkła więc taktycznie, nieskora do psucia innym magicznego nastroju swoja opowiastką o tym, że żadna kometa, planeta ani inne ciało niebieskie nie ma wpływu na ludzki los, chyba że akurat wrąbie się z dużą prędkością w ziemię i wszystkich wybije. W ten sposób zdecydowanie nie podbija się serc słuchaczy.
 Wyłapała od strony pani przewodniczki informacje o kapliczce, jednak nawet kiedy stanęli na szczycie i prawie płaski fragment niewysokiej góry ukazał się ich oczom, przeciągnęła tylko wzrokiem po niewielkiej instalacji. Czy chodziło o łapanie wiewiórek, patrzenie w gwiazdy czy też tego typu okołoreligijne rytuały, żadnemu z nich nie zdecydowała się powierzyć swojego losu. Zainteresowała się za to układem jasnych plamek na nocnym niebie, przez chwilę z zadartą głową studiując sklepienie. Zerknęła pobieżnie na zegarek, a potem przeciągnęła wzrokiem po twarzach najbliżej stojących.
 — Jeśli dobrze liczę, to za pięć do sześciu minut powinno się zacząć — podjęła przyciszonym tonem, prawie szeptem. Nie tylko od małego słyszało się z każdej strony o tym, że w lesie nie należy hałasować, ale też nocna atmosfera prosiła się o stonowania wszelkich wydawanych przez siebie dźwięków. Zdając sobie sprawę z panującej wszędzie ciemności, niemal odruchowo wyciągając dłoń w kierunku Rūki, łapiąc kraniec jego rękawa. — Mówili, że gwiazdy powinny przeciąć praktycznie samo centrum nieba, więc stąd będzie świetny widok. — Ponownie uniosła wzrok w górę, wolną ręką wskazując domniemywany tor meteorytów. Nawet rosnące opodal drzewa nie powinny zasłonić im widowiska, tym bardziej że na szczycie las przerzedzał się nieco. Pozostawało czekać.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.19 0:52  •  Taisei - góry niskie - Page 10 Empty Re: Taisei - góry niskie
Jeszcze przez dłuższą chwilę zajmowała się wiewiórkami, nie zwracając najmniejszej uwagi na otoczenie. Wreszcie małe stworzonka, ruszając zaciekawione małymi noskami, zeskoczyły z niej i ruszyły dalej w poszukiwaniu jakiś okruchów bądź czegoś innego do jedzenia, w nadziei na wyżebranie co nieco od ludzi. Już w tym momencie była tak podekscytowana, że nie sądziła aby cokolwiek zaburzyło jej dobry nastrój tego wieczoru.
I nim zdołała się zorientować, wreszcie dotarli na wyznaczone miejsce. Niczym na skrzydłach znalazła się tuż obok Ruuki w momencie, w którym rzucił hasło "życzenie". Przysunęła się bliżej, spoglądając na niego z lisim uśmiechem i błyszczącymi oczami niczym dwie sporej wielkości monety.
- Hoooo? Ho ho ho? Czy ja usłyszałam życzenie? - i chociaż nie powiedziała tego na głos, cała jej postawa mówiła "no dalej, powiedz mi. Jakie życzenie? Jakie, jakie jakie?" Szybko jednak zmieniła nastawienie widząc wzrok chłopaka na sobie. Wyprostowała się dumnie przyjmując na klatę wyzwanie, jakie przed nią postawił. Znaleźć odpowiednie miejsce do oglądania, tak? Nie ma sprawy, robi się! Zaczęła rozglądać się dookoła, węszyć, badać teren stopami aż w ostateczności wskazała palcem na płaski głaz.
- Tam, tam będzie odpowiednie miejsce! - powiedziała radośnie i poprawiwszy plecak na swoim ramieniu, od razu podeszła do wskazanego miejsca przez siebie i wdrapała się na niewielką wysokość. Następnie wytargała z plecaka koc i rozłożyła go na kamieniu, żeby przypadkiem jej chude duspko nie zmarzło. Usiadła wygodnie i zadarła głowę, wpatrując się w gwieździste niebo z rumieńcami niczym mała dziewczynka.
                                         
Ylva
Studentka
Ylva
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ylva Isabelle Harakawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.19 21:36  •  Taisei - góry niskie - Page 10 Empty Re: Taisei - góry niskie
Tak, im więcej pojawiało się "błahostkowych" czynników tej wycieczki, tym więcej wagi system nadawał twierdzeniu że zrezygnuje z następnej możliwej opcji takiego spotkania. Być może nauka przebywania między ludźmi i umiejętność przebywania z nimi przyjdzie z czasem, być może nie. Jakby jednak nie było, w tej chwili jedyne na co mogła się Elise wysilić, to "pokerface" w trakcie obserwacji jak jej niedoszła "pacjentka" zajęła się dokarmianiem dzikich wiewiórek. System nie odnajdował w tym zjawisku tego, z czego Ylva się ekscytowała. Dla niego to było zdarzenie, przypadkowa szansa natrafienia na zwierzęta zanęcone przez częste wycieczki jakie dostarczają im łatwego jedzenia. Nic niezwykłego.
Życzenie do gwiazdy. Tak, podobno istnieje zwyczaj by złożyć życzenie wobec spadającej gwiazdy i nikomu o nim nie powiedzieć, a być może wtedy się spełni. System oczywiście nie był w stanie pojąć powiązania między zjawiskiem astronomicznym a spełnieniem określonego pragnienia danej osoby, to nic dziwnego. Nawet jeśli potrafiła "zaakceptować" że coś takiego istnieje, nie potrafiła tego zrozumieć. To zaś powodowało że nie "myślała" o tym, by niepotrzebnie nie powodować przeciążenia systemowego. Jeszcze tego tu brakowało.
Latarki, tak, dostali je chyba na dole? Po chwili upewnienia się że ma takową, maszyna odpaliła generujący smugę światła przedmiot, trzymając go sztywno przed sobą, by oświetlić kroki. Nawet najmniejszego drgnięcia smugi. Jej oczy były skupione na podłożu pod nią, gdyż wedle przewodniczki, jest to stromy i dość niebezpieczny kawałek, a jej waga może sprawić że ziemia osunie się jej spod nóg. Stąd też stąpała ostrożnie, i udało się jej.
Jej receptory słuchowe wychwytywały różne słowa członków wycieczki, lecz żadne z nich nie wymusiło na niej reakcji. Ani błękitny ognik, ani ocierający sie o kapliczkę lis.
Dopiero faktycznie zareagowała, gdy ktoś zwrócił się bezpośrednio do niej. Ku zaskoczeniu systemu, był to Mike, jaki nie pokazał zbyt wielkich chęci kontaktu z nią dotąd. Maszyna przechyliła nieznacznie głowę spoglądając na mężczyznę, nie spodziewając się tej propozycji. - Nie sądziłam że zechcesz nawiązać ze mną kontakt po raz kolejny. Nie odmówię, o ile to nie jest dla Ciebie kłopot. - Przytaknęła kiwnięciem głową na propozycje, odwzajemniając subtelny uśmiech. Owszem, Havoc zaproponował to, lecz mógł to robić z czystej grzeczności i skonfrontowany z tym być może powie prawdę o tym że tego nie chce. A może i nie.
Zbliżyła się, spoglądając na małe, przygotowane miejsce siedzące. Nie była pewna czy mogła spocząć na nim, stąd też zaczekała aż najpierw mężczyzna zajmie miejsce, by następnie przysiąść się obok. - Mam wrażenie że możemy dzielić teraz jedną myśl. Nie był to dobry pomysł by dołączyć do tej wycieczki, prawda? - Spytała, spoglądając na Mike'a. Prosto z mostu, jak zawsze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.02.19 17:41  •  Taisei - góry niskie - Page 10 Empty Re: Taisei - góry niskie
Wspinaczka na punkt docelowy nie była aż tak ciężka jak się martwił, ale i tak musiał pod koniec złapać moment, żeby wyrównać oddech. "Góra pełna szczęścia, co?" Pomyślał gorzko, podsumował z wątpieniem usłyszane dziś wszystkie historie. Szkoda, że był skłonny uwierzyć tylko w te nieszczęśliwe i bardziej upiorne, o zaginionym mężczyźnie i błędnym ogniku. Może rzeczywiście więcej satysfakcji doznałby odwiedzając górę obok, która jak wspomniała Kraska, była tutejszym zbiorowiskiem ogniskowych gęsią skórę produkujących historii. Na wszelki wypadek nie rozglądał się dookoła w poszukiwaniu błędnych światełek i lisich ślepi. Zamiast tego zadarł głowę obserwując nieboskłon w czasie słuchania pełnych wskazówek szeptów Verity. Zaraz potem, za słowami przewodniczki, zaleźli sobie wygodne miejsce do siedzenia. Tak niewiele brakowało do rozpoczęcia się wydarzenia Spadających Gwiazd, a jednak Matt zawiesił głowę i wpatrywał się zamyślony w ziemię, jakby nagle zapomniał po co tu przyszedł. Było ciemno, świszczało od czasu do czasu wiatrem pomiędzy drzewami, było jeszcze chłodniej niż wcześniej i nie mógł się otrząsnąć z myśli, z którą maszerował do tego punktu przez cały czas.
- Obiecałaś, mieliśmy oglądać je razem... - wymamrotał nikłym szeptem do siebie, zatopiony w swojej głębokiej kałuży myśli. Gmerał palcem w ziemi, odtwarzając w głowie obietnice siostry, że nawet jeśli wyjedzie do M3 na studia, to ona obiecuje, że go odwiedzi, że razem obejrzą ten fenomen, rozstrzygną głupi zakład kto zrobi lepsze zdjęcie gwiazdom... Westchnął i rozejrzał się dookoła, łapiąc w półmrokach sylwetki reszty podróżników. W ostatniej chwili popatrzył na Verity, żeby wreszcie ocknąć się i za jej przykładem skierować wzrok ku niebu.
W gotowości miał swoją przepustkę do zrobienia zdjęcia. Nawet z ich super technologią zdjęcie prawdopodobnie wyjdzie zbyt ciemne, żeby dało się tam cokolwiek zobaczyć, ale hej - na sto procent wygra zakład siostrą. "Wprawdzie walkowerem, ale jej strata strata." Pomyślał z satysfakcją, która mogła się wydobyć tylko z serca, uważającego się mega sprytnego, zadowolonego ze złapanej przez siebie okazji, młodszego brata. Uśmiechnął się do siebie, wypatrując pierwszych łuków spadających gwiazd.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.03.19 0:23  •  Taisei - góry niskie - Page 10 Empty Re: Taisei - góry niskie
Z cierpkim uśmiechem tancerza, któremu niezgrabna partnerka co krok depcze po piętach odchylił lekko głowę, by znaleźć się przynajmniej milimetr dalej od Harakawy. Nie patrzył na nią, tylko gdzieś w bok od siebie, trzymając usta powyginane w ten karykaturalny bajzel na twarzy. Czuł badawczą siłę, z jaką przyjaciółka drążyła w nim dziurę, ale naprawdę, nie miał zamiaru powiedzieć co górowało w jego liście celów.
 — Wiesz, że wtedy się nie spełni — przypomniał jej na odczepnego, wreszcie ukradkiem zerkając ku niższej dziewczynie. Zresztą, Ylva stanowiła żywy dowód na to, że życie to tylko pasmo krótkich chwil. Potrzebowała zaledwie sekundy, aby zmienić temat, a potem kolejnej, by na dobre zapomnieć o pierwszym.
 Jej energiczna natura zdawała się jedynym żywym... czymkolwiek w okolicy. Tak naprawdę wszyscy ściszyli głosy albo całkowicie zamilkli. Znaleźli sobie konkretny punkt i z niego wyczekiwali fenomenu, który lada moment miał przecinać niebo setkami spadających meteorytów. Rūka także miał zamiar ruszyć się z miejsca, ale jeszcze nim decyzja na dobre wykiełkowała, poczuł lekkie szarpnięcie za rękaw.
 Machinalnie powiódł wzrokiem w lewo, obrzucając Verity spojrzeniem ciemnych tęczówek. Próżno się w nich było doszukiwać szczegółowo zarysowanych emocji, a teraz, gdy większość powyłączała latarki i pogasiła identyfikatory, mrok przykrył ich oblicza dodatkowymi warstwami ciemności. I bardzo dobrze.
 Musiał wyglądać głupio z opadniętą szczęką i zmarszczonymi brwiami. Co prawda zachował idiotyczną minę dosłownie na moment, a potem przywołał naturalną maskę... poza tym Verity... do diabła, wszyscy wycieczkowicze byli zajęci oglądaniem nieba, więc czym on się w zasadzie martwił?
 Dotknął palcami karku, drugą rękę obracając — tylko po to, aby chwycić dłoń Greenwood, jakby spodziewał się, że za chwile postanowi go puścić i na powrót zniknie wśród odległości nie do pokonania. Wzrokiem potoczył po obecnych, hacząc nim o Matta mamroczącego pod nosem jakieś słowa, a potem na Ylvie, która ledwie metr dalej, przycupnięta na głazie, czekała na rozpoczęcie całego przedstawienia.
 To zmusiło także jego, aby zadrzeć brodę i spojrzeć w górę. Pierwsze punkty zaczęły ślizgać się po niebie, zostawiając za sobą białe, emanujące światłem półkola.

TERMIN: 06/03, GODZINA 20:00.
                                         
Kyōryū
Wojskowy
Kyōryū
Wojskowy
 
 
 

GODNOŚĆ :
きょうりゅう るうか (Kyōryū Rūka)


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 10 z 14 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach