Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 27.05.17 19:17  •  Brudne cele. - Page 2 Empty Re: Brudne cele.
Kiedy trzeba przesłuchać ludzi, ale jedyną chętną do tego osobą jest szprechający germański najeźdżca trzeba gwałtem znaleźć kogoś kto doskonale włada językiem nintendo i rozkazem sprowadzić go na miejsce. Nic więc dziwnego, że padło na Lazarusa skoro był najbliżej. Sam co prawda podejrzewał bardziej, że jego jawna niechęć do dogsów w formie plotek szybko obiegła podziemia i ktoś najwyraźniej uznał to za bardzo zabawne by właśnie jego do więzienia psiarni oddelegować. Najpewniej dlatego był nieziemsko zły. Wraz z jednym z więziennych strażników łypali na siebie wściekłymi spojrzeniami przez całą drogę, a pozostała dwójka towarzyszących im łowców nawet nie starała się Lazarusa uspokoić. Mimo to cała czwórka wkroczyła do więzienia w ciszy, ale majestatycznie niczym wybawienie, niczym mityczne W-11. Oczywiście na czele z Lazarusem w ciemnych okularach na nosie.
- Hail! Zostaniesz z nami? - powitał już nieco mniej posępnie swojego niemieckiego zmiennika i odszukał spojrzeniem więźnia.
No chyba sobie jaja ze mnie robicie...
Spojrzał powątpiewającym wzrokiem najpierw na Oleandra, a później na towarzyszy i dopiero po chwili wrócił spojrzeniem do wymordowanego. Teatralnym gestem odgonił od siebie innych łowców jakby mu właśnie mieli zamiar przeszkadzać w ważnej operacji i kucnął przed celą swojej przyszłej ofiary, przysłuchując się mamrotaniu całkowicie niezrozumiałych dla niego słów. Nawet mu przez myśl nie przeszło, że to może być modlitwa.
- Pierdoli jak potłuczony, przecież to nie jest japoński - warknął w przestrzeń mając nadzieję, że nie okaże się, że ściągnęli go tu na darmo.
- Jest jeszcze druga - zasugerował któryś z łowców, ruchem głowy wskazując znacznie oddaloną celę.
Lazarus jak czujne psisko niemal od razu spojrzał w tamtą stronę i chodź nie zobaczył swojej drugiej ofiary to skupił się na dobiegającym go z tamtej okolicy śpiewie. Skrzywił się niezadowolony. To też nie brzmiało jak japoński.
- Weźcie mi ją tu bliżej - westchnął zrezygnowany i wrócił spojrzeniem do Oleandra - Mogę ci przerwać rzucanie tej klątwy? Bo raczej mamy do pogadania.
Invidia bezceremonialnie została przeniesiona ze swojej dawnej celi do jej nowego apartamentu - identycznie zasyfionego jak poprzedni, ale tym razem znajdującego się bliżej reszty zgromadzenia. Oczywiście w momencie gdyby próbowała jakichkolwiek sztuczek cała ekipa skutecznie by ją spacyfikowała, a sam Lazarus, który od szczeniaka dorastał w Mieście Cwaniaków nie miałby żadnych skrupułów przed wpisaniem w raport "samobójstwo podejrzanej przez zadanie sobie trzydziestu pchnięć nożem w brzuch i strzelenie sobie w tył głowy".
- Chyba jest ranna... - zaczął jeden z łowczych towarzyszy patrząc na nietypowy kolor krwi wymordowanej, ale nie zdążył nawet dokończyć bo oburzenie Lazarusa sięgnęło zenitu i musiało natychmiast być zakomunikowane wszystkim dookoła.
- Obrzydliwe! No weź zrób coś, zawiąż jej to czy coś, o ja pierdole, no nie przy mnie z tą krwią - wyrzucił z siebie na jednym wydechu z takim obrzydzeniem jakby któreś z nich właśnie postanowiło mu jelita wymordowanej zawiesić na szyi, a nie powiadomić go o zranionej ręce i natychmiast odwrócił wzrok.
Tak czy inaczej ranna ręka dziewczyny została opatrzona. Co prawda wszyscy wiedzieli, że to nie tyle troska o więźnia co troska o przesłuchującego, żeby im się nie porzygał tam. Czemu on zawsze musiał pracować w takim syfie? Pieprzony szczurzy esteta się znalazł. Wszystko tu było brudne albo zakrwawione, albo oba na raz. Tylko ten chłopak robił wszystkiemu na złość i ładnie pachniał. Łowca i tak nie odróżniał kwitnących chwastów, ale doceniał. Jedyny plus tego więzienia.
Gdy już dziewczyna znalazła się w nowej celi, a drzwi zostały zamknięte przez psiego strażnika, Lazarus odchrząknął jakby zaraz miał występować na deskach teatru.
- Panie Chudzinko, Panno Elficzko... Chciałbym waszej atencji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.17 23:06  •  Brudne cele. - Page 2 Empty Re: Brudne cele.
Cóż innego pozostało mu poza słabymi modłami w kierunku jedynego słusznego zbawiciela jakim był Ao? Był w obcym miejscu, ze strażnikiem nie mówiącym nawet po japońsku, okradziony, ranny, osłabiony, zmęczony i wszystkie inne negatywne -ony jakie mogą przyjść do głowy. Nie wiedział, co się dzieje z Invidią, dwa razy bardziej nie miał pojęcia jak się ma szpitalna inkwizycja ani co dokładnie się działo. Ciche, niezrozumiałe mamroty były od czasu do czasu przerywane większymi oddechami, zdecydowanie bolesnymi. Mimo to nie przestawał. Gdy zakończył jeden psalm, rozpoczął kolejny, cały czas w ojczystym języku. Po kilku zaczął tracić kontakt z rzeczywistością całkowicie pogrążając się w wierze. W międzyczasie ledwo udało mu się spleść dłonie razem, pomimo złamanej kończyny nie mógł oprzeć się temu odruchowi warunkowemu. Wzrok miał tępy, prawie dokładnie taki sam jak kilka minut temu, gdy wylądował w tym piekle. Nawet nie zauważył, że ktoś wszedł i na dodatek wgapia się w niego, dosłownie kilka centymetrów od krat.
- …mblez, et ne péchez point, parlez en vos coeurs sur votre couche, puis tai... - nagle zamarł, słysząc czyjś głos prawie, że koło swego ucha. - Qui vous êtes?
Wyrwany z mantry nie zdążył zmienić języka, musiało minąć kilka sekund zanim to do niego dotarło. Nie miał kiedy się poprawić, bo wtem ni stąd ni zowąd dwóch wrogo wyglądających mężczyzn przyprowadziło Invidię. Oleander otworzył szerzej oczy, więc jednak żyła. Ucieszył się. Pomimo tego, że obficie krwawiła, żyła. Zmówił szybką modlitwę dziękczynną w myślach.
- Invi! Est-ce que ça va?
Rzucił w przestrzeń, przylegając do ściany łączącej ich cele. Ściana zaczęła robić się ciepła i jakby pulsowała, prawdopodobnie w rytm serca wymordowanego. Czuł jej obecność, jej zapach, jej śpiew. Nie byli w skrajnie pozytywnej relacji, mimo to było mu o wiele lżej z myślą, że nie siedzi tutaj sam. Nagle powierzchnia zaczęła robić się gorąca, odskoczył od niej, jednak na dłoniach nie było nawet śladu. Były wręcz trupioblade od w rzeczywistości zimnego muru. Opadł z powrotem na przeciwległą stronę, wbijając błagające spojrzenie w niski sufit.
Ao, spraw, abyśmy powrócili stąd cali i zdrowi.
Świadomość w końcu trafiła do niego na tyle, na ile mogła trafić do schizofrenika. Poprawił się nieco w tej swojej wąskiej klitce i zawiesił błękitne spojrzenie na postaci Łowcy.
Panie Chudzinko, Panno Elficzko... Chciałbym waszej atencji.
- Przepraszam za bezpośredniość, - niezbyt brzmiał, jakby mu było przykro. - nadal nie wiem, dlaczego się tutaj znajduję. Ce monsieur nie raczy mówić po japońsku.
Tu wskazał chudym palcem na Kelpiego, ale w pewien sposób interesującej postaci nowego strażnika nie spuszczał nawet z oczu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.05.17 0:14  •  Brudne cele. - Page 2 Empty Re: Brudne cele.
Pozostając w ciemności musiała zająć czymś myśli. Mogła myśleć o świecie zewnętrznym, ale to tylko pogorszyłoby jej obecną sytuację. Starała się nie panikować przez swój nagły zanik mocy, choć sytuacja bardzo się jej nie podobała. Nigdy wcześniej nie miała takiego problemu, a przecież bez wzroku była bezużyteczna – nie tylko jako generał, ale też jednostka bojowa. Jeśli oszczędzono by jej życie, znów stałaby się zwyczajną kapłanką nawracającą wiernych i modlącą się do Ao. Nie wyobrażała sobie powrotu do poprzedniego życia, nie mogłaby przecież mścić się na aniołach, chyba, że by jej przynieśli jakiegoś prosto pod nos. Teraz myślała o przeczekaniu złych chwil, może nie utraciła mocy na stałe. A co, jeśli to kara od Ao, że nie była ze swymi braćmi od samego początku i nie wsparła ich swoim taktycznym umysłem podczas małej krucjaty, przez co zakończyła się ona niepowodzeniem? Ta myśl wydawała się jeszcze gorsza niż nienawiść innych wyznawców. Zawieść boga? Przecież tak nie wolno… To najgorsze co można zrobić…
Nie przestała się modlić nawet gdy po nią przyszli. Zaczęła nucić inną pieśń, ładniejszą, bardziej melodyjną, ale jednocześnie głośniejszą, jakby się bała, że właśnie idzie na wyrok. Nie wyrywała się, jeśli nie liczyć nagłego obrócenia głowy i w wyniku trafienia czyjejś twarzy długim uchem. Łepetyna powróciła do poprzedniej pozycji znacznie wolniej, dzięki czemu nagła ofiara nie musiała znów przeżywać nagłego, choć raczej niezbyt bolesnego uderzenia. Była nieco zdezorientowana, niczego nie widziała, nie miała pojęcia czy przemieszcza się w stronę wyjścia, czy raczej przeciwnie. Ślepota i wszechobecny smród nie pomagały, zwłaszcza w uspokojeniu się. Minęła jednak intensywne źródło miłego, znajomego zapachu. Obróciła nieco głowę w kierunku Oleandra, przerywając modlitwę tylko na chwilę.
- Ishnu-alah, Olek – przywitała go, a następnie powróciła do kończenia zwrotki pieśni. Skończyła w chwili, w której skończono ją opatrywać. Osunęła się znów na ziemię, korzystając z płaszcza jak z bardzo cienkiego koca. Kto wie co tam było na podłodze, siadać na tym nie miała zamiaru. Płaszcz łatwiej było zrobić niż zbroję. Invidia zdrową rękę przyłożyła do ściany, słysząc pytanie Spowiednika. Słabo znała jego język, ale czegoś tam się od niego uczyła, zwłaszcza podstawowych zwrotów. Ot, ciekawość świata. Zawsze lubiła uczenie się języków.
- Oui. Bien. – odpowiedziała, choć nie była w stu procentach pewna czy użyła prawidłowego słowa. Odetchnęła bezgłośnie. Dobrze było być obok niego, nawet jeśli dzieliła ich ściana. Poczuła się lepiej, lżej, pewniej. Przysunęła się bliżej krat, niewidzący wzrok wbijając gdzieś w podłogę za nimi. Pierś zafalowała lekko w napierśniku ukazującym częściowo jej damskie atuty, teraz nie tak ukryte pod płaszczem. Może i była niebieska, długoucha, a jej włosy i rosnące wśród nich pióra raziły bielą, ale wciąż zdecydowanie była kobietą. Uniosła głowę, starając się spojrzeć w stronę osobnika nazywającego ją „Panną Elficzką”. Miał atencję, skoro nie zaczęła kolejnej modlitwy, choć mogła tego nie okazywać pustym, bezbarwnym spojrzeniem, które nie trafiło w twarz Łowcy, a minęło ją i padło gdzieś na sklepienie za nim.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.05.17 19:56  •  Brudne cele. - Page 2 Empty Re: Brudne cele.
Lazarus bez większego pośpiechu sięgnął do swojej kieszeni i wyciągnął z niej telefon komórkowy, w którego ekran kliknął kilka razy. Co się odwlecze to nie uciecze, a on miał sporo czasu na siedzenie tutaj i bawienie się z jego nowym towarzystwem. Po chwili ostrożnie położył komórkę na ziemi, tuż przy ściance dzielącej cele Oleandra i Invidii.
- Więc jednak się znacie! - powiedział z nieukrywaną radością w głosie - No to pierwszą sprawę mamy już załatwioną. Oby reszta poszła równie sprawnie.
Łowca podniósł się z kucek, poprawił stabilizator na kolanie i już bez wcześniejszej wesołości w głosie polecił reszcie łowców by jednak nie stali mu nad głową. Żaden z nich najpewniej nie był zadowolony, że jakiś śmieć śmie śmieć im wydawać rozkazy, ale po kilku wyjaśnieniach i wskazaniu na telefon pokiwali potakująco głowami. Padła jeszcze krótka wymiana zdań podczas której Lazarus oddał jednemu z towarzyszy swoją broń, robiąc mu przyspieszony kurs obsługi Oriona na wypadek gdyby któryś z więźniów postanowił coś kombinować i już po krótkiej chwili ekipa się rozdzieliła. Łowcy stanęli kawałek dalej, mając jednak na oku całą resztę, a Boris wrócił przed cele. Zdjął z ramion kurtkę, walnął ją na ziemię i usiadł na niej po turecku, podwijając rękawy swojej bluzy i ponownie wlepiając spojrzenie w swoje ofiarki. Trudno mu było pozbyć się z głowy tego określenia, mimo że do tej dwójki jakoś nie bardzo mu ono pasowało, ale wspomnienia przesłuchań jakie prowadziła jego dawna grupa za mocno wżarły mu się w pamięć.
- Naprawdę nie wiesz dlaczego tu siedzisz i za co? Za to co wszyscy we wszystkich w więzieniach. Za niewinność.
Przechylił się odrobinę do przodu i kliknął dwa razy w leżący na brudnej ziemi telefon, jednocześnie włączając nagrywanie. Wolał jednak swoje techniczne cudeńka niż ryzyko, że zaraz podeślą mu tu nadwornego skrybę psiarni.
- Od teraz zasady są proste. Nie mamroczemy żadnych klątw bo jeżeli ja czegoś nie zrozumiem to źle to się skończy dla was i obojętnie czy nagle zaczniecie szprechać do mojego ziomka w jego języku czy zwyczajnie niezadowoleni dziamgolić pod noskiem - niemal wyrecytował, jednocześnie wyciągając nieco pogniecioną paczkę papierosów i odpalił sobie jednego - No i wiadomo. Im szybciej na moim nagraniu znajdzie się piękna opowieść o tym co żeście odjebali w szpitalu tym szybciej będę mógł się zająć innymi sprawami... hmm... no na przykład, no nie wiem, może wodą dla was, może lepszymi opatrunkami dla panienki... wiecie, takie tam pierdoły na które miałbym czas gdyby nam to szybko poszło.
Łowca oparł ze znudzeniem łokieć o zdrowe kolano, a na dłoni podparł policzek, ciągle gryząc filtr od papierosa i biegając wzrokiem od jednego więźnia do drugiego, a raczej od oczu Oleandra do klatki piersiowej Invidii i z powrotem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.17 12:49  •  Brudne cele. - Page 2 Empty Re: Brudne cele.
Jak można było się spodziewać, odpowiedź nie zadowoliła go. Zmarszczył brwi w nieukrywanym poirytowaniu. To było poważne pytanie. Ponownie znudzone spojrzenie wylądowało gdzieś na podłodze przed kratą, poprawił się niezgrabnie z powodu złamanej ręki. W milczeniu wysłuchał kazania do końca.
Co wydarzyło się w szpitalu? Znowu wrócił wspomnieniami do tamtych chwil, starając się poukładać wszystko chronologicznie. Do pewnego momentu szło dobrze, wszystko było czyste i klarowne. Aż wizja pokryła się nagłą czerwienią, była szarpana i jakby brakowało w niej większości klatek. Widział kobietę, potem jej ciało, krew na rękach, postać Echotale, fragmenty korytarza... i tutaj obraz zaczynał żyć własnym życiem. Przez chwilę wydawało mu się, że na tle pustyni widzi nieznajome istoty, lecz było to zbyt ulotne, by zdążył się nad tym dłużej zastanowić.
Wziął kolejny bolesny oddech, skrzywił się nieznaczne i nagle buzia mu się rozpromieniła.
- Bardzo chciałbym Ci pomóc, - wyszczerzył się w jego stronę, prawie, że naturalnie. - ale wiesz, chyba nie jestem w stanie. Nic nie pamiętam.
Błękitne spojrzenie z zainteresowaniem wbijało się w czerwone tęczówki strażnika.
- Masz przekrwione oczy, napar z rumianku powinien pomóc.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.17 18:47  •  Brudne cele. - Page 2 Empty Re: Brudne cele.
Invidia, która przecież do tej pory ani razu nie skorzystała z japońszczyzny, przechyliła nieznacznie głowę. Rozumiała co mówi przesłuchujący ich nieznajomy, ale udawała, że jest całkowicie inaczej. Mimo wszystko nie spróbowała kolejnej modlitwy, woląc nie ryzykować. Raczej miała za mało miejsca na skorzystanie z biokinezy, ewentualna obrona zdecydowanie by nie wypaliła. A kto wie co mogło chodzić po głowie temu osobliwie pachnącemu jegomościowi? To Desperacja, można spodziewać się wszystkiego. Zwłaszcza, że ktoś postanowi skrzywdzić kobietę, w dodatku niewidomą.
Przysunęła się bliżej krat, opierając o nią piersią i policzkiem. Jej twarz wyrażała lekki smutek zmieszany z odrobiną znudzenia, powieki opadły, zasłaniając białe ślepia. Kobieta odetchnęła głęboko i bezgłośnie, przez chwilę bardziej eksponując swoje jedyne posiadane w tym momencie atuty. Jak miała udawać kogoś, kto nie ogarnia, to mogła chociaż powyglądać w miarę ładnie. Ze sporym trudem opanowała chęć zachichotania gdy Olek znowu się odezwał. I jaki niby mieli pożytek z tego, że ich złapali? Jeden nie pamięta, drugi nie gada, a ostatecznie i tak nie mieliby nic ciekawego do przekazania. Już tym bardziej ona, w końcu nawet nie weszła do środka, więc nie mogłaby odpowiedzieć na te pytanie, które właśnie zostało postawione. Ona w szpitalu nic nie "odjebała", co najwyżej przed nim, potykając się o kolegę rzuconego jak kłoda w miejscu, gdzie znajdować się nie powinien. I tyle było z jej występu artystycznego. Mimo wszystko, zachowała tam neutralność.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.17 19:21  •  Brudne cele. - Page 2 Empty Re: Brudne cele.
Łowca sprawiał wrażenie jakby i tak był bardziej zainteresowany trzymanym w dłoni papierosem niż obecną tu dwójką. Sam fakt zrzucenia całej roboty na przesłuchiwanych połączony z telefonem, który miał wszystko nagrać dodatkowo to podkreślał. W pewnym momencie nawet jego ślepia uciekły nieco w bok i poskakały chwilę od jednego niewidzialnego punktu do drugiego, jakby wyliczał którą opcję ma wybrać. Dopiero głos Oleandra spowodował, że ten ponownie wrócił do niego spojrzeniem. Odchrząknął z widocznym, choć może niekoniecznie szczerym zakłopotaniem i rozłożył bezradnie ręce.
- Jak widzisz nie mam tu luksusów w postaci naparów z czegokolwiek. Chociaż ty mi pachniesz jakimiś kwiatkami. Może jakby cię wrzucić do wrzątku to coś by się z tego urodziło. - powiedział dziwnie spokojnie, ale w ślepiach błysnęła mu dzika iskierka, która jednak zgasła równie szybko co się pojawiła - Możecie sobie nie pamiętać, możecie się nie odzywać, możecie nawet próbować wypełzać przez te kraty... chociaż przypominam panience, że panienka kotem nie jest i zasada, że jak cycki przejdą to przejdzie też reszta ciała nic tu nie zdziała...
Przyjdź na przesłuchanie - mówili, będzie fajnie - mówili. Póki co Lazarus czuł się jakby przyszło mu się opiekować dwójką nieco upośledzonych dzieci. Nie miał jednak ani kredek ani kasków dla nich, więc też nie bardzo wiedział co ma z nimi robić.
- To nie ma sensu - westchnął sam do siebie - Nawet wam się nie dziwię, że nie chcecie gadać. Gdyby na mnie miała spaść cała odpowiedzialność za to co odwalili inni też bym mordy nie otworzył. Ej, chcecie w coś zagrać? No wiecie, zanim Psiarnia wystawi was na publiczny lincz za zaatakowanie pacjentów szpitala to i tak będę tu z wami musiał siedzieć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.17 22:48  •  Brudne cele. - Page 2 Empty Re: Brudne cele.
Nadal uśmiechał się spokojnie, jakby nie wyczuł nagłej dzikości w wypowiedzi Lazarusa.
- Napary z oleandrów działają uspokajająco, ale w zbyt dużej ilości potrafią zabić - w przeciwieństwie do łowczego, w spojrzeniu Olka ta iskierka utrzymała się znacznie dłużej. - Aczkolwiek nie wydaje mi się, żeby wrzucenie mnie do wrzątku miałoby na coś pomóc.
Powoli zaczął się nudzić, zdecydowanie siedzenie w więzieniu nie należało do najprzyjemniejszych. Zaczął omiatać wzrokiem korytarz za strażnikiem, szukając reszty osób i ogólnie w końcu konkretnie zorientować się w położeniu i sytuacji. Zacisnął zdrową dłoń na pręcie, badając szerokość przerw w kracie. Chyba był wystarczająco szczupły, żeby w razie jakiegokolwiek przypadku przecisnąć rękę przez jedną z nich.
Tak, to rzeczywiście nie miało sensu. Powinien już dawno temu wylegiwać się w gabinecie uzdrowiciela i być ostoją dla wiernych. Poza tym trzeba było podlać rośliny. Oby surfinie nie padły do czasu jego powrotu, potrzebują obfitego podlewania. Ciekawe, czy Anais się nimi zajmuje.
- Zagrać? - przechylił głowę jak zainteresowany pies. - W co? Przyniosłeś gry planszowe?
Słowa o atakowaniu szpitala jakby odbijały się od niego albo od razu po usłyszeniu wypadały drugim uchem.


Ostatnio zmieniony przez Oleander dnia 02.08.17 5:26, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.06.17 2:03  •  Brudne cele. - Page 2 Empty Re: Brudne cele.
Prychnęła. Fakt, prędzej jej było do królika niż kota, chociaż nigdy nie wiadomo. Najwięcej na pewno miała z jakiegoś ptaka, choć nawet nie znała gatunku. Pewnie jakiś z ojczystych okolic, a tam było ich takie mnóstwo, że mogła tylko odrzucać te bardziej kolorowe, które zdecydowanie nie pasowały. Przez chwilę zastanawiała się czy mu czegoś nie odpowiedzieć, aż w końcu rozchyliła powieki, ślepo zerkając w jego kierunku. Na jej twarz wpełzł tajemniczy, zadziorny uśmieszek. Nie mogła się powstrzymać.
- Może chcesz macnąć, skoro więcej mnie nie przejdzie na drugą stronę? - zamruczała kusząco. I wuj strzelił przykrywkę japońskiej niemowy. Ale to i tak było dla niej typowe, zwykle sprawy załatwiała w ten sposób, a akurat aniołem nie śmierdział, więc nie musiała nazywać go wrogiem.
- Taa... W łapki zagrajcie. Bo w "prawda czy wyzwanie" trochę ciężko przez ograniczoną przestrzeń życiową - mruknęła, siadając plecami do krat i opierając się o nie. Zaczęła się bawić włosami, nieliczne luźne kosmyki zaplatając w drobne warkoczyki. - Zanim nas wystawi, to zawołaj Wilczura. O ile jeszcze żyje - parsknęła, znów zamykając oczy i opierając głowę o zimny metal za sobą. Nie widziała go ze dwa lata. Jeśli żył, to dostanie opiernicz stulecia. A jak nie żył, to dostanie opiernicz stulecia nad miejscem pochówku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.06.17 14:38  •  Brudne cele. - Page 2 Empty Re: Brudne cele.
Spojrzał na Oleandra jak na szczeniaczka, który próbuje podgryzać człowiekowi rękę myśląc, że właśnie przegryza mu tętniczki. Zbyt duże stężenie słodyczy, niemal rozczulające.
- Awww, ty mi grozisz...
Nie da się ukryć, że trochę inaczej wyobrażał sobie więźniów, w dodatku oskarżonych o zaatakowanie chyba najniewinniejszej placówki w całej tej cholernej Desperacji. Bo kto inny mógłby wbić niezapowiedzianie do szpitala i bez skrupułów zaszlachtować pomagające tam anioły i samych pacjentów? Raczej jakieś zmutowane potwory, a nie oni. Niby pozory mylą, a on powinien doskonale o tym wiedzieć, ale jakoś nie mógł się przestawić. Choć wiadomo - był ostrożny.
- Daj spokój, nie będę cię macał - westchnął tylko w odpowiedzi na słowa elficzki - Najpierw mnie zaproś na randkę, obiecaj mi artefakty zaręczynowe czy coś, a nie od razu chcesz mnie tu wykorzystać.
Coś mu też podpowiadało, że niekoniecznie mądrym pomysłem byłoby dotykanie któregokolwiek z wymordowanych. Zaraz by się okazali trujący, jadowici czy roznoszący jakieś podejrzane choróbska. Pchły już pomijał, tych pewnie i tak było tu cholernie dużo - w końcu to buda psiarni.
Misja była skazana na niepowodzenie, ale przynajmniej wiedział już, że oboje potrafią mówić w języku nintendo, więc chociaż jedna bariera upadła. Wątpił czy pozostałe podzieliłyby jej los.
- Nie mamy kostki - odparł, przygryzając filtr od papierosa i wolnymi rękoma przejeżdżając po wszystkich kieszeniach bojówek, jakby liczył, że jednak pradawni bogowie im kostkę ześlą, albo chociaż monetę - W węże i drabiny byśmy mogli zagrać. Ale zamiast w "prawdę czy wyzwanie" możemy zagrać w "nigdy przenigdy". Da radę w trójkę. Jeżeli panienka wygra to jej znajdę tego Wilczura. Jeżeli ja wygram, zrobicie coś dla mnie. Chudzinka jak wygra też coś sobie wybierze, może wodę, może znajdziemy jakieś rozwiązanie na tą połamaną rękę... Pasuje?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.06.17 0:54  •  Brudne cele. - Page 2 Empty Re: Brudne cele.
Oleander momentami sprawiał wrażenie, jak gdyby niektóre słowa lub nawet całe wyrażenia i zdania zgrabnie go omijały, nie docierając do uszu spowiednika. Co ciekawe, większość z informacji najzwyczajniej ignorował, a tylko część rzeczywiście mu umykała wypychana spaczonym umysłem. Nie mógł jednak dać po sobie poznać, że pamięta (przynajmniej fragmenty) ataku, a krew na jego ubraniu nie jest jego własną krwią. Wygodnie udaje się świra, zwłaszcza gdy naprawdę się nim jest.
Krótką wymianę zdań między długouchą a strażnikiem skomentował tylko cichym parsknięciem. Okazał tylko trochę rzeczywistego zainteresowania, gdy wspomniano o 'nagrodach'. Poza tym, gra towarzyska jako sposób na przesłuchanie? Z ciekawości chyba nawet nie będzie kłamał.
- Mnie pasuje. Przypomnij tylko zasady, nie grałem w to od wieków.
Odrętwienie powoli ustępowało i mówił coraz bardziej wyraźnie, jednakże (pomijając złamania) ciągle czuł się jak wyciągnięta psu z gardła szmata. Dlatego woda czy jakieś medykamenty na pewno się przydadzą. Z drugiej strony mógłby skorzystać z błogosławieństwa roślinnych genów, ale czy na pewno był na to odpowiedni moment? Strażnik mógłby pomyśleć, że właśnie ładuje sobie manę na jakieś poważne magiczne zaklęcia wspomagane francuskimi sutrami.
Zrób to.
Na pewno?
Nad czym ty się jeszcze zastanawiasz?
Było ciemno, a on sam był owinięty szmatami po szyję.
Nikt nic nie zauważy.
Wahał się jeszcze chwilę, ukradkiem oceniając czujność Łowcy.
Jeśli nie teraz, to kiedy?
Racja. Oparł głowę o ścianę, jakby zrobiło mu się nagle słabiej. Wtem poczuł znajome ciepło leniwie rozchodzące się po ciele, ciemne żyły wylazły na zielonkawej skórze. Wtulił twarz bardziej w szal i nawet zarzucił na łeb kaptur, starając się zakryć podejrzaną siatkę żyłek na szyi i twarzy. Oczy miał przymkniete, lecz cały czas czujne. Z każdą chwilą jego ciało nabierało coraz więcej sił, ukryte pod ubraniem siniaki znikały. Nim Łowca skończył tłumaczyć zasady gry, on poczuł się wręcz znakomicie. Nadal jednak udawał pobitego, zmaltretowanego chłopca, podczas gdy skóra z powrotem nabierała zdrowego kolorytu.

użycie mocy: regeneracja (ogólne osłabienie i ból) - 1/1
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Brudne cele. - Page 2 Empty Re: Brudne cele.
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach