Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 11 z 14 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12, 13, 14  Next

Go down

Pisanie 28.04.17 12:19  •  Stara stołówka - Bar. - Page 11 Empty Re: Stara stołówka - Bar.
Ruda cholera miała jedyną ukochaną, o którą się martwiła bardziej niż o siebie. Dlatego było to wręcz oczywiste, że nie w smak było mu ruszanie przez Cygana jego lubej. No halo, kto chce, aby ktoś obłapiał jego własność?
Nie schlebiaj sobie. Ja już nawet nie pamiętam dlaczego się z tobą zadaje, ale może być to uwarunkowane przynoszeniem mi szkocką — odparł, nikle się uśmiechając. —  Tęsknić? Tęsknie jedynie za twoim ekwipunkiem. — Zaśmiał się. No cóż, Roma nie musiał wiedzieć, że rudzielec darzy go jakąkolwiek sympatią niezwiązaną z alkoholem. Przeszłość i rozwalenie Watykanu jedynie ociepliło ich relacje, które na samym początku przez pewną Gnidę były dość... chłodne.
Shane nie wnikał w życie Romana w M3. Nie szczególnie orientował się czym zajmuje się jego kolega poza byciem Drug-on. Wiedział jednak na pewno, że są to rzeczy stricte nielegalne, do których każdego cygana ciągnęło.
Gdyby coś było na rzeczy poinformuj mnie. Wyślij sowę czy coś — Parsknął pod nosem, upijając kolejny łyk szkockiej. — Wiem, wiem Cyganko. — I chyba za to lubił go najbardziej. Za jego pogodne usposobienie. Odkąd pamiętał — w ich znajomości to Alan robił za komika i rozładowywał wszelkie napięte sytuacje. Czasem za nadto błaznował, jednak Shane zdążył się przyzwyczaić do irytującego śmieszka.
— Co ty pierdolisz, stary? Za dużo się wypiłeś tej szkockiej czy jak? Rudy, kto, by w ogóle na ciebie zagłosował? Ja bym cię nie wybrał, a co dopiero inni.
—  Jesteś chuj — Zaśmiał się i przypieprzył mu znowu w łeb. Pieprzony Cygan, ciągle biadoli od rzeczy. Pewnie przez alkohol w jaki w siebie wlewał i który doszczętnie wypłukał jego szare komórki. — I nie zgrywam się z tobą debilu, Serio ta banda wybrała tak, a ja nawet nie miałem na to wpływu. Trochę zaszaleli z tymi wyborami, bo wybrali typa skrajnie nienormalnego. — Upił kolejny łyk, kątem oka zerkając na śpiącego już Tyrella. Szybko wzrokiem przeniósł się na Alana, który zahaczył o temat Jekylla.
On nie przejmuje się masą wrogów, jaką sobie robi. Wręcz przeciwnie. Zresztą... — Po cholerę o nim dyskutowali. Czas Shane spędzony z Jekyllem był niczym wyrwanie z jego ciała większego kawała skóry i rzuceniu go w przepaść. Patologia jaka niosła ze sobą ta relacja nie mogła skończyć się dobrze. A mimo to skończyła. Rozeszli się i od tamtego momentu nawet nie spotkali. Ruda Pokraka uciekała niczym szczur pokładowy, kiedy tylko statek zaczął tonąć. Może to i lepiej. Nie. To zdecydowanie lepiej.
Chciał jeszcze coś dodać kiedy do akcji wkroczyła pijana w sztok Cedna. Zjawisko jakoś nieszczególnie obce, dlatego Shane nie zaskoczył się, że kobieta teraz przywędrowała do baru, aby napić się z kolejnymi ofiarami. Ofiarami. No bo Tyrella znokautowała swoim sake gwałtu, a Cygankę... butelką. Nie żeby twardy łeb Romana mógł to źle znieść, jednak sam widok był przekomiczny. Wybuchnął głośno śmiechem, nie wierząc, że doszło do podobnej sytuacji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.04.17 18:02  •  Stara stołówka - Bar. - Page 11 Empty Re: Stara stołówka - Bar.
Cała impreza zasadniczo go ominęła, siedział cicho, nie rozmawiając z nikim, po za zamawianiem kolejnych butelek alkoholu. Gdy imba trwała, ten anonimowy alkus kończył piątą butelkę bimbru Cedny i przy okazji wypił także drugiego Czarnego Jack'a i podarek od Shane'a. Oczywiści także zdążył uzbierać stosik naczyń po ciągłym zamawianiu dziwnych kulinarnych wybryków Hashiama.

Najwidoczniej też przez swój pijacki amok nie ogarnął, że chyba pewna para kochasiów wyszła się niby bić, a tak naprawdę każdy wiedział że idą nad strumyk zrywać stokrotki.
Ball obrócił się na stołu spoglądając na resztę pozostałych smoków... capiło od niego alkoholem nieziemsko, a wzrok miał tak nieobecny, jak higiena na desperacji. Wędrował tym pijackim wzrokiem od jednego smoczego lica do drugiego, aż zatrzymał się na Cednie.
Dźwignął się ze stołka, dość chwiejnym krokiem, lecz stabilnym... jak ukraińska gospodarka.
- Szedna jest zprawa... - zachwiał się lekko jednocześnie zarzucając kobiecie ramię przez szyję - Na składzie mamy czołg nie?
Twarz momentalnie mu spoważniała, a wymieszany głos zimnej skały z pijackim gaworzeniem zanikł, pozostawiając to pierwsze.
- Dasz radę go naprawić?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.17 20:39  •  Stara stołówka - Bar. - Page 11 Empty Re: Stara stołówka - Bar.
Spoufalanie się z Yury'm skończyło się tak szybko, że aż go to nawet w żadnym stopniu go nie dziwiło. Widząc jak zaczyna skupiać swoją uwagę na nowym smoku, domyślił się, że łączyły ich relacje z przeszłości, zupełnie jak Evana z nim. Nie zamierzał jednak zwracać na nich większej uwagi. Jedynie co zrobił, to pokręcił głową w geście rezygnacji i ponownie przyssał się do swojej szklanki, ignorując słowa Wiecznego o podmienianiu. Cóż. Raz na sto lat zdarzy mu się palnąć jakiś komplement. Sobie będzie tłumaczyć to efektem choroby i zmęczenia. Tak, to najlepszy powód do wytłumaczenia.
Dlaczego go pochwaliłeś?
Jak to dlaczego? Przecież jestem chory i zmęczony.
Tak, to genialna wymówka, Evan.
Wzdychając cicho pod nosem, nawet nie odwrócił głowy w kierunku Yury'ego, który to nagle postanowił opuścić tutejsze pomieszczenie. Na jego miejscu zrobiłby w sumie dokładnie to samo. Nie miał najmniejszego powodu, dla którego miałby tutaj siedzieć. Osoba, z którą chciał zamienić trzy zdania właśnie jest oblegana przez byłego kochanka oraz dwóch smarków w postaci Tyrella i Asteriona. Jeszcze głośnej kobiety tam brakuje do pełnego kompletu. A i to to tylko kwestia czasu.
Wypił do końca zawartość szklanki, po czym przeciągnął się z cichym pomrukiem. Z kieszeni płaszcza wyciągnął stary notatnik oraz ołówek. Wyrwał jedną kartę, na której zaczął coś bazgrać. Niewiele później zszedł z krzesła barowego, dziękując barmanowi za dobry trunek. Podszedł do zebranej grupki, którą jedynie obległ spojrzeniem, po czym podsunął Shane'owi wyrwaną kartę z notatnika. Spojrzał na niego krótko, porozumiewawczo, po czym odszedł od grupy, kierując się ku wyjściu.

Notka: Jestem chory. Mam Ater Sanguis, który zaczął mi się rozwijać. Nie mów nikomu. Przez najbliższy czas nie będzie mnie w kryjówce. Nie wiem kiedy wrócę i nie szukaj mnie. Przez ten czas masz opiekować się moim psem. Nie, nie będzie się Ciebie słuchał. To tyle.

z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.17 0:11  •  Stara stołówka - Bar. - Page 11 Empty Re: Stara stołówka - Bar.
Roma roześmiał się głośno, słysząc tę bezczelną odpowiedź tego rudego debila, który mianował się jego jedynym przyjacielem. Szkocka, taa? Wolne żarty.
Szkocką to ja przynoszę ci jedynie od trzydziestu lat, ty rudy niewdzięczniku — sprostował wesoło, nakierunkowując tegoż alkoholika na właściwą ścieżkę rozumowania. Wcześniej przecież Roma nawet nie dzierżył funkcji Fafnira, a co co tu dużo mówić o możliwości dostępu do szkockiej i innych alkoholi na terenie Desperacji. Bez bimbru Cedny na bezkresie pewnie do tego czasu zdążyliby zdechnąć z pragnienia, który zrozumieć mógł tylko szanujący się alkoholik. — Nie pierdziel mi tu takich farmazonów, bo jeszcze pomyślę, że się starzejesz, stary. Znam wszystkie twoje sekrety, Rudy, miej to na uwadze, stąpasz po cienkim lodzie. — odparował ze śmiechem, nie kupując tej gadki, która miała uchronić jego wiszącą na włosku reputację. Wspomnienia z Watykanu i wspólnych podróży wiele w tym względzie wnosiły same, a wypowiadać ich na głos ani jeden, ani drugi nie musieli.
Upił łyk alkoholu, patrząc na swojego towarzysza z rudymi włosami z wyraźnym ubawieniem wizją tego jak posyła mu sowę pod kopułą, co pewnie najszybciej miałoby miejsce po tym ostro urżnąłby się alkoholem. Leć, złotko, znajdź Rudego i przekaż mu najgorętsze ploteczki z tej fałszywej rzeczywistości. Wtedy to już na pewno przykułby uwagę z jakiejś kamery i wysłano, by go w ramach obywatelskiej troski na leczenie do jakiegoś zakładu przymusowo.
Ma się rozumieć, złotko, wytresuję swojego chomika, ale wcześniej oduczę go picia mojej whisky. Będzie się nadawał do tej roli idealnie. — Zasalutował mu, udając powagę, choć szeroki uśmiech wyraźnie z tym kontrastował. Ależ ta wizja była absurdalna. Malutki chomik podbijający Desperację. — Ostatnio znalazłem go w szklance, a do teraz go nie mogę znaleźć, więc będziesz musiał czekać aż wypełznie spod jakiegoś mebla. — Następnie rozłożył ręce w geście bardzo bezradnym, bo w tym względzie to chomik miał więcej przywilejów, a żeby było zabawniej Roma nigdy nie nadał mu żadnego imienia.
Jesteś chuj.
Kiedy ten debil skonfrontował swoją łapę z jego głową, posłał mu jakoby niedowierzające spojrzenie na tę bezczelność. To Roma był tutaj w końcu mózgiem alkoholowej operacji, więc Rudy pijaczyna nie powinien o tym zapominać, inaczej źródełko szkockiej mogło się niefortunnie urwać… Oczywiście, że się nie urwie.
I nie zgrywam się z tobą debilu, Serio ta banda wybrała tak, a ja nawet nie miałem na to wpływu. Trochę zaszaleli z tymi wyborami, bo wybrali typa skrajnie nienormalnego.
W momencie kiedy temat zszedł na tę jebaną pokrakę angielską, utkwił uważniejsze spojrzenie w swoim towarzyszu. Jego uśmiech wytracił przy okazji charakterystyczne, czyste rozbawienie. Roześmiał się krótko, czekając na dalszą część, ale wtedy jego partnerka w zbrodni alkoholowej przeciw światu postanowiła zaatakować go butelką.
Ból przebił się przez rozluźnienie alkoholowe dostatecznie szybko, by się skrzywił niemiłosiernie. Odruchowo przyłożył rękę do tyłu głowy, a niedługo potem dosięgła go pretensja cioci Ced, czując pod palcami ciepłą posokę. Zajebiście. Szykowały się zatem tymczasowe wakacje na Smoczej Górze, no cóż, tego to Roma po dzielnej bitce z menelaosem Desperacji nie przewidział. Evan niestety bądź stety mignął mu dość szybko, że zaaferowany całą sprawą, nie posłał mu nawet żadnego spojrzenia.
Świetnie, tego było mi trzeba — mruknął w dalszym ciągu z lekkim, wesołym uśmiechem, obserwując krew na swojej dłoni. Ta z kolei zdążyła powoli posklejać jego ciemne włosy pojedynczą strużką kierując się w dół aż do jego szyi, by finalnie wtopić się w materiał jego koszulki. Kto jak kto, ale Roma ze swoim usposobieniem nie zamierzał z tego faktu robić żadnych dramatów czy burd, to zdecydowanie nie było w jego stylu. Nie powinno zatem dziwić, że nawet go to rozbawiło, bo w niedługim czasie zaczął się śmiać, choć zdecydowanie ból głowy dawał mu się we znaki, a i bankowo nie obejdzie się bez szwów. — Teraz mam powód, aby się z wami przemęczyć na Smoczej Górze i pooglądać wasze parszywe mordy dłużej niż ustawa przewiduje. Można było poprosić mnie o to w bardziej cywilizowany sposób… — dodał z rozbawieniem, by następnie westchnąć niemal teatralnie wujcio Fafnir, musząc mierzyć się z taką, a nie inną okolicznością. Przynajmniej będzie co wspominać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.05.17 5:47  •  Stara stołówka - Bar. - Page 11 Empty Re: Stara stołówka - Bar.
Była wyjątkowo oburzona, ale równocześnie powoli w jej głowie dochodził bardzo cichy głos rozsądku jak echo anemika rzucone w kanion. Coś jej podpowiadało, że zamiast się denerwować i irytować na kompana marnującego cenne szkło, powinna się przejąć tym, że nieszczęsny wujcio traci właśnie bardzo ważny dla ciała czerwony płyn napędzający jego układy. Zmarszczyła brwi konfrontując ze sobą dwa kompletnie różne nastawienia i nim zdążyła się zdecydować na jedno z nich ciężkie ramię jej dobrego kumpla od maniany wylądowało wokół jej szyi sprawiając, że zapici w trupa przyjaciele połączyli się w bardzo chwiejną i niestabilna konstrukcję pijacką.
Zajęło jej chwilę zanim ogarnęła o co chodzi Białemu Skurwielowi i potaknęła, aż za energicznie jak na kobietę przystało chwiejąc się z nim w rytm niesłyszalnej muzyki, do czasu, aż nagle nie zamarli stając się niesamowicie poważnymi, aczkolwiek ciągle pijanymi ludźmi, których wszelkie decyzje i poczynania powinny natychmiastowo zostać stłumione w zarodku. Wiwerna popatrzyła na Warta z oburzeniem. – Jeszcze pytasz?! Jjjjjjjjjjjja miałabym nie dać rady? JA?! Potrzymaj mi piwo, stary! – chciała już mu wręczyć stłuczony tulipan, ale zapomniała, że tą część też już upuściła na podłogę, co ją nieco wybiło z pantałyku. Trzeba zdobyć jakąś butelkę, aby dokończyć dzieła. Kolejnego! Nosz, że też nagle nic nie można było na tej imprezie zrobić jak należy. Ni to wypić z Asterione, ni to podać piwo Ballentines’owi.
Podniosła wzrok w poszukiwaniu butelki i dostrzegła jej kolejnego smoczego ulubieńca – Evańskiego, który ledwo co ruszył dupsko z miejsca, a już znikł bez słowa.
- EJ NOOOOOO! Jak to tak Evan! Bez pożegnania?! – krzyknęła pretensjonalnie wywijając się z objęcia Ghoula, ale ten wysoki anioł już poszedł i zniknął. Prychnęła niby to oburzona tym brakiem kultury i obróciła się ponownie w stronę baru zataczając na Romę. Uwiesiła się Fafnirowi na ramieniu i momentalnie sobie przypomniała, że go jeszcze przed chwilą poszkodowała.
- Hyyyyyy, nic ci nie jest wujaszkuuuuuu? – wymamrotała za słodko jak na normalną Cednę przystało i dotknęła jego głowy chcąc dobrze, ale pewnie wywołując tym samym tylko nieco większy ból. Odwróciła się niby do reszty ludzi i wyciągnęła wolną rękę przed siebie. – Potrzebujemy lekarza! Czy jest na sali lekarz?! – krzyknęła przelatując dłonią z Wartakusa, na Shane’a i na ućpanym aniołku się zatrzymując.  - … TYRELL! – krzyknęła głośno jakby chłopak stał na drugim końcu zatoki bałkańskiej, a nie jakiś metr dwa od niej. Rzuciła się do medyka ignorując jego tymczasowe krzesło w postaci Pradawnego. Zaczęła nim telepać w pijanym amoku. – TYRELL! TYRELL! TY JESTEŚ MEDYKIEM! SZYBKO! RATUJ GO!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.05.17 16:53  •  Stara stołówka - Bar. - Page 11 Empty Re: Stara stołówka - Bar.
Shane prychnął na słowa Romana. Cholera, próbowała za wszelką cenę odwrócić kota ogonem. Przeklęta cygańska krew. Pomimo, że Alan nie należał do narodowości romskiej, Shane i tak lubił myśleć o nim w tych kategoriach, zwłaszcza, aby mu trochę dokuczyć.
Trzydzieści lat? A ja myślałem, że więcej. Szmat czasu już minął odkąd wyniosłeś się do ciepłego miasteczka, piekąc pierniczki —  parsknął pod nosem. Już czekał tylko na jakiś wykwinty komentarz Romana.
Starość w moim przypadku, kochany, to pojęcie względne. Trzymam się wyśmienicie jak na swoje lata —  No cóż, nikt tego nie mógł mu zarzucić. Dwadzieścia cztery lata nadal wdzięcznie trzymały się Shane'a, jakby gdyby ten wcale nie umarł.
A co z tym chomikiem tak w ogóle? Gdzie on jest? —  zapytał, kiedy temat nagle zszedł na małego gryzonia. Widział go może raptem jeden raz. Cygan również jakoś nieszczególnie pojawiał się z nim często — Widzę, że nawet twoje pupile aspirują na podobnych do ciebie smakoszy wysokoprocentowych trunków, zwanych potocznie alkoholikami —  Przyganiał kocioł garnkowi. Shane jednak nie ukrywał się z własnym zamiłowaniem do alkoholu. Będąca z nim jeszcze w związku Cedna doskonale przekonała się o tym na własnej skórze.
Zaraz jednak — o wilku mowa —  Hydra wkroczyła ze swoim wdziękiem w pełnej, destrukcyjnej krasie, rozwalając łeb Romana niczym soczystego pomidora. Rudzielec zaśmiał się widząc ten załączony obrazek, gdyż kompan nie padł jak długi, a więc sytuacja nie była zagrażająca jego życiu. —  Widzisz, Cedna za tobą bardzo się stęskniła skoro nie zamierza wypuścić cię stąd tak szybko —  rzucił poważniejąc. W końcu zauważając kątem oka zbliżającego się Evana. Skupił się wzrokiem bardziej na jego sylwetce, aby w końcu otworzyć jego liścik i przeczytać.
Jestem chory. Mam Ater Sanguis, który zaczął mi się rozwijać. Nie mów nikomu. Przez najbliższy czas nie będzie mnie w kryjówce. Nie wiem kiedy wrócę i nie szukaj mnie. Przez ten czas masz opiekować się moim psem. Nie, nie będzie się Ciebie słuchał. To tyle.
Śmiertelna choroba aniołów.
Shane zgniótł w palcach kartkę, szybko chowając ją do kieszeni spodni. Spojrzał na naćpanego Tyrella, którym potrząsała Smolista. Chciał pogadać z Evanem, ale ten bardzo szybko opuścił bar. Pradawny wstał i przerzucił sobie dzieciaka przez ramię, jak worek ziemniaków.
Tyrell idzie spać, jest Az na imprezie, zajmie się Romanem albo ty użyj swych... umiejętności — rzucił do kobiety i odchrząknął znacząco. Spoglądnął na Cygana i poklepał go po ramieniu — Przeżyjesz, kanalio. —  odparł, tracąc chęci na dalsze imprezowanie. Wiadomość od Evana przypominała mu, że są sprawy, którymi musiał się zająć.
Nie siedźcie za długo — powiedział do zebranych nieco głośniej, wymownie spoglądając na Warta, który także niepokojąco interesował się szkocką. Wyszedł z dzieciakiem na ramieniu, opuszczając bar. Odstawił Tyrella do pokoju, samemu chcąc jeszcze znaleźć Evana, jednak ten jakby rozpłynął się w powietrzu, a jego zapach urwał się tuż za murami Smoczej Góry.



[z tematu x 2]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.05.17 22:25  •  Stara stołówka - Bar. - Page 11 Empty Re: Stara stołówka - Bar.
Siedział i obserwował. Wiedział, że lepiej byłoby zostać w pokoju i być może położyć się spać. Tak, potrzebował przecież odpoczynku, a gdy reszta Smoków by balowała, to on mógłby w końcu mieć chwilkę spokoju. Nie było nic piękniejszego niż to uczucie.
Napił się łyka alkoholu, a potem kolejnego i jeszcze jednego. Po chwili zrobiło mu się całkiem przyjemnie. Nigdy wcześniej nie miał okazji pić napojów alkoholowych, a drink którego miał nie smakował najgorzej, niemniej jednak wiedział, że raczej nie stanie się fanem takiego rodzaju rozluźniania się, bo właśnie na tej imprezie miał okazję przekonać się, co też ten alkohol robi z człowiekiem i nie za bardzo mu się to podobało.
Czuł, jak jego głowa zaczyna wirować, a on sam staje się jakby troszkę lżejszy. Zrobiło mu się cieplej, a na policzki wskoczył rumieniec. Uśmiechnął się do siebie. W tej samej chwili usłyszał nieco stłumiony huk, wywołany uderzeniem czegoś szklanego o twardą powierzchnię. Odwrócił się w stronę dźwięku i zobaczył scenę, która go zainteresowała. Podszedł tam, by przekonać się, co się stało.
A co się tutaj stało? – zapytał, widząc Fafnira, macającego się po głowie. Od razu domyślił się, że mężczyzna dostał czymś w głowę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.06.17 17:31  •  Stara stołówka - Bar. - Page 11 Empty Re: Stara stołówka - Bar.
Zatoczył się lekko, próbując zrozumieć bełkot Cedny... co szło mu dość topornie. Udało mu się wychwycić tylko kilka pojedynczych słów, które z resztą wystarczyły.
- Trzymam... za słowo - chwiejnym z lekka krokiem podszedł do baru i spojrzał na Hashima.
- Daj mi tu jeszcze dwie butelki tego syropu na gardło od Cedny i znikam...
Staruszek na to spojrzał wpierw na białowłosego z lekkim niepokojem, ale po chwili poszedł po dwie butelki.
- Masz... i nie przychodź tu przez miesiąc przynajmniej, zaczynasz znowu przesadzać z alkoholem Ghoul.
Ball zmarszczył brwi, a następnie zgarnął obie flaszki.
- Spokojnie Hashim... i tak mam już zlecenie.
Obrócił się i nie żegnając się wyszedł z tego zacnego przybytku.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.06.17 17:22  •  Stara stołówka - Bar. - Page 11 Empty Re: Stara stołówka - Bar.
Bawił się, że wooho. Ganił od człowieka do człowieka, od wymordowanego, do wymordowanego. Kręcił się wśród zebranych, pił alkohol, trochę rozrabiał, gadał do siebie... Impreza jak impreza. Kiedy nie był w centrum uwagi, stwierdził, że zaczynało mu się nieco nudzić, więc znajdzie sobie nieco lepsze zajęcie od chlania i integrowania się. W końcu i tak nie potrafił wejść w interakcje z jakimiś osobami. Ale przynajmniej przez chwilę się starał! Nikt nawet nie zauważył jego zniknięcia ze skarbami, które dla niego przyniósł Roma. Uśmiechnięty jak zwykle od ucha do ucha, opuścił owe miejsce w celu poszukiwania nowej, dużo lepszej rozrywki.
Wzywa nas głód, Asterionie...
Już wkrótce coś dla Was znajdę.

z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.08.17 21:33  •  Stara stołówka - Bar. - Page 11 Empty Re: Stara stołówka - Bar.
Roma przybył z założenia na kulturalną, zapijaną imprezę w jakże doborowym towarzystwie po pewnym dłuższym, bliżej nieokreślonym czasie. Nie oczekiwał wiele, poza przednią zabawą, a zamiast tego stał się ofiarą upitej cioci Cedny. Zapewne, gdyby Roman Deveraux nie był na tyle podpity i myślał tak trzeźwo jak jego przyjaciel Rudy, który ze smoczej posiadówy w porę postanowił z klasą spierdolić, dodałby dwa do dwóch i nie uznałby tego za niefortunny dla jego skromnej osoby zbieg okoliczności, a pretensje o nie podzielenie się zarobionym hajsem.
Spożycie alkoholu otępiło jego układ nerwowy i receptory bólowe zdały się z opóźnieniem odczytywać informacje o całym tym zajściu, a ręka Ced, która wylądowała na zranieniu sprawiła wstrzymał powietrze, aby nie zakląć pod nosem. Odsunął się od dłoni inżynier zaskakująco energicznie, jakby robił unik przed alimentami. Musiał pamiętać, że jest pacyfistą, mimo iż narzucone sobie granice pod wpływem zwykły się wówczas rozluźniać mniej lub bardziej znacząco. Jedyna trzeźwa myśl, która zawitała mu w głowie, tak jaśniejąca niczym neon w mroku, dając mu tym samym do zrozumienia, że musi skonfrontować się z hydrą i oddać się w jej ręce. Roma jednak nie darzył medyków żadnym, choćby powierzchownym zaufaniem. Co gorsze — przywoływany Tyrell nie nadawał się do praktyki lekarskiej, o byłym lekarzu S.SPEC, nawet nie wspominając. Wolał zatem nie ryzykować, lecz ciepła posoka wydobywała się z ran, wsiąkając mu we włosy i przedostając się powoli, acz skrupulatnie do szyi pojedynczymi pajęczynkami. Przyłożona ręka do tyłu głowy, tylko utwierdziła go w przekonaniu, że nie ma opcji, by pozostawić to bez żadnej reakcji.
A co się tutaj stało? — głos ten wydał się znajomy w obliczu jego tymczasowego cierpienia, by następnie utkwił spojrzenie w siedzącej jak gdyby nigdy nic Hydrze. Zmrużył nieco oczy, jakby walcząc jeszcze chwilę ze sobą i brakiem swego zaufania, lecz nie trzeba było długo czekać, by Fafnir chwycił go drugą, nieubrudzoną krwią ręką za przegub, ciągnąc następnie w stronę wyjścia.
Pozwolę ci to ocenić na jednorazowej wizycie lekarskiej — rzucił niby to z lekkim półuśmiechem, ciągnąc za sobą Hydrę, która była w tym pijackim barze jedyną realną nadzieją na to, że zostanie w miarę dobrze opatrzony i nie ma do czynienia z pewnym parszywym Lisem.


z/t + Azizel
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.02.18 19:52  •  Stara stołówka - Bar. - Page 11 Empty Re: Stara stołówka - Bar.
Niezbyt przychylnie znosił wymordowany brak zajęć. Zawsze się to wiązało z nieopisaną nudą, która go irytowała w dużym stopniu. W takich sytuacjach musiał szukać zajęcia na siłę. Jednak nim zdecydował się do tego to postanowił zajść do baru w celu spożycia czegoś dla relaksu. Obecnie nie czuł potrzeby do zaspokojenia głodu. Zamierzał nieco nawilżyć swoje gardło i nic więcej. Wkroczył wolnym krokiem do tego miejsca, a następnie się skierował do lady. — Poproszę o coś lekkiego do picia — Spokojnie poprosił starego barmana, wręczając mu nieco dobra wartościowego. Kiedy tylko zobaczył kufel to oczekiwał cierpliwie, aż zostanie zalany niskoprocentowym trunkiem. Niedługo potem odebrał alkohol i udał się w stronę wolnego miejsca, żeby sobie zwyczajnie siąść. Zaczął potem się rozglądać po pomieszczeniu za znajomymi osobami, gdyż mogła to być idealna okazja by z kimś porozmawiać. Zawsze jest lepiej w znajomym towarzystwie sobie wypić, a przynajmniej do tego podchodził Kimera.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 11 z 14 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12, 13, 14  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach