Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 12.05.16 12:27  •  Drzewo Gentlemana Empty Drzewo Gentlemana
Domostwo Cayena

Drzewo Gentlemana FFSCf7M


Każdy pragnie mieć skrawek ziemi dla siebie. Gdzie może się skryć i zasnąć bez przytłaczającej świadomości, że cały świat chce go złapać i pożreć. Po długich poszukiwaniach Lauren znalazł upragnione zacisze jakim jest DRZEWO. Tak, stary dąb uchował się przez stulecia dzięki zbawiennemu wpływowi Edeńskich ziem, z jakimi te tereny graniczą. Po zwalczeniu agresywnego lokatora, Lauren urządził sobie skromne mieszkanko 8 metrów nad ziemią. A na górę prowadzą niespełniające standardów BHP drewniane schody. Mieszka tu już przeszło 300 lat i zdołał uzbierać wystarczającą ilość mebli, by można było to nazwać prowizorycznym apartamentem, do jakich kiedyś przywykł mieszkać.  Dwa piętra. na jednym od razu jak się wchodzi jest okrągły salon z aneksem prawie kuchennym, a drabina pozwala wspiąć się na piętro gdzie mieści się jego sypialnia. Wszystko z drewna, zmechacone dywany ze skór zwierząt wyściełają, nierówne podłoże. Łazienka znajduje się w okolicach Oceanu Spokojnego, także  kilometr drogi do darmowej wanny. Ale wychodek znajduje się zdecydowanie bliżej. Co do poprzedniego właściciela, to na nieszczęście stał się współlokatorem, gdyż jego brawura przy obronie drzewa ujęła i niemal wyrwała serce Cayena, a darmowych ochroniarzy nigdy dość. Także Cayen i rosomak leśny mieszkają razem i prawie się dogadują.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.05.16 12:28  •  Drzewo Gentlemana Empty Re: Drzewo Gentlemana
Po raz kolejny podrapał się po ramieniu. Pomstował w myślach na komarzyce, które go tak urządziły. To zawsze musi być sprawka kobiet. Długie paznokcie raniły nieznacznie skórę, ale dawały ukojenie palącemu świerzbieniu. Jedyne co go na ten moment pocieszało, to piękna pogoda podziwiana z drewnianych stopni schodów, na których siedział. Lubił malowniczą okolicę rozpościerającą się dookoła jego skromnego drzewa. Nic dziwnego skoro znajdywała się na granicy z Edenem. Tam to dopiero jest pięknie. Płócienna koszula trzepotała przy każdym podmuchu wiatru, bose stopy zatopione w grzywie trawy cieszyły się wolnością od czegoś takiego jak obuwie. Sielanka była wręcz dobijająca dla niegdysiejszego zdobywcy szklanych wieżowców, ale zdążył już trochę przywyknąć po tylu latach i nawet polubił takie życie. Wyciągnął nogi przed siebie, a głowę poderwał w górę, ramionami podpierając się o deski. Patrzył tak dłuższą chwilę na chmury, zastanawiając się co zrobić z tak pięknie rozpoczętym dniem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.05.16 1:39  •  Drzewo Gentlemana Empty Re: Drzewo Gentlemana
Błądziła od wielu dni, uparcie krążąc w koło, lub niespodziewanie znajdując się w zupełnie nowych, obcych miejscach. Krajobraz albo nie zmieniał się wcale, albo w mgnieniu oka odwracał o sto osiemdziesiąt stopni. Tak, jak teraz. Pojawiająca się nieśmiało zieleń wykwitła bujnym lasem, a to wszystko za sprawą niewielkiego zwierzątka, które z wyglądu przypominało wiewiórkę, a także ściśniętego głodem żołądka. W komplecie ze zdecydowanie zbyt mocnym instynktem pogoni wszystko to sprawiło, że bezmyślnie pomknęła na czterech łapach, goniąc uciekającą istotkę. Polowanie co prawda zakończyło się sukcesem, lecz dziewczyna nijak nie miała pojęcia, gdzie się właśnie znajduje. Znużona długotrwałym marszem pod psią postacią, przybrała formę ludzką. Zmysły miała w niej równie czułe, co będąc burkiem, toteż w razie wykrycia zagrożenia mogła zmienić się i szybko umknąć. Ewentualnie oszczekać agresora i dopiero wtedy czmychnąć.
Kroki stawiała lekko i niewymuszoną gracją, niby leśna nimfa lawirując między pniami drzew. Całość podkreślona strojem Ewy niezwykle mocno potęgowała wrażenie, jakie mogłaby zrobić na potencjalnym obserwatorze, gdyby nie… Wiewiórczy ogon wystający spomiędzy zaciśniętych zębów. Trudno stwierdzić, czy stworzonko wciąż żyło, zatrzaśnięte wewnątrz ust Złotookiej, czy zostało już dawno zmiażdżone i połknięte, a tylko puszysta kita kołysała się łagodnie, przytrzymywana za pozostałości kruchego kręgosłupa. Jakby nie było, Rayissa dreptała niespiesznie przed siebie, z zainteresowaniem przyglądając się otoczeniu. Zupełnie jakby myślała, że jakimś niejasnym, magicznym sposobem znajdzie się bliżej ziem, które doskonale znała.
Nie, Ray. To tak nie działa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.05.16 17:36  •  Drzewo Gentlemana Empty Re: Drzewo Gentlemana
Chwila zdawała się wiecznością. Na schodach rozleniwiony, nie skupiał na niczym konkretnym uwagi. Czas przestał mieć znaczenie, przez co chwila ciszy i spokoju zdawać się nie miała ni początku, ani końca. Tereny Nieznane od zawsze budziły w podróżnikach irracjonalny lęk. Pustynia, las, ocean, jaskinie. Różnorodny krajobraz płatał figle i kierował na manowce. Uwielbiał to. Chcesz iść na pustynię? Skręć w prawo. Nad ocen? Idź w lewo. Niestety swędzące ramię, jak kamień rzucony w wodę, tworzył kręgi irytacji, które rozchodziły się wokół niszcząc spokój tafli chwili. Przynajmniej nadarzyła się okazja by sprawdzić pewną, zasłyszaną od okolicznych plemion, teorię. Usiadł powoli i pochylił się, by zanurzyć ręce w ziemi. Po chwili w brudnych dłoniach ściskał bulwę ziemniaka. Tak, choć było to zgoła dziwne, to zdobyczną bulwę zakopał u podnóża schodów w życiodajnej ziemi tych okolic. Była na wpół martwa, ale i tak udało ją się w jakiejś części odratować. A wszystko po to, by choć trochę ulżyć skórze w cierpieniu. Kilka kruków przysiadło na okolicznym konarze i zaczęło plotkować miedzy sobą. Ignorując je sięgnął pod koszulę po nóż i nie spiesząc się, zaczął obierać ziemniaka ze skóry. Powoli, na spokojnie okrajał go dookoła. Wtem ptaszyska zmieniły ton. Słysząc niepokojącą nutę w ich pokrakiwaniach, przyjrzał się im uważnie, a po chwili srebrne tęczówki zaczęły przeczesywać okolicę, nie przerywając kuchennych czynności. Zatrzepotały skrzydłami, obijając nimi o siebie. Nie wyczuwał jednakże żadnego zagrożenia. A jednak jego bracia uznali, że ktoś obcy zawitał w jego skromne progi.
- Idź. – rzucił do znajdującego się najbliżej kruka, a ten spłoszony odleciał. Jeżeli rzeczywiście ktoś tu jest, dowie się o tym. One wszystko wykraczą. Gorzej, gdy ptak nie będzie zdolny powrócić. Rayissa może się spodziewać, natrętnego latającego towarzysza podróży, lada moment. Cayen tymczasem będzie na niego czekał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.05.16 2:32  •  Drzewo Gentlemana Empty Re: Drzewo Gentlemana
Lawirowała wśród masywnych, sędziwych pni drzew, których korony sięgały wysoko, tak wysoko, jakby chciały dotknąć błękitu sklepienia. Wyciągały rozłożyste ramiona upstrzone listowiem ku niebu i Rayissie wydawało się, że od czasu do czasu muskają puszyste, mlecznobiałe obłoki, leniwie sunące nad jej głową. Całości jeszcze większego uroku nadawały przeciskające się wśród gęstwiny gałązek słoneczne promienie, długimi słupami mknące ku leśnej ściółce, by liznąć ją choćby na ułamek sekundy. Zapatrzona w grę świateł, wijących się po podłożu i podkreślających walory natury, nie zwróciła większej uwagi na kruczego kompana podróży, choć wyczulone zmysły odnotowały jego obecność. Leniwie zastrzygła uszami, gdy trzepot skrzydeł rozbrzmiał nieopodal, lecz nie skierowała ku niemu spojrzenia, zbyt zafascynowana tutejszym krajobrazem.
Myśli płynęły swobodnym, wartkim strumieniem, rozwodząc się nad niesamowitością otoczenia; umysł wypełniły liczne, zdecydowanie pochlebne komentarze. Dziewczyna stąpała cicho, niemalże bezszelestnie, pomimo zadumy, w jaką popadła. Tak, jakby nie chciała w żaden sposób zakłócić harmonii lasu. Dopiero nieprzyjemne chrupnięcie zburzyło spokojną wizję, kiedy zębiska zatrzasnąwszy się nazbyt mocno, zmiażdżyły wiewiórczą czaszkę. Paskudny odgłos momentalnie przywołał świadomość wymordowanej, brutalnie szarpnąwszy ją ku rzeczywistości. Zamarła w bezruchu. Oblicze wykrzywił grymas zmieszania; na powierzchni ocząt degustacja wirowała w tańcu z czymś na wzór irytacji, znacznie jednak subtelniejszym. Psica nie bywała zła, nigdy.
Mimowolnie sięgnęła po puszysty ogon, a oplótłszy wokół niego smukłe palce, ostrożnie i jakby z namaszczeniem wyciągnęła z paszczy pozostałości wiewiórki. Otulone płaszczem rudego futerka ciałko zakołysało się w powietrzu, dokładnie na wysokości twarzy Złotookiej. Przez kilka sekund tylko patrzyła, ni to smutna, ni zdziwiona, nie wiedząc, cóż dalej począć. Ostatecznie wpakowała martwego zwierzaka z powrotem do ust, kontynuując marsz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.06.16 15:50  •  Drzewo Gentlemana Empty Re: Drzewo Gentlemana
Gra świateł przedzierających się przez gęstwinę liści rzeczywiście była urokliwa. Bardziej jednak oczarowywał go zmierzch. Wydłużające się nienaturalnie kolumny cieni. Nocą las rośnie, paszcza mroku pożera każdy skrawek światła kawałek po kawałku. Ciemność grzmi, budzi się głusza, otchłań chłonie każdy dźwięk, który zdaje się rozbrzmiewać zewsząd. Gong dla drapieżników i ostatni dzwon dla ich ofiar. Uśmiechnął się leniwie pod nosem, zatracając w mrocznej wizji. Na chwilę chociaż pozwalając wessać się w rozdzierający krzyk własnego wynaturzenia. Zapragnął przemienić się i wznieść w niebiosa. Zatoczyć krąg nad potężnymi drzewami, wyśmiewając ich wielkość. Być wyżej od nich, wyżej od wszystkich. Poczuć tą boską moc patrzenia na wszystko z góry. Pan niebios, przestrzeni - pan całego świata! Z nikim niezaprzysiężony, niepokorny i… wolny. Nagły ból przywrócił go do rzeczywistości i oprzytomnił. Spojrzał w dół. Krew sączyła się leniwymi kroplami z zaciętego nożem palca. Wbił nóż w ziemię i przytknął ranę do warg. Knieje zaszumiały na wietrze, nadal brakowało jednego kruka. Jego brat wciąż nie powrócił. Splunął zebraną w ustach krew na bok i powoli wstał, wycierając brudne dłonie o spodnie. Ziemniak może poczekać, jakiś gość raczył zawitać w jego skromne progi. Powinien więc się właściwie przywitać. Kruki krzyknęły w odpowiedzi i poderwały swoje przyciężkawe korpusy do lotu. Gniewny trzepot był dla niego wystarczającym powierzeniem jego przypuszczeń. A może to jego podniecenie udzieliło się i im?Czuł się w dużej mierze jednym z nich i myślał jak one.
Powiedzmy dzień dobry Cayeeen. Żadna bestia nam niestraszna! Rozszarp, porwij… napawajmy się bólem i rozpaczą tańcząc nad ciałem w takt jego agonalnych podrygów.
Potrząsnął głową, po czym przeczesał palcami włosy. Za bardzo się rozochocił. Zaczerpnął kilka dłuższych oddechów. Uspokajając głosy, zwalniając rytm serca do spokojnego bicia. Wolałby żeby to nie była bestia, czy jakiś niezadowolony desperata albo gorzej – żołnierz. Ruszył przed siebie, wkładając ręce do kieszeni. Z drugiej strony, lepiej jednak odnaleźć gościa zanim on to zrobi. Musiał niestety w jednej rzeczy przyznać głosom rację. Powinien powiedzieć:
Dzień dobry~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.06.16 5:36  •  Drzewo Gentlemana Empty Re: Drzewo Gentlemana
Wraz ze zmierzchem przybył chłód. Podmuch zimnego powietrza poruszył koronami drzew, przemknął wśród potężnych sylwetek pni, owionął drobne, chuderlawe ciało dziewczyny. Zadrżała. Smukłe dłonie mimowolnie przesunęły się wzdłuż zapadniętego brzucha, by docelowo zapleść na wysokości żeber. Zupełnie tak, jakby wymordowana chciała ochronić się w ten sposób przed utratą ciepła, wyszarpywanego z organizmu szponami hulającego wiatru. Ledwie panowała nad kolejnymi dreszczami, zmuszając się do dalszego marszu. Cienie wydłużały się, wiły, pełzały, a wyobraźnia nadawała im potwornych aspektów, przyrównując do paskudnych straszydeł czyhających na każdym kroku i chociaż wyczulony zmysł węchu zapewniał o bezpieczeństwie, ziarno strachu zostało zasiane. Narastało z każdym kolejnym uderzeniem serca, wykwitając w samym centrum umysłu. Rozrastało się, karmione kolejnymi obrazami i pożerało zdrowy rozsądek, a wraz z nim jakiekolwiek logiczne myśli. Przełknęła ślinę i przyspieszyła.
Zamarła w bezruchu dopiero w momencie, w którym obca woń musnęła nozdrza, by zaraz rozpłynąć się w eterze i zupełnie zniknąć. Rayissa obróciła się kilkukrotnie, obejmując wzrokiem masywne drzewa i puste, ciemne przestrzenie między nimi. Nie dostrzegając żadnych anomalii, bynajmniej się nie uspokoiła. Puszysty, psi ogon skrył się między udami; biaława końcówka musnęła podbrzusze, wykręcając się fantazyjnie na jego poziomie. Jedno z uszu oklapło smętnie, zaś bursztynowe ślepia zdominowała czerń rozszerzonej przerażeniem źrenicy. Szczęki mocniej zacisnęły się na resztkach wiewiórczego kręgosłupa, wprawiając wystającą spoza paszczęki rudą kitę w lekki, ledwie zauważalny ruch. Psowata prezentowała się nad wyraz żałośnie, jak zwykle zresztą. Ot, kolejny wystraszony, zagubiony kundel, który jakimś cudem jeszcze żył. Chodzący dowód na to, że głupi zwykle ma szczęście.
Zawsze mogła opaść na cztery łapy i pomknąć przed siebie, prawda? Wciąż jednak odciągała moment przemiany, kierując się mieszaniną ciekawości i złudnej nadziei. Może tylko jej się wydawało? Nieco uspokoiła oddech, bardziej skupiając się na otaczających ją zapachach. Tak, aby wyczuć ewentualne zagrożenie, zanim to zbliży się zanadto. Szeroko rozwarte patrzałki niestrudzenie lustrowały mroczny, leśny krajobraz, choć zmysł wzroku nie był aktualnie tym, którym kierowała się przy poszukiwaniach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.07.16 18:34  •  Drzewo Gentlemana Empty Re: Drzewo Gentlemana
Widział ją. Widział jak kroczyła wśród szyderczych cieni. Krucha sylwetka wstrząsana chłodnymi podmuchami przemierzała jego las, a puszysta kita zakrywała nagie ciało. Stał oparty o pień drzewa z rękami skrytymi w kieszeniach spodni. Obserwował ją srebrnymi oczami znudzonego drapieżcy. Choć polowanie było nieodłączną częścią jego jestestwa, a siedzący w nim drapieżca wyczuwał ofiarę, to nie był skory do pogoni. Wolał pozostać przy obserwacji. Aura drapieżnika ginęła przytłoczona niechcianą ciekawością do ów kruchej istoty. Gdy przystanęła, skrył się za pniem wtapiając w mrok. Zamknął oczy by blask płynnej rtęci tęczówek nie przebił się przez ścianę cieni. Okolica robiła się coraz mniej gościnna, gdy zmierzch odkrywał jej drugą naturę. Piękna za dnia, ale groźna nocą. Niespodziewany szelest odwrócił jego uwagę więc skierował głowę w stronę źródła ów dźwięku. Te tereny nie należały do bezpiecznych, a samotne wędrówki były aż za bardzo pożądane przez zamieszkującą je dzicz. Rozpięta koszula zatrzepotała na wietrze gdy wyszedł z gęstwiny i ruszył w ślad za wymordowaną.  
- Niebezpiecznie jest zapuszczać się na te tereny bez przewodnika. – chłodny spokój przebijał się przez niski tembr lekko śpiewnego głosu. Przystanął na środku ścieżki, którą dziewczyna kroczyła i wbił w nią spojrzenie podejrzliwych w tym momencie oczu. Może współpracowała z grupką desperackich bandytów i robiła za przynętę? A może jest szpiegiem jakiejś organizacji? Czy to aby  możliwe, że wybrała się na samotną wędrówkę po nieznanych terenach? Całkiem sama i naga. Czy można być tak... zdesperowanym?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.07.16 4:55  •  Drzewo Gentlemana Empty Re: Drzewo Gentlemana
Kolejny podmuch wiatru, znacznie subtelniejszy, czule pogładził skulone ramiona. Owionął twarz, pieszczotliwie musnął jasną skórę, przeczesał splątane kosmyki. Ukoił zmysły przyjemną wonią lasu, napełniając Złotooką złudną obietnicą spokoju i bezpieczeństwa. Posłuchała. Skąd mogła wiedzieć, że wiatr skłamał? Że sprzymierzył się z nieznajomym? Dopiero szelest materiału zburzył sielankową wizję, ostrzegając o obecności intruza. Za późno. Dreszcz przepełzł wzdłuż kręgosłupa dziwnie powoli, sunąc kręg po kręgu, aż po sam koniuszek puszystego ogona. Rayissa odwróciła się dokładnie w momencie, w którym mężczyzna wyszedł na ścieżkę; nikłe światło gwiazd zatańczyło na powierzchni złotych ocząt, rozjaśniając je charakterystycznym, zwierzęcym blaskiem. Pół kroku w tył, nim zdążyła się zreflektować, zdradziło niepewność. Kim był? Czego chciał? Kąciki ust drgnęły nieznacznie.
- Hmpfrrr. – Zduszony wiewiórczą kitą warkot był równocześnie odpowiedzią, jak i ostrzeżeniem. Wymordowana wypluła resztki gryzonia, błyskając nieco dłuższymi kłami i złowróżbnie zmrużyła ślepia, bynajmniej nie chcąc okazać strachu. Nie, żeby przez caluteńki czas tego nie robiła, nieświadoma swych marnych umiejętności aktorskich - we własnym mniemaniu prezentowała się nad wyraz groźnie.
- N-Nie potrzebuję przewodnika! – Odezwała się wreszcie, przerywając gęstą, przytłaczającą ciszę. Przydługie, psie uszy skryły się w burzy skołtunionych włosów, ogon zaś przycisnął bliżej brzucha. - Umiem o siebie zadbać! I lepiej nie podchodź, b-bo zmienię formę!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.07.16 23:14  •  Drzewo Gentlemana Empty Re: Drzewo Gentlemana
Patrzył na tę niewiastę i coraz bardziej nie wiedział, co tak ma naprawdę o niej myśleć? Warkot jaki się z niej wydobył w pierwszej chwili był o tyle szokujący, co… no nie umiał powiedzieć by krew w żyłach zmroziła mu się w wyrazie najwyższej trwogi, no przepraszam, ale za to poczuł… lekkie rozbawienie. Ale tylko lekkie. Stał bez wzruszenie i obserwował ją spod ciemnych rzęs, udając, że ten akt siły głosu nie miał właśnie miejsca. Tak. Zdecydowanie tak było najlepiej. Przecież nie chciał jej… rozjuszyć. Spokojny wietrzyk nieznacznie poruszył jego kilka ciemnych blond kosmków, a na szybko narzucona koszula odsłoniła więcej i tak nagiego, umięśnionego torsu. Odchrząknął by mieć pewność, że jego głos będzie stabilny, bo przecież nie chciał okazać jak bardzo nim ten warkot wstrząsnął.
- Eee… Panienko, jeżeli tak mogę się do Ciebie zwracać, nie bardzo rozumiem co chciałaś… powiedzieć. – tak było najbardziej dyplomatycznie jego zdaniem. Tak. Najlepiej uznać, że biedna dziewczyna zakrztusiła się wiewiórką lub była tak zajęta jej przeżuwaniem, że nie dosłyszała co chciała tak naprawdę powiedzieć. Jednak dalsze jej słowa świadczyły o czymś zgoła zupełnie innym. Zacisnął usta w cienką linię i wzrokiem zawędrował w las. Tak było… najbezpieczniej.
- Nie, to nie. – odezwał się po chwili, tak bardzo nie chcąc okazać jak ta buńczuczna odpowiedź wprawiła go w jeszcze większe rozbawienie. Jednakże to jeszcze nie był koniec tej próby opanowania, ponieważ  usłyszał ciąg dalszy. Ręce wciąż ukryte w podniszczonych spodni kieszeniach zacisnęły się, starając odzyskać tę resztkę kontroli nad ciałem. Nawet wewnętrzne, upiorne głosy kruków umilkły, przytłoczone groźbą jej słów. Mimo to ciałem wstrząsnął oczekiwany dreszcz, a mięśnie brzucha napięły się w tym momencie do granic możliwości.
- Umiesz? – spytał rzeczowym tonem, w duchu gratulując sobie względnie opanowany ton. Zrobił kilka kroków w jej stronę i przystanął we wciąż bezpiecznej odległości. Jakichś dwóch metrów. – Dajesz. – postanowił zaryzykować i zmierzyć się z nią, chociaż czuł jak napięte mięśnie z trudem powstrzymują bezwzględny atak, niepohamowanego śmiechu. Spojrzał w niebo, nie chcąc nawiązać przypadkowego kontaktu wzrokowego, bo przecież jeszcze mu coś przez PRZYPADEK zrobi. Tak piękne niebo. Jaki przyjemny wieczór. Gęstwina liści skutecznie przysłaniała to jakże przez niego kontemplowane niebo, a mrok przysłaniał swoim całunem konary drzew. Nie mogą się powstrzymać parsknął i zwrócił srebrne tęczówki w stronę dziewczyny z lekko skrzącą się dozą czułości. Oczywiście się bał. A jakże, normalnie cały się napiął. Tyle ze nie wiadomo czemu to parsk, a nie pisk trwogi się z tego napiętego ciała wydobył.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.07.16 0:22  •  Drzewo Gentlemana Empty Re: Drzewo Gentlemana
Złociste obręcze tęczówek rozbłysły iskierką irytacji, która wkrótce buchnęła płomieniem niepohamowanej złości doprawionej szczyptą żalu oraz śladową ilością smutku. Emocje zmieniały się jak w kalejdoskopie, walcząc ze sobą o choćby krótki blask na powierzchni bliźniaczych bursztynów. Wcześniejszy strach ustępował miejsca wściekłości, by zaledwie ułamek sekundy później powrócić w towarzystwie przygnębienia i umknąć znów, zastąpiony mieszaniną niepewności i zdeterminowania. Nie ulegało żadnym wątpliwościom, iż nieznajomy z niej drwił, wciąż jednak nie wiedziała, czy tylko bawił się z przyszłą ofiarą, jak przystało na drapieżcę, czy może nawet przez myśl mu nie przeszło, by zaatakować. Spiczaste, puszyste uszy wyłoniły się z burzy włosów i stanęły na sztorc w reakcji na kolejne słowa mężczyzny; sierść skrzętnie porastająca psi ogon napuszyła się nieznacznie. Dopiero teraz przyjrzała się uważniej rozmówcy, sunąc wzrokiem wzdłuż szczupłej sylwetki, od stóp, aż po zmierzwioną czuprynę. Ostatecznie zawiesiła spojrzenie na srebrzystych, przywodzących na myśl księżyce oczach i… Niemalże natychmiast zerknęła w bok, najwyraźniej speszona. Mimo to kontynuowała grę - zabrnęła tak daleko, jakżeby mogła się teraz wycofać?
- Umiem! Jasne, że umiem! – Odparła nieco warkotliwie, wciąż szczerząc zębiska w „groźnym” grymasie. Wcale się nie bała! Wcale! A jednak, dostrzegłszy ruch blondyna, zrobiła dwa kroki w tył. Nie było jej dane zwiększyć dzielącej ich odległości o kilka dodatkowych metrów, szorstka kora strzelistej sosny dotknęła nagich pleców. Rayissa wzdrygnęła się, w myślach tłumacząc dreszcze chłodem nocy oraz wiatrem brutalnie pieszczącym nieosłoniętą niczym skórę. To nie strach. Nie boję się, na pewno się nie boję. Kogo próbowała oszukać? Jego, siebie, milczący las? Mocniej przylgnęła do nierównej, wpijającej się nieprzyjemnie powierzchni drzewa, natenczas ignorując uczucie dyskomfortu. – Ty… – Głos uwiązł jej w gardle, przełknęła ślinę. – Ty nie wiesz, czego chcesz! Jak się zmienię, t-to nie będziesz taki odważny! Nawet nie zdążysz uciec! Jestem n-niebezpieczna! Dlatego nie mogę się zmienić, nie zmuszaj mnie! B-Bo jak już to zrobię, to będzie za późno! Nie śmiej się! Ja nie żartuję! - Wlepiając złote oczęta w gęsty, lepki mrok, rzucała godnymi podziwu argumentami i trudno było określić, czy bliższa była gniewnej szarży, płaczu, omdlenia, czy jeszcze czegoś innego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach