Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 8 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 31.05.18 17:38  •  Stara Chatka - Page 8 Empty Re: Stara Chatka
Stara Chatka - Page 8 BcBUAYU

Słońce wisiało na niebieskim, niemalże kompletnie czystym od chmur nieboskłonie, zsyłając na pokiereszowane, zdewastowane ziemie Desperacji swoje palące, gorące jęzory upału. Lekki tylko i ciepły na dodatek wiaterek zdawał się przynosić znikome zbawienie wszelkim stworzeniom przemykającym przez tenże cichy, zalany flautą zakątek, a nie było ich akurat w momencie tym nazbyt wiele. Jedną z istot, jakie zawitały w skromne progi tego miejsca była blondwłosa (ex)Łowczyni, która to poszukiwała spokojnego, pozbawionego potencjalnego zagrożenia punktu, ażeby to doprowadzić się do jako takiego porządku i zająć się obrażeniami otrzymanymi podczas ostatniej pasjonującej, odbywającej się głęboko pod ziemią wyprawy. Po tym, jak jakiś czas już temu czmychnęła z Miasta 3, Karyuu natrafiła na nastoletnią, łkającą niewiastę, która - ujrzawszy jej szkarłatne, zdradzające jej rasę ślepia - poczęła błagać ją o pomoc w odnalezieniu jej zaginionej siostry. Kobieta wspomniana wybrała się na poszukiwanie skarbów w celu zapewnienia sobie i rodzeństwu lepszego bytu, jednakże z przygody tej już nigdy nie powróciła - padła ofiarą Króla Groty, którego Karyuudo i dwie jeszcze osoby zmuszone były w samoobronie własnej zamordować. I udało im się, lecz nie bez kosztów - stłuczone żebra i palec, jak również zwichnięty nadgarstek były jej nagrodami za wzięcie udziału w tejże potyczce. Przeszedłszy przez pomieszczenie wypełnione najróżniejszej maści, cudownymi skarbami - i wziąwszy z niego czarny, wyposażony w kaptur płaszcz podróżny na wymianę swojego poszarpanego i uszkodzonego - oraz wygramoliwszy się z odmętów jaskini, (ex)Łowczyni zerknęła tylko na oddalających się bliźniaków i ruszyła bez słowa w swoją stronę.

Ciekawe, czy wszystko u nich...

Potrząsnęła lekko głową, zaraz jednak wstrzymując gwałtownie oddech z powodu nagłych, nawiedzających ją zawrotów i zalążków bólu lokujących się radośnie w jej czole. Wypuściła wolno powietrze z płuc, opierając się barkiem o pokryty chropowatą korą pień w miarę wysokiego drzewa i przymykając na kilka sekund nieco piekące, zmęczone oczy. Niedługo po tym, jak opuściła tę przeklętą, zamieszkałą przez martwego już Króla grotę i ponownie rzuciła się w objęcia swojego ulubionego zajęcia - czyli maszerowania przez tereny jakże raźnej Desperacji - to czuć zaczęła wyczerpanie wciskające się nachalnie w kości oraz mięśnie, bóle wgryzające się w stawy, osłabienie ciążące na ramionach niby tonowe głazy i doświadczać poczęła chwilowych, kompletnie przypadkowych momentów omdlenia. Na szczęście nie zemdlała jeszcze ani razu, przed każdą taką możliwością zatrzymując się, przysiadając lub przykucając i wolno, głęboko oddychając. Przygoda w stosunkowo zapomnianej już, opanowanej przez naturę oraz osnutej pięknymi mitami świątyni musiała dopalić jej mocniej, niż na początku sądziła, skoro organizm jej buntuje się aż do takiego stopnia, jak to aktualnie się działo. Z tegoż względu znaleźć musiała jakiś miły, w miarę przyjazny zakątek i dać swojemu obitemu, pokaleczonemu ciału - jak i umysłowi. Tyle wspomnień uderzających ją jak pięści odziane w stalowe rękawice, tyle przebłysków przebijających jej serce ostrymi grotami, tyle podobieństw do przeszłych, straconych czasów... - odpocząć.

Odetchnęła niespiesznie, do samiutkiego końca i dopiero wtedy uchyliła ciężkie niczym ołów powieki, spojrzenie słabo się koncentrujące - no dalej, tam, patrz, dokładnie! - zwracając ku pojedynczemu, samotnie stojącemu tu budyneczkowi. Otoczony marną, wyschniętą roślinnością i kilkoma drzewami nie prezentował się jakoś masakrycznie zachęcająco, lecz był to idealny punkt przejściowy; świetne miejsce na złapanie życiodajnego oddechu i odsapnięcie pomiędzy jedną podróżą a drugą. Karyuu odepchnęła się ostrożnie od konara, o który to dalej się opierała i ruszyła lekko chwiejnym, niestabilnym krokiem do wejścia. Coraz bliżej jej było do punktu kulminacyjnego, który mógł skończyć się dla niej tragicznie w przypadku, gdyby dalej znajdowała się gdzieś tam pośród niebezpiecznej dziczy, bez jakiejkolwiek osłony, bez możliwości skrycia się gdzieś i przez chwilkę chociaż odpoczęcia. Zerknęła przezornie i skrycie do środka chatki, a nie dopatrzywszy się tam nikogo, przekroczyła wreszcie próg i zamknęła za sobą nadgryzione przez wiele czynników drzwi. Podziurawiony dach i luźne deski nie napawały może ogromnym optymizmem, a wnętrze budyneczku ziało pustką i brakiem wyposażenia, lecz lepsze to było niż nic.

Rozejrzała się raz jeszcze dookoła, ściągając z pleców łopatę i wyciągając zza pasa maczetę, ażeby nie przeszkadzały jej one w tej namiastce odpoczynku, jaką miała zamiar tu zaczerpnąć. Usiadła ciężko - upadła prawie - pod najlepiej zachowanym, najstabilniej wyglądającym kawałkiem ściany, bronie dzierżone kładąc po swojej lewej stronie i ściągając zdobyty w grocie, ciekawy płaszcz podróżny. Złożyła go troszkę kalecznie i niedbale, tobołek ten mięciutki kładąc sobie za plecy i z ulgą głęboką, orzeźwiającą wzdychając. Nim dane jej było osunąć się w słodką, lepką nieświadomość i zawitać do Krainy Bzu, Karyuu zdecydowała się dokonać krótkim, mało sprawnych oględzin nadgarstka, palca i żeber. Nie była Medykiem czy Lekarzem, nie znała się też jakoś specjalnie na pierwszej pomocy - a przydałoby jej się to podczas jej wędrówek po Desperacji - toteż ciężko jej było cokolwiek wywnioskować z własnych obrażeń i jakoś im zaradzić. Zmarszczyła jasne brewki, muskając bladymi, trzęsącymi się palcami skórę na zwichniętym nadgarstku i zastanawiając się nad tym, co powinna teraz uczynić. Jakaś pomoc by się tu przydała - ogromnie - ale... do kogo miała się po nią zwrócić?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.06.18 23:20  •  Stara Chatka - Page 8 Empty Re: Stara Chatka
Podłoga cicho, niespokojnie skrzypnęła przyjmując na siebie ten niewielki ciężar w postaci drobnej anielicy. Wkroczyła do pomieszczenia, taszcząc ze sobą torbę wyglądającą na dość ciężką, i tylko bóg wiedzieć co ona tak naprawdę tam trzymała. Z niewinnym uśmiechem zamierzała poszukać i tutaj jakiś ciekawych znalezisk, ale zamiast tego dostrzegła nieznajomą dziewczynę. Momentalnie zatrzymała się i uniosła obie dłonie do góry w geście poddania. Nie miała pojęcia, że ktoś tutaj jest. Z jej informacji chatka powinna stać opustoszała, i to od bardzo dawna. Znaczy się, oczywiście zawsze pozostawała ta kwestia niebezpieczeństwa, że jednak może się na kogoś napatoczyć, ale do tej pory jej "wycieczki" zazwyczaj kończyły się bez jakichkolwiek nieprzyjemnych niespodzianek.
A tutaj taki klops.
- Ja... przepraszam bardzo, ale nie wiedziałam, że ktoś tutaj mieszka. - zaczęła cicho, prawie nie stukając się w czoło. Przecież zawsze mogla wpierw zapukać a potem się upewnić, że nikogo nie ma. Najwyżej, o ile wyjdzie z tego cała, w przyszłości zacznie stosować tę zasadę. Tak będzie bezpieczniej.
Gdzieś w oddali dało się słyszeć drapanie. To zapewne Nero kręci się w okolicy. Niedobrze. Jeżeli wyczuje, że dziewczynka jest w niebezpieczeństwie, nawet jeżeli faktycznie w nim nie była, to bardziej niż prawdopodobne było to, że zaatakuje. A co jak co, ale Ev walki chciała uniknąć najbardziej jak tylko się dało. Nienawidziła niepotrzebnego rozlewu krwi. Nieważne czyja to krew była.
- Nie chciałam zakłócać pani spokoju. - dodała po chwili, niepozornie stawiając jedną stopę do tyłu, chcąc powoli i bezpiecznie ewakuować się z tego miejsca.
- To ja... to ja już sobie pójd-- wszystko okej? - dłonie nieco osunęły się, choć nadal miała je na widoku. Wzrok jednak przemknął po widocznych obrażeniach dziewczyny. Co prawda nie wyglądała na umierającą, ale nędznie już na pewno.
- Mogę jakoś pomóc?
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.18 12:21  •  Stara Chatka - Page 8 Empty Re: Stara Chatka
Stara Chatka - Page 8 BcBUAYU

Opierając się o w miarę stabilną, acz nadszarpniętą czasem oraz przeróżnymi wydarzeniami ścianę, jasnowłosa niewiasta miała idealny widok na wejście do tejże pustej, zapuszczonej i przewiewnej chaty. Lecz wbrew temu faktowi nie dostrzegła od razu persony, która to postanowiła z uśmiechem niewinnym i lekkim duchem przekroczyć próg, wkraczając tym samym na niewielki obszar okupowany aktualnie przez (ex)Łowczynię. Zmęczenie ciążące coraz to silniej na jej barkach i powiekach niby tona ołowiu, jak również chwiejna i drżąca uwaga skierowana w większości na zwichnięty, pulsujący tępo nadgarstek sprawiły, że dopiero w chwili, gdy nieznajoma przemówiła, to Karyuu zarejestrowała w ogóle to, że ona tutaj jest; że wkroczyła do tego samotnie figurującego w widmowej wręcz okolicy domku; że przybyła tu ledwo ułamek czasu po tym, jak czerwonooka w pomieszczeniu tym obskurnym i spartańsko urządzonym się rozgościła. Cicho wypowiedziane, niemalże niesłyszalne zdanie wyrwało ją z jej otępiałego, odrętwiałego stanu, aczkolwiek tylko częściowo, szczątkowo i nie do końca, jako że wyczerpanie oraz wypalenie po ostatnich wydarzeniach coraz to bardziej ściągały ją ku słodkiej, czarnej otchłani zapomnienia.

Nic toteż dziwnego, że z opóźnieniem - które kosztować mogło ją doprawdy wiele w innej sytuacji - chwyciła za rękojeść leżącej po jej lewej stronie łopaty, prawie że natychmiast jednak zatrzymując się w bezruchu w celu złapania oddechu, który to utknął jej gdzieś w mostku. Nadgarstek i żebro, i wszystkie te różnokolorowe siniaki pokarały ją świeżą dawką bólu za próbę tak gwałtownego, nagłego poruszenia się, zagnieżdżając w serduszku Karyuu nowe, dorodne ziarenko potencjalnej paniki. Nie był to dla niej świetny, przyjemny moment, a taki, który dobitnie oraz brutalnie uświadomił ją, jak malutko szans miałaby na przeżycie wtedy, gdyby spotkałaby aktualnie kogoś agresywnego, wypełnionego łaknieniem mordu i krzywdzenia innych. Na calutkie szczęście wydawało się, iż kobieta stojąca w wejściu nie miała zamiaru rzucić się jej do szyi czy w jakiś inny sposób zaatakować, a jedynie zalać jej coraz mniej kontaktującą jaźń falą wyrazów. Część słów Nieznajomej zatraciło się w mgle spowijającej natrętnie myśli oraz szumie, jaki buzował w uchu jasnowłosej i dopiero ostatnie, krótkie pytanie dotarło do niej w miarę jasno, zrozumiale. Mrugnęła ociężale, opierając się z powrotem o ścianę zmiękczoną poduszką z płaszcza i spoglądając na wpół zamkniętymi, czerwonymi oczyma na Nieznajomą.
- ... nie wiem - wychrypiała, trzymając luźno, z nutą boleści za łopatę, którą niemalże nieświadomie wtargała na swoje uda. Nie znała się na medycynie na tyle, aby dokładnie ocenić swój stan; nie miała pojęcia o zdolnościach niespodziewanego gościa, jeśli chodzi o pomoc innym; nie wiedziała, jak sama zareaguje obecnie na jakiekolwiek próby kontaktu z inną personą, chociaż ta trzecia zagwozdka złagodzona była jej brakiem sił, zmęczeniem wgryzającym się w kości i bólem pulsującym w paru punktach. W tym momencie Karyuu miała najszczerszą ochotę zamknąć oczy i w końcu zasnąć, odpocząć, odetchnąć po tych wszystkich niedawnych, targających nerwy wybojach - nawet jeśli byłoby to wykonane w obecności Nieznajomej, a fakt ten wystarczająco wiele mówił o stopniu wycieńczenia, jaki męczył teraz Łowczynię.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.06.18 20:42  •  Stara Chatka - Page 8 Empty Re: Stara Chatka
Stan kobiety był opłakany, ale nie wyglądało to tak, jakby coś zagrażało jej życiu. Bardziej zmęczenie i osłabienie było namacalne. Z drugiej zaś strony Ev nie była medykiem i nie potrafiła ocenić tak dobrze cudzego stanu zdrowia jak Jekyll czy Nove, ale wiedziała, że bez względu na jej stan, mogła jej pomóc. Uśmiechnęła się do niej krzepiąco, robiąc powoli krok do przodu. Domyślała się, że nieznajoma jej nie ufa, dlatego też musiała zachować szczególną ostrożność i spróbować podejść do niej jak do dzikiego zwierzęcia. Ze spokojem, oraz słowami.
- Nic ci nie zrobię. - powiadomiła, ponownie postępując krok w jej kierunku.
- Spróbuję ci pomóc, dobrze? Spróbuj się zrelaksować. Jestem aniołem. - nie miała pojęcia, czy zdradzenie swojej przynależności rasowej coś pomoże, ale z doświadczenia wiedziała, że taka informacja potrafiła nieco uspokoić. W końcu większość aniołów spotykanych nawet na Desperacji była dobrych i nie niosła ze sobą jako takiego zagrożenia.
Kiedy znalazła się przy niej, uklęknęła przy niej i delikatnie wzięła jej dłoń, przy której widziała opuchnięcie i lekko uniosła. Spojrzała na nia ukradkiem, obdarzając promiennym uśmiechem niewinnej istoty.
- Jak masz na imię? Ja jestem Eve. Miło mi cię poznać. Zaraz poczujesz ulgę. - szepnęła, a spomiędzy jej palców błysnęło jasne światło. Światło, które niosło ze sobą przyjemne uczucie ciepła i zabierało ból oraz rany. Gdy skończyła z dłonią, dotknęła jej policzka, gdzie kwitnął paskudny siniak, którego również się pozbyła.
Moc ją wykańczała, ale czuła, że ma jeszcze trochę mocy, by pomóc dziewczynie. Ale nie wiedziała gdzie dalej skierować swoje dłonie.
- Gdzieś jeszcze cię boli? - zapytała cicho, wciąż się uśmiechając, nie chcąc jej spłoszyć. Chciała tylko pomóc. Do tego w końcu została stworzona.
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.07.18 21:38  •  Stara Chatka - Page 8 Empty Re: Stara Chatka
Stara Chatka - Page 8 BcBUAYU

Mimo że czuła się niby przeżuta i wypluta przez jakieś wielkie, śliniące się potwornie stworzenie, to stan jej nie był ani krytyczny, ani też jakoś masakrycznie poważny. Taki stałby się dopiero wtedy, gdyby w obecnej swej sytuacji natknęła się na kogoś agresywnego, nieprzyjaznego lub żądnego słodkiej, bordowej krwi, lecz na calutkie szczęście nie ledwo kontrolująca się bestia czy głodne, terytorialne monstrum wkroczyło do opuszczonej, podniszczonej chatki, tylko nieznajoma jasnowłosej Anielica. Drgnęła, gdy ta podeszła do niej powoli oraz ostrożnie, jak do zaszczutego w ciasny kąt, zranionego dotkliwie i znajdującego się na krawędzi przepaści paniki zwierzęcia, obserwując spod na wpół przymkniętych powiek każdy jej, najmniejszy nawet ruch. Spokojne zachowanie - a przynajmniej na powierzchni, (ex)Łowczyni nie miała bladego pojęcia, co działo się w umyśle tajemniczej persony i nie miała nawet aktualnie sił na próby odgadnięcia tego - sparowane z łagodnymi słowami rozluźniły delikatnie, leciutko jej i tak już wypalone zmęczeniem nerwy, lecz kiedy kobieta zdradziła swą przynależność do Skrzydlatych, czerwone jak zmętniałe rubiny ślepia otworzyły się gwałtownie, nagle.

Nie poderwała się do pionu, nie ruszyła się z miejsca, lecz skuliła się nieco bardziej w sobie i zacisnęła tę nieopuchniętą - jako że ta z uszkodzonym nadgarstkiem chwycona została przez przyklękującą przy niej teraz Anielicę - rękę na rękojeści swojej ukochanej, spoczywającej na jej udach łopaty. Szum i wyczerpanie siłą odepchnęła na bok - chociaż dalej buczały jej przy uchu, dalej dźgały ją w mięśnie i wpijały się w kark oraz barki zakrzywionymi zębiskami, dalej wstrzykiwały w żyły tysiące ton niemożliwego do kompletnego zignorowania ołowiu - starając się skupić za wszelką cenę na dobrotliwej, szepczącej nieznajomej. Anielica. Pamiętała taką jedną, która czekała do ostatniego momentu, nim och jakże łaskawie zdecydowała się zainterweniować podczas nieciekawej, brutalnej akcji w Barze, mimo że mogła uczynić to o wiele wcześniej i uniknąć w ten sposób tych niepotrzebnych, biednych ofiar. W dalszym ciągu wspomnienie to pozostawiało gorzki posmak na języku Karyuu, który próbowała teraz przezwyciężyć i odsunąć w czarne, ciemne zakamarki jaźni. Nie miała w zwyczaju oceniać kogoś po jego rasie, nawet jeśli inny jej przedstawiciel splamił jej obraz w oczach (ex)Łowczyni, toteż i w obecnej chwili odetchnęła płytko - na tyle, na ile mogła, tak naprawdę - oraz zamknęła oczy w wyrazie tymczasowego, szklanego zaufania.

Kruche światło, dotyk podobny muśnięciu motylich skrzydeł, przyjemne ciepło i umykający z podkulonym ogonem ból spadły na nią niczym śnieżna lawina na środku upalnej, pozbawionej wody pustyni, wyrywając z jej gardła ciche, urwane westchnięcie ulgi. Dotyk na policzku zaskoczył ją, wyrywając ją z pogłębiającego się z każdym momentem letargu wycieńczenia i wrzucając ją brutalnie z powrotem do rzeczywistego świata, zmuszając ją tym samym do uchylenia powiek i ponownego spojrzenia na Anielicę. Na calutkie szczęście nie zareagowała agresywnie - nie miała na to sił - cofając się tylko odruchowo z dala od wyciągniętej ku jej twarzy dłoni - nie zachodząc jednak daleko z powodu tego, iż opierała się o podniszczoną ścianę chatki - i dopiero po chwili orientując się, że jeszcze nie tak dawno naznaczony siniakiem policzek nie pulsował już ostrym, gryzącym bólem. Mrugnęła powoli, leniwie, ledwo słysząc wyrazy wydobywające się spomiędzy usteczek Skrzydlatej i nieskładnie, kalecznie zlepiając je w mętną całość.
- Żebra - wychrypiała niemal niedosłyszalnie, po czym mrugnęła raz jeszcze i chwyciła lekko, słabiutko dłoń Eve, tę będącą przy jej policzku, swoją dopiero co uleczoną. - Karyuudo - przedstawiła się, ponieważ tak chyba powinno się robić wtedy, kiedy ktoś inny podaje ci swoje imię... prawda? Wszystko było takie zamglone, niewyraźne i ciężkie do złapania myślami, że jasnowłosa poczynała mieć wątpliwości odnośnie tego, czy wszystko to w ogóle się obecnie działo; czy osóbka ta jej pomagającą była rzeczywista i prawdziwa.

Miała nadzieję, że tak.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.07.18 22:33  •  Stara Chatka - Page 8 Empty Re: Stara Chatka
Uśmiechnęła się do niej pokrzepiająco. Była szczęśliwa, że dziewczyna jej zaufała w kwestii pomocy. Zwłaszcza tutaj, na Desperacji, każdy do każdego podchodził z dystansem, z agresją i nienawiścią. Sama ta myśl smuciła anielicę, która wierzyła, że jest jeszcze nadzieja, by każdy z każdym żył w zgodzie. Uparcie do tego dążyła, szerząc dookoła swoją dobroć i ciepło. Pomagała, ile mogła. Chociaż tyle chciała zrobić dla biednych dusz Desperacji.
Delikatnie dotknęła wskazanego miejsca, o którym poinformowała ją jasnowłosa, i tutaj również użyła swojej mocy, lecząc złamanie czy też obicie żeber. Trwało to chwilę, ale wystarczyło, by po bólu nie było już ani śladu. Gdy zajęła się wszystkimi ranami dziewczyny, odsapnęła odsuwając się nieco od niej, chcąc zwrócić dziewczynie jej przestrzeń osobistą. Sama oparła się o drewnianą ścianę i spojrzała przed siebie czując zmęczenie po użyciu mocy. Ale była szczęśliwa, bo ocaliła chociaż jedno istnienie.
- Lepiej się czujesz? - zagadnęła ją, odwracając głowę, by spojrzeć na jej profil.
- Siły powinny wnet wrócić, ale niestety, nie jestem w stanie nic poradzić na zmęczenie. Jedynie mogę zaoferować siebie, że będę stała na straży, by nic ci się nie stało, a ty możesz spróbować się przespać. Mogę pomóc ci w zaśnięciu. - dodała wesoło, ale nie zdradzała do końca swoich wszystkich mocy. Przynależność do Psów oraz mieszkanie pod jednym dachem z Growem nauczyło ją, żeby czasami lepiej trzymać język za zębami. Mimo wszystko, mimo jej wiary w ludzi i wymordowanych, zdawała sobie sprawę, że takie informacje mogą zostać wykorzystane nie tylko przeciwko niej samej, ale również innym, tym jej ukochanym Psom.
Wygładziła dłońmi skrawek materiału swojej bluzy, odwracając wreszcie wzrok od dziewczyny, nie chcąc być zbyt nachalną.
- Co ci się właściwie stało? Ktoś cię zaatakował? - zagadnęła, nie mogąc od razu iść z racji swojego osłabienia. Musiała chwilę odczekać. A co jest lepsze, od swobodnej rozmowy?
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.07.18 22:18  •  Stara Chatka - Page 8 Empty Re: Stara Chatka
Stara Chatka - Page 8 BcBUAYU

Niestety na Desperacji mało kiedy natykało się na persony przyjazne, bezinteresownie pomocne bądź chociażby neutralne, o wiele częściej natrafiając na jednostki agresywne, łaknące rozlewu krwi lub lubujące się w sianiu zamętu, chaosu oraz mordu. Na ziemiach tych panowała silnie odwieczna, brutalna i podkręcona przez Wirus zasada Przetrwa najsilniejszy, spychając skutecznie słabsze, nieposiadające bojowych zdolności albo też mając je rozwinięte na jako takim tylko poziomie osoby do obskurnych, rozsianych po całej Desperacji wioseczek, obozów i luźnych, chwiejnych, średnio lojalnych społeczności. W grupie, bowiem, bezpieczniej jest dla nich, lepiej i łatwiej do przetrwania na tychże surowych, niewybaczających błędów obszarach, chociaż Karyuu i tak sądziła, że gdyby jakieś problemy poważne pojawiły się w takiej "mieścinie" zamieszkałej przez liche, marne persony - a nawet i te mocarniejsze, obdarzone cudownymi mocami i obwieszonymi kolorowymi artefaktami - to niejedna z nich patrzyłaby tylko na swój zysk, swoje przeżycie, swój interes. A może po prostu trudno jest jej sobie wyobrazić kryzysową, piekielnie ciężką sytuację, w której wszyscy by współpracowali, działali razem, starali się rozwiązać trapiącą ich trudność bądź poradzić sobie z nagłym niebezpieczeństwem wspólnie.

Uśmiech nieznajomej - Eve ma na imię, powinna skupić się chociaż odrobinę i to zapamiętać - był zadziwiająco kojący, działając na zszargane, ledwo trzymające się kupy nerwy jasnowłosej niby niebiański, ciepły balsam. Rozdarcie zawitało wtem w jej sercu, ponieważ z jednej strony nie ufała Skrzydlatej - nie mogła od tak zapomnieć tych wszystkich samotnie spędzonych lat, tych zdrad i konfliktów, i Giri'ego - z drugiej jednakże ta uleczyła ją oraz zaoferowała trzymać straż podczas gdy ona sama miała odpocząć, przespać się, odsapnąć. Przetarła wierzchem dłoni prawe oko, przyglądając się zmęczonym wzrokiem swojej aktualnej towarzyszce rozmowy i próbując za wszelką cenę nie przegapić niczego ważnego, istotnego i kluczowego - a nie było to łatwe, zważywszy na wyczerpanie spowijające mgłą jej myśli i nie pozwalające w pełni, na sto procent się skupić. Mimo tej niedogodności i zaćmionego postrzegania nie mogła nie zauważyć, że Anielica opierająca się obecnie o ścianę obok niej nie wyglądała już na tak pełną sił, jak w momencie wkroczenia do chatki. Nutka zmęczenia wkradła się do drobnej postury i wślizgnęła pomiędzy wesołe słowa, na co Karyuu drgnęła z poczuciem winy zalęgającym się na dnie żołądka niczym ciężki, nieprzyjemny blok lodu.

- ... dziękuję - wyszeptała niepewnie, odwracając spojrzenie od Eve i chowając praktycznie pół twarzy w swoim zadziwiająco dalej białym, miękkim szaliku. Przy okazji zatopiła w połach tegoż śnieżnego materiału swoją lewą dłoń, coby Skrzydlata nie dojrzała prowizorycznie usztywnionego, stłuczonego palca - nie zamierzała nadużywać zaoferowanego wsparcia i leczenia, tym bardziej, jeśli osłabiało to Anielicę. Nie wspominając o fakcie, że w razie co preferowała mieć mniejszą kwotę do zapłacenia za udzielone jej usługi; drobniejszy dług do spłacenia za poskładanie jej pokiereszowanego ciała do w miarę porządnego, zdatnego do dalszej wędrówki stanu. - Szukałam w jaskini pewnej kobiety, lecz trafiłam na monstrum tam panujące - odpowiedziała na pytanie Eve krótko i zwięźle, nie będąc przyzwyczajoną - już nie - do snucia heroicznych historyjek, opowiadania o przeróżnych swoich wyczynach czy najzwyklejszego, normalnego rozmawiania z drugą osobą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.18 21:57  •  Stara Chatka - Page 8 Empty Re: Stara Chatka
Skinęła z uśmiechem głową słysząc podziękowania. Lubiła to. Lubiła spieszyć innym na ratunek. Nie miała siły i wytrzymałości jak inni, ale posiadała inne zdolności, którymi chętnie się dzieliła. Na tyle, na ile oczywiście mogła. Podciągnęła bardziej nogi pod siebie i zerknęła ukradkiem na jasnowłosą, chcąc pokrótce ocenić jej stan. Wydawało się, że jest już dobrze, o ile oczywiście nie liczyć zmęczenia, które wręcz wylewało się z niej.
- Musisz bardziej uważać. Co to za kobieta? Może mogłabym ci jakoś pomóc? - zagadnęła. Co prawda Ev nie miała jakiś wielkich kontaktów, ale zawsze mogła coś wiedzieć, ewentualnie dopytać się. Wyprostowała nagle nogi i klepnęła swoje kolana, promieniejąc uśmiechem.
- Połóż głowę. Pomogę ci zasnąć i odpocząć. - powiedziała radośnie. Miała nadzieję, że dziewczyna nie będzie doszukiwała się w jej poczynaniach czegoś ukrytego. Ev to Ev. Wszystko robiła z czystego i dobrego serca, chcąc jedynie pomagać każdemu dookoła. Zwłaszcza teraz, kiedy sama musiała jeszcze trochę posiedzieć, aby zregenerować siły, a to mogło potrwać z godzinę, jak nie kapkę więcej, dlatego też czemu nie wykorzystać tego w jakimś pożytecznym celu?
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.07.18 12:51  •  Stara Chatka - Page 8 Empty Re: Stara Chatka
Stara Chatka - Page 8 BcBUAYU

Gorzki, chwilowy uśmiech zagościł na bladej twarzy jasnowłosej, lecz był on niedostrzegalny dla reszty świata przez fakt, że dolna połowa jej twarzy schowana była w objęciach białego, miękkiego szala. Doskonale widoczna, jednakże, była delikatna, pełna boleści iskierka, jaka zamigotała chwiejnie w jej szkarłatnych oczyskach.
- Szukałam jej na prośbę jej siostry, ale... pożarta została ona przez Króla Groty - odpowiedziała po ciągnącym się momencie, przymykając ciążące powieki i przypominając sobie chwilę, w której znalazła zakrwawione, rozszarpane ubrania i śliczny wisiorek należące do zamordowanej, zjedzonej kobiety. Przez myśl przemknęło jej jeszcze to, że przydałoby się poinformować zleceniodawczynię niedawnej, pechowej misji o losie jej starszego rodzeństwa - w końcu wynajęta została do odszukania tejże persony, a to, że znalazła ją nieżywą to był już szczegół. Duży i ciążący, i przygniatający, ale jednak. Odetchnęła, otwierając piekące nieco oczy i zerkając na wydawać by się mogło bezinteresowną, niebiańsko miłą Skrzydlatą.

Doprawdy dziwem i cudem zarazem było natknąć się na kogoś takiego na surowych, niebezpiecznych terenach Desperacji - aż trudno było uwierzyć w obecność Eve; w to, że siedzi tuż koło niej i oferuje jej nie tyle pomoc medyczną, ale i szansę na w miarę spokojny, objęty jej strażą odpoczynek. Przygryzła dolną wargę, zastanawiając się nad zaproponowaną jej ofertą, aby wreszcie postawić wszystko na jedną szalę i skorzystać z tej niebywałej szansy na chociażby trochę bezstresowe odsapnięcie. Chwyciła za zwinięty w kostkę-poduszkę płaszcz i podała go Anielicy, odrobinę sztywno i niepewnie, i bez doświadczenia na tym polu.
- Żeby Ci było wygodniej... - powiedziała cicho i z chrypką barwiącą ton, po czym bez dalszych słów zniżyła się do poziomu i położyła głowę na kolanach Eve. Zrobiła to z nutką zawahania, jakby oferta miała zostać zaraz oraz natychmiast cofnięta i anulowana, i może nawet unieważniona ze śmiechem wyśmiewczym i szyderczym, ale mimo wszystko podjęła się tegoż ryzyka. To idealnie pokazywało fakt, jak bardzo zmęczona i łaknąca spokojnego, relaksującego odpoczynku Karyuu była.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.07.18 22:30  •  Stara Chatka - Page 8 Empty Re: Stara Chatka
Obdarzyła ją ciepłym uśmiechem, kiedy ta wreszcie zgodziła się ułożyć na jej kolanach, choć nieco kościstych, i pozwoliła sobie na odpoczynek. Ev cieszyła się, że nieznajoma obdarzyła ją tym gramem zaufania. W końcu na Desperacji nie każdy zgadzał się odsłonić w najbardziej możliwy sposób, jakim był sen. Dlatego tym bardziej takie jej posunięcie ucieszyło jasnowłosą anielicę.
Z wdzięcznością przyjęła prowizoryczną poduszkę, wsuwając ją sobie zza plecy, ażeby wygodnie się oprzeć o ścianę, a następnie wsunęła delikatną dłoń na czoło kobiety i delikatnie ją pogłaskała.
- Spokojnie. Sprawię, że będziesz miała dobre sny. - powiedziała cicho, a następnie zaczęła delikatnie oddziaływać swoją mocą na kobietę. Powoli, niespiesznie, pomagała jej zapaść w spokojny sen, a potem za pomocą kontroli snów zesłała na nią naprawdę odprężający i po prostu dobry sen, pozbawiony jakichkolwiek koszmarów czy złych myśli. Dzięki temu dziewczyna będzie w stanie odpocząć i zregenerować utracone siły. A dzięki temu szybciej dojdzie do siebie. Rzeczywistość na Desperacji była okrutna, dlatego też chociaż podczas snu można uciec w krainę fantazji i marzeń. I tego właśnie życzyła jej.

Kontrola snów 1/3
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.07.18 13:15  •  Stara Chatka - Page 8 Empty Re: Stara Chatka
Stara Chatka - Page 8 BcBUAYU

Wzdrygnęła się niekontrolowanie i skuliła mimowolnie, odczuwszy na czole niespodziany, obcy dotyk delikatnej, drobnej dłoni - kiedy był ostatni raz, jak ktoś zaoferował jej tak miły, pozornie zwykły i jakże ludzki gest? Latami mogła spokojnie to przeliczyć, co samo w sobie było przerażająco, okropnie smutne - nawet, a może zwłaszcza, dla niej samej. Uwaga jej stosunkowo szybko odwrócona została od tego melancholijnego w odczuciu, napawającego tęsknotą głaskania przez słowa Skrzydlatej, w odpowiedzi na które (ex)Łowczyni parsknęłaby gdyby była kimś innym i posiadała innych charakter. Nie było to bowiem łatwe, zrelaksowanie się na tyle, aby usnąć; żeby pogrążyć się w słodkiej i regenerującej siły Kranie Bzu; zapaść się do tego zawieszonego w nicości pomieszczenia obwieszonego obrazami przedstawiającymi przyjazne, uśmiechające się twarze. Karyuu nie zwykła sypiać dużo oraz długo i nie było to spowodowane tylko tym, że na Desperacji czynność ta mogła doprowadzić do jej zguby, ale też faktem, iż przeszłość prześladowała ją na niemalże każdym kroku. Wszystkie te osoby, które pochłonęła żarłoczna, nienasycona gleba; wszystkie te czyny, które splamiły jej ręce lepkim, metalicznie pachnącym szkarłatem; wszystkie te sytuacje i wydarzenia obsypane grubą, szorstką warstwą soli śledziły ją nieustannie, nawiedzały ją w lustrze, odwiedzały w gorzkich i szarpiących za serce koszmarach. Dobre sny? To było coś, czego od dawien dawna nie było jej dane doświadczyć oraz zasmakować; luksus niedostępny dla niej, zbyt drogi do pozyskania i ustawiony na zawieszonej pod sufitem, niemożliwej do dosięgnięcia półce.

A jednak...

Dawne, wesołe, cudowne dni zamajaczyły, zadrgały radośnie w jej snach chwiejnymi oraz przewijającymi się niby nieskładny film klatkami - te, podczas których biegała i skakała między blokami Miasta 3; prześlizgiwała się przez spokojne, utopione w harmonijnym zastoju dzielnice; siedziała na dachu i spoglądała beztrosko na bezchmurne sklepienie chroniącej ich kopuły, i dyskutowała raźnie oraz żywo z...
- Giri - wymamrotała, zaciskając naznaczoną bliznami, bladą pięść na swoim białym, ozdobionym złotą klamrą szalu. Nie słyszała wypowiadanych przez niego wyrazów, jego głos nie docierał do jej głuchych, utopionych w szumie wiatru uszu, ale nie było to jakoś specjalnie istotne, ponieważ najważniejszym był fakt, że siedział koło niej cały i zdrowy; że jego młodą, opaloną lekko twarz rozjaśniał szeroki i nieposkromiony, i tak dawno niewidziany uśmiech; że jej brat we wszystkim, prócz krwi był tuż obok niej i na wyciągnięcie ręki. Oddech utknął gdzieś głęboko w jej płucach, podczas gdy usta wykrzywiły się w tkniętym zarówno smutkiem, jak i czułością uśmiechu - przedarł się on przez warstwy objęć Morfeusza i odbił na pogrążonej we śnie twarzyczce Karyuu. Bez większego zastanowienia wychyliła się gwałtownie w jego stronę i przytuliła go najmocniej, jak tylko potrafiła, nie bacząc przy tym na jego zdumiony okrzyk i następujący po tym, zabarwiony zdziwieniem i przebijający się przez melodię podmuchów śmiech.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Stara Chatka - Page 8 Empty Re: Stara Chatka
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach