Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: M3 :: Kita – Północ :: Koszary


Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 13.02.17 22:11  •  Strzelnica - Page 2 Empty Re: Strzelnica


"Płatek śniegu" - niejednokrotnie słyszała już słowa te skierowane w jej stronę, opisujące jej skromną, wesołą personę i wymalowane na niewidzialnej, niematerialnej kartce przylepionej do jej ślicznego, przyozdobionego białymi kosmykami czoła. Dawno pogodziła się już z kwestią - a nawet zaczęła wykorzystywać ją na własną korzyść, wyśmiewać i przeinaczać tak, aby jak najwięcej radochy z niej wycisnąć - że większość ludzi jest ślepa i na dodatek uwielbia oceniać innych z góry, już po pierwszym zerknięciu na nich swymi łapczywymi, wścibskimi oczyma: och, jakże ubóstwiała niweczyć, niszczyć i szatkować te wszystkie szczątkowe, nierzadko nieprawidłowe zalążki domysłów oraz plotek! Śmiesznie było obserwować takiego pokaranego, zszokowanego osobnika, na którego wylano ogromny kubeł pełen lodowatej 'rzeczywistości' i rozwierającej brutalnie powieki 'prawdy'. Czasami, owszem, bekowo było komplikować i rozpalać rozwlekające się po Siedzibie pogłoski, czyniąc z nich doprawdy, niemożliwie wielkie, cudowne majstersztyki plotkarskie, w które to uwierzyłby wyłącznie ktoś poważnie ułomny umysłowo - był to główny powód, dla którego nowinki te przez nią rozdmuchiwane i zlepiane stosunkowo szybko obumierały oraz przechodziły do historii. Ale przynajmniej wesoło przez chwilę było, un!

W odpowiedzi na rzuconą przez mężczyznę propozycję, Ritsu zaśmiała się głośno i mało kontrolowanie, po czym uwiesiła się praktycznie na jego najbliżej dostępnym jej ramieniu - czyli tym, za które jeszcze nie tak dawno temu chwyciła wolną dłonią o bladych, smukłych palcach naznaczonych bliznami. Wpierw, jednakże, rzuciła bezceremonialnie i bez najmniejszego wyrzutu sumienia dzierżonego wcześniej Glocka gdzieś tam na bok, coby nie zawadzał i nie rozpraszał ją podczas tej jakże interesującej interakcji z nieznajomym. Zatrzepotała swoimi gęstymi, białymi rzęsami w kierunku tajemniczego, intrygującego wojskowego, podczas gdy w czerwonych jej - krwistych, śmiało można było rzec - ślepkach iskrzyły się ogniki podekscytowania i dzikiej, nieposkromionej psotności.
- Nie miałabym nic przeciwko trójkącikowi, hehe - rzuciła mruczącym, acz skażonym chichotem głosem, po czym postukała się po zasłoniętych czarnym materiałem ustach wskazującym paluszkiem. - Chociaż tu byłby chyba najzabawniejszy pięciokącik, ech? - zapytała wtem z pokaźnym, raźnym wyszczerzem, wskazując zdecydowanym, zgrabnym kiwnięciem głową w stronę jej dwóch pięknych, wiernych broni. Nieładnie i nieuczciwie byłoby wyłączyć je z tej pasjonującej, ciekawej dyskusji i zabawy, ne! - Nazywam się Ritsu, Motylku. Miło mi poznać, hehe! - przedstawiła się wesolutkim tonem, zerkając na niego figlarnie i radośnie szkarłatnymi oczyskami z dołu, jako że dalej była na nim prawie że w pełni ciężarem - swoim własnym plus jej dwóch oręży - zawieszona niby jakaś lekkomyślna, zauroczona panna, która dorwała przypadkowo i bez uprzedzenia jakiegoś znanego miliardera na bujnym, żywym przyjęciu. To się nazywa fart, ha!

Ubiór i wygląd - Jak w profilu
Dodatkowe informacje - Brak
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.04.17 17:27  •  Strzelnica - Page 2 Empty Re: Strzelnica
Odbijał się jej śmiech echem w głowie Sergeia. Spotkał dosyć specyficzną jednostkę, która mu przypasowała do gustu. Nie był zwolennikiem rozmawiania z poważnymi osobnikami. Zawsze wiało w takich przypadkach nudą. Nie można było utrzymać pozytywnej atmosfery. Potrafił zachować powagę sytuacji, kiedy od niego wymagano. Nie zdarzała się to oczywiście zbyt często, ale to już pomijając radosny fakt. Nie umknęło jego uwadze czynność albinoski, która się uwiesiła na najbliżej dostępnym ramieniu. Jego prawym ramieniu. Całe te zajście go zaskoczyło w pewnym stopniu. Zdążył również zauważyć, jak odłożyła pistolet na bok - a raczej nim rzuciła. Obserwował ją bacznym wzrokiem, a w głębi duszy się śmiał. Nie spodziewał, że dojdzie kiedykolwiek do takiego spotkania. Wręcz można byłoby rzec, że mu się podoba tor rozmowy. Już nie wspominając o słowach, które wypowiedziała.
- Ja tym bardziej nie miałbym problemu. - Odpowiedział i zaśmiał się pod nosem. Potrafił się na tyle domyślić, że nie ma tego dosłownie na myśli. Utrzymywała się pozytywna atmosfera, a to niezmiernie cieszyło mężczyznę. Spoglądał kątem oka na nią, kiedy się przedstawiała.
- Ritsu? Widzę, że przystałaś na moją propozycję, he-he. - Wydalił z siebie parę słówek. Kilka sekund później postanowił dorzucić parę kolejnych.
- Nazywam się Sergei Smirnov, ale możesz na mnie wołać Tserber. Zresztą jak wolisz. - Sam również się przedstawił. Tego wymagała jego kultura osobista. Nie ukrywał, że cieszył się z takiej małej gadki. Dzięki temu mógł poznać kolejną mordkę do picia. Wszystko szło zgodnie z planem, ale do czasu. Przedstawiciel płci przeciwnej zaczął się czuć dziwnie, a mało tego dochodził ból. Oczywiście było to irytujące. Nie mógł się spodziewać, że tego powodem są pierwsze objawy choroby. Stwierdził w myślach, że tym się zajmie później. Nazwać można to głupotą, ale co zrobić. Zostało mu teraz dobić dealu do końca z białowłosą, więc musiał ją skłonić na odklejenie się od jego osoby.
- Trzymaj moją panienkę ostrożnie. Czasem lubi strzelić przypadkowo. - Rzucił pół żartem w jej stronę. Następnie przymierzał się do wręczenia karabinu do rąk śnieżynki. Od niego wymagała sytuacja. Obiecał za imię dać postrzelać ze swojej ukochanej broni, to dotrzyma słowa aż do końca. Oczywiście uczucie bólu nie odpuszczało, a dla niego mogła to być wskazówka. Mówiąca wprost jego osobie, że coś jest nie tak i powinien się z tym upewnić. Chociaż obecnie starał się zignorować sygnał organizmu o chorobie. Przynajmniej na chwilę obecną. Trudno stwierdzić, jak długo będzie taki lekkomyślny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.05.17 21:07  •  Strzelnica - Page 2 Empty Re: Strzelnica


Ritsu, z kolei, nie ma nic przeciwko pogawędkom przeprowadzanym z towarzystwem (nader) poważnym, ponieważ daje jej to cudowną możliwość oraz niezwykłą okazję do tego, aby przetestować ich cierpliwość i odporność wobec głupiego, niestosownego bądź śmiesznego (lub wszystkich trzech naraz, ha!) zachowania. Ubóstwia sztywniaków takich - sądzących, iż pozjadali wszelkie rozumy, przeczytali każdą możliwą książkę naukową i chwalących się, ileż to oni zer na swoim koncie nie mają - szturchać niematerialnym, ostro zakończonym kijkiem i przyglądać się temu, jak wiercą się z odrazą, krzywią ze złością i naburmuszają z oburzeniem, starając się jednocześnie utrzymywać swój temperament w chłodnych, stalowych ryzach. Naprawdę niewiele potrzeba do doprowadzenia osoby takiej na krawędź wytrzymałości psychicznej, rozpalając w niej chaotyczny gniew i burzliwą, zamalowaną furią wściekłość.
Zdarzają się, naturalnie, osoby wybijające z tej sztywnej ramy i wychylające poza granice wspomnianej grupki snobistycznych jegomości; persony, które przyjmują wybryki maniakalnej, obłąkanej białowłosej z pobłażliwym wyrazem twarzy, sporą dozą niewzruszonej soli czy zrezygnowaniem kręceniem głową; ludzie obdarzeni tak ogromną ilością opanowania oraz samokontroli, że nawet ona - przywodząca na myśl sztorm nieokiełznany i niemożliwy do uciszenia, niszczący wszystko na swej nieokreślonej drodze - czuje do nich respekt i szacunek - na tyle, na ile potrafi, oczywiście. Prawdziwi arystokraci, tak ich z chichotem i radosną iskierką w czerwonych ślepiach nazywa.

- Miło mi Cię poznać, Motylku! - powiedziała rozbawionym wielce tonem, nie zwracając się do niego żadnym przedstawionym przez niego imieniem. Po co, skoro miała dla niego swoje, które to było zdecydowanie lepsze i fajniejsze, od tamtych? Un! - I jakże miałabym nie przystać na Twoją propozycję? Dla takiej Ślicznotki wszystko, hehe! - dodała zaraz z dźwięcznym, acz odrobinkę maniakalnym śmiechem, czerpiąc ogromną dozę wesołości z tego całego spotkania. O ile natykanie się na tych, którzy krzywo na nią patrzą, rzucają w jej kierunku kwaśne obelgi i traktują ją niczym pomiot samego Szatana było wspaniałe i przynoszące dużo miodnej, szaleńczej rozrywki, o tyle obcowanie z osobnikami przychylniej do niej nastawionymi - nie wspominając nawet o "przyjaźnie" - było przyjemnym, pozytywnym doświadczeniem, które napełniało ją nieco innego typu energią. Sama nie potrafiła tego dokładnie określić oraz nazwać, lecz przy gawędzeniu z ludźmi tolerującymi jej niezrównoważoną, skrzywioną osobowość była bardziej rozluźniona, nieczująca aż tak wielkiej - ale nigdy nie zerowej - potrzeby naprzykrzania się im, jak również zwracała się do nich mianami troszkę łagodniejszymi, mniej gryzącymi i mającymi za zadanie bardziej rozśmieszyć, trącić humor, nie zaś obrazić bądź zmieszać ze śmierdzącym, lepkim błotem. Patrzcie, jak łaska dla tych, którzy sobie na to zasłużą, un! - Nie szkodzi, hehe! Mnie też zdarza się czasem przypadkowo strzelić, ne! - rzekła z tym swoim przekornym, zawadiackim uśmieszkiem, prostując się i odbierając od niego w swe pewne, wyćwiczone rączki jego śliczną broń. Dobrą, przeciągającą się w niemalże nieskończoność chwilę spędziła na dokładnym zapoznaniu się z podarowanym jej na krótki moment karabinem szturmowym, obracając go w sprawnych dłoniach i przeciągając przyodziane w cienki materiał palce po całej jego metalicznej, lśniącej powierzchni. - Jakaż Ty piękna - zamruczała wręcz, ustawiając się po tym w odpowiedniej pozie i oddając pierwszy, próbny strzał w czystą, nienaruszoną jeszcze tarczę majaczącą gdzieś tam po drugiej stronie pomieszczenia. Zaśmiała się głośno i niezbyt kontrolowanie, zajmując się następnie wystrzeleniem w obrany cel calutkiego, kompletnego magazynka. Nie była to może jej niezastąpiona, najcudowniejsza na świecie Kruszynka, lecz Ritsu i tak miała świetny ubaw faszerując odległą planszę z namalowanymi na niej okręgami gorącym ołowiem pochodzącym z obcego jej oręża.
Tehe!


Ubiór i wygląd - Jak w profilu
Dodatkowe informacje - Brak
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.06.17 0:18  •  Strzelnica - Page 2 Empty Re: Strzelnica


Nie wiedziała, ile czasu już tak stała i strzelała do oddalonej, nieźle już pokiereszowanej oraz makabrycznie podziurawionej tarczy - gdyby miast niej znajdowało się tam prawdziwe, ludzkie ciało, to byłoby ono już w tej chwili kompletnie nierozpoznawalne i pływające w litrach swojej własnej, bordowej krwi - lecz białowłosa niewiasta miała prawdziwy ubaw po pachy i nie zwracała najmniejszej, najbardziej lichej uwagi na upływające prędko, umykające między przyodzianymi w rękawiczki palcami minuty. Wtem, jednakże, coś wytrąciło ją z tego radosnego, wypełnionego wesołym chichotaniem i odgłosami oddawanych pięknie strzałów transu - to dźwięk dzwonka jej telefonu rozbrzmiał pośród tego orzeźwiającego, chaotycznego harmidru, wbijając się w uszka Ritsu i zmuszając ją do zastygnięcia w bezruchu. Wsłuchując się w doskonale znaną, chwytliwą melodię, kobieta parsknęła pod nosem i ostatecznie ściągnęła unieruchomiony przez jej własną wolę - a chwiejna ona była i trudna do ujarzmienia - palec z kuszącego, ślicznego spustu.
- Ma~, chyba niedane nam będzie dłużej porozmawiać, ne - rzuciła w kierunku swojego towarzysza, oddając mu jego broń raźnym, acz kontrolowanym rzutem. Dlaczego zwróciła się do niego tak, jakby miała zaraz uciekać z tegoż cudownego, przynoszącego ukojenie dla ducha i nerwów pomieszczenia? Ponieważ nikt nie kontaktował się z nią nigdy dla koleżeńskich spraw czy spotkań, a dzwoniono do niej i wysyłano jej esemesy tylko wtedy, gdy przydzielano jej jakąś misję lub ściągano na ważne, kluczowe zebrania. Zaśmiała się, ujrzawszy wysłany jej tekst zawierający drobne szczegóły
- nie wszystkie, lecz te najogólniejsze i mniej więcej wyjaśniające sprawę - dotyczące nowego, przyznanego jej zadania. -
[color=orange]Praca wzywa, hehe. Pa, Motylku! - pożegnała się już konkretniej po tym, jak potwierdziła swoje przypuszczenia i upewniła się co do tego, iż dostała nową misję. Wreszcie, wreszcie będzie mogła coś porobić, nioh! I nie ważnym było, czy miała czegoś pilnować, czy z czymś walczyć, czy jakieś tam rybie towarzyszyć - liczył się sam fakt przełamania tego zastoju i ruszenia do przodu, do akcji, do czegoś. Czym prędzej toteż się ogarnęła i wybyła ze strzelnicy, kierując swe żwawe, skoczne kroki do departamentu specjalnych techników, których zadaniem było wyposażenie jej we wspaniałe, boskie skrzydła umożliwiające wzbicie się w powietrze. Znowu będzie mogła polatać! Mwah!

z.t.


Ubiór i wygląd - Jak w profilu
Dodatkowe informacje - Brak
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.12.17 21:53  •  Strzelnica - Page 2 Empty Re: Strzelnica
Jak codziennie, gdy tylko miał chwilę czasu, która mogła być spożytkowana w ten sposób, zachodził do tego miejsca, by szlifować swoje umiejętności. Właśnie ta sumienność i nie pozwalające na lenistwo podejście sprawiało, że strzelał tak dobrze. Bo nie zamierzał spocząć na laurach - jako eliminator miał święty obowiązek stale podnosić swoje kwalifikacje związane z walką, jak również nie pozwolić opaść tym umiejętnościom, które były uznawane przez innych za mistrzowskie. No i co by tu dużo mówić - lubił to. Podobała mu się broń palna, zarówno pod względem użytkowym, jak i mechanicznym. Podstawowe zabiegi związane z ich mechanizmami potrafił wykonać, ale brakowało mu zdolności rusznikarskich. To jednak w razie potrzeby mogłoby się zmienić.
Wkroczył do sali sprężystym krokiem, zupełnie innym od normalnego, ostrożnego chodu Bergssona. Tutaj po pierwsze był pewien bezpieczeństwa, a po drugie treningi wypełniały go wewnętrzną energią, która była ciężka do zamaskowania. Uśmiechnął się do siebie, ustawiając cele. Ruchome i dalekie, bliskie i skaczące za osłony. Tym razem nie były to tradycyjne tarcze - te ukazywały witalne punkty i ewentualne efekty postrzału w tamto miejsce.
Dokonawszy koniecznych ustaleń, włączył stoper i dobył broni. Krótkie cele postanowił spacyfikować przy pomocy broni pomocniczej - pistoletu, natomiast odległe likwidował używając karabinu. Uspokoił oddech, po czym szybko uniósł rękę, wycelował i strzelił, raz po raz naciskając spust, skacząc pomiędzy celami. Następnie upuścił pusty pistolet na podłogę i zdjął z ramienia zwykły karabinek automatyczny, tym razem ustawiony na ogień pojedynczy. Te tarcze były dla niego wciąż zwykłą rozgrzewką, ale jednak trudniejszą niż poprzednie.
Skończywszy serię, zerknął na stoper, krytycznie przyglądając się wyświetlonemu czasowi próby. Za wolno, jak na niego. Skrzywił się i podniósł pistolet. Ten wynik obiektywnie nie był zły. Nie był nawet przeciętny. Ale w tej materii Ivo nie zamierzał sobie odpuścić ani trochę. Musiał być po prostu coraz lepszy. Przeładowując bronie, obserwował na ekranie zaznaczone efekty trafień, co poprawiło jego nastrój, bowiem każde z nich było śmiertelne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.12.17 22:15  •  Strzelnica - Page 2 Empty Re: Strzelnica
Nie potrafiła sobie wybić z głowy słów rannego. Opis był tak intrygujący a przypuszczenia o pochodzeniu delikwenta jedynie bardziej ją wciągały w tą sprawę. Została przydzielona do oddziału Hycli, była lekarzem. Ale po głowie wciąż krążył zielonowłosy typ o kocio-gadzich ślepiach. Za punkt honoru postawiła sobie pojmanie osobnika. Bo kto jej zabroni? Złapie, odda w ręce odpowiednich ludzi z S.SPEC na przesłuchanie i potem może zbada jego przypadek. Anioł, wymordowany? Nie miała obaw przed niczym na dobrą sprawę. Wiara we własne siły zakrawała o tak wysoki próg arogancji że to się aż prosiło w końcu o kłopoty. W porównaniu do swoich partnerów sparingowych Saiyuri potrafiła jednak myśleć trzeźwo podczas starcia. Umiała się wbić w auto-pilota gdy było to konieczne, ale wolała analizować przeciwnika. Robiła to nie tylko na macie, ale praktycznie wszędzie. Podobno ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a ona nie miała nic przeciwko by się przekonać o egzystencji tego 'uroczego', pełnego grzeszników miejsca. "Hmmm.. najlepszym uzupełnieniem były strzelec.. bliskim kontaktem mogę się sama zająć.." przeszło jej przez myśl gdy ruszyła w kierunku strzelnicy. To było idealne miejsce żeby wyłowić jakiegoś osobnika z tego typu umiejętnością na poziomie satysfakcjonującym białowłosą. Weszła i się rozejrzała, w oczy rzucił się jakiś młodzik co to całkiem dobrze się posługiwał rewolwerami. Trochę mu się przyglądała ale trochę dalej ciekawe przedstawienie odstawił jakiś czarnowłosy typ. Z początku nie rozpoznała, stał dość daleko i tyłem. Przechyliła głowę wpatrując się w jego wyczyny. "No proszę proszę.." uśmiechnęła się w myślach idąc w jego stronę. Stukot kozaków rozniósłby się po sali gdyby nie huki padające z broni innych osób. Niemniej jednak zbliżająca się do Ivo kobieta była dobrze słyszalna. Zatrzymała się o kilka kroków od niego tak że widziała go teraz od boku. Tak, zdecydowanie wyglądał znajomo. Zgarnęła kilka białych kosmków za ucho, obie ręce kładąc na biodrach. Miała czarną spódniczkę sięgającą do połowy uda, białą zapinaną na guziki koszulę i czarny krawat zawiązany pod szyją. Emblemat oddziału Hycli, w formie zapinki miała doczepiony do krawatu. - I kogo my tu mamy.. - powiedziała nie kryjąc rozbawienia w głosie. Pamiętała jak go łatała jakiś czas temu, miał farta że Sai praktycznie nie wychodziła z laboratorium. Wezwali ją w trybie natychmiastowym żeby zajęła się ledwo żywym biedakiem. Nie mieli co prawda okazji do rozmowy, formalnie przepisała mu leki przeciwbólowe i zaleciła sporo odpoczynku po operacji. Nawet mu ze słodkim uśmieszkiem na ustach groziła że jak oleje jej zalecenia to go znajdzie i dobije. Widocznie wziął sobie do serca jej słowa bo wyglądał całkiem dobrze. - Sprawność ruchowa wróciła do normy jak widzę.. to dobrze.. przydasz mi się kochaniutki.. - powiedziała nie stroniąc od bezczelnego uśmiechu malującego się na ustach. - O ile nie jesteś zajęty.. a z tego co widzę.. to nie masz nic lepszego do roboty.. więc może przejdźmy od razu do sedna sprawy. Potrzebuję kogoś kto umie używać broni palnej naaaa... na twoim poziomie.. - widać że nie traciła czasu. Coś chciała, więc od razu wyłożyła kawę na ławę. - Na wolności jest bardzo groźny typ.. z zeznań świadka wynika ze to może być Wymordowany albo Anioł.. choć podejrzenia są bliższe temu drugiemu.. tak czy inaczej potrzebuję jakieś wsparcie. Piszesz się czy mam szukać kogoś innego? - powiedziała ze spokojem w głosie oczekując jego reakcji. Ametystowe ślepia bezczelnie utkwiły w jego twarzy.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.12.17 23:09  •  Strzelnica - Page 2 Empty Re: Strzelnica
I kogo my tu mamy. Wiedział, że w zamierzeniu mówiącej, bo na pewno była to kobieta, zdradził ją głos i stukot obcasów o podłogę, powinien się zerwać z miejsca, jak najszybciej odwrócić i słuchać, co ma do powiedzenia. On jednak postąpił trochę inaczej, sprawy obcych sprawami obcych, a jego trening jego treningiem. Dokończył więc to, co miał do zrobienia, eliminując po kolei w szybkim tempie hologramy pojawiające się znienacka w różnych miejscach na sali, nie koniecznie w uporządkowany i schematyczny sposób, tak jakby miał do czynienia z mutantami o zdolności do kamuflażu. Skończywszy tę serię, wyłączył swój tor.
- Słucham? - zapytał spokojnym tonem, odwracając się powoli. Wiedział, że to nie jest żaden z jego przełożonych - tych rozpoznałby od razu na sam dźwięk ich głosu, no i żaden z nich nie zacząłby sprawy od "kogo my tu mamy", wiedząc raczej, że eliminatora najłatwiej znaleźć w koszarach na strzelnicy. Patrząc prosto w ametystowe oczy kobiety stojącej naprzeciw niego, ostentacyjnie zabezpieczył karabin i odwiesił na ramię. To samo zrobił z pistoletem.
naaaaaa ... twoim poziomie to miała być obelga czy pochwała?
Jej twarz była dziwnie znajoma, ale pamiętał ją jakby przez mgłę, nie potrafił skojarzyć kobiety z żadną ze znanych mu osób, a przynajmniej do czasu, aż wspomniała o jego rekonwalescencji. Nie okazał zdumienia, opanowawszy twarz, mimo że nie był przygotowany na jej widok. Budził pewne niechciane wspomnienia. To ona opatrzyła go i poskładała do kupy po spotkaniu Angel na dachu magazynu. Wiedział, że to musiało być trudne, w końcu dojście do siebie zajęło mu sporo czasu, przez co czuł do niej wdzięczność. Nie rozumiał jednak, dlaczego tu przyszła. Jest lekarzem, więc z definicji nie była jednostką bojową. Cokolwiek planowała, prawdopodobnie i tak spadnie to na barki eliminatora. Dlaczego więc znajdowała się w ogóle w równaniu?
No i wiedział, że jest hyclem. Hycle nie powinny siedzieć w mieście, prawda? Tak podejrzewał, wiedząc, że Shinra wracał do miasta tylko kiedy miał przepustkę. Dlaczego więc ona przeprowadzała na jego terenie jakiekolwiek akcje? Cóż, jeśli rozgłaszała to tak wszem i wobec, prawdopodobnie miała do tego stosowne rozkazy.
- Kontynuuj... Saiyuri, mam rację? - zachęcił ją słownie. Na razie nic nie deklarował, ale biorąc pod uwagę fakt, że czuł wobec niej małą dozę wdzięczności za sprawne opatrzenie po niefortunnej potyczce, był skłonny do niej dołączyć. - Po kolei - łapiemy czy zabijamy, jak wygląda i co potrafi?
Potrzebował konkretów przed zdecydowaniem się, no i przed obmyśleniem planu działania, jeśli kobieta już czasem czegoś nie miała w głowie. A biorąc pod uwagę fakt, iż była ona lekarzem, wolał sam przejąć dowodzenie, mimo że zwykle był temu niechętny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.17 21:15  •  Strzelnica - Page 2 Empty Re: Strzelnica
Nic dziwnego że nie dała mu do słowa nawet dojść. Była tak podekscytowana możliwością złapania kolejnego Anioła ze już miała wszystko ładnie poukładane w główce. Wszystko dopracowane na ostatni guziczek, to też jak tylko rozpoznała Ivo i wiedziała doskonale że jest Eliminatorem to postanowiła go zabrać ze sobą. Jego pokaz strzelania ładnie ją upewnił w tej decyzji. To też jak tylko otworzyła buzię, z miejsca zasypała go informacjami. Nie dała czasu na wchłonięcie się wszystkiego, on w jej mniemaniu powinien już teraz wsiadać z nią w auto i jechać ogarnąć całą tą sprawę. No ale.. Poczekała aż skończył swój trening do końca, zerkając na to jak sobie radzi z 'przeciwnikami' i jedynie skinęła głową w uznaniu. Ona nie posługiwała się bronią palną, ale w rzucaniu nożami i innymi ostrymi przedmiotami ciężko było jej dorównać. Ze śmiertelną precyzją trafiała w cel, ale o tym teraz wiedzieć nie musiał. Ba, nie lubiła odsłaniać wszystkich swoich kart na raz. Chyba że była do tego zmuszona.
Skinęła głową gdy wspomniał jej imię, aż dziw brał że zapamiętał. W końcu nie był w najlepszym stanie gdy miał okazję ją poznać. Uśmiechnęła się do niego bardzo przyjemnie. - Tak.. w sumie możesz mi mówić Sai.. mało kto używa mojego pełnego imienia. No ale mniejsza o to. - powiedziała i skrzyżowała ręce pod piersiami, przechyliła lekko głowę w bok. - Łapiemy.. o zabijaniu nie ma mowy mój drogi.. - powiedziała z zadowoleniem w głosie. Widać było że zamyśliła się na chwilę starając sobie przypomnieć wiadomość z sms'a. - Ma coś koło 190 cm wzrostu.. nieco mniej lub więcej.. zielone włosy ścięte do uszu.. hmm ahh i żółte oczy z pionową źrenicą.. jak u kota czy gada.. ofiara nie była pewna. - przekazała mu w zasadzie wszystko co wiedziała o napastniku. - Co do mocy to nic nie wiadomo, ale podobno jest kurewsko silny.. to jednak nie powinno być problemem.. może jego moce będą trochę irytujące.. ale powinniśmy sobie poradzić. Jako Eliminator masz jakieś doświadczenie w walce z Łowcami czy też Wymordowanymi.. potraktuj nasz cel jak przedstawiciela takiej grupy. - powiedziała ze spokojem. Trochę ją zastanawiało to czemu Anioł miałby brutalnie napaść człowieka. Złapała za podbródek palcami jednej dłoni, mrużąc przy tym nieco oczy. - Dość brutalnie pobił tego młodego chłopaka.. ale z zeznań dowiedzieliśmy się że nasz cel poszukiwał pomocy.. że był na coś chory.. hmmm.. może stąd ta agresja.. o ile to w ogóle Anioł. - myślała na głos, dzieląc się wszystkimi informacjami jakie miała z Ivo. "Wścieklizna u Anioła? Trzeba będzie to zbadać.." przeszło jej przez myśl jedynie. - Możemy wykorzystać monitoring w mieście, począwszy od miejsca gdzie znalazłam ofiarę. Może ktoś podpasuje pod rysopis. Zdjęcie można dać do weryfikacji na wszelki wypadek by się upewnić że to nasz cel i aresztujemy go. Jak będzie stawiał opór to się go spacyfikuje. Mamy do dyspozycji środki usypiające które stosujemy na wymordowanych powinno zadziałać choć nie ma pewności ile potrwa przyswojenie specyfiku do organizmu.. masz jakieś sugestie ewentualnie przeciwwskazania? - popatrzyła na niego. To było sporo informacji jakie mu przekazała. Ale teraz już mówiła nieco spokojniej, dając mu czas na przyswojenie wszystkiego.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.17 22:06  •  Strzelnica - Page 2 Empty Re: Strzelnica
W przeciwieństwie do Saiyuri, on nie był tak bardzo skłonny natychmiastowo ruszać na każdą akcję, o której słyszał. Nawet jeśli prezentowała mu ją całkiem ładna osóbka o ładnych... oczach i uśmiechu. Nie był pewien czy to była celowa zagrywka, czy może zwykły przypadek, nie dał się jednak zwieść jej ślicznej twarzyczce i dwóm szeregom równych ząbków. Kącik ust wygiął się do góry, pokazując dziewczynie, że zauważył jej działania, nadal jego twarz wyrażała powagę.
Skinął głową, zapamiętując zdrobnienie. Biorąc pod uwagę ich specjalizacje, przed nimi jeszcze wiele takich spotkań, należało więc wynieść z każdego jak najwięcej informacji o drugiej osobie. W tym momencie do Bergssona docierał komunikat, że białowłosa jest niezwykle gadatliwa, na dodatek gadatliwa w bardzo szybki sposób. Potok słów, wylewający się z jej ust był niemal niemożliwy do zrozumienia i gdyby nie te kilka przerw w jej monologu, nie dowiedziałby się niczego użytecznego. A tak, wiedział już z czym walczą i jakie jest właściwie zadania.
A było ono dosyć nietypowe. Właściwie nie zadanie, lecz sam jego cel - anioł, który dokonuje brutalnych pobić i nie jest w stanie zaleczyć szybko swoich ran nie brzmiał zbyt anielsko. Ivo poczuł ostrzegawcze mrowienie na kręgosłupie - anioły należały do wybitnie niebezpiecznych przeciwników, z uwagi na swoje nadnaturalne zdolności. Całe szczęście, że ten okaz był chory, bo zdrowy, pełnoprawny anioł, bez restrykcji w sprawie kaleczenia ludzi był poważnym problemem w zaludnionym M3. Rozumiał teraz, dlaczego Sai z takim impetem wpadła na strzelnicę i dlaczego oczekiwała, by natychmiast udał się z nią, by wykonać zadanie.
Jej pomysł na przeprowadzenie operacji też nie był całkowicie pozbawiony sensu. Należało go tylko dopasować do otoczenia, w którym znajdą Obiekt, ale ten etap mogą dopracować dopiero po zlokalizowaniu go. Nie powinno nastręczać to wielu problemów, zważywszy na bardzo charakterystyczny wygląd poszukiwanego. Opis, przedstawiony mu przez Saiyuri był wystarczający by mógł pomóc jej w odnalezieniu go na tych nagraniach.
- Nie mam. - odparł wprost - Póki co, twój plan wydaje się być rozsądny. Ewentualne uwagi przedstawię ci, kiedy dowiemy się, gdzie twój Anioł przebywa.
Trochę bawiła go jej ekscytacja, tak wyraźnie wymalowana na twarzy. Trochę jak u dziecka, które nie może doczekać się, by odpakować świąteczny prezent. Nie znał zamiłowania Sai do badań, lecz w tej chwili zaczął to trochę podejrzewać. Nie zaprzątał sobie jednak tym głowy za bardzo. Nie miał teraz na to czasu, obowiązek wzywał. Zebrał więc wszystkie swoje rzeczy, czyli karabin i pistolet, po czym skierował się w stronę wyjścia.
- Chodźmy więc, skoro nie ma czasu do stracenia.

zt x2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.03.18 16:22  •  Strzelnica - Page 2 Empty Re: Strzelnica
 Powinien oszczędzać się po przebytej rehabilitacji, ale jak wiadomo, nie był osobą, której odpowiadało porzucenie pracy i obowiązków. Myśl o ponad miesięcznej obsuwie wpędzała go w trwogę — ile papierkowej roboty na niego czekało? Ile niedokończonych spraw, zebrań i planowanych akcji? Nie zdołał przygotować się na konsekwencje tak długiego zwolnienia i chociaż wciąż powinien odpoczywać w szpitalu, wyszedł, gdy tylko jego wyniki pozwoliły na wypis.
 Powrót do rzeczywistości napełnił go nadzieją i motywacją, tak silną, że mimo tendencji do szybszego opadania z sił, postanowił wznowić trening z obsługi broni palnej, który zapoczątkował jakiś czas temu pod okiem Ivo. Skoro efektywność eliminatora będzie przez jakiś czas kuleć, powinien skupić się na czymś, co wymaga trochę mniej wysiłku — tak właśnie postrzegał strzelectwo.
 Tego dnia zjawił się na strzelnicy przynależącej bezpośrednio do SPEC, postanawiając poświęcić najbliższą godzinę na ćwiczenie celności. Nadal dysponował dużą ilością wolnego czasu z uwagi na nieprzystępnych współpracowników; kiedy usłyszeli, że zamierza z powrotem wdrożyć się w czynną służbę, pokręcili głowami i zabronili mu podejmować się zadań wykraczających poza możliwości jego zdrowia, przynajmniej dopóki nie minie jeszcze kilka tygodni. Niestety nie miał za wiele do gadania w tej kwestii.  
 Podszedł do panelu, wybrał właściwe opcje i zaopatrzył się na początek w prosty pistolet.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.03.18 17:46  •  Strzelnica - Page 2 Empty Re: Strzelnica
Kiedy od czterech godzin schylasz się nad porozrzucanymi po blacie kawałkami metalu, a plecy powoli zaczynają krzyczeć o litość jest to najwyższy czas, by wreszcie zrobić sobie przerwę. Zazwyczaj w pracy ruszała się nieco więcej, jednak ten przypadek był specyficzny. Złożenie z powrotem w całość androida medycznego, którego ktoś nieopatrznie uderzył z całej siły drzwiami, do łatwych nie należało. Robocik był jednym ze starszych modeli, jednak choć miał już swoje lata, nadal był zdatny do użytku. Miał tego pecha, że przekoziołkował przez pół korytarza, po drodze tracąc stopniowo po kilka elementów. Ktoś litościwie pozbierał szczątki i zatargał do warsztatu Coral, aby pobawiła się nieco tymi osobliwymi puzzlami. Ten model był zaś o tyle osobliwy, że jego składanie trudno było przerwać w trakcie, żeby niczego nie pomylić. Stąd praktycznie nie ruszała się od stołu, co jakiś czas tylko zmieniając pozycję siedzenia; w pewnym momencie tak bardzo nie mogła znaleźć już żadnego wygodnego ułożenia, że bez oporów wpakowała się na stół.  Przyszedł jednak taki moment, że już nijak się nie dało - jeszcze kilka minut i musiano by ją odwozić do kręgarza zwiniętą w precel. Na szczęście osiągnęła taki moment w składaniu robota do kupy, że mogła bez obaw zostawić go na jakiś czas i nie powinien się rozlecieć. W ramach przerwy zdecydowała się na luźny spacer - w końcu siedzenia w bezruchu miała już zdecydowanie za wiele.
Nie narzucała sobie żadnego konkretnego kierunku. Nogi same zaprowadziły ją przez te części koszar, których do tej pory nie była zbyt częstym gościem. Przechadzała się niespiesznie korytarzem pomiędzy poszczególnymi pomieszczeniami, nim w końcu w jednym z nich nie mignęła jej znajoma sylwetka. Wychwyciwszy postać kątem oka, natychmiast zgrabnie obróciła się w miejscu, szturmując drzwi strzelnicy.
- Czołem~ - przywitała się śpiewnie. Rzuciłaby może nawet ikoniczne "co robisz?", jednak to byłoby już chyba zbyt głupie.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Strzelnica - Page 2 Empty Re: Strzelnica
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: M3 :: Kita – Północ :: Koszary

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach