Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Go down

Pisanie 26.04.17 13:08  •  I See You! [Invidia & Marcelina] Empty I See You! [Invidia & Marcelina]
I See You! [Invidia & Marcelina] 31739B1700000578-0-image-a-15_1456159625796

○ Uczestnicy: Invidia & Marcelina
○ Poziom trudności: Średni
○ Cel: Prawdziwe widzenie - odblokowanie Mocy & Szept Szakala - Artefakt
○ Lokalizacja: Apogeum Desperacji; Kasyno


Lysane "Invidia" Arashi

Generał Invidia miała poważny problem. Po wypadku na terenie Szpitala utraciła swoją zdolność Widzenia. Było to jej okno na świat, dzięki swojej mocy mogła przynajmniej w części zniwelować skutki swojej ślepoty. Teraz straciła nawet to. Nie bardzo potrafiła odnaleźć się w tej sytuacji, zamknęła się na innych, snuła się po komnatach jak cień. Nie chciała, by pozostali widzieli ją w takim stanie. W swoim własnym mniemaniu stała się bezużyteczna dla Kościoła, bo co komu po Generale, który nawet widzieć nie może! Gdy czarne myśli dopadają człowieka, często nawarstwiają się jedna na drugiej, kumulując do niebotycznych rozmiarów. W przypadku Lysane było podobnie. Podkopana pewność siebie była pierwszym kamyczkiem w lawinie kolejnych teorii i podejrzeń. Współwyznawcy zaczęli się z niej śmiać, szepty były na pewno obgadywaniem, zaczęła tracić autorytet u podwładnych, a przełożeni już zastanawiali się, kim ją zastąpić. Oczywiście żadna z tych myśli nie miała rzeczywistego pokrycia, Invidia stała się po prostu ofiarą swojego własnego strachu. Całe życie poświęciła dla Kościoła, stając się jedną z najbardziej gorliwych wyznawczyń, świadomość, że mogła się stać niepotrzebna poskutkowała stanem paranoicznym. Odsuwała od siebie kogo tylko mogła, starając się, aby plotki o jej stanie nie rozeszły się. Niestety, odnosiło to wręcz odwrotny skutek. Gdy osoba tak charakterystyczna, pewna siebie, bezwzględna, szczera, nieustępliwa w działaniach, o silnej osobowości nagle zaczyna zachowywać się całkiem inaczej, stając się zatrwożoną, szarą myszką, ludzie faktycznie zaczynają gadać.
Na szczęście taki stan nie trwał zbyt długo. Jako posiadaczka niezwykle twardego charakteru, kobieta, którą ciężko złamać, Lysane szybko się pozbierała i postanowiła działać. Już ona pokaże wszystkim, że nie ma takiego problemu, którego Ona, Generał Kościoła Nowej Wiary nie byłaby w stanie pokonać! Czas działać! Ale oczywiście wszystko z głową!
Invidia nie chciała jeszcze wtajemniczać w jej problemy uzdrowicieli Kościoła. Jako jedna z wyżej postawionych w hierarchii sekty dobrze wiedziała, jak potężną bronią jest informacja. Nie mogła sobie pozwolić na to, by ktokolwiek miał na nią jakiegoś haka. Kto wie, jaka jest przyczyna utraty jej mocy i jakie mogą być tego konsekwencje. Nie, póki są inne opcje to je trzeba wypróbować. Szpital odpada z oczywistych względów, po ostatniej styczności tym miejscem Lysane wolałaby raczej pocałować anioła niż znaleźć się tam ponownie. Kolejne dni upłynęły więc na poszukiwaniu w dostępnych jej źródłach informacji o wszelkiego rodzaju magach, szamanach, uzdrowicielach i specjalistach, którzy mogliby jej pomóc. Kościół w swoich zapiskach posiadał wiele przydatnych list, między innymi spis potencjalnie przydatnych dla organizacji osób. Jedną z nich był pewien znachor z Desperacji, który pogłębiał tajniki wiedzy związanej z funkcjonowaniem, pochodzeniem i właściwościami nadprzyrodzonych zdolności. To mogło być to! Starzec niestety już nie żył, ale w pismach znalazła się wzmianka, iż miał on uczennicę, niejaką Marceline. Zdobycie informacji na temat tej persony było już trochę większym wyzwaniem, ale ostatecznie przy pomocy sojuszników ze S.SPEC (ahh, bycie generałem niesie wile przywilejów) udało się namierzyć miejsce przebywania dziewczyny. Pewne Kasyno w Apogeum Desperacji. Nie chcąc marnować ani chwili, Invidia zebrała swoich najbardziej zaufanych podkomendnych i wyruszyła w podróż.

Marcelina

Wieczór zapowiadał się równie monotonny, jak większość upływających w kasynie. Marcelina już tak długo prowadziła swój przybytek, że niewiele rzeczy dziejących się w lokalu mogło ją zaskoczyć, a zebrane dziś towarzystwo raczej nie zapowiadało jakiś nadzwyczajnych atrakcji. No cóż, trudno, na prawdziwą rozrywkę będzie musiała zaczekać.
Zbliżała się pora karmienia, więc dziewczyna zabrała skrzynkę z mięsem i ruszyła w stronę zagrody swojego gryfa. Oczywiście mogła tą pracę zlecić komuś ze swoich podwładnych, Dżerardowi chociażby, nie mniej uwielbiała odwiedzać swojego pupilka! No i nigdy nie wiadomo, jak zareaguje on na kogoś innego, nawet jeśli go zna.
Wracając dostrzegła kolumnę samochodów, które wśród fontann piasku i pyłowych chmur podążały w stronę Kasyna. Symbolu na maskach pojazdów i powiewających nad nimi flagach nie trzeba było nikomu przedstawiać. Kościół Nowej Wiary się zbliżał. Szybko wbiegła do budynku.
- Dżerardzie, szykuj się, wygląda na to, że będziemy mieli ważnych gości! I daj znać reszcie załogi, chce, żebyście byli należycie przygotowani! – pracowali razem już tyle czas, że wykidajło wlot rozszyfrował ton głosu szefowej. Może być gorąco.
Co oni do cholery tutaj robią?! – zastanawiała się dziewczyna. Nigdy nie miała żadnej styczności z KNW, ani tych pozytywnych, ani negatywnych, nie sądziła nawet, że są świadomi jej istnienia. – hmm, może to ma coś wspólnego ze S.SPEC. Mają sojusz, ale dlaczego KNW miałby odwalać za nich czarna robotę? Gdyby chcieli, sami mogliby tutaj się pojawić. Ehh, nie ma co bez sensu się zastanawiać. Zaraz wszystkiego się dowiemy.
W tym właśnie momencie kolumna dotarła pod Kasyno. Marcelina podeszła do drzwi, aby je otworzyć, a w tej samej chwili ze swojego pojazdu wysiadła Generał Invidia.

PODSUMOWANIE:


DEADLINE - 03.05.2017
CDN

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.04.17 19:40  •  I See You! [Invidia & Marcelina] Empty Re: I See You! [Invidia & Marcelina]
Z ciężkim westchnięciem Marcelina rozejrzała się po lokalu. Ci sami goście, te same tematy, te same spojrzenia w stronę właścicielki kasyna - część należała do zdecydowanie pogardliwych i skrytych, zaś inne zdradzały szczerą sympatię do Hieny. Ktoś wznosił toast za "szczęśliwe prowadzenie lokalu i więcej Marcelin na naszej nudnej, szarej desperacji!" Inny mamrotał coś pod nosem, że to "hiena", "sęp", "OSZUSTKA". Marcelina uniosła nieznacznie brew, kierując spojrzenie na człowieka, który wypowiedział te słowa. Ten wzdrygnął się, gdy w końcu spostrzegł, iż jest przez nią obserwowany. Szybko opuścił lokal. Wiedział doskonale, że z wymordowaną lepiej nie zadzierać!
Dziewczyna z ulgą chwyciła za wiadro pełne surowego, oślizgłego mięsa i ruszyła w stronę zagródki. Atrita przywitała ją skinięciem głowy, skupiając uwagę na zawartości wiadra. - Dzisiaj rybki! Twoje ulubione - powiedziała Marcelina, kładąc przed nią ciężkie wiadro. - Dzięki! Mam nadzieję, że jest polana cytryną? - Marcelina uniosła brwi w zdziwieniu, przerywając oglądanie swoich paznokci. - I co, może frytki do tego? - Nie, aczkolwiek nie odmówiłabym szczypty soli.
Marcelina prychnęła, poklepując Atritę. Jej uwagę zwróciły światła, które pojawiły się na horyzoncie. Zaniepokoiło to zarówno właścicielkę kasyna, jak i gryficę. - Cholera - pomyślała Marcelina, wietrząc kłopoty. Ruszyła bez słowa szybkim krokiem do kasyna, wydając rozkad Dżerardowi. - Dżerard, szykuj się, wygląda na to, że będziemy mieli ważnych gości! I daj znać reszcie załogi, chce, żebyście byli należycie przygotowani!
Marcelina wiedziała, że to członkowie Kościoła Nowej Wiary oraz sami s.spec we własnej osobie! Hiena otworzyła szerzej drzwi, obserwując postać, która właśnie wychodziła z samochodu. Skupiła na niej uwagę i już po chwili znała godność postaci. - Invidia. Sam generał tej sekty. - wycedziła do Dżerarda cicho, zamiatając ogonem ziemię.

Moc - telepatia.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.17 22:36  •  I See You! [Invidia & Marcelina] Empty Re: I See You! [Invidia & Marcelina]
Nieczęsto dostawała szału, ale jeśli już - była to istna i niepohamowana furia, która zmuszała do wszelkich działań, których zwykle nie podejmowała. Ślepota Invidii nie była tajemnicą, ale wszyscy wiedzieli również o jej zdolności pokonania ran zadanych niegdyś przez anioły, więc nie patrzyli krzywo na panią Generał. Teraz, gdy w tajemniczych okolicznościach przestała widzieć i pogrążyła się w nieprzeniknionych ciemnościach, bała się o tym powiedzieć choćby i najbardziej zaufanym wyznawcom Ao. Choć do czytania musiała niestety wynająć jeden z podnóżków, któremu wcisnęła kit, że po prostu korzystanie z mocy ją męczy i woli, by ktoś zrobił to za nią.
Nagła panika i podejrzliwość ustąpiły jednak, jak zawsze. Była w Kościele od wielu lat, przebyła ścieżkę od powątpiewającej wiernej, przez zagorzałą inkwizytorkę aż do samego dowódcy sił zbrojnych sekty. Jeśli ktoś miałby wbić jej nóż w plecy za to, że straciła wzrok i możliwość korzystania z pomocniczego - zrobiłby to dawno temu. Zwłaszcza ten anielski uzdrowiciel, Inc. Zawsze to jego najbardziej podejrzewała o możliwość zdrady, w końcu niegdyś był jednym z pierzastych wysłanników boga. Możliwe, że był to jeden z powodów jej poszukiwania drogi okrężnej, choć pewnie bardziej bezpiecznej od wygadania wszystkiego uzdrowicielom. Z tego wszystkiego przez te parę dni nawet zignorowała chęci napicia się mleka makowego, dzięki czemu jej umysł był znacznie czystszy niż zwykle.
Wybierając się w podróż, towarzyszy dobrała wedle stopnia zaufania, a nie przydatności (choć w sumie nie było zbyt wielkiej różnicy). Wolała zabrać kogoś, kto odda za nią swoje życie, a nie zwieje w popłochu. No, może poza Vallą, która tchórzyła przy każdej okazji. Mimo wszystko, feniks towarzyszył swojej pani, lecąc leniwie nad konwojem i nie interesując się zbytnio sprawami człekowatych. Nawet lądując, ptaszyna zdawała się być wyjątkowo znudzona.
Długoucha, przy lekkiej pomocy ze strony jednego z inkwizytorów, opuściła pojazd. Polegając na węchu i słuchu starała się zlokalizować najbliższą osobę, która nie była jej obstawą.
- Poszukuję uczennicy znachora - odezwała się dość głośno, nie będąc w stanie określić odległości. Krótka przerwa, która nastąpiła po niezbyt długim zdaniu wynikała z tego, iż musiała przypomnieć sobie imię. - Szukam panny Marceliny.
Pozornie nie wyglądała na groźną; Inv założyła, odmiennie niż zazwyczaj, dość obcisłe spodnie i chyba nieco za długą koszulkę, do tego buty na lekkim obcasie i, co już było normalne, dość obszerny płaszcz. Wszystko w kolorze czerni. Broni nie było śladu, choć po niej spodziewać się można było wszystkiego.

//Pardą, że tak późno, nieoczekiwany zlot rodzinny ._.'
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.05.17 11:10  •  I See You! [Invidia & Marcelina] Empty Re: I See You! [Invidia & Marcelina]
Zapadła chwila dosyć krępującego milczenia. Z jednej strony Marcelina, o której powiedzieć, że S.SPEC i wszystko co z nimi związane darzy niechęcią to tak, jakby stosunki między Koreą Północną i Południową nazwać "sąsiedzkimi nieporozumieniami". Z drugiej Generał KNW we własnej osobie, coraz bardziej poirytowana tym, że nie ma pojęcia, do kogo się zwróciła, a najwyraźniej osoba naprzeciwko nie spieszy się z odpowiedzią na pytanie. Przy tak wybuchowych charakterach, z jakich znane są obie damy, nie trudno o zapłonową iskrę. A skoro Invidia pojawiła się w Kasynie, oznaczało to, iż musi mieć naprawdę ważną sprawę.

PODSUMOWANIE:



DEADLINE - 14.05.2017
CDN

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.05.17 15:14  •  I See You! [Invidia & Marcelina] Empty Re: I See You! [Invidia & Marcelina]
Jej wyraz twarzy nie zmienił się. No, prawie się nie zmienił - lewa brew uniosła się subtelnie, sama wymordowana jednak pozostała w absolutnym bezruchu. Jej skrzyżowane na klatce piersiowej ręce zdawały się jeszcze bardziej przyciskać do ciała. Rzuciła leniwym spojrzeniem na samochody, ludzi, którzy przybyli w towarzystwie tajemniczej nieznajomej, próbując przy okazji określić uzbrojenie kompanii. Zamyśliła się chwilę, po czym nachyliła ku Dżerardowi, zasłaniając dłonią pół swojej twarzy. -Jest ślepa. Chyba myśli, że ja, Marcelina z Desperacji, magicznie uwolnię ją od tego brzemienia. - na jej ustach pojawił się kpiący, acz delikatny uśmieszek trwający tylko przez chwilę. Stały przed nią wszak ważne osobowości, które reprezentowały potężne organizacje, w dodatku związane sojuszem. Tha. Zastanawiała się, czy pozostali wiedzą, jak poszukiwana Marcelina dokładnie wygląda. Nim więcej wszyscy zdążyli spojrzeć na nią, cofnęła się w głąb pomieszczenia i szybko zasłoniła się iluzją. Gdy ostatnia, czarna smuga otaczająca jej zmieniające się ciało rozpłynęła się, Marcelina wyszła ponownie przed kasyno, wkładając ręce do przednich kieszeni dżinsów. - Dlaczego jej szukasz? - zapytała wymordowana pilnując, by postać nie zbliżyła się zanadto do niej. Oparła się ramieniem o framugę drzwi, spoglądając nieufnie na towarzyszów Invidii. - Uczennica znachora? O ile wiem, wącha on kwiatki od spodu już od kilkudziesięciu. - Kto wie, czy nie będzie to już sto lat. - odezwał się nagle Dżerard, który również znał pradziadka Marceliny, miętosząc w ustach słomkę, poderwaną gdzieś z zaplecza kasyna. Marcelina z pewnością nie odważyłaby się brać jej akurat stamtąd. Mimo, że kasyno posiadało wc nawet dla gości.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.05.17 15:46  •  I See You! [Invidia & Marcelina] Empty Re: I See You! [Invidia & Marcelina]
Valla podeszła powoli do swojej pani, ocierając się łbem o jej rękę, skubnęła niebieskawy palec, kłapnęła dziobem. Wyraźnie próbowała zwrócić na siebie uwagę, niezadowolona z faktu, iż nie była w centrum zainteresowań i na dodatek się nudziła. Wolała jednak być tu niż pozostać w siedzibie Kościoła, a swoje zmiany humoru okazywać długouchej, która nawet nie spojrzała w jej stronę. Wystarczyło jednak, że Invidia zaczęła gładzić pierzasty łeb, niewidzący wzrok wlepiając gdzieś przed siebie.
- Studiował ponoć zdolności nadprzyrodzone. Być może uczennica posiada wiedzę, która mi pomoże - odpowiedziała, wyciągając rękę do najbliższego inkwizytora. Ten jak na rozkaz udostępnił jej swoje ramię, którego złapała się jak jakaś dama. Tyle z niej było damy, że czasem chodziła w sukienkach... - Szczegóły wolałabym zdradzić jednak jej samej, jako iż jest to sprawa dość delikatna i prywatna - dodała spokojnie, nie mając pojęcia, z kim właściwie rozmawia w tej chwili. Dookoła było za dużo osób by mogła wychwycić konkretny zapach. Na nic zresztą by się to nie zdało, jej wymordowany nos nigdy nie czuł woni Marceliny, a notatki w księgach aż tak pomocne nie były. Bazy danych tych ludzkich mend z Miasta również nie dostarczały odpowiedniej ilości informacji, ale przynajmniej trochę użyteczne się jednak okazały - trafiła w miejsce, w którym mogła chociaż zacząć przygotowania.
- Jeśli pannie Marcelinie przeszkadzają moi towarzysze, mogę spotkać się z nią w cztery oczy. Lub więcej, jeśli chce czuć się bezpieczniej i mieć przy sobie kogoś jej znanego - dorzuciła jeszcze. Połowę tej bandy i tak zostawiłaby daleko stąd, ale środki ostrożności i inne pierdoły, w które i tak nie wierzyła. Jakby ktoś chciał ją znowu porwać, to zrobiłby to i tak, niezależnie od obstawy. I po co? Miała zdradzić przepis na mleko makowe, jak zwiększyć urodzajność pól żyta czy może po autograf do kopii "1001 potraw z anioła"?
Teraz liczyło się porozmawianie z dziewczyną. Nawet narażając swoje życie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.17 13:38  •  I See You! [Invidia & Marcelina] Empty Re: I See You! [Invidia & Marcelina]
Westchnęła, głaszcząc się delikatnie dwoma palcami po brodzie. Myślała intensywnie, łypiąc na obstawę pochodzenia s.specowego i na niewidomą panią generał, z której biło wręcz rozpaczliwe wołanie o pomoc. W końcu wzruszyła ramionami i odchrząknęła, robiąc parę kroków naprzód. - W takim razie zapraszam do mojego gabinetu. Dżerard, pomóż proszę pani, mamy dość sporo progów i nierówności w podłodze.
Marcelina ruszyła szybkim krokiem w stronę swojego małego krolestwa, szukając w dość pokaźnym pęku brzęczących kluczy tego jednego, lekko zardzewiałego i pasującego do starych, pancernych drzwi, na których wisiała stara już, lekko prześmiewcza tabliczka "Jama chama". Marcelina za każdym razem uśmiechała się pod nosem na jej widok. - A więc... - zaczęła, przekręcając ciężko klucz i uchylając wrota przed swoim gościem. Dżerardowi kazała jednoznacznym gestem dłoni pozostać tu, na korytarzu, pod drzwiami jej gabinetu. Nadal bowiem pozostawała nieufna w stosunku do gościa z Kościoła Nowej Wiary. Przeczucie mówiło jej jednak, że kobieta faktycznie potrzebuje pomocy, a Marcelina zawsze była pierwsza w jej niesieniu. Często bywało to bezinteresowne, z czasem jednak okazywało się, że karma faktycznie wraca, a Hiena zyskiwała poparcie, krąg dobrych znajomości czy przydatne informacje. W tej sytuacji czuła, że pomagając Invidii być może dowie się czegokolwiek na temat sojuszu wyznawców Ao i władzy miasta-3, o którym jeszcze niedawno było bardzo głośno. Wymordowana od dawna przestała trzymać się swojej zasady życiowej o pozostaniu neutralności. Będąc właścicielką kasyna i pozostając w zaostrzającym się konflikcie z gangiem DOGS nie mogła sobie już na to pozwolić. Dlatego też utrzymywała dobre stosunki z gangiem CATS, potem postanowiła dotrzeć w jakiś sposób do Łowców i ze względu na ich sojusz z desperackimi kundlami nawiązać z nimi dobre relacje, teraz zaś chciała dowiedzieć się czegoś o sojuszniku jej drugiego, największego wroga.
Marcelina odsunęła krzesło i podeszła do Invidii, łapiąc ją delikatnie za nadgarstek i kładąc dłoń na oparciu miękkiego krzesła. Sama podeszła do swojego, mosiężnego fotela usłanego grubą, miękką skórą i usiadła, wpatrując się w kobietę. - Zamieniam się w słuch.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.05.17 13:36  •  I See You! [Invidia & Marcelina] Empty Re: I See You! [Invidia & Marcelina]
Zostawiła swoich towarzyszy. Skoro obiecała, że nie będzie ich ciągnąć ze sobą do środka, to obietnicy chciała dotrzymać. Co nie oznaczało, że cała reszta nie mogła próbować ruszyć za nią. Niczego im słownie nie zabroniła, ale wierzyła, iż nie spróbują niczego głupiego. Była tego pewna przynajmniej jeśli chodziło o grupkę z KNW - może i narażała życie, ale nie traktowali jej jak dziecka, któremu trzeba wyciągać wszystkie niebezpieczne rzeczy z rąk. Wierzyli, że da sobie radę.
Skorzystała z pomocy obcej jej osoby. Jeśli Valla nie wyraziła sprzeciwu, to nie mógł wyglądać niebezpiecznie, albo przynajmniej sprawiał wrażenie godnego zaufania. Wraz z "Dżerardem", jak określił go wcześniej kobiecy głos, ruszyła przez ciemność, starając się uważać na wszelkie przeszkody. Przez lata nauczyła się chodzić w odpowiedni sposób, by nie wpadać na wszystko dookoła, ale mimo to znalazła się w tym momencie na terenie, którego nie znała. Echolokacji też się nie nauczyła, więc musiała polegać na dobroci serca oprowadzającego ją mężczyzny.
Przejechała dłonią po meblu, próbując określić jego dokładne położenie, a gdy już się to jej udało, usiadła, kładąc szczupłe dłonie na kolanach. Niewidzący wzrok utkwił gdzieś w podłodze, upiorne, białe oczy nie mrugały i nie poruszały się.
- Straciłam jedną z moich mocy. Nie wiem jak to się stało, nie mogę jej aktywować, zupełnie jakby coś ją blokowało - zaczęła. Głos mimo wszystko miała spokojny, jakby pogodziła się ze swoim losem. - Może to kara od Ao, a może po prostu coś, co da się wyleczyć. Kiedy ostatni raz jej używałam, zostałam porażona prądem, straciłam przytomność, a po obudzeniu się już nie mogłam nic zrobić - wytłumaczyła, zupełnie jakby właśnie była na wizycie u lekarza. Szczerze powiedziawszy, to chyba wolałaby jednak, aby przypadłość była uleczalna. Nie wiedziała czym mogła obrazić bóstwo jej Kościoła, a rozmowa z Prorokinią była trochę... niemożliwa ze względu na niektóre okoliczności. Została więc próba sięgnięcia rady od znachorzej uczennicy, potem kościelnych uzdrowicieli, a na koniec, jeśli wcześniejsze próby zawiodą, modlitwy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.06.17 19:07  •  I See You! [Invidia & Marcelina] Empty Re: I See You! [Invidia & Marcelina]
Kiwnęła głową, unosząc nieznacznie kąciki warg. Ah, no tak, Ao. - Jeżeli to kara od Twojego Boga - zaczęła powoli, ździerając na zdrapanym już blacie pazury prawej dłoni - to moje umiejętności tutaj nie pomogą Ci.
Wbiła spojrzenie w jej białe, pozbawione jakiegokolwiek innego koloru ślepia. Po jej plecach przebiegły dreszcze. Chryste. - Porażona prądem? - zapytała zaskoczona, przykładając dwa palce wskazujące do brody i gładząc ją sobie mimo braku owłosienia w postaci owłosienia mądrości - To ciekawe. Z jakiego źródła pochodził ten prąd? O jakiej jego mocy możemy tu mówić? Czy wcześniej miałaś problemy ze wzrokiem? - Przysunęła się trochę, przyglądając szarej pustce wypełniającej oczodoły jej niezwykłej pacjentki. Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w nie i myślała intensywnie. Miała już punkt zaczepienia. To mogło się udać, musiała dowiedzieć się jednak czegoś więcej. Znała już takie przypadki.
Wstała i odeszła od biurka, podchodząc do jednego z ogromnych regałów. Wyciągnęła starą, ogromną księgę. Nabrała powietrza i zdmuchnęła z jej twardej, ciemnej okładki kurz, który wpadł jej teraz do oczu i niesamowicie wrażliwego nosa. Kichnęła, smarkając bezpardonowo i szukając czegoś w spisie treści.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.08.17 20:55  •  I See You! [Invidia & Marcelina] Empty Re: I See You! [Invidia & Marcelina]
Pochyliła delikatnie głowę. Tak, to było w tym wszystkim najgorsze. Jeśli jej bóg znienawidził ją, a potem opuścił, zabierając część swych darów, to nie miała prawa się z Nim kłócić. Wszak, jak każdy wyznawca kultu Ao wiedział, wola Jedynego była słuszna, nawet, jeśli krzywdziła i ciężko było się z nią pogodzić. Każdy kapłan był przygotowany na dobre i złe momenty, wszelkie pisma potrafiły wytłumaczyć każdą zawiłą myśl ich pana. Choć i tak odkąd wstąpiła do "armii" KNW, jakoś przestały ją interesować cytaty z książek i starych pergaminów.
- Wciąż nic nie zaszkodzi spróbować - odrzekła spokojnie, miętosząc w palcach skrawek bluzki. Lepiej było podjąć jakieś działania niż siedzieć bezczynnie, modląc się o łaskę. Wypłakiwanie żali do Ao białowłosa zostawiała zwykłym wiernym i kapłanom najniższego szczebla, którzy z tymi wiernymi musieli przesiadywać. W końcu to nie oni narażali swoje życie podczas wypraw krzyżowych i nie oni wpadali w pułapki zastawione przez niewiernych. Podczas próby przejęcia szpitala, to nie oni wpadli w dziwną zasadzkę, której ich wywiad nie wykrył. Głupcy, którzy narazili życie Prorokini, pogrążając Kościół w chaosie...
- Jeśli dobrze pamiętam, miał on źródło gdzieś u góry. Trafił kapłana, a potem przeskoczył na mnie. Nie jestem pewna czy była to czyjaś moc, czy raczej naturalny piorun. Na pewno padało, ale ciemne chmury były spory kawałek od nas - wydawała się być nieco zamyślona, ale można to było wyczytać wyłącznie z tonu jej głosu. Oczy nie zdradzały najmniejszej emocji i gapiły się bez wyrazu gdzieś w przód. Invidia okropnie nie lubiła takich sytuacji. Nie nawiązać kontaktu wzrokowego to niemalże jak brak szacunku. Tylko kłamcy i spiskowcy unikali spojrzeń. - Ciężko określić jego siłę, ale dostałam chyba lżej niż kapłan, choć on sam nie odczuwał po tym żadnych braków. I nie przypominam sobie żadnych problemów, przynajmniej z samą mocą. Naturalnego wzroku nie mam już od paru lat, a do tej pory moja zdolność całkowicie wystarczała - dodała, czując jej zapach odrobinę bliżej niż poprzednio. Wciąż nie była pewna czy patrzy pod odpowiednim kątem.
Lysane... Dobrze wiesz, że szamańskie rytuały i plemienne zabobony potrafią czynić cuda. A jednak odrzuciłaś w tył swą dawną wiarę dla czci Odkupiciela. Nawet, jeśli pojawiał się on jako jedno z bóstw, wcale niemałej ważności, przemknęło przez myśli długouchej. I rzeczywiście zdarzało jej się powracać myślami do czasów młodości, a wiele z używanych przez nią modlitw było po prostu przerobionymi wersjami starych modłów.
Było dobrze, póki nie uznawała anioły za dobre. Każdy był fałszywy i zdolny do zdrady, nawet nawróceni.


//Dobra. Postać mi przeżyje na fabule, już będę grzecznie pisać |:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.11.17 1:31  •  I See You! [Invidia & Marcelina] Empty Re: I See You! [Invidia & Marcelina]
KOMUNIKAT: |13.11| Misje oraz wydarzenia, na których nie pojawił się post od 30 dni mają czas na wznowienie rozgrywki do 19.11 do 23:59. W przeciwnym wypadku trafią do archiwum.

- - -

W związku z powyższą informacją, która pokazana była w ogłoszeniach na stronie głównej forum misję archiwizuję. W przypadku chęci wznowienia jej odsyłam na PW.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach