Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 23.09.16 3:32  •  Świątynia Ao Empty Świątynia Ao
Świątynia Ao jest ogromna komnatą przeznaczoną do użytku publicznego dla wszystkich wiernych zjeżdżających się z całej Desperacji, aby przybyć do przybytku Kościoła i w wilgotnych ścianach jaskiń wznieść swe modły ku obliczu Najwyższego. Często odbywają się tu msze uwielbienia oraz wspólne sesje modlitewne kapłanów z wiernymi, aby umocnić więź z Panem.
We wnętrzu znajduje się masa szerokich ław ustawionych w dwóch równoległych rzędach. Przeznaczone są na około setkę wyznawców. Na samym końcu wielki, kamienny ołtarz z wyrytym symbolem Kościoła i inskrypcją pisma zwykle onieśmiela nowo przybyłych.


__________________________________________________

Odziany w starą szmatę przywiązaną na biodrze, z zawiniątkiem w rękach wylądował na szorstkim bruku przejścia, które prowadziło do już tak dawno niewdzianej świątyni Ao wykutej w skale góry. Wyprostował się z lekkim niepokojem machając swym długim bawolim ogonem z prawej na lewą, jakby chcąc nim odegnać złe myśli niczym muchy natrętnie latające wokół bawołów. Wpatrywał się przez dłuższy czas w górującą przed nim budowlą, a raczej formacją skalną, aż w końcu spojrzenie złotych oczu opadło powoli na znacząco niższe, bezbronne istoty zebrane wokół Aequalisa.
Stali w okręgu zdziwieni, zaskoczeni, zmieszani. Ich szeroko otwarte oczy mierzyły przybysza z nieba od stóp do głów zatrzymując się niezręcznie długo na skrzydłach nieszczęśliwie wyrastających z pleców i bioder wyznawcy Ao.
Zmrużył oczy, zacisnął palce wokół pakunku, wyprostował się, poruszył skrzydłami niby to strzepując kurz z niemytych piór. Skrzyżował lodowate spojrzenie z mężczyzną stojącym idealnie na wprost. Przeniósł wzrok na otwarte drzwi świątyni zanim. Postąpił pewny krok do przodu wywołując niemały szum wśród ludu. Zgrzyt piachu pod butami i cichy szmer szeptów między wyznawcami otoczył Aequalisa ze wszystkich stron, gdy ludzie zaczęli ustępować mu miejsca tworząc kordon nieprzychylnych gapiów prosto pod same drzwi. On jednak nieprzerwanie wpatrywał się w jeden punkt przed siebie idąc przez tłum. Ignorował spojrzenia, ignorował uwagi, ignorował cały tłum. Bycie pustelnikiem przez dłuższy czas jest w stanie zrobić z człowiekiem swoje, ale to nawet nie to było przyczyną jego zachowania. Wymordowany miał misję do wykonania, nie mógł pozwolić się stłamsić swoim własnym kompleksom i nienawiści do swojego obecnego wyglądu.
Był już bliżej. Właśnie trwała chwalebna ceremonia w świątyni. Kapłani wraz z wyznawcami odprawiali modły do Czcigodnego Ao. Było słychać ich donośny chór, który Aequalis miał zamiar wkrótce zakłócić. Nie zrobił tego jednak od razu. Zatrzymał się jeszcze w progu nie będąc pewnym swojej decyzji. Zacisnął palce wolnej dłoni w pięść, tak samo jak i swoje najprawdziwsze ludzkie usta w cienką linię i wstrzymując oddech postąpił krok do przodu.
Nikt go nie zauważył, aż nie dotarł do połowy drogi do ołtarza. Pierwszy oczy podniósł Kapłan i jego adepci spoglądając z nieufnością i zaciekawieniem na Aequalisa. Po chwili szmer w ławach oznajmił, że i wyznawcy coraz zaczynali zadzierać głowy do góry spoglądając na wysoką sylwetkę skrzydlatego przybysza.
Tremoris podszedł, aż pod sam ołtarz wręcz bezczelnie wpatrując się w oczy kapłana, po czym oznajmił.
- Na słowa Najwyższego, nakazuję ci służebniku Pana, abyś sprowadził tu Proroka.
Nakazał i czekał dzierżąc w rękach oryginał Księgi Powtórzonego Prawa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.09.16 9:45  •  Świątynia Ao Empty Re: Świątynia Ao
-  Oto jestem.
Szmer w świątyni przerwało wejście drobnej kobiety, pilnowanej przez dwójkę wyjątkowo nerwowych inkwizytorów.
Wywabiono ją z adoracji, o czym świadczył wianek z maków złożony na jej ciemnych włosach i ceremonialna burgundowa szata, przepięta w pasie złotą wstęgą. W półmroku nie dało się jeszcze wyraźnie dostrzec jej oblicza, jednak samo jej pojawienie się wystarczyło, aby wierni opadli na kolana.
Weszła w krąg światła, co spowodowało szmer pośród ludzi. Szczególnie tych, którym nie dane było wcześniej poznać następczyni Taihen Shi.

Jakaż młodziutka….
Drobinka.
Wygląda jakby zesłał ją sam Pan z Niebios.

Echotale nie słuchała tłumu, unosząc wzrok ciepłych, a przy tym przepełnionych bólem i miłością jednocześnie oczu na przybysza.
Ku wyraźnemu niezadowoleniu opiekunów, postąpiła jeszcze parę kroków w jego stronę, a z każdym kolejnym na jej twarzy coraz wyraźniej pojawiał się grymas niedowierzania.
- Raduje się dusza moja i łzami zachodzą me oczy… Aequalis... Brat mój, przyjaciel i oblubieniec powrócił.- Powiedziała drżącym głosem, wyciągając obandażowaną dłoń w stronę Tremoris’a. Miała pewność, choć wciąż nie potrafiła uwierzyć w to co widzi. Wyglądał inaczej… No cóż. Można by rzec, że zmienił się dość… mocno od czasu ich ostatniego spotkania. A mimo to miała pewność. Jego zapach, ten naturalny, nie odór Desperacji i włóczęgi, zapadł jej w pamięci już na wieki. Potrafiłaby go rozpoznać z zawiązanymi oczami, po zapachu i dźwięku głosu.
Poczuła wzruszenie. To chwytające za gardło, uniemożliwiające wydanie kolejnego dźwięku, wzruszenie dziecka, które wreszcie po wielu bezsennych nocach oczekiwania, doczekało się powrotu rodzica.
- Witaj w domu...

Szepty wzrosły w mocy, jednak tym razem dochodziły do jej uszu od strony kapłanów.
Czy ona rzekła "Aequalis"?
Przecież to niemożliwe. Zniknął lata temu!
A co jeśli to anielski podstęp i pragną w ten sposób zwabić Proroka?
Oszalała!


Ostatnio zmieniony przez Echotale dnia 24.09.16 12:55, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.09.16 1:36  •  Świątynia Ao Empty Re: Świątynia Ao
Przeniósł swoje zdeterminowane spojrzenie w stronę pięknego dźwięku, symfonii, którą słyszał dawno temu. Głos, który zacisnął bezlitośnie jego serce i gardło. Spodziewał się Taihen Shi. Młodziutkiej prorokini, niedoświadczonej, nienadającej się według niego na Proroka, której mimo to służył lojalnie ze względu na wolę Ao, ale teraz... był prawdziwie zaskoczony, chociaż twierdził, że nic już go w świecie nie zaskoczy.
Jego cudowna róża, dostojny kwiat tak długo pielęgnowany pod jego nieobecność w końcu rozkwitł.
Jego spierzchnięte wargi delikatnie rozchyliły się w niemym zaskoczeniu jak i podziwie. Fala wspomnień sprzed dawnych lat uderzyła go nagle, gdy mocno kontrastujące obrazy wymęczonej adeptki zderzyły się z realiami świata teraźniejszego. Jego Echotale była jeszcze piękniejsza i dostojniesza, niż kiedykolwiek.
...i wtem poczuł się nagi. Kompletnie obnażony przed jej obliczem. Zawstydzony swym wyglądem. Niegodny bycia w świątyni, kiedy para potwornych skrzydeł wyrasta z jego pleców. Nie posiadał już maski, za którą mógł skryć swoją twarz. Odciąć się od ludzi i pozostać w bezpiecznym miejscu za kościaną ścianą podarowaną mu przez jego Kapłankę. Zacisnął usta, spuścił wzrok, przygarbił się chcąc schować się w ramionach.
Oczy spoczęły na pakunku teraz wyglądający na jeszcze brudniejszy i bardziej niechlujny niż wcześniej. Jak można coś tak niesamowicie cennego zapakować w tak obrzydliwą szmatę. Powinien znaleźć lepszy materiał. Wyszedł na głupca... ale po chwili przypomniał sobie o swoim zadaniu. Wygląd i okoliczności nie mają znaczenia przy misji zleconej przez Czcigodnego.
Aequalis ceremonialnie upadł na kolana posłusznie spuszczając głowę i ujmując w obie dłonie pakunek wyciągnął go w stronę Prorokini.
- Oto ja, Syn Marnotrawny, Męczennik Pański, Haniebny Sługa Boży przybywam w imieniu Jego Najwyższego, aby w twe błogosławione dłonie, Prorokini, złożyć oryginał Księgi Powtórzonego Prawa. - Wyrecytował tak długo powtarzany w jego myśli tekst podczas podróży. Jego drżący głos odbił się echem od ścian ogromnej komnaty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.09.16 13:51  •  Świątynia Ao Empty Re: Świątynia Ao
O ile przed paroma chwilami kapłanowi wciąż dane było doprowadzić nabożeństwo do końca, o tyle teraz okazało się to już kompletnie niemożliwe.
Sam wydźwięk słów przybysza spowodował niemałe poruszenie wśród adeptów. Księga Powtórzonego Prawa? W oryginale? To było niemalże niemożliwe. Zaginęła przed laty i żaden ze znanych proroków nie opierał się na niczym innym jak tylko przekładach. Ani Ionowi, ani Taihen Shi nie dane było posiąść mądrości płynącej z kart świętego tomu. A teraz Ona miało poznać wszelką Prawdę? Czym zasłużyła sobie na tak ogromną łaskę Pana?
Echotale przyjęła pakunek, jednak drżenie palców w znaczący sposób opóźniało odsunięcie materiału.
- A co jeśli to kłamstwo?
Zamarła, z lekko uchylonymi ustami, starając się ignorować marę wiszącą jej nad ramieniem.
- Co jeśli żyjesz w kłamstwie, a Prawda przyniesie jedynie upadek? Co jeśli przekłady kłamały, a wasze mordy były jedynie wymysłem spragnionych krwi despotów?
Zacisnęła mocniej dłonie na zniszczonej czasem okładce, wpatrując się jak urzeczona w wyblakłe litery. Marzyła, aby poznać zawartość, aby zgłębić się w słowa natchnionych autorów. A mimo to księga pozostała zamknięta, a następnie bez słowa wręczona młodej służce.
Na pobożne oburzenie wywołane faktem przekazania bezcennego artefaktu istocie, która nawet nie przeszła jeszcze święceń Echotale zareagowała ostro.
- Zaprawdę powiadam wam, kto złorzeczy na to dziecko, złorzeczy na imię me i Pana Naszego. Albowiem w oczach Pana i jego proroków, każdy równy jest i umiłowany.
Zagniewana mina, usta ściągnięte w grymasie złości, błyszczące oczy… Wszystko wróciło do normy, gdy tylko jej wzrok spoczął na Aequalisie.
Na nowo stała się tą łagodną, bezbronną istotą, którą pozostawił samą tak dawno temu.
- Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu i Pan jest jego nadzieją.- Rzekła jedynie, układając dłoń na jego skroni. Jak zwykle to bywało przy adoracji dziewczyna miała zdjęte bandaże, więc dość szybko skóra wymordowanego zabarwiła się purpurą.- Powstań, mój bracie.
Przymknęła oczy pozwalając, by łzy ściekły jej po policzku. Przetrwała próbę samotności zesłaną jej przez Pana, a ten zesłał jej promień szczęścia w tej najczarniejszej z godzin.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.10.16 23:00  •  Świątynia Ao Empty Re: Świątynia Ao
~post się pisze~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.10.16 0:53  •  Świątynia Ao Empty Re: Świątynia Ao
Spierał się długo sam ze sobą w jaki sposób ma zwrócić Księgę Powtórzonego Prawa w prawowite ręce. Myślał, aby ją podrzucić i odejść niezauważonym, jednakże obawiał się, że ktoś może zniszczyć księgę sądząc, że to falsyfikat. Zastanawiał się nad przekazaniem jej jakiemuś kapłanu, ale nie wiedział komu mógłby zaufać. Chciał się przebrać, okryć, pozostać anonimową postacią, która jak wierny wjedzie do świątyni, przekaże księgę i odejdzie schowanym za kapturem anonimowości, ale nie mógł znaleźć żadnego odzienia pasującego na jego wysoką personę. Pozostało mu przybyć osobiście. Zmierzyć się z własnym lękiem, zdzierżyć wzrok ludzi, poświęcić się dla dobra nas wszystkich.
Chociaż w obecnej sytuacji to nie dzieje świętego artefaktu zaprzątały mu głowę. Jego osobliwa róża, jego Echotale, młoda adeptka drżąca w jego ramionach w jaskini, teraz dumna Prorokini zastępująca Taihen Shi. Kiedy to się wydarzyło? Jak długo już dzierżyłą funkcję? Czy rzeczywiście Ao do niej przemówił? Jest równie młoda, co jej poprzedniczka. Czy najdą zmiany w Kościele, czy pozostanie wszystko bez zmian?
Myśli pętały się w chaosie. Aequalisowi trudno było się skupić.
A jednak, gdy ostry głos Prorokini przeszył komnatę momentalnie "otrzeźwiał" i uśmiechnął się z nieukrywaną satysfakcją, gdy usłyszał piękne słowa z ust Jego Róży. Nagle wszystkie pozytywne emocje jakie towarzyszą powrotom zaatakowały wymordowanego ze wszystkich stron. Nostalgiczne wspomnienia cudownych dni spędzonych w Świątyni, które sądził, że zatracił na zawsze. Posadzka, której spodziewał się już nigdy nie zobaczyć. Echotale, której był święcie przekonany, że już nigdy nie usłyszy. Starał się z całych sił zatrzymać w sobie kłębiące się pod powiekami łzy. Przełknął ślinę w stopniowo zaciskającym się gardle i nabrał sporo powietrza w płuca zanim w końcu zdecydował się wstać z zimnych kamieni. Utrzymywał wzrok na dole, aż w pełni się nie wyprostował. Podniósł złote oczy na Echotale, które teraz błyszczały od łez.
Chciał coś powiedzieć, ale głos uwiązł mu w gardle i dopiero gdy odchrząknął był w stanie odpowiedzieć. - Błogosławiona jesteś, córko, przez Najwyższego, spomiędzy wszystkich niewiast na ziemi, i niech będzie błogosławiony Ao, Stwórca nieba i ziemi.
Przycisnął dłoń do swojego serca i lekko skłonił głowę z szacunkiem, uśmiechając się przy tym nieznacznie. Nadal nie mógł jednak zatrzeć w swoim umyśle wrażenia bycia kompletnie nagim bez swojej maski.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.10.16 3:35  •  Świątynia Ao Empty Re: Świątynia Ao
Choć po raz pierwszy miała szansę dostrzec twarz Aequalis’a nie zrobiła tego. Jej serce, wypełnione najczystszą miłością i szacunkiem, wobec przewodnika pozostało głuche, na kuszenie rozumu.
Nie potrzebowała widzieć, by wiedzieć. Bez względu na to ile lat musiałaby spędzić w samotności, jego zapach otaczał ją, a czysty dźwięk głosu powracał w chwilach największych rozterek.
Spod półprzymkniętych powiek spłynęły pierwsze łzy. Szczęścia? Wzruszenia? Nie potrafiła odpowiedzieć.
- Dzisiejszego dnia na nowo zawitała radość do mego serca. Błogosławione niech będzie imię Pana, bowiem zwrócił mi on oblubieńca w noc, w którą ja, panna nierozsądna, przestałam czekać jego powrotu.
Pochwyciła drżącymi palcami skraj jego szaty, na nowo przypominając zbłąkane dziecko. A jednak… Tym razem dziecko jaśniało mocniej niż księżyc na niebie, spowite bezkresną miłością i gwiezdnym pyłem.

Nagle poczuła przeraźliwy ból, który w jednej chwili pozbawił ją tchu. Z cichym jękiem zgięła się w pół, w napadzie zduszonego kaszlu i choć inkwizytor natychmiast do niej doskoczył, stanowczo odsuwając Prorokinię od wymordowanego, to jednak krew na wnętrzu jej dłoni i wąska, czerwona strużka spływająca od kącika ust, była nader widoczna.
Echotale niczym szmaciana lalka opadła w ramiona mężczyzny, posłusznie powłócząc nogami, gdy zaprowadzono ją przed ołtarz.
Pod wiankiem pojawiły się pierwsze krople krwi, a podobne im zebrały się w kącikach oczu dziewczyny. Z trudem utrzymywała się w pionie, jednak gdy jej zamglony wzrok ponownie przetoczył się po zebranych wiernych, obdarzyła ich zbolałym uśmiechem, unosząc prawą dłoń w geście błogosławieństwa. Złączony kciuk i palec serdeczny – znak połączenia natury boskiej i ludzkiej w jednym ciele.
- Czysta i niewinna jest miłość, którą was obdarzyłem. I oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi. Dziećmi bowiem jesteście pokolenia Judy i Izraela, owocem prawdy z Ogrodu Rajskiego. Zawiązałem bowiem z ojcami waszymi i ojcami ojców waszych przymierze, abyście poznać mogli czym jest miłosierdzie i wdzięczność. Idźcie w pokoju i nie lękajcie się. Pan bowiem nad wami czuwa w najczarniejszej z godzin.
Jej głos, tak przeraźliwie pusty, brzmiał piękniej niż jakakolwiek wcześniejsza modlitwa kapłanów. A kiedy, słowa Ao ucichły, Echotale osunęła się na posadzkę bez czucia.

//Tak sobie pomyślałam, że moglibyśmy przerzucić akcję do celi Marki. Z pewnością  to bardziej spokojne miejsce niż świątynia pełna wiernych.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.10.16 22:57  •  Świątynia Ao Empty Re: Świątynia Ao
Naturalnie, gdy przyjrzał się twarzy Echotale z niewyjaśnioną ulgą zauważył, że nie zmieniła się za bardzo podczas jego nieobecności. Sam prawdę mówiąc nie miał pojęcia ile go nie było. Wiedział ile czasu spędził na pustkowiu, ale okres od czasu pojmania i "ucieczki" uważał za jedną wielką niewiadomą wypełnioną tylko cierpieniem i narkotycznym odurzeniem.
Wyciągnął rękę do jej policzka i otarł swoim zabrudzonym kciukiem jej łzę spływającą po skórze. Tak czy siak, 40 dni spędzonych w dziczy nie sprzyjały nikomu, więc nawet Aequalisowi przydałaby się porządna kąpiel i czyste ubrania. Nie wydawało się jednak, aby ani Echotale, ani on na to zwracali teraz uwagę.
Rozchylił delikatnie wargi. Chciał coś powiedzieć, ale dźwięk nie opuścił jego gardła. Echotale jęknęła. Jego serce na moment się zatrzymało. Nie wiedział co się dzieje. Chciał ją złapać, ale został odepchnięty. "Wyręczony" przez jej inkwizytora. Niczym szmaciana lalka została wyciągnięta na ołtarz. Przynajmniej tak to widział Aequalis z marsową miną. Ściągnięte brwi, zmarszczone czoło, zaciśnięte usta wygięte w grymasie niezadowolenia i czystej troski. Dopiero, gdy Prorokini z uśmiechem na ustach wypowiedziała się do zebranych nagle zrozumiał. Poczuł i usłyszał prawdziwe słowa Ao, błogosławieństwo przepływające przez jego uczennicę, przez jego Prorokinię. Wstrzymał oddech. Nie potrafił jeszcze uwierzyć, że jego jedyna uczennica, jego róża stała się prorokiem, głosem Pana.
Nie trwał w osłupieniu zbyt długo. Modlitwa Echotale ucichła równie szybko, jak się pojawiła i dziewczyna opadła na ziemię nieprzytomna. Tremoris planował opuścić świątynię jak tylko dostarczy księgę, a jednak nie chciał za wszelką cenę opuścić swojej podopiecznej po tak długiej rozłące. Znalazł się momentalnie przy niej wraz z resztą bliskich służek i ruszył wraz z nimi do celi Mary, gdzie czekał na jej wybudzenie się pod surowym spojrzeniem inkwizytora.

[ZT x2]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.08.17 0:02  •  Świątynia Ao Empty Re: Świątynia Ao
Rozpaczliwe wrzaski feniksa słychać było już u podnóża Gór zanim jeszcze ognisty ptak mógł być zauważony. Oszalała bestia nie miała pojęcia co robi, zapomniała o swoich leczniczych właściwościach wobec tragedii, która na niego spadła. Przerażona Valla leciała co sił w skrzydłach, tłukąc ciężkie, nieprzyjemne powietrze. Wpadła w korytarze z rozpędem, o mało nie przewracając pary wiernych wychodzących właśnie z wnętrza świętych gór. Niesione przez nią ciało zwisało bezwładnie z zaciśniętych szponów. Niebieska skóra długouchej była groźnie blada, jej lewy nadgarstek uwalony był błękitną, intensywnie świecącą skorupą krwi.
Jeden zakręt, drugi, piąty. Feniks próbując uniknąć kolejnej grupy żywych wpadł na ścianę, turbując nie tylko siebie, ale też wyglądającą na martwą przesyłkę. Zaraz po tym zahaczył lekko jej bokiem o występ skalny. Nigdy nie miał zadania samodzielnego przeniesienia kogoś w inne miejsce. Zawsze miał jeźdźca, który nim kierował i potrafił manewrować w ciasnych miejscach. Teraz w całym tym zamieszaniu i rozpaczy, Valla była zdekoncentrowana i nie była nawet pewna gdzie leci.
Aż wreszcie wylądowała w Świątyni, kładąc Invidię na jednej z ławek i zanosząc się ptasim płaczem. Gorące łzy spadały na ziemię, parując od razu po dotknięciu posadzki. Ptak swoimi krzykami próbował zawołać kogokolwiek, choć już po drodze niektórzy zmieniali swoją trasę, zaniepokojeni truchłem niesionym przez zwierzę. Była jedną z osób, które nie wróciły z akcji, choć wyruszyła najpóźniej. W dodatku to ona wróciła z opóźnieniem, dłuższy czas po Oleandrze. Nawet mimo posiadania transportu. Valla czekała z niesieniem pomocy do chwili, w której poczuła się bezpiecznie.
Oby tylko nie było za późno przez tę zwłokę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.08.17 23:34  •  Świątynia Ao Empty Re: Świątynia Ao
Przychodzi taki moment w życiu, że należy wrócić do domu z długiej podróży. Nie znalazł się w posiadaniu niczego użytecznego, ani nie zwiedził żadnego miejsca. Wiele nieznajomych twarzy ujrzał, które nie miały dla niego znaczenia. Jedynie spotkanie z dawno nie widzianą osobą. Wspólnie z nią wspominał o starych dziejach, które były warte tej wędrówki. Można było określić ten czyn za egoistyczny, gdyż bycie uzdrowicielem idzie w parze z odpowiedzialnością. Z tego właśnie powodu powinien znajdować się w zasięgu swych braci i sióstr. Zawsze mógł się znaleźć inny uzdrowiciel pod nieobecność rudzielca. Tak więc można było mu to wybaczyć. W trakcie drogi udało mu się spotkać wiernych aonistów. Mijał każdego z nich bez najmniejszego słowa, zależało mu na szybkim powrocie. Spodziewał się oczekującej na niego pracy, jak tylko powróci do świętego miejsca. Nie mógł jednak przewidzieć przypadku, z którym będzie miał do czynienia.  W końcu trafił do wejścia góry i udał się w głąb. Podejmując coraz to dalszych kroków w końcu się zatrzymał, kiedy usłyszał coś niepokojącego.  Czy to też słyszałeś? Tak, też słyszałem. W takim przypadku pozostało mu sprawdzić. Postanowił się więc ruszyć zdecydować, a szybkim krokiem. Zmierzał w stronę, gdzie ten dźwięk dochodził. Idąc dalszym tropem znalazł się w świątyni. Zastał widok, który nie napawał optymizmem. Widział opłakującego feniksa nad swoją panią, którą znał bardzo dobrze. Natychmiast ruszył w pośpiechu w jej stronę i szlachetnej bestii, a następnie klęknął. Zrzucił obok siebie torbę z małym asortymentem. Przeszedł natychmiast do wypatrzenia jakichkolwiek oznak obrażeń (tych groźniejszych) na ciele wymordowanej. Niemal natychmiast jego uwagę przykuły dwa nacięcia na lewym nadgarstku, które nie należały do tych przyjemnych.
Nie wygląda to za dobrze. - Skwitował pod nosem. Dobrze sobie zdawał sprawę z powagi sytuacji. Tak więc pozostało mu zając się tymi dwoma ranami. Przyłożył dłonie do tych ran po nacięciach, a następnie się skupił. Jedynie miał małą nadzieję, że feniks nie będzie przeszkadzał. Nie zamierzasz chyba tego zrobić? Zignorował rudzielec słowa cienia, a następnie przeszedł do leczenia. Skupił w dłoniach leczniczą energię w jednym celu. Zająć się tymi dwoma ranami ciętymi, żeby się z nimi uporać raz na zawsze. Wiedział jakie niesie ryzyko, gdyby nimi się nie zajął. W końcu Invidia wyglądała tragicznie, a takie rany zostawione byłyby gwoździem do trumny. Nie mówiąc o ich ewentualnym otwarciu. Zależności od efektów leczenia to była kwestia czasu, żeby uzdrowiciel zaczął już odczuwać defekty z użycia swojej mocy. A już powoli zaczął odczuwać wymęczenia z tego tytułu, które nigdy nie należały do tych przyjemnych. Jedynie miał nadzieję, że pozbędzie się ran z jej nadgarstku. W końcu nie mógł sobie pozwolić na śmierć jednej z ważniejszych osób hierarchii kościoła. Byłoby to niewybaczalne dla swojej osoby.

UŻYCIE MOC ─ LECZNICZY DOTYK
ODNOWA MOCY ─ CZTERY POSTY


Ostatnio zmieniony przez Incubus dnia 18.08.17 20:25, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.08.17 14:25  •  Świątynia Ao Empty Re: Świątynia Ao
Ogniste zwierzę skrzeknęło żałośnie w stronę Incubusa, gdy ten tylko pojawił się w zasięgu wzroku pięknych, choć załzawionych obecnie ślepi. Może i nie przepadał za tym rudym łbem, podzielając nieco zdanie swojej pani, ale ptasi móżdżek co nieco rozumował i kojarzył zadanie Incubusa w hierarchii Kościoła. Dlatego też Valla tylko poruszyła skrzydłami, przestąpiła z łapki na łapkę, przechyliła pierzastą głowę, wpatrując się jednym okiem w anioła. Wreszcie jednak łeb położył się na pozornie nieruchomej klatce piersiowej, dziób skubnął pasek przecinający napierśnik. Nie miała już kołczanu, a tym bardziej jego zawartości. Zabrali jej łuk, zabrali nóż. Nawet wilczą maskę ukradziono. Posiała też gdzieś rękawice.
I znowu zamawiać nowe...
Blada postać nie zareagowała w żaden sposób. Wciąż pogrążona w nieprzeniknionej ciemności nie zdawała sobie nawet sprawy, że jest już w miejscu bezpiecznym, a ktoś właśnie naprawia przecięte mięśnie i żyły. Że życie ratuje jej właśnie anioł. Że obecne w świątyni osoby wstrzymywały właśnie oddech, zastanawiając się czy poszkodowana w ogóle jeszcze żyje i czy jest sens tracenia sił na łatanie dziur w ręce. Nie sprawdził przecież tętna, oddechu, reak... a nie, nie miała źrenic.
W ciemności pojawiły się jednak kolory. Obraz stworzony z mgły przewijał się gdzieś przed niewidzącymi oczami, w długich, szpiczastych uszach rozbrzmiewał odbijający się echem, cichy głos podobny do szumu liści. Słowa były równie niewyraźne jak widok, sklejały się w całość. Sen? Tunel ze światełkiem na końcu? Ao objawia jej się w ostatnich sekundach życia? Bo na pewno wciąż pozostawała nieprzytomna.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach