Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 28.07.18 18:02  •  Brudne cele. - Page 7 Empty Re: Brudne cele.
Przedłużam do 5.08.18r.
Jeśli do tego czasu nie pojawią się posty, zamknę wydarzenie z podsumowaniem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.08.18 20:11  •  Brudne cele. - Page 7 Empty Re: Brudne cele.
"Źle" to mało powiedziane. To, że była w ciemnej dupie, wyczuwała już odkąd w ogóle zgodziła się wziąć udział w tym szalonym zadaniu. Teraz jednak była już pewna, że jej sytuacja przedstawiała się mniej-więcej tak, jak wcześniej wyobrażała sobie jeden z najczarniejszych scenariuszy. Najgorszy z tego wszystkiego był chyba ból; tak silny, że mimo najszczerszych chęci nie była w stanie ujść więcej niż kilka marnych kroków i minąć wyhodowany przez siebie piękny dąb. Przeszywał ją jak długie, ostre igły i wzmagał się tym bardziej, że grawitacja ściągnęła ją do ziemi i umówiła energiczną randkę z podłożem. Syknęła przeciągle, zaciskając odruchowo szczęki i ledwie powstrzymując się od zawarcia powiek na dłużej. Choć widoczność pozostawiała wiele do życzenia, pozbawianie się jej byłoby w tej chwili równoznaczne z samobójstwem.
A zamierzała walczyć do końca, choć jej szanse topniały z każdą sekundą. Palce pobielały jej od kurczowego przytrzymywania nasionek, które w tej chwili stanowiły jej ostatnią nadzieję. Teraz, kiedy znalazła się na ziemi, otwarła dłoń i dała tym maleństwom więcej przestrzeni. Kiedy zawodził plan A... no cóż, teraz pojawiał się na tapecie plan co najmniej H, równie rozpaczliwy co ryzykowny. Ostatkami sił nakazała grabowi rosnąć; jeden chciała posłać w swoją stronę w postaci młodych, giętkich gałązek i opleść nimi własny tułów, tak by możliwie jak najszczelniejszy "kokon" pomógł zatamować krwawienie. Pozostałe miałyby przemieścić się w stronę bardziej oddalonego przeciwnika i spróbować wytrącić mu broń z ręki, choć manewr ten najpewniej mógł zadziałać bardziej w roli rozpraszacza. Gdyby była w stanie choć trochę osłonić się od wykrwawienia, mogłaby spróbować powoli przeczołgnąć się choć trochę do przodu. Obezwładniający ból sprawiał, że każdy ruch ręką czy nogą wydawał się wysiłkiem nie do osiągnięcia - i był ledwie gdzieś nieopodal jej zasięgu - jednak nie potrafiła się poddać. Jeśli miała w tym miejscu zginąć, to nie leżąc biernie i czekając na swój los, ale walcząc o swoje do samego końca. A że z poziomu podłogi i dość żałośnie... jeśli będzie miała wystarczająco szczęścia, to zdąży wyzionąć ducha lub stracić świadomość zanim usłyszy szyderczy śmiech swoich przeciwników.

Użycie mocy: kontrola roślin 3/3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.08.18 22:47  •  Brudne cele. - Page 7 Empty Re: Brudne cele.
Kaszel zaatakował w najmniej odpowiednim momencie. Wymordowanemu nie pozostało nic innego, jak poddać się temu upierdliwemu tałatajstwu. I tak zbyt wiele w aktualnym stanie nie mógł zdziałać. Musiał odczekać. Czas. Czas w tym momencie był bardzo istotny. Jego kaszel ostatecznie przejdzie, tak samo jak moce dziewczyny w końcu przestaną działać. Tak działały, prawda? W końcu znikały. A wtedy będzie jego. Już czuł posmak zabawy, przygody, jaką przeżyje wraz z kobietą. Koniuszki palców świerzbiły go pod wpływem narastającej ekscytacji. Kątem oka dostrzegł jak się czołga. Na sam widok poczuł ścisk w podbrzuszu oraz jak jego spodnie w kroczu robią się ciaśniejsze. Rozchylił nieco usta w uśmiechu, a potem znów zaniósł się głośnym kaszlem. Tak, tak, TAK. PEŁZAJ. CZOŁGAJ SIĘ. JAK ROBAK.
Jego wewnętrzne 'ja' tańczyło i śpiewało w rytm podniecenia samym widokiem kobiety oraz smrodem jej krwi. Chciał już ją poczuć. Jej ciepłą juchę na swym ciele. Nie, nie zabije jej. Jakże mógłby?
Chciał dla niej przygotować coś specjalnego.
Jeżeli kaszel wreszcie ustąpił, póki co nie zamierzał szarżować. Priorytetem było wyswobodzenie się, dlatego też, ponownie podjął próbę wyswobodzenia się za pomocą wciąż trzymanej maczety, korzystając z faktu, że ta ręka nadal była 'luzem' i nic jej nie krępowało.

Regeneracja szybkości i zwinności: 1/4
Regeneracja rany: 3/5

Od razu lojalnie uprzedzam. Od tego momentu, jeżeli cztery dni przed upływem terminu nie pojawią się posty osób przede mną, będę ich pomijać i pisać posta. Nie zamierzam ponosić konsekwencji tylko dlatego, że ktoś nie trzymał się terminu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.08.18 21:38  •  Brudne cele. - Page 7 Empty Re: Brudne cele.
Alcide Locklear w postaci pandy czerwonej, nie bacząc zbytnio na nic szczególnego — ominął porzucony, zmatowiały nieśmiertelnik, kierując się konsekwentnie, acz ostrożnie do przodu. Nadal trzymał się obranej przez siebie dużo wcześniej strategii w charakterze utrzymania się w jak najciemniejszych polach, poruszając się niezmiennie w stronę wyjścia. Na tym etapie żadne elementy wystroju nie miały większego znaczenia; przyświecał mu bowiem jeden, jasny jak słońce, cel — opuszczenie tej cuchnącej nory.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.18 14:44  •  Brudne cele. - Page 7 Empty Re: Brudne cele.
To smutne, że łatwy łup nie przynosił mu żadnej satysfakcji. Obserwując upadającą na ziemię anielicę, nie czuł się ani trochę zaskoczony tym stanem rzeczy. Zdawało się też, że chłodne spojrzenie próbowało przycisnąć ją mocniej do podłoża i zgnieść jak nic nie wartego robaka. Gdyby tylko było to możliwe, z Rijah z pewnością byłby doświadczony w swoim fachu.
Tępa, słaba szmata.
Zabawne, że wciąż walczyła o swoje bezwartościowe życie.
Dostrzegłszy, że po raz kolejny zamierza użyć swoich sztuczek, wycofał się do tyłu, chcąc nieco utrudnić jej zadanie. Ujął oburącz dzierżoną broń, chcąc uczynić uścisk pewniejszym. W gruncie rzeczy nie potrzebował dodatkowej stabilizacji, by wymierzać celne strzały. Chciał mieć jednak pełną kontrolę nad tym, co działo się w lochach, dlatego nawet wymierzony ku niemu atak nie wytrącił go z równowagi.
Nie zamierzał wypuścić stąd nikogo.
Panda czerwona – czy jakiego koloru by nie była – nie miała za wiele wspólnego ze szczurem. Ponadto trudno było nie wyczuć zapachu krwi, który stawał się coraz bardziej intensywny, co zmusiło wymordowanego do przemknięcia wzrokiem po nie tak szerokim korytarzu. Jedyna droga ucieczki i tak prowadziła obok niego, więc tylko czekał aż ranne zwierzę znajdzie się w zasięgu jego wzroku, by w odpowiednim momencie powstrzymać je przed opuszczeniem pułapki. Planów na to było kilka. Jeśli broń wciąż spoczywała w jego rękach, zamierzał wymierzyć strzał w niewielkie, puchate ciało bez mrugnięcia okiem. Zaciekli Greenpeace-owcy zapewne już zaczęliby ostrzyć na niego swoje noże, ale żyli w czasach, w jakich żyli, więc chuj to kogokolwiek obchodziło. Jeśli nie, zapewne wystarczyła ciężka podeszwa buta, by wytrącić coś tak małego z równowagi i posłać to kawałek dalej. Z powrotem w głąb więzienia.
Cackanie się dobiegło końca.

Ilość naboi: 3/6
Aktualizacja naboi nastąpi w kolejnym poście, bo nie wiem co wyjdzie w poście MG.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.08.18 21:34  •  Brudne cele. - Page 7 Empty Re: Brudne cele.
Kek
Alcide, Isabel, Raptor, NPC Rijah
"Boby w Ogniu."

Żadne z obecnych nie zamierzało się od tak poddawać i nie planowało najzwyczajniej w świecie położyć się na glebie i na niej zdechnąć - mimo że jedna z person tu przebywających była bardzo, ale to bardzo blisko takiego rozwoju, albo i zakończenia dla niej, sytuacji. Wbrew ogromnemu bólowi wgryzającemu się złośliwie, natarczywie w jej nerwy i dającemu o sobie głośno, dobitnie znać, Isabel nie chciała odpuścić swoim wrogom, dać się zamordować bez jakiejkolwiek walki i zniknąć z tego padołu bez jeszcze większego, znaczniejszego wkładu w tę tunelową potyczkę. Swoimi czynami i tak już uzyskała widoczny impakt na odgrywającej się w tymże miejscu utarczce i odcisnęła na chociażby jednym oponencie znaczący ślad - nie wspominając o otoczeniu przyozdobionym przez nią pięknym, młodziutkim i stabilizującym się w swoim rozrastaniu dębem. Nie chciała jednak poprzestać tylko na tym, a działać póki dane było jej oddychać, ruszać się w najwątlejszym chociażby stopniu i mieć potencjalny wpływ na to dramatyczne, zabarwione zielonymi liśćmi oraz brązowymi pędami przedstawienie. Dlatego też bez większego wahania i zwlekania poddała pod swoją kontrolę kolejną roślinę - grab tym razem - i rozkazała mu uczynić dwie rzeczy. Pierwszą z nich było szczelne oplecenie jej tułowia tak, ażeby w miarę zatamować krwawienie z rany postrzałowej i jednocześnie nie krępować jej ruchów czy utrudniać oddychania - co udało się bez większych problemów i odłożyło w czasie jej wykrwawienie się, chociaż przydałoby się jeszcze zrobić coś dodatkowo z dziurawą łydką, z której uciekały drogocenne, życiodajne soki. Drugą było przemieszczenie się ku wyposażonemu w pistolet osobnikowi i wytrącenie mu z dłoni jego niebezpiecznej broni, która to zrzuciła na Anielicę już sporo masakrycznego, szarpiącego i niemalże obezwładniającego cierpienia.

Równocześnie z jej działaniami uwięziony w czułych objęciach drzewa - które przestało już rozprzestrzeniać się po korytarzu i ustabilizowało się jeśli chodzi o jego rozwój, zajmując obecnie nieco więcej niż dwie trzecie szerokości tunelu oraz napierając na sufit swoją przygniecioną przez niego, acz w dalszym ciągu bujną korą - Raptor chwycił w nieskrępowaną giętkimi witkami rękę maczetę i począł troszkę mozolny, przeciągający się proces uwalniania z jego aktualnej pułapki. Zdołał posiekać gałązki trzymające jego drugie ramię i połowę tych, które oplatały jego klatkę piersiową - luzując ucisk na żebrach oraz płucach, ułatwiając mu tym samym oddychanie - nim sytuacja rozgrywająca się w korytarzu nabrała dodatkowej pikanterii. Czerwona panda, bowiem, zdecydowała się w międzyczasie czmychnąć ku zastawionemu, pilnowanemu wyjściu, lecz aby to uczynić musiała wyminąć rosły, młody dąb - przycupnęła wcześniej, w końcu, jakieś trzy metry za nim, w cieniu - i w konsekwencji zmuszona została do przedarcia się przez tę samą szczelinę, co Isabel. Ruch ten wystawił go na widok, jako że skoncentrowany na leżącej tuż przed tym swoistym przejściem Skrzydlatej - nie przeczołgała się ona jakoś znacząco do przodu, ledwo kilkanaście przyprawiających ją o nowe fale bólu centymetrów - Rijah patrzył w tę stronę i dostrzegł prześlizgującego się przez wyrwę Alcide'a. Rośliny pognały ku strzelcowi, ten wzmocnił uścisk na swym palnym orężu i...

Mimo dobrego uchwytu na pistolecie, grab zdołał wytrącić mu go z dłoni - broń, w konsekwencji, poleciała na prawo od Rijaha i uderzyła z nieprzyjemnym łoskotem w metalowe kraty znajdującej się tam celi, na szczęście nie wpadając jednak do jej wnętrza. Alcide łaknął wykorzystać tę daną mu szansę, przemykając obok krwawiącej, pogrążonej w bólu Isabel i zamierzając wyminąć pozbawionego aktualnie swojego pistoletu przeciwnika. Ten jednak nie rzucił się za swoją wytrąconą mu z rąk spluwą - jak to niektórzy by zrobili - miast tego wykorzystując zapach krwi Wymordowanego oraz drżące światło tutejszych pochodni po to, aby nie stracić z oczu czerwonej pandy i zaserwować jej soczystego, pięknego kopniaka prosto w pyszczek. Cios ten nie tylko ogłuszył dość znacząco niedoszłego uciekiniera, ale też posłał go kawałek do tyłu - wylądował twardo jakieś półtorej metra przed Isabel. Koniec końców i mimo usilnych starań, sytuacja nie wyglądała dla dwójki włamywaczy nazbyt kolorowo i barwnie.

Obrażenia:
  • Alcide: Zraniony nad lewym obojczykiem, wymaga opatrzenia; głęboka rana na brzuchu, nienaruszone narządy wewnętrzne, wymaga konsultacji z medykiem. Ogłuszony na jeden post - problemy z koncentracją, skupieniem wzroku, poruszaniem się.
  • Isabel: Draśnięte prawe ramię, niegroźna rana; postrzelona w lewą łydkę, nabój został w ciele, wymaga konsultacji z medykiem; obdarte łokcie i kolana przez upadnięcie na glebę; postrzelona w bok (po skosie, dziura wlotowa jest wyżej położona niż wylotowa), ciężka i silnie krwawiąca rana - na ten czas krwawienie zatamowane.
  • Raptor: chrapliwe kaszlnięcia wywołane ściskającą tors gałązką, osłabienie, gorączka (efekt choroby), dotkliwie pchnięty nożem nad lewym biodrem.



(Dodatkowe) Informacje:
  • Warunki: Chłodno (-5 stopni), wilgotno, w tym momencie brak wiatru, wnętrze korytarza oświetlone jest pochodniami, w tym tą ledwo tlącą się na ziemi (pół metra od prawej nogi Raptora).
  • Korytarz jest szeroki na trzy metry i wysoki na dwa, a także ciągnie się w linii prostej od wejścia (obecnie niewidocznego) w głąb więzienia (odległy koniec tegoż tunelu także osnuty jest ledwo rozświetlonymi cieniami). Cele rozstawione są co metr, wszystkie aktualnie zamknięte na ciężkie kłódki.
  • Przepraszam za opóźnienie.
  • Wszelkie pytania i wątpliwości przyjmuję na PW.
  • Termin odpisów: 19.08.18r.


Ostatnio zmieniony przez Karyuudo dnia 08.09.18 21:32, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : Naprawa grafik.)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.08.18 21:33  •  Brudne cele. - Page 7 Empty Re: Brudne cele.
Karyuu napisał:Ogłuszony na jeden post - problemy z koncentracją, skupieniem wzroku, poruszaniem się.
^ zgodnie z powyższym wpisem MG pomijam kolejkę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.08.18 20:41  •  Brudne cele. - Page 7 Empty Re: Brudne cele.
Nie zamierzała się oszukiwać: sytuacja wyglądała kiepsko. Zarówno Isabel jak i jej towarzysz znaleźli się w sporych opałach, a na żadną pomoc z zewnątrz nie mogli liczyć. W przypadku anielicy wyczerpywały się też jej własne zasoby mocy; choć chciałaby móc zdziałać więcej, wyraźnie dobiegała już swoich granic. Próba ich przekroczenia z pewnością nie skończyłaby się dobrze, dlatego musiała oszczędzać i tak już wątłe siły.
Przynajmniej udało się częściowo zahamować krwawienie z rany w brzuchu, a w przypadku przedziurawionej łydki liczyła na to, że pozostający w środku nabój również nieco ograniczy upływ krwi. Tylko tyle mogła zrobić na chwilę obecną, jako że użycie mocy leczenia na samej sobie pozostawiała na przypadek absolutnie ekstremalny. Byłoby to szybkie pozbycie się problemu, a jakże, jednak okupiłaby ten wyczyn tymczasową ślepotą. Utrata wzroku w obecności dwóch przeciwników? Nie ma mowy. Prawdopodobnie i tak zdołaliby ją złapać, o ile nie zabić od razu. Nawet ryzykując przegraną, wolała nie odkrywać wszystkich swoich kart od razu.
Nie udało jej się nawet przybliżyć do wyjścia, nie na tyle, by ucieczka pozostawała realnym celem. Z sekundy na sekundę wywieszenie białej flagi stawało się coraz bardziej nieuchronne, choć nigdy nie uważała tego za opcję. Próbowała jeszcze się poruszyć, choćby o te kilka centymetrów do przodu, ale nie widziała już dla siebie wielkiej nadziei. Mimo to wolała zebrać się na jeszcze jeden moment wysiłku niż później wyrzucać sobie, że dała za wygraną.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.08.18 17:48  •  Brudne cele. - Page 7 Empty Re: Brudne cele.
Odetchnął cicho przez nos, gdy oplatające jego tors chaszcze wreszcie puściły. Od razu lepiej się oddychało. Pozostały jedynie badyle na biodrach i nogach, ale i z tym zamierzał w miarę szybko się uporać. Kątem oka dostrzegł jak jego towarzysz posyła pchlarza cudownym kopniakiem. Wargi drgnęły wykrzywiając się w kpiącym uśmieszku. To już koniec, przemknęło mu przez umysł.
- Ej. Wrzuć tego pchlarza za kraty. - skierował swoje słowa do drugiego członka DOGS, jednakże chwilę później w jego głowie pojawił się inny, o wiele ciekawszy plan. Czerwone spojrzenie błysnęło w narastającej ekscytacji. Robiło się coraz zabawniej.
- Albo nie. Wypuśćmy go. Dostał wpierdol i niech teraz wypierdala z podkulonym ogonem do swoich koleżków, którzy posłużyli się nim jak mięso armatnie. Niech im powie, że nikt, kto postawi nogę na terenie Psów, nie zejdzie z niej nienaruszony. - spojrzał przelotnie w stronę mężczyzny, a na jego twarzy zamigotała satysfakcja.
- Dziewczynę zostawmy. I tak już nie ucieknie, patrząc na jej stan. Ej, poddaj się, a obiecuję, że cię nie zabije. - tym razem skierował słowa w stronę dziewczyny, jednocześnie próbując wyswobodzić się już ostatecznie z opinających go pnączy.
To już koniec.

Regeneracja szybkości i zwinności: 2/4
Regeneracja rany: 4/5
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.08.18 15:30  •  Brudne cele. - Page 7 Empty Re: Brudne cele.
Pewnie i tak mieliby w dupie, co się z nim stanie ― stwierdził, dużo bardziej skłaniając się ku chęci zajebania wymordowanego tu i teraz. Jasne oczy z obrzydzeniem wpatrywały się w ledwo kontaktujące zwierzę, które liczyło na szansę łatwej ucieczki. Nie wiedział, na co liczyła zarówno ta żałosna panda, jak i anielica, przychodząc tu jedynie we dwójkę, ale ta ostatnia nauczka równie dobrze mogła kosztować ich życie.
Chociaż...
Nie fatygował się po leżącą na ziemi broń, zamiast tego podchodząc jeszcze bliżej futrzaka. Ostrze wyciągniętego z kieszeni noża, który rozłożył się z wyraźnym trudem – lata użytkowania zrobiły swoje – nawet nie błysnęło, jednak nikt równie dobrze jak Rijah nie wiedział, że narzędzie nadal doskonale spełniało swoją funkcję. Gładką powierzchnię oblepiał brud i ślady dawno zakrzepłej już krwi – nie dbał o sterylne warunki dla swoich ofiar, zamiast tego mając szczerą nadzieję, że jedno głębsze cięcie sprawi, że przy okazji nabawią się jakiegoś gówna. Rzecz jasna, o ile tylko uda im się przeżyć.
Jego plan był prosty – zamierzał złapać intruza za skórę na karku, nie siląc się na delikatność, wbić ostrze w okolice tylnego uda zwierzęcia tylko po to, by jego powrót stał się jeszcze żałośniejszy, a na koniec cisnąć nim o ścianę, by dobrze zapamiętał wszystkie nieprzyjemności, z którymi się tu spotkał.
Z pozdrowieniami dla ekipy.

Ilość naboi: 3/6
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.08.18 0:18  •  Brudne cele. - Page 7 Empty Re: Brudne cele.
Kek
Alcide, Isabel, Raptor, NPC Rijah
"Boby w Ogniu."

Jedno ogłuszone i ledwo kontaktujące ze światem rzeczywistym, drugie czołgające się słabo do przodu ostatkiem sił oraz z falami bólu wgryzającymi się szpilkowatymi falami w zamglony, coraz bardziej otumaniony umysł.

Wdarcie się do siedziby tutejszej organizacji w swoich własnych, ustalonych celach nie wyszło im tak, jak zakładali i nie przyniosło im to zbyt wiele dobrego - wręcz przeciwnie, obie jednostki jeszcze nie tak dawno pewne siebie i przekonane o powodzeniu swej misji znajdowały się obecnie na łasce obrońców więziennego korytarza. Isabel odpływała już praktycznie, zatapiając się w słodkiej i lepiej, i uwalniającej od cierpienia nicości, tracąc cenne siły z każdą szkarłatną kroplą uchodzącą z jej ciała - rana postrzałowa na boku może i była jako tako, prowizorycznie zatamowana, lecz ta na łydce dalej swobodnie i raźnie krwawiła, nawet z utkniętym głęboko w niej nabojem. Czerwona panda, tymczasem, sponiewierana została po raz kolejny, tym razem z dodatkowym wbiciem w jej drobne, kruche ciałko - udo, jeśli ma się być dokładnym - zabrudzonego, niezbyt sterylnego ostrza. Po tym prostym, precyzyjnym dźgnięciu ciśnięta została ona o ścianę, co w konsekwencji rozniosło po korytarzu dźwięk pękających nieprzyjemnie, chrupliwie kości - to żebra Wymordowanego uszkodzone zostały przez jego zderzenie się z twardą nawierzchnią i to ze sporym na domiar impetem, naliczając na jego zmasakrowane konto kolejne z rzędu obrażenia. Jedynym pozytywnym aspektem tej brutalnej czynności wykonanej przez Rijaha było to, że Alcide znalazł się z jej pomocą bliżej wyjścia i nikt nie stał mu aktualnie na przeszkodzie, ażeby jak najprędzej z tegoż przeklętego miejsca czmychnąć.

Cóż.

Na tyle "najprędzej", na ile pozwalał mu okaleczony, podziurawiony, tracący cenne płyny organizm, jak również ból budzący się w wielu punktach przy najmniejszych nawet dokonywanych przez mężczyznę ruchach. Potrzebował dłuższej, wlokącej się mozolnie i jak na złość chwili, ażeby chociaż trochę się pozbierać do kupy i spróbować wyjść z tego wilgotnego, ciemnawego pierdla. Przy każdym wykonywanym ruchu towarzyszyć mu będzie ból i zawroty głowy, ślepka jego będą miały trudności ze skupieniem się na konkretnej, pojedynczej rzeczy, a kończyny plątać się będą i nieskładnie, jak pod wpływem narkotyków pracować. Raptor, z kolei, zdołał uwolnić się z giętkich, mocnych witek drzewa, które zaprzestało już na całe szczęście swego gwałtownego, kontrolowanego wzrostu i osiadło z ukontentowaniem na obecnej, młodej i świeżej jeszcze formie - co mogło się stosunkowo szybko zmienić, patrząc na brak światła słonecznego, przestrzeni i innych rzeczy potrzebnych takiej masywnej, dorodnej roślinie do egzystencji. Pitbul dyszał ciężko, miał gorączkę i problemy z nabieraniem głębszych oddechów - przy próbie wykonywania takowych płuca odmawiały mu pełnego posłuszeństwa, a w gardle poczynał kotłować się ciężki, szarpliwy kaszel - jednakże bez dalszych problemów dobrnąć mógł do leżącej na glebie, na wpół przytomnej Anielicy. Najlepiej z całego tego chaotycznego zamieszania wyszedł Rijah, tracąc tylko swój pistolet, który i tak leżał w tym momencie pod kratami jednej z cel.

I to był już... koniec. Tak?
Jedno wypuszczone w marnym, graniczącym ze śmiercią stanie, drugie zaś schwytane i pojmane w złotą siatkę niczym tęczowa, śliczna i wykrwawiająca się powolutku, kropelka po kropelce rybka.


Kek
WYDARZENIE ZAKOŃCZONE
Obrażenia:
  • Alcide: Zraniony nad lewym obojczykiem, wymaga opatrzenia; głęboka rana na brzuchu, nienaruszone narządy wewnętrzne, wymaga konsultacji z medykiem; rana na udzie, zakażona (bez interwencji medycznej będzie grozić amputacją w późniejszym okresie); potłuczenia, siniaki i pęknięte trzy żebra (prawe) oraz lewa kość policzkowa; pozostałości po ogłuszeniu - problemy z koncentracją, skupieniem wzroku, poruszaniem się.
  • Isabel: Draśnięte prawe ramię, niegroźna rana; postrzelona w lewą łydkę, nabój został w ciele, wymaga konsultacji z medykiem; obdarte łokcie i kolana przez upadnięcie na glebę; postrzelona w bok (po skosie, dziura wlotowa jest wyżej położona niż wylotowa), ciężka i silnie krwawiąca rana - na ten czas krwawienie zatamowane. Na granicy utraty przytomności.
  • Raptor: chrapliwe kaszlnięcia wywołane ściskającą tors gałązką, osłabienie, gorączka (efekt choroby), dotkliwie pchnięty nożem nad lewym biodrem. Choroba będzie wymagała dłuższego leczenia z powodu tutejszych wydarzeń i nadwyrężenia osłabionego organizmu.




Parę słów od MG:
  • Na tym kończę swoją ocenę tegoż wydarzenia, dalsze rzeczy możecie już normalnie i bez mojej "ingerencji" pisać, prowadzić itd. Jeżeli jednak będzie jeszcze potrzebna ocena czegoś tutaj czy coś podobnego, proszę śmiało pisać do mnie PW.


Ostatnio zmieniony przez Karyuudo dnia 08.09.18 21:32, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Brudne cele. - Page 7 Empty Re: Brudne cele.
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach