Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 05.05.15 0:12  •  Główna brama Empty Główna brama
GŁÓWNA BRAMA
Główna brama RiNebO7
Jedyne przejście łączące spokojny świat ludzi z niebezpieczeństwami czającymi się w post-apokaliptycznym świecie. Wielkie stalowe wrota zamykane za pomocą hydraulicznych silników, automatyczne gniazda karabinów maszynowych sprzężone z celownikami optycznymi i garnizon uzbrojonych po zęby żołnierzy chronią mieszkańców miasta. Rzadko zdarza się, by ktokolwiek nie należący do S.SPEC dotarł spokojnie pod punkt kontrolny i prawie nigdy nie miała miejsca sytuacja, w której taka osoba została wpuszczona. Selekcja jest tu bardzo rygorystyczna, a oblanie testu wiąże się z natychmiastową śmiercią.


A więc nadszedł ten dzień. Taihen była wyraźnie zdenerwowana, gdy jej mały orszak prowadził ją pod wejście do Miasta. Wykręcała ręce, często poprawiała włosy i zerkała za siebie. Ile to już lat minęło odkąd ostatni raz tu była? Zbyt wiele. Może teraz ponownie zobaczy swój dom, przypomni sobie rodziców. Może. Najpewniej nie.
Czekała ją tu o wiele pilniejsza sprawa do rozwiązania. Spojrzała na swój strój. Specjalnie na tę okazję wybrała białą, najmniej znoszoną sukienkę oraz brązową pelerynę. Czarne trzewiki tkwiły na butach ku jej niepocieszeniu. Włosy upięła w wysokiego koka, który odsłaniał czoło i szyję, podobno tak właśnie robiły wszystkie kobiety interesów, by pokazać, że nie są jedynie głupimi trzpiotkami. Że rozmówca powinien liczyć się z ich inteligencją, a nie tylko wyglądem.
W czasie gdy ona się stresowała, czekając aż ktoś do niej podejdzie i zacznie zadawać niewygodne pytania, orszak stał niemal na baczność. Pięć kobiet uzbrojonych w broń białą rozglądało się na wszystkie strony, gotowe by zaatakować w obronie swojej pani. Była im za to niesłychanie wdzięczna, choć już wcześniej wydała rozkazy, by powstrzymały się od ofensywnej postawy. Szły przecież w gości, a nie na wojnę.
W końcu jakiś żołnierz postanowił się zainteresować małą pielgrzymką pod wrotami miasta. Uchylił okienko w bocznych drzwiczkach, ukazując tym samym swoje oczy. Brakowało tylko typowej prośby o hasło, to jednak nie miało miejsca. Taihen zbliżyła się do drzwiczek i sama zmrużyła zielone ślepia.
- Zostałam zaproszona przez dyktatora Cronusa. Uprzejmie proszę o otworzenie mi drzwi. - O dziwo, nie brzmiało to jak groźba, ale ton jej zdradzał także, że nie przyjmie do wiadomości żadnej odmowy. Strażnik musiał mieć to na uwadze, bo zamiast od razu ją wyśmiać, najwyraźniej poszedł zatelefonować, czy co to oni robią w swoich służbówkach.
Skoro przybył gość do dyktatora, to owego dyktatora trzeba o nim powiadomić. Szczególnie, że był oczekiwany.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.05.15 1:34  •  Główna brama Empty Re: Główna brama
Minęło pięć minut. Dziesięć. Piętnaście. Ze strony Miasta nie było żadnej reakcji. Cały orszak zmuszony był stać przed bramą. Jakby ktoś testował ich cierpliwość. Po pewnym czasie ziemia zadrżała lekko. Dwie duże lampy nad bramą rozbłysły czerwonym światłem. Przeraźliwy zgrzyt ogłosił otwieranie bramy. Można było słychać głuchy stuk kolejnych sztab metalu wysuwających się ze swoich blokad. Było to niepokojące, ale jednocześnie imponujące widowisko. W końcu wielkie, metalowe wrota, grube na co najmniej metr, otworzyły się na oścież. Ze środka wyszło czterech żołnierzy w czerwonych pancerzach. Mieli przy sobie broń, ale nie celowali do przybyszów. Przez krótką chwilę obserwowali Taihen i jej ludzi.

- Witamy w M-3, pani prorok. Lord Asellus czeka na panią. Proszę za mną. - odezwał się jeden z nich, prawdopodobnie dowódca. Ruszył razem z jednym żołnierzem do środka, podczas gdy dwaj pozostali zamykali pochód, rozglądając się czujnie. Gdy grupa przeszła przez bramę ta zamknęła się za nimi z tym samym ponurym pokazem światła i dźwięku.

Przywitały ich strażnice, umocnione stanowiska ogniowe i drut kolczasty oraz duża grupa żołnierzy na służbie. Wszyscy wpatrywali się w gości. Najwyraźniej nie wiedzieli czego się po nich spodziewać. Taihen wychwyciła jednego czy dwóch żołnierzy którzy kurczowo trzymali broń w gotowości. Dla odmiany żołnierze w pancerzach byli istną oazą spokoju. Grupa została skierowana do baraku po lewej stronie zabudowań. Tam czekała na nich już grupa lekarzy w szczelnych strojach przeciwchemicznych i w kaskach przez które ciężko było dojrzeć twarze. Kazano się wszystkim rozebrać i wejść do komór dekontaminacji. Badania trwały może godzinę, może więcej. Pobieranie krwi, prześwietlanie, badania które ciężko było sprecyzować bo miały badać i dlaczego. Po pewnym czasie oddano im ubrania które pachniały teraz chemią i przepuszczono przez bramki, jedynie piątka uzbrojonych kobiet zatrzymała cały proces gdy zażądała swoich broni. Po kilku minutach intensywnej rozmowy przez interkom pozwolono kobietom zatrzymać ostrza. Za bramkami każdy członek grupy Taihen otrzymał bransoletę, podobną do tych, którzy mieli zwykli obywatele. Na szyi każdego z nich założono także wąską, metalową obręcz. Nie była ciasna ale była na tyle wąska, że nie dało się jej zdjąć. Obręcz była z dziwnego metalu, po założeniu nie dało się zauważyć ani wyczuć zapięcia. To także trwało dłuższą chwilę, ale żołnierze S.SPEC nie przyjmowali jakichkolwiek, nawet najmniejszych sprzeciwów. W końcu wyprowadzono ich na ulicę łączącą kompleks ochrony bramy z resztą miasta. Tam czekała na nich kolejna grupa żołnierzy, kilka transporterów i duża, opancerzona, czarna limuzyna. Wyglądała na taką, która mogła zostać trafiona pociskiem czołgowym i wciąż odjechać bez większych problemów. Pochód Tai został skierowany do transporterów z grupką żołnierzy, zaś samą prorok skierowano do limuzyny. Gdy się do niej zbliżała, żołnierz w czerwonym pancerzu otworzył drzwi z przeciwnej strony. Wyszedł z nich mężczyzna.

- Pani prorok. Cieszę się, że możemy w końcu się spotkać osobiście. - Cronus uśmiechnął się do kobiety i obszedł tył limuzyny, po czym otworzył jej drzwi. Gdy tylko podeszła ujął jej dłoń i ucałował ją delikatnie, po czym łagodnym ruchem dłoni zaprosił do środka limuzyny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.05.15 19:12  •  Główna brama Empty Re: Główna brama
Cóż za utrapienie - pomyślała, gdyż czas mijał wyjątkowo wolno. Towarzyszki Taihen już dawno zajęły się sobą, w czasie gdy prorokini nadal obserwowała bramę, oraz szparę, w której jeszcze przed chwią tkwiły oczy żołnierza. Teraz była już zasunięta, ona zaś stała jak ta porzucona sierota, czekając aż ktoś podniesie koszyk i wprowadzi ją do środka. Już nawet miała ochotę kopnąć kawał blachy torujący jej drogę i wyruszyć do świątyni, zapominając o całej umowie. Da sobie radę bez Miasta i tego jakże źle wychowanego dyktatora.
Jak na ironię, wtedy właśnie zostały wpuszczone, czy raczej otoczone przez czerwone puszki na nogach. Kobieta nie mogła się powstrzymać i uniosła wyżej głowę, uparcie wwiercając zielone ślepia w wizjery każdego właściciela czerwonego kombinezonu. Nie miały z nimi szans, dobrze o tym wiedziała. Wejście na teren miasta tym bardziej utwierdziło ją w tym przekonaniu. Otaczający je żołnierze nie wyglądali na typowych dżentelmenów, co by nie uderzyli kobiety nawet kwiatkiem. Kolejne spojrzenie, tym razem na tych najbardziej przestraszonych. Ruda czupryna zakołysała się miarowo. Naprawdę, bali się kobiety? To żenujące. Szczególnie, że ta posłusznie ruszyła we wskazane jej miejsce, by poddać się wszelkim badaniom i godnie opuścić barak laboratoryjny. Nie przejmowała się za bardzo kłótniami swoich podopiecznych. Te kobiety potrafiły sobie poradzić, po raz kolejny to udowodniły.

Problem pojawił się gdy postanowiono ich rozdzielić. Mimo wszystko orszak przybył wraz z prorokinią, by ją chronić. Jedna z dziewcząt, na oko najmłodsza z całej grupy, zaczęła się rozpychać między żołnierzami, starając się dotrzeć do Taihen. Ciche przekleństwa wcale nie brzmiały zabawnie w połączeniu z bliznami na jej twarzy. Gdy już dopadła do swojej pani, ujęła jej rękę, nie zamierzając puścić.
Nijak to jednak przeszkadzało samej prorokini, która poczekała, aż mężczyzna wyłoni się z samochodu. Nietrudno było rozpoznać, kto podróżuje podobnym cackiem. Mimo to, jedna z brwi uniosła się lekko w geście aprobaty, podziwu, może lekkiego zaskoczenia. Szczególnie, że została powitana w tak klasyczny sposób.
- Panie dyktatorze - skinęła lekko głową na powitanie, pozwalając, by ujął jej dłoń. Jej mina nie świadczyła jednak o tym, by była zachwycona podobną poufałością. - Czy wszystkich swoich ludzi znakuje pan jak psy?
Wolną ręką dotknęła obroży i skrzywiła się nieznacznie. Nie podobało jej się to, liczyła prędzej na podskórny czip.
- Czegóż może dowiedzieć się szpieg, gdy podobna... biżuteria zdradza go już na pierwszym kroku.
Wsiadła, za nią zaś jedna z podopiecznych Taihen. O ile nie została odciągnięta, oczywiście. W takim przypadku rudowłosa jedynie skinęła dziewczynie głową, dając znać, że sama potrafi sobie poradzić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.05.15 23:22  •  Główna brama Empty Re: Główna brama
- Niestety, takie zasady. Proszę zrozumieć, że sam fakt wpuszczenia do Miasta kogokolwiek spoza jego murów jest czymś niespotykanym. O całym tym przedsięwzięciu wiedzą tylko ci, którzy byli niezbędni. A owe 'ozdoby' powinny zostać usunięte za jakiś czas, zaś po przybyciu dam pani pilot który pozwoli zdjąć pani tę zabawkę. Ale tylko pani, pani prorok. Co do reszty... Bez tych obróż część żołnierzy zapewne nie byłaby tak, hm, spokojna na wieść o przyjęciu pani i pani orszaku. Ale to wszystko tylko kwestia czasu. Bardzo mi przykro, jeśli uraziłem panią tym przyjęciem, lecz niektórych procedur nawet ja nie jestem w stanie obejść. - powiedział niezbyt głośnym tonem.

Konwój ruszył z miejsca spokojnym tempem, sam ruch był ledwie wyczuwalny - prawdopodobnie zawieszenie także było odpowiednio wzmocnione. Mężczyzna rozparł się wygodnie na siedzeniu. Niedaleko nich stał zabudowany barek na którym stały szklanki, alkohole oraz cygara. Wnętrze było obite czarną skórą oraz mahoniem. Wszystko było wykonane z najwyższej jakości materiałów. Asellus nie szczędził na wygodach. Wpatrywał się przez okno w krajobrazy które mijali.

- Proszę mi uwierzyć, że bardzo chcę aby nasza współpraca była zyskowna dla obu stron. Na razie muszę jednak zabezpieczyć się przed nieprzewidzianymi konsekwencjami, stąd te 'ozdoby'. Nie podejrzewam panią ani kogokolwiek z pani ludzi, ale Łowcy są w stanie wykorzystać wszystko i wszystkich aby tylko zburzyć porządek. Nawet teraz gdy rozmawiamy to w którejś części Miasta ktoś przez nich umiera. Potrzebuję pani pomocy aby pozbyć się tego zagrożenia raz na zawsze.

Cronus zamilkł na chwilę, ponownie wpatrując się w okno. Wyjechali już z kompleksu wojskowego przy bramie i wyjechali na szeroką, spokojną ulicę, zamkniętą dla ruchu cywilnego. Po bokach ulicy stały lampy i gdzieniegdzie rosły nieduże, wiecznie zielone krzewy.
- Jak pani minęła podróż do murów naszego Miasta? - podkreślił lekko przedostatnie słowo. Spojrzał na kobietę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.05.15 15:42  •  Główna brama Empty Re: Główna brama
Założyła nogę na nogę, dłonie splatając na podołku. Ciężko było jej zdecydować czy woli obserwować profil dyktatora czy też widok za oknem. Rodzinne strony, serce samo rwało się do szyby. W końcu spojrzała przed siebie z nieprzeniknioną miną. Łopatki ściągnęła, wyprostowała plecy.
- Rozumiem, choć nie powiedziałabym, że to najlogiczniejsze wyjaśnienie. Jakoś ciężko mi uwierzyć, że wyszkoleni żołnierze boją się kilku kobiet wyposażonych jedynie w broń białą. Panie dyktatorze, gdzie podziała się odwaga dawnych czasów? Czyżby odmawiał im pan broni palnej?
Tak jakby wiedziała coś na temat dawnych czasów. Widać było, że nadal jest młoda, choć ciężkie warunki odcisnęły piętno na jej twarzy. Może trochę za mocno zaciskała wargi gdy milczała, a może za bardzo napinała mięśnie zamiast się rozluźnić. Nie przeszkadzało to jednak w rozmowie. Przesunęła dłonią po mahoniowych wykończeniach.
- Dogadza pan sobie, z tego co widzę. - Chwila, by ukryć zaskoczenie. Szybko przechodził do interesów, nie ma co. Skinęła głową, kilka niesfornych kosmyków zabłądziło na jej twarz, przysłaniając ją. - Oczywiście. Myśli pan, że mogliby nas w tym momencie zaatakować? Może akurat szykują zasadzkę gdzieś po drodze. Czy ta limuzyna wytrzyma?
Kompleks wojskowy. To miejsce także znała aż za dobrze. Ciche westchnienie wyrwało się z jej ust. Odkaszlnęła, próbując je zatuszować. Ostatnio Cronus wspominał, że zapoznał się z jej przeszłością. Miała nadzieję, że blefował.
Naszego Miasta.
Uniosła głowę, skupiając spojrzenie na punkcie między oczami dyktatora. Kolejny delikatny uśmiech, cień speszenia poszedł w niepamięć.
- Robi się coraz cieplej, każda okazja jest idealna do spaceru. Wiele pan traci, chowając się w wozach czy pod kopułą. Poza tym jednak przyjemnie, choć pańscy żołnierze nie należą do najsympatyczniejszych przy odbiorze gości. - Tak jakby uprzejmość była najważniejszą cechą wojaka, skarciła się w myślach. - Zgaduję, że oprowadzi mnie pan po tym miejscu.
Złączyła stopy i uniosła je na palce. Dłoń znów zawędrowała do obróżki, starając się ją nieco poluzować. Na darmo. Mogliby już dotrzeć, chciała zdjęć tą niechcianą biżuterię.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.05.15 17:54  •  Główna brama Empty Re: Główna brama
- Pani i pani ludzie stali się teraz jednymi z nas. Naturalnym jest, że moi podwładni mogą mieć pewne obawy. Zwykły człowiek boi się tego, co mu nieznane. Z czasem, mam nadzieję, gdy pani Kościół okaże dobrą wolę i pokaże, że jest po naszej stronie, ten strach minie. Potrzeba nam czasu. Wtedy także 'ozdoby' nie będą potrzebne. - mruknął patrząc się wciąż w okno. Wjechali w teren bardziej zabudowany, budynki stawały się coraz wyższe. Ludzie przechadzali się ulicami, kolejny zwykły dzień. Część z nich zatrzymywała się na chwilę, obserwując konwój i robiąc mu telefonami zdjęcia. Minęli dosyć mocno obleganą przez wycieczkę szkolną cukiernię. Wręcz sielanka. Ani śladu po zamieszkach które kilka dni temu zostały ostatecznie stłumione w tej części Miasta.

- Nie wyruszałbym po panią, gdybym nie był pewny bezpieczeństwa podróży. Ten samochód jest cięższy niż którykolwiek z transporterów jadących za nami. Same drzwi mają piętnastocentymetrowe płyty z kutej stali. - powiedział, w jego głosie można było dosłyszeć lekką nutkę dumy - Kuloodporne opony, wnętrze hermetycznie zamykane, lakier wykonany z ognioodpornych materiałów. Nawet, gdyby Łowcy mieli czołg i nim po nas przejechali, to nic by się nam nie stało. Pije pani? - nonszalancko nalał sobie whisky do oszronionej szklanki. Wyjął dwa naczynia i butlę z barku gdy mówił o limuzynie.

- Oczywiście, gdy czas pozwoli. Proszę mi wybaczyć, ale niestety nie stanie się to dzisiaj. Przede mną jeszcze bardzo dużo pracy. Oddelegowałem ludzi, którzy pomogą pani i pani ludziom w zaklimatyzowaniu się w nowym miejscu. Poinstruuję ich aby odnosili się z szacunkiem. Wygląda na to, że za kilka minut dojedziemy. - mruknął znowu ciszej jakby do siebie - Ale zapraszam panią do Budynku Władzy, tam będę mógł panią przyjąć odpowiednio. W planach jest także bal dla najważniejszych mieszkańców Miasta na który naturalnie jest pani zaproszona. Oficjalne zaproszenie powinno przyjść za parę dni.

Konwój zatrzymał się na chwilę na czerwonych światłach, wjechali już między wieżowce i blokowiska. Życie tętniło w tym miejscu. Biurowce, sklepy, salony usługowe. Nieduży posterunek policji wciśnięty między to wszystko. Skręcili w lewo, wjeżdżając w ulice pełne średniej wielkości budynków. Wyglądały prawie tak samo, ciężko było znaleźć jakikolwiek punkt orientacyjny w sieci identycznych ulic.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.05.15 0:27  •  Główna brama Empty Re: Główna brama
Najbardziej boją się ludzie zamknięci pod kloszem. Mógł to potwierdzić każdy jedynak, którego spotkała owa, ahem, przyjemność. Nie jej było jednak osądzać dyktatora z jego technik wychowywania społeczeństwa. Zamiast tego skinęła głową.
- Dam im się poznać. W swoim czasie. Niestety, proces oswajania ludzi nie należy do najszybszych, jednak takie zaufanie jest najbardziej trwałe.
Przesunęła dłonią po tapicerce, zastanawiając się czy i ona jest zaprojektowana z jakiejś odpornej na pociski skóry. Musiała jednak przyznać, że cały opis pojazdu ją zaskoczył. Mimo fascynacji technologią oraz powziętymi środkami bezpieczeństwa, nagle poczuła się wyjątkowo malutka na tym tylnym siedzeniu, zamknięta niczym w więzieniu. Nie ona zamykała drzwi pojazdu, teraz nie mogła powstrzymać się od misji czy byłaby w stanie to zrobić.
- Poproszę. - Zerknęła na napełniającą się szklankę i ujęła ją dość niepewnie w dłoń. Nie przywykła do picia szlachetnych trunków, w Desperacji ich nie było. - Wolałabym sobie jednak oszczędzić spotkania z czołgiem.
Odchrząknęła. Znów patrzyła na przesuwające się za przyciemnianą szybą budynki. Lekko poruszała nadgarstkiem, mieszając złocisty płyn w szklance. Ulice wyglądały idealnie, jakby przez te wszystkie lata nic się nie zmieniło w Mieście. To tylko ona dorosła, mimo że jakiś czas temu jeszcze biegała po okolicy, kupowała chleb. Nawet była w tej samej cukierni na wycieczce. Doskonale pamiętała jak pozwolono im własnoręcznie ulepić lizaki, które później zabrali do domu na dzień matki. Aż zakręciła się jej łezka w oku.
- Bal? Nie spodziewałam się aż takiego powitania. Zapewniam, nie jest konieczne. - Przecież nawet nie mam się w co ubrać. - Chciałam jedynie pokazać moim ludziom, że wejście do miasta nie jest niczym złym. Że nic im nie grozi, więc może warto przełożyć bankiet na kolejne spotkanie, akurat dobiorę bardziej odpowiedni strój, wszak moja szafa pozostała w Desperacji.
Zaśmiała się lekko, spoglądając na Cronusa. Jeśli noszenie obroży ją krępowało, teraz poczuła się już całkiem zamknięta w tej złotej klatce jaką dla niej przygotował. A miała zamiar wejść do miasta i po krótkim czasie je opuścić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.15 0:02  •  Główna brama Empty Re: Główna brama
- Ach nie, bal odbędzie się za jakiś czas. Odbędzie się także z okazji pani przybycia, ale mamy kilka innych powodów aby zapewnić elicie miasta nieco rozrywki. Obecne nastroje narzucają konieczność, hm, odnowienia stosunków z najważniejszymi osobami w Mieście. Jednak mamy obecnie bardziej naglące sprawy, bal może poczekać. - spojrzał znowu na Taihen. Dyktator otworzył usta aby coś powiedzieć, lecz w tym momencie samochód się powoli zatrzymał. Asellus wyjrzał przez okno.

- Wygląda na to, że dotarliśmy na miejsce. Mam nadzieję, że spodoba się pani budynek. Jest całkiem blisko centrum miasta. Tak jak mówiłem. - wręczył jej mały, niepozorny czarny pilot z niedużym przyciskiem - Proszę go użyć w środku gdy już odejdą zwykli żołnierze. Moi ludzie wiedzą o sprawie i nie będą robić problemów. - jeden 'czerwonych' otworzył drzwi od strony prorokini. Przez okna było widać jak ludzie Kościoła wychodzą z transporterów, S.SPEC zaś stało na straży. Nie wiadomo co bardziej obserwowali, otoczenie czy podwładnych Taihen.

W środku znajdzie pani mam nadzieję wystarczające wygody, w pani nowym gabinecie znajduje się także linia komunikacyjna którą może się pani połączyć ze mną. W razie jakichś potrzeb proszę informować moich ludzi lub, w razie czegoś naprawdę poważnego, mnie. Życzę miłego pobytu w Mieście, pani prorok. Proszę na siebie uważać. - powiedział Cronus. Nie ruszył się ze swojego miejsca, najwyraźniej nie zamierzał wysiadać z limuzyny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.15 15:40  •  Główna brama Empty Re: Główna brama
Chleb i cyrk, lud zawsze potrzebuje chleba i cyrku. Doskonale o tym wiedziała, wspominając o chęci wprowadzenia podobnej rozrywki w Kościele. Dziwny jednak był fakt, że tutaj zabawa miała być przeznaczona jedynie dla najmożniejszych. Tych najbardziej wpływowych. Mimo gorzkich przemyśleń skinęła głową. Będzie miała czas na ewentualne przygotowania do podobnej uroczystości, może nauczy się kilku zasad dobrego wychowania, o których już dawno zapomniała?
Dotarliśmy na miejsce, oznajmił przewodnik, a ona nie mogła się powstrzymać by znów wyjrzeć przez okno. Idealnie uporządkowane miasto wyglądało tak samo, każda ulica, każdy zaułek. Budynek przed którym stanęli także nie wyróżniał się na tle pozostałych. Spojrzała na bryłę z niemym zachwytem. Miała przed sobą przyszłość i szalenie wiele możliwości. A także wolność w ręku, gdy już przyjęła pilot. Szeroki uśmiech pojawił się na jej twarzy, jak gdyby dziadek Cronus sprezentował swojej wnuczce najpiękniejszego na świecie kucyka.
Wysłuchała ostatnich instrukcji, nie mogąc się doczekać aż wysiądzie i pobiegnie do swojego nowego biura sprawdzić wszystkie udogodnienia, o których jej opowiadał. Z ciekawością przyglądała się też swoim ludziom, prowadzonym trochę jak więźniowie obozu koncentracyjnego. Nie dziwiła się, wszak szli posłusznie, gęsiego, pomiędzy żołnierzami Cronusa, którzy uważnie się im przyglądali. Jak zwierzętom.
- Jestem pewna, że pan i pańscy ludzie świetnie się spisali. Proszę nie zastanawiać się gdyby chciał się pan także skontaktować ze mną, choćby dla towarzyskiej pogawędki. - Lekkie rumieńce pojawiły się na dziewczęcym licu nim nachyliła się nad skórzaną kanapą i ucałowała dyktatora w brodaty policzek. - Dziękuję za wszystko. Nie zawiodę pana.
I z tymi słowami, nim zdążył ją odsunąć lub skarcić wyskoczyła z limuzyny i rozejrzała się w poszukiwaniu kolejnego czerwonego przewodnika. Jeden z nich zbliżył się do kobiety, wskazując drogę do siedziby Kościoła. Skinęła mu głową i dumnie ruszyła przed siebie, dłonie splatając za plecami. Czas na podbój Miasta.

zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach