Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Pisanie 03.04.18 1:22  •  Bar "Last wish" - Page 6 Empty Re: Bar "Last wish"
Nie planowała tego. Ba, przekonana była, że i ten wieczór spędzi samotnie przed telewizorem, z pudełkiem pizzy obok i kilkoma puszkami słodkich napojów gazowanych oglądając kolejny, kiczowaty horror, dobre sci-fi czy chociażby przejmujący kryminał, przez który Marcelina znów nie zaśnie kilka następnych dni - obmyślając sens zakończenia. Musiała przyznać, że w kwestii ekranowych kryminałów bardzo trudno było ją zadowolić.
Niestety, choć były to czynności bardzo lubiane przez Marcelinę, tak tego wieczoru nie mogła znaleźć sobie miejsca. Pizza nie smakowała tak, jak zawsze. Film, choć niewątpliwie ciekawy i wpisujący się doskonale w jej gust nie potrafił skupić jej uwagi na dłużej niż dziesięć minut. Puszki z ukochanym napojem stały nieotwarte. A ona chodziła po mieszkaniu, co chwile przyłapując swoje zagubione myśli na krążeniu wokół tej jednej osoby.
Weszła do swojej małej sypialni, wciąż czując jego zapach. Stała tak chwilę kompletnie nie wiedząc, co począć ze sobą. Jej ciało zdawało się być wypoczęte, ona sama jednak czuła się jak po całym, ciężkim i pracowitym dniu. Myślała, że w jej życiu na chwilę zagościł spokój...
Decyzja o wyjściu zapadła nagle. Nie chciała już zadręczać się dziwnym uczuciem, którego od tak dawna nie doświadczała, pragnęła przeciwstawić się mu, zagłuszyć go. Po szybkim prysznicu i odświeżeniu się nastał czas na wystrzałowy, acz nie nachalny makijaż i ulubione, oczywiście czarne ciuchy, które tak doskonale podkreślały jej styl bycia. Gdy w końcu włosy pozbyły się ostatnich kropel wilgoci i nabrały swej naturalnej objętości, unosząc się imponująco i wręcz zachęcając do lansowania się, Marcelina raz jeszcze spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Wiedziała, jak skończy się ten wieczór, widziała ten błysk w oczach osoby, która stała przed nią...
Wybrała tym razem mały klub, położony daleko od centrum. Miała dość znanych, wielkich i tłocznych miejsc, chciała zabawić się w mniejszym gronie. Tutaj mogła liczyć na inną muzykę - taką, która była w stanie skraść jej serce. Tutaj mogła szybciej znaleźć ciekawe towarzystwo, z którym napije się bez strachu o swoje życie, portfel, cnotę czy godność. Do sali weszła niemalże niezauważona, uderzona już od pierwszego kroku odorem papierosów, alkoholu i spoconych ciał. Mimo, iż klub nie należał do wybitnie znanych, do opustoszałych także nie mógł się zaliczyć. Marcelina zrozumiała to jednak - ludzie chcą się bawić, oderwać od szarego, nudnego życia codziennego, przeżyć przygodę na jeden wieczór, czasem zwyczajnie coś sobie udowodnić. Dziewczyna podeszła do baru, wybierając miejsce raczej na uboczu. W głowie wciąż siedziało jej coś, a raczej ktoś... i bardzo chciała zapomnieć. Chociaż na chwilę.
Uczucie dyskomfortu potęgował fakt, że nie był to już Hadrian. Już o nim nie myślała. - Crazy Monroe poproszę - powiedziała, reagując na pytające spojrzenie barmana. Nie ma na co czekać. Alkohol może nie zagoni zagubionych myśli do odpowiedniej zagrody, aczkolwiek szybko zagłuszy te złe.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.04.18 21:56  •  Bar "Last wish" - Page 6 Empty Re: Bar "Last wish"
Niebieskowłosa zaczęła lekko kiwać głową, wsłuchując się w muzykę i czekając na swoje zamówienie. Palce niemal bezgłośnie poruszały się w rytm na blacie, niedosłyszalnie na obecną chwilę wystukując melodię. Musiała przyznać, że nie puszczali tu byle czego, a może po prostu teraz rzucili czymś przyjemnym dla ucha oraz innych receptorów słuchowych. Analizowała każdą nutę, którą potrafiła rozpoznać. Wysokie i niskie tony, niemalże widziała w "wyobraźni" zapisy nutowe na pięciolinii.
Jak w ogóle rozpoczęła się jej przygoda z muzyką? Czemu w ogóle android powstający w laboratoriach S.SPEC postanowił zająć się rozrywką i zabawianiem mieszkańców nie tylko M-3, ale też innych Miast, w miarę możliwości podróżując między nimi, dając koncerty? Jak to się stało, że zaczęła reklamować gry, a w kilku nawet się pojawiła? 06-VVE uważała, że po prostu ma do tego talent, a może tak została zaprogramowana. Nigdy nie miała być robotem bojowym, a co najwyżej dodatkową parą rąk w laboratorium swojego twórcy. Ostatecznie skończyła na pomaganiu mu, gwiazdorzeniu i oddawaniu masy hajsu na cele charytatywne i wspieranie badań. Nie nudziło jej to. Czuła znudzeine tylko wtedy, gdy nie miała czym zająć swoich trybików, a procesor nie przegrzewał się od skomplikowanych obliczeń matematycznych. O ile w ogóle mogła czuć znudzenie, w końcu była jedynie sztuczną istotą z równie sztucznymi uczuciami.
Wreszcie wylądowała przed nią szklanka z ułożonym warstwami płynem. Pasma wyglądały jak zachód słońca nad piaszczystą plażą. Jasna barwa przechodziła powoli w coraz bardziej pomarańczowo-czerwoną. Wyglądało ładnie, ale dobrze wiedziała, że zaraz wszystko i tak się przemiesza. Przyłożyła miękkie wargi do brzegu naczynia, pociągając chłodny łyk. Receptory smakowe oddzieliły poszczególne składniki i od razu przeanalizowały je dokładnie. Nie wyczuwała trucizny, ale nie musiała się też jej obawiać. Ciężko było ją "zabić", w końcu była maszyną. Szkło stuknęło, odstawione na blat. Soki mieli całkiem smaczne, więc w połączeniu z procentami najprawdopodobniej wyjdą równie dobrze. Nawet jeśli nie, to mogła odłączyć funkcję i po prostu czuć coś mokrego we wnętrzu paszczęki, jak ześlizguje się w dół gardła i przewodem trafia do zbiornika, gdzie potem zostanie przerobione na dodatkową energię w małych ilościach. Mogła też zawsze nie czuć kompletnie nic, ale przecież nie po to tu przyszła. Kompletna nicość mogłaby wystąpić dopiero na koniec jej podboju tego baru. Lekko kiwając nogami niedosięgającymi podłogi dzięki wysokości barowego stołka, dopiła resztę kolorowego, bezalkoholowego napoju.
- Spróbuję tego samego. Oba na mój koszt - rzuciła do barmana, słysząc zamówienie kobiety obok. Puściła do niej oczko, gest tak dla niej typowy, że już nawet nie brano go za błąd w oprogramowaniu. Lubiła czasem coś komuś postawić. Bywało, że w ten sposób poznawała kogoś ciekawego. A zawsze to lepiej pogadać z kimś niż pić w samotności. Chyba, że było się kompletnym introwertykiem albo jej twórcą. Choć na jedno by wyszło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.18 20:04  •  Bar "Last wish" - Page 6 Empty Re: Bar "Last wish"
Spojrzała ukradkiem na telefon komórkowy. Brak wiadomości, nieodebranych połączeń, brak jakiegokolwiek odzewu. Dopiero po kilku sekundach bezsensownego wpatrywania się w jasny wyświetlacz Marcelina uświadomiła sobie, że przecież nie dała mu swojego numeru telefonu...
Muzyka miło łechtała jej uszy. Lubiła takie klimaty. Chwyciła szklankę pewną ręką, unosząc ją z lekkością do momenty, gdy odezwał się zraniony nadgarstek. Ból ukąsił okolice napięstka niczym rozwścieczona żmija; Marcelina jednak nie opuściła szklanki, zaciskając tylko z pokorą zęby i pozwalając uczuciu pulsującego przypalania rozejść się gładko po zranionej ręce. Nim wymordowana pozwoliła crazy monroe zakręcić sobie w głowie, na chwilę zapatrzyła się we własne, zakrzywione odbicie w idealnie wypolerowanej powierzchni. Orzeźwiający alkohol barwy karmazynowo-landrynkowej miał mdląco słodki, przyjemny smak papai, a jego zapach przypominał dziewczynie jej ulubiony żel pod prysznic.
Dopiero po chwili jaguarzyca dostrzegła hojny gest nieznajomej kobiety. W odpowiedzi skinęła jedynie, podając barmanowi pustą szklankę. - Jeszcze raz to samo. - Kątem oka śledziła ruchy towarzyszki, której twarz zdawała się być dziwnie znajoma. Wciąż trzeźwo myśląca Marcelina szukała w pamięci związane z nią wspomnienie, chcąc znaleźć odpowiedź na nurtujące ją pytanie, skąd może tę dziewczynę kojarzyć. Barman posłusznie i szybko zapełnił szklankę drinkiem o ładnym, różowym odcieniu. Tym razem Marcelina nie skradała się i nie czaiła; szybko i bez zbędnych rozmyślań wypiła całą zawartość szklanego naczynia.
Skąd ja Cię znam? Ciemnowłosa zatopiła długie, chude palce w swojej gęstej, półkrótkiej czuprynie. Intensywnie myślała, w końcu jednak postanowiła poddać się i olać ciepłym moczem własną upartość. - Kojarzę skądś Twoją twarz. - Tłum w barze robił się coraz większy. Przez dym papierosowy niemalże łzawiły jej zmęczone miejskim życiem oczy. - Albo po prostu przypominasz mi kogoś.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.18 21:45  •  Bar "Last wish" - Page 6 Empty Re: Bar "Last wish"
Miło było odciąć sobie zasięg komunikatora, stając się niedostępną dla wszystkich. Co prawda wciąż działał nadajnik pokazujący jej lokalizację i linia alarmowa, ale nie musiała się martwić o nagłe odciąganie od baru. Żeby do tego doszło M-3 musiałoby zostać zaatakowane, a nawet wtedy raczej nie wołaliby jej, totalnie niebojowej jednostki. Chyba, że coś próbowałoby się wydostać z laboratorium, ale Hibiki nie miała własnych obiektów testowych. Nawet dla niej, maszyny, sposób traktowania wymordowanych był nieco niehumanitarny i starała się zapewnić obiektom doświadczalnym odrobinę wytchnienia. Ile to razy zostawała z obiektem sam na sam, zapewniając minimum komfortu jaki mogły otrzymać w ponurych laboratoriach pełnych igieł i probówek.
Upiła kilka łyków. Czegoś takiego jeszcze nie miała okazji próbować, więc szybko przeszukała bazę danych w poszukiwaniu odpowiedniego smaku. Zerknęła też na kartę, żeby sprawdzić skład. Papaja? Tego nie kojarzyła. Pojawiało się jednak w słowniku jako melonowiec, pomarańczowy lub żółtawy owoc o kształcie gruszki. Będzie musiała spróbować nieprzetworzonego. Przynajmniej znalazła sobie cel! Przekręciła się bokiem do barowej lady, a przodem do kobiety, którą przed chwilą „uszczęśliwiła” darmową kolejką.
Mm… Pewnie z billboardu za rogiem – stwierdziła, upijając niemalże połowę zawartości szklanki. Odstawiła naczynie, przechyliła głowę, wyszczerzyła radośnie zęby w uśmiechu, przymknęła jedno oko i pokazała znak Victorii, wyglądając jak typowa azjatycka gwiazdeczka. Zaraz wyprostowała się do poprzedniej pozy, zgarniając alkoholowy napój. – Ostatnio reklamowałam jakąś nową grę taneczną. Hibiki Nakashima. – Dodała, objaśniając i wyciągając rękę w kierunku nieznajomej. Cóż, nie była zbytnio zdziwiona faktem, że ktoś mógłby ją kojarzyć, ale niezbyt znać. Nie musiała wpasowywać się we wszystkie gusta muzyczne, choć tworzyła dość wszechstronnie. Tworzyła raczej dla siebie niż dla zadowolenia tysięcy, to było już skutkiem „ubocznym”, że ktoś jednak jej słuchał.

---
z/t


Ostatnio zmieniony przez Hibiki dnia 07.06.18 7:46, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.04.18 19:44  •  Bar "Last wish" - Page 6 Empty Re: Bar "Last wish"
Kiwnęła znów głową, nie przyglądając się dziewczynie zbyt nachalnie. W m-3 billboardów wszelkiej maści było mnóstwo - na każdym kroku człowiek bombardowany był kilkoma na raz w zaledwie jednej sekundzie, dlatego nie poświęcał żadnemu większej uwagi. - Możliwe.
Zajrzała raz jeszcze do karty. Miała ochotę tej nocy zaszaleć i nie baczyć na wizję umierania następnego dnia. Trudno - zmiesza wszystko. Raz się żyje! - Rainbow horse! - wskazała na drink o numerze dwadzieścia dwa palcem. Nazwa zadziałała na jej obszerną wyobraźnię; barman zaś bez zbędnych pytań chwycił szklankę i wypełnił ją sokami wszystkich kolorów tęczy, kręcąc naczyniem, obracając go, efektownie tworząc ładnie przechodzący w inną barwę wzorek. Cały spektakl zamknął wsadzając do gęstego trunku czarną parasolkę. Marcelina uniosła brew w pozytywnym zaskoczeniu - nieczęsto bowiem piła tak atrakcyjnie prezentujące się, z dbałością przyrządzone trunki. Dla niej alkohol był po prostu alkoholem, jednakże podobne cuda miło łechtały jej estetyczną stronę osobowości. Uniosła szklankę i poczekała, aż jej nowa znajoma również chwyci za swoje pełne naczynie. Na zdrowie! - Jestem Marcelina. - powiedziała odsuwając od siebie kolorową rurkę i wypijając w całości kolorowy napój. Trochę zakręciło jej się w głowie; ilość alkoholu w tym drinku był bowiem przeważający. Słodki smak owoców świata pozwolił jednak całkowicie zakamuflować ohydny smak wódki i zepchnąć go na daleki plan - tylko dzięki temu dziewczyna nie zwróciła jeszcze kolacji...
Znów zajrzała do karty. Z niepokojem ukrytym gdzieś w głębi racjonalniejszej części umysłu uświadomiła sobie, że kolorowe, słodkie trunki o niesamowitych zapachach działają na nią jak połączenie afrodyzjaku z silnymi lekami przeciwbólowymi. I bardzo jej się to podobało. - A ten... ten... Happy Myself? - barman z tajemniczym uśmieszkiem chwycił szklankę i wlał do niej schłodzoną wódkę, następnie pokrył ją mocnym, fioletowym sokiem, a wierzch trunku ozdobił granatową pianką. Marcelina znów w pierwszej kolejności pozwoliła sobie przebadać drink zmysłem węchu - czuła tym razem ostrą woń jagody i mięty. Tutaj podeszła do trunku ostrożnie, najpierw dotykając gęstą taflę górną wargą; smak zaskoczył ją zupełnie innym odcieniem owoców morza. Wypiła trunek szybko - nie pasowała jej jego gęsta konsystencja, jednak sam smak mogła uznać za wysokiej klasy.
Stop.
Marcelina zwróciła się w końcu do nowej znajomej. W słabej głowie zaczęło jej powoli szumieć, a wzrok pozwolił sobie płatać jej figle. Jej górna warga pokryta była małymi cząstkami granatowej piany, którą wymordowana szybko przetarła językiem. - Czyli jesteś... - zaczęła, stukając nieznany jej samej rytm czarnymi pazurami o blat. - Sławną osobą.
Chyba jednak nie aż tak sławną, dodała w myślach. Nawet nie znałam Twojego imienia.
Szybko znudziła ją nowa towarzyszka. Marcelina chyba nie miała ochoty na poznawanie nowych znajomych tego wieczoru, dlatego dopiła drinka i postawiła kobiecie jeszcze jedną kolejkę, oddając w ten sposób swój dług. - Miło było, ale niestety na mnie już pora. - powiedziała, wstając z krzesła i posyłając androidowi ostatni uśmiech.

z/t
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.07.18 22:01  •  Bar "Last wish" - Page 6 Empty Re: Bar "Last wish"
Dzień rozpoczął się dla Evandera dość intensywnie, bo od rana przyszło mu wygłaszać ostatnie wykłady na pobliskiej Akademii, dotyczące Medycyny w szerokim jej rozumieniu i jej powiązaniem z Weterynarią. Otrzymał kilkudniowy blok wykładowy w ramach programu wzbogacania Studentów o wiedzę praktyczną, powiązaną z ich dziedziną a jednak dotyczącą bezpośrednio Człowieka. Wszak Człowiek bardzo często łapie paskudne choroby od swoich pupili dlatego dobrze, by młodzi Adepci na Naukowców czy Weterynarzy wiedzieli kiedy należy założyć na twarz maseczkę. Oczywiście dzieciaki nie miały dostępu do specjalnych Masek Przeciwwirusowych i Evander nie chciał się chwalić, że ma w swoim posiadaniu jedną, ale wspomniał o takowym sprzęcie.
Podobało mu się to, że Studenci pilnie notowali wszystko co mówił. Albo przynajmniej udawali. Nie sprawdzał ich kajecików, bo po co? Czas pokaże, którzy nadają się do zawodu a którzy nie. Każdy Uniwersytet prowadzi selekcję.
W czasie wykładów zastanawiał się ilu z tych dzieciaków jest podobnych do niego samego. Ilu już sięgnęło po używki, chcąc utopić stres w wódce czy dragach.
Przyglądał się wszystkim z pozornym znudzeniem, taksując każdego z nich dokładnie. U kilku zauważył rozbiegany wzrok, byli i tacy którzy bardzo starali się nie zasnąć. Było mu obojętne kim są ci ludzie i co wyniosą z wykładów, on chciał zrobić swoje i skasować za to ładną sumkę. Dobrze się przygotował, więc kiedy nadszedł czas na pytania, starał się odpowiedzieć na każde wyczerpująco i tak, by Studenci byli usatysfakcjonowani.
Lubił wykładać, czuł się wtedy kimś ważnym. Nie robił tego często i może dlatego za każdym razem kiedy pojawiał się na Akademii, wzbudzał zainteresowanie. Dziewczęta plotkowały, chichotały kiedy szedł korytarzem i posyłał im uśmiechy.
Była wśród nich jedna, która przykuła uwagę Evandera nie tyle urodą, chociaż była śliczna, lecz swoją żądzą pogłębienia tematu. Zaczepiła go po pierwszym i poprosiła o pożyczenie książek które im prezentował. Cenił sobie pęd ku wiedzy, dlatego bez wahania wręczył jej swój mały stosik i odprowadził wzrokiem, kiedy niosąc piramidę książek wyszła z sali. Oczywiście głównie obserwował jej kołyszący się tyłeczek, ale tego już nie musiała wiedzieć.
Dziś nadszedł dzień zwrócenia książek. Evander zaprosił dziewczynę na drinka, rezygnując z wyniosłego tonu i utrzymywania na siłę sztywnej relacji 'Wykładowca-Student'. Oczywiście było w niej coś zakazanego i przez to niesamowicie seksownego, ale Blackburn wolał zagrać w otwarte karty. Przynajmniej dziś. Chciał po pierwsze odzyskać co jego i, w zależności w jakim dziewczyna przyjdzie nastroju, może uda mu się skraść całusa niewinnej Uczennicy?
Czekał na nią przy barze, ubrany jak zwykle w garnitur lecz z poluzowanym krawatem, sącząc whisky z wielką bryłą lodu. Kręcił szklanką wpatrując się na przemian w lód i swój zegarek. Co prawda przyszedł przed czasem, ale nie mógł doczekać się jej przyjścia.
Barman cierpliwie wycierał wymyte naczynia, nie zaczepiając go i nie prowokując do rozmowy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.07.18 0:23  •  Bar "Last wish" - Page 6 Empty Re: Bar "Last wish"
Drzwi otworzyły się poruszając przymocowanym przy nich dzwoneczkiem oznajmiając przybycie kolejnego gościa. Dziewczyna niczym burza wpadła do środka, rozglądając się za wykładowcą. Była spóźniona. Prawie godzinę. Niestety, nie mogła nic na to poradzić, że dzisiejszego dnia wszystkie znaki, te zarówno na niebie jak i na ziemi, postanowiły założyć sojusz przeciwko niej. Najpierw bracia, potem problemy z komunikacją i pozamykane drogi. Ale udało się. Wreszcie dotarła do miejsca. Nabrała parę głębszych wdechów, by uspokoić oddech, a nie podejść do niego zasapana jak uciekające prosie, i wreszcie ruszyła lawirując między stolikami, bez problemu wyłapując w tłumie jego plecy.
- Przepraszam za spóźnienie! - rzuciła od razu, kiedy tylko podeszła. Bez jakiegokolwiek słowa zaproszenia, zwaliła się z tyłkiem tuż obok niego, jeszcze przez moment stabilizując rozszalały oddech i przyspieszone bicie sercem wywołane gwałtownym biegiem. Sprinterem to ona już raczej nigdy nie zostanie. Sięgnęła do włosów i przeczesała je palcami, próbując doprowadzić je do jako takiego porządku, chociaż w tym wypadku było to dość trudne. Nawet jakaś pojedyncza gałązka się w nich znalazła.
- A, dziękuję bardzo za pożyczenie ich. Były całkiem interesujące, muszę przyznać, chociaż początkowo zakładałam, że będą jedynie memłaniem o niczym. - powiedziała szczerze wręczając mu torbę z pożyczonymi książkami. Barman już podszedł do niej chcąc przyjąć zamówienie, ale na dobry początek poprosiła jedynie o szklankę z wodą. A czas pokaże czy będzie miała ochotę na coś odrobinę mocniejszego.
Gdy wreszcie oddech ustabilizował się, rumieńce z policzków zniknęły, a włosy nie straszyły potarganiem, mogła w pełni skupić się na swoim rozmówcy. Nawet przekręciła się odrobinę, by siedzieć bardziej przodem aniżeli bokiem.
- Długo pan czekał? Jeszcze raz bardzo przepraszam, ale w domu miała istny armagedon przez braci. Ma pan rodzeństwo? Ja mam dwójkę, bliźniaków, dopiero zaczęli naukę. O ile jeden jest spokojny, to drugi jest chyba wcieleniem całego zła tego miasta. - parsknęła pod nosem, delikatnie kręcąc głową na boki w niedowierzaniu, że taka istota jak jej młodszy brat stąpa po tym świecie. Sięgnęła do niesfornego rudego kosmyka, którego na powrót wsunęła za ucho w celu ujarzmienia go.
- W sumie nadal nie wiem jakim cudem Ruuchan potrafi sobie z nim poradzić. Mam wrażenie, że młody słucha tylko jego.
                                         
Ylva
Studentka
Ylva
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ylva Isabelle Harakawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.07.18 22:12  •  Bar "Last wish" - Page 6 Empty Re: Bar "Last wish"
Spóźniała się. Początkowo spokojnie sączył swój trunek, popatrując leniwie na zegarek. Przyzwyczaił się do spóźnień, jego siostra zawsze wystawiała jego cierpliwość na takie próby. Mimo wszystko jednak, chociaż należał do osób cierpliwych, zaczął się denerwować po upływie piętnastu minut. Owszem, miał dzisiaj wolny wieczór, ale Studentka nie musiała o tym wiedzieć. Jego czas jest cenny, a przynajmniej Evander sam tak uważał, dlatego zaczął się niecierpliwić.
Po upływie trzydziestu minut zaczął jeszcze odważniej bawić się szklanką, przechylając ją na wszystkie strony w dziwnym tańcu. Obserwował roztapiającą się bryłę lodu. Barman chyba zauważył napięcie na twarzy bruneta, bo oddalił się dla bezpieczeństwa i ze swojego kąta sprawdzał tylko, czy Blackburnowi nie trzeba dolać alkoholu.
Po czterdziestu pięciu minutach jego palce zaczęły bębnić o blat. Szklanka była już pusta a on mocno zirytowany. Postanowił, że zbeszta dziewczynę zaraz po tym jak ta się pojawi. O ile się pojawi. Nie chciał wierzyć, że wystawiła go dla żartu bo byłby to żart w wyjątkowo złym guście. No i ostatecznie oberwałoby się jej, bo złośliwy Wykładowca od razu pobiegnie by naskarżyć w Akademii. A co!
Zmarszczone brwi drżały lekko, bo Evander naprawdę powstrzymywał się od złości i zwyczajnego opuszczenia baru. Może jeszcze przyjdzie? Nie zależało mu na książkach bo nie były to jakieś specjalnie rzadkie pozycje, ale mimo wszystko należał do niego. A on lubił odzyskiwać to, co jego.
Nie odwrócił się kiedy do baru wpadła zziajana osóbka. Nie poruszył się też gdy doskoczyła do baru i przeprosiła go za spóźnienie. Mocno podenerwowany mężczyzna przestał bębnić, uśmiechnął się nieco złośliwie i powoli odwrócił lico w jej stronę.
Przez chwilę przyglądał się jej roztrzepanym włosom, rumieńcom i uchylonym ustom, wydychającym gorące powietrze.
- Ależ nie szkodzi, przecież i tak nie mam nic innego do roboty. - wycedził jadowicie ale uśmiech nie schodził mu z ust. Nie zdążył wskazać jej krzesła a ta już przycupnęła obok niego. Barman usłużnie przyjął zamówienie, przy okazji zabierając puste naczynie Evandera i zabrał się za realizowanie go.
Brunet odebrał torbę z książkami. Nie sprawdzał, czy wszystko oddała, bo nawet jeśli nie, nie będzie przecież robił awantury o jedną książkę. Mógłby, wyrzucając na wierzch całą swoją frustrację, ale skoro miał dobrą opinię na Akademii, wolał by Studentka nie popsuła mu jej jakimś narzekaniem.
- Cieszę się. - powiedział, już milej - Cóż mogę powiedzieć. Nie ocenia się książek po okładce, tytule czy grubości. - wzruszył ramionami z uśmiechem - Czy mogłaby pani przypomnieć mi swoje nazwisko? - w jego oczach pojawił się złośliwy błysk, Evander nie mógł powstrzymać się od przytyku jakim było to pytanie - Muszę zapisać sobie, że nie jest mi pani już nic dłużna. - dodał, z przymilnym uśmiechem i poklepał marynarkę na piersi, tam gdzie miał swój telefon.
Doskonale pamiętał jej nazwisko, ale czemu miałby nie rzucić złośliwością, skoro się spóźniła? Blackburn miał ciężki charakter i nie od dziś było to wiadome. Niech Studentka wie, że dała plamę.
- Wystarczająco długo, by zdążyć upić się w samotności. - powiedział z drapieżnym uśmiechem, chwytając w dłoń nową, pełną szklankę którą podsunął mu Barman - Spokojnie, nie mówiłem poważnie. - zaśmiał się cicho, chcąc rozładować atmosferę.
Właściwie... nie obchodziła go sytuacja w domu dziewczyny, ale wysłuchał tego co ma do powiedzenia bez komentarza. Jeśli ona potrzebuje się wygadać, proszę bardzo. Była śliczniutka, no i wykazała się zainteresowaniem jego wykładami, dlatego nie skreślił jej od razu. Ostatecznie nawet miło było oderwać się od kolegów Naukowców i porozmawiać z kimś młodziutkim, świeżym. Ile ona w ogóle ma lat?
Spojrzał na nią nieco przychylniej i posłał uśmiech, opierając policzek na ręce. Patrzył jej prosto w oczy, bo nigdy nie miał problemu z kontaktem wzrokowym. Ktoś tak pewny siebie (arogancki i narcystyczny, w komplecie) nie musiał obawiać się jak go odbiorą.
- Nie mam. - skłamał, chcąc zachować informacje o siostrze dla siebie - Można powiedzieć, że jestem sam na tym świecie, bo pochowałem rodzinę dawno temu. - dodał, nie spuszczając z niej wzroku. Badał jej reakcje.
Upił łyk nowego whisky i po odstawieniu od ust szklanki, zagrzechotał bryłą lodu utopioną w trunku. Przeniósł wzrok na jej naczynie.
- Czy mógłbym postawić pani drinka? - zapytał, mrużąc lekko oczy i zmieniając uśmiech na bardziej uwodzicielski - Nie godzi się, by dżentelmen pił przy damie, nie proponując jej niczego mocniejszego. - zęby błysnęły.
Poczekał na jej odpowiedź i jeśli pozwoliła, zamówił jej to, na co miała ochotę. Jeśli jednak pozostała przy wodzie, nie naciskał. Może za jakąś chwilę najdzie ją ochota?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.07.18 23:26  •  Bar "Last wish" - Page 6 Empty Re: Bar "Last wish"
Jeżeli mężczyzna myślał, że swoimi aluzjami o braku pamięci do imienia w jakikolwiek sposób odznaczy się to na dziewczynie - był w błędzie. Niestety, ale źle trafił. Bardzo źle. Ylva i aluzje mijały się kilometrami i nie były blisko. Dziewczyna totalnie ich nie łapała, a nawet bywało tak, że gdy ktoś wprost jej coś mówił, to mijało sporo czasu, nim załapała o co chodzi, wpatrując się szeroko otwartymi oczami i z tym swoim głupkowatym uśmieszkiem.
- Harakawa Ylva! - przedstawiła się od razu posyłając mu rozbrajająco niewinny uśmiech. W jej mniemaniu to było zupełnie naturalne, że ktoś, kto miał do czynienia z taką ilością studentów mógł nie zapamiętać ich wszystkich. Zresztą, nigdy nie przywiązywała wagi do takich rzeczy, nigdy nie brała tego do siebie. Była zbyt wolna duchem, by pozwolić podciąć sobie skrzydła takimi trywialnymi błahostkami.
Ale jednak odczuwała poczucie winy, zwłaszcza kiedy tak uparcie wypominano jej spóźnienie.
- Jeszcze raz bardzo pana przepraszam za spóźnienie. - westchnęła ciężko, przenosząc na moment wzrok na krzątającego się niedaleko barmana. A potem olśniło ją.
- Wiem! Co pan powie na to, że kolejnego drinka ja panu postawię w ramach przeprosin? - wyszczerzyła się, jednocześnie niemo przystając na propozycje wspólnego napicia się. Nie uważała tego za niestosowne, zwłaszcza, że drink czy tam dwa jeszcze nikogo nie zabiły. Nawet, jeżeli piło się w towarzystwie swojego wykładowcy z uczelni, bez znaczenia, że był jedynie tymczasowy. Status jednak robił swoje.
Kiedy już dostała swojego drinka, upiła nieco z niego, pozwalając mięśniom na rozluźnienie. Wyciągnęła bardziej nogi i podparła się lekko jednym łokciem o blat, czując cierpkość na języku. Właściwie dawno nigdzie nie była. Ostatnimi czasy podróżowała praca - dom - uczelnia - dom. Dlatego też taki relaks naprawdę przyda się jej.
- Ach, swoją drogą. - ożywiła się nagle, przesuwając leniwie palcem po zewnętrznej ściance szklanki.
- Słyszałam, że ponoć pracuje pan dla władz? Na jakim stanowisku? Chociaż biorąc pod uwagę pana wiedzę to strzelam, że albo lekarz, albo naukowiec. - zamyśliła się na moment, przechylając delikatnie głowę w bok, pozwalając paru rudym kosmykom na swobodne opadnięcie.
- Mój przyjaciel poszedł do wojska. Na razie jest rekrutem, ale na pewno zajedzie daleko. - dodała z jeszcze szerszym uśmiechem. Przez moment rozważała zapytanie, czy może przypadkiem zna Ruuchana, ale z drugiej strony było to raczej wątpliwe. No cóż, skoro nie zna, to zapewne niebawem usłyszy, bo wierzyła, że jej przyjaciel naprawdę daleko zajdzie po szczeblach wojska.
                                         
Ylva
Studentka
Ylva
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ylva Isabelle Harakawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.08.18 12:43  •  Bar "Last wish" - Page 6 Empty Re: Bar "Last wish"
Kiedy mu się przedstawiła, wyjął zza klapy marynarki mały notes i zapisał w nim nazwisko dziewczyny. Właściwie nie musiał tego robić, bo pamiętał jak się nazywała, ale skoro zapytał, wypadało kontynuować szopkę. Po skończonym notowaniu, uśmiechnął się do niej przelotnie i schował kajecik. Upił łyk ze swojej szklanki, rozkoszując się spływającym po przełyku alkoholem. Każdy wieczór spędzał w taki sposób, niezależnie czy był na mieście, czy w domu. Zwyczajnie lubił pić i na każdy przytyk, że zbyt często mu się to zdarza, reagował agresją słowną. Kogo obchodzi co on robi ze swoim życiem? Był przecież wolny, miał pieniądze, posadę... Czegóż chcieć więcej?
Spojrzał na Ylvę kiedy ta znowu zaczęła przepraszać. Wyglądała słodko kiedy tak kajała się przed nim. Jej westchnienia, oprócz tego, że potwierdzały jej wstyd, były na swój sposób... podniecające.
Mężczyzna poprawił się na krześle, robiąc kwaśną minę. Nie podobało mu się, że akurat w tej chwili pewna część jego ciała postanowiła udowodnić swoją gotowość do akcji. Jak dobrze, że siedząc można to łatwo zamaskować.
Wyobraźnia podsuwała obrazy słodkiej panny Harakawa w naprawdę jednoznacznej sytuacji. Nie mógł jednak pozwolić sobie na szybki numerek, nawet jeśli musiałby ją zmusić, ponieważ nie wiedział o niej nic. Mogła mieć wpływowych rodziców, którzy dobiorą mu się do dupy jak tylko zorientują się, że ich mała córeczka nosi ślady spółkowania. Równie dobrze mogłaby sama im o tym powiedzieć. Co innego, jeśli laleczka sama wskoczy mu do łóżka... Ha, czemu by nie spróbować? A może słodziutka chciałaby w zamian... no nie wiem... dokument dzięki którym nie musi podchodzić do egzaminów? Mógł jej to załatwić. Bez problemu.
- Proszę już nie przepraszać. - machnął ręką - Bo zacznę się naprawdę gniewać. - posłał jej uśmiech - Wszystko jest w porządku.
Na propozycję postawienia mu drinka uniósł ręce w geście 'stop'. Nie mógł pozwolić, by Studentka płaciła za niego w barze. Co ona, taka bogata? A może przeszkadza jej nadmiar gotówki w portfelu?
- Nie ma mowy. - powiedział poważnie, ale z uśmiechem - Nie wypada, by to pani fundowała mi alkohol. Powinno być na odwrót. - dodał - Umówmy się, że napije się pani ze mną i zapomnimy o tym całym spóźnieniu, dobrze? Są ciekawsze tematy niż ciągłe przepraszanie i roztrząsanie tego co się stało. - wyszczerzył zęby co pogłębiło uśmiech.
Barman podał obojgu to, na co mieli ochotę. Dziewczyna bardzo ochotnie przystała na propozycję wspólnego picia, co tylko poprawiło humor Evanderowi i sprawiło, że jeszcze przychylniej na nią spojrzał. No i jego nadzieje, na dobranie się do jej młodziutkiego ciałka wzrosły, bo pijana Studentka, to chętna Studentka! Która oprze się przystojnemu Wykładowcy?
Przez chwilę nie odzywali się do siebie, delektując się alkoholem. Dla Blackburna był on codziennością, ale za każdym razem smak cieszył go tak samo. Ylva nie wyglądała na taką, która często sięga po wódkę, ale pozory lubią mylić, co wyszło nawet w temacie pożyczonych książek. Ciekawe ile się z nich dowiedziała... Ach, chętnie wypytałby ją z lektury, za każdą dobrą odpowiedz całując każdy cal jej skóry a za złą podgryzając dotkliwie. Taka nauka jest bardzo owocna i przy okazji przyjemna.
Ożywiła się i zadała konkretne pytanie, od razu sobie na nie odpowiadając. Rude włosy przelały się falą na jedną stronę, kiedy przechyliła głowę. Evander przełknął trunek, który akurat miał w ustach i uśmiechnął się szeroko.
- Powinna pani spróbować swoich sił w siłach specjalnych, konkretnie na stanowisku snajpera! Celny strzał! - pochwalił. Nie było sensu ukrywać czym się zajmuje, przecież był znaną osobą.
- Faktycznie, pracuję dla rządu. - potwierdził - Wykłady na uczelni traktuję jako miłą odskocznię od rutyny, bo mimo, że S.SPEC świetnie płaci, każdy dzień wygląda prawie tak samo. - zaśmiał się lekko - Dlatego staram się urozmaicać sobie życie w każdy możliwy sposób. - puścił jej oczko, bo alkohol między nimi znacznie rozluźnił atmosferę.
Na wieść o tym, że jej dobry znajomy jest w wojsku, pokiwał głową. Nie mogła wymagać od niego by znał każdego rekruta, ale kto wie, może kiedyś go spotka?
- O, z pewnością! - podchwycił - Jeśli wie, że tak mocno wierzy w niego taka piękna, mądra i zdolna kobieta, z pewnością daje z siebie wszystko. - dodał ciemniejszym, uwodzicielskim tonem - To co, jego zdrowie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.09.18 0:15  •  Bar "Last wish" - Page 6 Empty Re: Bar "Last wish"
Seiji rzadko bywała w miejscach podobnych do tego. Pamiętała sytuację, jaka spotkała ją w towarzystwie Shirane Daikiego. Pod czaszką zaczęły kręcić się liczne zębatki, napędzające zakodowane wewnątrz głowy obrazy. To jak kilkoro nauczycieli wybuchało gromkim śmiechem, to jaki wokół panował zaduch. To jak „osłabła”, bo tak trzeba było — i wiele innych momentów, następujących jeden po drugim, w niechronologicznym ciągu.
Dłoń dziewczyny uniosła się i złapała w palce długie, ognistorude pasmo, które zaciągnęła za ucho. Siedziała na hokerze przy barze, rozglądając się dookoła z wybitnie znudzonym wyrazem twarzy. Na blacie tuż obok stała szklanka z nietkniętym trunkiem. Kostki lodu, które do niedawna zajmowały znaczną część tafli przeźroczystej cieczy, teraz prezentowały się jak kilka niewielkich wybrzuszeń. Nie była zainteresowana piciem, ale wszyscy wokół zajmowali barmana setkami zleceń. Gdyby usiadła tak blisko epicentrum tego miejsca bez choćby prowizorycznie ustawionego naczynia...
Wydawałabym się podejrzana — szepnęła z cieniem uśmiechu na wargach.
Już od dawna nie upolowała żadnego niuansu. Czuła się jak dziecko przedzierające przez zbyt gęste zasłony mgły. Nie wiedziała czy idzie dobrze, w którą stronę skręcić i czy lada moment pod jej stopą nie pojawi się wyrwa w ziemi. Jeżeli wpadłaby w otchłań...
Nagle ramiona Seiji znieruchomiały. Wytężyła zmysły, które rejestrowały otoczenie, starając się odcedzić niepotrzebne wyrazy i dźwięki od tych znaczących. Niespodziewanie jej „uśpiony umysł” wszedł na wyższe obroty. Być może najwyższe.
Wyprostowała się powoli na krześle, dyskretnie przetaczając spojrzeniem po wnętrzu „Last Wish”.
— Złodziejka!
Jak przez głębię wody dotarły do niej słowa. Niski ton brzmiał tak, jakby coś utkwiło mężczyźnie w gardle, ale Heihachiro nie zwróciła na to szczególnej uwagi. Nie tego szukała. Nie to ją zaciekawiło. Zmarszczyła więc tylko nos i machnęła wybrednie ręką, jakby próbowała odgonić wyrośniętego spod ziemi nieznajomego.
Słucham? — mruknęła pod nosem, ponad ramieniem pochylającego się nad nią mężczyzny natrafiając wzrokiem na dwójkę siedzącą całkiem niedaleko. Przystojny wysoki brunet rozmawiał z dziewczyną, której wiek nie mógł przekraczać szkolnego. Seiji zacisnęła wargi, przyciskając dłoń do brzucha. Palcami natrafiła na niewielki aparat cyfrowy, z którym bezceremonialnie wlazła do baru. Nikt jej nie zatrzymał, a po kilku minutach czatowania i tak schowała urządzenie pod koszulkę.
— A tak — ciągnął podchmielony adorator, opierając się łokciem o blat. Był tak blisko, że jego oddech muskał polik wyprostowanej jak drewniany pal kobiety. — Nie inaczej. Chyba skradła pani moje serce.
Rząd białych zębów dosłownie rozciągnął się na jego twarzy. Teraz Seiji nie miała wyboru. Musiała na niego spojrzeć, bo gdy przechylił głowę, przysłonił jej niemal cały plener. Działał na nią jak zbyt nachalny insekt, który siada na ramieniu za każdym razem, gdy strzepniesz go ręką. Nic sobie nie robił z jej niezmącenie obojętnego nastawienia, które z czasem nabrało subtelnej wrogości. Chciała, żeby sobie poszedł, ale był zbyt skoncentrowana na tym, co wychwyciła wśród szmerów rozmów — faktycznie, pracuję dla rządu. Faktycznie, pracuję dla rządu.
Jej usta drgnęły. Reagowała z opóźnieniem.
Nie sądzę. Przykro mi, jestem zajęta.
Brwi natręta zmarszczyły się lekko, a jego usta ułożyły w wyraz udawanego smutku. Brakowało mu tylko cebuli podstawionej pod nos, aby zaczął rzewnie płakać nad swoim losem.
— Doprawdy? A może...
Seiji podniosła się z wysokiego krzesła i z szybkim, byle jakim „przepraszam” przeszła obok mężczyzny. Jednak w chwili, w której zamierzała podejść bliżej (usiąść przy stoliku obok lub wmieszać się w tłum tańczący przy ścianie, w zasadzie była w stanie działać z planu do planu, byle znaleźć się tuż obok) swojego celu, na jej ramieniu zakleszczyła się łapa, której nawet stalowe mięśnie androida nie były w stanie przezwyciężyć. Naraz cały plener zawirował, a Seiji została obrócona o niemal sto osiemdziesiąt stopni.
— Hola! — warknął niedoszły podrywacz, szarpiąc ją mocniej za pochwycony bark. — Jeszcze z tobą nie skończyłem! Czy ty w ogóle wiesz z kim rozmawiasz?!
Kilka głów obróciło się w stronę zamieszania, ale kiedy z powykrzywianych w rozdrażnieniu ust wyrwało się: „jestem oficerem S.SPEC!” oczy reporterki zabłysły jak szafiry.
                                         
Reia
Upadły anioł
Reia
Upadły anioł
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach