Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 21.04.16 23:53  •  Strumyk - Page 8 Empty Re: Strumyk
Dla dobra sprawy i karmienia jego męskiego ego, mogła się zgodzić na to by sobie myślał, że to on jest tutaj górą. Było jednak inaczej. I przy tym pozostańmy.
Szybko przekalkulowała sobie swoje kilogramy, radośnie w głowie stwierdzając, że mieści się w jego limicie i to jeszcze z kawałkiem zapasu więc jeszcze większa broń albo plecak załapie się na ewentualną wycieczkę. Idealnie.
- Wystarczy.- Rzuciła chyba bardziej do siebie niżeli bezpośrednio do anioła, aczkolwiek bez problemu mógł się domyślić, że właśnie oficjalnie oznajmiła, że zalicza się do jego limitu udźwigu.- A z jaką myślą Was właściwie tworzyli?- Że co, że niby ktoś od razu i z założenia stworzył ich po to by byli stróżami, czy kim tam jeszcze mógł być anioł? To chyba by było trochę poronione tworzyć taką służalczą rasę, nie? Ale nie ona była od oceniania, mogła się tylko cieszyć i dziękować, że ktoś wpadł na taki zajebisty sposób i dzięki temu będzie miała swojego osobistego służ....stróża, aniołka stróża. Mruknęła coś pod nosem, gdy pióra zniknęły jej z oczu, nie wyszło tak jak miało. Może wystarczyłoby go grzecznie poprosić o to, by odstąpił jedno? Niestety chyba nie bardzo miała w naturze proszenie o cokolwiek, z reguły sama brała to na co miała ochotę i bardzo lubiła funkcjonować w ten sposób. Obiecała sobie, że jeszcze mu jakoś to jedno pióro wyrwie. Tak dla zasady i satysfakcji własnej, żeby pokazać sobie samej, że dała radę. Tak.
- Czyli, że... Nie było Cię i nagle...- pstryknęła palcami-...puf i stoi taki Leo?- Rany. Jak w jakiejś fabryce. Mogli mu jeszcze numer seryjny nadać zamiast imienia. Chyba, że ono też było jakoś analogicznie nadawane każdemu z nich, bo przecież skoro tak po prostu powstał to nie miał rodziców, którzy mogliby go nazwać. To wszystko wydawało jej się tak bardzo skomplikowane!
Tak, zdecydowanie nie trafiła na właściwego bo na pewno nigdzie tego "właściwego" nie było. Nawet osobisty, bardzo zapewne dokładnie dopasowany anioł stróż chyba nie bardzo do niej pasował, tak bardzo rozmijali się charakterami, że to nie mógł być perfect match.
- A to chyba nie Twoja sprawa, nie? Nie mogę Ci za dużo opowiadać, nie chciałabym żeby Ci te Twoje świętobliwe uszka zwiędły.- Puściła do niego oczko i przeciągnęła się, by zaraz bezceremonialnie rozłożyć się na gałęzi i położyć swoją głowę na jego nogach. Ah to zacieranie granic, przechodzenie na wyższy poziom znajomości. No któż by pomyślał, że jeszcze chwilę temu byli sobie obcy i celowała do niego z broni. Może i dziwne zachowanie z jej strony, ale czy ona naprawdę miała się czym przejmować... w razie czego błyskawicznie przedziurawi go nabojem z pistoletu i będzie po ptakach(hehe).
- Nie dobrowolnie? To znaczy, że ktoś Cię zmusił? I jeszcze muszę się chatą podzielić?- Tak, właśnie to chciała usłyszeć. Kiedy już się cieszyła, że wreszcie ktoś sam postanowił spędzić z nią czas to nie, jednak nie. I jeszcze bez zgody, żadnego zapytania i w ogóle dostała faceta na utrzymanie. Super.- A co jakbyś chciał zrezygnować z tej roboty? Bo wiesz, w takim razie to pewnie długo nie potrwa.- Uśmiechnęła się wrednie, doskonale będąc świadomą tego, że mało kto dałby radę albo po prostu chciałby z nią wytrzymać. Bo może i by się dało... ale po co się męczyć.
Gdy zapytał o to ile miała lat, musiała się chwilę zastanowić. To nie tak, że miała już tyle set bądź tysięcy lat, że straciła rachubę, ale już tak dawno nie myślała o swoich urodzinach...
- Ze trzydzieści.... sześć. Tak. Coś koło tego. A Ty trzy tysiące, ta? To mi się eksponat muzealny trafił...- Wzruszyła ramionami, w międzyczasie zastanawiając się jak to się stało, że chyba zaczęła wierzyć w tę bezsensowną i absurdalną sytuację i będzie musiała wymyślić, jak wkręcić go do "podziemnego towarzystwa".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.04.16 23:20  •  Strumyk - Page 8 Empty Re: Strumyk
- Pan Bóg ma plan dotyczący całego świata. Tak przynajmniej wierzono kiedyś, a niektórzy nawet w tych mrocznych czasach. W każdym razie, aniołowie powstali jako istoty wypełniające wolę Bożą, chroniącą ludzi, afirmującą świat, walczącą ze złem... Długo by wymieniać wszystkie przydzielone nam zadania. - Prawdą było, że aniołowie dzielili się na wiele grup, zwanych chórami, czy jak to tam sobie ludzie zapisali w swoich księgach, w rzeczywistości... Cóż, każdy wiedział, czym się zajmuje i kto jeszcze należy do tego samego ministerstwa, organu czy jak to tam zwać. Stróże, Zwierzchności, ci walczący ze złem, uzdrowiciele i... Mniejsza z tym, jak Astira zechce się dowiedzieć czegoś więcej to będzie musiała odwiedzić Eden, koniec kropka, finito.  
- Tak w skrócie to tak. Puf i już. - Nigdy jakoś nie zastanawiałem się, dlaczego Szef stworzył mnie akurat takim, jakim jestem. Puf i byłem, a od samego początku istnienia miałem sporo do zrobienia, potem obowiązki się zmieniały i jakoś tak... No, tak wyszło. Powołał nas do służby według własnej woli i tylko on jeden (choć jednocześnie cała trójka) wiedział, w jakim konkretnym celu wędrujemy po tym świecie. No, może Zwierzchności mają w tej kwestii drobne bonusy, choć wątpię. Po upadku byli równie zdezorientowani co pozostali skrzydlaci. Mniejsza z tym, po trzech mileniach istnienia w takiej formie jakoś przestałem uważać ją za coś wartego własnej uwagi.
- Przez trzy tysiąclecia miałem wiele, wiele okazji do poznania ludzkich, cóż, słabości. Wielu z was traktowało, huh, seks, jako jedyny cel życia. Nie ważne z kim, gdzie, kiedy, niczym zwierzęta w czasie rui. Sodoma i Gomora. Więc wątpię, by twoje opowieści zdołały zrobić na mnie aż tak wielkie wrażenie. - Zanim zdążyłem zaprotestować dziewczę postanowiło skorzystać z moich nóg w roli poduszki. Bardzo szybka zmiana nastawienia z grożenia bronią i wyklinania, ot, kobiety. Nie miałem dokąd uciec, gałąź dalej od pnia najpewniej się złamie, a skoczyć na ziemię już nie mogę, bo jeszcze jej krzywdę zrobię. Pewnie nie, ale po co kusić los? Przypadek, wypadek, koniec kariery i wstyd na najbliższe wieki u innych skrzydlatych. Albo nawet kara, jak się trafi uparciuch. Dlatego też siedziałem na miejscu, zastanawiając się, co zrobić z głową. Patrzenie w dół to kontakt wzrokowy i w ogóle, ale z jej perspektywy będę wyglądać jak osoba z kilkoma podbródkami. Ewentualnie musiałbym się pochylić do przodu, a garbienie się nie robi dobrze skrzydłom, huh. Taki anielski reumatyzm albo lumbago. Wolną rękę (bo drugą trzymałem się gałęzi) zacząłem drapać ją po głowie. Albo głaskać, sam nie wiem. Coś, co najczęściej robi się z kotem siedzącym na kolanach, trafne uogólnienie. Dziwne, instynktowne działanie, ale co tam chwilo trwaj. I tak nie uzna mnie za dziwniejszego, niż już uważa.
- Nie zmusił, a zlecił. I mam cię strzec, a to wymaga bycia blisko. Rezygnacja nie wchodzi w grę, po prostu nie. - I tyle jeśli chodzi o powołanie mnie na funkcję anioła stróża. Nikt w Edenie nie prowadził szkoleń na ten temat, przynajmniej nie oficjalnie. Może faktycznie powinienem przed wyruszeniem do tego miasta poszukać jakiegoś wolnego stróża i zapytać, jak wygląda jego relacja z podopiecznym. Czego się trzeba wystrzegać, a na co w szczególności zwracać uwagę.  Teraz musiałem sam się wszystkiego nauczyć ścieżką prób i błędów. Póki co nie wychodziło tak tragicznie.- To nieźle się trzymasz, w porównaniu ze średniowieczem to po prostu Semiramida. Hola hola, zwierzchności są jeszcze starsze. A widziałaś ty kiedyś muzeum? Bo nie wyglądasz na osobę, która interesuje się takimi sprawami... Hm... Jaki jest twój ulubiony kolor? - Ileż pytań, ileż zainteresowania z mojej strony jej osobą. Co z tego, że pytanie brzmi co najmniej dziecinnie, albo nawet niedorzecznie. Tymczasem wysoko ponad moją głową i koronami drzew kłębiły się ciemno-szare chmury. Widocznie znudziło ich samo kłębienie, bo wystrzeliły ku ziemi mur wodnych kropli. Deszcz, zaczął się nagle, ale póki co byliśmy bezpieczni pod liśćmi drzewa, jedynie pojedyncze krople docierały do naszej pozycji, wywołując na skórze drżenie. Na szczęście nie bałem się burzy. Na upartego mógłbym odganiać ogniem wilgoć, ale sam pomysł był tak idiotyczny, że przestałem go rozważać. Nie jesteśmy z cukru, ne?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.04.16 11:28  •  Strumyk - Page 8 Empty Re: Strumyk
Jeszcze przed chwilą wydawało jej się to bardzo ciekawe, ale w tej chwili miała wrażenie, że on mówi o tym wszystkim w tak... inteligentny sposób, że zaczynało to być po prostu nudne. Może była zbyt prosta, by cieszyć się jego elokwencją, albo może to nie było aż tak ciekawe jak na początku uważała. Ziewnęła delikatnie, aczkolwiek dalej go słuchała, próbując sobie wyobrazić jak to jest być takim aniołem i podlegać tej całej religii i przede wszystkim nie urodzić się tylko tak powstać i już. I być.
- Z jednej strony może fajnie. Nie doświadczyłeś tego całego syfu związanego z dojrzewaniem.- Stwierdziła, przypominając sobie swoje nastoletnie lata. Jaka to była tragedia nie warta wspominania. Pierwszy bunt, pierwszy okres, pierwsze wszystko. A mieszkając na ulicy nie było to niczym przyjemnym, a wręcz nie raz było jej tak ciężko, że po prostu siedziała w kącie jakiegoś zaułka i płakała, żałując, że uciekła z domu, bo może byłaby jakaś szansa, że mama by jej w tym wszystkim pomogła. Ale dała sobie radę, sama, dzięki temu stała się tym kim była.
- Że niby patrzyłeś na to wszystko? Zboczeniec...- Zaśmiała się, już widząc jak siedział na dachach domów albo na drzewach i obserwował jak ludzie w oddali pieprzyli się na wszystkie możliwe sposoby. Dalej jednak nie widziała potrzeby by opowiadać mu o swoim życiu seksualnym, nie była mu ta wiedza absolutnie do niczego potrzebna. Tym bardziej, że nie było się czym chwalić. Wzdrygnęła się, gdy poczuła jego palce na swoich włosach, a wszystkie mięśnie instynktownie się napięły, jakby już szykując się do tego, żeby strzelić mu w pysk. A potem przejechał po raz pierwszy i drugi wzdłuż jej włosów i ostatecznie stwierdziła, że nie jest to takie złe... no i skoro sam i bez żadnej prośby wyrywał się do tego, żeby sprawiać jej przyjemność no to kim ona była, żeby mu tego zabraniać! Jednakże nie wszystko jej do końca odpowiadało. Uniosła jedną rękę do góry i po prostu chwyciła go za nos, by następnie zmusić go do skierowania twarzy w dół i spojrzenia na nią.
- Ale jak chcesz ze mną rozmawiać to patrz na mnie.- Nie zwracała uwagi na dwa podbródki, ani nic innego, zdążyła mu się przyjrzeć już na tyle dokładnie, że te fałdki wynikające z perspektywy nie robiły na niej wrażenia.
- Czyli nawet jakby było Ci mega źle i tragicznie to nie możesz z tego zrezygnować? Z jednej strony spoko dla mnie... ale z drugiej trochę niefajnie, co?- Zastanowiła się nad tym, bo to oznaczało, że nawet gdyby się przy niej męczył to nie mógłby odejść. A to takie trochę niefajne, patrzeć na kogoś, kto wręcz cierpi przebywając obok Ciebie ale niewiele może z tym zrobić. Słabo. Czyli jednak nie było facetów, którzy dobrowolnie przebywali w jej towarzystwie. Albo byli z rodziny więc musieli, albo byli medykami i musieli wykonywać swoją robotę, albo... byli stróżami i nic nie mieli do powiedzenia. Wspaniale.
Nie zrozumiała porównania jej do jakiejś Semi...kogoś tam, ale to już chyba był standard podczas tej konwersacji, że wychodziła na idiotkę. Nie lubiła, gdy okazywało się, że jest od kogoś głupsza, ale chyba niewiele mogła w tej sprawie poradzić. Ale nie wszystko mogła i chciała tolerować. Zmarszczyła gniewnie brwi, gdy już oficjalnie, aczkolwiek może nie wprost, wyzwał ją od debilek.
- A na kogo ja według Ciebie wyglądam? Dla Twojej wiadomości widziałam kiedyś muzeum i nawet byłam w środku. A Ty nie wyglądasz na takiego mądrale i jakoś Ci tego nie wypominam, nie?- Mruknęła gniewnie, oczywiście pomijając fakt, że nigdy w żadnym muzeum nie była w celach kulturalno-poznawczych, a tylko po to, by zawinąć coś cenniejszego i potem sprzedać. Ale była?! Była! Jego następne pytanie całkowicie zbiło ją z tropu i wyrwało z tego gniewu. Rozejrzała się gwałtownie na boki, jakby gdzieś w powietrzu wisiała odpowiedź na to pytanie.
- Eee... Nie wiem. Czarny chyba. Może niebieski. Nie wiem.- Wzruszyła ramionami, nigdy się nad tym bowiem jakoś specjalnie nie zastanawiała. Nie było jej to do niczego potrzebne.- A Twój?- Spytała w odwecie. A co, niech też się pomęczy z wymyślaniem swojego ulubionego koloru, no chyba, że już jakiś miał w odpowiedzi przyszykowany. Do jej nozdrzy dotarł charakterystyczny zapach czyszczącego się powietrza dzięki spadającym kroplom deszczu. Uśmiechnęła się, uważając, że nie ma przyjemniejszego zapachu na całym tym paskudnym świecie i odwróciła głowę w stronę strumyka, by przyjrzeć się kroplom rozbijającym się o taflę wody.
- Ależ się romantycznie zrobiło.- Zaśmiała się. Może nie było najlepszym pomysłem spędzać ulewę na drzewie, bo o ile chroniło od kropli deszczu to kto wie, czy nie przekształci się to w burzę, a wtedy byłaby lipa. Aczkolwiek jakoś nie zanosiło się, żeby miała się ruszyć z miejsca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.04.16 20:36  •  Strumyk - Page 8 Empty Re: Strumyk
- Dojrzewałem psychicznie, ciągle uczyłem i uczę się czegoś nowego... I podglądałem ludzkość, a nie tylko niektóre jej żądze, więc wypraszam sobie z nazywaniem mnie zboczeńcem. Chyba, że mam się tak zachowywać, dostać krwotoku z nosa na widok nagiego ciała i tak dalej.. Nudy. - Prawdą jest, że dojrzewanie ludzi to proces bardzo, ale to bardzo trudny, zwłaszcza dla osoby nie mającej rodziny, która mogłaby posłużyć jako wsparcie w chwili zmiany ciała, jak i sposobu postrzegania świata. Rady starszych bywają wtedy przydatne, przynajmniej do chwili, gdy nastolatek stwierdzi, że wie wszystko najlepiej. Zabawne, ale to dotyczyło całej ludzkości. Nie chciała przyjąć anielskiej pomocy po upadku, jedynie nieliczni pozwolili sobie pomóc - a i to nie każdy z nich z własnej woli. Całkiem trafne porównanie, skrzydlaci i homo sapiens sapiens powstali z woli Bożej i od zawsze ze sobą współistnieli. Tylko tyle, że aniołom przypadła ta mniej miła rola starszego brata, który widząc błędy rodzeństwa, nie mógł mu pomóc. Może stąd niechęć niektórych do takich jak ja? Bo my mieliśmy raj przez cały czas (taaa, totalna bzdura), a ludzie mogli trafić do niego dopiero po śmierci. Nie mówiąc już o innowiercach, którzy dość szybko musieli zmienić swój sposób myślenia po znalezieniu się przed bramą raju. Eh, znowu myślę nie na temat. Prościej, krócej, konkretniej. Niczym Astira. Nie no, lepiej będzie ją wyciągnąć na mój poziom, choćby siłą, niż skakać na główkę w świat ludzkich słabości. A skoro potrafimy się nie pozabijać i dojść do kompromisu, a nawet siedzieć (i leżeć jednocześnie) na jednej gałęzi... Z głaskaniem po głowie (to chyba ważne, bo utrata głowy to nie takie nic, jak utrata palca), to może i nasze charaktery zdołają się jakoś dopasować?
- Zapamiętam, Astiro. - uśmiechnąłem się lekko, rozbawiony. Przecież od zarania dziejów mężczyźni nie należeli do tych, którzy lubili utrzymywać kontakt wzrokowy. No dobra, podczas jednej czynności lubili to, nawet bardzo. Ale na szczęście dla nas w pierwszej kolejności byłem aniołem, a dopiero potem mężczyzną, więc patrzenie komuś w oczy nie było wyzwaniem. Skoro tego chciała to niech teraz zniesie spojrzenie wieków pełnych wiedzy, świdrujących ją na wskroś.
- Nie mogę odejść, proste. Ale wystarczy współpracować, a nie będzie powodu z którego chciałbym to zrobić. No i póki co jest całkiem nieźle, ne? Dobry kwadrans. - Czyżby naprawdę obawiała się, że nigdy nie znajdzie kogoś, kto zdoła z nią wytrzymać z własnej woli? Albo po prostu irytuje ją moja postawa? Jestem stróżem, nie mogę przecież powiedzieć, że zjawiłem się tu bo nagle zobaczyłem ją w swojej głowie. Znaczy, tak właśnie było, ale to przecież znak, że mam być jej stróżem, a nie towarzyszem życia. Proste, ne? Ne...? Jej "wybuch" mnie zaskoczył.
- Moim zdaniem jesteś osobą, której warto pomóc się odnaleźć, bo dotychczas walka o przeżycie ci na to nie pozwalała. Ja, mądrala? Są inni, znacznie mądrzejsi ode mnie... I jeśli tylko zechcesz to mogę ci przekazać to, co wiem. I na kogo zatem wyglądam? - Przecież jest moją podopieczną, wystarczy słowo, a z chęcią zacznę ją uczyć. Kto wie (poza Szefem), przy odrobinie szczęścia i chęci z obu stron, może zostać dobrze wykształconą osobą. Albo nawet artystką, jeśli tylko zechce... No i ciekawe, na kogo jej zdaniem wyglądam. Gwiazdę kina? I, co naprawdę miłe, odpowiedziała na pytanie o kolorach. Czerń i błękit. Mrok i woda. Dużo wody, tak dużo, że nie dociera tam słońce. Głęboko, zbyt głęboko by wypłynąć, różnica ciśnienie tak duża, że powoli miażdży ciało. Mokre skrzydła ciągną w dół, zamiast pomóc wrócić na powierzchnię. Płuca płoną ogniem, ale nie mogę go kontrolować. Już nie. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że zaciskam dłoń na gałęzi do bólu. Druga wróciła do głaskania. Za dużo myślę, za dużo.
- R-rozumiem. To dobre barwy... Moim? Szary. Jest naturalna granicą dobra i zła, a jednocześnie tak niejednoznaczna. Nigdy nie wiadomo, czego w nim więcej, mroku czy jasności. No i taki mam kolor oczu, huh. - Zamyśliłem się na chwilę, obserwując teren przed sobą. Drzewa, woda, brak słońca... Szaro-buro ale nie ponuro. Ot, wpływ samopoczucia na postrzeganie świata. Optymista nawet w huśtającym się na wietrze wisielcu znajdzie jakiś pozytyw, nowy węzeł czy coś. Słowa podopiecznej sprowadziły mnie na ziemię. No, nie do końca, myśli znalazły nową pożywkę dla samonapędzającej się spirali wiedzy drzemiącej pod czaszką. Poe, Byron, Mickiewicz... Ciota Słowacki i cała ta ich zadziwiająca twórczość.
- Zabawne, romantyzm to nastrój grozy, tajemniczości i natury jako sędziego. A potem ludzie połączyli go z miłością, choć twórcy romantyzmu zawsze tworzyli nieszczęśliwe związki... Ale tak, można tak powiedzieć. - dodałem pośpiesznie ostatnie zdanie, by choć trochę zmniejszyć różnicę między moim, a jej, hm, wychowaniem. Miło było usłyszeć jej śmiech. Naturalny, radosny, rozbrzmiewający wśród drzew, tłumiony padającym deszczu. Ten przestał przybierać na sile, przez co nie musieliśmy się nagle stąd ewakuować, a kilka kropel padających na kurtkę czy włosy nie robiły różnicy. Gorzej z tymi wyjątkami, trafiającymi w odsłonięty kark. Brr.
Nachyliłem się do niej mocniej tak, że nasze twarze dzieliły może trzy centymetry. - Powiedz mi... Wierzysz w Boga? - Anioł ze mnie no. I nie ważne, w jakiego Szefa wierzy dziewczyna tak długo, jak po prostu wierzy. W końcu każda religia to inny aspekt oblicza Stwórcy więc i tak wierzylibyśmy w tego samego. Inaczej będzie, jeśli odpowie negatywnie... Tylko jak mogłaby to zrobić, mając przed sobą żywy dowód na jego istnienie? Eh, wtedy to już nie wiara, a pewność. Ale pytanie padło i nic nie mogło cofnąć czasu. Muszę być prostszym. Albo przynajmniej nieco mniej skomplikowanym, huh.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.04.16 21:24  •  Strumyk - Page 8 Empty Re: Strumyk
Uniosła jedną z brwi do góry. Musiała przybrać inną taktykę na jego zachowanie bo w tym tempie za chwilę ją rozboli głowa. Za dużo myślał, za bardzo drążył, była na to wszystko zbyt prosta by odnaleźć się w jego toku i sposobie myślenia, a chyba nie bardzo paliła się do wielogodzinnych lekcji kultury, języka, wychowania i innych syfów.
- Krwotok z nosa? To to nie jest tylko legenda?- Zdziwiła się, nie sądziła, że którykolwiek mężczyzna naprawdę dostał kiedykolwiek krwotoku z nosa na widok nagiego ciała kobiety. No chyba, że jakiś przychlast, które pierwsze cycki zobaczył po trzydziestce. Wtedy byłaby w stanie w to uwierzyć. Chociaż z jednej strony zastanawiało ją, jak zachowałby się Leo skoro tak uparcie próbował jej wmówić, że mimo swoich trzech tysięcy lat nigdy nie miał kobiety. Swoją drogą, jak on to cholera jasna zrobił, przecież żądze są czymś instynktownym, no chyba, że ten jego szefo stworzył go bez zachowań instynktownych ale raczej w to wątpiła. Miałaby uwierzyć, że przez tyle lat ani razu nie czuł pociągu do jakiejś kobiety? Ha! Na pewno.
- Cieszę się- Przyznała wraz z towarzyszącym temu skinięciem głowy. Mimo, że sama należała do chyba najbardziej lekceważących osób jakie istniały, nie mogła znieść tego, że ktoś mógłby nie utrzymywać z nią kontaktu wzrokowego w trakcie rozmowy. No... chyba, że rozmawiałaby ze swoim wrogiem, to jeszcze byłaby w stanie to zrozumieć, ale podczas szczerej, przyjaznej rozmowy, nie było takiej opcji. No i wbiła w jego oczy swoje spojrzenie. Jego przepełnione całymi wiekami, a jej prócz nienaturalnej czerwieni nie miały w sobie niczego, puste.
Może nie obawiała się, że nigdy nikogo nie znajdzie, przyzwyczaiła się do tego, ale z biegiem czasu stało sie to po prostu irytujące. A tak ciężko było zrozumieć to, że nie zawsze wszyscy muszą się dopasowywać pod nią, a wypadałoby może zmienić coś w sobie. No ale, że za ciężko to się tak nie dzieje i życie płynie jak płynie. Jakoś specjalnie jednak nie narzekała.
- Tragedii nie ma. Aczkolwiek trochę mnie denerwujesz.- Stwierdziła szczerze, zastanawiając się, czy naprawdę będą w stanie ze sobą wytrzymać. I on z nią i ona z nim. Może się "wychowają" nawzajem i będzie ok. Zdziwiły ją jego następne słowa. Nie potrafiła się odnaleźć? Ależ wręcz przeciwnie. Znalazła swoje miejsce na Ziemi, znalazła robotę, w której była dobra, w której się sprawdzała i co więcej, robotę, którą naprawdę lubiła. Miała gdzie mieszkać, miała co jeść, miała gdzie się leczyć. Żyć nie umierać.
- Podziękuję. Nie potrzebuję pomocy w "odnalezieniu się". I może są mądrzejsi od Ciebie ale mądralą i tak jesteś. Wyglądasz...- Zastanowiła się- Wyglądasz na kogoś, kto pojawia się znikąd i podpala żywcem kilku przedstawicieli prawa.- Tak, zdecydowanie wyglądał na takiego, który był silny i nie przejmował się niczym, tylko po prostu wbijał się w środek akcji, rozpieprzał kogo musiał a potem niczym prawdziwy badass odchodził plecami do eksplozji. Przez te wszystkie lata i wszystkich aniołów, których spotkała nigdy nie podpięłaby karteczki z napisem "stróż" do kogoś, kto wyglądał tak, jak Leo. Poza tym stróże miały się troszczyć... więc zazwyczaj były medykami, a on był tym typem, który chyba za troszczenie się uznawał zasłonięcie własną piersią i zabicie wszystkich. Z jednej strony to dobrze, bardziej pasował przez to do Astiry.
- Dlatego Twoje skrzydła są szare?- Spytała, gdy już pochwalił się swoim ulubionym kolorem. I oczywiście nie mogła to być zwykła, prosta, składająca się z jednego słowa odpowiedź. Musiał rzucić kilkoma porównaniami i metaforami. Westchnęła. Taki miał kolor oczu? Huh, faktycznie, nie zwróciła na to wcześniej uwagi.
- I tak łatwo ten romantyzm sytuacji popsułeś...- Wywróciła oczami i trzepnęła go otwartą dłonią, delikatnie w czoło żeby się ogarnął. Taki chodzący podręcznik był po prostu męczący.- Jest jakiś temat, w którym się tak nie przemądrzasz?- Spytała a na jej ustach zaczęły pojawiać się rysy wrednego uśmieszku. Miała wrażenie, że nawet na temat seksu by się tak wymądrzał, chociaż utrzymywał, że nigdy nic. Wspominałam już, że nikt w to nie wierzy?
Zastygła bez ruchu, gdy dystans między nimi diametralnie się zmienił. Jej dłoń odruchowo sięgnęła do kabury, aczkolwiek nie wyciągnęła z niej pistoletu. JESZCZE. Nie była przyzwyczajona do tak gwałtownych ruchów i zachowań, jej instynkt samozachowawczy reagował. No i co ona miała mu powiedzieć? Jego istnienie nie dowodziło istnienia żadnego Boga. Mógł być przecież rasą stworzoną tak, jak każda inna. Być wynikiem ewolucji tak, jak wymordowani i wytłumaczyć sobie to wszystko religią. Tak jak ludzie stworzyli sobie władzę i wojsko... oni mogli sobie zamiast dyktatora wymyślić Szefa. Nigdy nie zaznała żadnego dowodu istnienia Czegoś Ponad, a więc nie miała podstaw by w to wierzyć.
- Nie.- Odpowiedziała więc szczerze i wzruszyła ramionami. Jeżeli miał z tym problem... No to miał pecha.- Moja matka kiedyś się modliła do Boga. Bardzo szybko przestała.- Zmrużyła ślepia, wyraźnie niezadowolona.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.04.16 23:53  •  Strumyk - Page 8 Empty Re: Strumyk
- Jak za długo gapić się w dekolt to łatwo dostać w twarz i krwotok gotowy. Nie, to nie pochodzi z moich doświadczeń. - Zabezpieczyłem się tym samym przed jej potencjalnym komentarzem. Nie zawracałem sobie głowy tym, czy Astira uwierzyła w mój brak doświadczenia w kontaktach z kobietami. Pewnie nie, skoro ledwo zaakceptowała fakt, że jestem aniołem. I to stróżem. A ona jest moją podopieczną. Tak... Prawdę mówiąc, sam bym sobie nie uwierzył. I w sumie słusznie, bo dlaczego przez te wszystkie lata nie skorzystałem z okazji? A było ich naprawdę wiele. Fale gwałtów w łupionych miastach, burdele, samotne kobiety, nie wspominając już o zakonnicach. Pewnie fakt, że wpojono mi taki, a nie inny kodeks moralny miał w tym duży udział. Byłem aniołem, na litość... No, litość. I to dość zajętym skrzydlatym, z dala od ludzi, a zwłaszcza pięknych kobiet obdarzonych cudowną osobowością. Pięknych duszą. I resztą też, rzecz jasna.  
- Ze wzajemnością. - Uśmiechnąłem się naturalnie. Czyli tak, by nie wyglądać jak szalony klaun (o ile istniał kiedyś klaun normalny), ani też jak osoba mająca urodzić kamienie nerkowe, dorodne trojaczki. Czas pokaże, czy zdołamy wypracować między sobą dobre stosunki. Ewentualnie na tyle neutralne, że żadna ze stron nie zabije drugiej. Przynajmniej taką miałem nadzieję. - Postaram się to zmienić. - To, a nie siebie, huh. Leo, anioł, który został prawnikiem.
- Jeśli taka jest twoja wola. Spodziewałem się czegoś dosadniejszego. "Wyglądasz jak ktoś, kto ratuje damę w opresji, a potem znika bez słowa." - Dodałbym, że to tylko żart, ale... Gdyby źle to odebrała, to dotychczas zbudowaną relację szlag by trafił. Albo piorun, bardziej widowiskowy. Mówiąc tylko tyle uderzyłem w siebie (a na upartego po trochu i w nią), samokrytyka nigdy nie budziła niechęci innych. Zwłaszcza wypowiedziana tak żartobliwym tonem. O ile w ogóle potrafię żartować, bo do tej pory nie miałem ku temu okazji. Anielskie żarty różnią się od ludzkich. Tak na dobrą sprawę to są tyko "nie komplementami", ich łagodność odbiera im jakikolwiek sens. Ale to ja byłem tym dziwnym aniołem, więc mniejsza z tym. Moja akcja w parku faktycznie mogła zostać potraktowana jako wizytówka. Zjawiam się, zabijam, znikam. Plan ZZZ. Może gdybym nie był aniołem to faktycznie stosowałbym te trzy proste reguły. Choć i tak się już zdarzyło, ale tylko dla ochrony podopiecznej. Albo tak dawno temu, że nikt już tego nie pamięta.
Dobrze było usłyszeć, że nie czuła się zagubiona. Z pewnością nie w sensie materialnym, miała zajęcie, schronienie, znajomych i cele, do których dążyła. Ale co działo się z jej duszą? Nie miałem pojęcia i jeszcze przez długi czas będę niczym wielcy odkrywcy badający białe plamy. Choćby własną krwią.
- Ich kolor to... Skutek mojej pracy. Im dłużej grzebiesz w brudzie, tym trudniej wrócić do dawnej czystości. - Rozumiałem jej ciekawość, w końcu gdy mowa o aniołach to mają być czyste, cudne i w ogóle odstrojone niczym stróże w Szefa ciało. A rzeczywistość jak zawsze okazuje się nieco inna. Niektórzy tracą skrzydła, inni brudzą, a jeszcze inni nigdy ich nie mają. Ot, różnice między aniołami. Tyle dobrego, że Zwierzchności nie wyróżniają się kilkoma parami, bo tego niektórzy by nie znieśli. Wracając jednak do tej wyjątkowej, bo mojej pary skrzydeł, nie wiedziałem dlaczego stały się szare. Przynajmniej nikt nie podał mi konkretnej przyczyny, huh.
- Au. - Teraz to ja zareagowałem teatralnie. Uderzenie w czoło jako nagroda za informacje zapomniane przez ludzkość. Wyraźna wskazówka, jak postępować. - Wiele się tego znajdzie. Nauki ścisłe, relacje panujące w tym mieście, spora cześć ludzkich zachowań... To, że czytałem, słyszałem i widziałem setki pokoleń, nie znaczy, że czułem wraz z nimi. Prosty przykład, poezja. Wielu rozpisywało się o kobiecym pięknie, jedwabistej skórze i innych takich, ale nie miałem kiedy tego sprawdzić... Znaczy, miałem, ale nie... No widzisz, nie wiem co powiedzieć. Huh... Widzieć świat przez szybę a żyć w nim to dwie różne rzeczy. - I zamilkłem, skupiając się na galopujących myślach. Chciała słabości to ją dostarczyłem. A może nie? Może to wszystko rozpisałem, zagrałem i teraz czekam na oklaski? Ciężko oddzielić prawdę od kłamstwa w ustach kogoś, kto miał milenia na doskonalenie tej sztuki. Leo, anioł, który skłamał? Albo anioł, który zgubił język.
Nie wierzyła. I paradoksalnie uszczęśliwiło mnie to. Mogłem sprawić, by uwierzyła! A to byłoby dopiero COŚ. Zwłaszcza w tych strasznych czasach, gdy herezje i ateizm rozwijają się gdzie tylko mogą. - Dlaczego przestała? -


                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.16 12:13  •  Strumyk - Page 8 Empty Re: Strumyk
- Oh czyżby?- Spytała splatając ręce na wysokości klatki piersiowej, wyrażając tym samym, że nie bardzo mu wierzy no i jakby nieco chciała zasłonić swoje- wprawdzie nie jakoś specjalnie duże ale zawsze- piersi. Naturalnie robiła to w zmyśle żartobliwym, ale i tak nie chciała mu w tą całą ściemę uwierzyć. Albo może nawet nie tyle, co nie chciała ale nie była w stanie. Chociażby z tego względu, że skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie był przystojny, a to oznaczało, że jeżeli chodził po Ziemi to kobiety na pewno za nim latały. Że niby wszystkie tak nieczule odrzucał i nie litował się nad nimi, by pomóc ulżyć żądzom. Mhm. Okej, niech mu będzie.
- Musimy wyrobić jakiś bodziec, który Ci w tym pomoże... Na przykład za każdym razem jak mnie zdenerwujesz to Cię ugryzę.- Zaśmiała się, już wyobrażając sobie tę sytuację, gdy goni go żeby go ugryźć za to, że znowu powiedział coś przemądrzałego i ją tym zdenerwował. To byłoby naprawdę przekomiczne, ale z drugiej strony może pomogłoby mu wreszcie się ogarnąć. Jakoś musieli się dotrzeć więc każdy sposób o ile działał, był tym dobrym sposobem i należało go stosować.
- Taki jesteś? Czyli następnym razem jak będę w niebezpieczeństwie mogę się spodziewać, że coś zrobisz, ale później znikniesz nawet nie sprawdzając czy jeszcze żyję? Dla Twojej wiadomości nie najlepiej po ostatnim wyglądałam.- Rzuciła smutno, z lekkim wyrzutem w głosie, bo jak on mógł ją tak zostawić na pastwę losu? To miał być stróż? Załatwił dwóch z iluś tam a potem sobie po prostu zniknął nawet nie sprawdzając czy jego podopieczna się właśnie nie wykrwawia? Skandal. Dla potwierdzenia swojego złego stanu przytknęła mu pod twarz swoją dłoń, na której był jeszcze ślad po przestrzeleniu.- Widzisz? Krzywdę mi zrobili a Ty sobie poleciałeś!- Zaszlochała teatralnie i chwyciła się za przestrzeloną dłoń, by następnie przytulic ją do swego serca. Jak on mógł tak ją potraktować. No i reszty ran mu nie pokaże bo musiałaby zdjąć spodnie... A to może nie tu i nie teraz. Pociągnęła nosem, jakby pozbywając się kataru wywołanego płaczem i spojrzała gdzieś w przestrzeń.- Jak taki jesteś to wcale się nie dziwię, że Ci skrzydła zszarzały.
Spojrzała na niego kątem oka, chcąc zaobserwować jak wygląda jego twarz. Chciała przyjrzeć się jego minie i zobaczyć jak na to wszystko zareaguje. Przecież mówiła to wszystko tak bardzo poważnie!
- Pamiętaj, następnym razem ugryzę.- Zaznaczyła, gdy zareagował na pacnięcie w czoło a potem, gdy znów wpadł w swój mądry słowotok... po prostu udała, że zasnęła. Rozłożyła się bezwładnie i jedna jej ręka nawet zwisła w dół. Chrapnęła parę razy, by na pewno wiedział, ze właśnie zasnęła a nie po prostu zamknęła oczy, albo po prostu nie zemdlała.- Nuuuudyyyy...- Odezwała się wreszcie i otworzyła ślepia, by na nowo je w niego wlepić i jedną brew uniosła do góry, znów nie dowierzając, że nie- jak on to powiedział- sprawdził jedwabistej i pięknej skóry kobiety.- Stróż nie powinien okłamywać swojego podopiecznego.- Rzuciła, uparcie czekając na chwilę, w której się do wszystkiego przyzna.
Nie była zadowolona z rozmowy na temat Boga. Było to po niej wyraźnie widać.
- Bo jak stary zlał ją do nieprzytomności to nie była w stanie.- Mruknęła, aczkolwiek ani na moment nie odwróciła wzroku i wciąż wpatrywała się głęboko w oczy anioła, jakby swoją historię wwiercając mu prosto w duszę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.16 15:11  •  Strumyk - Page 8 Empty Re: Strumyk
Nie odpowiedziałem na jej pytanie, dość już miałem podsuwania mi kolejnych podtekstów i... Choć musiałem przyznać, że te teatralne zachowanie było całkiem zabawne. Primo, czuła się swobodnie, skoro sobie na to pozwalała, bo w parku jakoś nie widziałem takich wygłupów. No, może poza tym wspinaniem się na latarnię i spadaniem z niej. Ale i tak jakoś musiałem odeprzeć zarzuty.
- Towarzyszył ci ten Czerwony. I ciężko podejść do kogoś z postrzeloną nogą, gdy można oberwać mocniej. No i gdyby nie moja interwencja to mielibyście znacznie trudniejszą przeprawę, huh. - Odpowiedziałem na swoją obronę, starając się  - Ale prawdą jest, że źle wtedy postąpiłem. - Jestem stróżem czy nie? No właśnie, a opuszczenie podopiecznej w takiej sytuacji jest co najmniej nierozsądne. Fakt, miałem coś na swoje usprawiedliwienie, ale nie brzmiało to zbyt przekonywająco, nawet dla mnie. Trudno powiedzieć, czy byłem zły na siebie, zawstydzony tym wypomnieniem mi moich błędów... Źle postąpiłem, poprawę obiecałem i rzeczywiście chcę być lepszym stróżem.
Gdyby skrzydła traciły biel od takich zachowań to wiele aniołów musiałoby inwestować w barwniki albo iluzje. Nie, moje skrzydła zszarzały za gorsze rzeczy. Ale nie powiedziałem tego, nie chciałem wymieniać tego, co kiedyś zrobiłem. Przeszłości nie zmienię, a nawet nie chcę, bo nie żałuję swoich uczynków. Zresztą cały świat w XII wieku poszedł moją drogą. Każdemu zdarza się potknąć, ale nie każdy zrozumie, co uchroniło go wtedy przed upadkiem. Mnie uratowało... Sam przemówiłem sobie do rozumu, kiedy emocje przestały gotować się wewnątrz, a życie uciekło z ostatnich ciał. Znowu się zamyśliłem, szlag.
- I tak się wykuruję więc gryź sobie na zdrowie. - Mruknąłem cicho, nieco rozbawiony wizją gryzienia w czoło. Łatwo tego nie osiągnie, nie przy tej różnicy wzrostu. Chyba, że miała na myśli gryzienie innych miejsc... Albo tylko żartowała, co byłoby chyba najlepsze. Może i rany goją się na mnie jak na przysłowiowym psie, ale no.
Milczałem, obserwując jej reakcję. Spanie na czyichś kolanach kiedy ów dobroczyńca opowiada o swoich wewnętrznych rozterkach? Tak się po prostu nie robi, zwłaszcza, że tylko udawała. Gdybym nie był aniołem, a ona moją podopieczną... Nagłe lądowanie na ziemi może by ją czegoś nauczyło. A tak mogłem jedynie pomachać głową z wyraźnie zdegustowaną miną. - Może wcale nie kłamałem? - Wzruszyłem ramionami, zostawiając tą kwestię za sobą. Z pewnością wrócimy do tematu mojej czystości względem kobiet, raczej prędzej niż później. Jednak póki co miałem tego dosyć. Jakby nie można było uwierzyć na słowo, tak, jak ja jej wierzyłem... Eh, różnica mentalności i tyle. Jednak jak się miało takie dzieciństwo to nie ma się czemu dziwić.  
- Przykro słyszeć. Małżeństwo nie powinno do tego prowadzić. - Gdyby związki nadal były zawierane w duchu religii, z pięknymi przysięgami które (przynajmniej teoretycznie) gwarantować udane pożycie dwójki kochających się osób. A teraz? Podpisuje się pewnie jakiś świstek, zmiana nazwiska, zamieszkania i tyle. Żadnych słów obiecujących miłość, dobroć, wspólne odpieranie przeciwności losu... Pytanie, czy w walce o przeżycie ludzkość nie zatraciła człowieczeństwa. To jest dopiero temat rzeka, felietony, traktaty, całe biblioteki można by zapełnić rozważaniami o tym... Ale nie jestem w bibliotece, o czym przypomina mi deszcz moczący głowę i ciepło drugiej osoby obok mnie. Albo na mnie. Ziemia obecnie nie służy do rozmyślań, muszę się do tego przyzwyczaić. Ale gdyby tak wybrać się do Edenu... Cisza, spokój, dostatek. A skoro o dostatku mowa, to przydałoby się zaspokoić głód. Jedno jabłko nie wystarczy dla dwojga. Prawdę mówiąc, nawet Astira by się nim nie najadła.
- Znasz może miejsce, gdzie w spokoju możemy zjeść? I jakoś odpracować posiłek, bo nie mam pieniędzy. -


Ostatnio zmieniony przez Leo dnia 25.04.16 13:33, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.16 19:46  •  Strumyk - Page 8 Empty Re: Strumyk
Mógł oberwać mocniej? Trudno, powinien ją zasłaniać i robić wszystko by stała się jej jak najmniejsza krzywda. A to, że nie wyposażył się w żadne umiejętności medyczne... jego wina i miał pecha.
- Wiem, że rudym nie można ufać ale mogłeś go zignorować.- Stwierdziła z uśmiechem. Mógł w ogóle o nim nie myśleć, nawet potraktować go jako mięso armatnie- znaczy to wytnijmy, nie wolno takich rzeczy mówić o swoich pobratymcach z organizacji. Uniosła z niedowierzaniem jedną z brwi do góry, gdy potraktował ją informacją o tym, że mieliby znacznie trudniej bez niego.- Żartujesz, prawda? Może źle to rozplanowałam ale nie raz i nie dwa mieliśmy do czynienia z większą ilością ludzi i dawaliśmy radę.- Naburmuszyła się, bo przecież nie była taką słabą sztuką. Świetnie dawała sobie radę nawet sama i to z kilkoma silniejszymi od siebie mężczyznami(tak, zdaję sobie sprawę z tego, że źle to brzmi). Cieszyła się natomiast, że mimo wszystko zrozumiał tę swoją winę, która wprawdzie nie miała dla niej żadnego większego znaczenia, ale i tak dobrze.
- Tak? Wykurujesz się? Świetnie.- W takim razie po prostu chwyciła jego dłoń, którą dotychczas gładził ją po głowie i przybliżyła sobie do ust, tylko po to by zaraz go w nią ugryźć. Nie jakoś mocno, ale też nie jakoś specjalnie lekko. Ot żeby poczuł każdy z zębów. Za co? A za ten wcześniejszy wywód. Zauważyła jednak, że nieco się naburmuszył. Ominęło ją coś bardzo istotnego? Powiedział coś ważnego, bardzo emocjonującego i nie zwróciła na to uwagi? Cóż... ciężko wyłapać ważne fragmenty pomiędzy tymi wszystkimi inteligentnymi wywodami. Puściła jego dłoń i szturchnęła go delikatnie, jakby pocieszająco.
- No już. Nie obrażaj się.- Szturchnęła go jeszcze raz, troszeczkę go przy tym zaczepiając i drocząc się. Zapomniała, że on jeszcze nie wiedział, że była na tyle irytującą istotą ludzką, że niektóre jej zachowania po prostu trzeba było ignorować. Wzruszyła ramionami, gdy powiedział, że przykro słyszeć. Nie myślała już o tym. Zbyt dużo lat minęło by zwracać na to ciągle uwagę.
Zastanowiła się, gdy wspomniał o jedzeniu. Nie miał pieniędzy. Trzy tysiące lat i on nie miał pieniędzy. Co on robił przez tyle czasu w takim razie?!- Znam wiele miejsc, w których po prostu nie trzeba płacić.- Uśmiechnęła się chytro. Przyzwyczaiła się, że gdziekolwiek szła... po prostu brała, nie potrzebowała do tego pieniędzy. Ostatecznie jednak stwierdziła, że... okej.
- Dobra. Chodź.- Podniosła się i zlazła z drzewa, by poczekać na niego na dole.- No dalej. I nie marudź, standardowe środki ostrożności, żadnych podtekstów.- Gdy już pofatygował swoje cztery litery na dół, po prostu go przeszukała. Musiała sprawdzić czy nie miał ze sobą jakiegoś nadajnika albo czegokolwiek, bo może nawet jeżeli sam tego nie chciał, to ktoś przyczepił mu ogon. Gdy upewniła się, że jest czysty ruszyła w stronę, z której wcześniej przyszła.
- No chodź.

[2x zt] --->
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.01.17 23:42  •  Strumyk - Page 8 Empty Re: Strumyk
Patariko spokojnie przechadzał się wzdłuż strumienia. Lubił to miejsce. Uważał je za jedną z niewielu rzeczy która twórcą M-3 wyszła. Słońce chyliło się już ku zachodowi toteż widok był naprawdę cudowny, pomarańczowe światło oświetlało okolicę. Chłopak stanął nad brzegiem strumienia, odłożył kosę na ziemi i zasiadł na jednym z kamieni. Wieczór był ciepły toteż planował przesiedzieć tu dość długo. Rzadko kiedy się tu ktoś pojawiał więc nie bał się nawiedzin ze strony S.Spec. Mimo to... przezorny zawsze ubezpieczony... dlatego też nasłuchiwał cały czas czy w okolicy nikt się nie kręci.
-Wreszcie spokój... po harówce, mordowaniu i zdobywaniu informacji w końcu można usiąść i przestać myśleć o całym świecie...
Mruknął sam do siebie...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.01.17 23:56  •  Strumyk - Page 8 Empty Re: Strumyk
Może i było już nieco późno, ale Yoshi dopiero teraz zaczynała życie. Po nakarmieniu dzieciarni, odrobieniu z nimi lekcji i zajęciu ich zabawą pod okiem ojca, który dopiero co zdążył wrócić z pracy, wreszcie mogła spędzić trochę czasu z dala od obowiązków. A kiedy nie goniły jej domowe prace i szkoła, uwielbiała szukać inspiracji do nowych projektów. Nieraz zdarzało się, że podczas przypadkowej przechadzki znajdowała jakiś ciekawy przedmiot lub wpadał jej do głowy dobry pomysł. Nie wahała się więc, wsiadła w pierwszy autobus na wschód i wysiadła dopiero w okolicach lasu. Tam było o wiele mniej ludzi, spokój i cisza, które umożliwiały przebywania tylko i wyłącznie w towarzystwie własnych myśli.
Dotarła do strumyka i postanowiła podążać wzdłuż jego biegu przez jakiś czas. Zagłębiła się we własnym umyśle, przez co nie od razu zauważyła postać siedzącą na kamieniu zaledwie rzut beretem od niej samej. Zatrzymała się, mierząc nieznajomego wzrokiem. Jej uwadze nie uszła leżąca na ziemi kosa, która stanowiła dość oryginalny element wystroju otoczenia. Co prawda wiedziała, że niektórzy nadal ćwiczyli różne sztuki walki i inne tego typu aktywności, odbywały się nawet odpowiednie zawody, ale widok takiego przedmiotu od razu powodował u dziewczyny większą ostrożność.
Nie mogła jednak stać tak w nieskończoność. Powoli ruszyła znów w swoim pierwotnym kierunku, planując obejść nieznajomego za plecami i zignorować jego obecność. W końcu może też przyszedł tu szukać samotności, więc po co niszczyć plany obojga?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Strumyk - Page 8 Empty Re: Strumyk
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach