Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 08.05.17 21:00  •  Droga pomiędzy wzgórzami - Page 4 Empty Re: Droga pomiędzy wzgórzami
Dźwięk dzwoneczka wyrwał ją ze snu. Słyszała coś, była tego pewna! Powstała, powoli idąc wzdłuż ściany. Wychyliła się zza winkla, spodziewając się zobaczyć intruza, ale na przeciw siebie niczego ani nikogo nie widziała. Pustka! Przyszła do niej naiwna myśl, że jej się tylko wydawało... albo przyśniło. Odetchnęła z ulgą i odważnym krokiem ruszyła dalej, zmierzając do jednego z wyjść na zewnątrz. Intruz ją teraz pewnie minął i mógł pomyśleć, że ma idealny moment na kradzież, gdyż różowowłosa panienka wygląda na rozluźnioną i wydającą się zmierzać poza budynek. Ale nic bardziej mylnego, bo na zewnątrz Vega jednak nie wyszła. Stanęła tylko przed linką z dzwoneczkiem rozwieszoną w wejściu i bez większego powodu wymierzyła przed siebie broń. Wydobyła z ust cichy chichot, mający na celu wyśmiać ten bezpodstawny strach, który ją tak omiótł. Strach, który okazał się zbędny i burzący przyjemne mary senne...
I wtedy kątem oka zobaczyła, że prowizoryczny dzwoneczek jeszcze lekko się chwieje, mimo że nie ma najdrobniejszego wiaterku! Ponownie się zlękła, gęsia skórka w mig rozpleniła się po całym jej ciele. Ktoś tu jest, o zgroza! Ktoś niezauważony, bo przed sobą miała tylko zwyczajny, pustynny horyzont, zaś za sobą wnętrze budynku, który jeszcze parę sekund temu wydawał się azylem bezpieczeństwa. Użyła swojego artefaktu i kulista, niematerialna powłoka okrążyła ją, zaś do jej uszu doszły bardzo stłumione szmery. Odwróciła się i powolnym, cichym krokiem (a była w samych skarpetkach) powróciła do zajmowanego uprzednio pomieszczenia, gdzie pozostawiła swoje legowisko. Jej czujny wzrok wyparzył, że leżący na ziemi plecak jest delikatnie poruszany. Mam cię, skurwielu, pomyślała, stojąc w przejściu. Wymierzyła czub broni w kierunku domniemanego intruza, stojąc kilka dobrych metrów od niego (to pomieszczenie jest wielkości, mniej więcej, zwykłego pokoju). I kopnęła w znajdujący się na podłodze mały kawałek gruzu, który z impetem uderzył w leżący pod ścianą fragment szyby. Donośny dźwięk o wysokim tonie zabił zalegającą tu dotąd ciszę. To powinno intruza zaskoczyć, a jej jelonkowatą bestię ze snu wybudzić.
To pomieszczenie, nie licząc jednego okna zabitego częściowo dechami (między którymi dałoby się z trudem przecisnąć), posiadało tylko jedno wyjście, w którym to stała Vega; cholernie wkurzona Vega na niewidocznego złodziejaszka. Adrenalina produkowała się w rytm przyśpieszonego bicia serca. Przyjdzie jej zawalczyć na czuja z niewidzialnym przeciwnikiem, pomyślała, przyjmując złowieszcze i bojowe spojrzenie. Krwawe oczy patrzyły tak, jakby były w stanie zobaczyć zupełnie wszystko, nawet ducha!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.05.17 21:51  •  Droga pomiędzy wzgórzami - Page 4 Empty Re: Droga pomiędzy wzgórzami
Dobrze, dziewczyna najwidoczniej postanowiła zareagować i odszukać ewentualnego oponenta, jaki jednak wślizgnął się za jej plecami do środka i zajął się jej dobytkiem...
Którego niestety nie było za wiele. Po cichu starała się przebierać w przedmiotach tej osoby, gotowa do szybkiej ewakuacji gdyby nagle wróciła. Nie było jednak wiele tego. Podstawowe rzeczy do przetrwania, nie nosiła przy sobie więcej niż potrzebowała. Uch. Miała to już zostawić i dać sobie spokój, naprawdę. Nie zamierzała kogoś zabić tylko po to by jej było nieco wygodniej, a bez tych zasobów ta kobieta prawdopodobnie nie przeżyłaby, chyba że zgodziłaby się na najgorsze upodlenie by dostać odrobinę chleba i wody.
A tego nie zamierzała nikomu życzyć.
Odpuszczała już plecakowi i zbierała się do pionu by wyjść, gdy nagle kawał betonu uderzył w ścianę tuż obok, powodując że odskoczyła, wzbudzając nieznaczny tuman kurzu w miejscu, z którego wyskoczyła i do którego wylądowała.
"Kurwa, zaorientowała się."
Przeszło jej przez myśl gdy zwróciła wzrok ku osobie, jaka rzuciła tą skałą. Reaguj! REAGUJ!
Bez namysłu postanowiła wykorzystać swój teleportacyjny artefakt i przeteleportować się za jej plecy, wyciągając nóż z małej cholewy w plecaku. Szybki obrót i ostrze noża w prawej dłoni miało się znaleźć tuż przy krtani jej przeciwniczki. Musiała się do niej z lekka docisnąć przy tym, ale to nic nie zmienia. Jej prawa dłoń dociskała nóż do jej szyi, a lewa objęła ją w pasie, tak w razie gdyby próbowała się wyrwać. Miała mocny uścisk, więc raczej nie da jej wielkich szans na ucieczkę.
- Puść broń. Jeden ruch mojej dłoni i poderżnę ci gardło. Nie chcę ci tego robić jednak i nie zamierzam nic ci zabrać. Wypuść broń, a nie stanie ci się krzywda. - Nie szeptała. Nie krzyczała. Nie rozkazywała. Oznajmiała fakty, będąc ku niej z lekka nachylona. Nie dezaktywowała jeszcze mocy pierścienia, w razie gdyby była potrzebna i musiała uciekać od ewentualnej mocy lub artefaktu, lecz uważała iż jest na dość... Wygranej pozycji.
Jeśli faktycznie to się udało i Vega została pochwycona a potem puściła broń, najpierw pociągnęła by ją nieco do tyłu, z dala od niej, i dopiero wtedy puściła, odskakując w miarę prędko. Jeśli nie...
Cóż, co wyszło wtedy?

Niewidzialność - 2/3 postów użytku
Teleportacja - 1/3 skoków, 1/3 postów użytku
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.05.17 23:00  •  Droga pomiędzy wzgórzami - Page 4 Empty Re: Droga pomiędzy wzgórzami
Zaskoczyła Vegę tym nagłym pojawieniem się za jej plecami. Gwiazdka była pewna, że wrażliwy słuch wskaże jej, gdzie powinna uderzyć. Logicznym dla niej wytłumaczeniem pozostawało to, że cholera się przeniosła. Nie rozumiała tylko, dlaczego sobie nie poszła dalej, a bawiła w przystawianie noża do gardła. Jej słowa zaś miała sposobność przeanalizować w poszukiwaniu najlepszego wyjścia z sytuacji. Może jest ranna i nie może biegać? Może sądzi, że po prostu ma słabszą kondycję i także boi się dogonienia? A może po prostu chce mi zabrać tę broń!
  Bestia Gwiazdki się zbudziła, ale dla niej, początkowo, w pomieszczeniu znajdowała się tylko jedną osoba, choć węch wspominał o drugim zapachu. Słyszała też te wypowiedziane znikąd słowa i choć w pełni ich znaczenia nie rozumiała, wiedziała skąd dochodzą. Minęło parę sekund nim uznała z całą pewnością, że są tu dwie osoby. Jak się później okazało, były to cenne sekundy, zbyt cenne aby tak łatwo je trwonić.
  Czas!
  Vega rzuciła broń przed siebie, dzięki czemu znalazła się poza zasięgiem obu dziewczyn. Następnie napierała swoim ciałem, aby zmniejszyć przystawanie do ciała napastniczki, choć o skutecznym wyrwaniu się nie było jeszcze mowy. Odezwała się swoim surowym głosem:
  - Nie masz szans przeciw naszej dwójce, więc lepiej odejdź, póki możesz - rzuciła oschle. W międzyczasie bestia powstała i patrzyła w pustkę; patrzyła uważnie, gotowa do skoku na niewidzialnego przeciwnika. Gdyby zobaczyła, że jej Pani dzieje się krzywda, zwierzęcy instynkt momentalnie rozkazałby jej podjąć się próby ataku.
  Wspomniany czas działał na niekorzyść, jako że nagły atak bestii potrafi zaskoczyć. A szkopuł tkwi także w tym, że to nie jest bestia o najlepszym usposobieniu do takich wypadków. Nietrudno było uznać, że Vega przecenia swoje położenie, lecz robi to świadomie.
 Kiedy więc Vega domagała się uwolnienia i je bez słowa otrzymała, zostając wyrzuconą do tyłu, Halla Srebrzysta jednie warknęła, podeszła bliżej i mogła co najwyżej oblizać Vegę po twarzy.Nie widziała bowiem napastnika, zaś Vedze krzywda się właściwie nie działa - upadek zamortyzowała przez podparcie się dłońmi. Oczywiście, rożowowłosa straciła swoją moc wyostrzonych zmysłów wraz z upuszczeniem broni i nie była już w stanie zlokalizować, gdzie jest jej przeciwniczka. Wiedziała jednak, w którym kierunku się udała - ruch powietrza dobrze to jej zdradził.
  I momentalnie chwyciła się poroża swojej bestii, która szarpnęła łbem tak, aby błyskawicznie ustawić Vegę do pionu. Ta machnęła tylko ręką, wskazując kierunek, a bestia popędziła ile sił w kopytach. Galop był niczego sobie i gonitwa nie powinna potrwać długo.. o ile podążali dokładnie tą samą ścieżką, ha! Nie zamierzała się jednak zbyt daleko oddalać, chcąc móc powrócić po swój dobytek nim niewidzialna suka - tak ją przeklęła w myślach - zechciałaby wrócić po jej rzeczy i dokończyć złodziejskie arcydzieło.
  Także tego... Złap mnie ją jeśli potrafisz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.05.17 21:27  •  Droga pomiędzy wzgórzami - Page 4 Empty Re: Droga pomiędzy wzgórzami
Może właśnie dlatego by jej nie goniono? Tak chciała to sobie wytłumaczyć, że chciała ją nastraszyć i zmusić by nie podążała za nią. A czemu naprawdę tak zrobiła? Sama chciałaby wiedzieć. Może zwyczajnie nie chciała kontynuować tego, widząc że jej zasoby są równie miniaturowe co u białowłosej, może zwyczajnie coś jej się rzuciło na mózg i zamiast myśleć, zadziałała.
Jak to zwykle robi.
- Dlatego chciałam byś odrzuciła broń. Nie masz wiele więcej niż ja, nie zamierzam ci odbierać życia. - Stąd też odsunęła od siebie Vegę, po to odskoczyła. Nie chciała walki, nie chciała się bić.
Ale ktoś najwidoczniej miał ogromną ochotę uleczyć urażoną dumę. Erin była w niewielkiej odległości od różowowłosej i - jak się okazało - Halli Srebrzystej jakiej najwidoczniej była właścicielką. Miała ruszać już w swoją stronę, ale gdy nagle bestia zerwała się galopem w jej stronę, zrobiła tylko jedną rzecz jaka wpadła jej do głowy.
Skok.
Drugi skok.
I była na dachu budynku. Możliwe że nie potrzebowała obu skoków, ale odrobinę spanikowała i zamiast pozwolić się rozdeptać lub teleportować się za dżokejkę i jej właścicielkę postanowiła zająć pozycję na tyle bezpieczną na ile się to da.
Na cholernym dachu.
Oparła się w miarę równo, starając się jakoś trzymać na tym, ale miała złe przeczucia. Oj złe. Jej niewidzialność również siadła, przez co jeśli Vega zwróciła uwagę, to z pewnością bez problemu dojrzy ją na dachu budynku. Przynajmniej nie był duży, taki plus.
Schowała nóż i ostrożnie ruszyła w kierunku krawędzi, chcąc ocenić jak wysoko jest do ziemi. Tak, nie myślała w tej chwili o potencjalnym zagrożeniu jakim jest skręcenie kostki po środku pustkowia z wkurzoną właścicielką konia jaki przerobi cię na ubite mięcho.
Nie zdążyła jednak o tym pomyśleć, bo z wyraźnym trzaskiem podłoże (aka sufit/dach) pod jej stopami zwyczajnie puściło, i z zaskoczonym okrzykiem złapała się jeszcze jak mogła dachu wokół dziury.
Wyszarpanie się na górę było problematyczne, a jej nogi raczej wyraźnie zwisały z sufitu.
- Świeeeetnie. Zaje-kurwa-biścieee... - Rzuciła samej do siebie, mocując się z dziurą by jakoś z niej wyjść, ale im bardziej szarpała, tym bardziej rozrywała dach. Opamiętała się, wiedząc że jednak do ziemi jest kawałek drogi i...
Etto...
Została tak. Zwisając gdzieś tak od mostka w dół z sufitu, a resztą ciała trzymając się góry i nie wierzgając na ile się da.
Etto...
Tia.
Widziała tą wkurzoną kobietę stąd? Chyba tak, koniec końców zbliżyła się do tej krawędzi, ale to też oznaczało że w vice versie, ona widziała ją.
- Etto... Pertraktujmy? - Spytała, wpatrując się nieco tępo w różowowłosą. Ta sytuacja zwyczajnie sprawiała że nie miała najmniejszego pojęcia co zrobić, nie licząc grania na zwłokę aż będzie mogła ponownie się teleportować.
Oby tylko nie rzygnęła. Jak rzygnie to ciężko będzie biec.

Obie moce zużyte. 0/4 niewidzialność, 0/5 teleportacja.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.17 10:14  •  Droga pomiędzy wzgórzami - Page 4 Empty Re: Droga pomiędzy wzgórzami
Jej słowa nie docierały do Vegi, która myślała tylko o tym, aby jakoś się rozprawić z niewidzialną złodziejką. Jak miała to sobie przetłumaczyć, sorki, nie mam co ci ukraść, więc mnie nie bij? Gwiazdka była zdolna do takiej myśli, ale nie teraz! Ruszyła w pogoń. Jednakże, czym była dalej, tym bardziej uznawała swoją decyzję za nierozważną: zostawiła swoje rzeczy na wyciągnięcie ręki kobiety, która umie w niewidzialność! Mogła od razu jej podać plecak i lejce swojej bestii, głupia! Ale wciąż nie miała pojęcia, że ścigana postanowiła klapnąć sobie na dachu i stamtąd podziwiać panoramę tej jakże przepięknej okolicy. Zatrzymała więc swoją bestię po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów i zawróciła, tym razem już nie nadając najwyższego tempa. Posłyszała jakieś stłumione krzyki, po czym zauważyła że z dachem coś jest nie tak... A wparowawszy z impetem do środka, zobaczyła kobietę zwisającą sobie w najlepsze. Karma dopadła? Och tak!
  Udała, że jej nie słyszy i weszła do swojej kanciapy, zabierając z podłogi swoją broń. Tak, teraz czuła się znacznie bezpieczniej i na lepszej pozycji. Bestia podążała cały czas za nią. Wróciła, po drodze składając ostrze jak scyzoryk, bo tak ten mechanizm działał.
  - Niech pomyślę... Śpię sobie spokojne, a złodziejka buszuje. Łapię złodziejkę na gorącym uczynku, a ona mi ucieka, jednocześnie rozbrajając! I teraz co, historia się powtarza? Och, chyba muszę się poważnie zastanowić, czy można ci zaufać...
  Potarła w zamyśleniu podbródek. Miała już plan, ale najpierw chciała zobaczyć, czy jej "ofiara" będzie w miarę grzeczna. Jeśli więc nie odpowiedziała różowowłosej groźbą, podjęła pozytywną dla niej decyzję. Broń pozostawiła na grzbiecie swojej bestii, wsunąwszy pomiędzy pasy siodła. Następnie odsunęła grubsze kawałki gruzu z miejsca, gdzie powinna wylądować, przyjęła zamortyzowaną pozycję i rzuciła w miarę pogodnym głosem:
  - Skacz, spróbuję cię złapać!
  Vega widziała to tak, że zdoła zmniejszyć siłę upadku poprzez chwycenie ją w biodrach, a w najgorszym razie po prostu nie podoła i będzie leżeć plackiem, przygnieciona przez złodziejkę... Choć całkiem prawdopodobne, że skończyło się na połączeniu obu tych opcji... A że Gwiazdka nie cierpi do niej urazy, tyle się mogła poświęcić. No i w sumie skłonna jest jej wybaczyć te wybryki, puścić w zapomnienie i tak dalej, i tak dalej...
  ...Ale jeśli Vega spotkała się z niemiłymi odzywkami, oj, to wcale nie śpieszyło jej się na pomoc, wcale a wcale!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.17 16:43  •  Droga pomiędzy wzgórzami - Page 4 Empty Re: Droga pomiędzy wzgórzami
Karma to ciężkie pojęcie na Desperacji. Tu non stop robi się coś złego by przeżyć. Morduje, kradnie, patroszy, zjada, zabiera, zostawia innych na śmierć by samemu przeżyć, vice versa a jednak ty przeżywasz...
I tak samo non stop karma cię tak kopie po tyłku że czujesz jak jej but wychodzi ci nosem. Nie było inaczej tym razem, karma bardzo szybko się upomniała, zostawiając Erin dość bezbronną. A raczej - mogła zaryzykować i się puścić by spaść w dół, ale nie ma co liczyć na szczęście tutaj. W najlepszym wypadku tylko by się z lekka obiła. W najgorszym? Skręciła kostkę albo złamała nogę. Albo jeszcze wylądowała na jakimś gruzie który by jej połamał żebra i pogruchotał inne kości. Dlatego też lepszą opcją było cierpliwie zaczekać, na szczęście żadne drapieżne ptaki i ptako-podobne mutanty nie latały po okolicy. Poczekać, albo poprosić o pomoc.
Stąd też prośba o, ekhem, "pertraktacje". To nie tak że Erin ma dużo argumentów na ten moment - kobieta uważa że prawie została okradziona (tak naprawdę to nie byłby problem zwyczajnie to zabrać, ale ech, najwyżej później się wytłumaczy) i prawie zabita dlatego (shh, tylko straszyła). Widziała jak kobieta najwidoczniej zupełnie ją ignoruje i wchodzi do budynku w którego dziurze wisiała białowłosa, tracąc w tej chwili jakąkolwiek wizję na to, co różowowłosa robi. Równie dobrze mogła rozstawić pal na jaki Erin zleci, nadziewając ją ala Vlad Palownik.
Nah, za dużo wysiłku.
- Nie wiem jakie miałaś przeżycia wcześniej, ale nie zamierzałam ci niczego zabrać po zobaczeniu, ile masz. Nie jestem święta, ale nie miałam w planie zmusić cię do rzeczy jakie musiałam robić, by tu przeżyć. Niestety... Ostatnio trochę nie myślę. - Ostatnie słowa raczej wymamrotała do siebie bardziej niż mówiła na głos, wciąż nijak mogąc spojrzeć ku różowowłosej. Nie wiedziała nawet czy ją usłyszała przez dziurę z jakiej wisi, bo inaczej raczej ciężko byłoby usłyszeć na dachu. A jak ona usłyszała? Ej no, łowca, lepszy słuch i w ogóle. Nie problem, prawda?
A skoro o nim mowa, usłyszała metaliczny szur broni podnoszonej z ziemi, a także kopyta tego koniko-stworka jaki był najwidoczniej własnością jej niedoszłej "ofiary". Jakieś szury na dole, czyżby faktycznie rozstawiła ten pal?
Ech! Raz się żyje!
- Jak rozstawiłaś tam pal czy coś to będę cię nawiedzać! - Rzuciła, wyrywając swoje ręce do góry i pozwalając ciału prześlizgnąć się przez dziurę, lecąc prosto w ramiona Vegi. Romantyczne, można by ująć.
Gdyby nie to że impakt jednak powalił Vegę na ziemię, a i Erin też nie miała znowuż tak miękko na niej lądując. Moment uderzenia z pewnością wyraźnie odczuła na sobie, warknięciem z bólu akcentując lądowanie. - Żyję? Nie spodziewałam się. - Stwierdziła sama do siebie, zsuwając się z kobiety i kładąc na ziemię obok niej. Chwilowo jakoś nie chciało jej się wstawać. Jakoś tak... No.
Ale wysunęła prawą dłoń do niej, nieważne czy leżała obok czy już wstała.
- Erin. Dzięki. - Uśmiechnęła się, spoglądając ku kobiecie i mogąc teraz jej się przyjrzeć.
Hmmm...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.05.17 10:39  •  Droga pomiędzy wzgórzami - Page 4 Empty Re: Droga pomiędzy wzgórzami
- Przeżycia? A niczego sobie, tęcza i ciemność i więcej gwoździ... - rzuciła bezsensowną wyliczankę.
  Rozbawiło ją to wtrącenie o palu. Takie sadystyczne czyny jeszcze nie znalazły sobie w Vedze miejsca, choć skłonna już była zadawać męki okazom laboratoryjnym. Tyle, ze dotychczas nie były to nazbyt ciekawe obiekty - mało człowiekowate, mało rozumne i jeśli kiedyś myślały, to był to okres prehistoryczny, czyli nieistotny. Wydając z siebie chichot, w nagrodę ją pokarało i teraz przyszło jej zbierać się z ziemi. W bajkach tak ładnie to wygląda, jest się dosłownie plackiem. Vega nie była plackiem, ale czuła się podobnie. Nie, nie wstawała. Czekała aż ból się sam wytłumi, ból spowodowany co najmniej kilkoma otarciami skóry na łokciach i plecach.
  Miała w końcu okazję spojrzeć kobiecie w twarz. Chyba w jej wieku, długie białe włosy i... oczy. Te oczy. Podobne oczy. Tknięta nerwami, pomyślała, że są brzydkie i tę już ostatnią falę wrogości zażegnał wspólny uścisk dłoni.
 - Vega.
  Przedstawiła się swoim drugim imieniem, którego używa częściej niż pierwszego.
 - Super, jeszcze powiedź mi, że dezerterujesz?.. - parsknęła, leżąc dalej na twardej podłodze pełnej małych grudek betonu. - Nie wierzę, że sobie nic nie złamałam... Czyli chyba limit pecha na dziś wyczerpałam. A Ty jak? - pytała w sumie o jedno i drugie: jak się czuje i czy złe przygody też dość ją dziś napastowały. I zdaje się, że tym drugim właśnie podkusiła los by w niedalekiej przyszłości zrobił z nimi "porządek", hue hue.
 Pociągnęła ją za dłoń mocniej i podała drugą. W ten sposób nawzajem mogły sobie ułatwić powstanie z podłogi, zwłaszcza jeśli ręce się ze sobą krzyżowały. Teraz jeszcze lepiej mogłaby ją zmierzyć wzrokiem i upewnić się, że jej podobizny nie widziała pośród kartek jakiegoś dzienniczka zbiegów, o ile taki istnieje. Nie żeby każdą taką "złą" osobę sobie Vega zapamiętała, bo to pewnie niewykonalne... Popatrzyła po sobie, czy jakiejś wymagającej uwagi rany nie nabyła, ale wszystko było raczej w porządku.
  - Zmierzasz może na Desperację czy przeciwnie? - zapytała, nie bardzo wiedząc, jak tę wciąż trochę niekomfortową sytuację rozwinąć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.05.17 13:02  •  Droga pomiędzy wzgórzami - Page 4 Empty Re: Droga pomiędzy wzgórzami
Przepuściła w myślach "mogło być gorzej", nie mówiąc tego jednak na głos. Mogło być serio dużo gorzej, o ile w ogóle faktycznie cokolwiek z tego co wymieniła się wydarzyło. Ciemność jeszcze by mogła się zdarzyć. Gwoździe? E, ok. Tęcza? Naaah.
Może i nie, ale mogłaby się spodziewać wszystkiego po desperatach, i gdyby nie fakt że nie było tu nigdzie dość gwoździ, to nawet i ładnego kręgu z kolców prosto dla niej by się spodziewała. Na szczęście jednak, trafiła na dość przebaczalną, - naiwną może z lekka - miłą osóbkę jaka postanowiła faktycznie jej pomóc zlecieć w sposób kontrolowany z sufitu i nie skończyć ze skręconymi kończynami czy złamaniami. Jej!
Ej no, nie była aż tak ciężka by zrobić z Vegi placek, bez przesady.
Vega. Całkiem całkiem. Teraz, mogąc na nią spojrzeć z bliska i nie z obawą oberwie nożem w bebechy, przyznać trzeba że jak na warunki Desperacji, trafiła całkiem dobrze. Serio, mogła trafić na zmutowanego byka który by nią rzucał po kątach jak starą szmatą.
Nie ma co marudzić.
Nie ściskała za mocno, to miał być uścisk powitania, nie pokaz siły.
- Coś ty. Nie chce mi się tylko siedzieć w tunelach dłużej niż trzeba... Czyli w ogóle. - Stwierdziła z lekkim wzruszeniem barków, postanawiając "na macanego" sprawdzić stan swojego ciała wolną dłonią zanim się podnieśli. Tyk, tyk, tyk, tyk. - Wygląda na to że wszystko w jednym kawałku. Lekki ból dupy, ale wezmę to zamiast skręcenia kostki lub innego złamania. - Stwierdziła, zgarniając resztę swojego ciała do pionu i łącząc dłonie z Vegą, pomagając i jej wstać. Jakby nie było - była tą mniej poszkodowaną, była chociaż tyle winna jej ratowniczce. To, że dziewczyna ma włosy w kolorze podobnym do kasku strażaka nie znaczy że takowym jest, nie?
Gdy w końcu się podnieśli, zaczęła od ogarnięcia jakoś swojego płaszcza i strząśnięcia z niego pyłu i kurzu jaki nazbierała wisząc w dziurze. Sporo tego było, ale czemu się dziwić - nikt nie przewidywał przy budowie że dach tak zniszczeje by ktoś zrobił w nim dziurę butami i wpadł weń, nie?
W połowie robienia tego posłyszała pytanie, więc z powrotem wyprostowała się, zerkając gdzieś w bok.
- Szczerze mówiąc, byłam właśnie w drodze z powrotem do M-3. Musiałam zrobić spory okrąg, bo nie zamierzałam wpaść na nic... Na co nie chce się wpaść i wpadłam tutaj... - Splotła ręce. - ... A resztę sama znasz. - Stwierdziła, spuszczając wzrok. Niezbyt miała ochotę widzieć osądzające spojrzenie, ale no, robiła to w jaki sposób życie tutaj ją nauczyło robić by przetrwać.
Czyli zabierać tym którzy mają więcej.
Albo tym na którym ci nie zależy. Jedno z tych.
- A ty? Nie miałaś zapasów na zbyt daleką wędrówkę, tym bardziej ze zwierzęciem. - Zmieniła temat, żonglując pytaniem z powrotem do różowowłosej i spoglądając na moment ku Halli, a potem z powrotem ku rozmóczyni. Nie ma to jak rozwijająca rozmowa, prawda?
Wciąż atmosfera rozmowy między ofiarą złodzieja a złodziejem nie mogła jeszcze zejść. Ych.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.05.17 10:57  •  Droga pomiędzy wzgórzami - Page 4 Empty Re: Droga pomiędzy wzgórzami
Nie jest uciekinierką, ale  w tunelach chciałaby w ogóle nie przebywać. Trochę to wydawało się pokrętne, ale Vega znała proste wyjaśnienie - jest wolnym strzelcem, indywidualistką. A jak wiele jej brakuje do przekroczenia tej cienkiej granicy - nie ma pojęcia i chyba nawet nie chce wiedzieć.
  I resztę zna, a tak. I gdyby jeszcze emocje ją nosiły, złapałaby ją tak za ucho i wytargała, albo cośkolwiek podobnego uczyniła. Tak w ramach odegrania się za ten sztylet przy szyi, którego obecność zbliżyła ją do myśli o swoim skromnym, niewiele wartym życiu; życiu jednego z wielu milionów człekokształtnych-jeszcze-rozumnych. Zamiast tego tylko uśmiechnęła się przyjacielsko.
  - Mniejsza o tamto - ostatecznie dała jej czystą kartkę, całkowicie nową szansę na lepsze zapamiętanie tego spotkania. Tabula rasa, w tych czasach to jest już chyba artefakt... Quo Vadis, Vego? - Ja zmierzam przeciwnie, do Desperacji. Zdaje się, że to już niedaleko... Chciałam tam zebrać trochę próbek do badań... no i właśnie, uzupełnić zapasy. Zbyt mało tym razem wzięłam i właściwe wszystko mi się już skończyło.
  W trakcie swojej wypowiedzi ruszyła do swojego legowiska i zaczęła pakować swoje rzeczy. Czas ruszać, jeśli chce dotrzeć do Desperacji o własnych siłach.
  - Wiesz, czy gdzieś tu w okolicy jest woda? Albo widziałaś jakąś zjadliwą zwierzynę do upolowania? - śmiało zapytała, pragnąć jak najszybciej załatwić sobie jedzenie na dzisiejszy i choćby dwa kolejne dni. - A jeśli mogę zauważyć, też nie wyglądasz na mocno obładowaną. Mogłybyśmy razem poszukać czegoś do jedzenia i się tym podzielić... - zaproponowała, niezbyt pewna tego, na ile jest ot sensowna propozycja. Z tego co pamiętała z mapy, to w okolicy nie ma zbyt wiele rzeczy... ale mapy te nie są nazbyt aktualne.
  Popatrzyła na swoją Hallę. Choćby miała skonać, nie zabije jej by się posilić. To byłoby zbyt okrutne dla tak inteligentnego i pomocnego stworzenia. Wierzyła, że wówczas mogłaby ją po prostu komuś przekazać, a samej w zamian zdobyć choć trochę jedzenia i wody. Naiwna i łatwowierna, jeśli chodzi o tego typu moralne sprawy. Moralność? A co to kurwa jest! Jakiś bug pośród zasobu słów.
  - To Halla. Srebrzysta. Słyszałam, że pochodzą z Edenu, ale moja nie bardzo potrafi to potwierdzić. Byłaś kiedyś w Edenie? Czasem sobie myślę, że musi tam być bardzo przyjemnie...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.05.17 17:03  •  Droga pomiędzy wzgórzami - Page 4 Empty Re: Droga pomiędzy wzgórzami
Raczej niewiele i zapewne niebezpiecznie balansuje na tej cienkiej krawędzi bycia indywidualistką, a dezerterką - a teraz, gdy wie że Marcelina i Loki żyją, ten balans będzie jeszcze trudniejszy. Łowcy nie są złymi ludźmi, poznała się z nimi, rozumie ich, podziela ich zdanie, ale... Ale tęskni. Tęskni za prawdziwą rodziną.
A takową byli dla niej Szakale.
Następne miesiące nie będą dla niej zbyt proste.
Uniosła brwi w zdziwieniu, słysząc jak dziewczyna zwyczajnie puszcza w niepamięć całą tą sytuacje. Chciała ją okraść, potem groziła jej śmiercią, a teraz stwierdza że "to nic"? - Uhm... Dziękuję. - Zmieszana podrapała się po tyle głowy, nie wiedząc jak zareagować na to. Większość ludzi (i nie ludzi) byłaby conajmniej poirytowana, wpieniona i chciałaby ją zabić, albo jeśli nie zabić, to domagałaby się zadośćuczynienia. Ba, nawet wynagrodzenia za to że jej nie zostawili tak, albo nie zabili mając okazje. A Vega?
Nie wiedziała jak na to zareagować, ale była wdzięczna. Mimo wszystko - robiła to, co trzeba było zrobić by przeżyć, choć ostatecznie nie chciała tego zrobić koniec końców. Ech, pokrętnie.
- Badań? Czym się zajmujesz? - Zdołała już zauważyć że jest łowczynią, ale nie kojarzyła jej, stąd pytanie. Chciała udoskonalić czerwinkę? A może coś innego? Może jest technikiem i szuka planów nowej broni przeciw S.Spec? A może to chemik?
Nie dowie się póki nie spyta, prawda?
Na pytania co do potencjalnych miejsc by zdobyć zapasy nie odpowiedziała z początku, wychodząc na zewnątrz i rozglądając się. Chciała ogarnąć mniejwięcej w jakim położeniu są i może coś z tego wyciśnie. Nie mogła zaprzeczyć, jej zapasy też nie były w najlepszym położeniu. Problemem jednak było to, że nie posiadała (ani nie umiała używać) żadnej broni dystansowej, więc jedyne na czym zazwyczaj polegała to zasadzki. A czekanie w takowej może trwać za długo, hmmm.
- Myślę że... - Zaczęła, wracając z powrotem do środka i do Vegi. - Jeśli skierujemy się w tamtą stronę, możemy wpaść na zmutowane świnie. Nie są może najsmaczniejsze, zazwyczaj poruszają się w grupach i przez mutacje bardziej przypominają dziki niż świnie, to jednak przy odrobinie rozmyślenia można coś z tego wyciągnąć. Fakt że poruszają się w grupach i ich duży rozmiar broni ich przed drapieżnikami, ale niektóre powietrzne stwory potrafią porwać mniejsze. No i dla Mantykor są pikusiem. Jeśli wyrobimy się przed wieczorem to może uda nam się coś złapać. - Wskazała kierunek w jakim świnie potrafiły się kierować. Zdarzało się jej na nie trafiać, prawdopodobnie były to efekty świńskich farm z dawien dawna, tylko świnie zdziczały, zmutowały, rozmnażały się same i zrobiły się gargantualne.
Ale przy odrobinie pomysłu można odciągnąć jedną od stada i zabić. Ilość mięsa z takowej bez problemu by wykarmiła ich oboje.
Ale jeśli grupa by zawróciła po zagubioną, będzie trzeba szybko wiać. Nawet wymordowane drapieżniki nie dałyby sobie rady z taką masą i siłą.
Spojrzała ku istocie, o jakiej mówiła. Kojarzyła Halle, ale nie miała okazji widzieć ich z bliska. Rzuciła wzrokiem dwa czy trzy razy pomiędzy Vegą a koniem, po czym zatrzymała go na różowowłosej, uśmiechając się delikatnie. - Mogłabym ją pogłaskać? - Nie miała okazji dotknąć takowej. Ani innych koni. W ogóle konie były dla niej enigmą względną. Bez względu na odpowiedź Vegi, wróciła do jej pytania również. - Niestety, nie byłam. Mam wrażenie że by mnie tam nie wpuścili, jestem zbyt niegrzeczna. - Pokręciła głową z lekkim rozbawieniem. Tiaaa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.06.17 12:36  •  Droga pomiędzy wzgórzami - Page 4 Empty Re: Droga pomiędzy wzgórzami
Dostrzegała to zmieszanie na twarzy Erin i doskonale znała jego powody. Nie pierwszy i nie ostatni raz wybacza, a słysząc słowa podziękowania tylko umacnia się w postanowieniu, że czyni najlepiej jak tylko może.
  Czym się zajmuje? Na pewno nie powie, że kolekcjonuje kości, choć w sumie mogłaby, a że od kolekcjonera do złodzieja droga wiedzie przez skróty... Nie - postanowiła z powagą o sobie opowiedzieć, kontynuując ten trend porządnej dziewczyny z miast-... ze ścieków.
  - Tak, badań. Próbuję tak wszystkiego po trochu w biologicznych i chemicznych dziedzinach... Znaczy się, jeszcze do niczego konkretnego nie zmierzam, a jedynie poszukuję czegoś z potencjałem. W M-3 wykształciłam się i złapałam trochę doświadczenia jako lekarz, zaś laboratorium w ściekach pozwala mi spełniać się w swojej drugiej pasji.
  No dobra, dobra, nie zanudzaj tak! Co właściwie chcesz zrobić, co chciałabyś osiągnąć, Vego?
  - Chciałabym powstrzymać tak daleko idące zmiany tej zarazy. Te zombiaki... byli przecież kiedyś ludźmi! A teraz - teraz to tylko bestie.
   ...Bestie, z których niekiedy tylko dwie rzeczy można wydobyć: mięso i próbki do badań. W żywe okazy laboratoryjne jeszcze się nie bawiła... i chyba powinna zacząć, jeśli chce wiele osiągnąć. Ale jedzenie, jedzenie!
  Gwiazdka także nie była przyzwyczajona do broni zasięgowej - wyuczyła się walki wręcz i tutaj się doskonale odnajdowała, zwłaszcza w połączeniu z niewidzialnością.
  Plan przedstawiony przez białowłosą wydawał się rózowowłosej całkiem sensowny i wykonalny, mimo że budził różne wątpliwości.
- Zdziczałe świnie, mówisz? Myślę, że szybkość Halli będzie można wykorzystać w odciągnięciu uwagi stada od naszej ofiary. Ale martwić się o to będziemy, jak już na stado się natkniemy.
  Pogłaskać? Jasne, czemu nie, nie widziała przeszkód, a i sama Halla także takich nie wyjawiła... i bynajmniej nie dlatego, że nie potrafi ludzkim głosem odpowiedzieć.
- Oczywiście! Tylko daj jej się samej do siebie przekonać, nic na siłę. Zobaczy, że masz dobre intencje i choć początkowo będzie unikać dotyku, wkrótce poprosi o więcej i jeszcze więcej.
 Zbyt niegrzeczna plus anioł i zebrało Vegę na żarciki. Co ma anioł? Skrzydła! A ze skrzydeł wytargać można...
 - Jeśli spróbowałabyś im ukraść pióra to z pewnością, o tak.
  Zaśmiała się, widząc oczami wyobraźni jak Erin w wersji małej, psotnej dziewczynki - niczym jakaś zła wróżka - ugania się za skrzydłami wielkiego anioła, odpędzającego się od niej jak od muchy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach