Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 17.09.15 14:58  •  Jadłodajnia. Empty Jadłodajnia.
Jadłodajnia
Jadłodajnia. Alkbhn0
Po wejściu schodami na górę, znajdziemy się w jadłodajni. Jest ona przygotowana tak samo jak pub piętro niżej, czyli angielski styl, dbanie o klimatyczny wygląd i zadbane, dębowe meble. Mimo to widać różnicę między tymi dwoma piętrami, to na przykład jest bardziej formalne, na ścianach zamiast zdjęć wiszą obrazy, wypchane okazy natury, czy starannie wykonane rzeźby. Miejsce to jest oświetlone przez niewielkie lampy ścienne, które również zostały stworzone tak aby oddawały staroświecki klimat. Dodatkowym sposobem są świeczniki stojące na każdym stole, nie mówiąc już o naturalnych sposobach, czyli słońcu promieniującym w pokoju od późnego rana do popołudnia. Jeżeli jednak komuś przeszkadza, to zawsze może użyć krwistoczerwonych zasłon, które są takiego samego koloru jak obrusy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.09.15 20:26  •  Jadłodajnia. Empty Re: Jadłodajnia.
Siedział przy końcu stołu, z dala od niepożądanego wzroku osób trzecich, wpatrując się intensywnie zza okno i zatapiając przy tym co jakiś czas usta w kubku gorącej kawy. Zbliżał się wieczór, który nieubłaganie spowijał miasto mrokiem i czymś na wzór melancholii. Warner wykorzystywał natomiast ten czas w jadalni, gdzie zawitał praktycznie jedynie w celu oderwania się od rutyny dnia. Pracę zakończył wcześniej niż zwykle, a wizja spędzania wolnego w pustym mieszkaniu wcale nie napawała go entuzjazmem. Cóż, jakby cokolwiek było w stanie.
Rezygnując ze zwyczajowego munduru służbowego, odziany był cały praktycznie na czarno. Wysokie buty sięgające niemal do kolan, ciemne jeansy z przetarciami, ciepła bluza z bliżej nieokreślonym malunkiem na przodzie oraz ubranie wierzchnie w postaci rozpiętej jesionki... Nie zapominajmy również o lenonkach, które maskowały rzeczywisty kolor jego oczu, i jak na tę porę dnia były zupełnie nieprzydatne. Ale wyglądał w nich całkiem nieźle. Nie, żeby kierował się jedynie swoją aparycją. Wolał nie narażać się na jakiekolwiek rozpoznanie, nawet jeśli takowe było bardzo nikłe.
Smak kawy poniekąd neutralizował chęć spożycia nikotyny, ale Warner nie zamierzał palić w takim miejscu. A przynajmniej nie w tak ekskluzywnie wyglądającej jadłodalni. Cóż, najpewniej sięgnie po papierosa dopiero, gdy opuści budynek. Chyba powinien dawać dobry przykład, prawda? Doskonale przecież wiedział, jak nikotyna działa na organizm. Pocieszał się jednak myślą, że jedno jego płuco nie musi już trapić się ewentualnym rakiem.
Ponownie upił drobnego łyka kawy, rozkoszując się jej ciepłem, póki całkowicie nie ulotni się ono z kubka. Przeniósł chwilowo spojrzenie zza okna na wnętrze pomieszczenia, nie rejestrując jednak niczego godnego uwagi. Ot, kilka osób pokręciło się tu czy tam, nie zwracając na niego nawet uwagi. Każdy zajęty sobą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.09.15 23:24  •  Jadłodajnia. Empty Re: Jadłodajnia.
Na dole było głośno. Poważnie, czy tam zawsze musiał trafić się ktoś, kto tak bardzo chciał zwrócić na siebie uwagę? Nieważne. Minęła zatłoczoną salę niczym cień, niezauważona przez żadną z par oczu, manewrowała wśród stolików i krzeseł i ani razu o nic nie uderzyła. Na jej twarzy widniał delikatny uśmiech satysfakcji i wywołany jeszcze czymś zupełnie innym, o czym wiedziała już tylko sama czarnowłosa. To było miłe uczucie, chociaż raz nie zwracać na siebie uwagi w żaden możliwy sposób. Nawet jeżeli ktoś z obsługi ją poznał, nie okazywał tego. Mogła śmiało zniknąć z pola widzenia tłumów na dole, zanim ktokolwiek w ogóle skierował do niej chociażby jedno słowo.
Dwa kosmyki, długich, prostych włosów opadały na uwydatnione obojczyki, reszta była związana luźno z tyłu. Odrobina grzywki zakrywała jej niesprawne oko i kwiatową opaskę. Pierwszy raz od wielu dni jej twarzy wyglądała znośnie, można by rzec, że nawet całkiem kobieco. Pozbyła się brudu, resztek krwi i złego nawyku wbijania sobie paznokci w policzki podczas myślenia. Na bladej twarzy wyróżniało się jedynie oko o chłodnym, szarym kolorze zakrywające te prawdziwe, czerwone odcienie tęczówki.
Wspięła się po schodach po dziecinnemu przeskakując czasami po dwa schodki. Przyduża czarna bluza, podszyta od wewnątrz czerwonym materiałem zwisała luźno na jej ciele, a rękawy były odrobinę za wysokie. Dodatkowo ciuch wyglądał na męski, ale nie prezentował się na łowczyni aż tak źle. Reszta ubioru, biała bluzka na ramiączkach z wymalowanym na środku czerwonym kołem i ciemnoszare spodnie należały już do niej z pewnością, leżały idealnie. Jedynym elementem niepasującym do całej układanki była stara, zniszczona już skórzana torebka na wąskim pasku przewieszonym przez ramię. Bezdenka była po prostu wspaniałą rzeczą, wystarczyło trzymać ją przy sobie i można było mieć tam właściwie cały swój świat.
Góra jak zwykle była znacznie spokojniejsza. Najwyraźniej ludzi zniechęcał ten klimat i niezwykła elegancja tego miejsca. Nawet z czystego szacunku nie przychodzili się tu bawić i dawali odpocząć zmęczonym od zgiełku ludziom w tej niewielkiej oazie.
Spojrzała na prawo i na lewo, wyglądało na to, że było pusto. Chciała kontynuować swój cienisty marsz prze salę, jednak brak nawet cichych rozmów zmylił ją i była pewna, że trafiła na czas, kiedy jadalnia jest w całości pusta. Wyprostowała się i powstrzymała jednocześnie od wyciągnięcia dłoni w górę w triumfalnym geście. Jej ręce powędrowały zaraz potem do kieszeni przydługiej bluzy w których zginęły niemal bezpowrotnie. Gruby materiał był ciepły i przyjemny w dotyku. Mogła się topić w tej bluzie i świetnie się z tym czuła.
Znając już ułożenie sali, skierowała się w stronę miejsca, gdzie okna wychodziły na północ. Było tam mniej lamp, dekoracji i w ogóle było jakoś spokojniej. Chciała wbić się w swoje ulubione miejsce z dobrym widokiem na ulicę, lecz ku jej zaskoczeniu, kiedy tylko wyminęła jedną z stylizowanych rzeź jej oczom ukazała się osoba popijająca kawę przy jednym z długich stołów.
Zatrzymała się. Nie planowała tego, to stało się samoistnie, jakby ciało mówiło jej: nie ryzykuj, schowaj się, wycofaj...
Zrobiła krok, bardzo ostrożnie. Nie wiedziała jeszcze, czy nieznajomy mężczyzna zdążył ją zauważyć. Nie wiedziała, jak powinna się zachować. Kaszlnąć, żeby wiedział, że ktoś tu jest? Udawać, że ją to nie obchodzi i przejść obojętnie dalej?
Dziwnie się czuła. Znacznie gorzej było jej się odnaleźć w społeczeństwie, niż na polu walki. Tylko dlatego, że było to coś, czego nie robiła zbyt często na wierzch wyszła jej całkiem nieśmiała i bojaźliwa część. Przełknęła ślinę głośniej, niż chciała i to całkiem wybiło ją już z rytmu.
Otworzyła usta i poczuła, że wargi trzęsą się kiedy próbuje zmusić je do wypowiedzenia jakiegoś słowa.
Oż cholera, poważnie?
Zapytała w myślach samą siebie. To nie było normalne, żeby tak reagowała na widok każdego faceta, którego spotyka w samotności. A działo się tak często. W sklepie, w kolejce... wystarczyło, ze została sam na sam z kasjerem i nagle traciła ochotę na zakupy. Wymykała się po cichu pozostawiając swój niedoszły zakup. W parku wymijała ich z pewnej odległości... stare urazy nigdy nie znikają całkowicie.
- Przepraszam, czy tu jest zajęte? - Zapytała głośniej niż w swoich planach. Cóż, może dzięki temu nieznajomy uzna ją za pewną siebie. Przełamała trzęsący głos i położyła dłonie na zdobionym krześle naprzeciwko mężczyzny.
Cholera, lepszego miejsca nie mogłam sobie znaleźć.
Sala była taka wielka, a jednak ją pociągnęło akurat tutaj. Teraz już nie mogła się wycofać.
Uśmiechnęła się lekko śmiejąc się do siebie samej w myślach. To nie był śmiech szczęścia, była tak przerażona, że pozostało jej tylko śmianie się. Jakby nie patrzeć, kiedy się zebrała, wyglądała na całkiem sprawną w takim zagadywaniu. Nic z jej obaw się nie uzewnętrzniało.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.15 11:37  •  Jadłodajnia. Empty Re: Jadłodajnia.
Jedną z ulubionych czynności eliminatora była bezapelacyjnie obserwacja. Poniekąd jeden z elementów jego pracy, aczkolwiek w tym przypadku nie skupiał się aż tak na ewentualnym zagrożeniu czy łamaniu przepisów. Ot, lubił przyglądać się codzienności mieszkańców M-3. Być może dlatego, że sam rzadko oddawał się sprawom niezwiązanym ze S.SPECem ani usuwaniem Wymordowanych. Cały swój czas poświęcał na wertowanie przeróżnych akt, doskonalenie umiejętności, lepsze zrozumienie praw rządzących nowym światem. Zatracał się w sztywnych obowiązkach, zupełnie zapominając o definicji życia prywatnego, którego zresztą nie posiadał. Bo czy mógł pochwalić się jakimś hobby? Interesującym zajęciem poza pracą? Znajomymi? Partnerką? Nie ciągnęło go do żadnej z wymienionych rzeczy. Uważał, że to domena przeciętnych ludzi nieskalanych (jeszcze) brudem współczesności.
Wyprostował się na krześle, bębniąc palcami ścianę kubka, a uwagę poświęcając na tym, co działo się na zewnątrz. To były rzadkie chwile, kiedy myśli rządowca nie skupiały się wyłącznie wokół pracy, ale pozwalały sobie również na wędrówkę przez wspomnienia. Warner nie pozwalał sobie myśleć za dużo przeszłości, doskonale wiedział, że nie jest w stanie zmienić tego, co już zaszło. Mógł jedynie przeć do przodu z nadzieją odnalezienia wewnętrznego spokoju i satysfakcji.
Założył nogę na nogę i stłumił westchnięcie, zastanawiając się, czy nie lepiej byłoby wrócić do mieszkania i oddać się odpoczynku. Wcześniej mógłby zająć się pracą, która już dawno stała się jedynym istotnym elementem w jego życiu. A przecież był świadomy faktu, że wstąpienie do S.SPECu będzie drogą bez powrotu.
Myśli kłębiące się w jego głowie uśpiły odrobinę czujność eliminatora, więc nie od razu zorientował się, że do sali weszła nowa osoba. Zresztą zwracanie uwagi na wszystko, co dzieje się wokół Ciebie, przez dłuższy czas bywa trochę męczące. Stajesz się przewrażliwiony nawet na delikatny szum liści spowodowany jedynie wiatrem, a nie kryjącym się gdzieś zagrożeniem. Ponadto nie pełnił teraz służby. Zawitał w pubie jako klient, więc tak też powinien się zachowywać. Beztrosko, z dobrą myślą? Nie, to jednak za wiele jak na Warnera.
Dopiero po dwóch, może trzech biciach serca jego wzrok przysłonięty ciemnymi szkłami powędrował ukradkiem w stronę dziewczyny. Przy czym nie zmienił pozycji, jedynie głowę odwracając odrobinę w kierunku wejścia, by ujrzeć delikwenta, który najwyraźniej również chciał odpocząć od gwaru panującego piętro niżej.
Odnosił wrażenie, że miała ona pewne opory co do podejścia czy w ogóle zajęcia miejsca akurat przy tym stole. Zbagatelizował jednak ten fakt, uważając, że to całkiem normalna reakcja, kiedy Twoja wizja samotnego spędzenia czasu w "pustym" pomieszczeniu nagle nie zgadza się z rzeczywistością.
Słysząc pytanie, rozejrzał się powoli, wręcz leniwie, po sali, ogarniając wzrokiem dziesiątki wolnych miejsc, które na pewno nie były dla nikogo przeznaczone. Warner uniósł odrobinę brew, tłumiąc w sobie kpiące prychnięcie. Nie chciał być zbyt nieuprzejmy.
- Najwyraźniej nie - odparł flegmatycznie, rzucając jej krótkie, badawcze spojrzenie, po czym przeniósł je z powrotem zza okno. Upił większego łyka kawy, pozwalając ciepłej cieczy przyjemnie rozlać się po jego gardle. Odstawił kubek na stół. - Ochota na kontemplację otoczenia kazała Ci tu usiąść? - zapytał od niechcenia, przesuwając wzrokiem po pojedynczych osobnikach mknących ulicami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.15 20:49  •  Jadłodajnia. Empty Re: Jadłodajnia.
Zadała bardzo głupie pytanie. Z perspektywy chwili, która minęła od jego wypowiedzi ta prawda dotarła do niej z taką siłą, że gdyby tylko miała jeszcze szansę, uciekłaby jak najdalej, z porywach do nawet piętra niżej. Tak naprawdę wcale nie miała ochoty wybywać z tego miejsca tylko dlatego, że wykazała się niezwykłą ignorancją. Oczywiście można by pomyśleć, że teoretycznie cała sala mogła być zarezerwowana dla jakieś grupy, która miała niedługo tutaj nadejść, ale z tym wiązały się zazwyczaj zgrabne karteczki z napisem 'rezerwacja' na blatach.
Nikogo więcej poza nieznajomym tutaj nie było, więc musiała się w sobie zebrać i wymyślić coś, żeby sytuacja z dziwnej nie stała się dziwniejsza. Z jednej strony bała się mężczyzn, a z innej kiedy żadnego nie było dookoła, to miała złe samopoczucie i była przygaszona. Odwieczna walka pomiędzy podporządkowaniem się, a próbami dominacji doprowadziła ją do tego, że na widok nieznajomego nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Pozostało jej kontynuować i liczyć na to, że może wypadnie nawet całkiem znośnie.
Zajęła więc miejsce na krześle o które zapytała. Nie było ono bezpośrednio obok ani naprzeciw Warnera, ale o jeden rząd dalej, po skosie. Żadne konkretne zajęcie nie pojawiało się w jej głowie, złapała więc jedną ze ścierek na blacie i zaczęła ją obracać na palcach. Nieznajomy wydawał się zakończyć tą wymianę zdań na swojej odpowiedzi, ale ku zdziwieniu Yuu, zadał jej nawet pytanie.
- Tak właściwie...
Co właściwie? Bo przecież przyszła tu bez wielkiego celu. Odpowiedź w stylu: „chciałam popatrzeć przez okno” wydawała jej się niezbyt miła. Jeszcze nieznajomy uznałby, że chce go poprosić o zwolnienie miejsca, czy nawet żeby sobie poszedł, jeżeli wtrąciła by jakieś słowa na temat chęci poprzerywania w samotności.
Uśmiechnęła się delikatnie, chociaż właściwie kąciki jej ust były lekko podniesione od samego wejścia do Zone. Przechyliła jednak głowę odrobinę na bok wcale nie zniechęcając się tym, że rozmówca wolał patrzeć przez okno, niż na nią.
- Tak właściwie to chciałam po prostu odwiedzić to miejsce. Mało które wnętrze w mieście ma taki klimat i urok... - położyła papierową serwetkę na obrusie i zaczęła gładzić ją kciukami nieświadomie. - A pan siedział tu tak sam. Pomyślałam czy wszystko w porządku? Wygląda pan na smutnego.
Nie potrafiła powiedzieć, dlaczego odniosła takie wrażenie, ale jednak to były jej szczere słowa. O ile ona także przesiadywała nie raz z dala od ludzi, to jednak najczęściej zajmowała się czytaniem, rysowaniem bądź czymś równie trywialnym. Z jej punktu widzenia wpatrywanie się na szybę bez wyrazu mogło być oznaką złego samopoczucia. Trudno było jej przejść obojętnie.
Może i tym pytaniem pozwoliła sobie na nieco za wiele. Nie każdy człowiek na tym świecie lubił, kiedy ktoś tak od razu czuł się luźno i zadawał tak osobiste pytania. Zaryzykowała by nawet stwierdzenie, że większość ludzi prychnęła by na nią z odrazą i odgoniło zanim więcej słów padło by z jej ust. Ale życie było krótkie, nawet te blisko trzysta lat łowców wydawało jej się niewystarczające, kiedy już poznała ludzi, na których jej w jakiś sposób zależało. Trzeba było mówić, być głośnym, pytać się i śmiać, póki jeszcze miało się okazję.
Zaplotła nogi na nóżkach krzesła wywijając je w tył. Oparła się łokciami na blacie nie przejmując się, że może nie było to zbyt kulturalne, a na zwiniętych pięściach położyła ostrożnie brodę. Wygładzona już serwetka leżała na miejscu przed nią, a one czekała na dalszy rozwój sytuacji. Jakąś odpowiedź, reakcję, cokolwiek.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.15 21:59  •  Jadłodajnia. Empty Re: Jadłodajnia.
W każdym innym przypadku jego odpowiedź ograniczałaby się do krótkiego "tak", "nie" albo nawet skinięcia głową, po czym cała uwaga skupiłaby się na czymkolwiek innym, byle nie na potencjalnym rozmówcy. Niedawno jednak w głowie eliminatora pojawiła się myśl, że przez swoje odizolowanie od codziennych czynności, takich jak chociażby niezobowiązująca rozmowa z przypadkową osobą,  stał się bardziej nieludzki. Nie zarzucał winy na zmechanizowanie ciała, aczkolwiek bądźmy szczerzy - nie lubił tej części swojej natury. Po pewnym incydencie jego życie zmieniło się wręcz diametralnie. Kiedyś uśmiechnięty, pełen życia i empatii, teraz stał się jak prawdziwy robot. Wyprany z głębszych uczuć, z jednym celem, do którego wytrwale dążył. Zaczął zamykać się na ludzi, porzucać dawne przyzwyczajenia i hobby. Skupił się jedynie na pracy, zapominając o czymś takim jak życie poza nią. Nie wychodził ze znajomymi na piwo, nie czekał z niecierpliwością na mecz w telewizji, nie oglądał się za panienkami z zastanowieniem, kiedy uda mu się jakąś wyrwać. Wszystkie te czynności straciły dla niego wartość.
Dlatego właśnie takie wyjście jak to, należało do rzadkości w jego monotonnej egzystencji. I mimo że nie przeszkadzał mu taki stan rzeczy, chciał chyba spróbować zmienić to chociaż częściowo. Jakby nie patrzeć, ciągle miał do czynienia z ludźmi. Musiał potrafić się nimi zajmować, prowadzić konwersacje. To takie podstawowe rzeczy w życiu człowieka, a jednak sprawiały mu niekiedy trudność.
Niemniej nie przeszkadzała mu obecność dziewczyny. Nie zabroni jej przecież na przebywanie w tym samym, publicznym pomieszczeniu, prawda? Nie odczuwał żadnego skrępowania czy braku swobody. Ot, przyswoił myśl o jej obecności, a następnie skupił się na swoich sprawach. Czyli dalszym wpatrywaniu się przez okno, jakby czekał na zdarzenie się cudu. Nie zapominając również o kawie, która z każdą minutą traciła na swym rozkosznym smaku, Warner jednak nie zamierzał się niepotrzebnie śpieszyć. Ludzie ciągle dokądś gnali - a życie przebiegało im jak piasek między palcami. Rzadko kiedy potrafili docenić właściwie chwilę. A one nie trwają długo.
Zerknął na nią kątem oka, gdy zabrała głos, po czym ucichła, najwyraźniej zbierając myśli. Eliminatora często zastanawiała ta niepewność u ludzi. Zupełnie jakby bali się wyrazić swoje szczere zdanie na jakiś temat.
- Cóż... - zaczął powoli, opierając się wygodniej o krzesło i ogarniając spojrzeniem całe wnętrze sali. - Niezaprzeczalnie klimat tego pubu trzyma poziom - stwierdził, przesuwając wzrokiem po bogatych obrazach i rzeźbach. Przyjemne dla oka i takie eleganckie. Moriyama nieczęsto jednakże odwiedzał takie miejsca, więc nie miał większego porównania, mógł opierać się wyłącznie na swoich domysłach.
Wygląda pan na smutnego.
Mimowolnie jego brwi powędrowały w górę, a badawcze spojrzenie wbiło się w posturę Yuu.
Chyba pierwszy raz usłyszał taką uwagę odnośnie swojej osoby. Nie sądził, że ktokolwiek byłby w stanie przejąć się jego samopoczuciem. I chociaż miał ochotę prychnąć z kpiną, ograniczył to do drżenia warg w nieznacznym uśmieszku. Prędko jednak starł go z twarzy.
- Smutnego? - ujął kubek w dłonie, by unieść go do ust i upić z kilka większych łyków pobudzającego napoju. - Skąd takie przypuszczenie? Ponieważ siedzę tu sam? - Pierwszy raz zwrócił na nią większą uwagę, nie omieszkując się przyjrzeć jej postaci. Nie sądził, by skądkolwiek ją znał, choć to całkiem niewykluczone, że niegdyś przypadkiem się na nią natknął. Kto wie, z kim miał właśnie do czynienia? Anioł, Wymordowany, Łowca, ktoś z Drug-onów? A może i zwyczajny człowiek. W tym świecie, w tych czasach, niczego nie można było być pewnym.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.15 23:59  •  Jadłodajnia. Empty Re: Jadłodajnia.
INGERENCJA LOSU


Od dwóch dni panuje wszędzie nieprzyjemna epidemia grypy żołądkowej. Niestety, nawet najtwardsi zawodnicy zostali przez nią pokonani. W tym i Warner. Przez kolejne 5 postów będzie odczuwał silne skurcze brzucha oraz rozwolnienie. Radzę ewakuować się do toalety.

                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.09.15 18:35  •  Jadłodajnia. Empty Re: Jadłodajnia.
Dziwna gra emocji widoczna na twarzy jej rozmówcy nie umknęła uwadze Kami. Zastanawiała się, czy trafiła w sedno. Prawdopodobnie nigdy się tego nie dowie, a jednak wbiła w niego swoje spojrzenie i chciała się przebić przez ciemne szkło oddzielające jej wzrok od oczu nieznajomego. Nie chciała być natrętna i nie robiła tego w tak widoczny sposób, po prostu skierowała głowę w jego stronę i ukradkiem zerkała w tym kierunku.
- Nie, to nie tylko to. - Odparła mu wymawiając słowa bardzo wyraźnie. Samotni ludzie nie zawsze byli smutni, ale smutni często byli samotni. To taka dziwna zależność, która często się sprawdzała. Nie wiedziała jak mu odpowiedzieć. Że wywnioskowała to po mowie ciała, gestach, monotonnym wpatrywaniu się w obraz za oknem. Niewykluczone, że po prostu wyolbrzymiała niektóre sprawy, ale w pierwszej kolejności wykorzystała to jako pretekst do zagadania. Prawda była mało istotna. - Ale po pana odpowiedzi jestem jeszcze bardziej pewna, że miałam rację. Gdyby pan czekał tu na kogoś, od razu dałby mi to do zrozumienia. Przyszedł tu pan samotnie i miał zamiar spędzić go w samotności, czyż nie? To samo w sobie jest smutne.
Odepchnęła się palcami od krawędzi blatu i oparła wygodniej o oparcie. Złożyła ręce na brzuchu zaplatając palce obu dłoni w mały koszyczek i pozostała tak zastanawiając się, czy usłyszy w odpowiedzi coś co miałoby wytrącić ją z pewności znajdującej się w jej tonie. To nie tak, że jej słowa były jedynie domysłami. Gesty i słowa świadczyły o tym, że chciała mu niemal na siłę wmówić, że to co padło z jej ust jest prawdą. Gdyby jeszcze o tym nie wiedział, to była gotowa go przekonać.
Tylko przez moment wpadło jej do głowy, że mogłaby przypadkiem natrafić na jakiegoś żołnierza i narazić się przez to strasznie. Ale to była ulotna myśl, którą wyrzuciła z głowy swoją ideologią. Żołnierz też był człowiekiem, a rebelianci nie buntowali się z powodu mody, czy własnych zaścianek. Ich celem, chociaż często okupiony zdrowiem i życiem mas było przede wszystkim zapewnienie mieszkańcom życia w prawdzie. Powinni móc sami decydować o tym co dobre, a co nie. Takie walki trwały chyba odwiecznie. Rząd okłamujący swoich ludzi „dla ich dobra” i przeciwne temu grupy, które wiedziały więcej niż przeciętny Kowalki i walczyły w imieniu „dobra” poświęcając się przy tym. Nie jej było oceniać, która strona była tą właściwą. Historia podsumuje ich działania, ale jeżeli wygrają... to Łowcy zostaną tymi dobrymi. Tak, do tego chciała doprowadzić.
- Mam nadzieję, że nie ma mi pan za złe tej szczerości. Nie lubię kiedy prawda pozostaje ukryta, dla „dobra” kogoś, kto wcale nie prosił o jej przed nim ukrywanie. - Dodała jeszcze po chwili.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.09.15 19:52  •  Jadłodajnia. Empty Re: Jadłodajnia.
Warnera często zastanawiała ta empatia ludzi. Potrafili oni ot tak, z własnej woli, zainteresować się losem drugiego człowieka, choć wcale nie mieli takiego obowiązku. Widzieli smutek przepełniający jakąś osobę, więc podchodzili - pytali, czy wszystko gra, czy nie mogą jakoś pomóc... Nie tyczyło się to jednakże wszystkich osobników, ale na pewno tych wrażliwszych na świat. Eliminator nie rozumiał takiego postępowania. Najpewniej wynikiem przeżyć, które zdusiły w nim resztkę głębszych emocji. Patrzył na wszystko chłodnym okiem i nie bawił się w coś takiego jak domysły, wtrącanie nosa w nie swoje sprawy, ingerencję w czyjeś samopoczucie. Co go to obchodziło?
- Obawiam się, że nie odczuwam tak głębokich emocji jak smutek - wyznał szczerze, starając się odkopać ostatnie wspomnienie, które zmusiło go do popadnięcia w taki stan. Na marne. A przynajmniej jeśli brać pod uwagę wyłącznie jego wojskową karierę. - Poza tym każdy człowiek potrzebuje chwili wytchnienia, prawda? - przeniósł na nią spojrzenie. - Idąc Twoim tokiem rozumowania, Ty również jesteś smutna, bo przyszłaś tu sama i sądzę, że sama chciałaś spędzić ten czas - stwierdził, wzruszając niedbale ramionami i ponownie spoglądając za okno. Opróżnił całkowicie kubek kawy z pewnym niezadowoleniem zerkając do jego wnętrza. Pochłaniał tyle kofeiny, że powinien mieć w końcu problemy z zaśnięciem.
- Nie widzę głębszego sensu w gniewaniu się za szczerość. Przecież ludzie tego właśnie oczekują. Z jednej strony chcą być karmieni słodkimi kłamstwami, ale i tak będą dążyć do poznania prawdy, nawet gdyby należała ona do kategorii tych bolesnych - odparł i chciał dodać coś jeszcze, gdy poczuł, jak jego żołądek robi fikołka.
Zamknął usta, pozwalając skupić się całkowicie myślom na sytuacji.
Cholera, co jest.
Nie wróżyło to nic dobrego, zwłaszcza, że poczuł nagle bardzo nieprzyjemne bóle brzucha, nakazujące mu w trybie natychmiastowym ewakuować się z pomieszczenia i odnaleźć toaletę.
Grypa żołądkowa? Nigdy więcej nie przyjdę już do żadnego pubu!
Tłumiąc wszelkie emocje zdradzające jego mały problem, wstał od stołu.
- Wybacz mi na chwilę. Muszę coś załatwić - mruknął do rozmówczyni, po czym, siląc się na spokojny krok, zniknął jej z pola widzenia, by od razu popędzić do najbliższej toalety.

[zt -> Toalety]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.10.15 11:16  •  Jadłodajnia. Empty Re: Jadłodajnia.
Odepchnęła się rękami od stolika kiedy padło stwierdzenie na jej temat. Nie było niepoprawne, może niedopracowane, ale przecież nie wymagała od obcego człowieka by jej znał. Z tej pozycji mógł po prostu mieć rację, nawet powinna mu przytaknąć, żeby nie wyszło na to, że mówi co innego, a robi co innego.
- W pewnym sensie. Dlatego także zazwyczaj staram się pomóc swojej osobie pomagając innym. Ale to z powodu mojego myślenia. Jeżeli więc nie odczuwa pan smutku... - zamyśliła się na chwilę. Trafiła na jakiegoś androida czy po prostu chciał zgrywać twardziela? - ... to nie wiem, czy teraz nie narzucam się za bardzo. Bycie samotnie zawsze i wszędzie nie jest aż tak interesujące, kiedy zazna się już smak towarzystwa.
Teraz zdała sobie sprawę, że dziwnie jej się siedzi, kiedy nie ma żadnego zajęcia poza czekaniem na odpowiedź od nieznajomego bądź bawieniem się serwetką. Nie przepadała za kawą, której zapach unosił się teraz w powietrzu za sprawą tej w filiżance mężczyzny, ale coś do picia by się przydało.
- Rozumiem, że pan zalicza się do tych, którzy wolą prawdę, nie ważne jak bolesna by ona nie była, mam rację?
Poprawiła kosmyk włosów wypadający jej z wiązania i zaczepiła go o ucho. Ona nie była fanką budowania czegokolwiek na bazie nieszczerości, przekonana, że prędzej czy później wszystko może się posypać za sprawą jakiegoś niedociągnięcia. Tylko człowiek idealny mógłby sterować światem bazując na kłamstwach, a ludzi idealnych nie było.
Rola przywódcy wymagała od niej wielkiej odwagi w mówieniu prawdy i tylko prawdy. Sporo członków organizacji mogło ją z tego powodu nie lubić, ale gdzieś w głębi musieli wiedzieć, że pewnie ma rację i trzeba przytaknąć, przeboleć to jakoś, wytrzymać.
- Nie szkodzi. Także udam się na chwilę na dół po coś do picia. - odparła i powoli wstała ze swojego siedzenia, by udać się w nieco innym kierunku niż jej rozmówca. Na dole było głośno i tłoczno, ale to tam musiała coś nabyć, jeżeli faktycznie chciała zająć czymś swoje usta. Nie kawa, nie trunek, ale dobra, ciepła herbata z cytryną by się tutaj przydała.
Za każdym razem, gdy wydawała pieniądze, wydawało jej się, że sięgnęła już dna portfela, a jednak za każdym razem udawało jej się coś wyszperać. Tak samo jak teraz, gdy wyciągnęła masę drobniaków, by zamówić napój.
Gdy już go otrzymała, udała się z powrotem na miejsce w jadalni, rozsiadła się i odłożyła szklankę z bursztynowym wypełnieniem na jedną z serwetek po czym nasypała nieco cukru, wycisnęła cytrynę i delikatnie zataczała kółeczka łyżeczką. Obserwując widok za oknem czekała, bo być może jej rozmówca postanowi wrócić i kontynuować rozmowę. Było całkiem przyjemnie.
Pociągnęła łyk herbaty, który w przyjemny sposób ogrzał jej gardło. Dobra rzecz na jesienne dni. Brakowało jej tylko koca i jakiejś przyjemnej muzyki w tle. Mogła by niemalże zasnąć, a jednak czujność nie pozwalała jej zmrużyć oka.

//Wrócisz tu, co nie? Bo nie wiem czy uciec, czy poczekać.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.10.15 15:56  •  Jadłodajnia. Empty Re: Jadłodajnia.
Nietypowe było to miejsce dla młodej służącej. Zaraz po wejściu do pomieszczenia, lżejsza już o kilkusetelementowy zbiór kartek, nie mogła przestać podziwiać pięknie urządzonego wnętrza. Zajrzenie do kawiarenki w centrum handlowym było szczytem jej wybryków jeżeli chodzi o przybytki publiczne, nic więc dziwnego, że owo doświadczenie było dla niej czymś nowym. Nie za bardzo wiedziała, czemu jej nowy znajomy wybrał właśnie tę, a nie inną jadłodajnię. Wcześniej jednak powierzyła mu decyzję w tym zakresie, nie mogła jej więc teraz podważać ani zaprzeczać. Zresztą, to co nowe, wcale nie musiało być gorsze i póki co od strony wizualnej wręcz powalało. Choć... wnętrze wyglądało dość formalnie i odruchowo przywodziło dziewczynie na myśl niektóre sale bankietowe w siedzibie S.SPEC. Przypominało je po części ze względu na bogaty wystrój utrzymany w jakimś europejskim stylu - nie znała się na tyle, żeby odróżniać jeden od drugiego. W ogóle w wielu kulturowych dziedzinach była słabo zorientowana, jak to zresztą widać.
- Interesujące miejsce - powiedziała spokojnym tonem, prawie jak normalna nastolatka w swoim zwyczajnym otoczeniu. Co innego, że w podobnym stanie nigdy nie udawało jej się pozostać długo, bo zawsze coś musiało jej zadziałać na nerwy. Osobowość Monday można by przyrównać do pola minowego, zaś rudzielec miał jakąś niezdrową tendencję do skakania po nim bez żadnych zabezpieczeń, czy choćby odrobiny zdrowego rozsądku. Póki co miał szczęście, ale wystarczyło kilka centymetrów nie w tę stronę, co należy, by nastąpił wybuch.
- Byłeś tu już wcześniej?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach