Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 24.11.16 18:56  •  Domek z Imbryczka Empty Domek z Imbryczka
TAKI TAM DREWNIANY DOMEK
Domek z Imbryczka G7ENNFU
Tu w przyszłości powstanie ładny i składny opis drewnianego domku, w którym znajdują się kuchnia z salonem z nieużywanym kominkiem, ze dwa pokoje i coś na kształt łazienki oraz poddasze. A poniżej będzie post w miejscu nieco innym, aniżeli to tu, ale no... tak. Do tego obok rośnie sporo drzewek, jest rzeczka i jakiś stawik oraz spory ogródek tuż obok/za, którego na obrazku niekoniecznie widać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.11.16 21:51  •  Domek z Imbryczka Empty Re: Domek z Imbryczka
O ile na Desperacji kataklizmy były zjawiskiem całkowicie normalnym, o tyle Eden bardzo ciężko znosił każdy przejaw odstępstwa od normy. Jakim cudem miałby znieść tak ogromną próbę jaką szykował mu tajfun imieniem Faustine przekraczający wszelkie wyobrażenia i całą skalę Beauforta.
Pojawiła się w granicach Miasta po raz pierwszy od 259 lat, 10 miesięcy i 26 dni, jak gdyby nigdy nic, od razu wzbudzając wszechobecne zgorszenie swoim wyglądem. Kto to widział, żeby anielica w jej wieku chodziła w podartej odsłaniającej pępek bluzce? A ta luźna spódnica, osuwająca się do niebezpiecznej granicy ludzkiego grzechu w okolicach miednicy? Nie mówiąc już o wściekłym różu na głowie, towarzyszącemu wiankowi z na wpół uschniętych liści. A te okultystyczne wisiorki? A te przyciemnione węglem oczy?
Strażnicy bardzo długo upewniali się, że mają przed sobą siostrę marnotrawną, ale wkrótce… No cóż – ten bosonogi demon zniszczenia i chaosu został wpuszczony do Edenu.
O zgrozo.

- I smak waszych ust, desperackie dziewczyny w noc ciemną i złą nam będzie się śnił. Leniwie popłyną znów rejsu godziny, wspomnienie ust waszych przysporzy nam sił. – Śpiewała radośnie, kłaniając się każdemu napotkanemu anielskiemu pomiotowi.
Czy przejmowała się tym, że na jej widok każda normalna matka odsuwała swoje pierzaste dziecko i przechodziła na drugą stronę ulicy?
Nie.
Miała cel.
Poważną misję.
Życiowe zobowiązanie, nakazujące jej dążyć do sukcesu bez najmniejszej chwili wytchnienia.
Musiała… Odwiedzić swojego fantastycznego młodszego braciszka. Czy potrzebowała jakiegokolwiek istotniejszego powodu? A skąd. Wpadła po prostu świętować imieniny Ani. Jakiej Ani? No… Ani jej, ani jego.
Dzwoniąc w torebce prawilnym winem mszalnym, rozlewanym przez bardzo zaufaną osobę na Desperacji, po krótkim spacerku, stanęła na progu imbryczkowej chatynki.
Załomotała w drzwi.
Nie ma spania, kiedy ona przychodzi w gości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.11.16 23:10  •  Domek z Imbryczka Empty Re: Domek z Imbryczka
Nie można było spodziewać się innych zachowań. Z chwilą, w której otrzymali materialne ciała, spora ich część nabyła także szereg ludzkich potrzeb. Wiele podobnych, czasem kontrowersyjnych, a czasem ironicznie śmiesznych kwestii zdawało się wadzić anielskiej społeczności, która stopniowo zapominała, że nie istnieją ludzie bez winy, a co za tym idzie... także anioły jakieś swoje występki miewały. Najgorszym w tym wszystkim zdawało się to, że ostatnimi czasy wiele spraw spadało na barki nikogo innego, jak samego Beletha. Niektórzy dopatrywaliby się winnego w Burku, któremu to pomógł dobrych parę miesięcy temu, jednak... nie w tym rzecz. Swoją drogą - ciekawe, jak się miewały jego losy od czasu, w której ich drogi zdawały się rozejść. Nie, żeby posiadał na to jakikolwiek wpływ. Nawet nie mógł aktualnie pozwolić sobie na planowane od dawna wczasy w Desperacji z gościnną wizytą w miasteczku współczesności. Wszelkie plany szlag trafił, tak jak pozostałych członków zwierzchności i gdzie tu jakakolwiek solidarność aniołów, tak jak kobieca jajników? Co najwyżej możesz o takiej pomarzyć, eh...


Dopiero jedno z licznych uderzeń zdawało się przebudzić chłopaka. Głowa ciążyła mu niemiłosiernie, a całe ciało zdawało się być zrobione z waty lub jakiejś innej, niezbyt wytrzymałej materii. Nawet jego spojrzenie zdawało się nasuwać albo imprezową passę, albo jakąś formę przemęczenia. Zupełnie tak, jakby z parę dni nie widział się z łóżkiem. Ba! Nawet nie uświadomił sobie, że ciągle był w tych samych ubraniach, co uprzednio, jednak to się teraz nie liczyło. Podtrzymując się ściany, a i krzywiąc się z każdym kolejnym łomotem, który w jego głowie brzmiał tak, jakby nagle przed domem postawili mu dzwonnicę z Notre Dame. Wszystko po to, aby zaszczycić hałaśliwego gościa swoim ciut zmizerniałym, a i nieco zbladłym wizerunkiem, który bardziej jak typowego anioła, mógł przypominać jakiegoś ducha. Może rzeczywiście zostawił ciało gdzieś na kanapie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.11.16 14:39  •  Domek z Imbryczka Empty Re: Domek z Imbryczka
- Beleth! Miłości mego zmarniałego życia, cóż ci? Czyżbyś śmiał pić bez swej siostry rodzonej i przeżywał dziś syndrom dnia wczorajszego? - Zapytała, opierając się wygodnie o futrynę otwartych drzwi.
Była niczym sparklący na tle wieczornego nieba wampir. Fab as fuck, ale wciąż musiała zostać zaproszona do środka, co by poznęcać się nad gospodarzem.
- Wyglądasz beznadziejnie.- Oceniła krytycznie, układając drobne dłonie na ramionach skrzydlatego.- Całe szczęście, że akurat przechodziłam obok i postanowiłam wpaść. Btw, gratki z okazji awansu. Wszyscy w Edenie plotkują, że robisz za niepisanego Archanioła. To cudownie! Takie zaszczyty i honory i nowe szaty. Wspomnij czasem ze swego piedestału na starszą siostrę i spójrz łaskawie na jednego małego śmiertelnika, którego ostatnio znalazłam.
Założyła włosy za uszy, nie dając mu czasu do zaproszenia jej do środka. Po prostu przesunęła się wraz ze zmęczonym Bell’em do ciepłego pomieszczenia, zamykając stopą drzwi.

I takim oto sposobem najcudowniejszy na świecie huragan Faustine został ujarzmiony czterema ścianami imbryczkowej posesji.
Usadziła swojego gospodarza na kanapie, tam gdzie pozostawił swoją stabilność emocjonalną, po czym wyciągnęła z torby swój zdezelowany kubek już-nie-termiczny z przesłodzoną do granic możliwości kawą. Podsunęła go pod nos braciszka.
- Masz, napij się. Od razu ci się poprawi. A potem mi opowiesz kto cię do takiego stanu kompletnego zużycia doprowadził i komu mam twarzyczkę za przyozdobić śliwką pod okiem. - Jej mina wcale nie wskazywała na to, że żartuje.
Przysiadła sobie obok niego, krzyżując nogi na wysokości łydek i zakładając dłonie za karkiem.
Jak tu miło, jak przytulnie. Nie to co u niej.

Karaluch siedzący w jej bucie stwierdził najwyraźniej to samo, bo wlazł po nodze właścicielki aż na jej ramię, nachylając opatuloną w miniaturowy szalik łepetynkę i szeleszcząc po karaluszemu.
- och, chodź tu.- wymruczała tylko, zbierając go na ramię i zdejmując mu ocieplacz, po czym puściła go na spacer po mieszkaniu.- Monsieur Tede to bardzo grzeczny karaluch, nie powinien nic nabroić, a przynajmniej nie jakoś szczególnie mocno.
Zaśmiała się ciepło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach