Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 9 z 21 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 15 ... 21  Next

Go down

Pisanie 11.07.17 20:12  •  Wąskie uliczki - Page 9 Empty Re: Wąskie uliczki
Może Hex miał szczęście, bo Gilard nawet nie zwrócił uwagi na to, że mówi on do samego siebie. Miał nieco ważniejsze rzeczy do roboty niż wyrabianie sobie szczegółowej opinii o napastniku, wystarczyło wiedzieć, że jest niebezpieczny.
Celebrował każdy oddech, który dane było mu swobodnie wykonać. Ześlizgnął się niżej oparty nadal plecami kontener. Jakie to zabawne, że nagle przestał mu przeszkadzać nawet jego bliska nieprzyjemna woń. Priorytety potrafią się niezwykle szybko zmienić, gdy sytuacja wymyka się spod kontroli. Uniósł wzrok, lecz nie po to, by spojrzeć na mężczyznę, ale na przestrzeń za nim. Drzwi były nadal uchylone, wewnątrz świeciło się światło, blask padał zza pleców Hexa, więc i tak nie mógł mu się dokładnie przyjrzeć.
Oddychał ciężko. Ile razy dostał? Nie zdążył policzyć. Wiele razy.
Czuł ból, ale nadal żył. Chciał się uwolnić i uciec, to, że nadal posiadał wolę walki pozwalało mu ustać, gdy zobaczył jak napastnik się zbliża. Spojrzał pod nogi. Może mógłby paść na kolana i na czworaka uciec na bok, a potem biec ile sił w nogach? Mrowienie w palcach narastało, nie panował do końca nad mocą, uwalniała się niekiedy w sposób niekontrolowany, ale nie mógł sobie pozwolić na użycie jej w takim stanie.
Niespodziewanie posłuchała. W jednej sekundzie pulsowanie ustało i był pewien, że nie pozbawi się resztek sił w tak głupi sposób. Może krytyczna sytuacja pozwoliła mu jak raz wymusić na tej umiejętności wycofanie się i ucieszyłby się nawet gdyby nagle cie nie przesłonił mu widoku.
Odskoczył na bok, kiedy poczuł ciepły oddech na swoim policzku i gdy napastnik bezceremonialnie zlizał krew z jego podbródka. Był w zbyt dużym szoku, by rozważać sens takiego zachowania, ale tym bardziej nie chciał tu być. Ten osobnik był... nie powinno go tu być.
Jego słowa powoli wdzierały się do umysłu blondyna, ale zielonowłosy musiał mówić od dłuższej chwili, bo sens jego słów wydał się najpierw zgubiony. Dopiero po chwili aniołowi udało się je zrozumieć.
- N-nie wiem o czym mówisz... jestem kwiaciarzem... - wyjąkał, odsuwając się na odległość kilku kroków. Nie podobało mu się, że mimowolnie oddala się jednocześnie od tylnych drzwi domu, ale innej drogi ucieczki nie było. Mógł się jedynie cofać i liczyć, że w którym momencie uda mu się wyminąć mężczyznę.
Wcześniej chyba padło słowo 'anioł'. Na pewno także wspominał o mocy, czy bardziej... wiedział, że chłopak ją posiada.
Ale może jednak... gdyby tak wcale nie był tym, którego szukał?
No tak, wtedy by go zabił.
Złapał się za brzuch. Chyba dostał po żebrach, bolało porządnie i zrobiło mu się niedobrze ze strachu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.07.17 21:10  •  Wąskie uliczki - Page 9 Empty Re: Wąskie uliczki
Szczęście. Co dopiero wypytywał chłopaka o tą kwestię, o szczęście. Kto by pomyślał że wszystko przewróci się do tego stopnia, by to Hex miał szczęście - że chłopak pod nim go nie wysłuchuje na tyle dokładnie. Lecz wciąż to on nie odpowiedział na pytanie - czy czuje że ma dziś szczęście?
O ile fakt spotkania Hexa może nie jest najszczęśliwszą kwestią universum, tak być może znajdzie w tym szczęście.
Jeśli przeżyje, będzie mógł mówić o takowym.
Powinien się w sumie cieszyć z tego, że Hex z założenia w jakiś sposób karmi swoją "chorobę" przed wejściem do miasta. Inaczej całej tej rozmowy by nie było od momentu zobaczenia pierwszej kropli. Nie byłoby niczego - a blondyn walczyłby o swoje życie, o przetrwanie kolejnej chwili, bez żadnej karty przetargowej. Tak długo jak miałby w sobie krew, tak długo byłby zagrożony.
Ale jednak, miał szczęście.
- Z zawodu. Nie z rasy. Ale jeśli nie jesteś osobą której szukam... Czym wytargujesz swoje życie? - Ten powolny walc go już trochę irytował. Czas naglił, jakikolwiek przechodzień mógł zniszczyć to wszystko i utrudnić Hexowi całą sytuacje.
Stąd też, postanowił przyśpieszyć trochę proces przetwarzania danych u chłopaka przed nim. Gdy ten ostrożnie się cofał, zielonowłosy doskoczył do niego i wyprowadził kolejny cios, jakim miał w zamiarze zagłębić się pięścią w ściskanym przez chłopaka brzuchu, tylko dodatkowo potęgując ból w miejscach jakie zostały uszkodzone.
Jeśli by trafił, drugą dłonią chwyciłby jego kłaki i mocnym szarpnięciem pociągnął do ściany, po czym rozbił jego głowę o takową z raczej dziwną satysfakcją i szerokim uśmiechem. Raz.
- Już wiesz - Dwa. - o czym Trzy i puściłby włosy. - Mówię?
Przynajmniej założeniem było że osobnik przed nim nie zdoła się obronić przed atakami. Jeśli uniknie pierwszego ciosu, wywoła to uśmiech u Hexa i małą rundę aplauzu. Podobnie jeśli nie da się obijać o ścianę. Hex jednak byłby znacznie bliżej, wciąż stojąc blokadą między jego ofiarą a jej drogą ucieczki. Nie mówiłby, jedynie krążył od lewej do prawej, wpatrując się jak głodny drapieżnik, widzący ranną, niezdolną do obrony zwierzynę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.07.17 20:19  •  Wąskie uliczki - Page 9 Empty Re: Wąskie uliczki
Cokolwiek myślał sobie Hex, jak przedstawił się napastnik, znacząco przeceniał wytrzymałość chłopaka. Człowiek czy anioł, ból odczuwał tak samo, brakowało mu niewiele by odlecieć, chociaż nie dostał w żaden znaczący narząd, na pewno jednak miał już potłuczone żebra i chyba ugryzł się w język, kiedy trzaśnięto go w podbródek. Czuł krew w ustach, ale nawet w takiej chwili nie był skory by splunąć na bok, by pozbyć się jej z ust. W końcu plucie jest niekulturalne.
Nie widział wyjścia z tej sytuacji, nawet takowego nie szukał, nie miał siły skupić myśli, chciał tylko patrzeć w niebo i nie czuć kolejnych ciosów, ani szarpnięcia za włosy, ani uderzenia tyłem głowy o ścianę.
Tato, gdzie jesteś... czy anioły nie są od pomagania? Czy nie są tymi dobrymi?
Zachwiał się, w pionie trzymała go tylko ręka mężczyzny trzymająca go za pochwycone w garść jasne kosmyki jego włosów.
- Czego... ode mnie chcesz... - jęknął omdlałymi ustami, starając się patrzeć do przodu, chociaż źrenice uciekały mu do góry.
Leczenia. Chciał od niego tej mocy.
Wiedział o tym, ale bolało go serce na myśl o poddaniu się groźbie. Jeżeli pojawił się jeden, zjawia się kolejni. Nigdy już nie będzie miał spokojnego życia gdy raz ulegnie, ale dłużej nie był w stanie wytrzymać. Użyje mocy... a potem złapią go S.SPEC, zamknął w więzieniu, albo gorzej, wyrzucą poza mury. Nie chciał tego zrobić babci, zostawiać ją z całym tym bałaganem, była twarda, ale także dosyć stara, potrzebowała pomocy w niektórych czynnościach. No i nie chciał być tym złym, plamą na honorze rodziny, przekreślony w oczach znajomych i przyjaciół. A czy było to warte jego życia?
Skrzywił usta, trząsł się i czuł narastającą wilgoć w kącikach oczu. Jakże słabym był człowiekiem... słabym aniołem czy czymkolwiek był.
- Co mam zrobić... - powiedział trzęsącym się głosem, czując nową porcję łaskotania w okolicach opuszek palców.
Tym razem nie będzie jej powstrzymywał. Nie miał innego wyboru, a z konsekwencjami zetrze się później, o ile dane mu będzie przeżyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.07.17 16:01  •  Wąskie uliczki - Page 9 Empty Re: Wąskie uliczki
Cóż, szczerze mówiąc, zawsze pamiętał anioły jako te które po kilku chwilach mogą znów wrócić do bycia obijanymi, stąd nie chciał dać wiele spokoju chłopakowi. Nie chciał pozwolić na to, by jego ból zanikł, a jego obrażenia zniknęły, stąd nadawał mu nowych, i pogłębiał poprzednie. Był zdesperowany że wolał zabić przypadkowego chłopaka w nadziei ze mrzonka zapewni mu leczenie? Być może. W tym stanie nie byłoby dla niego możliwe zdobycie składników na leki, nawet jeśli by to było coś tak głupiego jak kilka dawek wapnia. Szpitale były chronione, szpitale były pełne ludzi.
Szpitale nie można tak łatwo okraść z ich zdolności jak bezbronnego chłopaka. Aż w jakimś stopniu mu się robiło go szkoda.
Ale po chwili mu to przechodziło.
- Chcę twojej... Pomocy medycznej. Jak zapewne wiesz, jest wiele egzotycznych chorób jakich leczenie może być trudne, a także kilka chorób jakie pozostawione bez leczenia mogą wyrządzić spore szkody. Jedną z nich chcę byś wyleczył. Mógłbym cię jeszcze pomęczyć o leczenie drugiej, aaaale nie będę cię nadużywał. I tak już sporo ci zapewniłem, hm, atrakcji, prawda? - Przyjrzał się chłopakowi, widząc że nie jest już w aż tak komunikatywnym stanie. Kolejne ataki mogłyby go pozbawić przytomności, a nie ma powodu go męczyć jeszcze po "pobudce". I tak będzie czuł się jakby właśnie przeżył koszmar.
A potem dotknie się i stwierdzi że to była prawda. Cóż zrobić.
- Chcę żebyś wyleczył moje kości. Są słabe, wątłe... Gdybyś postanowił walczyć, mógłbyś z łatwością połamać mi je silniejszym ciosem. Kto wie, może byśmy właśnie byli zamienieni miejscami. - Uśmiechnął się, dokładając tylko takowym soli do rany, o ile w ogóle chłopak był na tyle przytomny by zrozumieć jak łatwo mógł się uchronić od tego losu. Gdyby tylko chciał zawalczyć o swoje życie, zamiast uniknąć tej walki...
- Nie martw się jednak - nie zdradzę twojego sekretu. A ty powinieneś nauczyć się go bronić. Siłą, sprytem lub mocą. - Poradził, ściągając z twarzy szyderczy uśmiech. O ile mógł mieć w blondynie bezproblemowy szpital, jaki jeszcze dostarczał terapii odreagowywującej (na nim), to jednak nie chciał tego. To skrzydlate aniołki wysługiwały się innymi. Nim.
Raz dla odmiany to on może wysłużyć się innym, prawda?
"Kto by pomyślał - jednak masz coś z aniołów, chęć do pomiatania słabszymi."
"Coś z nich muszę mieć, prawda? Nie robię tego często, ale czasem trzeba wyrzucić z siebie te... Anielskie odruchy."
Kto by pomyślał jak inne są odruchy anielskie u Hexa w porównaniu do większości pierzastych, heh.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.07.17 13:18  •  Wąskie uliczki - Page 9 Empty Re: Wąskie uliczki
Spoglądał na Hexa niemrawym spojrzeniem. Świadomość na złość nie chciała całkowicie go opuścić, czuł się jak gąbka, miękka i plastyczna, ale nadal realna. Nie chciał się rozpłynąć, odjechać na jakiś czas, aż ten koszmar się skończy, siły życiowe kazały mu obserwować i czuć i płakać i cierpieć. Czy tak właśnie wyglądało życie aniołów? A może tylko tych w mieście?
Właściwie... nie zastanawiał się za wiele na temat życia poza murami. Nuta niepokoju nadal trzęsła jego ramionami, gdy zapuszczał myśli aż tak daleko. Dyktator powiedział im, czego mogą się spodziewać za tonami betonu i od tego czasu myśli nie chciały zniknąć na dobre. Co jeżeli tam daleko istnieje świat dla takich jak on? Dziwaków?
Czuł, że to określenie do niego pasuje.
- Mogłem od razu się domyśleć... - mruknął pod nosem.
Właściwie cały czas wiedział, ale przyznanie się na głos przychodziło mu z trudem. Teraz nie było już odwrotu z tej sytuacji. Ale czy da radę? Ręce trzymał na brzuchu, pulsujący ból z okolic żeber wcale nie ustawał. Zauważył to już wcześniej, że potrafi całkiem szybko się wyleczyć, ale jak na złość łapał choroby jedna z drugą. No i chyba nie było mowy o wyzdrowieniu za pstryknięciem palcem, teraz gdy czuł się jak połapany stołek. I coś w tym było, pewnie kości miał połamanych tyle, co stołek ma nóżek, a i to w bardzo optymistycznym wydaniu.
- Siadaj. Musze sięgnąć. - skierował nieco warkliwą komendę w stronę anioła. Nie miał już wiele do stracenia, jeżeli ten chce leczenia, dostanie je, ale nie za darmo. Będzie musiał zapłacić chociażby wysłuchując gniewu w głosie Gillarda.
Nie podnosił dłoni, ale czuł, że jest gotowy, by zacząć leczenie. Tylko on sam mógł czuć to lekkie mrowienie pod palcami. Nie było żadnego zielonego światła, latających promyczków, ulatującej z nich pary, jedynie on i jego normalne ręce. Na kilku palcach miał krew, którą wcześniej starł sobie z twarzy. Nie chciał patrzeć na te dłonie, bo były jego własnymi, skalanymi kończynami.
Czuł wielką złość i irytację. Szczególnie po jakże dobrotliwych słowach Hexa. Bronić tajemnicy? Ciekawe jak.
Nie będzie używał tych mocy do ataku na kogoś. Jeżeli dostał je od Boga, to na pewno tylko po to, żeby czynić dobro, chronić, ale nie samego siebie. Nigdy nie jest tak łatwo.
- Zamknij się. - Warknął, czując że to właśnie ten gniew trzyma go jeszcze świadomego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.07.17 23:37  •  Wąskie uliczki - Page 9 Empty Re: Wąskie uliczki
- Czyli jednak dobrze trafiłem? Kto by pomyślał, pierwsza osoba jaka pasowała do opisu i faktycznie to była ta, o którą chodziło. - Zauważył, bardziej mówiąc to do siebie niż do swojej, hm, ofiary. O ile aniołek nie miał dużego wyboru jak przyznać się (lub być bitym do poważnych urazów fizycznych/śmierci), to jednak fakt że potwierdził iż to on jest uzdrowicielem zapewnił Hexa że dobrze zrobił, ufając intuicji. Oczywiście, to w jaki sposób "poprosił" o leczenie niekoniecznie było zgodne z konwencją genewską czy jaka to tam obowiązywała lekarzy, aaaale czy to taki problem?
Właśnie uświadomił kolejną osobę o tym, jak niebezpieczny jest świat. Niezależnie od tego czy jest się pod kopułą w otoczeniu murów, czy na zewnątrz, gdzie przetrwanie jest najważniejsze. Za wszelką cenę.
Dlatego właśnie robi to. Bo w końcu ma dla kogo przetrwać.
- Pozwolisz że podejmę pewne środki ostrożności i upewnie się, że nie spróbujesz mnie wykiwać? - Spytał, przesuwając palcami dłoni po suwaku, z jakiego wytworzył cienki, acz wystarczająco ostry kawałek stali by uszkodzić witalne punkty ciała. Spoczął więc obok blondyna, przysuwając ten cienki, acz ostry kawałek stali do jego szyi, pozwalając mu poczuć na swojej szyi zimno tego materiału.
- Nie zabiję cię jeśli mnie wyleczysz. Jeśli spróbujesz jakiegoś numeru, to ostrze rozerwie ci tętnice szyjną, i nie zdążysz jej wyleczyć. - Postawił swoje warunki dość jasno, przyglądając się z uwagą osobnikowi obok siebie. Był poirytowany, to zrozumiałe. Był bezsilny wobec Hexa, nie przez to że był słaby - gdyby chciał zawalczyć, miałby większe szanse przez to jak łatwo Hexa uszkodzić. Nie. Anielska krew pulsująca w jego żyłach powoduje, że nie może walczyć. Że nie chce walczyć.
- Jeśli chcesz się gniewać, może zacznij od siebie? To wszystko by się nie zdarzyło gdybyś zawalczył o swój los. Gdybyś nie poddał się Mnie i moim akcjom. Gdybyś spróbował się obronić, nie uciekać. Twoje życie jest w twoich rękach - a jako anioł, jesteś w stanie żyć wiecznie. Czy naprawdę chcesz stracić to na rzecz byle przybłędy jaki by cię zabił? - Spytał, być może powodując kolejne fale nienawiści i wściekłości narastające w chłopaku. A być może otworzy mu oczy i sprawi, że pomyśli o tym i obroni się przed następnym napastnikiem.
Kimś kto może nie być na tyle miłym, by nawet po leczeniu pozwolić mu żyć. Hex nie ma obaw.
Bał się już zbyt długo w swoim życiu. Nie starczyło mu już do tego cierpliwości.
Chcąc jednak wypełnić pustkę w tle, postanowił dalej gadać. Bo czemu nie?
- Słyszałeś o Edenie? - Krótkie, proste pytanie. Być może zainteresuje go do wyjścia na zewnątrz, a to pchnie go do chęci nauki w jaki sposób się bronić, a to z kolei pociągnie kolejne części lawiny, iiii tak dalej. Kto wie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.10.17 20:46  •  Wąskie uliczki - Page 9 Empty Re: Wąskie uliczki
Pewnie, nie robił teraz nic, poza zastanawianiem się, jak wykiwać napastnika. Miał połamane żebra, ciekawe jak wiele? Głowę w nie najlepszym stanie i ręce, które odmawiały mu posłuszeństwa. Leżał oparty na ziemi, podduszony i pobity. Nie marzył o niczym innym jak o próbie oszukania zielonowłosego. W tym momencie czuł, że ma tak wielkie szanse, jak mrówka pod butem człowieka.
Spojrzał w dół, ale wcale nie musiał tego robić, by wiedzieć, że ostrze narzędzie dotknęło jego gardła. Skóra na szyi napięła się, oddech spłycił, nie chciał czuć dotyku zimnego ostrza metalu przy krtani. Wiedział lepiej niż wielu innych, co można zrobić z takim przedmiotem poza samymi groźbami użycia go.
- Trudny wybór. - jęknął, przerażony tym, że humor trzyma się go w tak paskudnej sytuacji. Jak gdyby nie zostało nic innego, jak śmiać się z własnego losu. Czuł się jednak dziwnie lekki, nie miał już nic do stracenia, zawsze za bardzo się martwił. Wszystkim, od rana do wieczora, pracą, rodziną, przyjaciółmi. Kiedy nagle przyszłość była czarna jak bezksiężycowa noc, czuł się lekko, pozbawiony trosk.
Jasny, nienaturalny blask przy dłoni oświetlił łagodnie ich twarze, ale Pip nie patrzył na oprawcę, wzrok miał mętny, umysł ciężki, skupił się na zadaniu, nie miał innego wyboru. Moc płynęła poprzez jego ręce, chociaż tak na prawdę czuł ją w całym ciele, jak gdyby ciepło ognia, a jednocześnie orzeźwiający wiosenny podmuch jednocześnie emanowały z jego ciała. Czysta dobroć w formie światła sama odnalazła drogę do celu i czuł nagle wszystkie choroby Hexa, wiedział o wszystkich jego ranach, starych i nowych. Nawet gdyby chciał zająć się tym wszystkim, zabrakło by mu czasu. Z każdą chwilą moc wydobywała się z jego ciała, pozostawiając je puste i bez sił.
Nie odpowiadał, słuchał, ale skupiał się na działaniu.
Niby skąd miał wiedzieć, że jest nieśmiertelny? To w ogóle musiał być jakiś nieśmieszny dowcip, cała ta bajka o jego anielskich korzeniach. Coś jednak nie pozwalało mu wyśmiać wyznania matki, nawet w głębinach własnego umysłu chciał jej wierzyć. Musiał jej wierzyć, inaczej straciłby rozum. Co miałby sobie wtedy myśleć, kiedy kazał roślinom zakwitać wedle własnej woli, czy gdy leczył rany i choroby z pomocą własnych dłoni? Na pewno był aniołem, ale o aniołach nie wiedział nic. Może tylko z książek dla dzieci, opowieści...
Tyle, że dzisiaj kazało mu mocno zweryfikować swoje poglądy. Anioły bywały złe, a więc i on może być złym aniołem, tyle że nawet złym człowiekiem nie potrafił być...
- W mieście... nie ma się przed czym bronić. Potwory są z zewnątrz... - wymamrotał pod nosem, słowa nie chciały płynąć z ust, czuł, że wtedy słabiej radzi sobie z utrzymywaniem mocy w działaniu.
No dalej, nie możesz zemdleć. Musisz uleczyć co możesz, a potem wrócić do siebie, zanim babcia wejdzie do domu... zanim zobaczy, odkryje z jakim potworem mieszka pod jednym dachem.

Użycie mocy leczenia: 1/3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.11.17 20:39  •  Wąskie uliczki - Page 9 Empty Re: Wąskie uliczki
- Na twoim miejscu też byłoby mi ciężko wybrać. - Stwierdził z niejakim potwierdzeniem jego słów, dalej mając gdzieś tam majaczący, mały uśmiech. Czy czerpał przyjemność z trzymania czyjegoś życia w dłoniach? Z posiadania nad kimś kontroli?
Czy przez to był taki, jak jego prześladowcy kiedyś? Być moze i tak. Być może i taki miał być jego los. Stać się tym, czego nienawidził, by znienawidzić samego siebie i doprowadzić do momentu, gdy samemu się zabije, bo świat... Świat nie chce mu pozwolić odejść. Już mu to udowodnił, gdy pierwszemu wymordowanemu z brzegu dał pełne prawo i opcje by go zabić. A ta osoba...
Ta kobieta, zupełnie odrzuciła tą opcję. Nie chciała jej przyjąć. Nie chciała darmowego zabicia kogoś i jego fantów, nieważne co by przy sobie nie miał. Nie chciała tego. To była właśnie wysłanniczka losu. I los stwierdził "będziesz żyć".
Więc będzie żyć. Będzie żyć aż znienawidzi to życie i doprowadzi do własnej destrukcji.
Ale niekoniecznie widzi mu się to zbyt nagłe rąbnięcie się na łóżko i rozbicia czaszki, bo jego kości zrobiłyby się łamliwe jak słoma.
Energia jaką władał chłopak była niezwykła. Czuł jak czyste światło i dobroć go wypełnia, lecząc jego ciało i kości. To było chyba najbliższe przeżycie do tego, co czuł każdego dnia, gdy jeszcze był w Jego łasce. Gdy był zaklęty w złoto, i skuty w kajdanach przysięgi wierności.
Kto by pomyślał że w sercu ludzkiej fortecy znajdzie miejsce najbliższe niebu.
W miarę jak odczuwał zmiany w swoim ciele, luzował ucisk ostrza na gardle osobnika przed nim, dotrzymując swojej części umowy. Leczy go - więc nie ma zagrożenia. Jak obiecał. Jeśli daje słowo lub składa obietnicę, dotrzyma jej. Głupie, prawda, ale jednak, jak cały Hex, nawet w tej głupocie i szaleństwie bywa metoda. Trzeba ją tylko znaleźć.
- Potwory są wszędzie wokół Ciebie, mój drogi. Kryją się w ciemnościach i sercach innych istot. Każdy ma swojego potwora. Swoją bestię. Niektórzy tylko są z nią w lepszym kontakcie niż inni. - Opuścił kompletnie ostrze, odwracając uwagę od chłopaka i w jakimś stopniu dając sobie na moment odpłynąć w tej myśli. Czy on jest w kontakcie ze swoją bestią?
Czy może on nią jest, i ta bestia już dawno przejęła kontrolę nad tym, czym kiedyś był Jenevier? Jego wolna dłoń powoli wysunęła się ku blaskowi jaki wydobywał się z ciała Mikiego, ale gdy już miał zetknąć swoją skórę z jego, wstrzymał ten ruch, cofnął ją i oparł o kolano.
Heh.
Wciąż coś w nim tam jest. Ukryło się, małe źródło światła, owinięte mrokiem i szkarłatem, lecz wciąż istniejące. Wciąż egzystujące. Wciąż żywe.
- Wiesz, Ja... Ach, nieważne. I tak już pewnie tego nie słyszysz. - Szybko zreflektował się robiąc lekkie machnięcie wolną dłonią, gdy dojrzał mętność i ciężkość w nieobecnym spojrzeniu chłopaka. Tia, raczej w tej chwili i tak go nie będzie słuchał. Pewnie w następnej też nie, ale ech.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.11.17 13:08  •  Wąskie uliczki - Page 9 Empty Re: Wąskie uliczki
Zaciskał zęby, skupiony był przede wszystkim na użyciu mocy. Nie lubił tego określenia, ale lepszego nie znał. To, co wydobywało się z jego dłoni to jakaś magia, dar aniołów, którego on nie powinien posiadać, nie czuł się aniołem, nie mógł nim być. To znaczyłoby, że umarł, prawda? A przecież żył, czuł że żyje i z owego życia chciał jak najbardziej korzystać. Gdyby wyszło, że tak na prawdę jest martwy i nie należy do tego świata, w którym się wychował... nie, myśli te były zbyt bolesne. Dla niego to co go otaczało było całym życiem, miałby się nagle zmienić?
- Ygh... - skrzywił się wyraźnie, bo ból z powodu własnych ran przeszkadzał mu w leczeniu nieznajomego. Widział jednak jego paskudna twarz i był pewny, że jeżeli teraz przestanie, będzie jeszcze gorzej boleć. Abstrakcyjnie było jednak to, że nadal nie zemdlał, trzymał się krawędzi świadomości, czując że zamieniła się ona w żyletkę. Kaleczyło go to, a jednak musiał dać z siebie wszystko.
Nie był przy tym rozmowny, gdyby coś powiedział, najpewniej przerwałby czynności lecznicze. Milczał, ale wsłuchiwał się w to, co mówił Hex. Potwory dookoła... może gdzieś z tyłu głowy wiedział, że ludzie nie mogą być idealni, że M-3 nawet otoczone murem nie radzi sobie ze wszystkimi paskudami tego świata. Może ktoś z jego znajomych sam był potworem? Ale skoro tak, to dlaczego nigdy tego nie odczuł? Bestie żyły normalnie, czy może nimi manipulowały?
Wiesz, Ja...
Zawiesił na nim wzrok, czekając aż poruszy jeszcze raz tę myśl. Nie doczekał się, nie był także skory do naciskania, zaciekawienie czające się w środku musiało więc pozostać w stanie nienaruszonym. A tak bardzo go kusiło, by przerwać i zapytać. Eden? Wiedział czym był biblijny Eden, ale nie spodziewał się, że to słowo może paść użyte w obecnych czasach. Czy istnieje szansa, że takie miejsce na prawdę gdzieś tam sobie jest? Może powinien być właśnie tam, a nie w mieście? Jeżeli tam znajduje się jego prawdziwy dom...
Poczuł ukłucie w klatce piersiowej.
Złamane żebra czy używanie mocy? Zapewne to drugie, nie poruszał się bowiem, pozwalając jasnemu światłu wysysać z niego wszystkie siły. Co potem? Co jeżeli zemdleje i nie będzie w stanie dojść do domu? Albo gorzej, znajdzie go babcia i zgłosi wszystko na policje, a on będzie musiał się tłumaczyć... Cholera.

Użycie mocy leczenia: 2/3
Obrażenia: złamane żebra (3), rozwalony, krwawiacy tył głowy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.11.17 17:08  •  Wąskie uliczki - Page 9 Empty Re: Wąskie uliczki
Szkoda że chłopak nie wie, że można się też urodzić aniołem, jeśli jego tato lub mamo była takowym. Wystarczyło tylko trochę grzechu, ten tego i bum, rodzony anioł. Nic niezwykłego, dla osoby która zna w jakimkolwiek stopniu fakty, że aniołki nie są już takie czyste i piękne jak w opowieściach. Niestety, taka jest rzeczywistość, nie są już odzwierciedleniem piękna i cnót. Już nie.
I dowód na to klęczy przed nim. I czuł od niego ból, i odczuwa od niego rany.
- Roboty, wymordowani, aniołowie, ludzie... Tak naprawdę, jeśli spojrzysz na to z boku, nie ujrzysz różnicy. Każde z nich jest w stanie dokonać czegoś dobrego, ale zło przychodzi łatwiej. Prościej. Wygodniej. Dlatego łatwiej mi było odszukać i zmusić ciebie do pomocy, niż czekać aż ktoś z dobroci serca pomoże. Jej już niewiele wokół. - Pokręcił głową na boki z cichym westchnięciem. Wiedział że prowadzi ten monolog raczej bardziej ze sobą niż z nim, domyślał się że raczej nie dostanie odpowiedzi, ale chciał mu dawać coś, by utrzymywał przytomnosć. Jakikolwiek powód.
- Każdy jest już w lepszym kontakcie ze swoją bestią, niż ze swoim aniołem... Nie ma już wielu takich jak Ty. - Ciężko powiedzieć co konkretnie miał pod tym "jak ty", bo jak na razie chłopak, by ocalić swoje życie poświęcał energię i używał mocy wbrew swej woli, by leczyć nieznajomą osobę jaka go pobiła i groziła śmiercią w razie gdyby tego nie zrobił. Tia.
Ale to nie o to chodziło.
- Odniosę cię do jednego z łóżek w tym budynku z jakiego wychodziłeś. Twoje rany powinny szybko zniknąć. Tyle mogę ci dać w zamian za to, czym mnie obdarowywujesz. Twój wybór jednak czy będziesz czekać aż pojawi się kolejny jak Ja, czy coś zmienisz. Bo prędzej czy później się zjawi. I może nie być tak miły by tylko obić twoją ładną buźkę. - Posłał mu lekki uśmiech, choć raczej chłopakowi do śmiechu nie było. Zastraszony i pobity, zmuszony do leczenia nieznajomej, groźnej osoby. Ale jedno trzeba było przyznać, miał ładną buźkę.
Aż szkoda było ją obijać.
Ale zarazem to było takie przyjemne uczucie, heh.
- Oczywiście, nie obrazisz się jeśli dla pewności rąbnę cię w łeb na tyle mocno byś stracił przytomność jeśli nie zrobisz tego tu, nie? - Poszerzył uśmiech, unosząc i opuszczając brwi w szybkim tempie, robiąc raczej wymowny gest. Przecież nie można pozwolić by przez przypadek wezwał kogoś, że został tak solidnie obity, nie? Nie? No weź.
Stąd też, dla pewności, upewni się że aniołek będzie dobrze spał, i że obudzi się jutro z migreną.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.11.17 21:28  •  Wąskie uliczki - Page 9 Empty Re: Wąskie uliczki
Odnosił wrażenie, że nieznajomy czyta mu w myślach. Za każdym razem, gdy jakiś niepokój pojawiał się w jego głowie, padała odpowiedź, na pytanie, którego nawet nie zdał. Wcale nie chciał tego wiedzieć, dużo lepiej czuł się zakładając, że nie ma racji. Ale nie był w stanie powstrzymać słów wydobywających się z ust nieznajomego. Dopiero kiedy dotarł do części z odstawieniem go do domu, Pip uznał, że facet bredzi. Nie mógł mu ufać, nie mógł wierzyć nawet w jedno jego cholerne słowo. Ale nie mam wyjścia. Nie podobało mu się, że to nazywający się aniołem stawia tutaj warunki.
Czuł jak moc delikatnie wygasa, choroba zdawała się opuszczać już ciało zielonowłosego, pozostawiając za sobą pustkę, to takie uczucie, jakby wydobywał tusz z białego materiału, plama malała, stawała się jaśniejsza, aż w końcu jej granice zatrą się na tyle mocno, że nikt już nie zauważy, że kiedykolwiek znajdowało się tam coś nieodpowiedniego.
Wielu takich jak ja...
Nie miał siły o tym myśleć, ale czuł, że chce poruszyć ten temat w obrębie własnego umysłu, jeżeli będzie mu kiedykolwiek dane tego dokonać. To miała być obraza, czy pochwała? Powinien czuć się dobrze będąc tym... anielskim aniołem? Nawet jeżeli nie czuł się nim w ogóle. Powinien?
Głowa powoli opadała mu w dół, rozmyślał i tracił kontrolę nad przepływem jasnego światła. Więcej nie da rady, w tym stanie nie był nawet pewny, czy pozbył się wszystkich ran napastnika. Nie mógł jednak już nic zrobić, jego oczy przymknęły się, a usta otworzyły delikatnie w wyrazie całkowitego błogostanu. Stracił kontakt z otoczeniem na długi czas. Nie doczekał się nawet kolejnych słów Hexa, oszczędzając sobie kolejnej dawki strachu. Jego głowa i tak była już w bardzo niebezpiecznym stanie, nie chciałby po raz drugi musieć dostawać po mordzie. Ta doba skończyła się powoli i spokojnie, odszedł ból i niepokój. Nie miał już wpływu na to, co podzieje się dalej, jego rola w tym przedstawieniu dobiegła końca. Nie martwił się o siebie, o anioły, wrogów, bestie, babcię, kwiaciarnię, późną porę. Wszystko stało się obojętne.

Użycie mocy leczenia: 3/3. Leczenie zakończone.
Obrażenia: złamane żebra (3), rozwalony, krwawiący tył głowy. Zemdlał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 9 z 21 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 15 ... 21  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach