Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Ciosy głucho obijały się o wyprostowanie dłonie ciemnowłosego. Mimo że po takiej ilości przyjęć na odsłonięte ręce już dawno powinien mieć dość, nadal bez wyrazu przyglądał się skrzydlatemu, czując jedynie słabe mrowienie na skórze. Gdyby tylko dawał robić z siebie worek treningowy na co dzień, na pewno sprawdziłby się świetnie, choć koniec końców na pewno wziąłby odwet, oddając wszystkie uderzenia ze zdwojoną siłą. Nienajlepszy układ.
Zdawało się, że specjalnie go nie powstrzymywał, jakby tylko czekał aż różowowłosy się zmęczy. Po jakimś czasie mógł zaobserwować jakieś drobniejsze oznaki zadyszki. Sprawdzał go. Już nawet nie pod kątem siły, ale tego, ile jest w stanie wytrzymać i jak szybko sobie odpuści, kiedy uzna, że nauka walki to nic przyjemnego, mimo że jedną miał już za sobą, kiedy niewątpliwie godzinami musiał brać udział w lekcjach wymachiwania swoją słynną kataną.
Nudzi cię.
Nie robi niczego nowego.
Sam stoisz jak kołek. Wykończyłbyś go o wiele szybciej.
Może.
Pomyśl o późniejszym spokoju.
Rozluźnił napięte dotąd dłonie, sygnalizując Heatherowi, że wyczuł, że jego ciosy zaczęły tracić na wcześniejszej sile. Komenda zaprzestania nadal nie padła. Zapewne dlatego, że w bezpośrednim starciu na poważnie nikt nie pytałby go, czy jest w stanie wytrzymać jeszcze trochę. Zmęczenie było wskazane i na pewno byłby wyczerpany i poobijany jeszcze bardziej.
„Dalej?”
Odczekał chwilę na kolejny cios.
Stop ― magiczne słowo wreszcie opuściło usta Grimshawa, dając Nathairowi trochę czasu na odpoczynek i odetchnięcie. Sądząc jednak po nieprzyjemnym wyrazie twarzy i surowości wybranego przez młodzieńca nauczyciela, ta przerwa nie miała trwać długo. Wymordowany potarł ręce o siebie, jakby tym sposobem mógł pozbyć się uczucia, które pozostawiły tam przyjęte razy. ― Teraz już bez bezmyślnego uderzania. Atakując, musisz pamiętać też, żeby się bronić. To, że wymierzasz cios, nie znaczy, że druga osoba będzie zamierzała się tylko zasłaniać. Właściwie dopóki nie wyrobisz sobie bardziej imponującej sylwetki, nie licz na to, że ktoś będzie błagał cię o litość ― wymruczał sucho, miażdżąc jego pewność siebie, która najpewniej nie miała jeszcze okazji porządnie wykiełkować. Jakby tego było mało, spojrzenie szarych tęczówek wnikliwie przesunęło się po ciele anioła, zaraz zatrzymując się na jego twarzy. ― Prosty. Lewy i prawy. Najlepiej celować nim w szczękę. ―  Zacisnął palce w pięść i stuknął nią w podbródek jasnowłosego. ― Przy wymierzaniu prawego, lewą stronę twarzy osłaniasz lewą ręką. wymierzając cios, prawym barkiem osłaniasz prawą stronę twarzy. ― Zademonstrował, celując pięścią obok głowy chłopaka. Był w stanie poczuć lekki podmuch powietrza na swoim policzku i kilka kosmyków, które połaskotały go po skórze. Gdyby nie bezpieczne centymetry, na pewno nie skończyłoby się tylko na tym. ― Teraz ty.
Wyciągnął ręce.
Później pokażę ci jak się przed nim obronić.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie był Ryanem. Nie posiadał jego wytrzymałości nawet w marnym procencie. To była tylko kwestia krótkiego czasu, jak jego brak kondycji coraz bardziej upominał się o wytchnienie, a drżące mięśnie krzyczały o wypoczynek od wytchnienia. Ale skrzydlaty nie odważył się poprosić o przerwę. Choćby miał paść nieprzytomny, zamierzał do samego końca słuchać rozkazów Ryana. Dopiero podczas tej nauki Nathair zrozumiał, jak bardzo do tej pory polegał na swoich anielskich mocach. Jasne, męczył się, kiedy ich używał, ale czuł się pewny swojego i wielokrotnie udawało mu się wyjść bez większego zadrapania z potyczek. Jednakże w chwili odebrania mu ich stawał się cholernie łatwym celem. O wiele łatwiejszym, niż przeciętny człowiek. Zgrzytnął nieprzyjemnie na samą ta myśl i wspomnienie burdelu, które zamigotało w jego świadomości. Nie mógł już nigdy więcej dopuścić do podobnej sytuacji. Nie będzie żadnym śmieciem.
”Stop”
Jedno magiczne słowo, a Nathair poczuł się, jakby ktoś wylał na jego zmęczone ciało dający wytchnienie balsam. Uniósł dłoń i jednym ruchem starł ze skroni kropelki potu, próbując uspokoić napierający na klatkę piersiową szybki oddech w towarzystwie mocno bijącego serca. Przez moment chciał zgiąć się w pół i podeprzeć dłońmi o uda, ale zdusił w sobie tę chęć, oczami wyobraźni widząc zniesmaczenie wyryte na twarz Grimshawa.
Słuchał.
Słuchał uważnie pochłaniając niczym gąbka wodę każde wypowiedziane słowo. Zapisywał je w pamięci, w umyśle, który specjalnie po to opróżnił. Nie wiedział czy do końca wszystko zrozumiał, ale czuł jakby ktoś przyklejał mu do żołądka rozgrzany pręt na samą myśl, że mógłby się dopytywać. Więcej szans nie było, nieprawdaż?
Skinął niepewnie głową nie spuszczając rozgrzanego spojrzenia z mężczyzny przy nim, unosząc obie ręce i układając tak, jak mu nakazano. Czyli ponowne uderzanie. Wracamy do punktu wyjścia.
Niech to szlag przemknęło mu w głowie, ponownie uderzając, tym razem jednak pamiętając o odpowiednim ułożeniu ciała i „pilnowania” drugiej strony, kiedy atakował inną. Kto wie co siedziało w głowie ciemnowłosego. Niby powiedział, że ‘później’ mu pokaże, ale w jego tłumaczeniu to później mogło być parę sekund później. A nie chciał dać się zaskoczyć nagłym atakiem. Tylko głównym problemem było narastające zmęczenie, które po niteczce zaczynało mącić jego umysł i koncentracje, nieświadomie otwierając go przed Ryanem i kładąc jak na tacy.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Wątek zawieszony - brak zainteresowania fabułą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach