Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 05.06.17 21:23  •  TBD [Mengele x Alpha] Empty TBD [Mengele x Alpha]
To be Done


    Czas: Bliżej nieokreślony

    W wątku mogą się pojawiać zagadnienia mające tyle wspólnego z obyczajowością i dobrym smakiem, co antyszczepienkowcy z rozsądkiem i nauką, dlatego osoby wrażliwe uprzejmie prosimy o niezaglądanie tutaj.


Życie młodego naukowca nie jest łatwe. Niby dostęp do studiów jest równy, ale to fikcja. Ktoś mógłby sądzić, że wszystko jest zależne od pieniędzy i stanu majątkowego, ale to również nie jest do końca prawdą. Nauka jest po prostu jedną z tych gałęzi, gdzie koneksje rodzinne mają ogromne znaczenia. Ci, którzy je posiadają, mają otwartą drogę do różnych laboratoriów, praktyk, dodatkowych szkoleń. A inni… cóż, mieli problem. Ja miałem nieszczęście należeć do tej bardziej pechowej części… ale czy rzeczywiście to było takie złe? W moim przypadku trudniejsze warunki jeszcze mocniej wzbudzały moją ambicję i zapał. Chciałem pokazać tym wszystkim „dzieciom znanych rodziców”, że i bez koneksji jestem w stanie coś osiągnąć w nauce. I próbowałem. Przeprowadzałem proste eksperymenty, pisałem teoretyczne prace i kilka z nich udało mi się nawet opublikować w mniej znanych pismach naukowych. No i natrafiłem na ścianę, przez którą nie byłem wstanie się przedostać. Na zamknięte koło, z którego nie potrafiłem się uwolnić: bez dostępu do nawet prostego laboratorium i jakiegoś Obiektu doświadczalnego, nie byłem w stanie napisać dobrej pracy, bo nie mogłem zweryfikować swoich hipotez, potwierdzić założeń i w konsekwencji przeprowadzić udane eksperymenty. A bez eksperymentów, bez dobrej pracy badawczej, bez rezultatów, nie byłem w stanie dostać pracy w laboratorium. Kwadratura koła. I moment, gdy koneksję rodzinne są na wagę złota. Byłem coraz bardziej tym zirytowany, aż w końcu wpadłem na pomysł, jak to rozwiązać. Skoro nie mogę dostać pracy w laboratorium a muszę mieć do niego dostęp… czemu samemu nie spróbować sobie czegoś takiego zorganizować. To wcale nie było takie trudne, jakby się wydawało. Większość wyposażenia można było tanio kupić. W dobie globalizacji, automatyzacji przemysłu i ciągłego rozwoju, używane sprzęty były dostępne za półdarmo. W końcu, gdy wymieniane rzeczy na nowe, a robione to często – od zarania dziejów pieniądze rządowe były wydawane lekką ręką - stare często były po prostu wyrzucane. Wynajęcie starego magazynu w mało przyjemnej części miasta również było stosunkowo tanie. Ale czy bezpieczne? Oczywiście że nie… ale nawiązanie współpracy z pewną grupą przestępczą zapewniło mi nietykalność. Czym płaciłem? A po co grupie przestępczej mógłby się przydać chemik posiadający własne laboratorium? Tak, produkowałem im narkotyki. Co prawda na studiach szedłem raczej w stronę genetyki, ale umówmy się, że większość substancji odurzających miała ponad tysiąc lat. Wtedy bez problemu udawało się je wytwarzać ludziom mającym znacznie prymitywniejsze metody i narzędzia. Teraz nie stanowiło to żadnego problemu dla inteligentnej, wykształconej osoby mającej dostęp do potrzebnej wiedzy. A oprócz ochrony, oprócz pieniędzy jakie mi płacili… zażądałem jeszcze czegoś. Mieli mi sprowadzić Obiekt. Nie wyszczególniałem jaki. Miała to być po prostu osoba zarażona. Nieumarły. I liczyłem, że się postarają – za to wszystko, co im pomagałem.

W końcu nadszedł dzień, gdy dostałem telefon, że „przesyłka” jest w drodze. Co dokładnie udało im się znaleźć? Wolałem nie pytać przez komunikator. Niby wszystko było szyfrowane… ale również było podsłuchiwane. Na ile S.SPEC potrafił łamać kody… nie miałem pojęcia, byłem genetykiem a nie informatykiem, ale lepiej było nie ryzykować mówieniem czegoś, co mogłoby wydawać się komuś bardziej podejrzane od zwykłej dostawy narkotyków, która zwykle służb zbytnio nie interesowała. Szybko udałem się do swojego prowizorycznego laboratorium, które było od dawna przygotowane na przyjęcie „przesyłki”. W piwnicy, oprócz narzędzi badawczych, zgromadziłem również prymitywne środki unieruchamiania potencjalnych szczurów laboratoryjnych oraz oczywiście sporą, mocną klatkę. Dostawa oczywiście się przedłużała, bo jakżeby inaczej, ale w końcu nastąpiła. Z zaskoczeniem… i może niejakim rozczarowaniem zmieszanym z przerażeniem obserwowałem, jak ogromna, nieprzytomna bestia jest wnoszona. Co to kur*wa było? Wadera? Nie byłem zoologiem, ale coś niejasno kojarzyłem, że wilczyce nie powinny być takie duże! W każdym razie wniesiono ją do klatki, która na szczęście okazała się wystarczająco duża i mocna. Upewniłem się, że drzwi od niej są zamknięte… i usiadłem na krześle, w bezpiecznej odległości, zastanawiając się, co teraz zrobić. Chciałem… Obiekt! Coś w stylu szczura laboratoryjnego! A nie taką bestię! Żyła w ogóle, o ile w ich przypadku można mówić o życiu? Chyba tak, tylko musiała być nafaszerowana jakimś gównem. Mówiła? Rozumiała co się do niej mówi? Zachowywała świadomość? Miała możliwość przemiany? Dużo pytań bez odpowiedzi. Odruchowo sięgnąłem ręką do pasa upewniając się, że mam tam pistolet na usypiające strzałki z odpowiednio dobraną dawką środka, po czym sięgnąłem do czytnika elektronicznego, zagłębiając się w lekturze, czekając na przebudzenie bestii.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.06.17 15:34  •  TBD [Mengele x Alpha] Empty Re: TBD [Mengele x Alpha]
Czy Mengele zrobił dobrze?
Czas pokaże.

Sekundy zmieniały się w minuty a te w godziny. Wielki wilk nie poruszył się ani przez moment. Pytanie, czy umarł z powodu ilości narkozy czy wpadł w śpiączkę.
Ani to, ani to.
Zaledwie dwie godziny później coś zaczęło się dziać. Bestia zaczęła się ruszać, ale nie wyglądało to jakby miała wstać. Dobiegały natomiast dźwięki przypominające łamanie kości. Sama sylwetka też zaczęła się przekształcać. Futro stawało się krótsze a także zanikało. Trwało to długo. Ponad godzinę, może trochę krócej. Jednak wilk nie poruszył nawet uchem. Trwał niczym martwe ciało w jednej pozycji, pozwalając zmianom zajść.

Nareszcie, wyłoniło się coś.

Ciężko było to nazwać człowiekiem, choć niewątpliwie było podobne. Przypominało krzyżówkę wilka z człowiekiem, jednak bardziej te wykreowane postacie z kocimi uszkami i ogonem, pojawiające się w anime wszelakiego rodzaju, aniżeli wilkołaka. Jedno było pewne. To był wymordowany. Mieszanka człowieka z wilkiem. Pytanie, dlaczego był taki ogromny? Czas pokaże.
W klatce leżała już teraz kobieta. Miała niesamowicie smukłą sylwetkę, gdzie większość jej wagi to musiały być mięśnie. Nie była wychudzona, nie dało się zauważyć jej żeber. Seksapilu jej też nie brakowało, a natura ją hojnie obdarowała jeżeli chodzi o pośladki. Piersi były dość małe. Twarz miała delikatną, kobiecą z długimi rzęsami. Włosy miała niesamowicie długie i gęste, przez co leżały wszędzie a także okrywały jej nagie ciało. Do tego były kruczoczarne. Z głowy wystawały jej wilcze uszy, które wnętrze miały lekko jaśniejsze od reszty. A jak i uszy to i ogon. Ten był długi i czarny pokryty gęsta sierścią. Na jej ciele było również futro. Występuje ono na barkach i łopatkach, u podstawy ogona oraz na zewnętrznej części rąk i nóg. Paznokcie u dłoni miała wydłużone i zaostrzone.
Nagle ucho drgnęło. Palce poruszyły się przez skurcze nerwów a końcówka ogona poruszyła się.

Pobudka była ciężka. Czuła się nieswojo. Jakby znalazła się w innym ciele. Pulsujący ból głowy strasznie jej doskwierał. Otworzyła oczy delikatnie, żeby zorientować się co się dzieje. Niestety obraz miała rozmazany, przez co nic nie ustaliła. W miarę z płynącym zaczęła czuć nowe zapachy i dźwięki. Gdzie była? Sięgnęła pamięcią wtecz, ale nic nie potrafiła sobie przypomnieć. Ponownie otworzyła oczy, tym razem jej wizja była ostrzejsza. Pierwsze co zauważyła to klatka. Od razu jej myśli dały jej do zrozumienia, że ją złapali. Skupiła się na dźwiękach i zapachach. Zauważyła, że czuje więcej. Znacznie więcej. Coś się z nią stało. Ale nie potrafiła wyjaśnić co. Zignorowała to na moment obecny i energicznie wdychała i wdychała powietrze. Czuła dużo różnych zapachów, części z nich nigdy nie czuła. To samo z dźwiękami. Słyszała skrzypnięcie krzesła. Ktoś tu był z nią.
Czas tyka.
Rzekła sama do siebie w myślach, po czym zaczęła się podnosić na rękach. Brakowało jej sił, z powodu denerwujacego bólu, ale mimo wszystko musiała działać. Dodatkowo nie rozumiała co się stało i gdzie jest. Wszystko było we mgle. Jakby wielka czarna chmura przysłoniła jej umysł i nie pozwalała na trzeźwe myślenie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.06.17 18:23  •  TBD [Mengele x Alpha] Empty Re: TBD [Mengele x Alpha]
Widząc tę wielką Bestie w klatce zastanawiałem się, czy zrobiłem dobrze. Czas pokaże? Czy czas pokarze? Zdecydowanie wolałem to pierwsze. W końcu naukowcy przez setki lat udowadniali, że do odważnych czas należy. A że zginęło przy tym iluś ludzi i naukowców? Nauka wymagała ofiar. I było dobrze, jeśli ofiary nie były naukowcami. Kim było wcześniej to coś… nie miało dla mnie znaczenia. Etyka, moralność, religijne zasady były dla motłochu, dla szarych mas. Mnie i innych naukowców nie dotyczyły. Dla nas liczył się tylko cel. Rozmyślałem nad tym, podczas gdy mijały kolejne godziny. Nudziłem się? Powszechnie się mówi, że ludzie inteligentni się nie nudzą. I jest to prawdą. Zastanawiałem się nad wieloma rzeczami i planowałem kolejne kroki. Aczkolwiek oczywiście się niecierpliwiłem. Bo ile można było czekać na przebudzenie? Czy z dostarczonym Obiektem na pewno wszystko było ok? Czy ktoś mnie oszukał? Zaczynałem się szczerze martwić. Zmarnowałem dużo czasu na skontaktowanie się z ludźmi, którzy w zamian za narkotyki, dostarczą mi jakiś Obiekt. Naprawdę dużo ryzykowałem: gdyby władza się o tym dowiedziała, to mogłem zostać przykładnie ukarany, stracony… albo może wręcz przeciwnie: przyjęty do laboratorium, gdyby moje eksperymenty okazały się udane? Kto tam był w stanie zrozumieć ich myślenie. Mogłem mieć nadzieję, że nie zabijaliby przydatnych ludzi.. tak w końcu się stało z wieloma naukowcami z pohitlerowskich Niemiec przed tysiącem lat – nieważne, co kto miał na sumieniu, jeśli był dobry, to trafiał w odpowiednie ręce, potrafiące wykorzystać jego zdolności.

W końcu coś się zaczęło dziać. Zaskoczony aż się podniosłem z krzesła, aby lepiej widzieć jak wilk… wilk się zmieniał. Dźwięk przywodzący na myśl pękanie kości brzmiał wyjątkowo donośnie w cichym pomieszczeniu. Schyliłem się by podnieść z podłogi notatnik elektroniczny, który spadł mi z kolan w trakcie wstawania, po czym zacząłem robić notatki z tego co widzę. Długo to trwało, więc po chwili ponownie usiadłem, próbując jakoś słowami ująć to, co widzę. Jakby kobietę? Prawdopodobnie mocno umięśnioną, ale ciężko było się zorientować z powodu sporego owłosienia. Ogon i wilcze uszy. Zapisałem, że muszę przyglądnąć się bliżej jej zębom i pazurom, aby się upewnić, na ile są niebezpieczne. Obserwowałem ją uważnie, jak wstawała, zastanawiając się, co powiedzieć. Według tanich horrorów powinienem się zaśmiać diabolicznie… ale chyba nie należałem do fanów takiej kiczowatej konwencji. Byłem poważnym naukowcem… a przynajmniej za takiego chciałem uchodzić, o czym miał przypominać biały kitel, który na sobie miałem.
- Ehmm… słyszysz mnie? – niepewnie spytałem istotę siedzącą w klatce. Oczywiście nie podchodziłem bliżej – nie chciałem by mnie dosięgła rękami, które mogły być zakończone jakimiś pazurami czy innymi nietypowymi elementami.
- Rozumiesz, co się do Ciebie mówi? Jesteś w stanie coś powiedzieć? – dopytywałem, chcąc wysondować jej stan psychiczny, możliwości intelektualne i chęć współpracy. Niektórzy wymordowani potrafili się, według dostępnych mi źródeł danych, zachowywać jak zwykli ludzie lub całkowicie dzikie zwierzęta, ale zwykle to było coś pomiędzy. Nie miałem pojęcia, czego się mogę spodziewać po tej pierwszej Wymordowanej, z którą miałem do czynienia. Po moim pierwszym prawdziwym Obiekcie laboratoryjnym, mającym być dla mnie przepustką do wielkiej, naukowej kariery. Bo za to ją uważałem. Za przedmiot… drogi i cenny… ale wciąż tylko przedmiot.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.07.17 12:08  •  TBD [Mengele x Alpha] Empty Re: TBD [Mengele x Alpha]
Od dnia 31 lipca (poniedziałek) daję Wam tydzień czasu na odpisanie w tym wątku. Jeśli post po tym czasie się nie pojawi, wątek z powrotem wyląduje w archiwum.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.07.17 14:43  •  TBD [Mengele x Alpha] Empty Re: TBD [Mengele x Alpha]
Alpha otworzyła usta i zaczęła głośno oddychać, trochę przy tym charcząc. Zmysły do niej wracały a cała chmura, która przytłumiała jej umysł ulatywała. Mięśnie odzyskiwały siły, a dziwne zmęczenie i przytłumienie odchodziło.
Wracała do pełni sił. W szybkim tempie.
Rozejrzała się zatem po okolicy. Klatka. Była w klatce. Wszystkie jej zmysły wrzeszczały, że to oznacza same problemy. Od razu adrenalina jej podskoczyła i zmusiła do działania. Usiadła, a uszy zaczęły się poruszać nasłuchując wszystkiego. Zwróciła uwagę na naukowca. Właśnie… Biały kitel nie oznaczał nic dobrego. Gdzie ona się dostała!?
Ogon opadł bezwładnie a uszy się cofnęły do tyłu. Jej złote oczyska zatrzymały się na nim. Czemu jej oczy są złote? Niewiadomo. Może jakaś mutacja. Ona sama kiedyś się nad tym zastanawiała. Odpowiedzi nie znalazła. Ale te złote oczy mogą w ciemności nastraszyć. Prychnęła, słysząc jego pytanie.
- Tak.
Rzuciła mimowolnie, wciąż nie zmieniając położenia. Nie wiedziała czego się po nim spodziewać. Ale pewnie niczego dobrego. I na to się nastawiała. Nie miała zamiaru zadawać pytań. Fakt, że jest w klatce świadczy o tym, że jest na przegranej pozycji. Mimo to, nie zamierzała się poddać. Desperacja ją czegoś nauczyła. Nie poddawać się. Bo jest szansa, że przeżyjesz. Dzięki zaaplikowaniu tej strategii udało jej się przeżyć masę niebezpiecznych sytuacji. Na przykład ten, gdy zaatakowała ją sfora wilków. Uszkodzili jej lewą stopę wtedy, ale dzięki ucieczce na drzewo dała radę przeżyć spotkanie i skończyło się na kilku bliznach.
Dlatego nawet i teraz nie zamierzała się poddać. Zaczęła rejestrować wszystkie zapachy i dźwięki w okolicy. Szukać możliwości ucieczki. Ale ON, będzie tu problemem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.07.17 17:11  •  TBD [Mengele x Alpha] Empty Re: TBD [Mengele x Alpha]
Przyglądałem się... temu czemuś. Wilczycy, kobiecie czy czymś pomiędzy? Chyba najprościej było to nazywać Obiektem, co z jednej strony ułatwiało nazewnictwo, z drugiej strony doprowadzało do dehumanizacji Obiektów. Bo czy to ważne, czy się pracowało nad człowiekiem, szczurem laboratoryjnym czy bakterią? Wszystkie te rzeczy były tylko Obiektami, które można było wyrzucić, nie przejmując się ich losem. Jedyna techniczna różnica była taka, że w przypadku bardziej wartościowych Obiektów, można było szybko nie dostać „zamiennika”. Ja w obecnej sytuacji na pewno na nikogo nie mogłem liczyć, więc zależało mi, by z tego czegoś uzyskać tak wiele wiedzy, jak to tylko było możliwe.

Wpatrzyłem się w oczy Obiektu, zastanawiając się, co w nich widzę. Strach? Agresję? Być może tak, ale na pewno jakieś zrozumienie i inteligencję, co potwierdziła może niezbyt wyszukana, ale jednak logiczna odpowiedź.
- Tak? – powtórzyłem jej słowa, chociaż to akurat nie miało zbytniego sensu. Oczekiwałem, że coś więcej powie, ale chyba nadaremno. Cóż, ja byłem z kolei naukowcem, nie miałem zbyt wiele czasu na rozmowy… co może zbyt wiele okazji do rozmów z nienaukowcami. Typowe moje „small talki” dotyczyły zwykle nowo odkrytych białek czy innych ciekawych tematów, które tutaj wydawały się odrobinę nie na miejscu.
- Ehmm – zacząłem mówić, dając sobie czas na zebranie myśli – Jestem… jestem Mengele. Naukowiec. A ty jesteś… Jesteś moim Obiektem – stwierdziłem niepewnie. Dziwnie się czułem przemawiając do czegoś… takiego…. połączenia kobiety i wilka. W sumie rzadko rozmawiałem i z jednym i z drugim. A jedyne nagie kobiety, które w życiu widziałem na żywo, leżały na stole w prosektorium.
- Kim jesteś? Opowiedz mi coś o sobie – poleciłem jej – Mam trochę psich chrupek – dodałem, by ją zachęcić do współpracy. Liczyłem, że jej słowa dadzą mi parę informacji na jej temat a przede wszystkim pozwolą wysondować jej nastawienie do mnie i chęć współpracy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.07.17 18:22  •  TBD [Mengele x Alpha] Empty Re: TBD [Mengele x Alpha]
Zastanawiała się jak najłatwiej będzie się stąd wydostać. Nie zmieniła postawy i wlepiała w niego swoje ślepia. Niczym drapieżnik wyczekujący ruchu swojej ofiary. Instynkty zaczynały przybierać na sile i wkrótce poczuła potrzebę zdominowania go. Jest marnym człowiekiem, a ona drapieżnikiem. To on tu powinien się jej bać. Mimo iż był w klatce. To tylko go chroniło przed nią. Uniosła uszy do góry i tak samo ogon. Również i głowę podniosła lekko do góry. W mowie wilków oznaczało to dominację. Wyższość. I nie trudno się tu dziwić. Odgryźć mu rękę mogła w każdej chwili. Albo palca. Wystarczy, że się zbliży.
Warknęła do siebie w myślach. Naukowiec. Wszystko jasne. Rozkrajanie na kawałki, zastrzyki, jakieś trucizny, pobieranie krwi… Pewnie, trafiła najgorzej jak mogła. Ale ciekawiło ją jedną. Czemu on jest sam?
Stuknij się w łeb. Dobrze, że jest sam.
Na dźwięk „jesteś moim” wydała z siebie warknięcie. On ma czelność przywłaszczać ją sobie? Tak to jest z naukowcami. Bezczelni i biorą sobie co chcą. Nawet jeśli to coś chce żyć w spokoju z daleka od nich to i tak oni muszą swoje łapska na tym położyć. Bo im ręce inaczej odpadną.
Nie miała zamiaru się odzywać. Ale gdy wyleciał z tymi „psimi chrupkami”…
- Prędzej wsadzę ci te psie chrupki do dupy, niż powiem cokolwiek o sobie.
Warknęła ukazując swoje kły. Nie zamierza współpracować. Przynajmniej nie tak łatwo. Na Desperacji współpraca wymarła. Albo jest gdzieś tam w jakiś gangach czy innych zgrupowaniach. Poza nimi, współpraca, gdzie jedna strona traci a druga zyskuje nie istnieje. Bo każdy musi dbać o swoje dupsko. A Alpha zamierzała dbać o swoje. Nawet
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.07.17 18:47  •  TBD [Mengele x Alpha] Empty Re: TBD [Mengele x Alpha]
Byłem naukowcem, myślałem logicznie, opierałem swoje wybory, decyzje na uzasadnionych przesłankach, więc widząc jakim wzrokiem Obiekt wpatruje się we mnie, miałem świadomość, że nie muszę się jej obawiać, skoro była za kratami klatki. Ale świadomość… to jedno. A odruchowy, atawistyczny strach wynikający tysięcy lat ewolucji i intuicyjnym rozumieniu sygnałów, jakie mi dawała, to drugie. Tak, bałem się jej, mimo prób uświadomienia sobie, że strach jest alogiczny i nie ma żadnego uzasadnienia. A ona… jeśli była drapieżnikiem i miała spory dolew różnych genów, to była w stanie to wyczuć. Może nawet na podstawie feromonów? To była bardzo niebezpieczna sytuacja, że w sumie nie wiedziałem, co w niej siedzi i czego mogę się po niej spodziewać. A niepewność jeszcze potęgowała mój strach. Zacząłem do niej mówić niepewnym tonem, a słysząc nagłe warknięcie, zamilknąłem na chwilę. Ale tylko na moment, bo szybko się opanowałem, próbując ją przekupić jedzeniem, bo przecież o ile mi było wiadomo, był to ważny a w zasadzie podstawowy czynnik przy tresurze różnorakich dzikich zwierząt przez ostatnie kilka tysięcy lat. Ale chyba… chyba moja propozycja nie została łaskawie przyjęta. Słysząc warknięcie, widząc jej kły… jeszcze mocniej się przeraziłem. Na chwilę zaniemówiłem, nie wiedząc co zrobić. Potrzebowałem chwilki czasu by ochłonąć i zastanowić się nad dalszymi krokami. Ja podchodziłem do wszystkiego logicznie i oczekiwałem, że inne osoby również w ten sposób będą kierować swoimi poczynaniami.
- Ale… ale pomyśl logicznie. Jeśli będziesz współpracować… to dostaniesz jedzenie, wodę… wszystko o czym… o czym pieski mogą pomarzyć. Przecież jesteś… niemalże psem. Jak będziesz się zachowywać jak grzeczny pies to będzie Ci dobrze. Jedzenie, kocyk… obroża z wygrawerowanym imieniem. Co tylko chcesz – próbowałem ją przekonać, traktując ją… jak psa. Uważałem ją za takiego trochę wyrośniętego psa, bo przecież tym była. Jeszcze przed chwilą. Więc propozycja, którą jej dawałem, wydawała mi się dobra.
- A czego chcesz? Co Cię skłoni do współpracy? – dopytywałem – Bo jeśli nie będziesz posłuszna i potulna… to mogę nie być taki miły. A tego nie chcesz – próbowałem jej zagrozić. W końcu miałem narzędzia, które powinny mi pozwolić na poradzenie sobie z większym i groźnym Obiektem. A ona… była zdecydowanie niebezpieczna. I musiałem ją trzymać krótko, jak na drapieżnika przystało. Ciężka ręka, dotkliwe kary wydawały się być najlepszym sposobem na nią, jeśli nie zechce współpracować po dobroci.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.08.17 17:49  •  TBD [Mengele x Alpha] Empty Re: TBD [Mengele x Alpha]
Futro na jej karku zjeżyło się trochę. To przez nagły chłód, który odczuła w powietrzu. Pochodził on prawdopodobnie od krat. A może znajdowała się w jakiś chłodzonym pomieszczeniu? Na jej ramionach pojawiła się tak zwana „gęsia skórka”. To również wyczuła. Nie dała jednak po sobie poznać, że coś jest nie tak. Desperacja nauczyła ją twardej postawy. Zimny deszcz, ostre wichury czy piekielne upały – to wszystko co znała. A prawdopodobnie pozna nowe otoczenie i atmosferę. Ale w jej głowie trwała tylko jedna myśl. Jak stąd uciec. Jeżeli on jest naukowcem, to już woli dzikie bestie i głód niż klatkę i psie chrupki. Jak ma wyżyć na taniej psiej karmie?
Jeszcze może suchej, co?
Warknęła do siebie w myślach. Do tej pory pochłaniała ogromne ilości pokarmu. Teoretycznie całą upolowaną zwierzynę. Praktyka jednak bardzo się różniła czasem. Jeżeli to była padlina, to musiała jeść ostrożniej. Jeżeli w pobliżu był konkurent, musiała jeść szybko. Czasami jednak się udawało i zjadała całą zwierzynę. Albo wymordowanego. Bo taki też się czasem trafiał. Albo to, albo nic.
Wyczuła jego strach. Niepewny ton głosu tylko potwierdzał to, że się jej obawiał. I dobrze. Alphie zależało na tym, żeby wiedział kto tu jest silniejszy. Może i jest w ludzkiej formie, może i jest naga i wydaje się być bezbronna, to te kły i pazury są w stanie zadać poważny cios. A może i dwa. A nie zapominajmy o tężyźnie fizycznej, którą obdarował ją wirus X. Przewyższała ludzką zdecydowanie bardziej. Alpha jednak nie zdecydowała się jej zaprezentować. Wzmocniłby wtedy zabezpieczenia, a tego nie chciała. Bo oznaczało by to trudniejszy do opracowania plan.
Logicznie, hmmm?
Chciał logicznej rozmowy? To ją dostanie.
Wysłuchała go dokładnie, tym razem bez warczenia, bez ukazywania kłów, ale jednak wciąż z zmarszczonymi brwiami. Kocyk? Obroża? I co jeszcze? Buda? To brzmiało dla Alphy jak jakiś sen czy może bardziej koszmar. Koca nie potrzebuje, bo futro wystarcza. Obroża kojarzy jej się źle, a buda jeszcze gorzej. I jeszcze to „co tylko chcesz” na końcu. Jak nic to jakiś koszmar.
Czego chcę? Twojej śmierci i mojej wolności, którą mi odebrano.
Odpowiedziała sobie w myślach. Nie będzie miły? Spodziewała się tego od samego początku. Może i trochę wewnątrz siebie się obawiała co może jej zrobić naukowiec, to nie okazywała tego. A domyślała się co może. Jakieś zastrzyki, kwas na rękę, jakieś operacje, leki czy inne rzeczy. Skoro on jest naukowcem a ona jest wymordowaną to, to się sprowadzało do jednego: albo chęć badania wirusa X albo chęć znalezienia na niego antidotum. W obu przypadkach nie miała ochoty zostać szczurem laboratoryjnym i królikiem doświadczalnym w jednym. Ale domyślała się jednego. Skoro nie był pewnym i bał się jej, to znak, że to jego pierwsze spotkanie z wymordowanym. I był sam. Więc pewnie pracuje sam. Co oznacza, że jeśli ją ubije, może mieć problemy z dostaniem następnego szczura laboratoryjnego. Pocieszało to ją jakoś. Śmierć nie nadejdzie prędko.
Czekaj.
To jednak źle, że śmierć będzie powolna.
Rzuciła myśl w kąt umysłu i skupiła się na „logicznej” rozmowie z tym… jak on miał? Mengele.
- Ale… ale pomyśl logicznie. – Specjalnie powtórzyła jego pierwsze zdanie. – Co ja zyskam z tej współpracy? Skoro mnie tu trzymasz to oznacza chęć dowiedzenia się czegoś o wymordowanym, a więc eksperymenty na mnie są kluczowe. Co trawię, co wyrzygam, co mnie otruje, co mnie zarazi, co mnie zabije. Wszystko co mi oferujesz to tylko przykrywka twoich prawdziwych celów, a ten dobrobyt się skończy, gdy trafię pod twój nóż któregoś razu. Traktujesz mnie jak psa uniżając do rangi, czegoś co ma się bezwzględnie ciebie słuchać.
Zrobiła małą przerwę, żeby zaraz zacząć dalej swój monolog. Nie dała mu dojść do słowa.
- Czego chcę? Wolności. Wolności, którą mi odebrano. Lepiej by było, aby nasze drogi nigdy się nie przecięły. I nie groź mi tu, bo ja też mogę też zacząć ci grozić, tym co ja ci zrobię. A lista będzie wtedy długa.
Na koniec uniosła głowę sugerując wyższość. Czekała na odpowiedź. Szczerze powiedziawszy… Klatka mogła wcale jej nie powstrzymać. I ona o tym wiedziała. W jej wielkością w formie wilka i siłą jaką posiadała, może byłaby w stanie wyważyć siłą zawiasy. Ale on patrzył. Było to ryzykowne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.08.17 11:48  •  TBD [Mengele x Alpha] Empty Re: TBD [Mengele x Alpha]
Przyglądałem się Obiektowi, zapisując wszystkie obserwacje w elektronicznym notatniku. Co jej chodziło po głowie? Sporym problemem było to, że nie miałem pojęcia. Nie mając długiej historii klinicznej eksperymentów i obserwacji, ciężko było określić, na ile jej zachowanie, sposób myślenia, wnioskowania jest logiczny i ludzki a na ile opiera się na instynktach, tkwiących w genach organizmów, które do niej dodano. Co więcej nie było wiadomo, co dokładnie w jej genach tkwi. W końcu różne zwierzęta miały inne wzorce zachowań ukryte w swoim genotypie. O ile dajmy na to konie reagowały na nieznane ucieczką, tak drapieżniki mogły reagować agresją. W normalnej sytuacji, gdybym miał do dyspozycji dobrze wyposażone laboratorium i sporą grupę techników laboratoryjnych, to bym tylko podesłał im próbkę a po kilku godzinach miałbym komplet wyników. Niestety w obecnej sytuacji nie miałem takiej możliwości i musiałem sobie radzić bez takich ułatwień. A to znaczyło, że musiałem stąpać po cienkim lodzie, nie mają pojęcia, czego mogę się spodziewać, a najwyższa ostrożność była niezbędna. Świadomość tego działała z jednej strony mobilizująco ale z drugiej… cóż, bałem się. Obawiałem się Obiektu, co ona zapewne wyczuwała. Mimo tego starałem się to ukrywać przed nią, mówić do niej spokojnie, logicznie licząc na to, że ludzki umysł dojdzie do głosu i stwierdzi, że ciepły kocyk i zawsze pełna miska za współprace jest lepszym wyjściem niż wolność czy ciągłe bunty. Niestety wyglądało na to, że się myliłem, w swojej ocenie i ona… nie myślała logicznie.
- Co zyskasz? Bezpieczeństwo, spokój, jedzenie. Owszem, mam pewne cele. Ale one nie muszą Cię ranić, nie muszą Cię zabić. Chyba lepiej żyć przez ileś lat jako szczur… czy raczej pies laboratoryjny, niż zginąć od razu, tu i teraz? – zauważyłem, bo jeśliby to tak porównać, to chyba każdy wolał życie. I nadzieję na przetrwanie. Właśnie, nadzieja mogła tu być kluczowa.
- A jeśli się sprawdzisz, jeśli będziesz współpracować, to w końcu Cię uwolnię – obiecałem jej, mając oczywiście świadomość, że to kłamstwo. Czemu miałbym się pozbywać Obiektu? Zwłaszcza, że ten mógłby coś komuś o mnie zdradzić. Prościej, łatwiej i bezpieczniej było zabić i skremować niepotrzebnego już szczura laboratoryjnego.
- I owszem, skoro masz w sobie psie… czy tam wilcze geny, to w zasadzie jesteś w jakimś stopniu psem, który ma mnie słuchać – podstawiłem sprawę jasno – Owszem, możesz nie współpracować po dobroci… ale tak jak mówiłem, wtedy nie będzie miło. Mogę Cię zmusić do współpracy a uwierz, że tego byś nie chciała – zapowiedziałem jej, uśmiechając się… tak jakby drapieżnie. Ona była zwierzęciem, ja byłem człowiekiem, ale jedna rzecz nas prawdopodobnie łączyła – bezwzględność i upór w dążeniu do celu.
- Wolność… dostaniesz za jakiś czas, jak będziesz współpracować. A zamknięta w klatce… to grozisz sobie możesz, ale takie puste groźby są żałosne – odpowiedziałem jej, kręcąc z dezaprobaty głową.
- Myślę, że ta dyskusja nie ma sensu. Zgadzasz się na współpracę? To podejdź tyłem do klatki i wystaw ręce przez kraty, abym mógł Cię skuć. – poleciłem jej – W nagrodę dostaniesz jedzenie. – obiecałem, czekając na to, co zrobi. Jeśli wysłuchała polecenia to ostrożnie zbliżyłem się i skułem jej ręce, uważając by mnie nie chwyciła. Jeśli próbowała, to gwałtownie odskoczyłem. A jeśli udało jej się mnie chwycić, to sięgnąłem do pasa po paralizator ustawiony na sporą moc, aby posłać jej silną dawkę prądu. Jeśli jednak nie wysłuchała polecenia, to wziąłem z szafki pistolet na strzałki usypiające z tak dobraną dawką, by ją spokojnie powaliła, i strzeliłem w nią, mając plan posłania jej w objęcia Morfeusza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.09.17 20:24  •  TBD [Mengele x Alpha] Empty Re: TBD [Mengele x Alpha]
Jego wzrok ją denerwował. Bardzo. Pomijając fakt ten, że znalazła się w tak beznadziejnej sytuacji, że chyba gorzej już by być nie mogło. Przynajmniej takie miała odczucie. Chociaż nie. Mogło byś gorzej. Mogłaby zostać związana ciężkimi łańcuchami, przykuta do ściany bez możliwości ruchu. To byłby obłęd. Przynajmniej mogła jakkolwiek poruszać się, choć i tak ograniczona była. Nie podobało jej się to bardzo. Ani trochę.
Jeszcze raz zbadała otoczenie swoim nosem. Czuła raczej tylko niego. To dobrze. Chyba. Bo to oznacza, że ma duże szanse zamordowania go. Ale istnieje szansa, że nie jest tu kompletnie sam. Nie wyczuwała żadnego innego ludzkiego zapachu prócz niego, więc… Na razie mogła założyć, że byli sami. Co on człowiek może zrobić przeciwko niej?
- Bezpieczeństwo? Nigdzie nie jest bezpiecznie. Jeśli tego jeszcze nie zauważyłeś.
Powstrzymała się ledwo od warknięcia. Za chwilę kontynuowała.
- Nie uwierzę ci. Nie sprowadziłeś mnie tutaj, żeby nie badać mojego ciała i możliwości. Nie wiesz o mnie nic. W któryś momencie padnę. I to z twojej winy.
Optymistyczna to ona nie była. Nie miała podstaw aby być. On ją zabije na bank. Jeśli nie teraz to w przyszłości. Spokój? Tak, na pewno będzie spokojna jak jej będzie w wnętrznościach grzebał. Nie mówiąc o zastrzykach, lekach i innych cudach.
A jedzenie? Jeżeli myśli, że Alpha uciągnie na misce psiej karmy to się grubo mylił. Równie dobrze, mogłaby go pożreć i wystarczyło by jej to dwa tygodnie. Czyli zjada przeciętnie takiego człowieka co tydzień. Coś czuła, że padnie z głodu prędzej niż z jego ręki.
- Nie masz nade mną władzy.
Warknęła ostro, uwalniając z gardła ostre i głośne warknięcie. Współpraca? A co ona z tego ma? Nic. Zupełnie nic. Więc nie ma najmniejszego sensu z nim współpracować. Jak już ma z kimś współpracować, to obydwoje powinni otrzymać coś w zamian. Inaczej, nie jest to czegokolwiek warte…
- Współpraca nigdy tu nie zaistnieje.
To było jej ostatnie słowo. Zmarszczyła brwi, gdy wydał jej polecenie. Oczywiście, zignorowała w stu procentach. Nie zamierzała się nawet do niego zbliżać. Nie musi. Nie teraz. Ale kiedyś na pewno…
Zauważyła pistolet. Było jasne, że zaraz dostanie. Czym? Nie wiedziała. Gdy tylko usłyszała charakterystyczne kliknięcie, postarała się odskoczyć, ale… Klatka ją skutecznie powstrzymała. Dostała jednak w ramię, tuż nad obojczykiem. Szybko chwyciła za strzałkę i siłą ją wyrwała, rzucając przed siebie. Nie jakoś mocno. Choć była wkurzona. Strzałka odbiła się od kraty i wróciła w jej stronę. Poturlała się kawałek i zatrzymała koło jej nogi. Poczuła zapach krwi. Swojej krwi. Przyłożyła rękę do miejsca gdzie oberwała. Nie bolało już aż tak. Ale co gorsze.
Czuła, że jej mięśnie zaczynają padać. A ona sama czuła się śpiąca.
A żeby cię wirus zabił…
Życzyła mu jak najgorzej. Niech się zarazi. Proszę bardzo. Ponoć wirus X się roznosi w takim tempie, że szok. Z chęcią mu pomoże z zaaplikowaniem sobie tykające bomby. Niech kopsnie w kalendarz. Chociaż… Chyba sama wolałaby mu pomóc. Większa satysfakcja.
W końcu po długich trzech minutach walki, jej ciało się poddało. Łupnęła porządnie na ziemię, oddając się objęcia Morfeusza. Gdyby mogła walczyć, zrobiłaby to. Ale nie mogła nic zrobić, tylko czekać, aż magiczny środek zacznie działać…
Oby przestał działać szybko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach