Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 11.06.16 14:41  •  Tereny piaszczyste - Page 6 Empty Re: Tereny piaszczyste
- Właśnie, zostaw! W sumie ładne imię. - Stwierdził ni z tego, ni z owego. Nie brzmiał na zaskoczonego słyszeniem czyjegoś głosu. To było jedno z założeń tej sytuacji. Psiakowaty mógł się tu sam przybłąkać, lub z kimś. Wygląda na to, że opcja numer dwa była prawidłowa. Hm, tylko ciężko stwierdzić cokolwiek po jednej komendzie głosowej. Niemniej, był to głos osoby płci żeńskiej.
ALE! To wcale nie oznacza, że ma do czynienia z kobietą. Ileż to można znaleźć tych pułapek płciowych, nie? No a poza tym, nie lubi zakładać z góry jakichkolwiek kwestii szufladkując kogoś pod cechy swojej płci. Sam jest dobrym przykładem tego.
Jest tak płynny w tym, że aż może sobie sam ją zmienić na rozkaz. To dopiero zdolność dostosowywania się do sytuacji, czyż nie?
Krab nadciągał! Z tej perspektywy, mały skorupiak wydawał się być wprost monstrualnych rozmiarów, godnych tych komiksowych potworów z dna oceanu. Albo z jakichś literatur fantastycznych. Albo Cthullu. Szczypce szczypały powietrze, będąc co raz bliżej, niczym nie ochronionej twarzy Hexa. Tuptuptuptup. W sumie, w tej jednej chwili mógł zaobserwować skorupiaka z bliska, a że nigdy nie miał okazji, to przyjrzał się jego odnóżom. Wiedział, że kraby potrafią tylko chodzić w bok, ale nigdy się nie dowiedział, czy te malce poruszają w trakcie swojego ruchu odnóżami w jakimś układzie, jak np. 2-1-2-1, czy wszystkimi na raz. Wygląda na to, że w układzie.
I brzdęk. Ni z tego ni z owego, poza faktem że ktoś rzucił na niego dość wyraźny cień, to pomarańczowo-czerwony stworek został przygnieciony do ziemi przez starą, dobrą siłę fizyczną. I patyk. Nie zapominajmy o patyku.
Chciał już podziękować, ale osobniczka odezwała się pierwsza, więc by móc się niej przyjrzeć, po kilku próbach machania głową w tył, nieco odsunął rondo sponad oczu. Co prawda to wciąż niewiele pomagało w przyjrzeniu się komuś z tej perspektywy, ale to lepsze niż nic.
- Jarr, Panienko, z pewnością o mnie słyszałaś. JESTEM KAPITAN... Cholera. Zapomniałem, jak ten gość się nazywał. JESTEM KAPITAN JAKIŚ TAM, o! - Uśmiechną się głupio, ale już po chwili poziom żenady w jego własnym pojmowaniu na temat tej BEZNADZIEJNEJ próby udawania pirackiego pochodzenia sprawił, że westchną wyraźnie w piasek, wzbudzając tuman kurzu.
A potem kichnął, jak psiaki się zbliżały do obniuchiwania go. - Przepraszam za tą... - Kichnięcie numer dwa. - Beznadziejną próbę... - Kichnięcie numer trzy. - Już? ... Dobrze, już, fhiew. Jeszcze raz więc. Przepraszam za tą beznadziejną podróbkę pirackiego akcentu. Jestem Hex, dziękuję za odstraszenie tego potwora z głębin. - Nie mogąc się obrócić, mógł jedynie oczyma przesuwać od lewej do prawej, czując jak wilcze nosy suną mu po skórze, dmuchając na nią rozgrzanym powietrzem a zapachu psa. I pachnąc psem. I ogólnie miał dość wyraźne odczucia aromatyczne w kwestii tego, że to psy. Lub psowate stworki.
- Szczerze mówiąc, to raczej nie. Siedzę... Stoję... Coś, robię tutaj już od dobrej godziny. Gdyby wykonawcy tej kwestii chcieli coś ze mną zrobić, już by zrobili. - Zamknął oczy, marszcząc całą twarz i niemal powodując jej zapaść do środka, gdy czuł mokry jęzor sunący mu po twarzy raz po razie.
- To nie tak, że nie lubię zwierząt, ale wolałbym móc odwzajemnić te "zaloty"... - Wstrzymał się na moment, nie mając ochoty przypadkiem złapać w swoje wargi jego języka. - Choćby głaskaniem. A że nie mogę, możesz im kazać, albo nie wiem, poprosić, by przestały? - Nie otwierał nawet oczu, wiedząc że psiak wciąż go liże. To nie tak, że to złe uczucie, tylko będąc tak bezbronnym, to trochę ciężko jest je znosić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.06.16 16:47  •  Tereny piaszczyste - Page 6 Empty Re: Tereny piaszczyste
Bynajmniej nie wydała komendy po to, żeby bestie przestały maltretować nieznajomego, zrobiła to wyłącznie dla ich własnego zdrowia i bezpieczeństwa. Kto wie, co morze wyrzuca na brzeg. Stało się jednak tak, że dla dobra obu stron zwierzęta chociaż na moment posłuchały się właścicielki. Przynajmniej do czasu, aż ta zdążyła nadejść i samodzielnie ocenić, z czym mają do czynienia.
Podparła się na własnej broni, cienkim kiju, dostatecznie jednak długim, by nie musiała się do niego schylać. Z kamienna twarzą wsłuchiwała się w ten oratorski występ, którego jakość była bardzo wątpliwa. Na pewno bowiem z majaczącym gdzieś w umyśle szybkim opisem jego osoby nie miał nic wspólnego jakikolwiek związek z piratami. Nawet nie do końca wiedziała czym są piraci, bo książek na ich temat nie było wiele, niewielka liczba przetrwała a jeszcze mniej kiedykolwiek wpadło w jej ręce. W tym akurat była poszkodowana, nie mając pojęcia o wielu rzeczach, o których żyjący znacznie dłużej mogli nawet pamiętać z własnych doświadczeń.
- Jarr, z tym napadem kichania brzmiało nawet zabawniej. - z ironiczną próbą powtórzenia jego zawołania przykucnęła z grzeczności, widząc, że niemożliwym jest dla zadarcie głowy tak mocno, by mógł do niej mówić twarzą w twarz. A na pewno nie chciała nikomu odbierać możliwości zachowania kultury, nawet wystającej z piasku głowie, której położenia ciała nie była do końca pewna. - Milo mi Cię poznać i właściwie nie ma za co. Pierwszy raz widzę kraba. - Popatrzyła na bok, w stronę uciekającego stworzenia, które teraz jakby dla wyśmiania sytuacji zaczęło w panice zakopywać się w piasku tak, że spod jego ziaren wystawały jedynie kleszcze.
Krab jednak nie był aż tak interesujący, jak można by się spodziewać, nawet dla osoby widzącej go na żywo po raz pierwszy. Wcześniej do czynienia miała jedynie z potrawami które zawierały jakieś jego esencje, ale tych też nigdy nie próbowała. Rozpaczliwa walka Hexa z pyskami nie umknęła jej uwadze. Przez chwilę nawet przyglądała się tej walce mężczyzny z niekompletnym cerberem, ale ostatecznie zareagowała na jego rozpaczliwe wręcz prośby, ukrywając za prosta linią ust narastającą potrzebę parsknięcia śmiechem.
- Chłopaki, nie macie nic lepszego do roboty? - Rzuciła w przestrzeń, przemawiając do wilków, które na dźwięk jej głosu podniosły uszy, ale nie przestały maltretować swojej zabawki. Dopiero ostra komenda zmusiła je do odstąpienia i przyklapnięcia sobie jakiś metr dalej. - Siad! Jeden i drugi. Później dostaniecie jedzenie.
Złote ślepia nie przestały jednak obserwować tego tajemniczego zjawiska. Z każdym kolejnym słowem zielonowłosego przechylały pyski na boki nie mogąc ogarnąć swoimi psimi móżdżkami sytuacji. Ich pani podzielała to zainteresowanie, chociaż dużo lepiej maskowała je z obojętnością w obliczu. Dłoń ponownie chwyciła kij, którym to wycelowała w Hexa i lekko podważyła rondo jego kapelusza zsuwając go nieco z czoła rozmówcy.
- Hex? Hmm... kim ty właściwie jesteś? - Zapytała, dopiero teraz do końca przetrawiając to, że jej się przedstawił. W chaosie słów i czynów umknęło jej to w pierwszej chwili, jednak mimowolnie zapamiętała ten krótki zlepek liter, który dla japonki nie był zbyt łatwy do powtórzenia. Najprościej jak tylko można było, bardzo ogólnie zapytała o to, co ją ciekawiło. Istniała jakaś mała szansa, że dowie się czegoś interesującego. Teraz nawet nie była pewna, co zrobić z fantem kogoś zakopanego na plaży, przy zbliżającym się do brzegu sztormie. A warto było zauważyć, że pochmurne niebo powoli przypominało o sobie, teraz jeszcze zwyczajną mżawką, lecz grożąc także perspektywa gwałtowniej burzy.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.06.16 18:03  •  Tereny piaszczyste - Page 6 Empty Re: Tereny piaszczyste
Nie? Szkoda. A już myślał, że to ludzka litość, a nie ostrożność. Cóż, nie można oczekiwać od każdego za dużo człowieczeństwa, zwłaszcza na Desperacji, gdzie większość istot owego człowieczeństwa sporo utraciło. Prawda?
- Mogłem być bardziej przekonywujący, bo sceneria jest dość pasująca, prawda? Zdradzony i porzucony, zakopany na plaży w oczekiwaniu na przypływ jaki go utopi. Całkiem pasujące do piratów, tylko że to nie oni mnie zakopali. - Miał ochotę wzruszyć barkami przy pierwszym zdaniu, ale myśl napotkała dość wyraźny opór piachu, nie dając się wykonać. Ech, nie każdą myśl da się spełnić. Szkoda, ale co zrobić, tak działa ten świat. Gdyby każdy mógł spełnić wszystko, o czym marzy lub myśli, nie byłoby zabawy, prawda?
To brzmi bardziej jak niebo. Nudne i zbyt łatwe.
Docenił fakt, że Panienka przykucnęła, dzięki czemu nie musiał się za nadto trudzić, by dojrzeć jej oblicze. Co prawda byłoby prościej bez tego piachu, ale nie może oczekiwać cudów, prawda? Przynajmniej chwilowo. Może później ją poprosi. Może nie.
- Większość osób dziwi fakt, że kraby potrafią chodzić tylko na boki gdy pierwszy raz je widzą. Nie jesteś tym zaskoczona? - Obróciłby głowę, by dojrzeć wyżej wspomnianego skorupiaka, ale zwiał mu poza pole widzenia, więc cóż.
Ciekawiło go, jak długo właścicielka psowatych każe mu znosić te tortury bycia obniuchiwanym i lizanym bez najmniejszej możliwości obrony. To nie jest zły gest, skąd, ale jeśli nie można się przed nim bronić w żaden sposób, to jest dość, hm, irytujący. Uchylił oczy przy pierwszej próbie polecenia im, by mu odpuściły, i został za to pokarany językiem, jaki wszedł mu skrawkiem do oka. Zacisnął je znów dużo mocniej, z cichym syknięciem. Mało kto lubi być dotknięty prosto w gałkę oczną, i Hex nie jest wyjątkiem. Dopiero po drugiej komendzie, i czując chwilę przerwy od mlaskania przy uchu rozchylił ponownie powieki, podnosząc wzrok ku kobiecie.
- Dziękuję. Wiem, że mój urok osobisty jest powalający, ale jak widzisz, jest to równie groźnie dla mnie jak i dla innych. - Nonszalancki uśmiech wpłynął na jego twarz, a głowa lekko przechyliła się na bok.
Zbliżający patyk zmusił go znowu do zaciśnięcia oczu, bo miał wrażenie, że dostanie po głowie za ten komentarz. Tak się nie stało, albowiem poczuł ruch kapelusza na swojej głowie, stąd też otworzył oczy, gdy zwrócono się do niego. Słysząc pytanie, ściągnął brwi, a uśmiech zanikł z twarzy. Jego głowa powróciła do standardowego ułożenia, a jego ton z pełnym zdecydowaniem i twardością zabrzmiał.
- Twoim Ojcem. - Chwila ciszy, wypełnionej powagą sytuacji... I krótki, acz wyraźny wybuch śmiechu ze strony Hexa. Och, te stare, ludzkie filmy. Ciekawe były. Z szerokim uśmiechem, po krótkiej chwili uśmiechu, odpowiedział już z mniejszą powagą.
- Kim jestem? Zadajesz to pytanie, jakbyś już kiedyś mnie widziała, co może być prawdą, bo moja pamięć bywa dziurawa. Niemniej, byłoby miło, gdybyś zdradziła mi, jak mam się do Ciebie zwracać. Niektóre osoby nie lubią być na "ty" z nowopoznanymi osobami, nie wiem jak z tobą. Jeśli ci to jednak nie przeszkadza, to i mi nie będzie. - Kapelusz dawał pewną ochronę przed mżawką, lecz był w stanie bez problemu poczuć malutkie kropelki deszczu. To nie było zbyt dobre, lecz starał się nie ukazywać przejęcia tym faktem. Chwilowo był zajęty rozmową, pewnie jak się skończy, albo fale zaczną mu się obijać o brodę to zacznie się niepokoić.
Póki co, to nie problem.
- Wrodzony kolor oczu? - Spytał ni z tego, ni z owego. Już kilka chwil temu zauważył, że barwa nie jest typowo ludzka, chyba że ma do czynienia z albinoską. Takowi jednak mają przeważnie problem z ukryciem swojej bladości skóry i białości włosów, a te jej wyglądają dość naturalnie.
Acz może się mylić, kij wie jak to jest dziś z farbowaniem włosów, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.06.16 20:18  •  Tereny piaszczyste - Page 6 Empty Re: Tereny piaszczyste
Pokręciła głową na boki w próbie zrozumienia czym są te sprzyjające warunki. Były one bowiem wręcz przeciwnie, raczej mało sprzyjające czemukolwiek. Z minuty na minutę zaczynała moknąć, a to nigdy nie było przyjemne. Niewzruszone warunkami atmosferycznymi wilki siedziały na piasku obracając łbami, a ich sierść co raz mocniej przypominała, jak bardzo nieprzyjemna jest woń mokrego psowatego.
- I tak nie wyglądasz jak pirat, wiele ci do nich brakuje. - odparła, studząc być może jego entuzjazm. To była kolejna rzecz, o której mogła czytać jedynie w książkach, a tam, mianem piratów określano kolosalnych facetów z wielkimi brodami, bliznami na ciele, w wielu warstwach najróżniejszych materiałów, bez oka, bez nogi, bez ręki... w tym momencie to raczej ona swa osobą pokrywała więcej cech takiego pirata. Przynajmniej miała ciało. Chociaż akurat jej brak oka nie miał nic wspólnego z morskimi rozbójnikami.
Kiwała się do tylu i do przodu. Kucanie nie było wygodne, powoli zaczynały boleć ją nogi, dlatego skrzywiła się z miną znudzenia i spojrzała ponad głową Hexa, w stronę przybrzeżnych zarośli.
- Nie... czytałam już o nich trochę. Na żywo nie jest to szczególnie intrygujące. Chociaż podoba mi się, to jak szybko potrafią schować się do piasku. - kącik jej ust wykrzywił się nieznacznie, chociaż nadal jej twarz wyglądała, jakby wszystko na tym świecie było ciekawsze, od przypatrywania się Hexowi. Chociaż to co mówił, było odrobinę zabawne.
- Obawiam się, że wzięły Cię po prostu za zdechła rybę wyrzuconą na brzeg przez fale. - wzruszyła ramionami, tak swobodnie, jakby doskonale wiedziała, że pozbawiony możliwości ruchów mężczyzna chciał to zrobić chwile wcześniej, a teraz mógł jedynie przypatrywać się, jak ona tego dokonuje. Wszystko to było jednak bardzo niewinne. Jak niby miałaby zobaczyć, co dzieje się z ciałem zielonowłosego pod piaskiem? Gdy tak dłużej nad tym pomyśleć, równie dobrze mógłby być wymordowanym, jakimś wielkim robalem z głową człowieka, który w taki sposób poluje na swoje ofiary.
Spojrzała na niego z nowej perspektywy.
Nieeee... nawet teraz wyglądał po prostu, jak ktoś, kto znalazł się w dziwnym miejscu i o dziwnym czasie. W końcu to desperacja, nie miała powodu by zastanawiać się, co miało miejsce. Dokładnie tak jak odpowiedź, która wydostała się z ust jej rozmówcy, wszystko to było dziwne i specyficzne, jak całe to miejsce. Uniosła jedynie brwi w zdziwieniu, nie rozumiejąc ani krzty z jego poczucia humoru. Kolejna rzecz, która jej nie dotyczyła, nie wzbudzała żadnych emocji i wspomnień. Niezrozumiały żart, który był zabawny jedynie dla wypowiadającego.
Wstała w końcu, wyprostowała nogi i przeciągnęła ręce nad głową ziewając głośno.
- Staram się właśnie ustalić, czy powinnam Ci się przedstawiać. Ale co mi tam. Jestem Yuu, po prostu. I tak wątpię, byś zrobił z tej wiedzy jakikolwiek użytek. - uniosła dłoń przed twarz łapiąc do środka co raz to większe krople. Szum wzmagający się za jej plecami kazał myśleć, o powolnej ewakuacji. Fale zaczynały atakować od tyłu jej buty, co przyjęła z dziwnym spokojem. Zamiast panikować, jeszcze raz z pomocą kija podważyła kapelusz, ostatecznie nadziewając go na koniec i unosząc wysoko do góry. Widok całkowicie zielonej czupryny tylko wzmacniał wrażenie, że istota ta należy do morza, niczym ryba właśnie, czy chociażby jako wodorosty. Ale to nie było zbyt poważne myślenie.
- Za jakieś dziesięć minut piasek będzie na tyle mokry, że nikt już cię nie odkopie. Nie mówiąc o tym, że jeszcze szybciej zaleją cię fale. Co masz zamiar z tym zrobić? - okrążyła go i stanęła z boku, odchodząc nieco od krawędzi pieniących się fal. Wilki poderwały się natychmiastowo i podbiegły w stronę zarośli, znajdując nowy obiekt zainteresowania w postaci jakiejś ryjówki, która uciekała do swojej nory. Kami też wyglądała na zainteresowaną odejściem z tego miejsca. Gołym okiem dało się dostrzec, jak ocean zbliża się do głowy mężczyzny.
- Prawie. - Odpowiedziała jeszcze na ostatnie pytanie. Kolor jej oczu był naturalny, ale na pewno nie normalny czy w ogóle już pospolity. Dla wielu osób czerwień była jednoznaczną odpowiedzią na pytanie, z kim mają do czynienia. Łowca, w wielu zakątkach desperacji pogardzana i prześladowana rasa. Jakby w murach nie było im dostatecznie ciężko.
Nachmurzyła się nieco, czując zbliżająca się mimowolną ocenę jej osoby. A przecież nad oceanem miało nikogo nie być, ani jednej osoby, która mogłaby przeszkodzić jej w spokojnym spędzaniu czasu. Odetchnęła cicho i zrobiła obrót na pięcie nakładając na twarz maskę swobodnej obojętności.
- Ciekawe jak wiele mutantów żeruje w tych wodach. - Niby przypadkiem wypowiedziała to w momencie, gdy pierwsza fala dotarła do głowy Hexa, o centymetr wymijając się z jego osobą.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.06.16 20:58  •  Tereny piaszczyste - Page 6 Empty Re: Tereny piaszczyste
Sprzyjające śmierci dla kogoś, zakopanego w piasku i mającego zostać utopionym przez fale morskie. Więc to nie tak, że nie sprzyjają niczemu, bo zawsze jednak czemuś będą. Nawet jeśli nie jest to zbyt optymistyczne czy pozytywne założenie.
- Buu, nie psuj mi marzeń. Może pod piaskiem mam sztuczną nogę i hak zamiast dłoni, skąd wiesz czy nie? - W zasadzie sam się teraz wkopał faktem, że kazał jej nie psuć swoich marzeń, więc nie jest piratem, a co za tym sprawia, również nie ma tych pirackich przymiotów, jak hak czy kuternoga. Ale shhhh, shhh, nie psujmy chwili, dajmy się pocieszyć Hexowi iście pirackim scenariuszem, czyli każdy go olewa i pozwala mu zatonąć. Tak, to zdecydowanie ten scenariusz.
- Mistrzowie zasadzki, przechodząca ofiara nie zauważy, jak zostanie pochwycona w szczypce i rozerwana na strzępy. Jesteś zainteresowana takimi sprawami? - Uniósł prawą brew do góry we własnym zainteresowaniu. To nie tak, że nie znał wojowniczych kobiet, zwyczajnie był tego ciekaw. No i w razie czego warto wiedzieć to i owo, nawet jeśli nie będzie miał szansy z tego skorzystać. Wiedza, to potęga. A wiedzą o sobie, Hex gospodaruje w skuteczny sposób. Wiedzy o innych jednakowoż, wiecznie jest chętny.
Jego usta przybrały układ podkowy, gdy Yuu tak poprostu złamała mu serce, mówiąc, że psy jednak nie były zainteresowane randkowaniem z nim, a zwyczajnie uznały go za jedzenie. - Buuuu... W zasadzie może czuć ode mnie rybę, ale wciąż buuuuu... - Z markotną miną i niemal bezproblemowym do wyobrażenia sobie (gdyby nie unieruchomienie) skrzyżowaniem rąk na klatce piersiowej westchną, odrzucony nawet przez dwa wilczki. Smutna historia, smutna.
Ciekawa myśl, może faktycznie był wielkim, zmutowanym krabem, który zamiast jednak posiadania szczypców wystających z piasku, gotowych do pochwycenia ofiary, ma je skrzętnie skryte, a korzysta z głowy jako przynęty? Może właśnie para takowych chwytaków okrąża Yuu, gotowa ją rozpłatać?
Nie tam, chociaż czasem chciałby być zdolnym do mutacji takich, jakie mają wymordowani. Wszystko, co ma, to tylko tanie podróbki faktów, które nie są w stanie niczego zrobić poprawnie.
Spodziewał się, że Yuu, jak się przedstawiła, nie załapie tego dowcipu. Mało kto żyje dość długo, by powiedzieć, że widział film, z którego pochodzi ta kwestia, dlatego nie wiązał zbyt wielkich nadziei z echem jego śmiechu.
- Będę wiedział, komu mogę zawdzięczyć miłą rozmowę na kres mojego żywota. To dla mnie wystarczająco wielki użytek. - Odpowiedział z pełną powagą. To dla niego wystarczający użytek ze znajomości kogoś, nawet sam fakt tego, że "wie". Że wie, kto z nim rozmawiał. Kto go nie olał. Kto nie pozwolił swoim pieskom go pożreć.
Doskonale widział zbliżającą się burzę. Czuł deszcz. Czuł, jak piach staje się cięższy i co raz mocniej naciska na jego ciało. Wciąż jednak nie chciał użyć swojej mocy do wyratowania się z opresji. Jeszcze nie. To nie jest jeszcze czas, w którym tchórzy i ucieka w swoją "magię". Jeszcze nie. Poza tym, kto wie, może jednak jego towarzyszka będzie w stanie mu pomóc?
Poczuł utratę kapelusza, ale postanowił to przemilczeć. Nie miał ochoty przypadkiem zrazić kogoś za bezpodstawne ZŁODZIEJSTWO na jego osobie. Jeszcze nie.
- Nie boję się śmierci, Yuu, jeśli o to pytasz. Ale śmierć w taki sposób nie jest czymś, czego bym chciał, więc... Byłabyś chętna mi pomóc? Nie jestem tym typem faceta, który nie potrafi skryć dumy w buty, dlatego też, proszę, Yuu. Pomóż mi się wydostać z tego. - Nie czuje, jakby stracił na swojej godności, prosząc kobietę o pomoc. Nie czuje, jakby cała jego duma gdzieś zaginęła, bo poprosił. Nie czuje, by był specjalny na tyle, by nie umieć tych słów. To też jest wybór. Wybór, który podejmie, bo wcześniej nie mógł ich podejmować na własną rękę.
- Rozumiem. Wiesz, że kiedyś spotkałem osobę która wyglądała niemal identycznie jak ja, tylko miała czerwone oczy? To dopiero było dziwne uczucie.Nie mi Cię oceniać, Yuu, tak samo też jak nie mi było oceniać, czy ta osoba kopiowała mnie czy nie. Osoba. Bez względu na mutacje. - O ile pierwsza część wypowiedzi, o spotkaniu swojego klona była wypowiedziana w żartobliwym tonie, o tyle ta drugą, o ocenianiu, wypowiedział ją z pełną powagą i stanowczością. Nie jemu oceniać innych.
Zwłaszcza że sam wie, jakie to uczucie.
- Kraby-mordercy, na pewno. - Zauważył z nieznacznym kiwnięciem głową, będąc już trochę niezbyt przekonanym do zbliżających się, morskich fal. Są kaaaapkę za blisko.
Kapeczkę. Sio! Apsik!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.06.16 9:46  •  Tereny piaszczyste - Page 6 Empty Re: Tereny piaszczyste
Wykrzywiła twarz w grymasie niewielkiego zażenowania. Jakie to szczęście, że stała akurat tyłem do Hexa, przynajmniej jak sam o to prosił, nie psuła mu marzeń taką reakcją. Tyle, że głowa nie należała do dziecka, to była w stanie stwierdzić od samego początku, więc o co chodzi z tymi wybuchami śmiechu, rozmarzeniem się, całkowitą ignorancją powagi sytuacji, w jakiej się znalazł?
- Brzmi znajomo. - odparła z obojętnością. Nie dokładnie w tym samym miejscu, ale właśnie na plażach niedaleko oceanu miała przecież starcie z robalami piaskowymi. Ich taktyka wyglądała bardzo podobnie. Wtedy też bardzo głupie nachyliła się nad jamą jednego z nich, kiedy pozostałe postanowiły zajść ją i Spadesa od tyłu. Dobrze, że wilczy instynkt wyczuł wtedy zagrożenie. Teraz jednak, oba psie nosy nie wyglądały na nadmiernie rozbudzone. Dostrzegając kątem oka ich mowę ciała Kami mogła wywnioskować, iż nie ma powodu do przesadnej obawy. Z taką odpowiedzią pozostawiła zielonowłosego bez konkretnych informacji. Jej zainteresowanie krabem wynikło z czystej ciekawości istnienia takiego stworzenia, nie z powodu jego zdolności czy taktyki łapania ofiary.
- To instynkt, jak u każdego zwierzęcia. - Stwierdziła, widząc jak wiadomość o wilczej obojętności względem jego wdzięków na niego wpłynęła. Pomimo surrealizmu tej sytuacji poczuła niejasna potrzebę chociażby wytłumaczenia siebie, czy bardziej swoich podopiecznych. - One nie oceniają nikogo po wyglądzie. Póki jesteś dla nich dobry, one są dobre dla ciebie. - kontynuowała spokojnie, obserwując zmieniający się wyraz twarzy zielonowłosego. Jak na głowę przystało, miał mocno rozbudowaną i zmienna mimikę, zauważyła to mimowolnie. Obeszła go dookoła, odsuwając się od wody. - Cholernie lojalne bestie.
Jednym z plusów deszczu w tej sytuacji było to, że piasek nie był podwiewany ku górze, nie pchał się w oczy i nie kontynuował zasypywania Hexa. W końcu niewiele mu już brakowało, do pełnego pogrążenia się pod kilogramami drobnych kamyczków. Może i na wieczność, gdyby przypadkiem tędy nie przechodziła.
- Jesteś za spokojny jak na kogoś, kto mógłby zaraz pożegnać się z życiem. - rzuciła w przestrzeń, rozważając te słowa we własnym umyśle. Nawet nie myślała o potrzebie uzyskania odpowiedzi, kontynuacji i podjęcia tego tematu, wyraziła własną myśl, bo łatwiej było jej przetrawić własne słowa, gdy rozbrzmiały w uszach. Westchnęła tylko głośno i machnęła ręką na zwierzęta. - Nie mnie decydować, czy to twoja pora, żeby zginać. U mnie i u nich masz czystą kartę.
Kilka razy przesunęła dłonią po powierzchni piasku tuż za głową mężczyzny, wskazując wilkom, które miejsce powinno je zainteresować. Nie istniała komenda, którą mogłaby zmusić je do kopania, ale zainteresowanie zwierząt konkretnym punktem powinno pobudzić ich wyobraźnie. Podobnym gestem często wskazywała im miejsce, w którym mogą zacząć polować. Zwierzęce łapy rzuciły się do kopania prędzej niż zakładała. Najwyraźniej w mokrej powierzchni utrzymywał się zapach jakiejś ryjówki, kraba czy innego małego stworzenia, którym zainteresowały się oba basiory.
Poza tym, że nic do niego nie miała, zadowalająca była sama prośba o pomoc. Nawet pomimo łowczego wyprucia z emocji, w momencie gdy ktoś otwarcie zgłaszał potrzebę wydostania się ze śmiertelnego potrzasku, nie miała serca odmawiać. Często nawet gdyby chodziło o wroga, postąpiła by tak samo. Samurajski honor nawet kłębił się w jej sercu i umyśle, była pewna, że jeżeli Hex okazałby się jakimś mordercą, powstrzymałby się od pozbawienia jej życia, przynajmniej ten jeden raz, w ramach wdzięczności. A zawsze lepiej jest, gdy ktoś czuje wdzięczność i to go trzyma w ryzach.
Obserwowała zwierzęta, sama nie mogła wiele zdziałać. Jej dłonie zatapiały się w piasku, lecz wyciągały go bardzo niewiele. Mokry i ciężki był już dużo większym problemem. Na szczęście pod kilkucentymetrową warstwą znajdował się nadal suchy i lekki, łatwiejszy do usunięcia pod względem gospodarki siłą, ale dużo bardziej irytujący, gdy zsuwał się w miejsce, z którego go usunięto.
- Wdzięczna jestem z tego powodu. Zgaduje więc, że nie pochodzisz z miasta, ani z Desperacji, czyż nie? - mówiła spokojnie, nie odrywając wzroku od bestii, kontrolując ich poczynania. Wielka łapa wilka wschodniego mogłaby uszkodzić plecy Hexa, gdyby tak psowate za bardzo wczuły się w kopanie zaraz przy jego ciele. Były duże, nawet z jej perspektywy osoby jedynie klęczącej, przewyższały ją w tym momencie. Nie skupiając się na manipulacji mimiką mogła poświęcić czas na odkrywaniu kolejnych kart z talli informacji o zielonowłosym. Jej pytanie było oparte jedynie na domysłach, po prostu wiedziała jaką sława cieszą się łowcy na ziemiach desperacji, a skoro od razu nie rozpoznał w niej jednego z nich, mógł nie być stąd. Albo po prostu był jednym z tych ludzi, którzy mieli to szczęście nigdy nie rozmawiać z innymi. - Spróbuj poruszyć rękoma, gdy poczujesz luz i nie ruszaj nogami, bo wtedy mokry piasek mocniej je zgniecie. - kolejne kilka machnięć, dziura była już spora, chociaż nadal brakowało jej do rozmiarów w których mógłby zostać zakopany człowiek. Woda zaczynała powoli oblewać ich dookoła, lecz Kami nie przejęła się tym zbytnio. Zgarnianymi kupkami piaski starała się przy okazji odgradzać ich od fal, przynajmniej do czasu aż wilki nie skończą kopać. To one bardziej bały się wody niż ona. - Czerwone oczy? - Łowca... czy może jakiś wymordowany, który przejął od jakiegoś zwierzęcia ich barwę? Nawet w naturze jednak tak charakterystyczny kolor nie był popularny. - Może to z nim cię pomyliłam, chociaż szczerze w to wątpię.
Była pewna, że nie chodziło o tamtą osobę. Nie umiała tego logicznie poprzeć. Po prostu wiedziała.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.06.16 11:55  •  Tereny piaszczyste - Page 6 Empty Re: Tereny piaszczyste
Oj no, anioły nie zawsze miały szansę przejść przez fazę dziecięcą, więc można Hexowi przepuścić od czasu do czasu trochę takowego podejścia, nie? A że sytuacje olewał, bo miał z niej własne wyjście w razie gdyby Yuu mu nie pomogła, to już inna kwestia dla której był spokojny.
No i nie bał się śmierci. Tak czy tak.
Jego odpowiedzią na te słowa było przeciągłe "hmmm", lecz nic więcej. Najwidoczniej nie miała ochoty ciągnąć tego tematu, a z kontaktu z Fynnem jaki miał niedawno pamięta, że nie każdy człowiek ma ochotę ciągnąć jeden temat, zwłaszcza, jeśli zaczyna odpowiadać zdawkowo lub krótko. Stąd też, to brzmi jak dobry przystanek-wysiadka z tego tematu, prawda?
- Uleganie wdziękom innej osoby też należy głównie do instynktów. Gdyby tak nie było, ludzie by wymarli już dawno temu. - Uśmiechną się z drobną dozą żartobliwości. Wszak, gdyby nie instynkt i ludzie dobieraliby się tylko i wyłącznie wedle swojego widzimisię, a nie pociągu, wtedy populacja ludzka raczej długo by nie przetrwała, prawda? - Ale jestem gadającą głową, więc ciężko stwierdzić, czy jestem dobry czy nie, prawda? - Przechylił głowę lekko na bok z drobnym wyrazem zamyślenia na twarzy. W końcu jak mogą stwierdzić, czy jest dla nich dobry, skoro może tylko gadać. No, mógł ugryźć jednego z nich w język jak go lizał, ale skoro nie miał ochoty na całusa przy pomocy ust, to tym bardziej na takiego z języczkiem. - Domyślam się. Szkoda, że ze mną nikt ani nic nie wytrzymuje za długo. Tylko mój królik jeszcze ze mną wytrzymuje. - Ach, mały Azio. Nigdy się na nim zawiódł, ale pewnie to dlatego, że króliki są dość ciche i ciężko im ukazać swój sprzeciw, poza bardzo szybką ucieczką. Tak, zdecydowanie dlatego zapewne jeszcze się trzyma Hexiora. Żaden pies, kot czy bestia z nim by nie wytrzymały, mogąc na niego jakoś się odezwać. Czy to prychać, czy warczeć, czy syczeć.
W sumie fakt, to był plus. Nie musiał pluć piaskiem co chwilę, ani też nie miał powodów do kolejnej serii kichania. Yay, wolność dla nosa! Chociaż wciąż go trochę kręciło w nim, niestety.
- Przywykłem do sytuacji podbramkowych. Nie licząc faktu, że gdy chcę umrzeć - co zdarza się dość często - to akurat nie mogę. A jak nie chcę, to... Widzisz, co się dzieje. - To jest wieczny problem Hexa. Gdy chce umrzeć, zawsze znajdzie się jakaś dobra dusza, która mu na to nie pozwoli. Czy to Niji, gdy chciał się pociąć i wykrwawić na pustyni, czy to KNW'iści, gdy bronił wtedy Kościoła przed atakiem najemników. A jak teraz ma szansę zginąć, to poprostu nie no. Nie chce umrzeć od utopienia się w morzu, bleh.
- Yaaay! - Zawołał radośnie, ciesząc się z uzyskania pomocy w wyjściu z tego dołka. Szybko poczuł za swoimi plecami powolne ubywanie piasku, i zwierzęce pazury, sięgające troszkę blisko jego pleców. Przynajmniej nie szarpały mu ciuchów, jeszcze.
- Wiesz, jaki mogę mieć problem jaki stąd wyjdę? Pomimo iż nie jest tu zbyt wygodnie, to pod tą warstwą piachu jest dość ciepło, heh. - Nie, wcale nie mówił tego w celu tego, by pomyślała, że chce od niej pożyczyć płaszcz czy coś. To tylko obserwacja, którą zapewne poczuje. Będąc pod tymi kilkunastoma kilogramami piachu było mu chociaż w jakimś stopniu ciepło, a jak wyjdzie na zimne powietrze i będzie obijany deszczem, to trochę się oziębi, nie?
- Ciężko stwierdzić. W obu z tych miejsc bywam i znam ich mieszkańców. Zarówno tych widocznych, i tych trochę bardziej ukrytych. Ale pochodzić fakt, nie pochodzę z żadnego z nich. - Teoretycznie też nie pochodzi z Edenu, nie licząc faktu, że to było pierwsze miejsce na jakie zszedł z nieba. No ale cóż zrobić, można uznać, że to jego "ojczyzna". Szkoda, że go tam już nie wpuszczą pod żadnym pozorem. Jeszcze ktoś by wpadł na to, że zamordował poprzedniego Archanioła. Właściwie, ciekawe kto jest nowym... Hm.
- Może cię zaskoczy to pytanie, ale wiesz może, kto jest teraz przywódcą Aniołów? Słyszałem, że stracili ostatniego już jakiś czas temu. Guerre, się nazywał? Chyba tak. - Hex jest trochę w tyle z wiadomościami z Edenu, więc nie wiedział o tym, iż miejsce Guerre zajął Metatron, który zginą niedawno. Ciekawe, czy się tego dowie i jak na to zareaguje.
Powoli czuł, jak nacisk na jego ramiona się zmniejsza. Nie mógł jeszcze nimi ruszyć, stąd kiwnął głową potwierdzająco na słowa Yuu a pro po ruchu ramion, gdy poczuje luz. To jeszcze nie ten moment, ale niedługo. Och, och, jakie to będzie miłe uczucie, móc w końcu się wyzwolić z uścisku piachu!
- Jak rozumiem, obracasz się w towarzystwie czerwonookich osób, prawda? - To w sumie dość ciekawe. Oboje próbują wyłowić spomiędzy swoich słów domysły na temat drugiej osoby i o nie podpytać. Można by powiedzieć, że to prawie jak rozmowa dwóch detektywów, dedukujących informacje o sobie wzajemnie z każdym zdaniem, i uważnie ujawniając kolejne o własnych osobach. Ciekawe, prawda?
Czując odrobinę luzu w ramionach, zaczął nimi ruszać, rozgarniając nieco piach wokół swojego torsu. Najwidoczniej zakopano go pionowo w dół, z ramionami wzdłuż swojego ciała. Moknął, a psiaki z tej perspektywy nie pachniały najlepiej, ale nie chciał marudzić, w końcu pomagają mu z własnych chęci, prawda?
- Co cię w sumie tu przywiało, Yuu? Rzadko mieszkańcy Desperacji zapuszczają się tak daleko. - Ciekawość kazała mu spytać, i tyle.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.06.16 20:12  •  Tereny piaszczyste - Page 6 Empty Re: Tereny piaszczyste
Na prawdę trzeba było drążyć ten temat?
- Wątpię, byś był w typie moich wilków. - Odparła z lekka kpiną w głosie. Przez reakcje Hexa miała wrażenie, iż w istocie zależało mu na osiągnięciu czegoś poprzez swoje wdzięki. Wzruszyła jednak ramionami. - Chociaż nawet ja nie mogę tego powiedzieć na pewno.
Zatopiła dłonie w miękkim piasku, który powoli zostawał zalewany przez wodę. Ziarenka pozostawały na niej do ramion, gdy wyciągała każdą kolejną kupkę i odrzucała ją na bok, obserwując przy tym zbliżające się, grzmiące fale. Ucichła na chwilę zagłębiając się w myślach odnośnie dalszych minut. Jeżeli uda jej się wydostać zielonowłosego, mogła zakładać, że jakiś czas będzie jej towarzyszył. Była szansa, że od razu się rozejdą oczywiście, ale on wyglądał na równie przypadkowego gościa tych stron, co ona, więc pewnie nie miał nic konkretnego do roboty. Przede wszystkim trzeba było zadbać o swoje zdrowie, schować się przed lejącą z nieba wodą i pozbyć tego denerwującego piasku, który teraz czuła już wszędzie.
- Dla nich możesz być nawet i tylko głową. Obawiam się, że mogą być w lekkim szoku, kiedy okaże się, że jednak masz jakieś ciało. - mówiła spokojnie.
Dziura powiększała się i powiększała, psie łapy pracowały bez przerwy, od czasu do czasu pozwalając nosom wsunąć się w piasek, by zwęszyć coś ciekawego. Nie pytały jednak dlaczego to robią, nie tylko dlatego, że nie mogły. Dla nich szczęściem było móc zadowolić swoja panią, więc póki wykonywały jej polecenia, póki ciepła dłoń od czasu do czasu przejeżdżała po ich karkach pracowały dzielnie.
Nie wiedziała za bardzo co odpowiedzieć. Nie znała go, więc nie mogła pocieszyć. Nie wiedziała nawet, czy powinna i jak tego dokonać. Jeżeli tak uważał, nie miała prawda mówić, że nie jest to prawdą. Bardzo neutralnie odezwała się jednak, byle nie dać ciszy trwać w nieskończoność.
- Może więc dane Ci jest hodować właśnie króliki? - kolejna kupka wyciągnięta z dołu i rzucona na bok. Cały czas pamiętała, że bardzo często to właśnie królikami karmi swoje wilki. - Jesteś złą osobą, że nikt z tobą nie wytrzymuje?
Dziwne to było może pytanie, ale przecież i na takie można odpowiedzieć. To byłoby nawet zabawne, gdyby gawędziła sobie teraz swobodnie z jakimś masowym mordercą, który znany jest w niektórych kręgach Desperacji. Cóż, dla niej to i tak nie miało większego znaczenia. Sama nie była lepsza i obracała się właśnie w takim towarzystwie.
Zmrużyła oczy i przestała na chwile kopania. Usiadła na nogach i bez wyrazu zaczęła sunąć palcami po mokrym piasku.
Niedobrze. Stwierdziła krótko w swoich myślach, podsumowując wszystko, co rozważała w trakcie tej krótkiej przerwy
- Nie dam rady powstrzymać tej wody. Zaraz zacznie zalewać dziurę i wlewać tam jeszcze więcej piasku. Ciepło czy nie, jeżeli chcesz się wydostać, musisz spróbować na siłę się wyciągnąć. Mogę spróbować cię pociągnąć, ale nie jestem jakoś szczególnie silna. - Spokój przede wszystkim. Zachowywała go bez większego wysiłku, chociaż niewygodne myśli pokazywały się w głowie, kiedy obserwowała warunki atmosferyczne. Kapelusz falował w jej dłoni, szarpany przez wiatr. Trzymała go głownie dlatego, że zakopany w całości Hex nie byłby w stanie utrzymać go długo na sobie przy silnym wietrze. Dziwne, że udało mu się go zachować do czasu nadejścia łowczyni. Nie myślała jednak o tym.
Nie Desperacja, nie M-3... zostawał Eden bądź tereny poza Japonią. Podziemia od razu odrzuciła, znała je na wylot, nie było szans, żeby ktoś chował się w jej tunelach niezauważony przez kogoś z rebeliantów. Prychnęła cicho, gdy usłyszała pytanie odnośnie archanioła.
- Jesteś aniołem? - Zapytała, chociaż ton jej głosu wskazywał na to, że była tego niemal pewna. Nie lubiła aniołów, czuła przed nimi dziwny rodzaj strachu, który nie wpływał wiele na jej zachowanie, ale już na samą myśl odrzucał. Głównie dlatego trzymała Abaddona czy Liselotte na dystansie, była im jednocześnie wdzięczna, ale nie chciała mieć więcej kontaktu niż trzeba. - Niestety nie wiem. Póki anioły nie ingerują w moje sprawy, ja nie ingeruje w ich. Chociaż to interesujące, że mają takie problemy ze swoimi przywódcami. Jak widać nawet one mogą bawić się w politykę.
Deszcz od czasu do czasu ciskał w jej twarz grubymi kroplami, dlatego skrzywiła się z niezadowolenia, gdy w trakcie mówienia coś wpadło jej do oku. Zdecydowanie nie miała ochoty siedzieć tu dłużej, szczególnie że siedziała już po kostki w wodzie, a przeziębienie było murowanych następstwem.
- Wyrwij się stąd najpierw, to wtedy ci odpowiem. Póki co skup się na wydostaniu ciała. - Odparła szybko, urywając na moment konwersację. Wstała i strzepała z kolan piasek. Gestem ręki nakazała wilkom odsunięcie się od zalewanej powoli dziury, którą tak sługo wykopywały. Długie języki wisiały wysunięte z pysków, a klatki piersiowe obu basiorów poruszały się rytmicznie, gdy łapały powietrze. - Po odpływie kolejnej fali szarpnę cię do tyłu, spróbuj odepchnąć się od piaski i wydostać nogi. - Zarządziła, bez pytania łapiąc go za ramię i ustawiając się za plecami. Teraz albo nigdy. Dłużej nie chciało jej się tutaj stać.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.06.16 10:51  •  Tereny piaszczyste - Page 6 Empty Re: Tereny piaszczyste
- Wiesz, miałem okazję doświadczyć tak wiele, że nawet co do tego, że te wilczki by chciały ode mnie coś więcej niż rybę mnie już nie zdziwi. - Posłał w powietrze (bo niekoniecznie Yuu była przed nim) szeroki uśmiech, wprost dziecięco radosny. Wszak miał okazję już tyle dziwnych rzeczy przetrwać, że zwyczajnie nie zdziwiłoby go, gdyby i te psiaki nagle zrobiły coś niespodziewanego.
Niewiele wciąż mógł zrobić, lecz z minuty na minutę miał co raz większy luz, z czego korzystał, starając się zrobić sobie większą przestrzeń z jakiej mógłby się wtedy wydostać. Jeśli da radę wyciągnąć najszerszy punkt, czyli barki, wtedy reszta powinna pójść w miarę z głowy. Pomimo iż nie bardzo ma ochotę, to jednak musiałby pogratulować tym tubylcom roboty przy zakopywaniu go. Niby to żadna filozofia, a jednak zrobili to na tyle solidnie, że teraz bardzo ciężko jest go wydostać spod tego. Tia.
- Wolałbym je potem zachować po wydobyciu, więc mam nadzieję, że nie będą chciały mojego powrotu do tylko głowy. - To byłoby z deczkę... Nie przyjemny, szczerze mówiąc. Wolałby mieć ręce, nogi i tors na miejscu, niż pieski nagle by uznały, że głowa lepsza, i odgryzły mu ją. Doskonale wie, że wilki są na tyle silne, by coś takiego zrobić. Stąd też wolał tego uniknąć. W miarę najbardziej, jak się da.
Nie spodziewał się zbytnio słów pocieszenia z jej strony w tej kwestii. Wiedział, że nie jest zbyt dobrą osobą, ale też nie chciał przyznać, że jest zły do cna. Jest, cóż, taki jaki jest. I o ile to nie problem w większości przypadków, zazwyczaj w kiepskich momentach całość zaczyna się psuć. Bardzo psuć. Póki co jednak nie zanosi się na "psucie" tutaj, może to i lepiej. Wolałby uniknąć walki trójki na jedną osobę, nawet jeśli może to zmienić w 3 przeciw 2. Dlatego też nie odzywał się, przynajmniej dopóki sama nie zaczęła zadawać pytań.
- Nie wiem. Pewnie tylko przez fakt, że ma klatkę i dostaje jedzenie to zostaje ze mną. - Westchną z nieco zmęczonym uśmiechem na twarzy... Który szybko stracił, gdy zaczął odpowiadać na drugie pytanie. - Chciałbym móc powiedzieć, że jestem dobrą osobą. Ale nie mogę. Nie mogę też stwierdzić, że jestem zły do szpiku kości i jak tylko mnie odkopiesz to nakarmię tobą mutantów w morzu. Jestem... Sobą. Osobą, która ma pewne problemy, ciągnie za sobą kotwicę z przeszłości, i nie ma za bardzo, co ze sobą zrobić. Nie ma celu w życiu. Ciekawe, jak wiele jest osób podobnych do mnie. Heh, ludzie zazwyczaj radzą sobie z zajmowaniem swojego czasu. - Trochę odpłyną w przemyślenia, mówiąc niektóre ze swoich myśli na głos i jakoby lekko okrążając właściwe pytanie, nie dając konkretnej odpowiedzi. To nie tak, że nie odpowiedział na nie, ale no, nie stwierdził konkretnie "tak/nie". Pokręcił się, pokręcił z tym pytaniem, i w końcu wylał z siebie potok połowicznie łączących się z pytaniem słów, zdań i innych, tego typu rzeczy.
Wrócił jednak do rzeczywistości, gdy powiedziała, że będzie musiał spróbować na siłę się wyciągnąć. Czyli nie jest dobrze. Meh.
- W porządku. - Kiwną głową, potwierdzając, że rozumie. Czyli trzeba zaraz się zmusić do wyciągnięcia stąd. Uch, będzie zimno. I mokro. Ale to lepsze, niż się utopić pod wpływem fal, czy umrzeć z głodu, prawda?
Choć pewnie nie pozwoliłby sobie na to, ale no, nie każdy musi o tym wiedzieć. Sytuacja jest pod kontrolą, wbrew pozorów.
- Nie jestem twoim typowym, biblijnym kurczakiem ze skrzydełkami, pf. Jestem... Czymś podobnym do anioła. Nie nim. - Huh, zazwyczaj bardziej kręci w tej kwestii, niż mówi wprost, że "nie jest, ale zarazem jest, bo jest czymś podobnym". Co to się stało, że tak prostoliniowo to powiedział (wbrew pozorom, to było prostoliniowe)? Może poczuł, że powinien tak powiedzieć, skoro mu pomaga, a nie zostawiła go by się utopił. Tak, to pewnie dobry powód dla którego nie kręci kółek wokół odpowiedzi.
- Hmmm... Zdradziłbym ci mały sekrecik, ale nie jestem pewien, czy chce ci się o nim słuchać. Może jak stąd wyjdę. - Znowu wysłał jej dziecięco-radosny uśmiech, bo wiedział, że ukrywa mały sekrecik. I mówiąc to w taki sposób, być może sprawi, że Yuu się zainteresuje. Lub nie, i sekrecik zostanie sekrecikiem.
Ona marudzi na przeziębienie, a co on ma powiedzieć? Woda wlewała mu się do dziury zarówno z góry, jak i z boków, i powoli tracił opcje ruchu jakie uzyskał w ciągu ostatnich kilkudziesięciu minut. Na jej polecenia zaparł się w piasku, BYĆ MOŻE w drobnej mierze pomagając sobie mocą i tworząc usztywnioną platformę z piasku pod stopami. Gdy został złapany, czekał na szarpnięcie, i czując je, odbił się stopami od dna, niemal wyskakując z tej dziury na mokry, lepiący się do jego ciuchów piach. Konkretnie do szarej bluzy z kapturem i skórzanych, brązowych spodni. I tych wytrzymalszych butów, czarnych, sznurowanych. Szybko cofną nogi z dziury i wycofał się nieco w tył, po czym podniósł, przeciągając z długim, przeciągłym westchnięciem ulgi.
- Hallelujah! Czy jak to tam szło. - Obrócił się ku Yuu i szybko złapał za jej dłoń swoimi obiema, ściskając ją i machając w górę i w dół z entuzjazmem. - Dziękuję, bardzo dziękuję za pomoc. Prawdopodobnie zostałbym tam, gdyby nie ty. - Koniec końców, po krótkiej chwili puścił jej dłoń i zaczął sprawdzać swoje rzeczy, po cofnięciu się o kilka kroków od Yuu. I od dziury. Maczeta na miejscu. Notes jest. Jego mały, podróżniczy plecaczek chyba nie nabrał wody, to dobrze. Cała reszta... Jest, jest, jest! Ky!
- Niestety, nie mam ci zbytnio co dać w ramach podziękowania, chyba że lubisz rybę. Albo twoje wilczki lubią. - Westchną, nakładając kaptur na głowę i wbijając dłonie w kieszeń.
- Poza kapeluszem. Ma dla mnie wartość sentymentalną.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.06.16 12:59  •  Tereny piaszczyste - Page 6 Empty Re: Tereny piaszczyste
Chyba nie chciała tego słyszeć. Niewinność uciekła ze słów wypowiedzianych przez Hexa, gdy dotarły one do Yuu, zupełnie już zgubionej w tym, co zielonowłosy chciał jej przekazać. Wydawała z siebie krótkie: "eh?" i skupiła na pracy. Teraz była już pewna, że oba basiory były tu tylko i wyłącznie ze względu na nią. Wystarczyło zauważyć, że gdy zrobiła krok do tyłu, te skoczyły w stronę zarośli gotowe do natychmiastowego odejścia z tego miejsca, nie były zainteresowane tą inną osobą. Nie było więc mowy nawet o próbie pożarcia go, nie były AŻ TAK dzikie.
- Spokojnie, niedawno jadły. Niby pochłaniają kiedy tylko nadarzy się okazja, ale te wielkie brzuchy mówią same za siebie. - Poklepała mniejszego wilka po boku. Pomimo pozornej sytości o której wspomniała, nie było jej widać na szczupłych sylwetkach wilków. Wychodziło jednak na to, że normalnie były jeszcze chudsze, a pozornej wielkości nadawało im przede wszystkim gęste futro. Tyle, że nawet Kami nie mogła co to tego upewnić, w starciu z dwójką swoich podopiecznych nie miała by zbyt wielkich szans, gdyby zrobiły to z zaskoczenia. Nie raz widziała jak te dwie wilcze paszcze dopadają swoją ofiarę, z fascynacją wpatrywała się wtedy w ich dzikie spojrzenia, którymi obdarzały dogorywająca ofiarę. Odrywały kawałki jej ciała, marszczyły nosy i wbijały długie zębiska w kark, czekając aż dostatecznie dużo krwi upłynie, by zwierzę padło martwe. Nigdy nie przeszkadzała im, gdy same na coś zapolowały, nie miała nad nimi kontroli do czasu, aż same syte i uwalone szkarłatem wróciły po odrobinę pieszczot.
Teraz także, widząc że dłonie kobiety przestały na chwilę pracować, wsunęły pod nie długie pyski przyciskając je do chłodnej skory, czekając aż zostaną pochwalone, dotykiem, dobrym słowem czy jakimś małym kąskiem.
- Każde zwierze jest w klatce, może nie ten materialnej, ale w klatce wdzięczności i przywiązania. - bez cienia obawy chwyciła w obie dłonie pysk młodszego, ciemnego basiora i nakierowała go tak, by Hex mógł nań spojrzeć. Nieco zniekształcona lewa część sprawiała, iż wyglądał jak weteran wilczych wojen. Do tego nie miał jednego oka, a ucho było mocno poszarpane. Wypuściła jego głowę, w zamian otrzymując pytające liźniecie w ramię. - W normalnych warunkach by nie przeżył. Podąża za mną, bo utrzymywałam go przy życiu i karmiłam do czasu, aż nauczył się sam o siebie zadbać. Teraz także nie byłby w stanie długo wojować samodzielnie. Dobrze o tym wie, dlatego wraca.
Wytłumaczyła sytuację powoli. Większość zwierząt nie chodziła za człowiekiem z samej sympatii. Nie można było traktować także stworzeń jak człowieka, bo kierowały się innymi wartościami. Póki jednak czerpały korzyści z kontaktu z 'właścicielem' nie czuły potrzeby ucieczki z tej klatki.
- Drugi został złapany, kiedy był podrostkiem. Wychowano go w mieście, nielegalnie, jak dużego psa do walk. Także nie jest w stanie sam o siebie zadbać, bardziej przypomina kanapowca niż dzikiego łowcę. Chociaż oczywiście oba są bardzo groźne, to jedna z tych odmian wilków które dorwał wirus, dlatego są dużo większe, silniejsze i szybsze. - Rozłożyła ręce na boki. - Pewnie gdyby nie jedzenie już dawno by uciekły. Wy dzieciaki moje...
Potarmosiła łby obu bestii zmieniając swój ton głosu na ten, przeznaczony wyłącznie do rozmów z podopiecznymi. Wyszczerzyła zęby w dziecięcym uśmiechu i rozpierającej dumie, nie różniąc się wcale wiele od zadowolonego dziecka, czy Hexa, gdy momentami przejawiał dobry humor. Szybko jednak wróciła do swojej normalnej mimiki, zachowania i głosu.
- Cóż, póki co jesteś zakopanym w piasku kolesiem. Pomagam Ci z własnej woli, jeżeli będziesz chciał mnie zaatakować, to po prostu zacznę się bronić. To nie zmienia mojego postanowienia o wyciągnięciu cię. Pytałam ze względu na zwierzęta, one dużo lepiej wyczuwają czy ktoś jest dobry czy nie. Chociaż teraz brzmisz jak ktoś zakopany w piasku z problemami, nawet innymi niż sam fakt bycia zakopanym. No dobra. Raz, dwa... - zaparła się nogami o mokry pias i szarpnęła do tyłu w akompaniamencie wilczych pomruków dezorientacji. - ...trzy!
Poszło lepiej niż myślała. Klapnęła jedynie do tyłu, o tyle szczęśliwsza, że nie zaryła nosem w błotnistej już mazi. Po drugie Hex zdawał się być uwolniony, uwalony do szyi, ale za to zdolny do poruszania się, co i ją w jakiś sposób cieszyło. Po trzecie deszcz wzmagał się, a ona mogła już myśleć o ucieczce z tego miejsca. Wzdrygnęła się i strzepała z siebie nadmiar piasku, a przynajmniej starała się.
- To istnieją jeszcze anioły, które są typowymi aniołami? - zaczęła przeskakiwać z nogi na nogę w celu wyzbycia się ziarenek ze wszystkich miejsc, do których miały okazje wlecieć. Oboje nie wyglądali teraz za pięknie, ale to nie zaprzątało głowy kobiecie, nie dbała za mocno o wygląd. - Atakują ludzi bez powodu, są brutalne i niehonorowe. Bez obrazy, wierze że zdarzają się też te bardziej normalne, ale akurat takich nie miałam okazji zbyt wiele ostatnio napotkać. No i mów. Sekrecik czy nie, brzmi to jak sprawa, która będzie mnie denerwować do końca dnia, jeżeli teraz o nią nie zapytam.
Krok, krok, krok. Nie miała ochoty tutaj dłużej stać. Mimowolnie obróciła się i przez moment szła tyłem, zerknęła na Hexa i kiwnęła do niego głową, wskazując tereny oddalone od oceanu, wyglądające o tyle zachęcająco, że rosły tam drzewa zdolne ochronić ich chociaż częściowo przed lejąca się z nieba wodą.
- A tak, twój kapelusz. - obróciła się na pięcie i wyciągnęła go z torby,w której dużo wcześniej dla wolnych rąk umieściła. Był suchy, chyba jako jedyna część ubiory jej i zielonowłosego. Podała go mu zaraz po tym, jak puścił jej dłoń, co w sumie przyjęła ze spokojem, ale także lekkim zdziwieniem. Bardzo rzadko, oj bardzo rzadko ktoś dziękował jej za cokolwiek. To było przyjemne uczucie. Na temat odnośnie tego, co miałby jej podarować w zamian za pomoc kiwnęła jedynie głową. Klatka wdzięczności i tak zaczynała powoli się stawiać, chociaż oczywiście nie postrzegała mężczyzny jako zwierzęcia porównywalnego z jej wilkami. Ludzka, zwyczajna wdzięczność była dostatecznie dobrym podziękowaniem.
Wilki bezzwłocznie podążyły za nią i obracały łby w tym samym momencie co kobieta. Wyglądało to nieco komicznie, ale prezentowali się nieco jak bardzo oryginalne stado, wyczuwające to, co kobieta chce zrobić i powtarzające niczym lustro.
- Wracając do twojego wcześniejszego pytania: tak, obracam się w takim towarzystwie. Raczej nie mamy zbyt wielu kumpli z innych ras. A jestem tu w czysto zwiadowczych celach. Może nie konkretnie na plaży, tutaj przyplątałam się przypadkiem. Ocean jest po prostu intrygujący. Nawet teraz, w czasie burzy.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.06.16 20:06  •  Tereny piaszczyste - Page 6 Empty Re: Tereny piaszczyste
- ... Taaa. Wierzę na słowo. - Stwierdził z drobną dozą niedowierzania, choćby dlatego, że nie bardzo miał jak obrócić głowę i faktycznie spojrzeć na te "wielkie brzuchy". Nie mówiąc też o fakcie, że z tej perspektywy wszystko wydawało się być dość, hm, duże. W końcu perspektywa głowy wystającej z piasku nie jest czymś, co zwykle ma się okazję przeżyć, prawda?
Milcząco przyjrzał się łbowi psiaka, jaki wetknęła mu przed wzrok, doszukując się tego, co miał znaleźć. Dopiero wyjaśnienia z jej strony na temat jego ran i wyglądu jak po wojnie sprawiły, że to faktycznie zauważył. Jak było wspominane, perspektywa głowy nie jest standardowa. Nie odzywał się, nie przerywając w wytłumaczeniu motywów, dla których wilczki tak dobrze się trzymają swojej "Pani". Drugi wygląda na to, że miał trochę mniej szczęścia niż ten, choćby dlatego, że od samego początku był uczony i zmuszany do pewnej, konkretnej roli. Hmmm, skąd to zna.
- Jestem w stanie zrozumieć, co czuł ten drugi. - Stwierdził gdzieś w powietrze, bez żadnych konkretów. Był w stanie to zrozumieć w dość skuteczny sposób.
Choć mały wilczek miał jeszcze szansę zaznać chwili wolności. Hex jej nigdy nie miał. Heh, w sumie fakt, nigdy nie miał też fazy dziecęcej, więc co to za problem. Od razu można go było wkopać w jego rolę, to nie problem, prawda?
- Powinnaś częściej się uśmiechać. Do teraz zdążyłem zauważyć, że jesteś raczej oszczędna w uczuciach. Nie bój się uśmiechu. Tylko on ci zostanie wszak na koniec, dlatego nie bój się go użyć dla ulżenia sobie. Ja nie mam z tym problemu. - I na dowód tej myśli, znów na jego twarzy pojawił się uśmiech. Uśmiech to jedyna rzecz, jaka zostanie z kimś aż do końca życia. Warunkiem jest, by chcieć się uśmiechnąć. W końcu, to nie szkodzi, a czasem naprawdę pomaga. Takie dziwne, Hexowe podejście.
Nie odpowiadał nic już a pro po tych słów o nim, póki co, skupiając się na wydostaniu z piaskowej pułapki. Wyszło całkiem sprawnie, choć cały był umorusany mokrym piachem, którego pozbycie się teraz jest niemożliwe w praktyce, a później będzie cholernie wkurzające. Zwłaszcza, jak poczuje go nie tam, gdzie piasek być powinien.
Oj, będzie nieprzyjemnie. Ale to później.
- Wiem, zaskakujące, ale jeszcze się trzymają wyjątki. Nie patrz na mnie, bo aniołem nie jestem. Dosłownie jak i w przenośni. - Uśmiechną się łobuzersko i korzystając ze swojej wolności, starał się porozciągać wszystkie swoje gnaty jakie tylko miał, w między czasie słuchając jej słów o tym, jakie to są aniołki be i fe. Są be i fe, ale co zrobić, tak to się kończy, gdy ktoś dostaje za dużo wolności w zbyt szybkim czasie.
- A jak ty byś się zachowała, gdyby twój szef odszedł, a sama nie potrafiłabyś znaleźć sobie celu w życiu? Starają się, jak mogą, ale tracą już wiarę i chęci do ratowania ludzi. A co do sekretu, hmmm... Zabawna sprawa. - Z pewną dozą zakłopotania uniósł prawą dłoń za głowę i podrapał się po niej, mrużąc oczy i uśmiechając się głupkowato.
- Bardzo możliwe, że ataki na ludzi bez powodu są moją winą, bo, cóż, zabiłem poprzedniego archanioła, Guerre. Ale to mój sekret, zawdzięczam ci żywot, więc myślę, że mogę się nim podzielić z tobą. - Tak, to brzmi dość logicznie, prawda? Archanioł został zamordowany, więc anioły się wkurzyły i zaczęły robić konkretny dość rozpierdziel w okolicy. Brzmi logicznie, prawda? Stąd też pytał o nowego Archanioła, czy coś o nim Yuu wie. Być może by wtedy dowiedział się czegoś ciekawego.
Ale cóż.
Niemniej, bez większego zawahania ruszył w kierunku linii drzew razem z Yuu, i z uśmiechem oraz kiwnięciem głowy w geście podziękowania przyjął kapelusz, w ruchu zrzucając plecak z pleców i chowając kapelusz doń, po czym zarzucił go z powrotem na plecy.
- Poczuj się wyróżniona, Yuu, rzadko kto jest w stanie mnie widzieć bez kapelusza. Przywykłem do noszenia go, ale nie chcę brudzić go za mocno. No i kaptur już mi wystarczy. - Idąc obok Yuu (oczywiście, z różnicą tego, że pomiędzy nim a kobietą był wilczur) i widok zsynchronizowanych ruchów sprawił, że zachichotał cicho. - Synchronizacja bez zarzutów. - Rzucił dowcipnie, po czym oparł swoje dłonie na karku, obracając szyją na boki w celu rozruszania jej. W końcu, to ona była najbardziej sztywna i niemal nie była w stanie się ruszyć.
Oj, strzykało, dość mocno.
- Ach, no tak, zgaduje że nie miałaś okazji żeglować, w końcu teraz ocean jest pełen monstrów, conajmniej od kilkudziesięciu lat. Nie zastanawiałaś się nigdy nad tym, że to miejsce to tak naprawdę dość mała wyspa, z której nijak się wydostać, bo okręty na tyle wytrzymałe by znieść ataki potworów już nie istnieją? W pewnym sensie, ten kawałek lądu na jakim jesteśmy to nasze więzienie. - Optymistyczny Hex atakuje!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach