Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Go down

Pisanie 29.08.19 22:35  •  Główna ulica - Page 5 Empty Re: Główna ulica
Wzrostem nie grzeszył, wspinał się raczej marnie głównie przez fakt, że olał dzieciństwo i uczył się bardziej przydatnych rzeczy niż stu nowych sposobów nabicia sobie siniaka, złamania ręki czy technik wymachiwania ubrudzonym patykiem. Nie musiał też ganiać za swoimi kotami, bo te nie miały jak opuścić apartamentu ani laboratorium, kiedy jeszcze były młode, energiczne i przede wszystkim żywe. Zastanawiał się jak nakłonić sierściastego do zejścia, wcześniej miał chociaż po kieszeniach pochowane jakieś smakołyki dla swoich zwierzaków, ale obecnie pozostawała tam pustka. Skoro też kociak nie chciał zeskoczyć z własnej woli, to mógłby sterczeć pod drzewem choćby i do rana, a to by pewnie skończyło się jego zaśnięciem na stojąco. I tak ledwo się trzymał, choć na ogół z zewnątrz nie było widać aż takiej tragedii jaką miał w środku. Miał ochotę rąbnąć porządne podwójne espresso, ale liczył na to, że wróci po prostu do mieszkania i położy się spać tam gdzie padnie, czyli najprawdopodobniej w salonie na podłodze.
- Kitku utknęłooo - jęknął zbolale w odpowiedzi. Znowu wyciągnął ręce do czworonoga, ale kociak jak na potwierdzenie słów tylko się cofnął na gałęzi, skrobiąc po niej pazurkami. Młode i głupie, pewnie wystraszone przez jakiegoś psa wybrało jedyną możliwą drogę ucieczki i wylądowało w takim miejscu, z którego już się nie umiał wydostać. W końcu każdy wie, że łatwiej jest wejść na górę niż zejść. - To sprawa najwyższej wagi. Bardzo, bardzo poważna. Jakiś obywatel zapewne właśnie rozpacza, że te urocze stworzenie zaginęło - oznajmił tak poważnie, że aż zabrzmiało to mało naturalnie na niego. Nie, żeby nie bywał poważny, ale chyba właśnie odpalał mu się ten dziwny tryb, w którym oderwanie od rzeczywistości zbytnio przesłaniało powagę sytuacji. No bo po co od razu ściągać wojskowego, kiedy mógł dać znać jakiejkolwiek innej instytucji, która się zajmowała typowo takimi sprawami? Albo chociaż popytać o drabinę w najbliższych lokalach, bo gałąź nie była aż tak wysoko. A mimo wszystko przyciągnął tu specjalsa, jeszcze w cywilu, więc kto wie z czego mógł go wyrwać. Wiadomością, która brzmiała jakby potrzebował naprawdę pomocy, przez co w chwili realnego zagrożenia mógłby zostać zignorowany.
- Kici, no chodź tu - przemówił z istną czułością do małego stworzonka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.08.19 18:08  •  Główna ulica - Page 5 Empty Re: Główna ulica
Taiyo przyglądał się Tamirowi nieco dłużej niż powinien. Naukowiec skończył już mówić, a Reynard wciąż trzymał spojrzenie swoich błękitnych oczu na nim.
Wyglądał spokojnie, choć w głowie kłębiło się mnóstwo myśli odnoszących się do sytuacji w jakiej się znalazł. Nie mógł uwierzyć, że został tu ściągnięty przez kotka. Nie mógł uwierzyć, że uznał prośbę Tamira za coś naprawdę poważnego, co wymagało jego obecności. Czy powinien być zły?
Sięgnął po swój telefon. Na wyświetlaczu wciąż widniała wiadomość od stojącego przed nim dziwaka, lecz nie o nią chodziło żołnierzowi.
- W ciągu ostatnich trzech godzin w mieście doszło do trzech wypadków na drodze, jednej bójki o i ktoś uciekł ze szpitala psychiatrycznego i jest ostrzeżenie, żeby uważać na południu miasta, bo można go spotkać. Do listy nieszczęść tego miasta należy dopisać jeszcze kicię na drzewie. - Potrzebował tej chwili na sprawdzenie ostatnich wieści z miasta, by wyjść z szoku, w jaki wprawiło go zachowanie Tamira.
Nie był jednak kimś, kto kłócił się o bzdety. Uznał, że wypowiedziane przez niego zdania dobitnie dadzą Naukowcowi do zrozumienia, że to głupota i miasto cierpi na o wiele większe problemy niż koteczek. Skoro tak, to pozostało mu działać.
Obejrzał uważnie drzewo, zarówno z miejsca, w którym stał podczas rozmowy, jak i obchodząc je chwilę później. Spostrzegł gałąź na tyle niską, by bez problemu mógł się jej złapać, a następnie podciągnąć. Z niej byłby już w stanie dosięgnąć zwierzaka.
Jednak ta mogła nie wytrzymać jego ciężaru. Nie miał przy sobie też pełnego zestawu czujników, więc nie był w stanie prawidłowo określić, czy drzewo zdoła go utrzymać. Zwrócił się więc do Tamira.
- Idź do tamtego sklepu - wskazał ręką na szyld przedstawiający zielonego krokodyla kroczącego dumnie po czarnych literach - I przynieś drabinę. Ja w tym czasie ogrodzę teren i wezwę media, żeby świat dowiedział się o tej tragedii. - Nie miał zamiaru tego robić. Po prostu sobie zażartował, choć może przy tym był zbyt skupiony spoglądaniem na kicie i zapomniał wyraźnie dać do zrozumienia Tamirowi, że nie mówi poważnie.
                                         
Taiyo
Skrzydlaty
Taiyo
Skrzydlaty
 
 
 

GODNOŚĆ :
Taiyo Reynard Lamarque


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.09.19 20:13  •  Główna ulica - Page 5 Empty Re: Główna ulica
Słuchał żołnierza, choć myśli wciąż krążyły wokół biednego zwierzątka w potrzasku. Przeniósł wzrok z szarego sierściucha na mężczyznę obok, przez tą krótką chwilą patrząc na niego w milczeniu. Nie powinien wołać kogoś o jego stanowisku, a już na pewno nie takimi słowami jakimi to zrobił, ale czy ten człowiek w ogóle kiedykolwiek myślał przyszłościowo? Jeśli akurat wyrwał się z własnej imaginacji to i tak słabo kontaktował, żył raczej chwilą obecną i co najwyżej kilka dni do przodu. To, że kiedyś mógł zostać napadnięty i nikt nie weźmie na poważnie jego alarmu jakoś unikało mu gdzieś za granicą świadomości. Może gdyby ktoś wreszcie porządnie mu o tym powiedział, to jakoś spróbowałby zmienić swoje postępowanie, ale i to raczej nie na długo.
- I ktoś znowu pomazał ścianę jakoś kilometr stąd. Kicia jest bardzo ważnym nieszczęściem. Kicie łapią szkodniki, a do tego udowodniono badaniami ich dobry wpływ na zdrowie ludzkie. Ktoś z depresją może właśnie przeżywa załamanie, bo nie ma swojego Mruczka pod ręką - wytrajkotał. Mówił tak, że raczej nie przekonałaby go lista innych miastowych wypadków. Kotek najważniejszy, serio. Nawet jak musiał kroić kocich wymordowanych to wpierw ciężko wzdychał i wmawiał sobie, że to nie jest puszyste, miłe stworzenie, które wygrzewa się w słońcu i łapie myszy w wolnej chwili. Po prostu uwielbiał te słodkie mordki, ich głębokie pomruki, prężenie grzbietu, z doświadczenia znał ich mowę ciała, znacznie subtelniejszą niż psia. Sam dobrze wiedział jak potrafiły wpływać na człowieka, a po stracie swojej parki miał wręcz załamanie psychiczne przez dobry miesiąc. Gdyby nie 06-VVE to pewnie byłby zawalony robotą po sufit i nie mógłby sobie pozwolić na chwilę wolnego.
- Media go zestresują. I tak się biedny już boi. - Zrobił zatroskaną minę, ale bez ociągania ruszył poprosić o drabinę. Nie obyło się bez chwili tłumaczenia zaistniałej sytuacji, ale w końcu powrócił ze zdobyczą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.09.19 17:21  •  Główna ulica - Page 5 Empty Re: Główna ulica
Taiyo nie miał zamiaru nawet przez chwilę zawiadamiać mediów. Był nawet zdziwiony faktem, że Tamir pomyślał inaczej. Geniusze bywają często oderwani od rzeczywistości i nie rozumieją rzeczy tak przyziemnych jak ironia.
Na twarzy żołnierza pojawił się delikatny uśmiech wyrażający jednocześnie zmieszanie jak i rozbawienie zaistniałą sytuacją. Nawet nie skomentował wcześniejszych słów o tym, że kicia łapie szkodniki ani o dobrym wpływie kici na zdrowie ludzi. Taki mądry, a taki naiwny!
Nie to, że Taiyo negował fakt łapania szkodników, czy też pozytywne aspekty posiadania kotów, czy zwierząt ogólnie. Sam kiedyś chciał trzymać w domu jakiegoś pupila, lecz nie miał do tego odpowiednich warunków - zbyt często znikał na długie tygodnie podczas wykonywania misji na terenie Desperacji.
Jednak wpływ ten był na tyle mały, że jeden kicia na drzewie nie mógł niczego zmienić. Co więcej te zwierzęta mają talent do spadania na cztery łapy i nawet gdyby w końcu został zmuszony do nieplanowanego lądowania, to jakoś by sobie poradził. Był przestraszony, lecz to nie znaczy, że nie był w stanie sobie pomóc. Z czasem przełamałby strach, bądź też ściągnęłyby go odpowiednie służby wieczorem, gdy okoliczni mieszkańcy zaczną do nich dzwonić, bo coś miauczy pod ich oknami i nie daje spać.
Kot nie był wielkim problemem, lecz Reynard nie miał zamiaru się teraz kłócić z Tamirem i mu tego tłumaczyć.
Nie miał zamiaru jednak też nikogo wzywać i dlatego gdy Tamir przyniósł drabinę żołnierz oparł ją o drzewo i polecił Naukowcowi ją trzymać. Choć może powinien kazać mu się odsunąć? To byłoby bezpieczniejsze, biorąc pod uwagę, że może zauważyć jak jakaś mysz wchodzi pod koła samochodu i tak się tym zaaferować, że zrzucić Taiya razem z kociakiem na ziemię.
Kot był przestraszony i nie ufał żołnierzowi. Ten jednak nie zważał za bardzo na jego protesty i po prostu sięgnął po niego jedną ręką, tak by złapać go i znieść na dół.
Nie od razu jednak. Najpierw zwrócił się do zwierzaka w sposób, w jaki zwykle mówi się do dzieci.
- No maleństwo. Nie bój się, chcę Ci pomóc. Jesteś dobrą kicią, prawda? - i jeszcze kilka innych zdań, którymi chciał wzbudzić zaufanie zwierzęcia. Do tego najpierw wyciągnął w jego stronę rękę, by zwierzak mógł ją powąchać, choć trochę się z nim zaznajomić. Robił wszystko powoli, by go nie wystraszyć.

Skutek ściągania z drzewa:
1, 2 - Taiyo został podrapany
3, 4 - Kot wyrwał się gdy tylko byli blisko ziemi i uciekł
5, 6 - Taiyo ma śliczną, małą kicię na rękach, a ta grzecznie patrzy swoimi malutkimi oczkami.
                                         
Taiyo
Skrzydlaty
Taiyo
Skrzydlaty
 
 
 

GODNOŚĆ :
Taiyo Reynard Lamarque


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.09.19 17:21  •  Główna ulica - Page 5 Empty Re: Główna ulica
The member 'Taiyo' has done the following action : Dices roll


'Kostka6' : 2
                                         
VIRUS
VIRUS
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.09.19 17:17  •  Główna ulica - Page 5 Empty Re: Główna ulica
Nie bał się myszy, na całe szczęście. Właściwie to nawet raczej by nie zwrócił uwagi na jakieś małe stworki kręcące się pod nogami, bardziej zaaferowany był bezpieczeństwem małego kota uwięzionego na drzewie za sprawą jakiejś potworności, którą miał nieprzyjemność zobaczyć. Przytrzymał dzielnie drabinę, ale uważnie patrzył czy dzielny skrzydlaty nie spada mu aby na łeb po zachwianiu się przez gwałtowny, nieprzewidywalny ruch czworonoga na drzewie. Był gotów go łapać, ale raczej niekoniecznie trzymałby tę księżniczkę w ramionach przez dłuższy czas. Takie romantyczne zbliżenia zdecydowanie nie były dla niego, a przynajmniej nie publicznie. Przyłapał się nawet na wstrzymywaniu oddechu na czas wyciągania rąk przez wojskowego w stronę dzieciątka w opałach.
- A tak właściwie to co jeśli to wymordowany? - zapytał nagle w chwili drapnięcia, zniżając głos do konspiracyjnego szeptu, który dałoby się jednak dosłyszeć na tych kilku szczeblach. Zmrużył oczy przyglądając się podejrzliwie kotu. Jeśli gadzina tylko udawała fajną, puchatą kulkę, to chyba zdobyłby właśnie nowy obiekt do badań. Z innej strony, miałby potencjalne zagrożenie dla Miasta i Taiyo to przebadania. Liczył więc na to, że jednak był to całkowicie normalny stworek dachowcowo-kanapowy. Dostrzegł zresztą dużą szansę na to, kiedy błysnął mu fragment drobnej obróżki.
- Och, patrz, może dowiemy się czyja to zguba - odezwał się z entuzjazmem i poczekał aż skrzydlaty zniesie koteczka na bardziej stały ląd. Zerknął na przyczepiony do materiału mały pojemniczek, z którego wyciągnął zrulowany kawałek kartki. Wklepał do przepustki dane właściciela i bardzo szybko posmutniał. - Jego właścicielka niedawno zmarła... - mruknął cicho. Odrzucił przychodzące połączenie, które nagle zaczęło brzęczeć. No bo przecież jak kogoś wołać, to on, a nie jego. - Trzeba się będzie - odrzucił drugie - nim jakoś - trzecie - zaopie... Och na brodę Mahometa, czego?! - odebrał wreszcie za czwartym razem. Z komunikatora dobiegł znajomy, kobiecy głos. Mówiła jednak w rodzimym dla naukowca języku.
- Jak to grozi ci nożem? Do cholery, 06, ty też mu gróź. Nie masz już pięciu lat - zrobił w tył zwrot. Odpowiadał rozmówczyni zrozumiale dla przeciętnego mieszkańca Miasta. Po kolejnej porcji dziwnych słów warknął coś brzmiącego jak obietnica rychłego nalotu bombowego, podczas którego będzie ścinał głowy maczetą i rozłączył się. Znów odwrócił się do Taiyo.
- Zaopiekuj się kotem, co? Chociaż przez chwilę. Syn ciotki kuzyna znowu sprawia problemy. Gówniarz grozi mi Nakashimie, znowu pewnie za dużo się nagrał. Muszę go przetrącić. Nikt nie będzie groził moim androidom, chyba, że ja sam - wytłumaczył na szybko. Głasknął kicię po głowie, odniósł drabinę i rzucając "jak coś jesteśmy w kontakcie" oddalił się z miejsca aktu superbohaterstwa Specu.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.09.19 19:06  •  Główna ulica - Page 5 Empty Re: Główna ulica
Taiyo przez jakiś jeszcze czas stał w miejscu, gdzie został pożegnany przez Tamira. Był lekko skonsternowany tym wszystkim co się dziś wydarzyło. Czy on właśnie uratował przypadkową kicię, a następnie został pozostawiony przez głównego sprawcę zamieszania, który zdążył mu jeszcze zlecić jedno, ostatnie zadanie - zaopiekuj się kotkiem.
I po prostu uciekł. Mężczyzna zdążył tylko się pożegnać, nim zrozumiał w co został właśnie wpakowany.
- Masz Ty jakieś imię? - Spytał wciąż głaszcząc spokojną już kicię po głowie, pomiędzy uszami. Był co prawda nieco podrapany, jednak te rany nie były na tyle poważne, żeby za tydzień pozostał po nich jakikolwiek ślad. Co jednak gdyby zwierzę było Wymordowanym? Wtedy raczej nie siedziałoby przerażone na drzewie i nie dało się zobaczyć żołnierzowi SPEC. Natomiast teraz nie zaczęłoby cichutko pomrukiwać głaskane na ręku żołnierza.
Taiyo oderwał w końcu swoje palce od futerka zwierzątka i postanowił napisać do Saiyuri. W końcu obiecywała mu wiele razy, że może prosić ją o pomoc i teraz zdaje się mężczyzna potrzebował tej pomocy. Od dawna nie zajmował się żadnym zwierzakiem! I tak naprawdę nie wiedział czemu liczył na swoją sąsiadkę, może po prostu chciał mieć kogoś do towarzystwa do opieki nad maluchem?
Ruszył wolnym krokiem w sobie tylko znaną stronę, która zapewne ostatecznie zaprowadzi go do własnego mieszkania. Na razie jednak przyglądał się zdziwiony odpowiedzi, którą otrzymał.
Przecież Sai nie lubiła hawajskiej. Ta wiadomość w ogóle do niej nie pasowała. Czy to jakiś żart, którego Taiyo nie jest w stanie zrozumieć? Znalazła w internecie jakiegoś mema, którego mu cytowała? Nie miał pojęcia, ale postanowił odpowiedzieć również żartem i zapowiedzieć, że chce jej opowiedzieć o dzisiejszym dniu - był w istocie szalony.

ZT
                                         
Taiyo
Skrzydlaty
Taiyo
Skrzydlaty
 
 
 

GODNOŚĆ :
Taiyo Reynard Lamarque


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.09.19 21:29  •  Główna ulica - Page 5 Empty Re: Główna ulica
Kwestia śniadania minęła im całkiem sprawnie, choć musieli przeciągnąć to trochę w czasie, coby być punktualnie być na oglądanie mieszkania. Wybrali restaurację, która serwowała całkiem pożywne i smaczne śniadania — w końcu Lucas nie mógł jeść byle gdzie. Podczas tej podróży obaj nieszczególnie byli wstanie ze sobą rozmawiać, chociaż przy wyjściu z domu jeszcze coś tam na siebie poszczekali. Atmosfera z wybranej miejscówce również była gęsta. Nawet jeśli Lucas pytał się, czy było już w porządku i Bjarne nieco ochłoną, niewiele mężczyzna chciał mówić odnośnie tego, co stało się w mieszkaniu. Somer także wolał uniknąć tą dyskusję, niemniej wolał też wiedzieć, na czym konkretnie stał.
Kiedy udało im się zjeść coś na mieście, Lucas zasugerował mu przejście się do miejsca, w którym mieli umówione spotkanie. Po tym wszystkim co zaszło w mieszkaniu nieszczególnie czuł się w humorze, aby pomagać mu w wyborze mieszkania. Miał wrażenie, że będzie jeszcze bardziej sceptycznie nastawiony niż tego by chciał. Mimo to nie odczuwał poczucia winy. W głębi serca cieszył go moment, w którym nie doszło do spotkania z Cho. Przez chwilę przeszło mu przez myśl, że w porządku będzie, jeśli oboje pójdą do niej wziąć te wszystkie rzeczy, niemniej po chwili uznał, że jednak kobieta nie chciałaby go widzieć. Rudzielec zresztą też.
Byli jakieś 40 minut przed czasem, a nieopodal była pasaż handlowy. Po drugiej stronie ulicy znajdował się jeszcze park, w którym była możliwość poczekania. Nie wiedział jednak, czy Bjarne będzie wstanie spędzić z nim miło czas — już w restauracji odnosił wrażenie, że nie bardzo chciał jego obecności. Z drugiej strony nie powinien mu mieć tego za złe. Między nimi doszło do bardzo ciężkich rzeczy i reporter także źle przeżywał moment, w którym był pośrednikiem zdrady blondyna. Bolał go fakt, że mężczyzna w żaden sposób nie chciał tego zrozumieć.
Jesteśmy grubo przed czasem. Zadzwoń do niej, czy nie możemy spotkać się wcześniej. Jeśli nie, to nie będziemy mieli wyboru i będziemy musieli przeczekać ten czas w tym miejscu — odparł, kątem oka zerkając na wyświetlacz telefonu, gdzie miał parę wiadomości i powiadomień. A także na godzinę, która tylko sugerowała, że zdecydowanie, ale za szybko wyszli z domu na śniadanie, które Bjarne chciał zjeść na mieście. Jednak mógł wziąć szybki prysznic przed samym wejściem. Wciąż czuł się źle z myślą, że wyszedł brudny ze swojego mieszkania.
                                         
Lucas
Mieszkaniec M-3
Lucas
Mieszkaniec M-3
 
 
 

GODNOŚĆ :
Lucas Ethan Somer.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach