Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 24.02.16 20:47  •  Gabinet 017 Empty Gabinet 017
Gabinet 017 ZwUBwp9

Położony na parterze gabinet lekarski, gdzie zazwyczaj przyjmuje się wojskowych powracających zza murów.


Ostatnio zmieniony przez Lilo dnia 24.02.16 20:47, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.16 20:47  •  Gabinet 017 Empty Re: Gabinet 017
Po powrocie z Limbo szpital był pierwszym miejscem, gdzie Cię skierowano. Rutynowe badania, które miały stwierdzić, czy w ogóle powinno się Ciebie wpuszczać do Miasta. W końcu trzeba sprawdzić, czy przypadkiem nie zaczniesz rozprzestrzeniać wirusa X lub jakiejś innej beznadziejnej desperackiej choroby. Zostałeś usadzony w poczekalni, zaś obok przycupnął niepozorny chłopaczek. Nieco się trząsł i mało odzywał, jak gdyby przebywanie w szpitalu miało na niego destrukcyjny wpływ. a może po prostu zestresował go fakt, że ma robić za psa przewodnika oślepłemu generałowi? Tak czy inaczej młodzik zajmuje krzesełko obok Ciebie naprzeciwko gabinetu i wspólnie oczekujecie, aż przebywający wewnątrz lekarz wypuści poprzedniego delikwenta i zaprosi następnego - i przy ostatni ostatniego - w kolejce. Z niedaleka dobiega przyjemny głos rejestratorki, delikatne szumy rozmów i odgłosy postukujących o podłogę obcasów, w czasie gdy przeróżne osoby przemierzają korytarze. Nad Twoja głową cichutko tyka zegar.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.16 21:05  •  Gabinet 017 Empty Re: Gabinet 017
W czasie drogi z Limbo do Miasta zachował zimną krew. Nic nie widział, przez co nie wiedział, co się dzieje. Był trochę zdezorientowany, bo zmysł wzroku został w tym momencie zakłócony. Najgorsze jest to, że nie wiedział, czego była to przyczyna. Ze spokojem starał się wyciągać wnioski, jednak nie było to takie łatwe. W końcu nie na co dzień traci się w ułamku sekundy wzrok.
Dodatkowo Kaukaz jako on jedyny został na Desperacji.
Sapnął, wziął głęboki wdech.
Od razu kiedy tylko przyjechał, pierwszym miejscem jaki odwiedził był szpital. Nie lubił ich, wręcz nienawidził, ale mus to mus - w tym przypadku akurat nie będzie stawiał większego oporu. Czuł jak dobrany mu przewodnik dosłownie sra ze strachu, podczas gdy to Vellard powinien, bo tak naprawdę nie wie, czy jego ślepota zostanie na zawsze. Ślepy wojskowy to chujowy wojskowy już nie mówiąc o generale.
Wszedł do środka dając się kierować dzieciakowi, kiedy koniec końców został przywoływany. Oczywiście nie powiedział mu, że powinien się pochylić, więc na dzień dobry przydzwonił łbem o framugę drzwi. Syknął z bólu, siadając teraz na przeznaczonym mu miejscu i czekał. Nic nie mówił do póty nie usłyszy zupełnie innego głosu.

Ślepota: 1/10


Ostatnio zmieniony przez Yolo Vellard dnia 25.02.16 22:56, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.16 22:33  •  Gabinet 017 Empty Re: Gabinet 017
Z siedzenia na niewdzięcznie niewygodnym krzesełku wybawia Cię skrzypnięcie drzwi i ciche "Następny, proszę". Niefortunnie uderzasz we framugę, a chłopaczek bąka jakieś niewyraźne przeprosiny i wymyka się w bliżej nieznanym kierunku. Zostajesz w gabinecie z nieznajomą sobie kobietą - tak wnioskujesz po głosie. Ta zaraz podchodzi i delikatnie przeprowadza Cię na szpitalne krzesełko, co zapewne według planu miał zrobić wystraszony chłopaczek. Lekarka wzdycha z niezadowoleniem.
- Proszę, proszę sobie usiąść panie generale. Jak po powrocie? Widzę jakieś kłopoty nam się tu zjawiły, także słucham i zabieramy się za pobieranie krwi - oznajmiła ciepłym tonem przywodzącym na myśl babcię. Jeszcze trochę, a wyjmie pudełko ciastek i zacznie Ci je wciskać na siłę, a potem wyciągnie za policzki i na odchodnym wręczy pomięty banknot do ręki. Na chwilę się oddaliła, zapewne po to, by przygotować igłę i strzykawkę. Cichy odgłos kroków najpierw się oddalił, a później znów zbliżył.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.16 23:52  •  Gabinet 017 Empty Re: Gabinet 017
Cóż, postanowił tego nie skomentować, choć wyraźnie dało się zauważyć złość na twarzy Vellarda. Widać dzieciak to zauważył, dlatego rzucił pod nosem ciche przepraszam, jakby to miało zmienić wszystko. Nie, nie zmieni to. Nic dziwnego, że malec szybko uciekł od generała, zostawiając go tutejszej pielęgniarce.
- Proszę, proszę sobie usiąść panie generale.
Usiadł. Trochę niepewnie, starając się namacać krzesło, na którym powinien zasiąść. Było mu dziwnie. Trudno było mu opisać swoje aktualne uczucia. Jedynie myśl o survivalu sprawiała, że nie czuł się aż tak bardzo źle. Nie może powiedzieć, że bywał w gorszych momentach, a również w nie najlepszych. Lecz teraz... Teraz nie widział i to przeważało wszystko. Musiał skupić się tylko i wyłącznie na zmyśle słuchu i być prowadzony przez rączkę jak jakiś staruszek. W cholerę było to dla niego upokarzające. Z początku się kłócił, mówiąc sobie i innym, że poradzi sobie. Jednakże kogo tak naprawdę oszukiwał? Ostatecznie zaprzestał wywodów jaki on nie jest poszkodowany, jak bardzo mu nic nie jest. Raz się posłuchał i zrobił, co do niego należało.
Na słowo o pobraniu krwi skrzywił się lekko. Świetnie, on, generał musiał mieć cholerną fobię do igieł, a ślepota jeszcze bardziej potęgowała jego wyobraźnię. Nie wiedział, czy miał się z nią teraz wykłócać czy siedzieć cicho i zająć się paplaniną. Cholerne procedury.
Zagryzł wargę. Nie zdążył wydać rozkazu znalezienia Spadzińskiego. Cholera, niedobrze.
- Cóż... Trochę się działo. Cztery anioły, takie tam. Przy starciu z jednym... Nie wiem, czy to jego moc, ale podejrzewam, że to przez niego teraz nie widzę. W trakcie walki coś we mnie uderzyło. Z początku myślałem, że to zwykła szabla, jednak był to jakiś promień, nie wiem, nie pamiętam dokładniej. Myślisz, ze to jego wina? - odparł zadziwiająco spokojnie, dając posłusznie rękę do pobrania krwi.

Ślepota: 2/10


Ostatnio zmieniony przez Yolo Vellard dnia 25.02.16 22:56, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.16 17:51  •  Gabinet 017 Empty Re: Gabinet 017
- Anioły, powiada pan... - zamyśla się kobieta, zatrzymując naprzeciwko Twojego krzesła.
Rozlega się cichy stukot, który zapewne jest strzykawką chwilowo odłożoną na stolik.
- Z lewej czy z prawej? - upewnia się jeszcze, nim miękkie dłonie łapią Cię za odpowiednią rękę w poszukiwaniu dogodnego miejsca na wkłucie. Zaraz też smaruje Ci po wewnętrznej części łokcia wilgotnym wacikiem, kontynuując przy tym rozmowę.
- W takim razie zaraz sprawdzimy, co to się podziało z pańskim wzrokiem. Jeżeli w trakcie walki nie wydarzyło się nic, co mogłoby wskazywać na zwyczajny uraz... bo rozumiem, że utrata wzroku była nagła? Nie został pan w tym czasie uderzony w okolice głowy? Choć wątpię, by dało się aż tak uszkodzić nerw wzrokowy... anioły rzeczywiście mogły użyć do tego tej swojej nieznośnej magii. Ja niestety nie mam o niej bliższych danych, jednak polecam konsultację z którymś z naukowców, którzy się nimi zajmują. Oni zapewne mają więcej informacji. - Mówi spokojnym, łagodnym tonem. wyraźnie słychać, że jest dość zatroskana o Twój stan zdrowia. W chwili, kiedy kończy mówić, poklepuje Cię lekko po dłoni niczym dobrotliwa babcia i przechodzi znów do innej części gabinetu.
- No, pobieranie krwi mamy z głowy - oznajmia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.16 0:03  •  Gabinet 017 Empty Re: Gabinet 017
- Tak, anioły - przytaknął na jego słowa, mentalnie przygotowując się przed paskudnym zabiegiem jakie to będzie pobieranie krwi. Zabawne, że właśnie w tym momencie bardziej cykał się tego, niżeli może już wcale nie widzieć. Co z tego, że sprawa była naprawdę poważna. Patrząc na niego w tym momencie nawet nikt nie pomyślałby, że cierpi na ślepotę. Był zbyt spokojny na okoliczności w jakich się znalazł. Szkoda tylko, że nikt nie widział go trzy kwadranse temu, jak prawie rozniósł jedno z pomieszczeń, w którym przyszło mu na ułamek sekundy przebywać.
Słuchał jej, stopniowo się krzywiąc na samą myśl o tym, w jaki sposób wbija się w jego rękę igła, jakiej jest długości oraz jaką ma średnicę. Tak, fantazja wzięła górę, bo w chwili obecnej widział pusty mrok. Nic więcej. Mimo tego oczy desperacko błądziły po pomieszczeniu, jakby starał się czegoś doszukać.
- Prawda - stwierdził po wzięciu głębokiego wdechu, a gdy poczuł wbijającą się igłę, zacisnął mocno szczękę, a twarz mu delikatnie poczerwieniała. Nienawidził tego. Po prostu tego nienawidził - Nic, ani tym bardziej nikt mnie nie uderzył. Tak, to właśnie stało się nagle. Z pewnością to musiała być moc któregoś z tych plugawych bestii. Tylko jakie ma właściwości? Za cholerę nie wiem - mówił już bardziej do siebie, niżeli do niej, układając sobie w głowie sensowny plan. Jeśli przez parę najbliższych dni jego stan zdrowia będzie taki sam, zrobi tak jak zaleca lekarka - uda się do naukowców, aby bardziej zbadali sprawę.
Odetchnął z ulgą, kiedy pobieranie krwi właśnie się skończyło. Lekarka mogła zauważyć, że w tedy był nieco spięty. W jednej chwili nagle się rozluźnił, uznając, że to koniec tortur. Na dotyk zareagował inaczej niż przewidziała to kobieta, ponieważ zabrał od razu dłoń. Nie spodobało mu się takie spoufalanie. Może i się martwiła, może pozwolił na bardziej luźne wypowiadanie się, jednak nie oznacza to, że miała zapomnieć z kim tak naprawdę ma do czynienia.
- Proszę za dużo sobie nie pozwalać - stwierdził łagodnie, cicho odchrząkując - Z pewnością tak zrobię, ale nie teraz. Zobaczę, czy mój stan będzie bez zmienny - jeśli tak, wtedy dopiero skonsultuję się z jednym z nich.

Ślepota: 3/10
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.16 22:08  •  Gabinet 017 Empty Re: Gabinet 017
- Zastanawiające - stwierdza kobieta, drepcząc gdzieś po gabinecie. Cichy dźwięk jej kroków niesie się mglistym echem po pomieszczeniu. Tu czymś poprzekłada, tu czymś zaszeleści, wpisze co nieco w papiery.
- Wyniki badań krwi powinny być za kilka godzin - komunikuje w międzyczasie, otwiera jakąś szafkę, zamyka z powrotem. Skrzypią zawiasy.
- Rzeczywiście nie brzmi to jak jakakolwiek znana nam choroba... więc pewnie to te anielskie czary-mary - dodaje z lekkim obrzydzeniem w głosie. Słychać, że nie darzy pierzastych istot zbytnią sympatią. Może jakaś trauma z przeszłości, może po prostu niechęć, kto wie. - Tego, co one tam majstrują, nie wie nikt poza nimi. Słyszałam co nieco o badaniach nad tymi mocami i z tego co nam wiadomo, spora część przejawia nadprzyrodzone zdolności władania potężnymi siłami natury, żywiołami... więc może są też w stanie rzucać klątwy na ludzi. Cholera wie te potwory. - Wzdycha nieznacznie. - To dobry pomysł. Najlepiej odczekać, sprawdzić też wyniki badań. Też zerknę, tak dla pewności... - Przy tych słowach zaczyna standardowe badanie oczu, coś tam maćka po powiekach, pewnie świeci latarką jak na filmach. Bez zbędnych ceregieli ogląda oboje oczu, aż w końcu odsuwa się.
- Wszystko wydaje się w porządku - stwierdza tylko. Kolejne wnioski są przecież dla was obojga aż zbyt oczywiste: ślepota jest spowodowana anielską mocą i cholera jedna wie, jak to działa, ile potrwa i jak się tego pozbyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.03.16 15:30  •  Gabinet 017 Empty Re: Gabinet 017
Tak, to było już wiadome, że nie była to normalna choroba, o ile w ogóle jest to choroba. Wolał jednak, aby było to tylko chwilowe, bo nie wyobrażał sobie być niewidomym. Nie chciał już teraz rezygnować ze stanowiska z tak głupiego powodu. Chwila nieuwagi, chwila poświęcenia - to zdecydowało teraz o losie Vellarda. Ale chyba i tak nie było z nim aż tak źle. Kiedy tylko pomyśli o żołnierzu, który został sam na polu bitwy. Wśród tych bestii, kompletnie sam, nie mogąc liczyć na nikogo. Musiał ufać tylko samemu sobie, swojemu instynktowi. Nienawidził go, ale w tym jednym momencie wiedział, że się o niego martwi bardziej niż o swój wzrok. W końcu to dobry człowiek, żołnierz. Przez ten krótki czas bytowania tutaj zrobił sporo dobrych rzeczy dla wojska. Poza jednym.
- Ta, wiem o tym. Tylko pytanie na ile mogą sobie pozwolić? Klątwa... Być może to jest właśnie to. Zobaczymy z czasem - mówił to ze spokojem w głosie, wiedząc, że w tej kwestii jest bezsilny i potrzeba czasu. Parę godzin, parę dób, lat. Tego nie wiedział, ale będzie cierpliwy. Z tym różnie to bywało, jednak czasem potrafił zaskakiwać swoim spokojem.
Gałki nie reagowały na światło z latarki, ale nie wydawało się, aby było jakoś źle - w końcu tak panienka mówiła. Ona miała bogatszą wiedzę na ten temat niż on. Tutaj również nie zamierzał się wymądrzać. Chyba był zbyt zmęczony, a jego chaotyczne myśli nawiedzały umysł.
- Może jakiś lek pomoże? - rzucił, chociaż trudno coś dawać na ślepo. Będzie trzeba najpierw poczekać na wyniki badań, a jak na razie musi się pogodzić z tym co jest.

Ślepota: 4/10 postów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.03.16 22:18  •  Gabinet 017 Empty Re: Gabinet 017
- To bardzo dobre pytanie. Zapewne czas pokaże. Jeżeli efekty tego... czegoś nie ustąpią w najbliższym czasie to wtedy będziemy się martwić. Jak na razie miejmy nadzieję, że anielskie sztuczki mają ograniczony czas trwania - stwierdza lekarka, kończąc standardowe badanie oczu. Na chwilę milknie i najwyraźniej stoi w miejscu, gdyż nie słychać odgłosu kroków, a jedynie delikatny szelest fartucha. Ciche stuknięcie sygnalizuje, że latareczka została odłożona na pobliski stolik, zaś kobieta zaczyna przechadzać się w kółko po niewielkiej powierzchni podłogi gabinetu. Słychać to wyraźnie, gdy jej głos raz dociera do Ciebie z jednej, raz z drugiej strony.
- Z tym bym nie ryzykowała. Podawanie czegokolwiek bez znajomości przyczyn ślepoty... to by się na pewno nie skończyło dobrze. A przecież nie chcemy pana pozbawić wzroku na stałe czy też napsuć coś gorszego. Teraz trzeba czekać, może się czegoś dowiemy. - Po chwili szuranie podeszew ustaje, zakończone czymś przywodzącym na myśl piruet. Cholera wie - w końcu nic nie widzisz.
- Chociaż w sumie... znam kogoś, kto może coś wiedzieć. Polecę się skonsultować i zaraz wrócę. Może jeszcze przyślę tu kogoś od sprzątania. Dobrze, że nie widzi pan tego bałaganu - dodaje jeszcze rozbawionym tonem. Rozlega się kilka kolejnych kroków, skrzypnięcie drzwi, a na koniec cichy odgłos klikającej klamki. Krótkie echo rozchodzi się po gabinecie, by w końcu stać się grobową ciszą.
Zostajesz sam... do czasu.
Nie mija pięć minut, kiedy po raz kolejny słyszysz drzwi, tym razem otworzone o wiele gwałtowniej, o mało nie wyrwane z zawiasów. Zaraz potem głośne trzaśnięcie o mało nie przyprawia o zawał połowy obecnych w szpitalu, zaś sprawczyni całego zamieszania wydaje z siebie tylko ciche dziewczęce Ups! i trzaska dalej jakimiś przedmiotami. Wyłapujesz ciche pluśnięcie wody gdzieś w tle, ale szybko zagłusza je młodzieńczy szczebiot.
- Dzień dobry, panie generale! - Znów kogoś przysłali, tym razem chyba jakąś wariatkę. Gorzej już być nie może, co?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.16 14:44  •  Gabinet 017 Empty Re: Gabinet 017
Przytaknął. Tak jak myślał - podanie czegoś bez znajomości przyczyny będzie złym ruchem. Mógł jednak trzymać język za zębami. Mimo wszystko wizja tego, że będzie ślepy... Nie, wcale a wcale go nie cieszyła. Wręcz powodowała mdłości. On i ślepota? Na pewno podejmie się ryzykujących operacji, jeśli tylko pójdzie coś nie tak. W końcu co mu szkodzi, skoro i tak będzie ślepy? Najwyżej wywali pieniądze w błoto, a ktoś komu zapłaci będzie się cieszyć, niezależnie od tego, czy operacja pójdzie powodzeniem czy też nie. Niemniej, wolał takiej myśli do siebie nie dopuszczać. Głęboko liczył na to, że to jest tylko takie tymczasowe. W końcu nie dostał żadnych bardziej poważniejszych ran.
Chciał odprowadzić kobietę wzrokiem, jednak nie miał takiej możliwości. Zniknęła z pomieszczenia, a jej wcześniejsze słowa były mocno niepokojące. Już nie chciał komentować tego jak bardzo beznadziejnie się zachowywała. Co jak co, ale ktoś taki powinien wiedzieć jak ma się zwracać i zachowywać przy kimś wyższym stanowiskiem. To tylko świadczyło o jej braku wychowania. Jednak Vellard był już zbyt zmęczony, by zwracać uwagę na takie szczegóły.
Do pomieszczenia weszła dosyć głośna osoba. Narzekał na brak wychowania? Teraz miał idealny przykład niższości społecznej. Chrząknął, a głowa dawała o sobie znać - ból w skroniach ze zmęczenia zaczął mało sympatycznie promieniować.
- Dzień dobry - odpowiedział mało chętnie, chcąc, by ta pani już sobie poszła. Byle zostać chwilę sam na sam z myślami i nie być przez niego zależny. Był to dla niego duży problem - przez ten czas nie mógł normalnie funkcjonować, co było na swój sposób mocno irytujące. Nie mógł się doczekać tego aż pielęgniarka wróci. Wierzył, że wróci z czymś sensownym. A może tylko poszła zapalić? Kto wie. Chciał już obudzić się z tego koszmaru - tak, dla niego był to prawdziwy horror.

Ślepota: 5/10
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Gabinet 017 Empty Re: Gabinet 017
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach