Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Pisanie 02.11.13 20:44  •  Sala balowa Empty Sala balowa
Zlokalizowana wrednie na najwyższym piętrze budynku.. Jakie w sumie niemal całe jest tą właśnie salą. Nader ogromne pomieszczenie, zdolne pomieścić tłum ludzi (i z pewnością pomieści). W kątach sali są jakieś stoły z napojami i siedziskami, co by ludzie (i nieludzie) nie podpadali po drodze z pragnienia lub zmęczenia, lecz nie one są głównym punktem tego miejsca. Po przekroczeniu dwuskrzydłowych, sporych, hebanowych drzwi i wkroczeniu tam, głównym celem większości osób powinien być ogromny, pusty teren skierowany ku tańcowi. Wypolerowana, marmurowa podłoga (na drugim piętrze wygląda dziwnie, ale właściciel nie był też normalny z tymi wszystkimi pomysłami) zaprasza każdego przebierańca ku tańcowi, w zależności od tego, co przygrane zostanie. Bez problemu można tu tańczyć zarówno coś spokojnego i romantycznego, jak nawet uprawiać head-banging do utworów metalowych (to by było czymś ciekawym). Pomieszczenie jest oświetlone świecznikami pod ścianami oraz wieloma, pięknie jarzącymi się światłem żyrandolami, przez co na pewno tutaj, w porównaniu do sporej ilości poprzednich pomieszczeń, nie da się narzekać na światło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.11.13 19:41  •  Sala balowa Empty Re: Sala balowa
- Nie każę ci mi ufać. Ba! Nawet uważam, że nie powinieneś mu ufać. Tak samo, jak ja ci nie ufam. To bardzo logiczne i odpowiednie wyjście, nie uważasz? - powiedział z uśmiechem, nie przejmując się tym zerknięciem w jego oczy. Ani się jakoś nie speszył, ani nie odwrócił. Bo i po co miałby to zrobić? Nie miał większego celu.
Ruszył spokojnie za nimi, kiwając lekko na zgodę głową. Widać było, że bynajmniej nie był osobą upitą. Ba! On całkiem logicznie składał zdania, dodatkowo poruszał się po lini prostej i nie kiwał, ani nie przewracał, ani nic takiego. Szedł spokojnie za nimi, chociaż, kiedy dochodzili już do budynku właściwego, wyprzedził ich lekko, ruszając schodami na górę. Trochę się namęczył, wchodząc po tych schodach, a na górze zauważył, że było tutaj więcej osób. Ciekawe, kim byli. Ludźmi, osobami z laboratorium? To naprawdę było zastanawiające. No, ale nie teraz o tym rozmyślać, bo skoro nie powinno tutaj nic konkretnego grozić, to po co się tym przejmować. Ba! Mógł tę sytuację wykorzystać do dowiedzenia się wielu ciekawych rzeczy. O czym? O wszystkim! Nigdy nie wiadomo, co ci się akurat może przydać, prawda? Mała wskazówka, może plotka, że ktoś ma jakąś alergię lub planuje wyjazd... Oj, to już może być naprawdę wiele, gdy tylko ktoś wie, jak odpowiednio to wykorzystać i kiedy wykorzystać, rzecz jasna.
Kiedy tylko trafili na tę salę, poczekał na dwójkę najwidoczniej zapoznanych już ze sobą wcześniej osób i po chwili ruszył do jednego ze stołów, zerkając, co tam jest takiego smakowitego. Wziął sobie coś (procentowego) do picia, swoją butelkę odkładając na stół. Miał tutaj wszystkiego pod dostatkiem, a jak coś to później gwizdnie pewną rzecz dla siebie.
A tak w ogóle to ciekawe, kto to organizuje. Znaczy, wiecie do czegoś takiego trzeba mieć naprawdę dużo pieniędzy! Już nie wspominając o mieszkaniu lub wynajmowaniu takiego miejsca, ale również o zaopatrzeniu najważniejszego - czyli wyżerki dla gości. Później opłać tych wszystkich sługusów, kelnerów i innych dziwadeł, obsługujących gości. Ktoś chyba nie ma co robić z kasą, tylko tak można to skomentować!
Kiedy już się trochę rozejrzał po sali, trochę napakował swoje pojemne kieszonki znaleziskami ze stołu i z ubranek najwyraźniej bogatych gości, odszukał z łatwością kotowatego i tę dziewczynę. Podszedł do nich, a widząc, jak ktoś widocznie obserwuje chłopaczka z uszami, lekko go szturchnął, nachylając się do niego.
- Mnie się obawiałeś, a ja ci radzę w tym miejscu pilnować bardzo dobrze smyczy. Uroczy strój, ale do sal pełnych nieznajomych to wręcz tragiczne ubranko - powiedział, zaraz się odsuwając i kiwnięciem głowy, jakby odgarniał niesforne włosy, wskazał chłopakowi na odpowiedniego mężczyznę.
Zaraz po tym zerknął jeszcze na dziewczynę. - Wy wiecie jak się zwracać do siebie wzajemnie... Mogę też się dowiedzieć? - W sumie to tak dziwnie byłoby wołać do nich "ej ty z uszami, który pilnujesz smyczy jak oczka w głowie" albo "ej ty z cyckami, co chciałaś walnąć we mnie patykiem".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.11.13 21:34  •  Sala balowa Empty Re: Sala balowa
Szybko dotarli do rezydencji. Nie przeszkadzało jej to że Yun trzymał ją za nadgarstek. Vodka wyprzedził ich tuż przy rezydencji, gdy tylko kotowaty i CS-9701 znaleźli się w rezydencji, dziewczyna zwolniła i pozwoliła, aby to Yun ją prowadził. Po wejściu na najwyższe piętro, wzieła głęboki oddech i rozejrzała się dookoła. Świeczki i żyrandole nadawały wspaniały charakter. I mamur. Prawdziwy marmur! Chciała się upenić czy naprawdę jest marmur, ale lepiej nie. Uznanoby ją za totalnego dziwaka. Nim się zorjętowała, Vodka zniknął wśród gości. Szybko przesuneła wzrok po okolicy. Ugh... Tyle gości w różnorakich strojach. Tłum się zrobił a ludzie tańczyli na marmurowej podłodze. Za dużo osób. Nie czuła się za dobrze, więc złapała Yuna za nadgarstek. No cóż. Skoro nie ma koło nich Vodki, wykorzystała sprzyjającą okazję do rozmowy z Yunem.
- Przyzwyczaiłeś się już do nowego życia? - Szepneła mu do ucha, tak aby nikt nie wychwycił jej ruchu ust. - Ja dopiero co uciekłam, dzięki takiemu chłopakowi, który uwolnił mnie z celi. - Musiała komuś się wyspowiadać, a Yun był najlepszą osobą do tego. W końcu, pomiędzy nimi istnieje przyjaźń, prawda? Wiedziała że to nie jest najlepsze miejsce, no ale! Musiała. Jak małe dziecko musiało dostać lizaka, zauważonego w sklepie, tak ona musiała się mu wyspowiadać. Nie mogła się powstrzymać od tego.
- Yun. Ja... Ja... Ja zabiłam... - Jak się wyspowiadać dokładnie to dokładnie prawda? Oparła swoje czoło o jego ramię. Cały czas trzymając ręką jego nadgarstek. Można rzec że jest u księdza na spowiedzi, ale Yun napewno nie był księdzem a ta huczna muzyka porywająca do tańca, napewno nie grała w kościele. W sumie. Nigdy nie była w kościele. Może dlatego że już ich nie ma? Chyba. Nieomylny narrator jest nieomylny. W sprawach o których wie. Dim o wielu rzeczach nie wiedziała. A narrator - świnia, nie chce jej potajemnie tej wiedzy przekazać. Przełkneła ślinę i poniewnie zbliżyła swoje usta do ucha Yuna. Nie lada wyczyn, bo musiała stanąć na palcach, ale wiedziała że chłopak jej pomoże.
- Też tęskniłam za tobą. Czemu mnie nie poinformowałeś? Mogliśmy razem to zrobić. - No fakt. Wcale nie musiała uciekać sama, pozostawiając za sobią pełno krwi, która z łatwością wypełniłaby wannę a może i trzy! Mówiła tak, aby tylko on i ona wiedzieli o co chodzi. Nie oczekiwała od niego odpowiedzi, w sumie to nawet mógłbyć jej monolog. I potem przyszedł Vodka. Gdy wskazał na faceta, zerknełam ukradkiem na owego męźczyznę. Zaciśniła lekko uścisk na nadgarstku Yuna i wyprostowała się. Jakby chcąc mu powiedzieć że nie ma czego tu szukać. Zabawne. Dziewczyna broni faceta, podczas gdy powinno być to kompletnie na odwrót. Ale spływało to po niej. Nie pozwoli, aby ktoś strzywdził Yuna, jeszcze na jej oczach! Kiedy padło pytanie o imię, bez zastanowienia odpowiedziała.
- Naomi. - Co z tego że Yun mówił na nią "Dim"? Jej fałszywa torsamość i tak była fałszywa, więc dlaczego by jej nie użyć?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.11.13 23:01  •  Sala balowa Empty Re: Sala balowa
Coś sprawnie im poszło dotarcie na tą salę. Mijali wiele miejsc i w każdym z nich byli dziwne poprzebierani ludzie, a nawet nikt na nich nie spojrzał. Trochę to podejrzane, ale w sumie to dobrze. Może naprawdę nie wzbudzają uwagi. Cóż, narzekać nie miał zamiaru. Gdy znaleźli się na sali balowej, rozejrzał się dokładnie. Zgadnijcie, co było pierwszym co zauważył? Oczywiście, jedzenie. Aż mu ślepia zaświeciły, a ogon wykonał pojedynczy ruch. Szybko jednak się ogarnął, było tu wiele ludzi i nie mógł sobie pozwalać. Jakby ktoś się dowiedział, że rekwizyty to tak naprawdę żywa tkanka to zrobiłoby się nieciekawie.
Chłopak czuł jak jego nadgarstek jest ściskany, wręcz boleśnie. Schylił się trochę do dziewczyny, aby łatwiej jej było mówić. Wysłuchał jej spokojnie, po czym trącił nosem jej skroń i się łagodnie uśmiechnął.
Słyszałem o wszystkim. Nie czuj się winna, według mnie postąpiłaś dobrze. Wiesz, ta ucieczka... To był impuls. Pamiętasz Yasuko, tę małą nietoperzycę? Coś we mnie pękło jak ją zabili.
Zaraz po tym jak się wypowiedział zauważył, iż Vodka zmierza w ich stronę. Przechylił głowę ku niemu, słuchając. Spojrzał badawczo we wskazaną stronę i zmrużył krwiste ślepia. Faktycznie, gość się dziwnie zachowywał.
Ten strój to nie mój pomysł.
Zerknął na Dim, która jakby zesztywniała. Jak pies obronny. Kocur westchnął.
Będę uważał, dzięki za informację. A ty, Dim, nie musisz się tak spinać. Może jesteś silniejsza, ale ja mam doświadczenie... Jakieś tam.
Pogłaskał ją po włosach wolną ręką, ponieważ druga była uwięziona w żelaznym uścisku dziewczyny. Nie przeszkadzało mu to, ale miał nadzieję, że w końcu go puści chociaż na chwilę. W końcu przyszedł tutaj w jakimś celu, a tym celem była kradzież jak największej ilości rzeczy. Hm, a może by mu pomogła? Potem się zastanowimy.
Yunosuke.
Rzucił Vodce dość miły uśmiech. Może i rozczochrany był podejrzany, ale z pewnością nie sprawiał wrażenie wroga. Yunek jakoś nie mógł się wstrzymać, choć nieczęsto uśmiecha się tak do właściwie obcych osób. Tudzież niechaj Vodka czuje się zaszczycony. Niezły achievement.
Tutaj jednak pojawiało się kolejne pytanie. Co robimy z podejrzanym gościem? Może by go tak zdjąć gdzieś w ciemnym kącie? Albo po prostu zejść mu z oczu? Albo iść, ukraść i zwiać? Rozwiązań było wiele.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.11.13 17:20  •  Sala balowa Empty Re: Sala balowa
- Oj... Nie twój? To pogratuluj osobię, która to wybrała bardzo dobrego gustu - powiedział z uśmiechem, lekko mrużąc przy tym oczy. Odsunął się lekko od chłopaka i posłał dziewczynie uśmiech. Wyciągnął do niej dłoń.
- Mogę prosić o pani rękę? - zapytał, nie czekając na odpowiedź i lekko się pochylając, cmokając w wierzch tej odpowiedniej części ciała. - Miło mi poznać osobę zarówno piękną, jak i domyślam się, że silną, jaką jesteś, Naomi - powiedział, puszczając jej dłoń. W sumie to tutaj wszyscy wyglądali całkiem normalnie. Nawet, gdyby mieli prawdziwy ogon należący do smoka, czy też skrzydła, byłoby to uznane jako fantastyczny kostium. W takim wypadku Vodka coraz bardziej był przekonany, że to wydarzenie musi mieć na celu coś konkretnego. Może przy wyjściu każdy będzie musiał się wylegitymować? W takim wypadku zielony nie żałował zabrania ze sobą dobrze ukrytej pod płaszczem broni.
Słysząc chłopaka, który się przedstawił, uśmiechnął się do niego również. - Gdybyś również był kobietą to mógłbyś liczyć na słowa podobne do tych, które usłyszała ode mnie Naomi, ale jednak trochę dziwnie by to wyglądało, nawet tutaj - mówił, lekko wzruszając ramionami. - Ale to nie znaczy, że nie jest mi miło z twojego spotkania! Chociaż, o ile będziecie usiłowali mnie zabić to... No cóż, wtedy będę musiał się nad tym zastanowić - powiedział, wsuwając dłonie do kieszeni.
A tak w ogóle to gdzie Vodka był podejrzany?! On najbardziej niepozorną osobą na świecie, a przynajmniej w mieście-3 był! Chociaż nie, te zielone włosy i dziwne zachowanie mogłyby zwrócić na niego uwagę... No, ale pomińmy, bo przecież nie to było aktualnie najważniejsze. Ważniejsze było, żeby jeszcze znaleźć coś do gwizdnięcia w tym miejscu.
Po chwili wskazał na pobliski stół, który był zapchany jedzeniem wszelkiej masy, idealnym do poczęstowania się, jak i zabrania na wynos. - Nie wiem, jak wy, ale ja się chyba jeszcze poczęstuję. Nie na co dzień mogę się tak na obżerać i to za darmochę! - zawołał z uśmiechem i już po chwili znalazł się przy wcześniej wspomnianym meblu. Może było to z jego strony podejrzane, ale wydawał się nasłuchiwać osób będących najbliżej niego. Można było też z łatwością odgadnąć, że rozgląda się po każdej osobie, a na których zatrzymuje swój wzrok na dłużej. Wyglądało to naprawdę ciekawie i o ile ktoś by zwrócił na niego więcej swej cennej uwagi, domyśliłby się, że coś nie gra. No, ale póki co, swój czas mogły mu chyba poświęcić dwie osoby, które i tak wydawały się zajęte rozmową ze sobą aż za bardzo, żeby zawracać głowy dziwnym zachowaniem poznanego na dworze osobnika.
Vodka już po chwili zaczął ze smakiem zajadać to, co tylko wpadło mu w oczy, a miał na to ochotę, przestając analizować pomieszczenie. Zupełnie tak, jakby stał się na raz inną osobą.
- Ja chcę tyle kasy, ile ma osoba organizująca to... - stwierdził pod nosem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.11.13 10:41  •  Sala balowa Empty Re: Sala balowa
Stała spokojnie, uważnie słuchając słów płynących z ust Yuna. Po części może nie czuła się winna za zabicie naukowców. Oprócz jednego, wujka Akihiko. Gdyby wtedy wiedziała! Nie musiała sprawiać wtedy chłopakowi tyle bólu. Niedawno zastanawiała się co na to bliscy innych naukowców, których zabiła? Aż coś ukuło wtedy w sercu. Mogła sprawiać tyle przykrości innym. Nawet teraz gdy o tym myśli zaczyna się denerwować a jej emocje nie mogą znaleść ujścia. No przecież nie może sobie tak o rzucić dowolnym przedmiotem w dowolny kierunek. Wywołałoby to panikę, gdy jakiś przedmiot poruszył się z własnej woli. Uważnie słuchała dalszych słów Yuna. Faktycznie, pamiętała Yasuko. Małą, czarną i nawet słodką nietoperzycę. Choć fakt że to był impuls, który sprawił że Yun uciekł nie zadowolił CS. W niej też coś pękło jak uciekł, ale przez długi czas zatrzymywała to tylko dla siebie. Poczuła jego nos na swojej skroni. Uczucie co najmiej dziwne. Chyba po raz pierwszy ktoś dotykał jej skroni, nosem. Bo palcami to miała nie raz dotykane. Lekki rumieniec pojawił się na jej twarzy, który chciała ukryć ale nie miała jak. Gdy Yun poprosił Dim, aby się nie spinała, dziewczyna puściła jego rękę i robiąc ciche "Phf" spojrzała w inną stronę. Fakt, była silniejsza, ale miała doświadczenie. Jak posługiwać się swoją mocą. Tyle eksperymentów miała że ją głowa zabolała jak sobie przypomniała. No dobra, w przeciwieństwie do Yuna nie miała doświadczenia w "survivalu". Bez Akihiko to by już zgineła dawno. Złość wciąż w niej wybuchała, dając o sobie znak. Mimo iż gest głaskania jej po włosach wykonany przez Yuna lekko ją uspokoił. Gdy Vodka poprosił CS-9701 o rękę natymiast skupiła się na nim. Zdziwiła się kiedy cmoknął ją w wierzch dłoni. Przygryzła wargę dość mocno a śliczny rumienieć wyszedł na jej twarz. I jeszcze się wściekła na siebie że się rumieni. Nie ukazała tego. Jak zwykle schowała to głęboko w swym kamiennym sercu. Przysłuchiwała się uważnie Vodce. Powoli nabierała do niego zaufania. Na tyle że...
- Przepraszam za tam to Vodka. - Wow... CS-9701 przeprosiła! Kiedy ostatnio kogoś przepraszała? Ah, Akihiko przepraszała za zabicie jego wujka. No dobra. Wypłakiwała mu się wtedy. Gdy Vodka wskazał na stół pełen żarcia, wywróciłam oczyma. I w myślach stwierdziłam że jest po cześci żarłokiem. O ile na serio nim nie jest. A potem odszedł. Tym razem Dim nie odzywała się przez dłuższy czas. Dopiero po chwili postanowiła coś powiedzieć.
- Co robimy? - Pytanie proste a Dim sama była ciekawa wielu rzeczy. A opróc tego buzowała trochę w niej złość. Może znajdzie okazję żeby się wyrzyć na czymś? Kto wie...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.11.13 12:02  •  Sala balowa Empty Re: Sala balowa
Przez myśl przeszła mu postać Xarenta. To był strój od niego... Uh, następnym razem jak go spotka to mu nieźle wygarnie. Właściwie to od początku miał mieszane uczucia co do tego ubranka. Teraz wychodzi na jaw, że jego przeczucia były właściwe. Już wolał się nie zastanawiać skąd te ciuchy mogły być ściągane. Niektórych rzeczy lepiej nie wiedzieć.
Uśmiechnął się widząc rumieniec dziewczyny, a zwłaszcza jej reakcję na pocałowanie dłoni. Może i jest chodzącą maszyną do zabijania naukowców, ale mimo to nadal jest dziewczyną i potrafi być słodka. Sam wzruszył ramionami na słowa Vodki. Już mu było wszystko jedno, wiele razy był mylony z płcią piękną. Kiedyś się o to wkurzał i rzucał w ludzi nieszkodliwymi przedmiotami, ale po setnym razie idzie się przyzwyczaić i po prostu to zlewać. W każdym razie odwzajemnił uśmiech chłopaka.
Mi również miło, okazujesz się nie być tak podejrzanym jak myślałem. Na razie nie zamierzam ci nic robić, ale wszystko może się zmienić.
Posłał mu wredny uśmiech, ukazując przy tym na chwilę swoje kły. Jego natura nie pozwalała mu na atakowanie nikogo dopóki nie będzie to obrona własna, intensywny impuls lub przeszkoda na drodze ucieczki. Nawet jakby chciał to coś tam w jego głowie go blokowało, więc póki Vodka jest grzeczny może czuć się bezpieczny. Przytaknął na jego słowa i zerknął na Dim, która najwyraźniej była trochę zagubiona. Spojrzał za zielonowłosym i obleciał stół wzrokiem. Hm... Tu się przyda jeden z jego bajerów. Wyciągnął z kieszeni spodni coś co na pierwszy rzut oka wyglądało jak kawałek czarnej szmaty. Strzepnął materiałem, a ten rozwinął się w kształt dość pojemnej torby. Przewiesił ją przez ramię i spojrzał na przyjaciółkę z laboratorium.
Kradniemy.
Rozejrzał się uważnie i czmychnął w kierunku stołu, gdzieś niedaleko miejsca gdzie buszował Vodka. Zaczął zwinnie zwijać do torby wszystko co jadalne i niejadalne, co nie rozwali się w torbie i nie pobrudzi. Powoli przesuwał się w stronę rozczochranego, a gdy już był całkiem blisko usłyszał jego słowa.
Nawet bym nie wiedział co robić z taką ilością pieniędzy.
Mruknął, biorąc do ust kawałek ciasta.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.11.13 15:01  •  Sala balowa Empty Re: Sala balowa
52. Już pięćdziesiąty drugi raz zdążył przekląć w myślach ten cały bal. Przez całe Miasto-3 musiał leźć na piechotę, bo, gdyby wylądował sobie najzwyczajniej w świecie na trawniku przed rezydencją, bez dwóch zdań wzbudziłby niemałą sensację wśród głupich ludzi. Niby niektórzy z nich zdawali sobie sprawę z tego, że między nimi przechadzają się anioły, wielu jednak pozostawało nieoświeconych. To już tam pół biedy - dłuższy spacerek od czasu do czasu nie zaszkodzi. Najgorsze w tym wszystkim były Kaori i jej koleżanki. Owe rozchichotane dziewuchy przedstawiły się Nathanielowi jako nie kto inny, a studentki ASP. I nie były to bynajmniej najzwyklejsze w świecie studentki ASP - były studentkami ASP żywo zainteresowanymi wykonaniem jego skrzydeł.
Jak udało się je tak realistycznie odtworzyć? Ile czasu zajęło ci zrobienie tego wszystkiego? Łał, są takie duże, mogę je dotknąć?
Widać było, że jego nowe towarzyszki podróży - niestety również wybierały się na tę imprezę - są lekko wstawione i może właśnie dlatego takie niezmordowane. I co z tego, że nie dostały odpowiedzi na żadne ze swoich pytań? Doskonale bawiły się same, dywagując na temat jego "przebrania".
- Ej, z takim nastawieniem nikt cię za anioła nie weźmie - zachichotała Yumi... czy tam Yuki... albo Yuri... A tam, jeden pies, jak dla Natha mogła mieć nawet na imię Cement.
Prychnął coś pod nosem, po czym przyspieszył, pozostawiając zdezorientowane kobiety w tyle. Skręcił w jakąś ciemną uliczkę, zaraz potem w następną i jego oczom wreszcie ukazała się poszukiwana posesja. Raczej trudno było pomylić ją z jakąkolwiek inną rezydencją. Sztuczna mgła, tandetne ozdoby… Phie, nie takie rzeczy się w życiu widziało. Anioł szybko zorientował się, gdzie powinien się udać {no, dobra, nie miał bladego pojęcia, ale masa zmierzających w jednym kierunku ludzi była niezłym drogowskazem} i tak właśnie znalazł się… w sali balowej. Niby nic dziwnego, że zabawa na balu skupiła się właśnie w tym miejscu, ale kto normalny ma w domu taki wielki pusty pokój? Pewnie nikt. A z resztą kogo to obchodzi? Chłopak przeklął w myślach pięćdziesiąty trzeci raz, dając upust swym negatywnym emocjom. Że niby co zrobił? W ogóle jakie „negatywne emocje”? Przecież to A-N-I-O-Ł! No, tak, anioł, ale z okropnie zdrętwiałymi skrzydłami, których ani na chwilę nie mógł rozprostować.
Cholera, gościu, zachciało ci się bawić w człowieka, to teraz masz. Cierp ciało, jak żeś chciało…
Albinos rozejrzał się ze zniecierpliwieniem po pomieszczeniu. Oczywiście nie zobaczył nigdzie Jace’a, ale udało mu się wypatrzyć coś równie cennego. Stolik z jedzeniem. Na ten widok jego kiszki zagrały zgodnego marsza, gdyż chłopak od rana zjadł tylko ciasto czekoladowe. Czym prędzej udał się ku swojej ziemi obiecanej, bo co innego miał tu robić? Oczy mu się zaświeciły na widok tacki z ciasteczkami, nałożył sobie jednak trochę jakiejś sałatki. W końcu, gdyby żarł sam cukier, przestałby wyglądać tak zajebiście – logiczne. Miał już odejść w najbliższy ciemny kąt, kiedy jego uwagę zwróciły postacie buszujące po sali i wrzucające sobie do kieszeni, co popadnie.
Nie kradnij – taki tam cytacik przeleciał mu przez głowę.
Mimo wszystko zignorowałby ich kompletnie, gdyby nie to, że kotowaty dzieciak właśnie postanowił sięgnąć po jakieś jedzenie, znajdujące się w pobliżu Nathaniela.
- Zostawiłbyś coś dla innych – mruknął głosem pozbawionym emocji, posyłając Wymordowanemu tak samo obojętne spojrzenie.
Nie spodziewał się, iż ten zaniecha tego haniebnego procederu, ale chociaż próbował coś z tym zrobić, no nie? Dobre intencje z pewnością też gdzieś tam się liczą...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.11.13 19:00  •  Sala balowa Empty Re: Sala balowa
Spojrzał zaskoczony, kiedy dziewczyna go przeprosiła i cicho się zaśmiał, machając ręką. - Na miejscu kogoś innego, widząc takiego dziwaka jakim jestem i to z butelką wóki w ręce to najpewniej zachowałbym się podobnie - zapewnił, uważając Naomi z każdą chwilą za coraz bardziej uroczą. No co? Była taka i już, o. Nie było tutaj dyskusji, jeżeli chodziło o ten temat.
- Ja nie jestem podejrzany? No to mi powiedziałeś coś nowego. I nie martw się, ja też ci nic nie zrobię, o ile nie sprowokujesz mnie pierwszy - zapewnił z wyszczerzem. W sumie to było nawet opłacalne, nie denerwowanie siebie nawzajem, chociaż akurat ten zielony takiej blokady nie miał. No, jednak mimo wszystko potrafił pomyśleć, czy atakowanie kogoś mu się opłaca czy nie, o ile nie była to sytuacja już krytyczna. On po prostu wtedy tracił głowę, i - o ile ktoś go nie prowadził - mógł popełnić największe głupstwa, jakie tylko się dało! W takim wypadku, jeśli nie było w pobliżu kogoś rozważnego, kto mógłby pokierować naszym drogim Vodką, lepiej nie mieć go jako partnera w jakiś misjach czy też atakach i innych tego typu pierdołkach, bo się za bardzo nie nada.
Kiedy tak sobie stał, mówić do siebie, lekko zmarszczył brwi i zerknął na chłopaka. - Ja może i bym nie wydał wszystkiego przez całe życie, ale wiesz... To by było wygodniejsze. Nie trzeba by się było martwić o jedzenie czy nawet jakieś wygody! No... Jedynie się modlić, żeby cię nie złapali, ale jakbyś się nie naprzykrzał, to raczej mógłbyś żyć całkiem spokojnie... - powiedział, zerkając na chłopaka, który się odezwał. Miał białe włosy i... Skrzydła. Zmarszczył brwi, uważnie go obserwując. To chyba był... Tak, to na pewno był anioł. Może i było tutaj jeszcze kilka osób ze skrzydłami, ale raczej większość tych wyrastających z pleców piór była jakby... Zbyt sztuczna? Tak, można to tak nazwać.
- Jest to brać, nie tak się mówi? - zapytał z uśmiechem, a kiedy tylko obok przeszedł jakiś mężczyzna, przypadkowo go szturchnął i przeprosił, jakby mówił całkiem poważnie. Po chwili ten się oddalił, a zielonowłosy z uśmiechem podrzucił portfel do góry, który po chwili schował do kieszeni. Uwielbiał takie zatłoczone miejsca! Nikt się nie zorientuje, że coś mu zniknęło, a nawet jeśli to byłoby zbyt wiele podejrzanych! Zresztą, osoby tutaj przychodzące i najwyraźniej nie opychające się przy stole, należały do osób z dokumentami i pieniędzmi.
- Yuno, ty to masz pomyślunek! Na następny raz też się zaopatrzę w taką fajną torbę. Ale będzie trochę ciężko ją wynieść niezauważonym. No chyba, że nikt nie zwróci na ciebie większej uwagi... - powiedział z uśmiechem, chociaż jemu wystarczyły kieszenie. Jedzenia wynosił stąd mało, alkoholu prawie w ogóle - co było jak na niego wręcz dziwaczne - ale za to miał multum drobnych pierścionków, broszek i portfelów! Oj tak, z pewnością odpowiadała mu przewaga takich fantów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.11.13 20:23  •  Sala balowa Empty Re: Sala balowa
Gdy Vodka zaśmiał się z powodu reakcji dziewczyny, CS-9701 spojrzała w inną stronę, byle nie patrzeć w zielonowłosego. Wogóle. Czemu on ma zielone włosy? Chrolofil ma we włosach? Dziewczyna spoglądała na to dziwnie, jakby dopiero teraz dowiedziała się że Vodka ma włosy. Uważnie przysłuchiwała się Vodce i Yunie jak rozmawiali. Cały czas gryząc się w wargę. Po chwili jednak puściła wargę i spojrzała co wyciąga Yun. Słowo "kradniemy" wywołały w niej mieszane uczucia.
- Co..? - Spojrzała na kotowatego. Kradnięcie? Po pierwsze nie umiała, a po drugie to nigdy by czegoś takiego nie zrobiła. - Wybacz, nie pomogę ci... - Powiedziała, a chwilę potem chłopak poszedł w stronę Vodki. Została sama, więc nie miała co nawet robić. Zauważyła chłopaka o ładnych białycch skrzydłach. Nie wyglądały na sztuczne, ale CS-9701 nie miała nawet ochoty to sprawdzać. Potrzebowała się na czymś wyżyć. Spokojnym krokiem zeszła i udała się na dwór.

[z/t]
Przepraszam że tak krótko, nie miałam pomysłu. Y.Y
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.11.13 0:45  •  Sala balowa Empty Re: Sala balowa
Bal... Sprawa piękna aczkolwiek wymagająca wielu starań... Zanim chłopak się tam w ogóle pojawił cała "ceremonia" przed wyjściem wydawała się nie mieć końca. A uwierzcie, samemu nie łatwo założyć sukienkę w stylu gothic lolita, nie wspominając o całej reszcie rzeczy...Kiedy jednak wreszcie mu się to udało, zrobił delikatny makijaż i fryzurę, w końcu wyszedł... Dojście na bal zajęło mu nie lada kłopot, dwa razy się zgubił, raz zagapił, a trzy wywalił... Istna ofiara losu...
-Cholercia, balu mi się zachciało...- odparł sam do siebie Kelis, który najwyraźniej miał już dość całej tej błazenady mającej na celu jedynie drogę na bal... Jednak kiedy już całkowicie stracił wiarę, po dość długiej i co prawda męczącej wędrówce pewna miła, starsza pani pomogła mu odnaleźć właściwą drogę. (a tak naprawdę to pokazała palcem budynek obok). Kiedy wreszcie wszedł na teren balu doznał szoku... Słyszał o tym co go miało spotkać jednak w rzeczywistości wszystko było jeszcze piękniejsze, nie śmiał nawet fantazjować o takich luksusach... Niemniej jednak postanowił wejść do sali balowej z kamienną twarzą nie dając po sobie poznać zaskoczenia jakiego doznał. Ruszył w stronę kąta, na początku zawsze wybiera takie miejsca... Sam nie wie czy czeka aż ktoś do niego zagada czy może to on odważy się wykonać pierwszy ruch jakim byłoby zwykłe "hej". Jednak tym razem postanowił czekać, być może ktoś się zlituje nad tą biedną, samotną duszyczką...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Sala balowa Empty Re: Sala balowa
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach