Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 02.09.17 22:04  •  Zapomniany motel Empty Zapomniany motel

[ Opis będzie później, ale tak czy inaczej to baza wypadowa Lazarusa i won stąd. ]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.09.17 23:02  •  Zapomniany motel Empty Re: Zapomniany motel
Dobrze było wrócić na stare śmieci - przemknęło mu przez myśl, gdy dosłownie musiał ominąć pokaźny stos porozbijanego szkła i innych śladów radosnego dewastowania pobliskiego budynku. Odkąd był tutaj ostatni raz niewiele się zmieniło, więc miał niemal pewność, że pod jego nieobecność nie zadomowił się tu nikt nowy. Raźno przemaszerował po resztkach nadpalonych drewnianych drzwi, ale ominął leżący na samym środku ścieżki skrawek brudnej tapety. Nadal pamiętał gdzie pozakładane są prowizoryczne pułapki na niespodziewanych gości.
Wszedł do klatki schodowej motelu, przykładając dłoń do wymalowanej sprayem psiej łapki starożytnego boga Doge na jednej ze ścian.
- Ti dum, tożsamość potwierdzona. Witaj w domu paniczu Wayne - rzucił niemal z przyzwyczajenia, choć echo jego słów, które rozeszło się po pustym wnętrzu spowodowało u niego dziwne ukłucie niepokoju.
W podziemiach miasta przynajmniej odpowiedziało mu zawsze zirytowane fuknięcie strażnika, gdy za każdym razem odwalał jakiś cyrk przy wejściu. Chyba zdążył się już trochę przyzwyczaić do towarzystwa rebeliantów. Jednak myśli o tęsknocie szybko uciekły, a na ich miejsce pojawiło się niemal realne uczucie zimnej stali karabinu przyłożonej do potylicy. Już wolał siedzieć sam na tym wypizdowie niż któregoś ranka obudzić się ściągnięty z wyra w samych gaciach przez fanaberie łowczych zdrajców. Zgrzytnął zębami ze złością, a dla podkreślenia efektu agresywnie rzucając plecak na dwa stare materace ułożone w rogu pomieszczenia, które ochrzcił swoim pokojem. Świeża krew chlapnęła na ścianę i róg jego prowizorycznego łóżka bo oczywiście zdążył zapomnieć, że przywiązał sobie do plecaka upolowanego wcześniej królika właśnie po to by niczego nie usyfić po drodze.
- Ja pierdole... Łajza ty debilu...
Łowca podniósł uszatego trupa za krawat na którym go wcześniej powiesił i niosąc go przed sobą postanowił zabrać go na ostatnią podróż jego życia, tuż przed uroczystym pochówkiem. Lazarus podejrzewał, że jego żołądek będzie całkiem godnym grobem dla futrzaka. Wychodzą z powrotem na zewnątrz zawiesił zdobycz na wystającym ze ściany pręcie zbrojeniowym i zabrał się za przeszukiwanie okolicznych śmieci w poszukiwaniu większych kawałków drewna. Może i miał nieco nierówno pod kopułą, ale nie na tyle by zeżreć zwierzaka na surowo. Większość ekwipunku zostawił w pokoju, co jednak wcale nie ułatwiało mu zadania bo w myśl zasady by z bronią się nie rozstawać, obrywał swoim własnym karabinem po łbie przy każdym schyleniu się po kawałek deski na przyszłe ognisko.
W końcu jednak udało mu się uzbierać całkiem ładny stosik i nawet w miarę stabilnie go ustawić. Uklęknął obok i bez większego pośpiechu zaczął odpalać od zapalniczki skrawki materiału i układać je pod stosikiem. Czas złożyć ofiarę jedzonkowemu bogu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.09.17 18:14  •  Zapomniany motel Empty Re: Zapomniany motel
Tułał się już chwilę bez celu, pozbawiony jakiejkolwiek przyszłości. Był głodny, zziębnięty, spragniony. Obdarte kolana nie pomagały mu w ciągłej ucieczce przed nieznanym. Pustynia była dla niego tak obca i przerażająca, że tylko adrenalina i silny instynkt przetrwania pchały go do przodu. Nawet w Apogeum nie czuł się bezpiecznie.
Widok starej, opuszczonej meliny bez śladu życia nie wywołał w nim większych emocji. Może trochę się ucieszył, że da odpocząć nogom przed kolejną wędrówką. Może znajdzie tam jakieś pozostałości po cywilizacji, koc czy może nawet zniszczony przez czas materac. Oh, nie miał śmiałości myśleć o takich dobrodziejstwach.
Szedł pewnie, można by powiedzieć że aż zbyt pewnie, myślą już przy cudownym odpoczynku jaki ja niego czekał. Dopiero jak konkretnie się zbliżył zauważył blady poblask ognia w jednym z okien. Poczuł rozczarowanie, gniew i strach jednocześnie, uciekł w pobliskie krzaki. Jak mógł być tak głupi żeby pomyśleć, że w tak idealnym miejscu nie będzie znajdowała się czyjaś kryjówka. Powinien jak najszybciej stamtąd zwiać, póki nikt nie zauważył jego obecności, jednak był naprawdę na granicy swoich sił. Musiał odpocząć, musiał zjeść. Może mu pomogą. Może nie wygonią i pozwolą przespać się w nieużywanej części budynku. Czy naprawdę był tak zdesperowany, żeby wierzyć w dobre intencje desperatów?
Prawie że wyczołgał się z krzaków, omijając szerokim łukiem oświetlone okno. Gdzieś tu musi być wejście. Ostrożnie rozejrzał się, dopadając do dziury po drzwiach. W ostatniej chwili zauważył wystające gwoździe na pierwszym stopniu. Ulala. Ktokolwiek tu był widocznie nie lubił gości. Czym bardziej zbliżał się do kryjówki tym więcej przeciwności pojawiało się na jego drodze. Robiło się coraz trudniej, ale on oszczędzał swój czas by przynajmniej nie wleźć w te najbardziej oczywiste pułapki. Głuchy trzask ognia niósł się po gołych ścianach. Starał się jak mógł, by skrzypiąca podłoga nie zdradziła jego obecności. Jeszcze chwila i będzie na miejscu. Jeszcze jeden krok i... rozdzierający ciszę trzask spróchniałej deski rozległ się prawdopodobnie po całym budynku. Drobna, dziecięca kostka zapadła się w podłogę, pociągając za sobą resztę nogi, aż do kolana. Tak bardzo starał się nie krzyknąć. Drżącymi dłońmi podpierał się, trwając w tej niebezpiecznej pozycji. Jednocześnie bał się, że gdy spróbuje wyciągnąć kończynę, to reszta desek się posypie pod naporem jego ciała. Na dodatek popękane drewno nieźle porysowało mu skórę. Wziął parę szybkich głośnych oddechów, już nie było sensu zachowywać się cicho. Powinien się stąd wydostać i jak najszybciej uciec. Teraz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.09.17 16:16  •  Zapomniany motel Empty Re: Zapomniany motel
Oskórowanie martwego królika było zajęciem niemal banalnie prostym. Przynajmniej jak miało się pościągane z internetu survivalowe instrukcje dla opornych i można było zgrywać się na postapokaliptycznego mistrza przetrwania. Lazarus odsunął się w tył by usiąść oparty o zimną ścianę budynku i móc podziwiać swoje dzieło. Nie wyglądało źle. Ważne, że jedzenie i ważne, że nie będzie surowe. Już miał sięgnąć po butelkę z wodą, gdy dobiegł go cichy, choć niepokojący hałas.
Nieważne jakby się starał to nie mógłby tego zrzucić na trzaskające drewno w ognisku. Ktoś ewidentnie próbował się rozgościć w jego domu. Pewnie zwabiony widokiem ognia. Gdzieś w głębi duszy Lazarus właśnie na to liczył. Przypełzną, powpadają w pułapki i będzie żarcia na miesiąc. Trwał przez chwilę nieruchomo nasłuchując odgłosów dobiegających z korytarza. Cokolwiek to było, przestało się zbliżać.
Pewnie zwykły zwierzak - zganił się w myślach za węszenie najemniczych spisków na swoje życie i po ostatniej sekundzie wahania poderwał się na równe nogi - Zdążę go dobić i dorzucić do królika.
Nie miał zamiaru skradać się na własnym terenie, więc kroki jego ciężkich buciorów były dobrze słyszalne. W myślach lokalizował wszelkie miejsca w motelu, w których znajdowało się jakiekolwiek drewno, które mogło spowodować wcześniejszy hałas. Łowca zatrzymał się tylko na krótki moment. Dyszenie, które dobiegło go z pomieszczenia obok z pewnością nie należało do zwierzaka. Od nieproszonego gościa dzieliła go tylko ściana i ziejąca w niej dziura nieposiadająca drzwi. Spojrzenie Borisa powędrowało nad górną framugę. Wręcz idealnie.
- Czego tu szukasz, gnoju? - warknął niezbyt przyjaźnie, pojawiając się w końcu w drzwiach i wlepiając czerwone ślepia w uwięzionego dzieciaka.
Przez dłuższą chwilę Boris trwał nieporuszony w jednym miejscu, aż zanadto wystawiając się na ewentualny atak wroga. Najwyraźniej specjalnie. W końcu jednak jego spojrzenie omiotło resztę drugiego pomieszczenia upewniając się, że na pewno gówniarz nie jest jakąś przynętą i wyraźnie tym zawiedziony odważył się jednak przekroczyć drzwi, stawiając nieco większy krok by uniknąć najpewniej kolejnej z pułapek zlokalizowanej tuż przy wejściu.
- Powinienem upierdolić ci te łapy przy samej dupie za wyciąganie ich po nieswoje rzeczy, złodzieju - stwierdził już spokojniej, choć nadal z jakąś dziwną satysfakcją w głosie - Ale chyba wystarczy mi jak podłoga się zapadnie i sobie je zwyczajnie połamiesz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.09.17 1:17  •  Zapomniany motel Empty Re: Zapomniany motel
Sekundy mijały opornie, a w Torino rosła panika. Było cicho. Zdecydowanie zbyt cicho. Ta cisza była nieprzyjemna, osiadała na jego karku i oklejała przełyk. Przełknął ślinę, nawet nie zauważył kiedy zaczął tak strasznie dyszeć. Wtem usłyszał kroki. Ciężkie, pewne, niespieszące się. Podjął kolejną próbę wyszarpnięcia nogi, coś groźnie zaskrzypiało i… druga noga wpadła do dziury, tym razem płyciej. Zamarł. Był uwięziony. W którąkolwiek stronę by się nie oparł, deski trzeszczały pod jego ciężarem i straszyły upadkiem. Zebrało mu się na płacz.
Czego tu szukasz , gnoju?
Szybko skierował wzrok w stronę głosu, przerażonym spojrzeniem wpatrując się we właściciela rudery. Dorosły mężczyzna, posturą przypominającego żołnierza… Miał przejebane.
- Nie, nie, bo ja… - wystękał tylko niewyraźnie, zamykając gębę od razu gdy tylko tamten znowu się odezwał.
Pobladł nieco, spuszczając wzrok i zaciskając obolałe ręce. Ta pozycja naprawdę nie była wygodna, a Torino miał wrażenie, że z każdą zmarnowaną chwilą zapada się bardziej.
- Bardzo przepraszam, nie wiedziałem, że ktoś tutaj mieszka - wymamrotał najbardziej wyraźnie jak mógł, wierząc, że blefowanie pozwoli mu ujść z życiem. - Chciałem tu tylko zostać na chwilę, odpocząć, jutro rano już by mnie tutaj nie było. Nie przyszedłem kraść.
Spojrzał się na niego najbardziej niewinnie jak potrafił, chociaż nawet nie musiał udawać skrzywdzonego dzieciaka.
- Proszę... - głos mu się załamał. - niech mi pan pomoże, obiecuję, że już nigdy mnie pan nie zobacz-…
Urwał nagle. Dopiero teraz zwrócił większą uwagę na jego twarz. Skądś go znał. Jego postawa, mimika, kości policzkowe były mu jakby zbyt znajome. Tak jakby widział już gdzieś tą osobę, na przykład na zdjęciu. Groźne spojrzenie i poparzenia dookoła oczu… Olśniło go.
- … tato?
Jego buzia, chwilę temu jeszcze przejęta strachem i zgrozą, teraz nagle rozpromieniała, a w oczach pojawił się błysk ekscytacji. Zdawałoby się, że zapomniał o swoim położeniu.
- Nazywa się pan może Boris? Boris Azarov?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.09.17 17:09  •  Zapomniany motel Empty Re: Zapomniany motel
Co za jęczybuła - skwitował w myślach, nadal patrząc beznamiętnym spojrzeniem na dzieciaka i jakoś nie mając zamiaru mu pomóc.
Dawno nie było go w tej melinie, a zapadająca się podłoga była dla niego równie zaskakującą niespodzianką co dla młodego. Chociaż z dwojga złego lepiej, że stała się kolejną pułapką niż gwoździem do łowczej trumny. Początkowo nie miał zamiaru podchodzić bliżej, ale obserwowanie jego najnowszej ofiary z dystansu sprawiło, że jednak zagadka zapadających się desek szybko się rozwiązała. Nawet z jego wzrokiem dało radę zauważyć, że w tym pomieszczeniu deski mają dwa odcienie. Spojrzenie Lazarusa powędrowało w górę, a usta wykrzywiły się w złośliwym uśmiechu. Podczas jego nieobecności przez szczelinę w dachu do środka musiała wpaść woda, która dodatkowo osłabiła stare deski i viola - jego melina idąc w jego ślady postanowiła zrobić własne zasadzki. Nie mógł wyobrazić sobie lepszego domu. Mieszkanie tu będzie jednocześnie przyjemnością i wyzwaniem.
- Nie - odparł bez chwili zawahania - Pomyliłeś mnie z kimś. Po co go tutaj szukasz?
Nie przypadło mu do gustu, że pierwszy lepszy gnojek wpada do jego kryjówki z jego własnym nazwiskiem na ustach podczas gdy największym zagrożeniem poza tymi murami byli dla Borisa najemnicy, którym jeszcze wisiał sporo hajsu. Nie bardzo wierzył w takie przypadki. Podszedł bliżej, na tyle ile przeczucie podpowiedziało mu, że będzie bezpiecznie i przykucnął w akompaniamencie głuchego i pewnie bolesnego strzyknięcia w kolanie. Wyciągnął rękę w stronę chłopaka, ale zamiast mu jakkolwiek pomóc złapał róg jego koszulki z niesamowitą ostrożnością jakby bał się, że może przypadkiem dotknąć innej osoby i uniósł ją na tyle by móc stwierdzić, że ten nie ma przy sobie żadnej broni.
- Przyszedłeś tu sam? Bo wiesz, jeżeli nie to to jest idealny moment żeby zacząć drzeć mordę o pomoc. Może zdążą przyjść zanim ktoś zrobi ci zbyt dużą krzywdę.
Puścił jego koszulkę i sięgnął po przywieszony przy pasie sztylet.
- No dalej - ponaglił go - Nie mam tyle czasu, zaraz muszę zjeść kolację.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.09.17 21:39  •  Zapomniany motel Empty Re: Zapomniany motel
Poczuł rozczarowanie. Błysk w oku zniknął od razu po usłyszeniu zaprzeczenia. Był taki szczęśliwy, że prawdopodobnie odnalazł ukochanego rodzica, że nawet do głowy nie przyszły mu inne scenariusze. Spuścił wzrok, ucisk zgniecionej nadziei pobolewał go w klatce piersiowej. Jednak... To niemożliwe. Podobieństwo było zbyt wielkie. Od maniakalnego wpatrywania się w zdjęcia ojca, Torino mógł z zamkniętymi oczami w środku nocy rozpoznać charakterystyczne blizny mężczyzny. To prawda, stojący przed nim facet wyglądał na bardziej zapuszczonego. Był bardziej zarośnięty, zmęczony, przeżuty przez życie. Ale to nadal musiał być jego ojciec.
Na jego pobrudzonej buzi zaświtała determinacja, szybko zmieciona przez nagłe zaskoczenie i zdezorientowanie.
- H-Hej...! - oburzył się, gdy ręka mężczyzny zaczęła kombinować z jego koszulką.
Odchylił się do tyłu, szczęśliwie opierając się na stabilnej desce. Co jak co, ale nie spodziewał się, że nieznajomy zacznie go rozbierać. Na szczęście dłoń opuściła materiał tak szybko jak się do niego zbliżyła, co odjęło Torino jeden czynnik stresujący. Za to kolejne słowa podziałały na niego jak dwadzieścia dodatkowych. Przełknął ślinę.
- Chyba nie zamierza pan tego na mnie użyć...? - zacisnął pięści ze strachu. - Już mówiłem, jestem całkiem sam. Proszę, niech pan to odłoży... Boję się.
Pojedyncze łzy zaczęły tworzyć ścieżki na pokrytej kurzem twarzy, a poranione dłonie zacisnęły się bezradnie na materiale koszulki mężczyzny.
- Chcę do domu.
Wybełkotał łamiącym się głosem, po czym wybuchnął donośnym płaczem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.09.17 22:12  •  Zapomniany motel Empty Re: Zapomniany motel
Osiągnął to, co chciał osiągnąć. Młody zaczął się drzeć. Zaalarmowani tym jego ewentualni towarzysze powinni zareagować i wejść do budynku, a wtedy Lazarus na pewno by ich usłyszał. Zmrużył przekrwione oczy jakby to miało mu pomóc w nasłuchiwaniu, ale poza własnym ogniskiem i płaczem chłopaka nie słyszał nic podejrzanego. Żadnego poruszenia na zewnątrz, żadnego skradania się w jego kryjówce, żadnej aktywowanej pułapki. Może faktycznie dzieciak był tu sam? Chociaż dziwiło go jak taka pierdoła mogła przeżyć na Desperacji. Opuścił wzrok na dzieciaka. Trudno było mu określić ile ten może mieć lat, nigdy się na ludzkich szczeniętach nie znał. Obstawiał jednak przedział między trzema a osiemnastoma, co w prostych wyliczeniach dawało mało groźny wynik.
- Puść mnie - stwierdził z cichym westchnięciem.
Pożałował, że nie ma z nim Angel. Ona by z pewnością wiedziała co robi się z takimi mazgajami. Jednak samo wspomnienie o dziewczynie wywołało w nim mieszane uczucia. Wcale nie chciał żeby tu była, sam sobie poradzi. I z kryjówką i tym małym skowyjcem.
- Dobra, chodź. Wyciągnę cię i pójdziesz sobie do domu.
Oczywiście nie uszło jego uwadze niemal płynne przeskoczenie na polski język. Sam Boris po przybyciu w okolice miasta nintendo aż za bardzo lawirował między ojczystym a japońskim, a już szczególnie w stresie czy złości. Dziwne ukłucie niepokoju zagłuszył jednak próbą opracowania planu jak gówniarza wyciągnąć z tej pułapki. Najważniejsze to samemu się nie zapaść i nie uszkodzić sobie żeber jeszcze bardziej. Później nie zniszczyć za bardzo podłogi bo kolejne osoby mogą zbyt szybko przejrzeć zasadzkę. Dopiero na samym końcu było bezpieczeństwo dzieciaka.
- I przestań kurwa wyć bo na straszeniu się nie skończy - warknął, przypinając sztylet ponownie do pasa przy spodniach i po szybkim zlokalizowaniu pozornie stabilnych miejsc dookoła chłopaka, złapał go pod ręce i gwałtownie szarpnął w górę.
Deski zaskrzypiały ostrzegawczo pod ciężkimi buciorami Lazarusa, a jedna nawet zdążyła pęknąć pod jego ciężarem, jednak nie na tyle by spowodować coś więcej niż chwilowy mini-zawał. Łowca cofnął się pod ścianę jak najszybciej pozwolił mu na to jego stan i otoczenie. Dopiero wtedy odstawił gówniarza na ziemię i upewnił się, że ten odczepi się od jego koszulki na dobre.
- To teraz won, drogę już znasz. Biegnij Lassie, wróć do domu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.09.17 19:26  •  Zapomniany motel Empty Re: Zapomniany motel
Czym dłużej siedział w dziurze, tym bardziej żałośnie się czuł i napędzał się bardziej. Wycie czasem przybierało na sile, czasem słabło, jednak było pewne, że Torino nie mógł się uspokoić. Chciał wrócić do domu. Naprawdę chciał wrócić do domu. Do ścieków M6, surowej babci, ciężkiego treningu, zabawy z rodzeństwem. Chciał jeszcze raz zobaczyć zdenerwowaną twarz Roniego, ściągnąć Peppe z płotu. A najbardziej chciał zobaczyć obrażoną mordkę Margaritty po kolejnym żarcie, jaki jej zrobił. Zapłakał jeszcze żałośniej na wspomnienie zwyczajnych dni, na wspomnienie rodziny. Ponieważ nie miał już rodziny. Jego siostra została rozszarpana przez psy, bliźnięta porzucił pod pieprzonym krzakiem. Co z niego za starszy brat? Powinien ich chronić. Powinien im zapewnić bezpieczeństwo i postawić się w pozycji opiekuna, rodzica. Bo jego rodzic gdzie był? Tak... Stał tuż nad nim, wypierając się własnego imienia, chociaż Viktor nie miał wątpliwości. Nie mógł się pomylić. Po prostu nie mógł.
Małe, chociaż silne piąstki zaciskały się na jego koszuli tak mocno, że aż pobielały mu knykcie. Nie chciał go puścić. Słowa, chociaż trafiały do uszu chłopca, tak naprawdę nie odciskały się na jego umyśle. Był teraz zbyt zafiksowany na punkcie powrotu do domu, że nie mógł skupić się na niczym innym. Dopiero potężne, męskie dłonie wyciągające go z pułapki i ból spowodowany szarpaniem pozwoliły mu wrócić na ziemię. Pisnął zaskoczony, kończąc tym serenadę płaczu i przylegając desperacko do mężczyzny na tyle, na ile to było możliwe. Lazarus mógł słyszeć zdławione i przerażone 'nie upuść mnie' powtarzane jak mantrę, gdy lawirował na pękających deskach. Chłopiec ciągle nierytmicznie łapał oddech, uspokajając szloch. Spłynął z mężczyzny dopiero wtedy, gdy znaleźli się na twardym gruncie, a i wtedy zrobił to z pewnym ociąganiem.
To teraz won, drogę już znasz.
Co?
Biegnij Lassie, wróć do domu.
Ach, tak.
Torino wytarł mokrą buzię, nadal trochę trzęsły mu się nogi. Uśmiechnął się głupowato, pokazując brakującą czwórkę.
- No problem jest taki... - zrobił tutaj znaczącą pauzę, wywracając oczami i wyłamując sobie z zakłopotania palce. - ... że się zgubiłem. I trochę nie wiem w którą stronę jest mój dom.
Zaczerwienione oczy, chociaż z widocznymi śladami intensywnego płaczu, miały w sobie jakiś błysk. Kłamał? Nigdy się tego nie dowiemy. Następnie zaczął najbardziej uprzejmym tonem, na jaki go było stać:
- Czy mógłbym skorzystać z telefonu? Chcę zadzwonić do domu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.10.17 21:08  •  Zapomniany motel Empty Re: Zapomniany motel
To nie było zbyt mądre. Ryzykowanie wchodzeniem na niezbyt stabilne i niepewne deski dla jakiegoś gówniarza. Mógł poczekać aż zleci piętro niżej i jeżeli by przeżył to bezpiecznie i bez pośpiechu zejść do niego schodami. Boris był tutaj sam, z dala od swojego stada i ewentualnej pomocy. Ostatnim czego by potrzebował był jakikolwiek uraz dolnych kończyn, a i tak musiał się już męczyć z tym przeklętym kolanem. Ale ile można udawać, że nie zna się tego dzieciaka. Zwłaszcza teraz, gdy płakał.
- Tu nie ma zasięgu - warknął, choć kazał sobie w myślach uspokoić ten ton.
Mimowolnie rozcierał przez koszulkę obolałe żebra, choć nie powinien tego robić. Mimo, że te były już prawie zagojone to nadal bolało jak cholera, najpewniej własnie przez uwieszającego się na nim dzieciaka. Jeszcze to dziwne ciepłe uczucie w parchatym łowczym serduszku, gdy w końcu zobaczył mordkę, którą wcześniej znał tylko ze zdjęć. Na pewno krwotok wewnętrzny, bo przecież co innego?
- Odstawię cię do Rattus - odparł po chwili, brzmiąc jak ktoś kto się w końcu poddaje - Postaraj sobie przypomnieć jakieś szczegóły z otoczenia domu. Szybciej go namierzę.
Miał spore wątpliwości co do tego czy szczurza dziewczyna dała radę ogarnąć młodym w ogóle jakikolwiek dom w pełnym tego słowa znaczeniu, ale liczył, że chociaż mają miejsce do spania. Kiedy po około setce nieodebranych połączeń od matki nad ranem pomylił dzwonek z budzikiem zdążył usłyszeć, że Raisa młodych oddelegowała z podziemi, ale raczej nie wziął sobie tego do serca. Nigdy nie widział tych szczeniaków, były bardziej odległe niż jego plany na życie i niemal nierealistyczne, jakby istniały tylko w opowieściach.
Dlatego Viktora również należało się pozbyć. Choć może niekoniecznie w sposób jaki pierwszy przyszedł Lazarusowi do głowy. Niech sobie dzieciak żyje przecież. Tylko daleko stąd.
Boris stał przez chwilę nieruchomo, wpatrując się w dzieciaka jakby totalnie nie wiedział co ma zrobić. Gdzie jest instrukcja obsługi albo przycisk z podpowiedziami?
- Chodź, nie chcę tu za długo zostawać bez broni - zdecydował w końcu już całkowicie spokojnie, choć słowa niezbyt pasowały do kogoś kto przy pasie miał dość potężny nóż.
Wolną ręką zachęcił dzieciaka żeby szedł pierwszy, w dodatku prosto w nieznane bo w stronę wejścia, którym wcześniej do pomieszczenia wszedł Lazarus, a nie tego, którym wszedł Torino. Chociaż nadal robił wszystko by go nie dotknąć. Wystarczająco miał traumy na dzień dzisiejszy, ewentualnie na dwa dni czy nawet pół roku. Serce biło mu zdecydowanie za szybko, a to tylko napędzało jakieś paranoiczne myśli.
- Tylko nie wleź na linkę przy drzwiach... - ostrzegł, prowadząc go do pomieszczenia z rozpalonym ogniskiem - I uspokój się. Pokaże ci małe kotki w piwnicy jak będziesz grzeczny, zgoda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.10.17 0:07  •  Zapomniany motel Empty Re: Zapomniany motel
Język polski w ustach jego ojca brzmiał dziwnie. Torino na początku nie wiedział dlaczego, chłopak władał językiem japońskim prawie tak dobrze jak ojczystym i bardzo często myślał nawet spolszczoną japońszczyzną. Dopiero później zrozumiał, że minęło już trochę czasu odkąd usłyszał kogoś mówiącego w języku innym niż nintendo.
- O... Och - powędrował speszonym wzrokiem po podłodze.
Stałby tam dalej, kompletnie zawstydzony i zbity z tropu, gdyby nie padł temat Rattus.
- To nie jest mój dom - odparł natychmiastowo tonem zimnym jak stal. - Chcę wrócić do prawdziwego domu.
Samo imię szczurzycy wywołało w nim niespodziewane wrzenie. W sumie co się dziwić, jeszcze kilka dni temu owa samica wystawiła jego rodzeństwo na śmiertelne niebezpieczeństwo, a pomimo tego już wcześniej zachowywała się jak, kolokwialnie mówiąc, totalny pojeb.
Lazarus chyba nie był zbytnio ucieszony z tej odpowiedzi, ponieważ tylko stał niezręcznie i  chyba zastanawiał się co z tym fantem zrobić. Jako fant można było uznać i kuriozalną odpowiedź dzieciaka jak i samą jego postać.
Chodź, nie chcę tu za długo zostawać bez broni.
Wzrok Torino mimowolnie zawędrował na nóż, którym jeszcze wcześniej mu grożono. Bez broni, tak? Poczuł się jeszcze niepewniej, gdy Boris kazał mu iść pierwszemu do pokoju. Łażenie po nieznanym budynku najeżonym pułapkami nie było czymś, co chciałby teraz robić. Nawet, jeśli przed chwilą właśnie to robił.
Pokażę ci małe kotki w piwnicy jak będziesz grzeczny, zgoda?
Zachwiał się. Czy on naprawdę..? Westchnął.
- Tato, nie zachowuj się jak pedofil. To niezręczne.
Kontynuując, wziął sobie jego ostrzeżenie do zdecydowanie za szybko bijącego serca i zręcznie ominął linkę straszącą go w drzwiach, po czym dziko dopadł do ogniska. Był cały zmarznięty, a ciepło ognia jedynie bardziej mu to uświadomiło. Zaczął się trząść, desperacko przysuwając się bliżej płomieni i pocierając ręce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach