Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pisanie 05.02.18 23:55  •  Klub „Fire” - Page 5 Empty Re: Klub „Fire”
Znajdowała się na tyle niedaleko od obu mężczyzn, że mogła bez wysiłku dosłyszeć ich rozmowę. Nie planowała brać w niej udziału nie tylko dlatego, że byłoby to średnio kulturalne, ale też z tego powodu, że już wystarczająco wbiła się między ich prywatne spotkanie - nawet, jeżeli nieświadomie. Trudno jednak było powstrzymać się od komentarza w momencie, kiedy poruszona została sprawa tak zabawnie interesująca. Za mundurem panny sznurem, czyż nie tak brzmiało znane powiedzenie? Nie mogła zaprzeczyć, że miało w sobie sporo prawdy. O ironio nawet sama Coral, choć w zupełnie innych okolicznościach, ale jednak dała się usidlić pewnemu rudemu żołnierzowi. A że małżonka nie widziała od dobrych paru miesięcy i ich ostatnie spotkanie polegało na wymianie dwóch-trzech zdań przy przypadkowym spotkaniu, to już zupełnie inna sprawa. Odkładając ślubne sprawy na bok, w końcu miała oczy, a skoro kwestie wierności małżeńskiej nie zaprzątały jej głowy ani trochę, wcale nie czuła się wykluczona z kręgu wolnych panien. Jeden głupawy podpis na urzędowym papierku zdecydowanie niczego w jej życiu nie zmienił.
Zamiast jednak wtrącać swoje trzy grosze do rozmowy, tylko prychnęła cicho, uśmiechając się z właściwą na tę okazję dawką ironii. Może panowie kiedyś wpadną na pomysł, by zamiast rozpatrywać sprawę sucho i hipotetycznie, zapytać o zdanie osobę o odpowiedniej wiedzy - w tym przypadku dowolną kobietę.
- A, tu się nie zgodzę - wtrąciła po zdaniu wypowiedzianym przez nieznajomego mężczyznę, spoglądając nań łobuzersko. - Chociaż obawiam się, że przy takim smoku nie mam szans dostać się na wieżę i zdobyć serce księżniczki.
Trzeba mu było przyznać, sprawił się znakomicie. Nawet pani inżynier, choć przecież znała możliwości wojskowych, a już tym bardziej tych, którym zaglądała w zmechanizowane ulepszenia, była pod wrażeniem skuteczności, jaką wykazał się Eliminator. No i dla samego faktu, że chciało mu się wziąć sprawy w swoje ręce, kiedy ochrona klubu niezaprzeczalnie zawiodła.
- To byłby ten moment, kiedy powinnam omdleć z wrażenia, lub chociaż wdzięcznie uronić kilka łez uznania dla odwagi mego obrońcy? Myślę jednak, że obejdziemy się bez patosu w stylu opery mydlanej i usatysfakcjonują cię werbalne wyrazy mojej wdzięczności.
Uśmiechnęła się słodko, przechylając lekko głowę na bok. Uskutecznianie teatralnych gestów i jakiejkolwiek wylewności nie było w jej stylu, przynajmniej nie w tej konkretnej sytuacji. Wątpiła też, by jej zmechanizowany kolega ucieszył się z podobnej sceny, jakkolwiek wzruszająca by ona nie była. Tyle musiało im wystarczyć.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.02.18 19:04  •  Klub „Fire” - Page 5 Empty Re: Klub „Fire”
Chusteczki sprzedawano do kompletu z garniturami? O tym nie wiedział, w przeciwnym razie może nie zgodziłby się na takie poświęcenie ozdobnego materiału, choć sprawował się całkiem nieźle w ratowaniu krwawiącego nosa.
 Adrenalina po starciu z laikami zaczęła opadać, odzierając go z taryfy ulgowej przed bólem – teraz stał się o wiele bardziej świadomy wszelkich obrażeń, które obejmowały przede wszystkim otarte i naznaczone ewentualnym siniakiem miejsca. Właściwie jedynym, co zawracało mu głowę, to ten nos. Przypominając sobie, że nie powinien tamować wypływającego osocza, pochylił nieco twarz do przodu.
 — Odnoszę wrażenie, że traktujesz to jak jedną z rozrywek — mruknął, rzucając mu uważne spojrzenie znad szkieł prostokątnych okularów.
 Bynajmniej nie miał mu za złe odmiennego podejścia do całej tej sytuacji – wszak nie brał w niej udziału, był jedynie postronnym obserwatorem, ponadto właśnie dostał potwierdzenie umiejętności zatrudnionego ochroniarza.
„Wdzięczność uratowanej damy jest bezcenna”.
 Mógłby się kłócić w tej kwestii, ale milczał, sprawdzając, czy na chusteczce pojawiają się świeże ślady. Zmiął ją w dłoni i sięgnął po podsuniętą przez barmana serwetkę, by prowizorycznie otrzeć skórę wokół nosa i chociaż minimalnie doprowadzić się do porządku.
 Nieprzyjemne mrowienie nie ustąpiło, czuł się tak, jakby nos zastąpiła mu mokra papka.  
 Zwrócił uwagę na drugą bohaterkę minionego wydarzenia, gdy ta zabrała głos.
 — Faktycznie, nie ma takiej potrzeby. — Przyznał bez oczekiwań na jakąkolwiek widowiskową wdzięczność. — Uznajmy, że jesteśmy kwita. — Obiecał kiedyś pani inżynier kawę za reanimację zmechanizowanej ręki po trudnej akcji, ale tak się złożyło, że jakoś nigdy nie mógł znaleźć na to czasu (ani chęci), więc spychał to na najdalszy plan.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.02.18 2:00  •  Klub „Fire” - Page 5 Empty Re: Klub „Fire”
Chusteczka do garnituru, którą Ishida wcześniej trzymał bezpieczną na piersi, teraz wspierała krwotok Warnera. Inaczej nazywana poszetką – jedwabna i delikatna – skończyła dość żałośnie, upstrzona krwistymi plamami, wykorzystana jak najzwyklejsza higieniczna. Smutna historia, ale prawdziwa, choć pisarzowi żal jej nie było. Najwyżej tego, że miała ładny złoto-zielony haft i pasowała do miętowej koszuli jak ulał, ale nie roztkliwiajmy się nad tymi szczegółami.
Nie odpowiedział na podejrzenia mężczyzny, uśmiechając się tylko do niego po swojemu i chowając ręce w kieszenie. Zwrócił się w stronę Coral, która zdecydowała się wtrącić własne trzy grosze do tej wymiany zdań.
Smokiem w tej bajce jest Ryutarou, ale które z nas jest księżniczką? Wy już się znacie, więc przedstawię swoją kandydaturę przeciwniczce. Jin Ishida – odwrócił się do dziewczyny całkiem i wysunął rękę, chcąc się kulturalnie przywitać. Jeśli poda mu swoją dłoń, nie będzie szarmancko jej całował, ani odstawiał podobnych szopek, bo nie był pewien gruntu. Ognistowłosa miała pewien temperament, na który trzeba było uważać. Tętniła od niej pewność siebie i przekonanie o własnej wartości, plus bycie inżynierem w tym męskim wojskowym światku świadczyło o nie lada hardości ducha.
Myślę, że bliżej omdlenia jest tutaj nasz przyjaciel. Jak ci się oddycha? Czujesz przemieszczanie kości? Ból ciągły? – Kanonadę medycznych pytań rodem z ostrego dyżuru, a wszystko po to, coby stwierdzić złamanie. Nie chciał pchać tam rąk, bo prawdopodobnie Warner tego by sobie nie życzył, ale też egzaminowanie obrażeń mogłoby wywołać kolejne fale niepotrzebnego bólu. Przydałoby się pojechać do szpitala, wykluczyć wstrząs mózgu i inne takie.
Czy tylko mi się wydaje, ale jest krzywy? Sama zobacz. Zwichnięty? Zwichnięcie da się nastawić. Mógłbym się przyjrzeć, jeśli pozwolisz. Nie będę dotykać.
Ton mężczyzny przeświadczył o tym, że wie o czym mówi. Może kiedyś sam miał taką sytuację? Bo kto by podejrzewał, że ten młody burżuj studiował kiedyś medycynę. Może nie dałoby się tego wywnioskować po samym głosie, ale odpowiednia dedukcja mogłaby go z czymś powiązanym związać. Choćby z chętnym uczęszczaniem na lekcje Edukacji Dla Bezpieczeństwa w szkole średniej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.02.18 23:03  •  Klub „Fire” - Page 5 Empty Re: Klub „Fire”
- Tak, tak będzie najlepiej. Chociaż wolałabym, żebyś nie musiał wdawać się w bójki za każdym razem, kiedy zdarzy ci się korzystać z mojej pomocy. - Mimo wszystko przy tej głupiej kawie było o wiele mniejsze ryzyko połamania nosa i zakrwawienia czyjejś powalająco eleganckiej poszetki. Trudno nie docenić bohaterskiego czynu w obliczu niebezpieczeństwa, jednak czy nie byłoby lepiej, gdyby podobny zryw dobroci w ogóle nie był potrzebny? Po co komu niepotrzebne nerwy, pokiereszowane twarze, zaplamione chusteczki. Wszystkiego tego można by uniknąć, gdyby niektóre elementy społeczeństwa nie postanowiły zostać samowolnymi emigrantami z Krainy Rozumu. Kłopot był w tym, że na takich niestety zazwyczaj nic się nie poradzi.
- Condoleezza Sandford, choć od razu polecam wersję Coral. Zapobiega złamaniom języka z przemieszczeniem - uzupełniła od razu. Bez skrępowania podała rękę nowemu znajomemu, w sposób pewny, acz taktowny ściskając jego dłoń. Rzeczywiście, była przyzwyczajona do traktowania jako integralna część męskiego towarzystwa. Co prawda nie od początku, jednak po pewnym czasie koledzy z inżynierskiej braci przekonali się, że nie warto stosować wobec rudej specjalnego traktowania. Ani nie była od nich lepsza, ani gorsza, nie wymagała żadnej szczególnej delikatności, ogólnie rzecz biorąc miała dość mocno wywalone na to, jaki skład płciowy ma wesoła banda z warsztatów.
- Niech lepiej nie mdleje - stwierdziła, dopuszczając do głosu rozsądną stronę życia. Gdyby Eliminator padł na dobre i nie daj Boże trzeba by go było przewracać do jakiejś dorzecznej, bezpiecznej pozycji, czy co gorsza - przenosić - mieliby mocno utrudnione zadanie. Mimo wszelkich starań we wprowadzaniu innowacji, mechaniczne części ciała wciąż ważyły więcej od swoich organicznych odpowiedników, co u dorosłego chłopa robiło już spory problem. Nie wyglądało jednak na to, by rzeczony smok rzeczywiście miał osunąć się na posadzkę bez ducha. Nachyliła się nad nim nieco dla lepszej obserwacji, również zwracając uwagę na najbardziej poszkodowany nos.
- Bardzo możliwe. Ekspertem nie jestem, ale chyba oboje się zgadzamy, że jeszcze niedawno miał ładniejszy kształt nosa. - Nie znała się na rzeczy jakoś bardzo, ale zdobyła swego czasu najbardziej podstawowe zdolności medyczne. Nie trzeba ich zaś było mieć, by zauważyć, że w twarzy Warnera zmienił się dość istotny szczegół - do tego wystarczyły tylko oczy. Poza tym, Ishida wyglądał na dość pewnego tego, co mówi, ruda zaś nie miałą w zwyczaju spierać się z mądrzejszymi od siebie. Najwyraźniej facet znał się na rzeczy, niech więc działa, jak umie.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.18 19:27  •  Klub „Fire” - Page 5 Empty Re: Klub „Fire”
 — Nie omdleję od czegoś takiego — mruknął z dezaprobatą na to przypuszczenie, nie wyobrażając sobie znokautowania z czystego przypadku, bowiem tamten ruch nie można było nawet zakwalifikować jako celowy atak. — Trudno. Nie wiem, chyba nie. I tak, boli. — Dziwnie odbierał troskę pracodawcy, nie ze względu na jego osobę, tylko samo zachowanie, z drugiej strony nie powinno go to dziwić, uszkodzony ochroniarz to mniej efektywny ochroniarz. Jeśli tylko Ishida będzie chciał zakończyć dzisiejszy wieczór tym jakże miłym, bohaterskim akcentem, zajrzy od razu do lekarskiego gabinetu, choć zrobi to niechętnie i z nadzieją, że prędko wróci do siebie.
 Rzucił ich dwójce badawcze spojrzenie, ignorując ochotę dotknięcia nosa w celu weryfikacji spostrzeżeń.
 — Masz na koncie jakąś medyczną lekturę? — Zainteresował się od niechcenia, wyczuwając, że wiedza Ishidy jest poparta jakimś doświadczeniem. Nie znał go jeszcze na tyle blisko, by móc machnąć od ręki biografię, interesowały go jedynie informacje najistotniejsze, które mogą pomóc w powierzonym mu zadaniu. Na propozycję rzucenia okiem na nos skinął tylko głową.
 Atmosfera w barze uspokoiła się, a gapowicze zdążyli całkiem stracić zainteresowanie minioną bójką, wracając do swoich drinków i błahych pogawędek. Eliminator rozejrzał się przelotnie, a później zawiesił spojrzenie na twarzy znajomego.
 — Zostajemy? — Złamany czy zwichnięty nos nie przeszkodziłby mu w dopełnieniu swojego obowiązku, gdyby Ishida postanowił spędzić kolejne godziny otoczony rozrywką, ale w przypadku przeciwnej odpowiedzi z chęcią doprowadziłby się do porządku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.18 18:28  •  Klub „Fire” - Page 5 Empty Re: Klub „Fire”
Ulżyło mu, gdy dziewczyna przedstawiła swój pseudonim, który dla Azjaty stanowił wersję zdecydowanie bardziej przystępną dla ucha i skąpych zdolności artykulacji. Uśmiechnął się w odpowiedzi, ale jego uwagę całkowicie pochłonął swoisty powrót to przeszłości i lekarskich przyzwyczajeń wyniesionych z licznych praktyk – chłopak miał dobrą pamięć i kiedyś jeszcze zapowiadał się na wybitnego lekarza. Ambicja uczenia się dużo i często poprowadziła go przez edukacyjne ścieżki prostą drogą, wciąż wiele z tego wszystkiego pamiętał, choć od rzucenia studiów minęło coś koło czterech lat. Swojej decyzji nie żałował, spoglądając na medycynę ze swojej aktualnej perspektywy, pozwalał sobie stwierdzić, że nie nadawałby się do tego wcale. Nie był od nikogo i niczego zależny, bo był sam sobie szefem. Zarobił na swojej serii już tak dobrze, że gdyby zdecydował się zakończyć pisarską karierę teraz, to i tak nie miałby problemu z wygodnym życiem przez długie lata.
Studiowałem medycynę przez trzy lata – rzucił tonem podobnym do niczego, tak jakby nie było nic dziwnego w rzuceniu prestiżowych studiów gdzieś w połowie drogi. O czym to świadczyło? Cóż, nie wyglądał na kogoś, kto żałowałby podjęcia takiej decyzji, jeśli zrezygnowanie ze studiów nie zamknęło przed nim drogi do skutecznego zarobku.
Stanął naprzeciwko mężczyzny i z wyrazem twarzy godnym specjalisty, przyjrzał się nosowi Warnera, porównując go do przywołanego w pamięci obrazka nosa zdrowego, w czym przeszkadzało mu wspomnienie jego facjaty z okularach. Zmarszczył brwi. Właściwie nie sądził, że został on złamany. Sprawa zdecydowanie wyglądała lepiej niż mu się wydawało. Nie zakładałby nawet, że doszło do większego uszkodzenia, pomijając wyraźne zaczerwienienie i spuchnięcie. Może to przez to, że wcześniej widział go tylko w tych cholernych okularach?
Nic tu nie ma. To twój garbek od okularów nas zmylił – odparł nagle i uśmiechnął się szeroko. Drobny obrzęk, zaczerwienienie po uderzeniu podkreślające masę nosa, a rozrzedzona alkoholem krew nie potrzebowała zbytniej zachęty, by dodać całej scenie dodatkowego dramatyzmu.
Ale radziłbym odwiedzić ostry dyżur, żeby ktoś ci tam poświecił i przyjrzał się przegrodzie, bo tego nie oszacuję przez samo patrzenie.
Odsunął się na bardziej komfortową odległość, nie uprzykrzając już Warnerowi życia swoim badawczym wzrokiem, który też przeniósł na postać Coral. A co z nią? Przyszła tutaj sama czy ktoś ją wystawił w trakcie? Takie typki jak tamci rycerze ortalionu tylko czają się na panny pozornie spędzające czas bez męskiej opieki, a ci akurat przeliczyli się zdecydowanie. Dwóch bohaterów przybyło na ratunek! Teoretycznie dwóch, praktycznie jeden. Ishida sprawował się dobrze jako Robin.
Myślę, że masz dość mojego towarzystwa na dziś. Służbowe auto przyślę do ciebie jutro rano. Ale co stanie się z wybitnie nieudanym wieczorem Coral?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.18 15:37  •  Klub „Fire” - Page 5 Empty Re: Klub „Fire”
Przedstawianie się przy pomocy wymyślonego jeszcze w dzieciństwie przydomka weszło jej w krew bardzo szybko. Większość osób posługujących się wyłącznie japońskim miała spory problem z wymawianiem jej pełnego imienia. Nawet ci anglojęzyczni nieraz głowili się nad tym, jak by tu przeczytać te wszystkie podwójne literki, których bytność w imieniu była kompletnie nieuzasadniona, ale niestety - tak głosił akt urodzenia i wszelka dokumentacja. Zdrobnić się tego też nijak sensownie nie dało, ruda musiała więc wykazać się inicjatywą i kreatywnością, po czym w końcu doszła do satysfakcjonującego rozwiązania. "Coral" przyjęło się bardzo szybko zarówno wśród rówieśników jak i nauczycieli, nawet sami państwo Sandford przyznali latorośli rację i sami zaczęli stosować wymyślone przez nią imię. Najwyraźniej była to więc dobra decyzja, bo przez kolejnych kilkanaście lat życia nie zdarzyła się ani jedna osoba, która definitywnie wolałaby pełne dane dziewczyny od wersji skróconej. Chyba aż takich masochistów na świecie nie ma.
- O, tym lepiej - skomentowała, gdy Ishida zakończył medyczną obserwację. Czasami zdecydowanie lepiej jest się pomylić, szczególnie wtedy, kiedy przypuszczenie ma w głównej mierze pesymistyczny wydźwięk. Zawsze lepszy sam krwotok, który lada chwila sam ustąpi i trochę bólu po stłuczeniu, niż złamanie nosa. Nawet jeśli oczy obojga gapiów zostały oszukane przez obecność oprawek od okularów, przyznanie się do błędu było niczym w porównaniu do tego, jak należałoby się martwić, gdyby Eliminator odniósł jednak jakieś poważniejsze obrażenia. Coral na pewno czułaby się winna, skoro była powodem całego zamieszania. Gdyby zmienić parę szczegółów, na pewno wszystko potoczyłoby się inaczej i nie byłoby potrzebne to całe mordobicie. Przykładowo, gdyby po utraceniu towarzystwa Haruko zwinęła się z klubu. Albo gdyby w ogóle nie dała się tam wyciągnąć. Lub gdyby poszła robić cokolwiek innego, więc dwóch Sebastianków nie miałoby szans przydybać jej samotnej przy barze. Tylko że wtedy jeszcze nie wiedziała, jak cała sytuacja się skończy. Z jednej strony mogła mieć do siebie żal, że nie wpadła na taki czy inny pomysł, ale z drugiej - nie miała prawa przewidzieć przyszłości, co było wystarczającą okolicznością łagodzącą, by uniewinnić rudą od wszelkich zarzutów.
- Wybitnie nieudany wieczór Coral zapewne zakończy się lada moment, bardzo udanym powrotem do domu bez nieprzyjemnych przygód.
Na powrót koleżanki i tak nie miała co liczyć, bo skoro nie pokazała się do tej pory, pewnie już dawno wyciągnęła swojego najnowszego absztyfikanta gdzie indziej. Pannie Sandford zaś po wszystkich dotychczasowych przejściach przydałoby się spędzenie reszty wieczoru i nocy w spokoju, z dala od hałasu i tłumu, a już szczególnie od tego miejsca.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.18 17:36  •  Klub „Fire” - Page 5 Empty Re: Klub „Fire”
 Medycyna zawsze w jakimś stopniu przykuwała jego uwagę, wszystko za sprawą dawnych inspiracji. Zastanawiał się nad podjęciem studiów medycznych, ale była to wizja wciąż daleka i niedostępna dla kogoś, kto dopiero zaczął „liceum”. W praktyce nigdy nie zdążył przekonać się, czy obrana droga byłaby tą słuszną czy nie – wszak nawet nie ukończył szkoły. Los nie dał mu do tego okazji, dopiero później zrekompensował się szkołą wojskową.
 Rzucił spojrzenie oceniającemu szkody Ishidzie, próbując znaleźć odpowiedź w jego twarzy na niezadane nigdy pytania. Nie spodobało mu się chwilowe zmarszczenie brwi, ale słowa, jakie po tym padły, uspokoiły go co do tego, że może nie będzie potrzebował specjalnej troski przy nosie.
 Właśnie, okulary. Skoro okazało się, że to nic poważnego, sięgnął po nieodłączny element swojego wizerunku i nasunął go od razu na prawowite miejsce. Błękitne spojrzenie znów oddzielała od świata przeźroczysta bariera.
 — Dzięki — mruknął, czując się zdecydowanie lepiej niż kilka chwil temu, chociaż wzrok Ishidy wcale nie posiadał leczniczych właściwości. Opadła napięta atmosfera, a on odzyskał jasność umysłu po instynktownej wymianie ciosów.
 — Nie ująłbym tego w ten sposób. — Sprostował spokojnie na przypuszczenie pracodawcy, a na informację skinął głową. Odsunął się od lady, bo pozycja winna zdrętwienia zaczęła mu przeszkadzać. To dobry czas, by rozruszać kości, pójść zapalić i zająć się resztą swoich obowiązków.
 Kiedy więc rozmowa dobiegła końca, wszystko zostało wyjaśnione, a Warner miał pewność, że Ishida nie będzie go już potrzebować, pożegnał się i opuścił bar.

[zt]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.18 4:01  •  Klub „Fire” - Page 5 Empty Re: Klub „Fire”
Warner pożegnał się z nimi i ruszył w stronę wyjścia z klubu, a Ishida i Coral zostali pozostawieni sami sobie po raz kolejny tego wieczoru. Pisarz odprowadził mężczyznę spojrzeniem, dopóki ten nie zniknął im w oczu w odmętach klubu, a gdy upewnił się, że ochroniarz nie ma zamiaru się do nich wrócić, zwrócił się z uśmiechem w stronę towarzyszącej mu jeszcze rudowłosej kobiety. Nie otaksował jej sylwetki spojrzeniem, jak to miał w zwyczaju, a tylko zawiesił wzrok na zmęczonej i zrezygnowanej twarzy. Dusza gentlemana nie pozwoliłaby mu tak ją zostawić na pastwę widma pasm nieudanych towarzyskich spotkań. Wiedział też, że powrót do domu o tak wczesnej – bo czymże była 21? – godzinie będzie kosztować go spędzenie reszty wieczoru z kotem i butelką whiskey, a to nie było opcją zbyt atrakcyjną.  
Zaproponowałbym ostatniego drinka, który ukoronuje ten najgorszy wieczór w historii, a potem odwózkę taksówką do domu. Chętna? Jeśli chcesz zachować koronę dla siebie, możemy przewinąć od razu do drugiego punktu – zagadał na swój sposób wesoło i ironicznie, nie chcąc wprowadzać niepotrzebnego grobowego nastroju, a raczej rozluźnić go w miarę możliwości, jednocześnie poprawiając odrobinę zaburzoną symetrię ułożenia swojej marynarki. Ishida nie wyglądał na groźnego typka, i choć zdecydowanie kontrastował z obrazem, który reprezentował sobą Warner, sprawiał wrażenie człowieka, któremu mimo wszystko można było zaufać. Przyszłoby też pomyśleć, że rządowy eliminator nie pracowałby dla byle kogo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.18 21:32  •  Klub „Fire” - Page 5 Empty Re: Klub „Fire”
Odchodzącemu Eliminatorowi tylko skinęła głowa na pożegnanie. Nie byli w żadnej relacji, która uzasadniałaby jakąkolwiek bardziej wylewną formę, zaś kultura nakazywała wykrzesać z siebie choćby maleńki gest. Bądź co bądź interwencja Warnera uratowała dzisiaj panią inżynier przed kłopotami i nawet jeśli ustalili, że nie jest mu za to nic winna, poczuwała się do minimum wdzięczności. Może dlatego uśmiechnęła się na wpół świadomie, odprowadzając mężczyznę wzrokiem, nim nie zniknął jej z pola widzenia. Najwyraźniej jej nowy znajomy myślał w podobny sposób, bowiem zwrócili uwagę na siebie nawzajem dopiero wtedy, kiedy ogniwo łączące ich znajomość opuściło pomieszczenie.
- Nie mam w zwyczaju odrzucać dobrych propozycji - odparła, odzyskując pozytywny wyraz twarzy. Jak uczyły bajki, nawet najcięższy urok dało się odczarować. Nawet jeśli więc wieczór w klubie został wybitnie zepsuty przez koleżków odzianych w ortalion, nie istniały żadne przeciwwskazania, które uniemożliwiałyby próbę przywrócenia tej nocy pozytywnego zakończenia. Kto wie, może tak miało być? Może musiała poświęcić się i znieść nieprzyjemny incydent z niekulturalnymi podrywaczami, bo dzięki temu nawiązała się dobrze rokująca znajomość? Panna Sandford nie miała wątpliwości co do tego, że owej sytuacji warto dać szansę jeszcze odpracować błędy i wyjść na plus.
- Co polecasz? - spytała, zerkając kątem oka na wywieszona za barem tablicę, gdzie wypisano kredą całą listę dostępnych w lokalu drinków. Poprzedni wybrała na ślepo i niestety - nie zachwycał. Wciąż czuła po nim jakiś dziwny posmak, którego wypadałoby się pozbyć, a nie było na to lepszego i szybszego rozwiązania, jak tylko zabić nieprzyjemne uczucie nowym - lepszym.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.03.18 2:34  •  Klub „Fire” - Page 5 Empty Re: Klub „Fire”
Ishida uśmiechnął się z ukontentowaniem, gdy Coral zdecydowała się przystać na propozycję spędzenia kilku następnych minut - może godzin - w jego towarzystwie. Mężczyzna nie liczył na wiele, jednak wizja szybkiego powrotu do pustego domu widziała mu się zdecydowanie gorzej niż okazja do poznania intrygującej osobowości rudowłosej inżynier.
Tequila Sunrise? O ile lubisz tequile, choć nie czuć jej tak mocno – odparł gładkim tonem, przyglądając się z niewielkim zainteresowaniem tablicy. Właściwie tylko na nią zerknął, bo zdążył zapamiętać, co bar ma w ofercie. Ceny zbytnio się dla niego nie liczyły, bo i dlaczego by miały – skłonny był zapłacić od ręki.
Albo kokosowa Pina Colada.
Wcześniej zbyt zaaferowany „asystowaniem” Warnera, nie zdążył przyjrzeć się jej na tyle by zaspokoić swoją ciekawość. Spięte spinką włosy odsłaniały piegowate ramiona, a rudy odcień pukli kontrastował się z błyskotliwą sukienką, która – jego zdaniem – nie podkreślała jej urody w żaden sposób. Wiedział, że za wyborem balerinek musiała stać wygoda dziewczyny, ale brakowało mu tutaj choćby drobnego obcasu, które pozwoliłyby lepiej wyeksponować nogi.
Gdy ta wybierze swoje zamówienie, Ishida spełni jej drobną zachciankę. Dla siebie zamówi szklaneczkę whisky, której gorzki smak pozwoli mu utrzymać się względnie na nogach przez resztę wieczoru. Przyjdzie też czas na ponowne zagajenie rozmowy, choć wybór tematu sprawi mu nie małą zagwozdkę. Z jednej strony mógł dowiedzieć się czegoś więcej o Warnerze, ale z drugiej? Wolał skupić się na osobie Coral.
Wzbudzasz zainteresowanie swoją odmiennością. Pochodzisz z innego Miasta?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach