Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Dzień dobry, uwielbiam alty i tutaj przynajmniej po miesiącu nikogo nie blokuję, joł.
Mamy tutaj Londyn (pora późnojesienna), czarodziei, miejsca dla tych mniej normalnych, dżinów i historie życia. Typowe bawmy się na całego, jej.


Kolebka z pewnością była dobrym miejscem na chwilę odpoczynku po imprezach poza jej murami, które niekoniecznie zaliczały się do tych bezpiecznych. Tutaj tak szybko z widłami nie wparują, a i dopóki nie spotkasz pobliskich diabłów na plaży, to lekcja hardkorowej gimnastyki na rozciągnięcie kości (dosłownie!) powinna cię ominąć.
Tak przynajmniej zdawało się naszej dzielnej czarownicy, kiedy podobnie przybywała do Londynu.
Jasnowłosa miała dziwną tendencję do podróżowania w najmniej spodziewanych chwilach, przez co ilekroć kogoś poznała, to miesiąc później już się żegnała, pakowała manatki i wybiegała, krzycząc radośnie "ku przygodzie, ku chwale, ku historii tego świata!" - bo wiecie, ponury podróżnik jest nudny jak flaki z olejem, ale też lepiej by było, żeby nikt nie osiągnął poziomu typowej dziewczynki z animca. Zawsze jednak decydowała się pod koniec, aby wrócić, wejść do swojego pociesznego mieszkanka i przyjrzeć swoim zdobyczom, którym zawsze - powtarzam, zawsze - daleko do normalnych. Ostatnio był zegarek, który wstrzymywał czas, prawdopodobnie trafił z innego świata. Potem makieta czegoś, co nazywało się M-X, co przypominało czarownicy typowe pomysły ludzi przyszłości...
A dzisiaj była lampa. Albo filiżanka, tylko taka fancy jakaś. Pewnie jakiegoś bogatego pana, który zgubił, zapomniał, ewentualnie wyrzucił w ciul bo mu się znudziła, zamówi sobie drugą - cholera wie, bogate panienki umiały wszystko. Ame miała na tyle sprawny wzrok oraz lepkie rączki, że zgarnęła to małe cudeńko i zdecydowała się zatrzymać na czas bliżej nieokreślony.
Jak tylko wróciła do mieszkania, zdecydowała się przyjrzeć swojej nowej zdobyczy wojennej. Co zauważyła?
- Panie, jest pan tak uperwolony że normalnie chyba jeszcze czasy wojny pamiętasz, panie... - czarownica przyjrzała się sprawniejszym okiem, po czym sięgnęła do szuflady po chusteczkę - Pierze się pana w Perwolu może, czy wystarczy wrzątek?
Nie wiadomo, z kim rozmawiała, ale kogo to obchodziło? Niewiele myśląc, pomachała palcem wskazującym, aby ściągnąć do siebie miskę. Nalała do niej wody i bez większych problemów podwyższyła jej temperaturę do co najmniej ciepłej, po czym bez zbędnych ceregieli zamoczyła całą filiżanko-lampę, pucując energicznie we wszystkie strony, aż się ta woda sama wylewała.
Był tylko, hm... Jeden problem.

Ale kim do cholery jest ta Ame?:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Kto siedzi od kij wie ilu czasu, zamknięty w swojej lampie i czekając aż może w końcu ktoś potrze ten kawałek złomu i go z tego wydobędzie? Święty Mikołaj? To mit! Krampus?! Łatwiej uwierzy się w niego niż w Mikołaja. Dziadek Mróz? Propagandy wampir-komunistów się nasłuchali. Żadne z tych, to był nasz drogi, długowłosy facet, którego już szlag trafiał w ciasnej - a zarazem nie tak do końca - przestrzeni jego lampy. Bo o ile ciasnotą był fakt że był do niej ograniczony, ciasnotą nie było faktem to, że rozmiar wewnątrz tego tworku jest dużo większy niż na zewnątrz. Namioty z HP odpadają w przedbiegach, tu by się zmieściło miasto i jeszcze trochę! A wszystko wedle woli właściciela i więźnia zarazem, Alvaro.
No dobrze, Farid Abdul Ani- a wiecie co, nieważne, i tak nikt tego nie słucha i nie rozumie że te imiona mają faktyczne znaczenie, więc po co to komu.
Co tam robił? Właściwie nic konkretnego, po raz kolejny już obchodził cały, wiecznie zmieniający się krajobraz jego domeny. Nieważne ile tam wyczaruje, ile wytworzy i co zrobi - jest ograniczony faktem, że to wszystko zależy od niego. A wciągu lat - i to serio lat - można naprawdę wytracić wszystkie pomysły. I to serio wszystkie.
I tak właśnie kolejny dzień miał mijać, gdy stało się coś, czego nie spodziewał.
Zaczęło padać.
- Co to? Przecież nie chciałem deszczu...? - Wyciągnął dłoń ku opadającym kroplom, tylko po to by szybko od niej odskoczyć z sykiem. - Jakie to gorące! Dlaczego? Skąd to? Co... ... - Zamilkł, widząc falę tej samej wody jaka leciała z nieba, i to dosłownie po horyzont dymiącego tsunami pędzącego w jego stronę.
Odchrząknął, oparł prawą dłoń o biodro a lewą podrapał się po głowie, wpatrując się w niszczącą wszystko na swojej drodze falę z... Zaciekawieniem. Nie strachem. Nie zdziwieniem. Był... Ciekawy.
No, do momentu aż ta fala przetoczyła się po nim i zaczęła nim rzucać we wszystkich kierunkach, będąc przy okazji cholernym wrzątkiem! "Kto wrzuca lampy do wrzątku? Niemniej... To ciekawa odmiana?" Spytał samego siebie, nie wiedząc w sumie czy to dobrze czy nie. Bolało jak diabli, czuł jakby go obdzierali ze skóry, ale zarazem było to coś... Innego od codzienności. Więc póki co badał to uczucie, blokując każdą, możliwą reakcję organizmu, który krzyczał by zdzierać spaloną skórę i chronić się.
I wtem poczuł TO! TAK! TO!
I w chmurze białego dymu objawił się przed Ame. A raczej, lądując twarzą w jej podłogę z krzykiem bólu, przetaczając się z lewej do prawej i pocierając gdziekolwiek się da.
- Gorące, gorące, gorące, GORĄCE! GORĄCE! - Wrzeszczał, próbując schłodzić się o podłogę, jaka grzała się w ciągu kilku chwil pod nim, moknąc. Więc zaczął toczyć się dalej, i obijać o wszystkie meble i ściany jak kulka w pinballu, brakowało "dingów" i licznika punktów gdzieś u góry.
Ktoś powstrzyma tego szaleńca! Może?

Jak czołg z Jugopotamii, czyli kto wyskoczył z czajnika?:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ciężko powiedzieć, czego spodziewała się jasnowłosa czarownica. Fajerwerków? Może. Dobrej herbaty? Zawsze.
Ale mieszkających w lampach dżinów? Chyba nie do końca.
Ame nie przyszło w ogóle do głowy, że w tym małym dzbanku może się ukrywać inna istota, tak więc kiedy pojawiła się nagle para, dziewczyna nabrała powietrza do płuc i zadziwiająco spokojnie czekała na to, co nadejdzie. I nadeszło. Nagle usłyszała krzyk, a przed jej oczami pojawił się długowłosy pan, któremu właśnie zafundowała gorącą kąpiel, nieszczególnie świadomie. Pierwszą jej reakcją było bardzo zdziwione spojrzenie wraz z całą gałą komentarzy (w myślach, rzecz jasna) typu "ło panie, chłopa mi wyczarowało", "od kiedy jestem w otomce?" czy "ty, w sumie nie najgorzej wygląda".
Dopiero potem przypomniała sobie, że dostał wrzątkiem na twarz.
- Jezusmarian! - wybudzona z mini-transu czarownica sama krzyknęła i zaczęła się rozglądać za jakimś ręcznikiem, który szybko wcisnęła pod chłodną wodę - Zyjesz, nie? Znaczy, no, na pewno żyjesz, skoro krzyczysz... Serio, sorki! Nie chciałam, nie spodziewałam się Hiszpańskiej Inkwizycji! Ręcznik! Chłodny jest, może pomoże? Chyba, że wolisz od razu chłodną kąpiel?
Nie, ona wcale nie spanikowana. To nie tak, że powitała go w bardzo ciepły sposób, dosłownie.
A jej wrodzona zdolność do bycia ciotą życia również zdecydowała się pomóc na swój sposób, ponieważ Ame od razu chciała przygotować więcej chłodnej wody, coby pomóc nieszczęsnej ofierze. Złapała za miskę i po wyciągnięciu lampy dżina, pobiegła do łazienki, wylała gorącą wodę i szybko napełniła ją nieco chłodniejszą (ale nie lodowatą, to warto wspomnieć), a następnie, jak można była się spodziewać, wróciła do salonu.
Była blisko.
A potem zawadziła o coś nogą i poleciała wraz z miską na dżina niczym w beznadziejnym shoujo. Zanim zamknęła oczy i przygotowała się na uderzenie w człowieka/liść prosto w twarz/wybuchy, usłyszała głośne "chlust!", co znaczyło pewnie, że potraktowała kolesia kolejną dawką wody.
Nie no, gratulacje, Ame. Głupszej komedii w życiu nie widziałaś.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

A dżin ciągle zachowywał się jak kula do kręgli (a w zasadzie jeden z kręgli) odbijając się od wszystkiego wokół i wrzeszcząc od gorąca. Nawet chwilowo nie docierały do niego słowa kobiety, bo o ile ból to jedna kwestia, to uczucie palącego gorąca było dużo bardziej zajmujące umysł.
Aż jego skóra zaczęła syczeć, gdy spotkała się z mokrym ręcznikiem. A że oberwał w twarz, to dodatkowe uderzenie bólu (i krzyk z takowego) zostały stłumione przez mokry ręcznik. Powoli zwalniał, tracąc już cały pęd swojego ciała...
I oberwał całą dawką zimnej wody, co spowodowało nagłe zatrzymanie się wszystkiego. Zastygł w jednej pozycji, z ramionami wyciągniętymi przed siebie, oddychając powoli i głęboko.
Żył.
Ale doznał paskudnego szoku termicznego i chwilowo nawet nie mógł właściwie zareagować. Człowiek by stracił pewnie przytomność - on zastygł w bezruchu, sparaliżowany, ale zdolny do oddychania.
Trwało to chwilę. Jedną. Dwie.
Ale w końcu jego ramię wydostało się z zastygnięcia i zerwało ręcznik z twarzy. Jego skóra? Pozdzierana, czerwona, pełna bąbli od oparzeń - wyglądał jakby właśnie go wyjęli z pieca.
Ale pora na magię!
Pstryknięcie palców i bum, wszystkie dolegliwości zniknęły, paraliż przeszedł, nawet ciuchy wyschły i się wyprasowały - wyglądał dosłownie jakby wyszedł spod igły, idealny.
A potem zwlekł się do siadu, przecierając twarz dłońmi i póki co, nie podnosząc wzroku nigdzie. Ani nie wstając.
Ani nic nie robiąc.
- To bolało. Cholernie bolało. Nie sądziłem że sposoby na powitanie kogoś aż tak się zmieniły. To teraz moja kolei sprawić ci równie dużo bólu? - Ściągnął dłonie z twarzy i zwrócił wzrok czerwonych źrenic ku osobie, jaka go najwidoczniej wywolała z jego talerza/lampy/więzienia/nazwij to jak wolisz, i tak nie chce tam wrócić.
Ale ma ogromną ochotę odwzajemnić się podobną zabawą jak ta, która jej zapewniła dziewczyna przed nim. Hmmm, czuje od niej w sumie duże zasoby mocy magicznej, ale nie rozpoznaje żadnych, specyficznych cech. Czarownica?
Być może. Ale będąc takową nie zdała sobie sprawy że ma lampę z magiczną istotą w niej zaklętej?
- Gdzie w sumie jesteśmy? Jaki to wiek? - Powinien w sumie zacząć od standardowej formuły "jestem dżinem, masz 3 życzenia", aaaaale nie miał na to chwilowo chęci.
Poparzenia wrzątkiem, i szok termiczny od zimnej wody skutecznie sprawiły że o tym zapomniał. Na razie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wątek przenoszę do archiwum z braku aktywności prowadzenia lub zakończenia.
W razie czego pisać do mnie na PW, jeśli będziecie chcieli go wznowić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach