Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 22.02.18 22:26  •  Szklarnia - Page 3 Empty Re: Szklarnia
Gdy mężczyzna odsunął się od niej na te kilka centymetrów, które rozłączyły ich usta, Anais zachichotała nieśmiało, wciąż przejęta tym, czego przed krótką chwilą się dopuściła. Przeniosła dłoń z policzka Carla na jego ucho, dotykając opuszkiem palca jego błoniastą strukturę i poświęcając temu całą swoją uwagę, jakby odkrywała go całego na nowo. Padło pytanie, przez które anielica musiała chwilowo zrezygnować ze swoich oględzin, spoglądając na swoją uniesioną dłoń. Wyraźnie zaczerwieniona i jeszcze wilgotna skóra dawała o sobie znać, ale dziewczyna zdawała się całkiem o tym fakcie zapomnieć. Czymże był ten ból w obliczu tego, co jeszcze przed momentem targał jej wątpiącym sercem?
Miejsce bólu zastąpiła ulga. Przemiana, której poddała się pod wpływem tej krótkiej, choć znaczącej rozmowy. Nic więcej się dla niej nie liczyło. Nic nie sprawiało wrażenia wystarczająco ważnego, żeby się tym akurat teraz przejmować. Wystarczyło, że potwierdziła swoje przypuszczenia dotyczące odbicia jej prawdziwej wiary w Jedynego Pana przez krzywe zwierciadło sekciarskiej żądzy władzy. Jeśli Pan dopuścił ją do swojego boku, widocznie musiał mieć jakiś konkretny ku temu powód. Zbyt długo żyła myślą o tym, że obecność Carla w jej życiu stanowi tylko pokusę, która miała poprowadzić ją prosto ku zdradzie swojego stanu. Rezygnowała z niego, bo chciała pozostać wierną temu, co przekazywano jej poprzez proroków i kapłanów. Nie była jednak wierna Jego prawdziwej woli. Nie ufała głosowi swojego serca, a to przezeń przemawiał Jego głos.
Widok uśmiechu Carla przejął ją do cna. Przez chwilę nie odpowiadała, jakby nie mogąc z emocji wydusić z siebie słowa, a potem zaśmiała się raz jeszcze i pokręciła głową w swoim roztargnieniu. Nie odpowiedziała mu wcale. Rzuciła się mu na szyję, obejmując ją ramionami i wtulając twarzy w jego ramię, a potem ni stąd cofnęła się odrobinkę, przenosząc delikatnie dłonie na jego szyję. Zasypała jego twarz deszczem krótkich całusów, ostatniego składając na czubku nosa.
Nie o dłonie pytaj, a o serce – szepnęła mu do ucha, jakby podpowiadając.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.18 23:20  •  Szklarnia - Page 3 Empty Re: Szklarnia
 Chichot zabrzmiał w jego uszach obco, ale nie w tym negatywnym sensie. Nie spodziewał się tak osobliwej odpowiedzi na to, co przed chwilą miało miejsce. Nie chodziło o sam pocałunek, lecz towarzyszącą mu atmosferę i poprzedzającą rozmowę – wydawało się, że stąpa po kruchym lodzie, że jedno niewłaściwe słowo, za mocne pociągnięcie za strunę, i straci ją bezpowrotnie. Doświadczał fanatyzmu kobiety niemal przy każdym spotkaniu i rozumiał, jak wielką rolę odgrywały w jej życiu poglądy wyznawców Ao. Był odważny, skoro śmiał wierzyć, że kiedykolwiek stanie się dla niej równie ważny.  
 Źrenice wymordowanego uległy nieznacznemu rozszerzeniu w chwili zainicjowania dotyku w okolicy jego wrażliwego ucha. Odruchowo chciał odsunąć głowę, ale stłumił tę chęć w zarodku. Płetwa znów zatrzepotała i wygięła się, jakby doznawała przyjemnych dreszczy pod zgrabnymi palcami anielicy. Rozniosło to echo także po reszcie ciała okularnika – wargi zacisnęły się, a mięśnie gardła z trudem przełknęły ślinę. Czy zdawała sobie sprawę, że stymulacja tych miejsc to nie tylko ujmujące uczucie na poziomie niewinnego głaskania czy odprężenia, ale także erotyczny sygnał? Zignorował dreszcz biegnący w dół jego kręgosłupa.
 Ramiona znów instynktownie oplotły się wokół mniejszego ciała.
 — Och, Anais — westchnął cicho, posyłając jej długie spojrzenie spod wpółprzymkniętych powiek, a potem bez żadnego ostrzeżenia porwał ją na ręce. Ważyła nie więcej niż piórko, a może siłę czerpał z tego nagłego uniesienia? W towarzystwie Anais zawsze znajdował się ponad powierzchnią, ale tym razem stanął na szczycie. — I co ja mam z Tobą począć… — wymamrotał, wykonując z nią obrót wokół własnej osi, tym samym wprawiając materiał jej sukienki w ruch. Trzymał ją mocno, blisko piersi, nie spuszczając z niej wzroku. — Jesteś najcudowniejszą kobietą na świecie. — Nie wiedział, co powiedzieć, ale akurat te słowa swobodnie uciekły spomiędzy jego warg.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.18 1:43  •  Szklarnia - Page 3 Empty Re: Szklarnia
Uniesiona w górę, mimowolnie wspięła się po nim, obejmując go nogami w biodrach, zaś ramiona pozostawiając na jego szyi. Jeszcze rankiem misternie plotła swój warkocz, a teraz rozpadł się całkowicie, uwalniając się z uwięzi splotu, rozsypując się płową kaskadą jedwabnych kosmyków po plecach dziewczyny. Skóra Anais była niezwykle rozgrzana, co kontrastowało z jego chłodem, ogrzewając nagie ciało mężczyzny.
Pomogłeś zrozumieć mi, że Ao doświadcza nas nie bez powodu – odparła osobliwie natchnionym tonem, zdecydowanie weselszym niż przy jakimkolwiek innym kazaniu, które mu wygłaszała podczas długich rozmów. Nigdy jednak nie próbowała nawracać go na siłę na drogę Ao. Szanowała jego poglądy, cierpliwie wierząc, że gdy przyjdzie odpowiedzi czas, Carl odnajdzie w swoim sercu Jego obecność.
Nie zesłał mi Ciebie bez powodu. Naprawdę jesteś moim błogosławieństwem, a ja przez cały czas ślepo wpatrywałam się fałszywe doktryny. Jego wolę trzeba czuć tutaj – mówiąc to, przeniosła dłoń na klatkę piersiową Carla, dotykając miejsca, w którym biło jego serce – a nie spijać z ust obcych twarzy.
Westchnęła cicho, przymykając delikatnie oczy i pozwalając rzęsom rzucić cień na rumiane policzki. Twarz Anais ogarnęła chwilowa melancholia, a na jej czole pojawiła się malutka zmarszczka, czemu, szczęśliwie, dziewczyna nie pozwoliła się ogarnąć. Rozpogodziła się. Nie miała czasu na marnowanie czasu, kolokwialnie mówiąc. Rzuciła mężczyźnie psotny uśmiech. Nie chciała już smęcić o religii, jeśli przedstawiła mu swoją wersję wydarzeń. To, czy Carl rzeczywiście uwierzy w udział Ao, zależy tylko od niego, ale niczego od niego nie wymagała. Po prostu chciała, żeby wiedział, że w nich uwierzyła równie mocno, jak przekonana była o boskiej obecności w swoim życiu. To przyszło nagle, choć rosło w niej przez te wszystkie lata wypatrywania go wśród piasków Desperacji, błądząc w ciemnościach, chociaż światło wcale nie było daleko. Ale nie o tym teraz mowa. Nie teraz, nie w tym momencie.
Muszę wziąć odpowiedzialność za to, jak namieszałam ci w głowie – odparła lekko, specjalnie drocząc się z nim i naśladując jego twardszy akcent, wyraźnie cytując czyjeś nieroztropne słowa, które przypadkiem bardzo jej się spodobały. Wplotła palce w przydługie kosmyki na jego karku i pozwoliła sobie złączyć ich usta w jeszcze jednym pocałunku. Ona już zdecydowała, ale czy Carl nadążał za jej entuzjazmem?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.18 12:18  •  Szklarnia - Page 3 Empty Re: Szklarnia
 Świat od zawsze pojmował jako coś monumentalnego. Światem mógł być cały Wszechświat, obecny wymiar, układ słoneczny albo ziemia, jeśli sprecyzować by to pojęcie dodatkiem słowa „ludzki”. Świat go otaczał, zamykał w swojej bańce, pozwalając mu na doświadczanie uroków egzystencji. Póki spoglądając za okno, widział wschodzące słońce, miał pewność, że ten świat wciąż istnieje, a on jest jego integralną częścią. Małym puzzlem, który tworzył całość. Świat nie skończyłby się nawet w chwili zamarcia jego serca w bezruchu, istniałby dalej, ale już bez kolejnej duszy, uboższy w liczbę mini-światów, bo każda jednostka stąpająca po ziemi pełniła rolę puszki na swój własny, zamknięty dla pozostałych kosmos. Każdy dysponował innym bagażem doświadczeń, innymi uczuciami, myślami, inną perspektywą.  
 A świat Carla ograniczał się teraz do osoby, którą trzymał w ramionach.
 Jego dłonie prześlizgnęły się w dół po jej bokach, zahaczyły o biodra i zatrzymały się pod udami, przytrzymując w ten sposób kobietę przy sobie.
 — Jeśli właśnie w tym pokładasz swoją wiarę, nie mogę ukryć ukontentowania z tytułu osoby, która jest Ci pisana. — Jego klatka piersiowa unosiła się w spokojnych oddechach, a dłoń Anais przytknięta do skóry paliła go w sposób, w który jeszcze nigdy nie czuł jej ognia.
 Od kiedy znalazł się w szklarni, wzrok wymordowanego cały czas przyciągała postura anielicy i ilekroć nie próbowałby skupić się na czymkolwiek innym, siła wyższa za każdym razem kusiła i za każdym razem z nią przegrywał, by z zainteresowaniem znów przyjrzeć się wystudiowanym rysom twarzy, smukłej szyi czy kruchemu ciału skrytemu pod ubraniem. Dostrzegał zmiany zachodzące na jej obliczu; rumieńce na policzkach, ruchy miękkich warg, psotny akcent w ciemnych oczach.
 Słowa ugrzęzły mu w gardle, a mięśnie spięły się pod wpływem okrycia płaszczem nowych emocji. Serce próbowało wydostać się z jego piersi, uderzało boleśnie o żebra, ale nie mogło uciec. Poczuł znów usta anielicy na własnych i zdał sobie sprawę, że jest stracony. Za łatwo na niego wpływała. Poruszył wargami naprzeciwko niej w potrzebie upewnienia się o rzeczywistości tego gestu – bał się, że przy silniejszym powiewie wiatru rozpadnie się w jego rękach niczym domek z kart. Ale tak się nie stało nawet, gdy mocniej zacisnął palce na skórze ud. Tym razem nie przerwał pocałunku zbyt szybko, pozwolił mu się pogłębić na tyle, by z jego gardła wydostał się cichy, zadowolony pomruk. Przymknął powieki i wykonał kilka kroków wprzód, po czym usadowił kobietę na okrągłym stole, przesuwając dłonie najpierw pod jej kolana, a później na biodra.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.18 22:24  •  Szklarnia - Page 3 Empty Re: Szklarnia
Niegdyś świat Anais ograniczał się do codziennego widoku sterylnych ścian silnie strzeżonego  laboratorium, zaś na pięć długich lat skurczył się do rozmiarów ognioodpornej izolatki, w której przetrzymywano ją, odkąd pierwszy raz ujawniły się jej destrukcyjne moce. Nikt tak naprawdę nie wiedział, jak obchodzić się z nastoletnią bombą zegarową, stąd z dojrzewaniem poradzić sobie musiała sama. Targały nią sprzeczne emocje. Z jednej strony, otaczający ją ludzie stanowili jej jedyną rodzinę, mimowolnie ufała im, poddając się swojemu pragnieniu otrzymania choć odrobiny ciepła od drugiego człowieka. Z drugiej jednak strony, doskonale świadoma była tego, że oni wszyscy byli tylko trybikami w tej wielkiej maszynie. Po skończeniu pracy wracali do swojego normalnego życia, prawdziwych rodzin. Wychodzili do kina, organizowali pikniki w parku, obchodzili święta.
Zazdrościła im. Nienawidziła każdej opowieści przyniesionej z zewnątrz, choć nie mogła się doczekać momentu, w którym będzie mogła ich wysłuchać. Chciała wiedzieć o ich życiu wszystko, bo nie miała swojego, o którym mogłaby opowiadać. Z zewnątrz tylko sprawiała wrażenie idealnie poddanego im wytworu, nie kryjąc żadnego sekretu. Nie kłamałaby więc mówiąc, że Ao nie uratował jej życia, bo on je jej podarował. Zdała sobie sprawę, że wszystko zawdzięczała wyłącznie Jego interwencji, zaś sam Kościół był tylko pośrednikiem tej relacji. Łącznikiem. Cała historia związana z jej przyłączeniem się do niego, stanowiła dla Anais niezbity dowód na to, że czuwał nad nią od samego początku. Oddała się służbie Bogu, dopiero u Jego boku poznając słodko-gorzki smak życia, którego pragnęła przez tyle czasu. A teraz zesłał jej najpiękniejszy prezent. Bezcenną miłość, na którą zasłużyła. Uroczyste uwieńczenie jej drogi przez cierpienie.

Pogłębiony pocałunek zaparł jej dech w piersiach. Dlaczego to tak długo trwało? Dlaczego dopiero teraz przejrzała na oczy? Ile wspaniałych chwil stracili przez jej zahamowania? Usadowiona na stole, nie pozwoliła mężczyźnie odsunąć się od niej choćby o centymetr, odważniej wplątując palce w jego włosy i przeczesując je odruchowo. Dopiero po dłuższej chwili odsunęła się na chwilkę, by zaczerpnąć powietrza, otwierając wpółprzymknięte oczy i łapiąc jego spojrzenie swoim roziskrzonym.
A jak teraz nas sobie wyobrażasz? – powtórzyła wcześniejsze pytanie łagodnym tonem, jakby chcąc podkreślić, że ich uczucie nie jest już tylko „tym” a „nimi”, pieszczotliwie gładząc go po szyi opuszkami palców. Bezwiednie prawą dłonią wróciła do jego ucha. Chyba sądziła, że sprawia mu to przyjemność, i choć rzeczywiście zastanawiał ją fakt jego wrażliwości, nie łączyła tego z erotyzmem czy podnieceniem. Jeśli sam jej tego nie powie… lub nie pokaże, pewnie nawet się nie domyśli.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.18 23:00  •  Szklarnia - Page 3 Empty Re: Szklarnia
 Chociaż od przybrania postaci wybawienia przez Anais na Desperacji minęło już pięć lat, mógłby przysiąc, że pierwszy raz na oczy widział ją zaledwie tydzień temu. Paradoksalnie czuł się jednak, jakby towarzyszyła mu od zawsze. Wszystkie wspomnienia wymordowanego związane z anielicą były wyraziste i emocjonalne, nie blakły z czasem, może dlatego, że każdy moment przed snem poświęcał na wracanie myślami do tych szczególnych chwil. Lubił odtwarzać w głowie każde złapane spojrzenie, każdy uśmiech, speszenie, dobroć i każdy przejaw zainteresowania. Żywił do niej uczucia silniejsze od zwykłej przyjaźni czy wdzięczności za ocalenie życia, mimo to nigdy nie odważył się głośno nazwać tego stanu. Poprzednie związki opierały się najczęściej na zauroczeniu, rzadziej zakochaniu, natomiast z Anais to było coś jeszcze innego. Coś, czego poprzednio nie doświadczył i co przyczyniało się do swoistego strachu.
 Łatwo zapomnieć o oddechu, kiedy przyjemne bodźce omamiają Cię z każdej strony. Zatracił się, więc dopiero ruch ze strony anielicy wyrwał go z uniesienia i zmusił do uchylenia powiek. Jego wargi mrowiły, domagając się więcej pieszczot, a serce wciąż intensywnie pompowało krew, stopniowo się uspokajając. Pragnął jej dotyku nie tylko na włosach czy ustach, pragnął jej wszędzie.
 — Gdybym miał szczerze odpowiedzieć na to pytanie, straciłbym łatkę dżentelmena. — Na twarzy pojawił się zawadiacki uśmieszek, a świadomość prezentowania się półnago przed kobietą mocniej wypalała się w umyśle. Chciał sięgnąć po koszulę i narzucić ją na odkryty tors, ale coś przyszpiliło jego nogi do podłogi i nie pozwoliło mu się poruszyć. Nie dziwił się skłonnością ręki do badania osobliwego ucha, ludzie lubili drapać pupilów za uszami, ale w przypadku rybiego wymordowanego przynosiło to dodatkowy skutek. Rozchylił wargi z zamiarem zwrócenia uwagi na ten fakt, co poprzedziło drgnięcie ciała i zmrużenie oczu. Palce anielicy na jego skórze były tak miłe, że odciągnęły go na moment od przerwania tej czynności. Zamknął znów powieki, płetwa machnęła kilka razy w aprobacie, a dłonie zsunął z bioder na blat stołu, by to w niego wbić palce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.18 0:14  •  Szklarnia - Page 3 Empty Re: Szklarnia
Nie spodziewała się, że zadając pozornie niewinne pytanie, dostanie tak sugestywną odpowiedź. Oczy dziewczyny rozszerzyły się lekko i odebrało jej mowę na tę krótką chwilę, choć nie przerwała gładzenia jego uszek, co pociągnęło za sobą kolejne spostrzeżenia ze strony anielicy. Nie była zbyt obyta w sprawach damsko-męskich, a już na pewno nie na tyle, by swobodnie poruszać się między sygnałami mowy jego ciała, które powinna była odczytać… Mężczyzna  przypominał jej w tamtej chwili kota domagającego się pieszczot. Lgnął do jej dotyku, reagował na niego bezwiednie, wcale się z tym nie kryjąc i nie krępując. Doskonale zdążyła poznać tę jego bezceremonialną pewność siebie i skłonność do występnego kokietowania. Sam prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy z tego, jak zmysłowo, choć może nieumyślnie, w tamtej chwili wyglądał. Poddając się instynktowi, przyjemności z tej szczególnej intymności między nimi. Ta atmosfera jej się udzielała. Otoczyła ją ciasno jak wcześniej i tym razem wszystko było prostsze. Bardziej zrozumiałe, akceptowalne. Nie bała się, bo mężczyzna budził w niej ciekawość, którą zawsze skrywała głęboko wśród swoich niespełnionych pragnień. Raz jeden udało jej się uciec od tego wrażenia, rezygnując z dołączenia do Generał i uzdrowiciela w łaźni.
Chyba odkryłam twój słaby punkt – szepnęła zalotnie, czego wcale się po swoim głosie nie spodziewała, wodząc mimo woli spojrzeniem za jego dłonią, która z siłą zacisnęła się na ławie pod wpływem jej dotyku. Wiedziała, że pozwala sobie na wiele, drocząc się z nim w ten sposób, ale nie mogła się powstrzymać. Chciała poznać wszystkie jego granice, tak jak dzisiaj, gdy nie mogąc wytrzymać presji jej niezdecydowania, wziął sprawę w swoje ręce. Anais stawała się zbyt bierna w jego ramionach, tak niecnie działał na jej zmysły. Nie chciała się z niczym śpieszyć, ale czuła, że jest między nimi napięcie, które trzeba było w jakiś sposób… rozładować.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.18 0:40  •  Szklarnia - Page 3 Empty Re: Szklarnia
 Carl nie lubił owijać w bawełnę, otwarcie wyrażał swoje uczucia, nie bał się upubliczniać swoich myśli i potrzeb. Skoro Anais go zaakceptowała i była chętna na stworzenie czegoś poważniejszego, nie widział powodu, dla którego miałby hamować się z tego rodzaju szczerością. Zresztą nie powinna się dziwić – była atrakcyjna, on w niej zakochany, podziwiał nie tylko osobowość, ale także ciało. I ono wyraźnie na niego działało. Dotychczas zaspokajał potrzeby w konkretnym towarzystwie, pozwalając sobie na rzeczy, których nie potrafił wyobrazić sobie w zestawieniu z anielicą z prostego powodu. W oczach okularnika widniała jako krucha istota potrzebująca opieki. Pragnął otoczyć ją troską, subtelnością, nie zamierzał naruszać obrazu niewinności, jeśli sama nie wyszłaby z taką inicjatywą.
 Nie znał swoich granic, bo nigdy nie pozwalał nikomu na pieszczenie uszu. Nawet przy najbliższych znajomych włączał mu się odruch odtrącania ręką każdej próby dotknięcia tych okolic, jednak był ciekaw, jak odbierze to ze strony Anais. Rzeczywistość przerosła jego oczekiwania, bo o ile jeszcze kilka minut temu przepełniała go pewność, że da radę się zatrzymać, tak teraz powoli zaczynał w to wątpić. Oddech stawał się głębszy, źrenice rozszerzone, a ciepło rozlewało się po całym ciele, kumulując w dole. Dopiero jej głos uchronił go przed utonięciem w tej przyjemności.
 — To nierozsądne z Twojej strony prowokować mężczyznę. — Kącik warg zadrżał w rozbawieniu, a dłoń zaraz zacisnęła się na nadgarstku kobiety, przerywając pieszczoty. Uniósł ją do ust i złożył krótki pocałunek na wierzchu. — Czy jest coś, czego jeszcze potrzebujesz? — zapytał pozbawionym podtekstu tonem. Sugerował, że czas jego wizyty powoli dobiega końca, chociaż nic nie wymagało od niego pośpiechu, nie przepadał jednak za zbędnym przeciąganiem spotkań czy rozmów. Ponadto chciał dać jej czas na przemyślenie dzisiejszej sytuacji – może kiedy emocje opadną, stwierdzi, że to był błąd? Musiał przewidywać wszelkie scenariusze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.18 2:30  •  Szklarnia - Page 3 Empty Re: Szklarnia
Pochwycona za nadgarstek, odruchowo zwróciła wzrok spoglądając prosto w jego pożądliwie wabiące oczy, które w połączeniu z wypowiadanym słowami, przyprawiło ją o palpitacje serca. Musiała zamrugać kilka razy, by przywrócić swojemu odrobinę zamglonemu spojrzeniu dawną sprawność, a potem uśmiechnęła się niewinnie, co idealnie pasowało do rumieńców, które niezmiennie kontrastowały z jej bladą skórą.
Zrozumiała aluzję, choć nie winiła się za swoje pośpieszne myśli, których przecież nie sposób kontrolować. Zbyt długo dusiła w zarodku swoje uczucia. Zbyt długo trzymała emocje na uwięzi własnych przekonań, które okazały się niepotrzebnie manipulować jej życiem. Wiedziała jednak, że pośpiech nie był wskazany, jeśli dopiero zaczynali stawiać pierwsze kroki ku wspólnej przyszłości. Czy dobrze by o powadze sytuacji świadczyło zachowywanie się jak zakochane i nieodpowiedzialne szczenię? Co jeśli mężczyzna pomyślałby, że ta nie ma do siebie żadnego szacunku, jeśli z taką łatwością przyszłoby jej oddać się bez słowa sprzeciwu? Nikt nigdy jeszcze o nią nie zadbał w taki sposób, stąd ta szczeniacka ciekawość, która przyprawiała ją o dreszcze. Nie znała sekretów pozornie tylko nieczystej, cielesnej przyjemności, po którą kobieta mogła podczas tego rodzaju aktu sięgnąć. Wstrzymywał ją tylko lęk, że mógłby nie wierzyć na słowo jej zapewnieniom faktu nie dopuszczenia do siebie innego mężczyzny... pomijając te nieliczne i nic nie znaczące, choć zdecydowanie poniżające razy, w których wystawiona na próbę była głębokość jej gardła.
Dwóch najważniejszych słów i kilku innych, które wspomogą mnie w oczekiwaniu na twój powrót – odparła cicho, łapiąc go za dłoń i splatając ich palce razem po raz kolejny. Nie odwróciła wzroku od jego oczu, wpatrując się weń. Najbardziej zależało jej na tym konkretnym wyznaniu, które nie padło z jego ust, po mimo wielu innych, spośród których to wydawało się jej być najtrafniejszym ze wszystkich. Wiedziała, że pragnął jej najmocniej, że jest cudowna i skłonny był za nią oddać życie i dzielić jej cierpienie, ale czy te dwa słowa nie brzmiały jak zaklęcie, które połączy ich swoją magią najtrwalej, odbijając się echem, gdy ucichnie rozmowa, a dłonie się rozłączą?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.18 3:00  •  Szklarnia - Page 3 Empty Re: Szklarnia
 — Dwóch najważniejszych słów […]
 Wypowiedź odrobinę go zdziwiła, ale utrzymał twarz w tym samym neutralnym wyrazie. Kontakt wzrokowy stał się nagle uciążliwy, a on miał ochotę odwrócić spojrzenie, czego jednak nie zrobił. Zaplótł palce z jej własnymi i zacisnął na ciepłej skórze. To nie była kwestia wątpliwości – przez pięć lat zdążył dobitnie uświadomić sobie, co czuje do anielicy i czego oczekuje. Za oczekiwanym wyznaniem stało coś więcej, jakby bał się, że jego słowa usłyszą niepożądane uszy. Znał pojęcie efektu motyla, jedno uderzenie skrzydeł mogło wywołać tornado po drugiej stronie globu i właśnie tak widział wydźwięk zlepek liter, których nie potrafił w tej chwili przecisnąć przez gardło. Nie chciał, żeby kobieta źle to odebrała, ale nie wiedział, jak to wytłumaczyć na tyle, by pojęła jego stanowisko w tej kwestii. Musiał zdać się na jej wyrozumiałość.
 — Dziękuję Ci. — Musnął wargami czoło Anais. Interpretacja zachowania pozostawała dowolna; mogła uznać, że właśnie tak zrozumiał te dwa najważniejsze słowa albo że z jakichś osobistych powodów woli jeszcze nie ziszczać między nimi jednego z najpopularniejszych zwrotów w intymnej relacji międzyludzkiej. — Co zaś się tyczy powrotu… — zaczął ostrożnie, łapiąc jej spojrzenie z powagą. — Obawiam się, że w tym tygodniu to nasze ostatnie spotkanie — uprzedził, zgarniając dłonią popielate włosy na bok twarzy. Przeczuwał, że za kilka najbliższych dni zjawi się w mieście, tym razem porzucając rolę biernego obserwatora. Akcja nie zapowiadała się na bułkę z masłem, bowiem zdawał sobie sprawę, z kim będą mieli do czynienia. Jeśli coś pójdzie nie tak, nie ma możliwości poinformowania o tym Anais.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.18 3:47  •  Szklarnia - Page 3 Empty Re: Szklarnia
Miernie ci poszło, ale będziesz wiedział, gdzie mnie znaleźć w swoim czasie – żachnęła się gorzko, gdy mężczyzna składał pocałunek na jej odsłoniętym czole, ale nie było w jej głosie słychać wyraźnego wyrzutu, prędzej lekkie zabarwienie zawiedzenia. Zależało jej na tym, to prawda. Zdecydowała jednak skupić się na tym, czym mężczyzna zdążył hojnie ją obdarować na samym początku. Sięgnęła po różę, będącą jedynym świadkiem tego, co zaszło między nimi, leżącą nie tak daleko i pacnęła nią Carla w nos, uśmiechając się z lekka zadziornie.
Niech ta róża i twoje śliczne spojrzenie pozostaną niewerbalnym symbolem twojej miłości – odparła lekko, całkiem zadowolona ze swojego pomysłu. Zgrywała nieprzejętą pod maską pozornej wesołości, próbując ukryć te drobne igiełki zwątpienia, które zakuły jej serce. Nie pozwoliła sobie poddać się tej mantrze przepełnionych pesymizmem myśli, bo najchętniej sprowadziłyby ją ponownie do depresyjnego stanu sprzed ich pierwszego pocałunku. Chciała stać się silna dla niego. Miała zbyt wiele do stracenia. Może zbyt wiele od niego wymagała na raz? Może nie powinna zachęcać do wyznań, które w ten sposób mogłyby zabrzmieć wymuszenie i nieszczerze? Uśmiechnęła się łagodnie i spokojnie, a jej twarz zdawała się nie wyrażać cienia nostalgii, choć mężczyzna mógł spodziewać się po kimś takim jak ona różnorakich reakcji. Zachowała spokój ducha, gdy oczy pozostawały wpatrzone w oblicze umiłowanego mężczyzny.
Będę czekać. Zawsze czekałam – zawiesiła lekko głos, pozwalając słowom zawisnąć razem z nim w powietrzu, a potem poddała się pokusie objęcia go raz jeszcze tego wieczora. Cieszyła się, że nikt nie zakłócił ich spokoju w szklarni, a wszystko poszło zgodnie ze scenariuszem pisanym przez przeznaczenie. Teraz nic nie mogło ich rozdzielić, nawet rzeczywista rozłąka, jeśli tylko pozostaną  obecni w swoich myślach, snach i, w przypadku Anais, modlitwach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Szklarnia - Page 3 Empty Re: Szklarnia
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach