Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Go down

<3:
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

<3:


Ostatnio zmieniony przez Ursegor dnia 17.11.17 19:14, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Klamka w drzwiach się poruszyła, wraz z otworzeniem się drzwi do łazienki całe ciepło nagromadzone przez gorącą wodę spod prysznica buchnęło wprost do sypialni gwardzisty. Cicho chichocząc wyłoniła się postać kobiety owiniętej szczelnie w biały ręcznik na ciele. Na głowie miała drugi, nieco mniejszy. Dłońmi wcierała materiał w mokre włosy starając się je ładnie osuszyć. Rozejrzała się po pokoju i spojrzeniem odnalazła wszystkie swoje ciuszki. Westchnęła lekko zrezygnowana, wolałaby się ubrać w coś świeżego ale no nie miała. Z podłogi pozbierała wszystko i usiadła na wielkim łóżku zerkając w stronę łazienki z której przyszła. - No pospiesz się leniuchu, dzień się jeszcze nie skończył a nam trochę jeszcze ta przeprowadzka zajmie. - popędzała go zakładając szybko majteczki póki jeszcze blondyn się nie pojawił w pokoju. Potem wsunęła spódniczkę i stając plecami do drzwi zdjęła ręcznik. Złapała za stanik który też sprawnie i szybko założyła. Po czym włożyła na siebie swoją białą koszulę na guziki powoli je zapinając jeden po drugim. - Swoją drogą.. napiłabym się teraz tej herbaty.. więc jakbyś mógł coś zorganizować to byłoby miło Faust. - dodała po chwili z uroczym uśmieszkiem malującym się na ustach. - I serio mówiłam, zagęszczaj ruchy bo muszę jeszcze dzisiaj się w Laboratorium pojawić.. - ponaglała blondyna. Może on miał wolne ale ona musiała iść w końcu do pracy i ogarnąć parę spraw.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

- Oj no już, no już, jeeejku. - Wydobył się z czeluści łazienki chwilkę za nią, z innym ręcznikiem, i już przetartymi (choć wciąż wilgotnymi) włosami. - Nie spieszyłaś się aż tak jeszcze kilka chwil temu. - Zauważył czepliwie, wspominając upojne momenty sprzed ledwie kilku minut. No ale no, ciuchy, ciuchy. Fakt, trzeba coś ze sobą zrobić. Wolałby naprawdę poleżeć teraz w łóżku i wylegiwać się z Sai, ale no. Ona ma pracę, on też... Ale nie w tej chwili. Tia, pora wrócić do nudy i zastanawiania się nad swoją egzystencją! Świetnie! Znakomicie!
Yey.
Przynajmniej miał tu swoje ciuchy w przeciwieństwie do jego partnerki, która musiała włożyć te same ciuchy w jakich tu dotarła, co niestety nie było najlepszą opcją. Ech.
- Chcesz bym użyczył ci coś ze swoich ciuchów? Wiem, męskie i większe, ale może coś ci się przyda. - Spytał, gdy sam przekopywał się przez swoje ciuchy, przy okazji też zbierając co jeszcze nie zebrał do torby podróżnej w jaką miał zabrać co jego do niej. Znalazł coś jako tako na ten moment, wystarczy mu na resztę dnia, nie musi wyglądać jakoś specjalnie.
Miał już osobę, dla której chciał zachować w tej chwili swoje najlepsze oblicze. Ta myśl spowodowała, że powiódł z lekka nieprzytomnie wzrokiem ku Sai. Jej ciało wciąż wyglądało tak niesamowicie, upojnie i nęcąco...
Potrząsnął głową, wybudzając się z tego zauroczenia, w jakie zapewne jeszcze nie raz, nie dwa wpadnie widząc ją. Heh.
- Jeśli dobrze pamiętam, Jack robił nam herbatę, ostrzegałem że wystygnie... Ale mówiłaś że to nie problem. - Przeszedł do drzwi wychodzące z sypialni i uchylił je, wyglądając do kuchni. Faktycznie mieli herbatę. Zamachał w stronę swojego robota będąc na wpół ubrany, wołając go przy tym.
- Jack! Jack! Możesz nam przynieść tą herbatę?
- Ale jest już zimna.
- Daj spokój, taka też będzie ok.
Po tej krótkiej wymianie zdań wycofał się do wnętrza pomieszczenia, dalej odziewając się w bardziej "sportowe", tudzież bardziej "luźne" ciuchy, bo akurat nie chciało mu się grzebać w torbie za koszulami.
- No przecież się spieszę, serio! - Stwierdził z wyrzutem, będąc na wpół ubrany w każdy element swoich ciuchów. A tu koszula założona do połowy, a to ma jedną skarpetkę zamiast obu, a to spodnie naciąga. No i opaska, gdzieś się kręciła w jego dłoniach. Niebezpieczna opaska, jeszcze ją założy! MAKABRA! Robocik w między czasie wszedł do sypialni, wysuwając prawą rękę z herbatą ku Sai, a lewą ku Faustowi w rozsypce.
Oczywiście, nie miał chwilowo jak jej przyjąć, będąc w rozsypce, duh.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Spojrzała na niego gdy zaczął marudzić. Uniosła jedną brew na jego komentarz. - Oh.. to prawda, ale to było chwilę temu a teraz jest teraz.. więc sam rozumiesz, nie? - zwyczajna odpowiedź. Taka najzwyczajniejsza, jakby rozmawiała z kolegą. W sumie daleko od prawdy to stwierdzenie nie leżało. Dobry materiał na kolegę, bo przystojny, wysportowany i do tego miejscami zuchwały. Założyła nogę na nogę i dłonie oparła na pościeli wpatrując się w niego z uśmiechem. Widziała jak się krzątał po pomieszczeniu, ba nawet dostrzegła jak się na nią zapatrzył. Prychnęła w lekkim rozbawieniu, był nawet uroczy jak się jej tak słuchał. - Ale przecież ja nie mówiłam że ma być ciepła czy świeżo zrobiona.. czyżby krew ci jeszcze nie wróciła z jednej główki do tej drugiej? - wymruczała ewidentnie sobie z niego żartując. Bo kto jej zabroni? Siedziała sobie grzecznie i czekała na swoją filiżankę. - Dziękuję Jack.. - powiedziała z zadowoleniem zbliżając przedmiot do ust. Zrobiła mały łyczek mrużąc nieco swoje ametystowe oczka. Zimna herbata była naprawdę dobra, przyjemnie gasiła pragnienie. Kiedy dopiła zawartość swojej filiżanki łyczek po łyczku, odstawiła ją na szafkę nocną. Uniosła stópkę na krawędź łóżka i zaczęła powoli zakładać jedną pończochę. Nie spieszyła się, robiła to bardzo dokładnie i powoli. Przy okazji podwijając nieco spódniczkę przy tym. Po czym zmieniła nóżkę i zrobiła to samo z drugą pończochą. Zsunęła się z łóżka i obciągnęła materiał czarnej spódniczki w dół. Powoli zaczęła też zapinać guziczki białej bluzeczki. - Nie trzeba.. nie miałam tego stroju zbyt długo na sobie zanim mi go zdjąłeś. Wystarczy mi żeby się w nim dostać do mieszkania. Potem się przebiorę do pracy. - wyjaśniła i złapała za krawat. Rozwiązała go kompletnie i zarzucając skrawek na kark powoli zaczęła go wiązać na swojej szyi. Trochę to trwało, ale jej zwinne paluszki w mig się z tym uwinęły. - Nie wiem jak ty ale ja jestem gotowa.. - skomentowała z uśmiechem na ustach i spojrzała na mężczyznę by sprawdzić jak mu idzie.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Wzruszył bezwiednie i westchnął cicho, dając takie gesty jako odpowiedź na jej pierwsze słowa. Cóż miał na to odpowiedzieć? Spodziewał się jednak jakiegoś większego "polotu" czy rozwinięcia z jej strony, ale został ścięty. No i co, i tyle.
- Ale prze... A, nieważne. - Już unosił dłonie, chcąc coś wygestykulować w trakcie swojej wypowiedzi, ale wstrzymał się i machnął tylko dłońmi, opuszczając ramiona z powrotem. Gdy Jack zaczął się zbierać z herbatą do nich, Faust akurat miał czas nieco bardziej się ogarnąć. Jeszcze tylko trochę to naciągnie, to poprawi, to założy...
O, i jest całkiem dobrze. Nie wyglądał specjalnie popisowo, miał na sobie sweter, dżinsy (jednak nie takie luźne ciuchy), jakieś skarpetki no i zgarnie buty wychodząc. Nic specjalnego, ale nie potrzebował czuć się w tej chwili specjalny. Miał już swój przydział dobrego samopoczucia, i mu wystarczy w zupełności. Oczywiście, z przyzwyczajenia, miał opaskę na swoim czerwonym oku.
Po przyjęciu herbaty od robota, skiną głową w geście podziękowania.
- Gotów do przeprowadzki?
- Wszystkie elementy przenoszenia zostały zgromadzone i są gotowe to transportu.
- Jesteś w stanie zabrać je sam?
- Potwierdzam.
- Przygotuj się do wyjścia więc.
O ile Sai delektowała się herbatą, Faust naprawdę zaczął czuć jak go suszyło po tych zabawach, więc w jednym pociągnięciu zdołał wypić całość swojego napoju. Tak, zdecydowanie pomogło.
Cóż zrobić, był tylko mężczyzną. Mężczyzną jakiemu podobała się jego towarzyszka, i jaki nie mógł się powstrzymać od zawieszenia na niej oka od czasu do czasu gdy się ubierała. Jak to obejść? Nijak. Tak wyszło.
- W porządku. - Krótka, zdecydowana odpowiedź. Po skończeniu swojej herbaty i zauważeniu że Sai skończyła ze swoją, zabrał oba naczynia i w międzyczasie gdy kobieta kończyła swoje ubieranie się, skoczył jeszcze umyć je. Nie lubił zostawiać po sobie brudu. Krótka chwila mycia naczyń (wolał to robić ręcznie niż wsadzić do zmywarki), otarcia rąk i był gotów do wyjścia, chwilkę po tym, jak Sai skończyła.
- Ja również. - Stwierdził, wracając po swoje spakowane do torby ciuchy.
- Jack, podążaj za nami.
- Potwierdzam.
Po szybkim włożeniu butów otworzył drzwi i trzymając je, z uśmiechem skiną głową w stronę wyjścia.
- Panie przodem.

[z/t x2 jeśli Sai nie ma nic do napisania]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach