Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Kek
Kyōryū, Verity, Havoc | Kategoria C | Trening Samoobrony

Dzień był to przystępny oraz pogodny, przyozdobiony błękitnym nieboskłonem malującym się na sklepieniu kopuły oraz raźnym, wesołym obliczem słońca unoszącym się wysoko ponad głowami mieszkańców Miasta 3. Mimo, że temperatura nie porywała i nie była jakoś specjalnie wysoka, to brak wiatru sprawiał, że to delikatne zimno dryfujące swobodnie ulicami oraz przeciskające się natrętnie między wysokimi, mocnymi blokami nie było aż tak bardzo odczuwalne. Nie dziwiło toteż to, że wiele par i grupek przechadzało się po dzielnicach oraz parkach, podczas gdy pracujące jeszcze osoby wyglądały przez okna z utęsknieniem i niedoczekaniem wobec zakończenia pracy - jeszcze tylko troszkę, a będą mogli w pełni rozkoszować się tym ładnym jeszcze, przyjaznym stanem pogodowym! Inaczej, jednakże, miała się sprawa pewnych trzech jednostek, którym przyszło zacząć "robotę" dopiero teraz, w samo południe tej jakże zacnej, neutralnej doby.

Kyōryū, Verity oraz Havoc byli jednymi z tych, którzy skusili się na zapisanie na oferowany przez rząd kurs samoobrony, który to odbyć miał się w budynku niedaleko gmachu władzy. Piękna i smukła była to konstrukcja, wykonana z białej cegły, emanująca elegancją i mieszcząca w sobie skromny, aktualnie nieczynny na czas trwania kursu teatr. Przy dobrnięciu do wejściu do tegoż opuszczonego, pustego przybytku - zarówno właściciele, jak i ekipa zajmująca się przygotowaniem sceny oraz aktorzy wzięli sobie opłacony przez Górę tydzień słodkiego wolnego - trójka wspomniana przywitana zostanie przez pewnego samotnie sterczącego przed masywnymi drzwiami, niewzruszonego - sądząc po minie - jegomościa. Mężczyzna ten miał roztrzepane, sięgające karku włosy barwy węgla, oczy tego samego koloru i o typowo azjatyckich rysach, bladą cerę oraz srebrzysty kolczyk w lewym uchu. Przyodziany w standardowy mundur wojskowy i o jednocześnie zrelaksowanej oraz czujnej postawie, a także z poszarpanymi, ciągnącymi od prawej strony żuchwy i znikającymi pod ubraniami bliznami wyglądał on na kogoś, kto poradzić sobie potrafi w ciężkiej sytuacji i jeszcze przyprawi przy tym oponenta o spory ból głowy. Wiek jego określić można było na coś pomiędzy 35 a 40 lat, a dodatkowym, ciekawym faktem mogły być tu świetnie rozwinięte, widoczne przy każdym jego ruchu mięśnie.

- Witam pierwszą grupkę odważnych - odezwał się do trójki nieco znudzonym, acz grzmiącym przy tym głosem, mierząc ich uważnym, oceniającym spojrzeniem. - Nazywam się Ikusa i będę dziś Waszym instruktorem. Zapraszam tędy. - Nie był on człowiekiem wylewnym czy nadmiernie się rozgadującym, preferując przemowy treściwe, uderzające w sedno i krótkie. Machnął im ręką, przekraczając próg eleganckiego teatru i prowadząc ich do jednej z mniejszych, wyposażonych w tablicę oraz liczne krzesełka salki, która używana była najprawdopodobniej do omawiania nowych scen, występów lub teatralnych sztuczek. Przystanąwszy pod dużym, czyściutkim oknem wyglądającym na zadbaną dzielnicę, Ikusa założył ręce na klatce piersiowej i cierpliwe poczekał na to, aż cała trójeczka wpakuje się do środka. Kiedy tak się stało, rzekł jeszcze dudniąca: - Jeśli macie jakieś pytania, to zadajcie je teraz. - Po czym zamilkł i wbił baczny wzrok w bardzo skromną, maluteńką drużynkę ćwiczebną.

(Dodatkowe) Informacje:
  • Warunki: neutralnie (7 stopni), południe.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Po co w ogóle zapisała się na kurs samoobrony - nie miała pojęcia. Zadawała sobie to pytanie właściwie z każdym stawianym w kierunku teatru krokiem, jednak żaden z nich nie przyniósł odpowiedzi. Może z nudów, może z jakiejś niewyjaśnionej potrzeby zrobienia czegoś w życiu, któż to mógł wiedzieć? Verity nie pierwszy i nie ostatni raz podejmowała decyzję, której w żaden sposób nie umiała sama dla siebie uzasadnić, ale w generalnym ujęciu wydawała się mieć plusy. W końcu wraz ze skończeniem liceum, kresu dobiegły także obowiązkowe zajęcia z wychowania fizycznego, więc jej aktywność fizyczna ograniczyła się do sporadycznych spacerów na linii pokój-kuchnia, wyjść z Bajzlem i ewentualnie podbiegania na prawie odjeżdżający autobus. A jako że nauczenie się czegoś nowego zawsze brzmiało jak dobry pomysł, a jakiś czas temu na innym kursie zdążyła podłapać pewną sympatię do technik obrony własnej, wylądowała właśnie tu, a nie gdzie indziej.
Trochę zaskoczyła ją liczebność grupy zajęciowej, bo spodziewała się raczej kilkunastu, może dwudziestu osób. Tymczasem razem z instruktorem stanowili czwórkę, co z jednej strony pozwalało na niemalże indywidualny sposób nauki, ale z drugiej - uniemożliwiało ukrycie się w tłumie. Jakkolwiek nie przepadała za dużymi skupiskami ludzi, tak w niektórych przypadkach doceniała możliwość pozostania niezauważoną. Niestety, nie tym razem.
- Jeśli macie jakieś pytania, to zadajcie je teraz.
Uniosła brwi nieznacznie do góry, dosłownie po sekundzie wracając do neutralnie zainteresowanej ekspresji. Z tego co wiedziała, pytania zadawało się zazwyczaj na końcu jakichś wyjaśnień, a nie na samy starcie. Skoro jednak ich trener nie wykazywał chęci rozpoczęcia od kwestii organizacyjnych, nie poczuwała się do obowiązku wytykania mu czegokolwiek. Jeszcze by tego brakowało, żeby zaczęła się odzywać w obecności osób nieznajomych! Była za to gotowa słuchać, cokolwiek powie instruktor lub któryś z pozostałych kursantów.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach