Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Aomame zachichotała cicho w odpowiedzi na komentarz o nieszczęsnym bracie ponętnej szatynki. Co jak co, ale ona rozumiała, az za dobrze jak to jest mieć irytującego brata, którego się jednak kocha. Niby kark by się mogło ukręcić, ale gdy tylko ktoś o nim coś źle mówi to pierwszy do odstrzału. No hej, tylko siostra ma prawo mówić źle o bracie, nie?
Pokręciła głową i przełożyła nogi pozwalając teraz, aby to lewa była na wierzchu prawej i nieco odetchnęła. Zaraz i tak jednak zrezygnowała i z tej pozy, aby wyprostować nogi. Trochę się dzisiaj nachodziły. Hah, na samą już wspominkę wydarzeń sprzed godziny szeroki uśmiech wypływał na usta Cedny. Chciałaby mieć ich więcej... pomyślała i popatrzyła z tajemniczym błyskiem w oku na Kokę.
- Taaaa, musimy trzymać się razem, baby. - Mruknęła w zamyśleniu kończąc zdanie angielskim słowem tak nagle wrzuconym do japońskiego dialogu. Czasami Rhoneranger zdarzało się (chociaż rzadko) mówić po angielsku, w ojczystym języku ojca.
Dopiero po kilku procentach alkoholu we krwi i takiej bliskości z Volkovą, Wiwerna zaczęła się bardziej przypatrywać jej detalom znajdując coraz więcej rzeczy jakie jej się podobały. Może i Rhoneranger mogła mieć bogata kartotekę chłopców, ale od dziewczynek również nie stroniła. Pech chciał jednak, aby gatunku pięknego zainteresowanego ta samą płcią, czy choćby i zabawą było znacząco mniej, a po wszystkich czystkach naturalnych na Desperacjii to tylko ze świecą szukać niezmutowanej, zadbanej kandydatki na stanowisko kochanki.
A taka Koka, dziewczyna miała w sobie to coś. Od samego początku spodobała się Cednie, ale bardziej w sensie zawodowym, niż osobistym. Teraz miała przynajmniej okazję się z dziewczyną nieco zapoznać i nie żałowała ani chwili na podziwianiu Rosjanki. Z uśmiechem na ustach powoli powiodła spojrzeniem za ręką Smoczycy, która powędrowała do jej włosów. - Heh... - Westchnęła i złapała za butelkę piwa, zerując ją już do samego końca. Odstawiła szkło na blat i z werwą odwróciła się do towarzyszki wyciągając rękę do jej twarzy. Delikatnie podstawiła palce lewej dłoni na jej boku szczęki i policzku, a kciukiem przejechała wręcz czule po dolnej wardze Volkovej intensywnie się w nią wpatrując z zadowoleniem.
Trochę czasu już minęło od kiedy ostatni raz była z kobietą. Ostatnimi czasy mężczyźni jej się dosyć znudzili, a ten dreszczyk emocji który się niedawno pojawił z łatwością popchnął Cednę w stronę ponownych "eksperymentów". Nie wiedziała, czy Koce to pasuje, czy nie, ale bez ostrzeżenia i jakiejkolwiek uwagi pocałowała ją kładąc drugą dłoń na boku jej szyi. Było to jednak rozeznanie w terenie, a nie autentyczny całus. Ced zatrzymała się na złączeniu ust i obserwowaniu reakcji Nadii. Zdziwi się? Odepchnie ją? Odskoczy? Odwazjemni? Rhoneranger aż ledwo co powstrzymywała uśmieszek na ustach myśląc o możliwościach. Nawet nie przejmowała się końcowym wynikiem tej akcji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

No właśnie, choć Nadia nie szczędziła bratu zgryźliwych komentarzy wprost czy za plecami, to rościła sobie wyłączne prawo do czynienia takowych. Ona jedna mogła być autorką jakichkolwiek słów oczerniających starszego i gdyby ktokolwiek próbował ją w tym zadaniu nadmiernie wyręczyć, skończyłby z kulką w łepetynie lub nożem w brzuchu, zależy co akurat Rosjance nawinęłoby się pod rękę. Więzi rodzinne to właśnie taka specyficzna sprawa; z zewnątrz mogło się wydawać, że dziewczyna naprawdę nie cierpi swojego krewniaka i najchętniej by się go pozbyła, kiedy w rzeczywistości nie wyobrażała sobie życia bez tego idioty.
Co oczywiście nie znaczy, że nie potrzebowała czasem przerwy od jego męczącego towarzystwa i irytującego sposobu bycia. Gdyby od czasu do czasu nie porozmawiała z kimś dojrzałym, pewnie sama zaczęłaby się cofać w rozwoju. To pewnie dlatego towarzystwo Wiwerny było tak przyjemnie kojące i sprawiało, że Volkova nie miała najmniejszej ochoty kończyć spotkania. Zresztą, miały jakieś pilne zajęcia, które wymagałyby zrealizowania już, teraz, natychmiast?
Nie.
A więc dajmy im nacieszyć się sobą nawzajem.
- Krasotka, gdzie twój śliczny uśmiech? - rzuciła, widząc zamyśloną minę Cedny. Usta samej Rosjanki wciąż zdobił lekko ironiczny, a jednak przyjemny uśmieszek, który zresztą od dłuższego czasu jej nie opuszczał. Dłoń wciąż leniwie obracała ciemnym pasemkiem włosów, co ku zadowoleniu Smoczycy zdawało się wywołać w drugiej kobiecie całkiem interesujący efekt. Ciche stuknięcie pustej butelki o blat stolika nie zwróciło niczyjej uwagi, czego pewnie większość zgromadzonych by pożałowała - gdyby tylko miała świadomość, jaka scena ich właśnie omija. Sama Koka tylko nieznacznie poszerzyła uśmiech, obserwując jakże pewną, a przy tym nad wyraz subtelną reakcję Rhoneranger. Czyż nie bawiły się w gierki już wystarczająco długo, by w końcu przejść do rzeczy?
Skoro to Wiwerna wykonała pierwszy ruch, Nadia jako dobra kompanka pozwoliła sobie w tej chwili na moment przejąć stery. Nie tracąc opanowania nachyliła się ku swojej towarzyszce i podjęła się rozpoczęcia właściwego pocałunku. Z początku ostrożnie, w kilka sekund zyskała nieco śmiałości. Jak w partii szachów, pierwsze poczynania to przecież tylko przestawianie pionków i badanie strategii drugiej osoby. Tak samo teraz Volkova, uważnie wypatrywała reakcji na swoje poczynania i dalszych sygnałów. Palec, który wcześniej obracał włosami Ced, teraz wraz ze swoimi towarzyszami wylądował na uchu byłej łowczyny, ledwie muskając opuszkami ciepłą skórę. Można by nawet stwierdzić - nieśmiało. Bądź co bądź to młodsza Smoczyca w tym duecie robiła za amatorkę, bo choć w swoim dwudziestoośmioletnim życiu zdarzyło jej się kilka romansów, tak miały one miejsce bardzo dawno no i żaden nie uwzględniał drugiej kobiety. Nic dziwnego, że nie mogła się doczekać, co będzie dalej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Kruczoczarne, idealnie wystylizowane brwi Cedny, które nigdy nie potrzebowały pielęgnacji tak nawiasem mówiąc, obecnie uniosły się do góry z lekkim zaskoczeniem. Co jak co, ale ona musiała się przyznać do tego, że wcale nie liczyła na wiele ze strony Rosjanki. Nie spodziewała się odwzajemnienia pocałunku, nawet jeśli jeszcze przed chwilą tak ochoczo ze sobą flirtowały, ale własnie w tym była cała rzecz. U kobiet czasami bardzo trudno wyczuć sytuację. Aomame miała z tym dwukrotne problemy biorąc pod uwagę, że bardzo często nie była w stanie stwierdzić jaka panuje atmosfera, albo ze przytłacza kogoś swoją osobą. Nigdy nie oczekuje za wiele. W tym wypadku kusiły ją myśli, że zawsze obserwowana z ubocza Koka, wyląduje pod jej sprawnymi rączkami mechanika, ale nigdy nie dawała swoim fantazjom stu procentowej szansy zaistnienia. Przyjacielska gadka, dziewczęca rozmowa, kobieca otwartość - tak, to było najbardziej możliwą opcją ze wszystkiego.
Nadia z pewnością, więc wyczuła, że Smolista została wzięta z zaskoczenia, przez co z początku nawet za wiele się nie ruszyła. Stan ten nie potrwał jednak długo, bo Ced nie potrafiła zwyczajnie być bierna, oj nieee... Po tych kilku błogich sekundach badania terenu przez Volkovą, Wiwerna uśmiechnęła się bardzo zadziornie, gdy ciągle ich wargi były połączone. Za moment jednak, gdy tylko w jej oczach rozpaliły się psotne ogniki, złapała drapieżnie dolną wargę partnerki swoimi ustami. W tym momencie jakby cała okolica przepadła w ciemnej pustce zostawiając kobiety same sobie, na tych mało wygodnych siedzeniach, przesiąknięte zapachem błota, broni palnej, alkoholu i pieczonego kurczaka. Jak dla Smolistej było to połączenie wręcz idealne, które idealnie komponowało się z miękkością ust Rosjanki. Pragnąc tylko pogłębić jeszcze bardziej pocałunki przesunęła dłonią z szyi na jej kark przyciągając ją do siebie bliżej. Przyjemne ciepło bijące z ciała Smoczycy było niesamowicie kojące dla kości Cedny. Chciała czuć go więcej, tak samo jak bezustannie smakować ust partnerki, ale ktoś kiedyś musiał zaczerpnąć tchu.
Aomame oderwała się na moment od Nadii, ale nie bez krótkiego pożegnania w postaci delikatnego pociągnięcia zębami jej wargi. Uśmiechnęła się z satysfakcją do Volkowej i przekręciła nieco głowę na bok z lekkim podziwem na nią patrząc. Pokiwała głową z uznaniem - No, nooo Koka - pozwoliła sobie na sadystycznie powolne oblizanie górnej wargi - nie spodziewałam się tego po koleżaneczce. - Zaśmiała się i przejechała palcami drugiej ręki po linii jej żuchwy zatrzymując się na podbródku. Ponownie przybliżyła twarz do niej, ale oparła się o jej czoło swoim przenikając jej śliczne oczęta swoim czarnym od soczewek wzrokiem. Gorący oddech Hydry drażnił z pewnością rozgrzane wargi Mózga. - Wydaje mi się, czy to twój pierwszy raz, kiedy całujesz dziewczynę, skarbie? - Spytała z nieukrywaną satysfakcją. Jeśli Ced okazałaby się jej pierwszą to napawała by się pewnie jeszcze większą dumą i zuchwałością, niż teraz.

No i co ty na to bejbe?! Hm?! ... xD tak wiem, strasznie długo musiałas na to czekać. Przepraszam
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wywołanie u słynącej ze swojego mocnego charakteru Ced zaskoczenia było całkiem... zaskakujące. Kto by pomyślał, że taka cicha woda jak Rosjanka będzie w stanie zbić z tropu samą Smolistą Hydrę? Ha, to był dopiero wyczyn godny wpisania do CV, gdyby na Desperacji ktokolwiek takowe honorował. Już samo poczucie swego rodzaju osiągnięcia wywołało u Nadii uniesienie jednego z kącików ust w delikatnym uśmieszku. Przez kilka fascynujących sekund mogła poczuć się jako siła dominująca, by już w chwilę potem oddać się pod bardziej doświadczone prowadzenie. Ktoś może powiedzieć: przecież nie była gimnazjalistką, żeby nie wiedzieć co i jak. Wprawdzie nie, ale różnica pomiędzy dotychczasowymi doświadczeniami a tym obecnym była wyraźnie wyczuwalna.
Na sali rozbrzmiało donośne gwizdnięcie, zapewne wywołane dostrzeżeniem poczynań obu Smoczyc przez kogoś w przybytku, ale przenikliwy dźwięk obił się o uszy Volkovej, nie powodując żadnej reakcji. W tej chwili jej zmysły były ukierunkowane tunelowo na jedną, konkretną osobę i to właśnie na niej zamierzała się skupiać. Jeżeli inni widzą w tym jakąś atrakcję - niech patrzą, jak chcą. Niech patrzą i zazdroszczą.
W momencie przerwania jakże miłych działań, nie pozwoliła sobie zostać zbyt daleko od towarzyszki. W brązowych oczach błyskały radosne ogniki, a brwi podskoczyły zaczepnie do góry i opadły równie szybko, nim dziewczyna pozwoliła sobie na krótkie sapnięcie śmiechem. - To dobrze - rzuciła, zaczepnie zadzierając nos do góry. - w końcu nie bywam przewidywalna, skarbeczku.
Dłoń, która dotychczas ledwie muskała opuszkami ucho Smolistej, teraz zanurkowała w czarnych włosach. Miękkie kosmyki zajęły miejsca między palcami Nadii, a ta mogła kciukiem przejechać po policzku koleżanki, gdy ich czoła się zetknęły.
- A to aż tak widać? - odparła, wyraźnie rozbawiona. Rzeczywiście ciekawe, czy podobny brak doświadczenia dało się wyczuć po tak krótkiej chwili, czy to może Cedna dysponowała jakimś specyficznym radarem. Fakt faktem, miała rację, co zresztą nie było dla Rosjanki żadną ujmą. - Przyznaję, żadna mnie do tej pory nie zainteresowała.
Do tej pory właściwie nie patrzyła na inne kobiety w taki sposób. Mogły być towarzyszkami rozmów, kompanami w zadaniach, może część z nich byłaby w stanie nazwać całkiem dobrymi koleżankami. Ale dopóki nie zetknęła się z tak interesującą osobowością jak ta tutaj, nie spodziewała się sama po sobie podobnej reakcji. Ale jakkolwiek była to dla niej nowość, nie żałowała podjętego ryzyka nawet przez sekundę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Oooo taaak. Zazdrościć mieli czego i to zdecydowanie. Goście lokalu z jasno gorejącą w oczach zawistnością wpatrywali się w obie panienki, niektórzy nawet oblizywali usta nie mogąc powstrzymać swych zbereźnych marzeń pod maską obojętności. Czuć było prawie że przytłaczający wzrok na parce, a wiele par oczu niemo błagało urodziwe dziewczyny o pozwolenie na... dołączenie? Włączenie się w zabawę? Wymienienie z chuderlawej partnerki na partnera pełnej klasy.
Aomame, dzięki swojemu charakterkowi, kompletnie zlewała obserwatorów nawet nie racząc ich choćby i przelotnym spojrzeniem. Miała przed sobą znacznie ciekawszy klejnot, który wydawał się tylko czekać na oszlifowanie w nowych kręgach życia. Na samą myśl nie mogła powstrzymać szerokiego uśmiechu wypełzającego na usta, który akurat idealnie skomponował się z z odpowiedzią rosjanki na jej zadane pytanie. Była równie zadziorna i nieprzewidywalna co sama Wiwerna, a równocześnie wydawała jej się być momentami bardzo urocza, co wywoływało w niej natychmiastową ochotę przytulenia i poczochrania młodziutkiej dziewczyny.
Przymrużyła oczy wypuszczając ze swojego gardła cichy pomruk brzmiący jak "mhmm". Uchyliła powieki wpatrując się w jej urzekające oczy przez nieco dłuższy moment, niż normalnie powinna, co poskutkowało kilkusekundową ciszą w podpitym towarzystwie. Pijaczyny klubu, widząc, że nic ciekawego się nie dzieje, wrócili do swoich spraw nie interesując się już zanadto kobietami.
Tymczasem Ced z maślanym wzrokiem zamruczała w usta Nadii.
- Bejbe, jakbyś miała tyle lat co ja, też byś potrafiła szybko stwierdzić. - Zaśmiała się krótko, po czym szybko skradła Volokvej kolejny pocałunek nie potrafiąc się oprzeć miękkości jej ust. Był to bardzo niewinny i krótki całus w usta, po którym Aomame odsunęła się trochę bardziej od Koki i wyciągnęła rękę w górę wołając pobliskiego kelnera. Chłopak o szczurowatej aparycji i to dosłownie zastrugał uszami z drugiego końca sali i odkrzyknął, że zaraz do nich podejdzie. Wykorzystując ten moment, Smolista ujęła ręce Smoczycy w swoje dłonie, złączyła ja i podniosła do swojej twarzy z bardzo psotnym uśmiechem gadziny, która pragnie skusić niewinną mysz w swoją pułapkę.
- Powiedz mi, Koka - omiotła oddechem dłonie dziewczyny - nie chciałabyś może znacznie bliżej poznać swojego nowego obiektu zainteresowań? - Wymruczała przeciągając słowa, po czym złożyła prawie szarmancki pocałunek na jej smukłych palcach. Karmazynowe oczy dezerterki jednak ciągle były zafiksowane na jednym punkcie - jej twarzy - nie przestając się w nią wpatrywać, ani przez sekundę. Miała ochotę się zabawić. Chciała się rozerwać, a alkohol, zwycięska walka i sama obecność Rosjanki wzbudzały w Cednie dawno niezaspokojone pragnienia. Chociaż było coś jeszcze. Nadia sama w sobie. Ona w dziwaczny sposób działała na Smolistą jak lampa na ćmę.
- C-coś p-podać? - Spytał po chwili szczurowaty kelner z definitywną wadą wymowy przez zza duże zęby.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Śmiesznie to brzmi, bo wyglądasz młodziej ode mnie - zarzuciła żartobliwie, gdy już nacieszyła się kolejnym słodkim całusem od Wiwerny. Interesujące, jak dobrze się czuły w swoim towarzystwie, mimo tak wielu różnic. Rzadko się zdarzało, by ktoś tak fizycznie pociągający był jeszcze dobrym partnerem w rozmowie, a i niezłym towarzyszem pracy. Trafiały jej się zawsze jednostki pod którymś względem wybrakowane, więc zapewne dlatego żaden z przelotnych romansów Rosjanki nie przerodził się w nic dłuższego, a nawet nie nadawał się na godny powtórzenia. Z tego zaś, co wyczuwała ze strony Smolistej, rodziła się szansa na niezwykle interesującą i owocną znajomość. W naturze Smoków nie leżały żadne długoterminowe zobowiązania, aczkolwiek czasami wieloletni sentyment przychodził sam z siebie. Czemu by więc zeń rezygnować? Jakieś wewnętrzne przeczucie podpowiadało Nadii, że nie będzie miała sobie za złe bliższego zapoznania się z koleżanką najemniczką.
Zerknęła na Wiwernę zaczepnie, markując na twarzy niezdecydowanie. Miała ochotę się nieco z kobietą podroczyć, tym bardziej, że Ced rzadko oddawała komukolwiek stery. Stąd z gardła złodziejki wydobył się przeciągły pomruk zastanowienia, przewróciła oczętami na wzór zawstydzonego dziewczątka, po czym wróciła wzrokiem do twarzy swojej towarzyszki i wbiła spojrzenie w jej przyciemnione tęczówki.
- Hmmm - zamruczała znów, pochylając się odrobinę w kierunku Rhoneranger i taksując ją od góry do dołu. Przekrzywiła nieco głowę, powoli przeciągnęła językiem po nieco przyschniętych już wargach, przedłużając ciszę o kolejne pełne napięcia sekundy.
- Normalnie odpowiedź brzmiałaby "nie" - odezwała się w końcu. - ale skoro rozchodzi się o ciebie, nie mogłabym odmówić.
Twarz Volkovej rozjaśnił pełen uroku uśmiech, który nie zniknął nawet wtedy, gdy przy stoliku pojawił się gryzoniowaty kelner. Nadia tylko zerknęła na niego z ukosa, nie chcąc zbytnio odrywać swojej uwagi od o wiele bardziej interesującej towarzyszki. Niestety, bar nie był najlepszym miejscem na dalsze bliższe zapoznawanie. Co prawda zarówno jedną jak i drugą kobietę nieszczególnie przejmowała obecność widowni, ale jednak sprawy między nimi miały pozostać między nimi - inaczej, ile byłyby warte? W dodatku wszyscy doskonale wiedzą, że za oglądanie pewnych rzeczy się słono płaci, a Smoczycy nie widział się desperacki wolontariat. Panowie mieli pecha, niech więc się z tym pogodzą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zmrużyła podejrzliwie oczy zaskoczona, że Rosjanka śmie jeszcze się zastanawiać nad podjęciem decyzji. Co też mogła rozważać w swojej główce ta gadzia złodziejka. Nad Cedną się nie zastanawiało, szczególnie, kiedy sama wychodziła z propozycją, co nie często się zdarzało. Zrozumiałaby, gdyby jeszcze Smoczyca była zaskoczona i zawstydzona jej propozycją, bo w końcu Smolista tak nagle z nią w sumie wyskoczyła bez wcześniejszego przygotowania psychicznego partnerki. Nie spędziły ze sobą za wiele czasu nawet. To, że się pobieżnie znały wcześniej z organizacji nic nie znaczyło, ale kto by tam liczył czas i skupiał się na powolnym budowaniu jakiejś głębokiej relacji, gdy za dwa dni można umrzeć. Cedna wyznawała zasadę - carpe diem od kiedy opuściła Łowców i nie miała zamiaru nie sięgać po dojrzałe owoce, kiedy były w jej zasięgu.
Że też ten owoc miał taki tupet drażnić się z jej ego, no.
Uniosła znacząco brwi do góry, ewidentnie zaskoczona pierwszą częścią jej wypowiedzi. Odetchnęła jednak szybko z ulgą, gdy koniec końców zdecydowała się na pomysł Aomame.
- Noooo, nie igraj tak ze mną Koka! - Skarciła ją, ale z rozbawionym uśmiechem wymalowanym na jej buźce. Kelner nareszcie się pojawił, a co za tym idzie, Cedna puściła dłonie partnerki i rzuciła my wyzywające spojrzenie. - Te, włochaty, chcemy się rozliczyć.
- O-o-o-oczywiś...
- I powiedz ty mi - zaczęła opierając się o stolik łokciami i przechylając do przodu - gdzie ja tutaj znajdę lokal odpowiedni do spędzenia nocy?
- Oh... emm... yyy - obrzucił obie kobiety zakłopotanym spojrzeniem - t-t-t-tuż za ry-ry-ry-rogiem jest-t-t-t mot-t-tel. Tam sssię możnnnnna zatrzymać-ć-ć.
- A więc postanowione! - Cedna uderzyła płaską dłonią w stół strasząc tym samym szczurka, a po chwili wyciągnęła z kieszeni płaszcza garść monet, które rzuciła na stół. Następnie złapała Nadię za rękę i wstała zachęcając ją do ruszenia własnej, zgrabnej pupy. - Idziemy, skarbie? Czy jednak nie jesteś pewna swojej decyzji? - zanim zdążyła się podnieść z siedziska, Rhoenranger nachyliła jej się do ucha wyszeptując pomrukiem - Bo zdajesz sobie sprawę, że potem nie będzie już odwrotu? - zagryzła delikatnie jej płatek uszny, a po chwili się wyprostowała czekając.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Co jak co, ale Rosjanka miała już swoje lata. Mogła być mniej oświadczenia w pewnych kwestiach niż starsza koleżanka, ale też nie była na poziomie nastolatki, która rumieni się ogniście pod wpływem spojrzenia znajomego z klasy. To już nie był ten etap, by miała się cofać pod naporem czyjejś silnej osobowości. Pozwalała się pokierować, to fakt, ale z zachowaniem własnych zasad. A jednym z niezbywalnych praw Koki było droczenie się ze wszystkim i wszystkimi, kwestionowanie cudzej dominacji nad sobą, choćby była ona skrajnie oczywista. Od samego początku oddawała Smolistej prowadzenie, jednak nie dopuszczała do otwartego przyznania się, że tak rzeczywiście jest. Szczególnie nie w obecności jakiegokolwiek, nawet dalekiego i niezamieszanego towarzystwa.
Poza tym, czemu by nie dać Cednie dodatkowego bodźca, by trochę bardziej się postarała o względy młodszej? Była ciekawa, jak daleko posunie się Wiwerna pod wpływem tych małych prowokacji i jakie przyniesie to skutki. W końcu apetyt nie tylko rośnie w miarę jedzenia, ale przede wszystkim wzmaga się znacznie, gdy wymarzone danie wymyka się spomiędzy palców.
Kiedy roztrzęsiony kelner podszedł do stolika, rzuciła mu z ukosa obojętne spojrzenie. Był tylko zbędną koniecznością na drodze do dalszych działań, więc nie poświęciła mu nic więcej poza konieczne minimum uwagi. Pozwoliła kobiecie wziąć się za rękę, a gdy ta nachyliła się z kolejnym komentarzem, pogłaskała lekko jej dłoń opuszkami palców.
- Kochana, masz mnie za tchórza? Ja się nie wycofuję - zamruczała, po czym podniosła się z kanapy i skierowała ku wyjściu. Pewnym ruchem pchnęła drzwi, wpuszczając do przybytku zimne powietrze. Chłód przenikał bezlitośnie przez warstwy ubrania, powodując u Volkovej gwałtowny dreszcz. W ciepłym pomieszczeniu zdążyła się już nieco zagrzać od zewnątrz i od środka, przez co różnica temperatur była mocniej odczuwalna.
Przydałoby się znaleźć wspomniany przez kelnera motel. Rozejrzała się po ulicy, próbując wykombinować, o który róg mogło chłopaczkowi chodzić. Szybko dostrzegła słabe światło wydobywające się z budynku po lewej, co sugerowało, że w środku coś się odbywa. Podeszła bliżej, nie wypuszczając swojej towarzyszki ani na chwilę. Z mniejszej odległości obie mogły bezproblemowo stwierdzić, że stoją przed wspomnianym motelem.
- No i mamy - stwierdziła z zadowoleniem. Przynajmniej nie musiały szukać daleko. Długa wędrówka w niskiej temperaturze nocy mogłaby zadziałać zbyt... studząco dla zapału obu kobiet, a tym sposobem napięcie nie miało szans opaść zbyt nisko. Wręcz przeciwnie, za każdą wybijającą sekundą Koka stawała się coraz bardziej zniecierpliwiona, by wreszcie znaleźć się z Wiwerną w upragnionym odosobnieniu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pokiwała z uznaniem dla towarzyszki głową. Dobrze. Bardzo dobrze. Wprawiało to Cednę w szampański nastrój gotowy do harców w zatęchłej pościeli najbliższego lokalu. Rosjanka miała charakterek, a jaką jeszcze brawurę! No, no! Smolista wręcz ubóstwiała tego typu osoby, przez co bardzo trudno było się oprzeć jej urokowi - było to wręcz niemożliwe, szczególnie pod wpływem alkoholu i wielkiego zainteresowania osobą Volkovej.
Ruszyła wraz z nią na zewnątrz. Brrr, ziąb był sakrucki. Aż chciało sie momentalnie zakręcić na pięcie i zawrócić do ciepłego lokalu. Nikomu by i tak nie przeszkadzały dwie, urocze panienki obściskujące się na jakiejś kanapie, czyż nie? Cedna odegnała tę myśl zakładając kaptur na głowę. Idiotyczne myśli w odurzeniu alkoholowym najlepiej było zbywać zanim zapuszczą korzenie w głowie, tak. Ścisnęła dłoń Koki czując bijące od niej ciepło. Miała nadzieję, że szybko znajdą wspomniany lokal, bo marznięcie nie sprzyja namiętności, nawet jeśli partnerki są w stanie siebie rozgrzać. Dobrze, że jednak był niedaleko, a Nadia przejęła na moment stery. Nie na długo jednak. Aomame by na to nie pozwoliła, a na samą myśl przyszłych zabaw uśmiechnęła się pod nosem, po czym weszła do środka ciągnąc za sobą kobietę.
Psuedo recepcja przywitała ich swoją biedotą, aczkolwiek jak na Desperację to było i całkiem elegancko w środku. Dziwnie wyglądający, kotowaty recepcjonista popatrzył na nie zestresowany, jakby były kolejnymi delikwentkami, które będą chciały obrabować go z cennego papieru gazetowego, na którym spisywał numery pokoi. Szef by go za to chciał ukatrupić, a on pragnął w spokoju wyżywić tylko dwójkę dzieci i kochankę.
- Wolne pokoje? - rzuciła do niego czarnowłosa najemniczka zbliżając się z Koką do kontuaru strawionego przez czas, wilgoć i termity.
- Tak, szanowna pani. Pobyt na...
- Na jedną noc raczej. - przyznała z szerokim uśmiechem i objęła towarzyszkę w pasie.
Wymordowany jedynie przytaknął, spisał coś na skrawku gazety opowiadającej o jakichś bojkotach wyborów miss. Już miał rzucać kluczykiem, ale się zatrzymał. - Zapłata w gotówce, albo kosztownościach, szanowna pani.
Nie musiał powtarzać dwa razy. Cedna wyciągnęła z wewnętrznej kieszeni płaszcza banknoty, spoglądnęła na tabliczkę za recepcjonistą, gdzie dużymi literami wyraźnie była napisana cena noclegu za jedną noc. - Nieźle się urządzili w tym Apoegum, nono. W końcu to zaczyna wyglądać jak miasto z prawdziwego zdarzenia. - rzuciła mu pieniądze na blat i dopiero wtedy wzięła kluczyk. Miała już iść na górę, ale w ostatniej chwili się zatrzymała. - A - odliczyła jeszcze kilka banknotów i pochyliła się konspiracyjnie do przodu - jestem pewna, że macie Przewodniczkę na zbyciu, hm?
Recepcjonista popatrzył na nią beznamiętnie. Wziął pieniądze, przeliczył, schował do innej szuflady skąd również wyciągnął perfekcyjnie skręconego, bordowego papierosa. Cedna przyjęła z zadowoleniem zakupiony produkt i łapiąc Kokę pod ramię ruszyła z nią do pokoju.
W korytarzu jeszcze zapaliła wspomniane cygaro, zaciągnęła się i wypuściła obłok, gęstego, czerwonego dymu z uśmiechem. Miał mdląco słodki, narkotyczny zapach. Podała go następnie Koce. - Wiesz co to jest, skarbie? To twoja Przewodniczka do świata pełnego przyjemności. - zachęciła, aby dziewczyna się zaciągnęła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Czym prędzej rzuciła się do skutecznie zlokalizowanego miejsca, nie chcąc zbyt długo wystawiać się na chłód nocy. Byłoby to zgoła nierozsądne, pozwolić odpowiedniemu nastrojowi uciec z powodu tak trywialnego jak zimno. Wspólnie podeszły do kontuaru, gdzie panowała już o wiele bardziej przystępna temperatura. Ciepło z pewnością napędzało motelikowi sporo klientów spragnionych zwykłego schronienia; w desperackich warunkach było to naprawdę wiele, szczególnie dla jednego czy drugiego strudzonego wędrowca. Nic więc dziwnego, że interes hotelarski miał się całkiem nieźle pomimo całkowitego upadku turystyki.
Czując dłoń Wiwerny na swojej talii, nakryła ją swoją własną, chłonąc bijące od niej przyjemne ciepło. Łagodziło to nieco torturę, jaką była każda sekunda zwłoki. Były o krok, pół kroku od słodkiego sam-na sam, od którego dzielił je jeszcze tylko znerwicowany recepcjonista i krótki dystans między wejściem a wybranym pokojem. Całkiem zabawne, ale od jakiegoś czasu ich spotkanie przypominało desperacką wersję przepisowej randki, rodem z przedapokaliptycznego filmu dla nastolatek. Była wspólna kolacja? Była. Spacer w świetle gwiazd? Krótki, bo krótki, ale był. Do tego trochę szaleństwa z podejrzanymi substancjami i nocleg, ażeby wersja była nieco bardziej w buntowniczym stylu. W dodatku osoba dzierżąca inicjatywę, w tym przypadku Cedna, przepisowo brała na siebie wszystkie koszty. Gdyby przełożyć to na kanwę szkolnego romansu, brakowało tylko malowniczego omdlenia w ramiona przystojnego senpaia albo przypału z udziałem całej klasy.
Ale jednak, z której strony by do sprawy nie podejść, Randka w ciemno w smoczej edycji była o niebo lepsza niż jakakolwiek inna.
Ruszyła korytarzem równo ze Smolistą, nie przejmując się zanadto dodatkowym zakupem. O Przewodniczce nigdy nie słyszała, ale intuicja podpowiadała jej, że będzie miała okazję się tego dowiedzieć. Zapach był całkiem przyjemny, nawet kuszący. Trzeba przyznać, że zapowiadała się lepiej niż popalanie przez Rosjankę papierosy, których jakość z roku na rok była coraz bardziej parszywa. Bez większego wahania wzięła w dłoń podsunięte jej cygaro i zaciągnęła się porządnie. Czerwonawy dym wypuściła po chwili, prosto przed drzwi ze znajomo wyglądającym numerkiem. Była to ta sama cyfra, która dyndała na ciężkim breloczku przy otrzymanym przez nie kluczyku, który nadal znajdował się w ręce Cedny. Nadia przystanęła więc przy framudze, czekając aż jej towarzyszka upora się z zamkiem. Mogła co prawda przejąć dowodzenie, ale zbytnie wybieganie naprzód nie było jej ulubionym zajęciem. O wiele lepiej czuła się, będąc prowadzona przez osobę o większej pewności siebie i doświadczeniu. Tym bardziej, że odgrywanie roli niewinnej, zagubionej istotki było doprawdy zabawne.
- Nareszcie same - rzuciła tylko, spoglądając na kobietę wyczekująco. Niechże już otworzą te drzwi, zamkna się od środka na wszystkie spusty - żeby nic nie miało prawa przeszkodzić - i zajmą się ciekawszymi sprawami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przewodniczka była narkotykiem mało znanym na Desperacji, bo nowym i jeszcze nie do końca pewnym. Niby działała jak ekstaza pomieszana z marihuaną. Rozluźniała, uspokajała wprawiając człowieka w dobry nastrój, a równocześnie dochodziły lekkie halucynacje, uczucie niesamowitej lekkości, rozbawienia, pociągu seksualnego – była dla niektórych jak afrodyzjak użytym dokładnie w tych samych sytuacjach, w których podobnie znalazły się dwie Smoczyce.
Cedna nie szczędziła atrakcji Rosjance, ale chociaż mogłoby się wydawać, że wszystko robi pod nią, tak naprawdę egoistycznie wypełniała swoje własne zachcianki. Może rzeczywiście na pierwszy rzut oka wyglądało to jak typowy bad boy zaciągający uroczą kujonkę w dziki świat „zabawy” i używek, ale byłoby to mocne minięcie się z prawdą względem tych dwóch pań. Koka zdecydowanie była o wiele lepsza od szkolnej prymuski i znacznie mocniej zdeprawowana, niż uczennica po jednym piwie, a Cedna… cedna była zdecydowanie gorsza od nastoletniego bad boya palącego tanie papierosy pod szkołą.
Aomame parsknęła otwierając z chrzęstem drzwi do środka i bez zbędnych ceregieli wchodząc do środka. Niewielki pokój bo niewielki. Jedno całkiem szerokie łóżko, kufer pod ścianą, na prawo łazienka z prysznicem, z którego na pewno leciała żółta, śmierdząca woda. Poczekała z zadziornym uśmiechem przy drzwiach, aż Koka raczy ruszyć swoje cztery litery do środka i zamknęła drzwi na klucz zrzucając na wstępie swój płascz przy wejściu. Alkohol i narkotyczny odór powoli raczył ją odurzeniem równie przyjemnym co pieszczoty jakimi za krótki moment zaleje swoją partnerkę na tę noc. Mmmm. Ledwo co się mogła teraz kontrolować. Były same, nareszcie kurna same. Odcięte od świata. Nie liczył się już alkohol na blacie, klienci kasyna, zlecenia, deszcz, Desperacja, cały świat! Tylko kusząca figura Koki, jej uśmiech mięknący kolana, ponętny pomruk jej głosu…
Wiwerna podeszła do niej i zabrała jej papierosa z ręki i w trakcie, gdy chwyciła filtr w zęby – popchnęła Volkovą na łóżko, aby zaraz się na niej znaleźć okrakiem. Zaciągnęła się mulącym cygarem, ale zanim wypuściła dym z ust złożyła gorący pocałunek na jej ustach pozwalając, aby czerwone obłoki przelały się i do jej płuc, a kilka niesfornych pasm opuściło ich złączone usta bardzo wolno rozpływając się w chłodnym powietrzu. Każde kolejne pociągnięcie dymu odurzało coraz mocniej wprawiając Cednę w szampański nastrój. Przejechała drugą ręka po jej biodrze i wsunęła dłoń pod jej koszulkę przejeżdżając nią po jej boku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach