Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 14 z 23 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 18 ... 23  Next

Go down

Pisanie 11.08.16 11:15  •  Duży salon - Page 14 Empty Re: Duży salon
Życie w kryjówce powoli zaczynało wracać do normy. Co prawda nadal pozostawała napięta atmosfera, zwłaszcza, że pomimo ratunku Wilczur nadal nie pojawiał się w Norze, to jednak pochowano poległych, a ranni odzyskiwali powoli siły. Wszystko zaczynało toczyć się swoim własnym rytmem. Ci, co mogli, pomagali innym w codziennych obowiązkach. Tego dnia Shionowi przypadła pomoc Matyldzie w kuchni. Całkiem przyjemna, zwłaszcza, że dzieciak naprawdę polubił kobietę i lubił przebywać w jej towarzystwie. Ona przynajmniej nie oceniała go i traktowała na równi z innymi. A i czasami jakaś dodatkowa piętka się trafiła rudowłosemu. Aktualnie przemieszczał się  magazynu do kuchni niosąc w dłoniach kartonowe pudło z resztką warzyw. Nie przypuszczał, że tego dni ktoś postanowi go zaczepić. Pomimo kilkumiesięcznego pobytu w DOGS, dumnie noszonej na szyi żółtej chusty kundli, do Shiona nadal podchodzono sceptycznie. Ponadto… tęsknisz za nim, prawda?…. Zmarszczył brwi, karcąc samego siebie za te nieposłuszne myśli, które wypełniały jego umysł. Odetchnął cicho przez nos i przyspieszył, kiedy-
”Shiooooon”
Przystanął i niechętnie odwrócił się w stronę źródła głosu. Znał go. Znaczy się, kojarzył wyższego o zaledwie muśnięte centymetry chłopaka. Ale nawet nie pamiętał jak miał na imię. Kronikarz? Czy coś w tym stylu. Zacisnął mocniej palce na kartonowym pudle i grzecznie poczekał, aż jasnowłosy do niego podejdzie, chociaż drobne ciało samoistnie rwało się do dalszej podróży. Wysłuchał jego słuch, po czym mlasnął nieco zirytowany. Raporty. Jak on nienawidził raportów. Zwłaszcza, że ostatnio podchodził do nich sceptycznie, bo jako jeden z nielicznych Kundli wrócił z misji ratunkowej bez szwanku. Zarzucano mu po tym wiele. Że stchórzył i ukrył się gdzieś w górach, bezpiecznie przeczekując walkę, że zdradził, że w ogóle tam nie poleciał. A przecież on cały czas tam był. Tylko nie walczył.
- Upierdliwe. – mruknął nieco rozdrażniony I poprawił  kartonowe pudło. Zmrużył delikatnie oczy przyglądając się twarzy drugiego z Psów. - Jak będziesz tak to drapał, to pozostanie ci paskudna blizna. Powinni zabandażować ci też ręce. – powiedział bez ogródek zapominając o jakiś dobrym wychowaniu i trzymaniu języka za zębami. Wzruszył leniwie ramionami i ponownie westchnął.
- Nie wiem co ci powiedzieć. Przez większość akcji byłem pod postacią nietoperza I latałem od jednej grupy do drugiej. Co jakiś czas sfruwałem i zdawałem im raport. Wiem, że- – zamilkł, zaciskając usta w wąską linię. W sumie nie do końca wiedział, czy może powiedzieć co się stało z Growem. Ostatni raz jak go widział, to Wilczur nie wyglądał najlepiej. A raczej ja nabuzowane agresją i złością stworzenie obleczone skórą i kośćmi. Może jednak powinien ten mały „szczególik” zachować dla siebie?
- Zresztą, nieważne. W każdym razie patrolowałem okolice. To wszystko. Byłem łącznikiem, jak chcesz to tak nazwać.

Duży salon - Page 14 Gmwzt7p
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.08.16 12:40  •  Duży salon - Page 14 Empty Re: Duży salon
.......Christopher przekrzywił głowę lekko w prawo, upodabniając się przez to do zdziwionego ptaka. Cóż, niewątpliwie można to zwalić na wpływ wirusa, niemniej nawyk ten wchodził już w skład jego normalnej gestykulacji; cud, że jeszcze nie dostał przez to skrętu szyi.
- Jestem beznadziejnym pacjentem. Mam za dużo tików nerwowych, a brak możliwości gestykulacji wpędziłaby mnie w depresję – odparł swobodnie, nie zwracając uwagi na bezpośredni ton Kundla, ale rękę opuścił swobodnie wzdłuż ciała.
Pudel był gadatliwy, o czym w sumie wiedzieli wszyscy, którzy mieli z nim choćby przez krótką chwilę do czynienia. Głównie dlatego, że „latał” jak opętany z jednego kąta siedziby do drugiego, przyprawiając o zimne poty wszystkich, na których skupiał świdrujące spojrzenie niebieskich ślepi i otwierał usta. Wykazywał czasem kompletny brak instynktu samozachowawczego, ale jak na razie nie licząc paru mniej, tudzież bardziej przykrych sytuacji wychodził z opresji cały i prawie zdrowy.
Jednak pomimo całej swojej gadatliwości potrafił też słuchać, dlatego podczas krótkiej wypowiedzi wymordowanego milczał, w spokoju analizując poszczególne zdania. Co prawda, pod ostrzałem jego czujnego i uważnego spojrzenia można było poczuć się nieswojo, ale większość osób kompletnie nie zwracała na to uwagi.
- Wszyscy jesteście równie wylewni w rozmowie jak panny na pierwszym wydaniu – rzucił z cichym westchnieniem, zamykając na chwilę oczy i zbierając myśli. Po chwili odezwał się ponownie, najwyraźniej nie zamierzając tak szybko odpuścić. – Po pierwsze, każdy szczegół jest istotny, łącznie z całym zamieszaniem, które wyniknęło po zabiciu Metatrona. Zresztą, muszę wiedzieć, jak poszczególne grupy poruszały się w drodze do Edenu, jakie mieli przeszkody na drodze i jak sobie z tym poradzili. Jak wyglądał Growlithe, gdzie był przetrzymywany i co się działo dalej. Chociaż podejrzewam, że na niektóre pytania może mi odpowiedzieć tylko on albo Rottweiler. Zbieram każdą wersję wydarzeń, robię raport i analizuję go pod kątem błędów, problemów i sytuacji konfliktowych. Potem trafia on do dwóch osób: Wilczura i Rumcajsa. Rozumiem, że nie macie ochoty o tym rozmawiać, ale nie zbieram tego raportu ze względu na własne „widzi mi się”. Byłeś łącznikiem, więc teoretycznie jesteś jednym z cenniejszych źródeł informacji. Nie mogę ci nakazać, byś mi opowiedział jak najwięcej, ale tutaj najmniejszy szczegół się liczy. Niemniej, jeżeli naprawdę nie masz ochoty… to w porządku. Nie będę ciebie do tego zmuszał, czy groził ci moją niebezpieczną doniczką. Niscy powinni trzymać się razem.
Wzruszył lekko ramionami, a przede wszystkim zamknął się w końcu łaskawie, niemniej w dalszym ciągu starał się złapać kontakt wzrokowy z opornym rozmówcom, zupełnie jakby miało to w czymś pomóc. Pudel zrobił się nagle zupełnie bardziej poważny, co zresztą raczej nikogo nie dziwiło. Czas przeciekał mu przez palce, a dodatkowo każdą rozmowę musiał zapamiętać praktycznie słowo w słowo, by sporządzić jak najwierniejszy raport. Z kartki papieru i starego, pogryzionego długopisu musiał zrezygnować, bo na ten widok magicznym sposobem wszyscy zrywali mu się sprzed oczu, zupełnie jakby spodziewali się nagłego zagonienia do roboty.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.08.16 23:48  •  Duży salon - Page 14 Empty Re: Duży salon
Uniósł nieco brwi ku górze, jednocześnie wykrzywiając kąciki ust w lekkim cieniu uśmiechu. Aż wreszcie parsknął pod nosem cichym śmiechem.
- W takim razie powinni cię przywiązać na stałe do jakiegoś przedmiotu I unieruchomić. Ewentualnie porozmawiaj z kimś, kto potrafi leczyć. Z drugiej zaś strony ponoć blizny dodają męskości. – odpowiedział spokojnie, w ostatniej chwili gryząc się w język, aby nie rzucić jakiejś niefortunnej uwagi odnośnie wzrostu bądź aparycji delikatnego Kundla. Pochylił się i odstawił karton, domyślając się, że rozmowa może potrwać nieco dłużej, niż początkowo zakładał. A jednak ramiona rudowłosego były nieco za słabe na takie zawody na czas w wytrzymałości.
- Posłuchaj. – zaczął w miarę spokojnie, starając się wyszukać w miarę odpowiednie słowa. Wiedział, że jasnowłosy jest w hierarchii o wiele wyżej, od niego samego. Zresztą, w DOGS Shion znajdował się na końcu przełyku pokarmowego, jeżeli chodzi o szacunek i hierarchię. Dlatego też musiał wydobyć z siebie choćby śladowe ilości pokory i posłuszeństwa.
- Wyleciałem wcześniej od innych, by odnaleźć Growlithe’a jeszcze jak znajdował się w celach na Górze Babel. Znalazłem go, przekazałem mu wszystko, co wiedziałem i przeniosłem jego słowa do reszty grup DOGS. Nie byłem jednak obecny podczas głównej walki na sądzie. Za to obserwowałem z góry poczynania grupy Rumcajsa i tego, no, nie wiem jak się nazywa. Nie należy do DOGS, ale wpadł tutaj na zebraniu. Taki ciemnowłosy z wygolonym bokiem. Obie grupy wygrały. Gdzieś przewinęła mi się grupa Łowców, ale nie zawracałem sobie głowy ich osobami. Nie obchodzili mnie. W każdym razie, po uratowaniu Growa, i jak się okazało, również Grimshawa, grupa Rumcajsa połączyła się chyba z innymi Psami. Grow… Grow był w złym stanie, ale potrafił poruszać się o własnych siłach. I musiał na trochę zniknąć. – jego dłonie zacisnęły się w drobne pięści na wspomnienie, jak Wilczur stracił kontrolę nad sobą. To nie był przyjemny widok. A spojrzenie w dwukolorowe tęczówki pełne zapomnienia i szaleńczej agresji było czymś, do tej pory go przerażało i wywoływało niekontrolowane ciarki na całym ciele.
- Ponadto Rebekah wykazała się niesubordynacją I brakiem szacunku w stosunku do swoich przełożonych. Zarówno Growa jak i Ryana. Myślę, że poniesie za to konsekwencje. I w sumie to tyle. – przemilczał kwestię, że w postaci nietoperza w ramach zemsty napaskudził na głowę anielicy. Były rzeczy, o których wolał zapomnieć.
- Jeżeli przypomnę sobie o czymś, to dam ci znać. I NIE JESTEM AŻ TAK NISKI! – warknął z rumieńcem na swoich piegowatych policzkach. Jego wzrost był jednym z wielu kompleksów, jakie posiadał. Nie jego wina, że umarł w wieku, w którym młodzi chłopcy dopiero się rozwijają i już nigdy więcej nie urośnie ponad metr siedemdziesiąt. Świat bywał niesprawiedliwy.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.08.16 0:45  •  Duży salon - Page 14 Empty Re: Duży salon
…….Lewa brew Skoczka mimowolnie podniosła się do góry, zupełnie jakby zastanawiał się nad skopiowaniem miny Shiona.
- Czyżbyś w tym momencie zasugerował, że brak mi męskości? – spytał zgryźliwie, chociaż kąciki warg uniósł do góry w lekkim uśmiechu i mimowolnie wyprostował się, jakby chciał sobie dodać milimetr lub dwa. – Za dużo ze mną zachodu. Jeszcze bym ich pogryzł i zaczęliby się martwić, że zarażę ich swoim gadulstwem.
Najwyraźniej Pudel był już przyzwyczajony do tego typu uwag na tyle, że sam potrafił z tego żartować. Z drugiej w strony, w innym wypadku co agresywniejsze jednostki gangu już dawno by go stłamsiły, wyczuwając słabość niczym rekiny krew w morzu. Ten świat był brutalny, jakkolwiek oklepanie to nie brzmi. Mimo to Christopher nie zatracił pewnych cech swojego charakteru, dlatego w reakcji na spokojniejszy ton Shiona uniósł lekko brwi do góry, jakby w pewnym stopniu go to zaskoczyło. Już chciał rzucić jakimś żartem dotyczącym jego prób rozmów z innymi, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język, decydując się na milczenie. Skoncentrował się na słuchaniu i zapamiętaniu słów rudowłosego tak, by móc to przelać później odpowiednio na papier. Potem dokonać kosmetycznej poprawki, złożyć do całości i połączyć z całą resztą informacji, by w końcu uzyskać z tego przyzwoity raport. Gdyby Pudel nie był aktualnie tak bardzo skoncentrowany na słuchiwaniu Kundla, pewnie zacząłby marzyć za technologią, chociażby w postaci smagniętego czasem mini laptopa. Na razie jednak łączył pewne informacje, które już zdobył, korzystając z własnej głowy.
- Ach. Ciemnowłosy z ogolonym bokiem, czyli nasz urokliwy bohater, z którym byłem w grupie – skrzywił się subtelnie, ponieważ w dalszym ciągu nie darzył Jinxa sympatią, co może i było absurdalne, ale prawdziwe. – W porządku, Shion. Wielkie dzięki, teraz parę informacji zaczęło nabierać większego sensu. Cóż, nie ukrywam, że cała ta misja ratunkowa nie poszła tak dobrze, jak powinna, ale to już nie podlega mojej ocenie. Zobaczymy jeszcze, jak reaguje na to Desperacja, a reszta w rękach Rumcajsa i Wilczura. No, ale ten temat pewnie zaczyna ciebie nudzić. W końcu ile razy można wałkować to samo.
Postukał palcem po swoim udzie, najwyraźniej przetwarzając zdobyte informacje i westchnął głęboko, wyobrażając sobie pisanie całego raportu. Z drugiej strony – przynajmniej nie musiał pełnić roli rasowego zabójcy, co w jego wypadku byłoby tragedią pomieszaną z komedią. A i tak w swoim życiu miał dostatecznie dużo upokorzeń, biorąc pod uwagę jego wrodzoną fajtłapowatość.
- Nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi – mruknął, obdarzając Kundla kpiącym spojrzeniem. – Zamiast marudzić na niski wzrost wykorzystaj go, zmień w przewagę, a nie własną słabość. Inaczej prędzej czy później ktoś zeżre ciebie na śniadanie, nawet jeśli wyglądasz na niestrawnego. A szkoda by było.
Ciężko było stwierdzić, czy ton Pudla był poważny, czy też żartobliwy. Najpewniej był połączeniem zarówno pierwszego, jak i drugiego, ale w jego wypadku rzadko można było dokładnie coś określić. Zapewne można to zwalić na jego specyficzne podejście do życia; zadziwiająco optymistycznie jak na takiego pechowca.
- Tak w ogóle, pomagasz w czymś Matyldzie, czy też obrabowałeś czyjąś spiżarnię? - zapytał, zerkając na niesiony wcześniej przez Shiona karton.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.08.16 0:43  •  Duży salon - Page 14 Empty Re: Duży salon
Odwrócił gwałtownie głowę w bok, kiedy wyczuł, że jasnowłosy Kundel zrozumiał aluzję Shiona co do jego męskości. Brawo Shion, narażaj się kolejnemu członkowi gangu. W ten sposób z pewnością daleko zajdziesz. Sięgnął dłonią o tyłu, i położył na karku, który zaczął delikatnie pocierać, chcąc w ten sposób ukryć narastające zdenerwowanie. Trzeba było przyznać, że jasnowłosy wydawał się być wyjątkowo miły. No, przynajmniej milszy niż połowa Kudli, z jakimi przyszło rudowłosemu się spotkać. Nie wiedział jeszcze, czy mężczyzna przybrał jedynie przyjemną maskę i gra, chcąc wyciągnąć ze Shiona potrzebne informacje, czy rzeczywiście emanował tą dziwną, acz przyjemną aurą. Nie znał go.
- Czasem gadulstwo jest potrzebne. – odparł wreszcie, dochodząc do wniosku, że możliwe jak bliżej go pozna, to będzie w stanie przejrzeć jego plejadę masek. Bo każdy zakładał jakąś. Świadomie bądź nie, ale współczesny świat rządził się prawami fałszerstwa i hipokryzji. Nawet tu, w DOGS.
- W sumie cieszę się, że… że… – spojrzał w dół na swoje buty, a jego głos z każdym kolejnym słowem stawał się tak cichy, że Skoczek z pewnością był zmuszony nieco pochylić się nad Shionem, by dosłyszeć jego wypowiedź. - … mogłem jakoś pomóc. – wymamrotał wreszcie. Rzadko, o ile w ogóle, ktoś go chwalił. Nie był przyzwyczajony do takiej odmienności, dlatego też nadal brakowało mu doświadczenia w takich sytuacjach i nie wiedział jak powinien się zachować i przede wszystkim co powiedzieć. Ale w głębi serca poczuł dziwnie przyjemne uczucie ciepła, o którym już dawno zdążył zapomnieć. A raczej wyprzeć ze swojej pamięci, jako oznaka słabości. Momentalnie poczuł charakterystyczny, ciepły dotyk na swojej głowie. Jego własne palce nieświadomie musnęły rude kosmyki, a na ustach chłopaka pojawił się delikatny uśmiech.
Nie. Ostatnio już ktoś go chwalił. Przyjemne, prawda? Shion?
Odchrząknął po chwili, samemu wyrywając się z objęć letargu i zadarł nieco głowę, choć tak po prawdzie między nim, a jasnowłosym właściwie nie było zauważalnej różnicy we wzroście.
Ale niski…
Odezwał się król gigantów.
Na powrót przybrał maskę zobojętnienia, za którą upchał wszystkie niepotrzebne, oczywiście w jego mniemaniu, uczucia.
- Wiem. – odparł pewnie. W ostatnim czasie już od drugiej osoby słyszał, że zamiast użalać się nad samym sobą I niedoskonałościami swojego ciała, powinien wziąć się garść I zacząć działać. Dlatego też każdego ranka wybierał się do lasu, gdzie ćwiczył. Musiał przede wszystkim poprawić kondycję ciała oraz wytrzymałość. To była podstawa. A potem skupić się na swoich atutach i je doszlifować. Będzie przydatny dla Growlithe’a. Oraz dla całego gangu. To był jego aktualny cel.
- Wiem o tym doskonale. Jeszcze wszyscy będziecie ze mnie dumni! – a gdy słowa padły z jego ust, żółta chusta zdobiąca jego szyję wydała się zaskakująco… lekka. Powędrował spojrzeniem za Skoczkiem na karton, ale słysząc jego słowa, zrobił się momentalnie czerwony na twarzy z zawstydzenia.
- Nie jestem złodziejem! Znaczy się, jestem, ale nie okradam swoich! To znaczy… nie okradam DOGS. – zmrużył oczy, naburmuszając nieco policzki, co jedynie przypominało o jego niskim wieku i małym stażu jako wymordowany. - Obiecałem przynieść to Matyldzie. Ponoć szykuje dzisiaj coś dobrego dla wszystkich. Pewnie szykuje się na powrót Growa. – schylił się, by sięgnąć po karton, ale gdy jego opuszki musnęły chropowatą powierzchnię, zamarł.
- Powiedz… jest silny, prawda? Wróci niebawem, prawda? Nic mu nie jest, co nie? – starał się, by jego głos brzmiał pewnie, ale dziwna nuta strachu i niepewności wgryzała się niebezpiecznie, wywołując lekkie drżenie. Nie mógł pokazać po sobie słabości, wiedział, że musi wierzyć w swojego przywódcę, ale nie potrafił pozbyć się poczucia strachu. Cholernie przytłaczające.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.08.16 0:43  •  Duży salon - Page 14 Empty Re: Duży salon
......Szczerość jest najlepszą i najtrudniejszą do przejrzenia maską, a przynajmniej takie wrażenie odnosił od paru lat Christopher. W aktualnym świecie Desperacja wymuszała podejrzliwość i odruchowe traktowanie drugiej osoby według własnej miary, co z kolei często prowadziło do najróżniejszych założeń, czasem prawidłowych, a czasem błędnych. Krótko mówiąc, bycie szczerym przynosiło aktualnie więcej korzyści, niż można by pomyśleć. Po prostu inni i tak zawsze uważali, że w pewnych sprawach kłamiesz, co z kolei w ich oczach czyniło ciebie bardziej tajemniczym, tudzież niebezpiecznym, bo z racji mówienia prawdy (a według ich kłamstwa) mimikę w dalszym ciągu miałeś w pełni naturalną, zero zdradzania się gestami. Pokręcona logika, ale Pudel jak na razie wyciągał z niej sporo korzyści. Co prawda, wszystko ma swoje wady, ale przecież w świecie musi panować jakaś równowaga. Załóżmy, że musi.
- To zależy. Niewątpliwą zaletą jest to, że niezależnie od rozmówcy nigdy się nie nudzę – rzekł beztrosko, wzruszając jednocześnie ramionami.- W razie czego z niechętnym towarzyszem przejmuję trzy czwarte rozmowy, a dzięki temu w moim słowniku nie istnieje pojęcie niezręcznej ciszy.
Przeczesał krótkim gestem niesforną fryzurę, uważnie wpatrując się w Shiona. Nie oceniał, ani też nie próbował na podstawie gestów odgadnąć jego aktualnych uczuć, nie chcąc wchodzić w strefę domysłów i założeń. Chociaż niektóre emocje były dość czytelne.
- To akurat dość wyjątkowe. Większość niekoniecznie traktuje to jak pomoc, ale cóż… nie moja wina, że eleganckie pismo wychodzi mi lepiej niż rola łowczego – uśmiechnął się krzywo, chociaż dawno temu pogodził się ze swoimi pewnymi niedostatkami. – Niemniej i tak jeszcze raz dziękuję.
Najwyraźniej Pudel przymykał oko na pewne zawahania, czy też raczej momenty niepewności u Kudla, zupełnie jakby ich nie zauważał. Co zresztą było wątpliwe – przy tak długim stażu odruchowo wychwytywał pewne rzeczy, ale najwyraźniej w dalszym ciągu nie brakowało mu taktu; ignorował to, co uważał za konieczne do ignorowania dla wygody rozmówcy… zresztą w innym wypadku jeszcze ciężej byłoby mu znaleźć kogokolwiek do wygadania się (poza tym, w jego wypadku mówienie powinno zostać sportem, spalał przy tym więcej kalorii niż podczas wszelkiego rodzaju wycieczek po Desperacji). Niemniej w reakcji na odmienny ton chłopaka drgnął lekko, patrząc na niego z niejakim zaskoczeniem.
- Wiesz co, jakoś nieszczególnie w to wątpię. Zresztą odpowiednie nastawienie również jest drogą do sukcesu – rzucił, ponownie uśmiechając się lekko. Najwyraźniej w tym wypadku nie znał ograniczeń, a zmarszczki jak na razie trzymały się od niego z daleka. – Daj znać, jakbyś chciał poćwiczyć walkę na bliski dystans. Pomogę, zakładając, że w najbliższym czasie nie zaliczę jakiejś niefortunnej gleby na prostej powierzchni.
Nawet on musiał trzymać jakieś asy w rękawie, skoro przeżył ten spory okres czasu. Chętnie by je sobie w całości przypomniał (gdzie też mógł je schować…), bo jak na razie fajtłapowatość skutecznie go dobijała. Ewentualnie inne osoby w jego otoczeniu. Zresztą, wystarczy dać mu miecz do ręki, a sam skutecznie posieka się na kawałki, żadnej drugiej persony do tego nie potrzebuje, co zresztą również nie wpływa optymistycznie na jego obraz w oczach innych. Nie, żeby Pudel specjalnie się tym przejmował. Zdolność do rumienienia się tak jak Shion stracił dawno temu. Cholera, najwyraźniej moralność spadła mu bardziej, niż myślał, skoro takie zawstydzenie wzbudzało w nim pewne pokłady rozbawienia.
- Szkoda – odparł z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. – W takim wypadku mógłbym spróbować podkraść coś dla siebie, ale skoro o pomoc poprosiła ciebie Matylda… lepiej spasuję. Nie mam zamiaru narażać się głównej kucharce DOGS, tym bardziej, że często przemykam przez jej królestwo.
Szybko jednak uśmiech zniknął z jego twarzy, gdy usłyszał kolejną kwestię poruszoną przez rudowłosego.
- Nie należę do fanklubu Wilczura, ale pewnych zalet nie można mu odmówić – Pudel był lojalny i chociaż cenił Growlithe’a, to jednak jego postać w dalszym ciągu wzbudzała w nim mieszane uczucia, jak zresztą było od samego początku.- Wróci do gangu, chociażby po to, by sprać nas po pyskach za opieszałą reakcję. Podejrzewam, że musi sobie uporządkować pewne sprawy, jak każdy dowódca, który ma za sobą cięższe starcie. Z kolei jego reputacja sprawia, że mało kto chętnie go zaczepia. Poza tym samej siły nie można mu odmówić, zarówno fizycznej jak i psychicznej, pod żaden nóż sam się nie nawinie. Zresztą, poczekam na raport od Zane’a, jest możliwość, że usłyszał coś o Wilczurze, tak więc nie zamartwiaj się na zapas. Niektórych naprawdę ciężko zabić.

                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.08.16 0:38  •  Duży salon - Page 14 Empty Re: Duży salon
Musiał przyznać przed samym sobą, że towarzystwo jasnowłosego okazało się nadzwyczajnie przyjemne I kojące. Ponadto pozwalało rudowłosemu na moment zapomnieć o nieprzychylności innych Psów w DOGS oraz agresji, jaka była kierowana w jego stronę. Odchrząknął cicho i zgarnął parę za długich rudych kosmyków, wsuwając je za ucho, szukając jakiś odpowiednich słów, w głębi duszy ciesząc się, że w korytarzach kryjówki panuje pół mrok. Przynajmniej prawdopodobieństwo, że jasnowłosy ujrzy kolejny rumieniec na piegowatym licu chłopca spadło poniżej trzydziestu procent.
- Nie dziękuj mi. W sumie to mój obowiązek. Pewnie gdyby nie twoja rola, to byś nigdy… nie zwrócił na mnie uwagi I nie zagadał, co?. Mimo to słowa ugrzęzły w gardle, nie pozwalając prześlizgnąć się i wydostać na zewnątrz. Shion nadal praktykował zasadę, że lepiej, kiedy niektóre rzeczy nie są wypowiadane na głos.
- Poćwiczyć? – przekrzywił nieznacznie głowę, nie będąc do końca pewien, czy chłopak robi sobie z niego żarty czy jednak mówi na poważnie. Nie oszukujmy się. Nie wyglądał na kogoś, kto należy do walecznej grupy Kundli. Był mały, prawie wzrostu Shiona, drobny, chudy i wyglądał na kogoś, kto złamie się przy pierwszym silniejszym powietrzu. Jednakże szybko zganił się za złe myśli, upychając je pod dywan. Nie powinien oceniać go przez pryzmat tego, jak wygląda. Jedno z głównych praw Desperacji. Nie lekceważ i nie oceniaj pochopnie drugiej osoby, bo możesz skończyć na jej talerzu.
Gdybym tylko pamiętał jak ma na imię… zmarszczył nieznacznie brwi, ponownie wzdychając. Nie, nie ma opcji, żeby zapytać go o to otwarcie. Niewiadomo jakby to odebrał. A ostatnią rzeczą, jakiej Shion w tym momencie potrzebował, to kolejna wroga jednostka w grupie, w której miał znaleźć spokój i przyjaciół. Najwyżej później złapie albo Rainbow, albo Matyldę i podpyta o parę szczegółów. Tak, to brzmiało niczym jakiś zacny plan.
- W sumie… jeżeli naprawdę potrafisz, to byłbym wdzięczny. – odezwał się wreszcie po dłużących sekundach, kiedy zdał sobie sprawę z przeciągającej się ciszy. - Może wtedy przestanę być tylko balastem pod nogami Growa. Chcę się na coś więcej przydać, niż zbieranie opału na zimę. Tak więc jeśli jest taka szansa, to bardzo chętnie przyjmę twoją pomoc. – słowa przeplatały się ze sobą w ekspresowym tempie, jakby chłopak chciał wszystko powiedzieć w jak najkrótszym czasie w obawie, że Pudel w ostatniej chwili się rozmyśli i zmieni zdanie. Ale nic takiego się nie stało.
Naprawdę wydaje się być miłą osobą.
Informacje o Wilczurze wysłuchiwał zaskakująco spokojnie, od czasu do czasu potakując jedynie głową. Gdy wreszcie zapadła cisza, przełknął niemo ślinę, ale jego drobne wargi wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu pełnym ulgi. Tak. Miał rację. Wilczur, bez względu na wszystko, poradzi sobie i zapewne już niebawem wróci.
- T-też nie jestem jego fanem. – odparł zaciskając palce na materiale za dużej o dwa rozmiary bluzy, którą ukradł swojemu „właścicielowi”. - I to-to nie tak, że się o niego m-martwię, jasne? Bo nie martwię. Po prostu chciałem tylko wiedzieć i.. i.. – spojrzał w bok, marszcząc nieznacznie brwi, szukając chaotycznie odpowiednich słów, by nie wyjść na jakiegoś szczeniaka czy też wariata.
- Po prostu chciałem wiedzieć. Ale ci ulżyło, prawda?
Zagryzł wnętrze dolnej wargi.
I chcesz go zobaczyć.
- D-dziękuję za odpowiedź. Lepiej pójdę, bo jak nas razem zobaczą, to pomyślą, że się przyjaźnimy czy coś i możesz mieć przez to kłopoty. – dodał pospiesznie, aczkolwiek z wyraźnym ociąganiem pochylił się po karton. Prawda była taka, że nie chciał już iść, ale z drugiej strony nadal był Kotem. I to jedno słowo odciskało swoje piętno na nim i ludziach z jego otoczenia gdziekolwiek się nie pojawił.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.09.16 0:36  •  Duży salon - Page 14 Empty Re: Duży salon
......Kwestia jego rozmowy z Kundlem w innym przypadku stała pod znakiem zapytania. Chociaż Skoczek generalnie nie był do nikogo uprzedzony, to jednak wbrew powszechnej opinii nie zaczepiał każdej napotkanej na korytarzu osoby o jakieś drobnostki. Powiedzmy, że tego nie robił... przecież zawsze potrafił znaleźć jakiś ważny powód do zadręczania rozpoczęcia rozmowy. W każdym bądź razie, nieważne. Nie ma co wszystkiego roztrząsać.
Niemniej mina Shiona, gdy wypowiadał słowo "poćwiczyć" sprawiła, że Christopher skrzywił się mimowolnie, zawzięcie próbując powstrzymać się od rozpoczęcia "myślowego jazgotu", który pewnie potrwałby dłuższą chwilę. Obejmował on z reguły staranną dawkę przekleństw, wspomnień i żalu nad własnym losem, a tego chciał na razie uniknąć. Zero roztrząsania. To przecież normalne, że przy jego wizerunku większość osób nie postrzegała go jako zagrożenie. Zresztą, sam siebie nie uważał za zabójcę roku, ale przynajmniej potrafił od czasu do czasu zaskoczyć. Szkoda, że jak na razie trybiki wskakiwały na swoje miejsce głównie przy Wilczurze, ale najwyraźniej Chris potrzebował pewnych bodźców, by zapomnieć o wrodzonej fajtłapowatości. Nie jego wina, że to Growlithe z reguły uruchamiał pewne części jego osobowości. Prawda?
- Coś potrafię. Może niekoniecznie nauczę cię półobrotów i kopniaków z wyskoku, działam raczej na zasadzie trybu energooszczędnego, ale przynajmniej mam w miarę skuteczne metody. Testowane na pewnym wyższym, bardzo, ale to bardzo upartym osobniku - tu na wszelki wypadek przybrał wspaniały poker face - wybierz sobie jakieś wolne terminy i daj mi znać, dopasuję sobie grafik pod ciebie. Przynajmniej w końcu jego układanie będzie miało większy sens niż dotychczas.
Czyżby znów pozwolił sobie na lekki żart? Prawdopodobnie tak, ale bycie zabawnym raczej nie wychodziło mu w tak zadowalający sposób jakby chciał. To znaczy, gdy nie chciał rozbawić innych - zawsze to robił, podczas gdy w odwrotnej sytuacji najczęściej bywało różnie. Cóż, grunt to posiadać dystans do siebie.
Jeśli zaś o dystansie mowa... Christopher mimowolnie uniósł lewą brew do góry, słysząc kolejne wahanie w głosie rudowłosego. Nie wtrącał się w relacje innych, niemniej w aktualnym momencie Shion wyglądał na co najmniej skołowanego. Chociaż parę pytań cisnęło się Pudlowi na usta, przezornie ugryzł się w język, czego zresztą szybko pożałował. Posykując uniósł dłoń do policzka, jednak tym razem również powstrzymał się w połowie drogi.
Z kolei słysząc ostatnie zdanie Kunda przewrócił mimowolnie niebieskimi ślepiami.
- Daj spokój. O własną reputację sam doskonale zadbam - wyszczerzył zęby w złośliwym "pół-uśmiechu" (niestety, szerzej nie mógł) - czasami przypomina to lekką zabawę w PR. Poza tym i tak czekam na powrót Zane'a i Itarawy z Desperacji, też mi wiszą raport z sytuacji. Równie dobrze mogę sobie zrobić przerwę, zakładając, że nie męczy ciebie moje gadatliwe towarzystwo. W ostateczności mogę ciebie po prostu odprowadzić, a nuż załapię się na coś w kuchni.
Wzruszył beztrosko ramionami, najwyraźniej nie widząc problemu w żadnej możliwości, włącznie z "rozstaniem się" tu i teraz. W gruncie rzeczy Pudel nie był specjalnie wymagającym towarzyszem.

| Trochę słaby ten post. Wybacz :/
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.09.16 11:26  •  Duży salon - Page 14 Empty Re: Duży salon
To nie tak, że nie wierzył w jego siłę. Po prostu mając do czynienia z osobą, którą nie przekroczyła progu metr siedemdziesiąt, jest drobna i sprawia wrażenie, że byle ciężar może ją złamać, ponadto z taką, która jest raczej kojarzona z papierkową robotą niż z mordobiciem, ciężko wyobrazić sobie jak okłada kogoś po twarzy. Kolejna rzecz, która w Desperacji króluje, to pozory. Jak widać, Shion ponownie się na nich poślizgnął.
- Nie chciałem cię urazić. – odpowiedział szybko, zdając sobie sprawę, że DOGS bywało porywcze I przez swój niewyparzony język bardzo łatwo może stracić jedyną szansę na poprawę I rozwój.
- Co do wolnych terminów, póki Wilczura nie ma, jestem na okrągło wolny. Bo gdy jest to zawsze znajdzie mi jakieś głupie zadania. – prychnął cicho, pocierając wnętrzem dłoni o bok, jednocześnie się drapiąc. - Czasami inni wysyłają mnie po chrust czy inne bzdety, ale wieczorami póki co zazwyczaj mam spokój, tak więc kiedy tylko tobie będzie pasowało, to się dostosuję. – dodał po chwili próbując uśmiechnąć się delikatnie, chociaż w jego przypadku przypominało to raczej jakiś dziki grymas. Ale prawdę powiedziawszy, to naprawdę przyjemnie się z nim rozmawiało. Choć na początku podchodził do niego cholernie specyficznie. Była to jakaś miła odmiana od ciągłego „przynieś, podaj, pozamiataj”. Ktoś wreszcie normalnie z nim rozmawiał, bez zbędnego oceniania i negatywnego nastawienia z góry. Przez te krótkie chwile Shion naprawdę zaczynał się czuć tak, jakby wreszcie zaczął należeć do gangu, ale tak naprawdę, a nie tylko umownie. Nie wiedział, że to takie miłe uczucie wywołujące coś ciepłego w okolicach klatki piersiowej.
- PR? Co to? – zapytał z iskierką zaciekawienia w głosie, jednocześnie schylając się po wcześniej ustawiony na ziemi karton i podniósł go, poprawiając sobie wygodniej. Powoli ruszy w stronę kuchni, krocząc w zakrzywionych i porytych półmrokiem korytarzach kryjówki.
- Nie przeszkadza mi twoje gadulstwo, o dziwo. Zresztą, dawno nikt ze mną ot tak nie rozmawiał. – na drobnych ustach pojawił się wreszcie cień uśmiechu. - Powiedz, jak długo jesteś w DOGS? I czemu właściwie oni?


// To ja przepraszam za słabego posta ;0;
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.09.16 21:31  •  Duży salon - Page 14 Empty Re: Duży salon
........Siłę? A. No, powiedzmy, że może być i siła, chociaż Pudel raczej polegał na punktach, w które nie trzeba uderzać z całej mocy (znając jego szczęście, wtedy straciłby równowagę). Poza tym w dalszym ciągu nie nadawał się na dobermana, zwyczajnie nie miał do tego psychicznych predyspozycji, w końcu był tchórzem podszyty, a misję ratunkową wolał wymazać ze swojej pamięci. To nie na jego nerwy.
Zresztą nieważne. Trzymajmy się tego, że był groźny, większy "szacun na dzielni". Grrrroooźny. Dostatecznie przekonujące?
Nie.
- Nie uraziłeś - odparł lekko. - Daleko mi do chociażby przeciętnego dobermana, ale przynajmniej jestem w stanie poradzić sobie w Desperacji albo w DOGS, gdy natrafię na któregoś z mało kontrolujących się osobników. Zazwyczaj. Jakby nie było, moją bronią jest umysł... tylko nie myl tego z ciętymi ripostami. Jakoś nie mam do nich specjalnego daru.
Wzruszył ramionami, dawno pogodziwszy się z pewnymi faktami. Przynajmniej w swoich odzywkach był oryginalny i dostarczał na późniejszy czas rozrywki. Co niekoniecznie było jego zamiarem, no ale cóż. Takie życie.
- Żadne zadanie nie jest głupie, Shion. Nawet, jeśli takie się wydaje - rzucił Christopher, mierząc Kundla uważnym spojrzeniem. - Można czasem uważać je za uwłaczające godności, ale to nie zmienia faktu, że każde coś nam daje. Może ma nauczyć ciebie cierpliwości, opanowania, skupienia, bądź też ułatwić komuś życie. Poza tym, każdy ma predyspozycje do czegoś innego, tego nie da się ominąć. Poza tym... Wilczur raczej ceni czas, więc nie robi niczego bez powodu.
... no to pojechałeś, Chris. Wierzysz w to w ogóle?
A rozrywka lub złośliwość też liczy się jako powód?
- Rano robię kontrolę magazynów, a także uaktualniam spisy. Potem albo skrobię raporty dotyczące miesięcznego zużycia, statystyki, obliczenia, plany, propozycje, pilnuję wydarzeń i innych tego typu rzeczy, co potem Growlithe albo czyta albo wykorzystuje jako kolejny element podłogi. Potem cała reszta grafiku, którą nie będę ciebie już zanudzał, tak więc mi prawdopodobnie najbardziej pasują wieczory - powiedział w końcu, ponownie posyłając towarzyszowi szeroki uśmiech, najwyraźniej szybko puszczając w niepamięć poprzedni poważny ton.
Jeśli istniał ktoś potrafił szybko rozgadać się na jeden temat i od razu przejść w drugi, to "tym kimś" z pewnością był Skoczek. Na razie jeszcze nie zaczął jeszcze specjalnie się produkować, ale wyraźnie go kusiło. Dodatkowo najwyraźniej niespecjalnie przejmował się tym, że rozmówca może pogubić się w środku wypowiedzi.
- Yh. Zapomniałem, nie twoje czasy. Chociaż w M3 pewnie dalej jest to istotna kwestia. - urwał, by przypomnieć sobie parę kwestii. - Public relations, czyli relacje publiczne. Dość skomplikowany termin. Chodziło tutaj o kontakty z otoczeniem, czy też bardziej budowanie dobrego wizerunku danej osoby, bądź też częściej jakieś organizacji, czy też firmy. Z założenie osoba, która zajmuje się kwestią PR pilnuje, by między daną organizacją, a inną grupą, tudzież różnymi grupami z jej otoczenia panowały korzystne stosunki. PR wykorzystywało multum narzędzi, które dla nas w Desperacji w większości nie są dostępne. Nie oznacza to jednak, że nie można wykorzystywać niczego. Chociaż gangowi DOGS niekoniecznie zależy na dobrym wizerunku, to jednak potrzebujemy nowych członków, informatorów, czujek. Przykładowo... ostatnie zamieszanie z Sądem Ostatecznym zadziałało na naszą korzyść, ale jeśli jeszcze tak się nie stało, to trzeba tego dopilnować. Mimo, że działaliśmy we własnym zakresie, tak jednak nie można zapomnieć, że łapanki był ogólne, więc każdy był na nie narażony. Jeśli w oczach Desperatów zbuduje się wizerunek, że anioły zapewniły kłopoty, z których to DOGS wydostało wszystkich, automatycznie wzrośnie uznanie. Jasne, niektórzy wiedzą, że to bujdy na resorach, ale jeśli ktoś jest świeżym wymordowanym albo towarem deficytowym, czyli człowiekiem, który zwiał z M3 i został w Desperacji, może chcieć wkupić się w nasze łaski. Plotka rządzi światem, nawet tutaj. Równie dobrze, gdybyśmy założyli, że ostatnia akcja ma nam dodać grozy, wystarczy nieco podreperować historyjkę, dorzucić nieco krwi i gotowe. Niektórzy zaczną się wycofywać na sam widok żółtej chusty. Niemniej każda historyjka ma wady, a także zalety, tak więc wolę skonsultować z Growlithem, jaką wersję puścimy w obieg. Jej ustalenie jest najtrudniejsze, ale sam mechanizm późniejszego rozsyłania plotki z reguły zapewnia nieco rozrywki. Chyba się rozgadałem, prawda?
Umilkł, dochodząc do wniosku, że zaraz sam zgubi się we własnej wypowiedzi. Chociaż pamiętał wiele sprzed 2012r., tak od momentu swojej śmierci urywała mu się pamięć na długi okres czasu. Niezbyt przyjemne, ale na razie nie starał się tego w większy sposób zgłębić. Powodów było mnóstwo, a nie potrzebował kolejnej migreny na dokładkę.
- Od gdzieś tak trzech-czterech lat? Mam przerażająco krótki staż w porównaniu do niektórych. Na drugie pytanie aż tak dokładnie ci nie odpowiem, ale wprowadził mnie Ailen. A z DOGS się nie odchodzi, zresztą nawet nie czułem takiej potrzeby. To specyficzny gang, ale pod pewnymi względami rodzina. Krwiożercza, ale jednak - wzruszył krótko ramionami. - Ciągle mówię, mówię i mówię... może teraz ty wolisz coś powiedzieć?
Zerknął z zaciekawieniem na rudowłosego, cały czas idąc koło niego. Najwyraźniej jednoczesne mówienie i chodzenie nie sprawiało mu większego problemu. Byleby nie zapomnieć o oddychaniu.


Ostatnio zmieniony przez Skoczek dnia 07.12.16 20:20, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.09.16 22:15  •  Duży salon - Page 14 Empty Re: Duży salon
Przesunął nieco nerwowo koniuszkiem języka po dolnej wardze na wspomnienie o zadaniach Wilczura. Jasnowłosy nie miał pojęcia, na jakie dzikie pomysły potrafił wpaść Growlithe. Na samą myśl Shion czuł gorąco na karku, które wywoływało nieprzyjemne mrowienie wzdłuż kręgosłupa, wprawiając jego wnętrzności w dziki taniec. Uniósł dłoń i potarł jej wierzchem swój piegowaty policzek, uśmiechając się krzywo i nieco pusto.
- Ważne… – powtórzył niemal bezgłośnie, choć czułe ucho wymordowanego z pewnością je wychwyciło. - Nie wiem co jest ważnego w zadaniu wykopania rowu na głębokość prawie dwóch metrów tylko po to, by zakopać go dwa dni później. – parsknął cicho i pokręcił głową. - Wilczur znalazł sobie rozrywkę w wymyślaniu coraz bardziej śmiesznych zadań tylko po to, by mieć rozrywkę. - z drugiej strony, mimo wszystko Shion, choć oczywiście otwarcie tego nie przyznał, lubił momenty, kiedy Wilczur wymyślał mu przeróżne zadania. Bo wtedy poświęcał mu swój czas i uwagę. A rudowłosy niczym spragniony uwagi szczeniak, łaknął uwagi ze strony Growa. Oczywiście prędzej odgryzłby sobie język, niż komukolwiek o tym powiedział. Ba. Niż przyznałby się przed samym sobą.
- Dobrze, to ustalone. Wieczory. – rzucił lekko, i bogowie świadkiem, że gdyby posiadał ogon, z pewnością zacząłby nim merdać jak na zadowolonego psa przystało. I proszę, jasnowłosy okazał się być naprawdę przyjazną personą. Jak na Psa.
- Nie bywam w M3 – rzucił od razu, jakby chciał się obronić albo wytłumaczyć ze swojej niewiedzy. - Prawda jest taka, że tylko raz w życiu byłem za murami. A i wtedy niezbyt wiele widziałem, bo wszystko działo się zbyt szybko. – wzruszył lekko ramionami, poprawiając za dużą bluzę, która okrywała jego chuderlawe ciało.
- Ale może kiedyś uda mi się to wszystko zobaczyć. Poznałem… – zamilkł na wspomnienie Shane’a, którego jakiś czas temu ponownie widział, a który był swego rodzaju świeżością w jego życiu. - …. Poznałem kogoś, kto pamięta czasy przed apokalipsą. I opowiadał mi nieco o tamtym życiu. Wiedziałeś, że kiedyś jeździli na coś,, co nazywało się „biwak” i polegało na tym samym, co teraz? Z tą różnicą, że wtedy dla nich była to rozrywka. Albo… albo… albo… że wchodziłeś do czegoś, co nazywało się sklep i tam było mnóstwoooo jedzenia? I że mogłeś dostać wszystko, co tylko chciałeś? I że praktycznie nikt nie chodził głodny? – kiedy z jego ust strzelały salwy zdań, w brązowym spojrzeniu migotały ogniki podniecenia i ekscytacji na samą myśl o dawnym życiu. Co prawda trudno było mu wyobrazić sobie to wszystko, ale… i tak chciałby chociaż liznąć tamtego życia.
Naiwne marzenia, co nie, Shion?
- Rozgadałem się… – odchrząknął cicho, czując lekkie zażenowanie swoim entuzjazmem. Wziął parę głębszych oddechów, ”Pamiętaj Shion, nie możesz pozwolić emocjom, by brały nad tobą górę, bo…. ”, i uspokoił skołatane serce i nerwy. Już, spokój.
- Rodzina…. – powtórzył za jasnowłosym, ale właściwie nic więcej nie powiedział. Dopiero pytanie jego towarzysza wyrwało go z krótkiego letargu.
- Co? – spojrzał na niego nieco rozbieganym wzrokiem, próbują odgadnąć co miał na myśli, aż ostatecznie wzruszył ramionami.
- Chciałem zabić Wilczura i Ryana. Zemścić się za to, co zrobili. Ale ostatecznie zostałem. W sumie zapewne wszystko wiesz. Byłem Kotem, choć w oczach wielu nadal nim jestem. Ale Growlithe dał mi szansę. A nawet dwie. – odparł poprawiając niesiony karton, nieświadomie przyspieszając lekko kroku, jakby bał się, że lada moment jasnowłosy podda go swojej ocenie i osądowi.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Duży salon - Page 14 Empty Re: Duży salon
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 14 z 23 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 18 ... 23  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach