Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 13 1, 2, 3 ... 11, 12, 13  Next

Go down

Pisanie 07.04.15 16:58  •  Pub. Empty Pub.
Pub "Zone".
Pub. EUNjWwl

Styl typowo angielski, właściciel zadbał o to aby jak najbardziej oddać klimat jego rodzinnego miasta i pijalni, w których nieraz przebywał. Znajduje się tutaj tuzin stolików i stołów, przy których można zasiąść z wybranym alkoholem w ręku (i jeżeli sobie ktoś życzy to również z ciepłym posiłkiem) razem ze swoimi znajomymi i rozprawiać o czym dusza zapragnie. Przy ladzie jednak znajdują się stołki, przeznaczone dla samotników, którzy albo szukają kompanii do picia, albo chcą pogadać lub pożalić się barmanowi na wredną teściową, zrzędliwą żonę, dzieci w buntowniczym wieku czy po prostu otaczający ich świat, albo po prostu w spokoju napić się dobrego trunku.
Toalety można znaleźć idąc w głąb korytarza, który znajduje się obok ściany ozdobionej zdjęciami pracowników i znanych gości, którzy zawitali do "Zone".


Ostatnio zmieniony przez Sleipnir dnia 17.09.15 14:56, w całości zmieniany 4 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.15 1:12  •  Pub. Empty Re: Pub.
Weszli od zaplecza, użył swoich kluczy. Kiwnął kucharzowi na przywitanie i powiedział mu na stronie kilka słów, widać, że ostrożnie dobierał pracowników bo ten od razu przyjął je do wiadomości i nie kwestionował ani niesionej przez niego smoczycy ani drugiej, która wyglądała jakby wyszła z krwawej łaźni.
Po skonsultowaniu z kucharzem kilku faktów ruszył na po schodach na górę, jego biuro znajdowało się obok drugiej spiżarni i było świetnie wyciszone więc mieli pewność że niczego im nie zabraknie i będą mogli w spokoju porozmawiać.
W środku znajdowało się biurko z komputerem, oraz sporej wielkości dębowy stół, cztery krzesła oraz sofa, na której położył One.
Po chwili usłyszał pukanie do drzwi, otworzył więc je szybko i przejął dużą tacę od swojego pracownika, po czym zamknął drzwi na klucz.
Rozłożył zawartość tacy na stole.
Apteczka, w której znajdowały się bandaże, plastry i wszelkiego rodzaju przedmioty służące do pierwszej pomocy, butelka mocnego alkoholu, oraz telefon.
Pierwsze co zrobił to wręczył apteczkę Jarv.
- Obsłuż się, nawet jeżeli twoja skóra regeneruje się tak szybko to może ci się przydać, może to też odkazić alkoholem jeśli potrzebujesz. - Powiedział, po czym sięgnął po telefon i zadzwonił gdzieś.
- Tutaj Sleipnir, masz chwilę? Potrzebuję lekarza na wczoraj do knajpy. Dziękuję, do zobaczenia. Typowa męska rozmowa, 15 sekund i sprawa załatwiona. Stwierdził że w międzyczasie może się napić. Sięgnął do barku po 2 szklanki i wyciągnął jedną z butelek, przelał zawartość do szklanek i podał jedną z nich swojemu gościowi.
- Otóż nie będę niepotrzebnie owijał w bawełnę, interesuje mnie działanie waszej organizacji. Wiem jak idiotycznie to musi brzmieć, ale chciałbym się dowiedzieć o Smokach jak najwięcej. - Powiedział po zwilżeniu gardła trunkiem. Łowcy już od dawna mieli zamiar dowiedzieć się więcej o tej grupie najemników. Potrzebowali wiedzieć jak bardzo SPECe wykupili sobie już ich lojalność, czy jest jeszcze jakakolwiek szansa na to że postawią się po ich stronie frontu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.15 10:57  •  Pub. Empty Re: Pub.
Na krótko wpatrzyła się w trzymaną apteczkę, po czym odłożyła ją na biurko.
Podczas marszu zdążyła wydobrzeć. Nie było sensu marnować zapasów Łowcy.
Przez chwilę stała przy biurku, oglądając pomieszczenie.
Było takie...
Zmrużyła oczy.
Czyste.
Chociaż pewnie w porównaniu do standardów Decperacji nawet tutejsze śmietnisko mogłoby się wydać schludne.
Przyjęła szklankę, ale zaczekała, aż mężczyzna napije się pierwszy.
Kiedy zaczął mówić, pociągnęła nosem nad trunkiem.
Nic.
Wzięła łyk.
Nic.
Tylko ciepło w gardle.
Łowca skończył przemówienie.
Uniosła szklankę do światła, próbując ustalić kolor płynu.
Czer... brązowy...?
Coś w ten deseń.
Chyba.
Ciężko powiedzieć.
- Mhm... - zamruczała - Tak. Brzmi idiotycznie.
Milczała przez chwilę.
- Ja za to chciałabym się dowiedzieć, skąd pomysł, że ot tak wszystko powiem? - spytała, nie spuszczając oczu z trunku.
Samo założenie, że będzie tu grzecznie siedzieć i odpowiadać jak maszyna na jego wszystkie pytania było śmieszne.
Niby dlaczego? W ramach spłaty jego wyimaginowanego długu?
Dla One?
Bez przesady.
Jedyne, co go ratowało to fakt, że nie miała na niego zlecenia.
Darmowa robota nie była w jej interesie. Ale narażanie się Drugsom tym bardziej.



zranione udo - średnie utrudnienie chodzenia (4/4)
uszkodzony staw (3/3)
- już zdrowa i wesoła
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.15 12:21  •  Pub. Empty Re: Pub.
Oczekiwał przyznania mu racji na temat jego pomysłu, wiedziałby dzięki temu, że nie rozmawia z kimś zbyt optymistycznym i niezbyt rozgarniętym.
Odpowiedź Jarv rozwiała wszelkie wątpliwości na temat tego czy warto z nią rozmawiać, choć jej skupienie na rozmowie było na poziomie czterolatka.
Ehhh, zwilżył ponownie gardło alkoholem i odpowiedział na niezadane pytanie.
- Whisky, kolor dębowy jest uzyskiwany przez beczki, w których jest trzymane, czyli jak zapewne się domyśliłaś - dębowe. Smakuje ci? - Zapytał, po czym postawił szklankę na stole i zaproponował coś do jedzenia, sam lubił dobrze zjeść po akcji.
- Otóż pomysł ten powstał przez to, że wiem, że ot tak wszystkiego nie powiesz. Dobrze wiem, że waszą lojalność się nie zdobywa a kupuje. Proponuję ci udzielanie informacji na temat zgłoszeń SPECów, na kogo, na co i kogo u was mają zamiar mieć lub już mają w garści. Krótko mówiąc, wszystko co związane z mundurowymi chciałbym żeby lądowało również u mnie. - Powiedział stonowanym głosem po czym napełnił ponownie szklanki.
Jego medyk powinien zaraz się zjawić dzięki czemu może zdobędzie choć odrobinę skupienia i uda im się dojść do sensownego konsensusu.
- Zapłatę jaką sobie za to życzysz ty lub twoja organizacja chciałbym usłyszeć od ciebie. Nie mam zamiaru cie szantażować twoją przyjaciółką czy tym, że znajdujesz się teraz na terenie rebeliantów.
Zabawne, jeszcze godzinę temu pakował w nią kule w wiadomym celu a teraz siedzi z nią jak ze starą znajomą w jego biurze i próbuje zdobyć kolejnych sojuszników.
Kiedy usłyszał charakterystyczne pukanie do drzwi, wstał i przekazał krótką informację smoczycy.
- Możesz swobodnie przy nim rozmawiać, ale sama dobrze o tym wiesz. - Powiedział lekko żartobliwym tonem po czym otworzył drzwi.
- Chyba nie muszę was sobie przedstawiać, prawda? - Powiedział z ledwo widocznym uśmiechem na twarzy kiedy do pokoju wszedł Blight.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.15 14:17  •  Pub. Empty Re: Pub.
Telefon. Od Sleipnira. Stwierdził, że potrzebuje medyka i to natychmiast. Ikar rozejrzał się po Sali pełnej chorych. Nie wyglądali, jakby mieli gdzieś uciekać. Lilo powinna dać sobie radę. Niekoniecznie uśmiechał mu się pomysł wychodzenia teraz na powierzchnię, ale Marcus brzmiał poważnie. A on nie powinien odmawiać w takich sytuacjach. Cóż miał zrobić. Potwierdził gotowość i obiecał stawić się na miejscu jak najszybciej. Badania ruszały dopiero za tydzień, jak uprzątnie laboratorium, więc poza pilnowaniem chorych, nie miał teraz nic do roboty. Złapał więc swoją podręczną torbę lekarską i pobiegł w kierunku wyjścia. Po drodze zabrał okulary przeciwsłoneczne i pozbył się okrwawionego fartucha. Lepiej nie wywoływać paniki wśród ludzi.
Dotarcie do knajpy zajęło mu chwilę, zwłaszcza gdy musiał uważać na wojskowe patrole. Liczył, że kamery, których widział sporo, nie zarejestrowały jego twarzy zbyt wyraźnie. Element zaskoczenia wciąż stanowił jeden z jego atutów. S.SPEC nie powinno wiedzieć, że ich naukowiec stał się łowcą.
Wkroczywszy do środka, rozejrzał się szybko. Nie było ich w głównej sali. Zadał pytanie barmanowi. Opisał go i usłyszał, że to właściciel lokalu. Znalezienie go teraz nie było takie trudne. Udał się na górę i zapukał do drzwi. Sleipnir otworzył, znaczy, że Anterio trafił dobrze.
- Witaj. – mruknął wchodząc szybko do środka. Słowa Marcusa dotarły do niego dopiero w chwili, gdy zobaczył ją.
Smoczycę, która pozwoliła mu odejść wtedy, w rezydencji.
Co ona tu robi?
- Co tu robisz? - powiedział cicho, po czym skierował się w stronę sofy, dostrzegłszy leżącą tam kobietę. Położył torbę na ziemi. Stanąwszy bliżej dostrzegł w jakim stanie się znajduje. Przyjrzał się rannej kończynie. Pokręcił z niedowierzaniem głową i skrzywił usta. Kiedy odwrócił się do pozostałych osób w pokoju, po uśmiechu nie pozostał ślad.
- Podejrzewam, że to o nią wam chodzi, mam rację? Jest w fatalnym stanie. Nie dziwię się jej, że straciła przytomność, skoro tylko tyle zostało z jej ręki. Już nią nie porusza, tego jestem pewien. Czeka ją amputacja, w najlepszym razie. – wyrzucał z siebie słowa w pośpiechu, nie wiedząc dlaczego widok najemniczki wyprowadził go z równowagi. – Tyle mogę stwierdzić po pierwszym spojrzeniu. Ale taki szok może w pewnych przypadkach wprowadzić człowieka w stan komy. Śpiączki, innymi słowy. Tutaj tego nie stwierdzę, ale jeśli do jutra się nie obudzi, szanse na powrót ma nikłe. Około dwudziestu procent.
Mówiąc to, patrzył na Sleipnira. Dlaczego ta kobieta był na tyle ważna, by go do niej wzywać? Przecież to Smoczyca. Oni powinni mieć swoich medyków. Cóż. Jeśli go poprosi, zrobi ile będzie w stanie, ale to nie będą cuda.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.15 14:59  •  Pub. Empty Re: Pub.
Czyli brąz.
Na pytanie o smak wzruszyła lekko ramionami. Brak odpowiednich zmysłów stanowczo utrudniał określenie preferencji smakowych.
- Ciężko stwierdzić.
Odstawiła szklankę na biurko, obok apteczki.
I ponownie wsłuchała się w wypowiedź mężczyzny, tym razem nie spuszczając z niego czarnych oczu.
Wbrew pozorom cały czas miała na uwadze to, co do niej mówił.
Cały czas.
Miałaby ustanowić nowy kontrakt? Sama, bez skontaktowania się z siedzibą?
Skrzyżowała ręce i oparła się o biurko.
Pukanie.
Spojrzała w stronę drzwi.
Wszedł medyk na telefon, którego wcześniej wezwał Łowca.
- Możesz swobodnie przy nim rozmawiać, ale sama dobrze o tym wiesz.
Naprawdę?
Uważniej przyjrzała się nowo przybyłemu.
Czyżby coś jej umknęło?
- Co tu robisz?
Lekko przekrzywiła głowę.
Tak. Stanowczo coś jej umknęło.
- Chyba nie muszę was sobie przedstawiać, prawda?
Byłoby miło.
W milczeniu obserwowała lekarza, słuchając diagnozy i zastanawiając się, skąd powinna go znać.
Dwadzieścia procent. Marne szanse powrotu do zdrowia.
...Jakieś zlecenie. Jakżeby inaczej. Ale jakie?
Chyba może uznać One za straconą. Warzywko nikomu się nie przyda.
...Ostanio nie miała styczności z Łowcami, więc skąd niby...
...
Zaskoczyło.
Rezydencja.
Ale hej, było ciemno. Miała prawo go nie pamiętać.
- Mamy tu zostawać aż do jutra? - mruknęła pod nosem, bardziej do siebie.
Nie podobało jej się to.
Ale przejdźmy do rzeczy.
- Co do oferty - przeniosła wzrok na Sleipnira - Ustalanie warunków nowej umowy wykracza poza moje kompetencje. Gdyby wieczna - skinieniem głowy wskazała na One - Była w lepszej formie, moglibyście porozmawiać. Ale w tej sytuacji mogę tylko przedstawić propozycję reszcie Drug-on, kiedy  - jeśli - wrócę.
Przeniosła spokojny wzrok na drugiego Łowcę.
No proszę. Więc puszczenie go wolno było dobrą decyzją.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.15 15:15  •  Pub. Empty Re: Pub.
Widać, że dobrze dobierał sobie kompanów, wierzył słowom Blighta, ale nie miał zamiaru ich tutaj trzymać do jutra. Łowca, Wymordowany najemnik i jego szefowa razem spędzający noc? Może jeszcze kocyki i romantyczne filmy przynieść, dajcie spokój.
- Spokojnie, mi też się nie podoba pomysł trzymania was tutaj tak długo. - Powiedział w stronę Jarv, której zapewne nie byłoby możliwe do wychwycenia gdyby nie cisza panująca w biurze.
Wieczna.
Kim jest kurwa wieczna u nich? Nie wiemy jakie posiadają rangi, tak samo oni zapewne nie wiedzą o naszych, ale mógł wydedukować, że One jest jej szefową.
No cóż, w takim razie posypał się jeden z głównych filarów w ich organizacji.
- Jeżeli mógłbyś to sprawdź czy jej życiu nie zagraża nic na tyle poważnego, że nie dożyje jutra. - Skierował prośbę do Blighta, po czym zwrócił się w stronę smoczycy.
- Mam dla ciebie w takim razie propozycję. Ciężko będzie ci się teraz dostać do siedziby niosąc Caroline w tym stanie i nie uszkodzić jej bardziej. Niech pozostanie tutaj do jutra, ty w międzyczasie powrócisz sama do swojej organizacji i zdasz raport. Wrócisz z kimś kompetentnym lub po prostu z informacjami czy zgodą na przeprowadzenie umowy ze mną. Odpowiada ci to? - Powiedział zimnym i oficjalnym tonem, nie podobał mu się fakt, że musi niepotrzebnie tracić czas, ale nie miał na to wpływu.
Pozwolił Blightowi zająć się wieczną po czym wychylił kolejną szklankę trunku.
- Zapewne już się domyśliłeś, ale jak widać fabryka została zniszczona, kapitan niedługo powinna pojawić się w bazie, zadbajcie o to żeby udzielić jej pomocy medycznej. - Powiedział już znacznie cieplejszym tonem, w końcu jest różnica między nim a smoczycą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.05.15 23:59  •  Pub. Empty Re: Pub.
Przysłuchiwał się ich rozmowie z ciekawością. Marcus widocznie poczynił jakąś propozycję, na którą Smoczyca nie mogła się bezpośrednio zgodzić, ale nie mogła też jej odrzucić, co stawiało ją w niezbyt ciekawej sytuacji. Usłyszał coś o wiecznej. I, że nazywała się Caroline.
Nazywa się. Jeszcze nie umarła.
Ale jest blisko.

Zakodował sobie, że wieczna jest postawiona wysoko w hierarchii na tyle, by podejmować samodzielnie pewne decyzje. Uśmiechnął się lekko. No cóż, widocznie najemnicy spotkają się wkrótce z kryzysem.
Kiwnął głową i przystąpił do oględzin najemniczki na prośbę Sleipnira. Najbardziej zmasakrowana była ręka. To dość oczywiste. Zbyt nienaturalny kąt wygięcia. Wyjął z kieszeni nóż i rozciął rękaw. Skrzywił się. Nie wyglądało to dobrze, ani trochę. Krew cieknąca z pękniętych naczyń włosowatych i żył dawała mu do zrozumienia, że powinien reagować szybko. Rozpruł rękaw do końca. – Potrzebuję wody, żeby przemyć ranę. – rzucił w tył, skupiony na poszukiwaniach opatrunków w swojej torbie. Są, znalazł je. Założył opaskę uciskową na wolny fragment, bez widocznych pęknięć skóry, po czym zaczął delikatnie osuszać kończynę chusteczką. Musiał widzieć, co należy z tym zrobić.
- Jutra powinna dożyć. Będzie jednak problem, co dalej? Amputacja czy szpital? – odwrócił się w ich stronę. Niech decydują. Przyjrzał się jej. Wyglądała zadziwiająco ludzko. Ale oni wszyscy tak wyglądają. Chociaż ona była zbyt zadbana, jak na Desperatkę. Cóż, jest sposób, żeby się przekonać. Rozpruł drugi rękaw. Jest. Przepustka. – Ona jest człowiekiem? Może upozorujcie wypadek samochodowy i dostarczcie ją do szpitala, niech się nią zajmą. Bo ani my, ani tym bardziej wy – zwrócił się do najemniczki – nie jesteśmy w stanie utrzymywać ją przy życiu. Nam brakuje miejsca, rannych zawsze w bród, a wy nie macie technologii, żeby przeżyła tam choćby tydzień… - przerwał, jakby się zastanawiając – Chociaż to może być ostateczna deska ratunku. Jeśli zależy wam na jej życiu, a stan będzie terminalny, to zostawienie jej na skażonym pustkowiu będzie chyba najlepszym sposobem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.05.15 22:23  •  Pub. Empty Re: Pub.
Propozycja strzelca była dość sensowna.
Ale zanim cokolwiek w tej sprawie postanowi, musi się rozprawić z kwestią Wiecznej.
Przez chwilę nie odrywała wzroku od medyka.
Zostawić ją tutaj? I co potem?
Nie. To niekorzystna opcja.
Amputacja też jej się nie uśmiechała.
Zaś na pustkowiu One może przeżyć, albo nie. Loteria losu.
Lekko odepchnęła się od biurka i wolnym krokiem okrążyła pokój, z beznamiętnym wzrokiem wbitym w podłogę.
Paradoksalnie - ostatnia propozycja wydała jej się najbardziej sensowna.
Zostawić jej nie może, amputacja uczyni ją praktycznie bezużyteczną, a jeśli przeżyje pustkowie, będzie jeszcze bardziej przydatna, niż dotychczas.
A jeśli umrze - trudno. Wypadki się zdarzają.
Ale to nie pierwszy lepszy Drugs, tylko Wieczna. Nie powinna tak beztrosko szastać jej życiem.
Zatrzymała się na środku pokoju i zwróciła ślepia na Łowców.
- Zostawiam ją tutaj. O szpitalu nie ma mowy. - oświadczyła spokojnie.
Nie miała gwarancji, że materiał genetyczny One był czysty. Nie była wymordowaną, ale spędziła w Desperacji wystarczająco dużo czasu, żeby coś na sobie przenieść. A gdyby tutejszym lekarzom coś się nie spodobało, mieliby kolejny problem.
Co prawda - dopiero co sam S.SPEC wynajął Drugsów. Ale po nieudanej misji mogą nie być skorzy do pomocy.
- Co do zarysu umowy - skrzyżowała ręce i uważnie przyjrzała się Sleipnirowi - Jak rozumiem, od Drug-on oczekuje się informacji na temat posunięć S.SPEC-u. - na krótko przeniosła wzrok na medyka, po czym wróciła do pierwszego mężczyzny -Co w zamian oferują Łowcy?
Gra musi być warta świeczki, żeby w ogóle ją podjąć. Żeby propozycja Łowcy została wzięta pod uwagę, musi wiedzieć, ile na wstępie są gotowi zaoferować.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.05.15 16:58  •  Pub. Empty Re: Pub.
Podał Blightowi miskę z wodą tak jak prosił, po czym wysłuchał co ma do powiedzenia.
Amputacja? Kończynę zawsze można zastąpić w dzisiejszych czasach, dzięki temu mogłaby się stać nawet silniejsza.
Szpital został od razu skreślony przez drugą smoczycę a w tej sprawie wybór należał głównie do niej.
Próba zrobienia z niej Wymordowanej? Równie dobrze mogliby rzucić ją wilkom, szansa na to, że ją przygarną i wyleczą byłaby równie wysoka jak to, że przeżyje na Desperacji.

- Dobry wybór. - Powiedział z równie spokojnym głosem co jego rozmówczyni.
Kiedy usłyszał dalszą część jej wypowiedzi, uśmiechnął się lekko i pokazał jej jeszcze bardziej dobitnie jego karty.
- Jak widać uratowaliśmy życie twojej szefowej, zapewne bez pomocy medycznej, którą otrzymała tak szybko nie przeżyłaby. - Po tych słowach spojrzał na leżącą na kanapie Caroline i po chwili dodał oficjalnym tonem.
- Za wszelkie udzielone informacje na temat S.SPEC otrzymacie pomoc w postaci informacji zdobytych przez rząd na wasz temat oraz pomoc w wykonywaniu zadań szkodzących wojsku. A nóż uratujemy was od nagłego nalotu od strony niebieskich dzięki jednej, małej informacji, którą zdobędziemy? - Zapytał retorycznie. Wszystko co oferował Łowcy mogli spełnić bez większych problemów więc nie porywał się z motyką na słońce, w końcu nie od wczoraj uprzykrzają życie rządowi, a na dodatek mają po swojej stronie sporą część Desperacji.
Zdobycie sojuszu z kolejną wpływową organizacją dałoby im znaczną przewagę więc musiał zrobić wszystko aby zdobyć kolejnych zwolenników.
- Więcej szczegółów omówię z kimś kto ma do tego predyspozycje więc proszę, nie trać czasu i wyruszaj do swojej siedziby. Tylko niech osoba, która przybędzie nie wchodzi frontowym wejściem, wole aby nikt niepotrzebnie nie wypatrzył tutaj kogoś wpływowego.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.05.15 17:55  •  Pub. Empty Re: Pub.
Przez moment nie spuszczała oczu z Łowcy, zastanawiając się.
Informacje za informacje.
Dodatkowa pomoc dla Smoków.
Ładna oferta.
- Przedstawię waszą propozycję.
Pozostaje sprawdzić, jak bardzo wiarygodna.
Ale to już nie jej rola. Przynajmniej na ten moment.
- Potrzebuję czegoś do pisania. I instrukcji, jak tu najprościej trafić.
I przy okazji - jak stąd wyjść.
Było ciemno. Nie pamiętała, którędy tu przyszli.
Nie miała pojęcia, gdzie się znajduje.
A krótka instrukcja ułatwiłaby życie nie tylko jej, ale też ewentualnemu wysłannikowi Drug-on, gdyby umowa faktycznie została zawarta.
Sięgnęła do wewnętrznej kieszeni kurtki.
Pozostawały dwa niewygodne fakty.
Pierwszy: zawaliły. Fabryka wyleciała w powietrze.
Spojrzała na medyka, potem na nieprzytomną Drug-on.
Drugi: zostawia pokiereszowaną One w zastaw. Nie ma gwarancji, czy jej do czegoś nie wykorzystają. Zakładając, że Wieczna jakimś cudem przeżyje.
Chociaż częściowa zmiana kadry mogłaby wyjść Smokom na dobre.
O ile na dane stanowisko nie wskoczy ktoś jeszcze gorszy.
...Jakieś pozytywy?
Przeniosła wzrok przed siebie.
Ma maskę, której i tak pewnie nie wykorzysta.
W tych czasach 'ciała nie odnaleziono' generuje zbyt wiele wątpliwości.
Ale przynajmniej personel fabryki ocalał. Jeśli to cokolwiek znaczyło.
Na jej laickie oko maszyneria była warta kilkaset razy więcej, niż pracownicy. Ale to już kwestia podejścia.
Nie. Bez pozytywów. Nowa umowa może nigdy nie wejść w życie. Została z niczym.
Niekorzystna sytuacja.
Niedbale odgarnęła grzywę i wyciągnęła mały, sfatygowany notes. Spojrzała wyczekująco na mężczyznę. Nie zamierzała grzebać mu w biurku. Nie była jakimś-tam byle dzikusem. Wbrew wszystkiemu.
Przecież nie będzie mu demolować pokoju w poszukiwaniu ołówka.
Zachowajmy resztki profesjonalizmu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Pub. Empty Re: Pub.
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 13 1, 2, 3 ... 11, 12, 13  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach