Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 10.04.15 22:39  •  Prywatne łaźnie Empty Prywatne łaźnie
Prywatne łaźnie, których Prorok niestety nie posiada w swoich komnatach. Zazwyczaj to tutaj spędza sporo czasu, szykując się przed spotkaniami z wiernymi. Ewentualnie przyjmuje tu niektórych, dość szczególnych gości. Pomieszczenie jest dość obszerne, o niskim sklepieniu, które tych wyższych zmusza do opuszczenia pokornie głowy. Głównym elementem jest spory basen w posadzce, w którym, dzięki gorącym źródłom, nigdy nie brakuje ciepłej wody. W okolicy także stoi wieszak z ręcznikami oraz stojak na szmatki do mycia oraz kostki mydła, o ile jakimś cudem jakąś zdobędą. Nie brak jednak wonnych olejków, w które wyposażają Kościół truciciele, doskonale znający się na ziołach rosnących w Desperacji. Niedaleko basenu znajduje się kilka poduch, zapewne ułożonych tam ze względu na gości bądź ewentualne zabiegi pielęgnacyjne, takie jak czesanie włosów czy namaszczanie ciała olejkiem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.07.16 21:34  •  Prywatne łaźnie Empty Re: Prywatne łaźnie
Wciąż miała problem, aby uwierzyć w to, że Apolyon rzeczywiście powrócił. Może nie tyle do niej, ale do Kościoła, do Ao…
I choć mogło się wydawać, że najcięższa próba już za nią, to jednak mylił się ten kto pomyślał, że wsadzenie obdrapanego włóczęgi do basenu proroka było czym łatwym.
Mara szczerze mówiąc kompletnie nie potrafiła powiedzieć co wtedy odczuwał jej towarzysz, ale ona po kilkunastominutowej walce z kocią niechęcią poczuła się zirytowana, zmęczona i najzwyczajniej w świecie obolała.
Może to właśnie dlatego z taką dokładnością i pieczołowitością obywała go wonnymi olejkami i resztką mydła, skrupulatnie pozbywając się brudu z ciała kapłana?
Siedząc na brzegu w kompletnie mokrej szacie, przeczesywała jego długie, umyte już (po zaprawdę zaciekłej walce) włosy, grzebiąc wolną ręką w koszyczku w poszukiwaniu jakichkolwiek nożyczek.
- Gdybyś nie uciekał…- Nieco mocniejsze szarpnięcie.- To byś teraz nie musiał tego wszystkiego znosić.- Zacisnęła usta w wąską kreskę, ostrożnie przycinając kudły.- Wyglądasz jak sam diabeł, wiesz? Cierp. Inaczej wszyscy będą przed tobą uciekać w kościele.
Odetchnęła głęboko.
- Smutne czasy nastały w naszej rodzinie Apolyonie…

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.16 9:49  •  Prywatne łaźnie Empty Re: Prywatne łaźnie
Nic nie mógł poradzić na jego kocią naturę. Nawet jeśli ludzka część jego umysłu bez większego trudu zniosłaby szorowanie, ba! pewnie nawet czerpałaby z tego niejaką przyjemność, tak niestety, jego wewnętrzny zwierzak po prostu darł się i wiercił na wszystkie strony z obrzydzenia. Tak więc kiedy już znaleźli się w łaźniach, każdy krok naprzód w kierunku wody kończył się dwoma wstecz. Kiedy już znalazł się w basenie, musiało to wyglądać komicznie, kiedy Apolyon próbował za wszelką cenę wyjść na brzeg, twierdząc, że przecież sam może się wyliz... to jest, umyć. Mycie włosów było najgorsze, za nic nie chciał się zanurzyć, bo miał wrażenie że się zaraz utopi. Poza tym, woda wlewała mu się do uszu! Woda w uszach! To najgorsze diabelstwo na świecie! Gorsze niż tuzin aniołów razem wziętych!
W chwili obecnej, Apolyon mimo że był znacznie czystszy, nadal wyglądał jak wyrośnięta, futrzana kupka nieszczęścia. Intensywny zapach olejków drażnił mu nozdrza. Mokry, smutny, nadal po pas w wodzie kotowaty dawał Marazm doprowadzać swoje włosy do porządku.
- Czasem są ważniejsze rzeczy od przejmowania się wyglądem - odmruknął tylko ze smętną miną obserwując swój ogon pod wodą. Nigdy nie należał do osób szczególnie przejmujących się aparycją. On mógłby nawet pójść do wiernych w takim stanie w jakim wrócił. Ale wiedział, że Mara ma rację. Ludzie przywiązywali jednak uwagę do wyglądu, więc nie mógł im się pokazać jako obraz nędzy i rozpaczy.
- Co cię trapi? - zapytał, potrząsając lekko głową, bo zdawało mu się że odrobina tej paskudnej wody nadal tkwi mu w uchu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.16 11:26  •  Prywatne łaźnie Empty Re: Prywatne łaźnie
Może i fantastyczny wygląd aktualnie znajdował się na samym końcu listy pragnień jasnowłosego, ale Echotale jak zwykle wiedziała lepiej.
Mógł zachorować. Mogła mu się wdać infekcja. Mógł umrzeć (po raz kolejny) i kto wie czy Pan przywróciłby go do życia na nowo? W swojej długiej czuprynie miał pchły, które już zdążyła wybić. W kołtunach brud Desperacji.
Przy jego osłabionej odporności kąpiel była dopiero początkiem. Zaraz po niej Mara go napoi niespecjalnie smacznymi wywarami, które zabiją wszystkie domniemane pasożyty. A potem da mu ciepłej zupy, przykryje pierzyną i ucałuje w czółko za bycie grzecznym pacjentem.

Na razie jednak musiała sprawić, żeby jej dawny przyjaciel powrócił z całym tym swoim kocim urokiem.
Dlatego zagarnęła mu wszystkie włosy do tyłu i uzbrojona w przytępione nożyczki, rozpoczęła kolejną bitwę.
- Miałam wizję Apolyonie. Wizję, która sprawia, że jestem w potwornym niebezpieczeństwie.- Szepnęła spuszczając wzrok, zupełnie jak gdyby rozdwojone końcówki wymordowanego stały się nagle szalenie ciekawe. Ucięła kolejny nierozczesywalny kołtun, milcząc przez dłuższą chwilę.- Pan przyszedł do mnie we śnie  i rzekł „córo Abrahamowa czemuś odtrąciła mnie i me przykazania? Czemuś pozwoliła ziarnu zdrady wypuścić plon w swoim sercu?”
Parę kosmyków długich włosów Apolyona poleciało na ziemię, a Echotale sprawiała wrażenie jakby nagle się postarzała o dobrych paręnaście lat
- Wszyscyśmy od niego uciekli mój miły. Ślubowaliśmy mu wierność i miłość, a cóż czyniliśmy ostatnimi miesiącami? Karmiliśmy i ratowaliśmy jego zdradzieckie anioły. Korzyliśmy się przed świecką władzą, która uważa się za kogoś większego od Niego. Zatraciliśmy wszystkie wartości w których nas wychowano w imię rozpusty i grzechu.- Pochyliła głowę czując jak łzy spływają jej po policzkach.- Pan otworzył mi oczy. I boję się, że fałszywi prorocy każą mi je wydłubać.
Ostatnie słowa powiedziała niemalże bezgłośnie, tak, że nawet wyczulony na dźwięki Apolyon mógłby mieć małe problemy z usłyszeniem jej.

Przy okazji skończyła maltretować jego głowę, zaplatając wyszorowane i odświeżone włosy w długi warkocz przewiązany czarną wstążką.
- Musisz teraz dużo odpoczywać. Zajmę się tobą nim całkowicie nie wrócisz do zdrowia.- Uśmiechnęła się łagodnie, przytulając policzek do czubka jego głowy. Lewym przedramieniem wsparła się o ramię kotowatego, pozwalając dłoni luźno opaść na jego obojczyk. Mógł teraz zobaczyć nieco wyblakły latami pracy tatuaż aoistów i brudnawy, przesiąknięty krwią bandaż na nadgarstku dziewczyny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.16 21:22  •  Prywatne łaźnie Empty Re: Prywatne łaźnie
Fakt, dzięki staraniom Marazm, Apolyon zaczynał ponownie wyglądać jak dawny on. Brud już cały zszedł - i szczerze, była to chyba najtrudniejsza i najbardziej irytująca część w doprowadzeniu kotowatego do stanu używalności. Wszystko przez tę kocią niechęć do wody. Ale nawet niezbyt smaczne napary, które miały oczyścić jego wnętrze nie były jakimś wielkim problemem. Mógł trochę pogrymasić, w końcu koty znane są z tego, że są wybredne, ale koniec końców Apolyon przełknie co trzeba. Lada dzień wrócą mu siły i będzie mógł wrócić do aktywnego służenia Ao, tak jak kazało mu serce. Będzie się musiał tylko ubierać w kilka warstw szat by ukryć sterczące żebra i nie straszyć wiernych.
Z racji tego, że Marazm zajmowała się teraz jego włosami a on nie chciał jej przeszkadzać, w momencie kiedy zwierzała się mu ze swoich trosk mógł patrzeć na nią tylko kątem oka. Dostrzegł jednak wszystkie zmiany, które odmalowały się na jej twarzy. Milczał, słuchając. Wszystko to, co mu przekazała napełniało jego serce niepokojem. Nie chciał oglądać jej takiej - umartwionej, przestraszonej, płaczącej.
Kiedy kobieta skończyła się mu zwierzać i oparła o niego, Apolyon uniósł dłoń i zacisnął ją na nadgarstku Marazm w pocieszającym geście. O bandaż na jej rękach miał zamiar zapytać później, najpierw musiał jej odpowiedzieć.
- Marazm, chcesz mi powiedzieć, że Pan do ciebie przemówił? - ta wiadomość nie była czymś, czego by się spodziewał. W końcu tylko prorok mógł mieć wizje od Ao. Marazm przecież nim nie była? Czy coś zmieniło się podczas jego nieobecności?
Kiedy oparła się o jego głowę, uniósł twarz ku górze by spojrzeć jej w oczy i sięgnął ku niej jedną ręką. Wplótł palce w jej włosy i zacisnął na jej kosmykach. W jego oczach pojawiła się determinacja, ta sama która płonęła w nim zanim uciekł ze świątyni.
- Jeśli jest prawdą to, co mówisz - nie miał powodów by jej nie wierzyć, ale niecodziennie ktoś ci mówi, że dostąpił zaszczytu, który może spotkać jedynie proroka - to wiedz, że zrobię wszystko, żebyś była bezpieczna. A potem ze wszystkich sił zabiorę się za oczyszczanie kościoła z gnuśności, próżności i pychy. Znów zapanuje tu skromność i wspólnota, a na rogu każdego tunelu będą wisieć anielskie łby.
Puścił jej włosy i ponownie delikatnie ujął jej obwiązany bandażem nadgarstek.
- Skąd ta rana?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.16 21:57  •  Prywatne łaźnie Empty Re: Prywatne łaźnie
Podświadomie wyczuła jego zawahanie. Kapłani doznawali poczucia bliskości Ao tylko w stanie wyższego otępienia mlekiem makowym. Ale ona byla wtedy trzeźwa. Jak nigdy jej myśli stały się jasne i klarowne. Przesycone tylko jednym głosem.
- Apolyonie... Ja... Ja nie jestem Prorokiem. I dlatego tak bardzo przeraża mnie myśl, że usłyszałam Pana.- Z każdą chwilą jej głos stawał się coraz bardziej płaczliwy, zupełnie jakby fakt, że wreszcie o tym komuś powiedziała sprawił jej ulgę, ale też napwał ją przerażeniem. Jeśli dotarłoby to do nieodpowiednich osób... Poczuła jak dreszcz strachu przebiega jej wzdłuż kręgosłupa.

W ciszy wysłuchała jego słów, a ogromny ciężar nagle spadł jej z serca. Nie wyda jej. Nie zdradzi. Pomoże jej.
- Taihen Shi jest mą ukochaną przyjaciółką... Nie potrafię pojąć dlaczego zbłądziła. Ale jeśli to prawda co mówią i Taihen Shi zabiła Iona..
Zacisnęła usta pragnąc się nie rozpłakać na dobre. Spojrzała smętnie na bandaż.
- Parę lat temu Ion był bardzo bliską mi osobą. Nauczał mnie i pomagał pojąć dobroć Pana. Przy nim czułam się tak bliska Ao jak nigdy wcześniej. Pewnej nocy powiedział mi, że jestem dla niego ważna. Tak ważna, że mogłabym być jego ofiarą podczas Rytuału. Wtedy naznaczył moje nadgarstki i stopy, a w rany wsmarował jad, który sprawia, że się nie goją. Ma mi to przypominać o tym, że przed obliczem Ao jesteśmy umiłowanymi dziećmi gotowymi w każdej chwili stać się ofiarą.
Otarła drugą dłonią zapłakane oczy czując się już nieco spokojniej. Tak bardzo zbłądziła. Przez tyle miesięcy zapomniała o najważniejszych naukach swojego Mistrza, rozkoszując sie dobrami doczesnymi.


Ostatnio zmieniony przez Echotale dnia 27.08.16 22:49, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.07.16 11:34  •  Prywatne łaźnie Empty Re: Prywatne łaźnie
Puścił jej rękę.
Nie wiedział co myśleć o tym wszystkim co właśnie usłyszał. Czy naprawdę Marazm była stuprocentowo pewna tego co mówiła? Nie dziwił się jej, że bała się o tym komuś powiedzieć. Za tego typu słowa na pewno wzięto by ją za heretyczkę i kłamcę.
Puścił jej nadgarstek i spochmurniał. Wbił wzrok przed siebie, choć tak naprawdę nie widział rozciągającej się przed sobą jaskini. Zanurzył się chwilę we wspomnieniach. Czasy faktycznie nastały bardzo ciężkie. Wyczuwał zmiany wiszące w powietrzu. Kościół potrzebował się zmienić. Liczył, że będzie mógł odpocząć po powrocie, ale zapowiadało się na to, że najpierw będzie musiał zakasać rękawy.
- Przepraszam, Marazm. - ocknął się nagle ze swojego krótkiego letargu. Odwrócił się do niej a potem wyszedł z wody. Objął ją, nie przejmując się, że cały ocieka wodą. I tak szata kobiety była mokra od jego wcześniejszego rzucania się przy kąpieli - Jesteśmy we wspólnocie razem tak długo a nawet nie znałem historii tych ran.
Złożył na jej czole pocałunek. Minę miał poważną.
- Być może pan zadecydował, że Taihen nie jest już godna swojej pozycji. Może widzi twój żal i oddanie i umiłował ciebie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.08.16 23:41  •  Prywatne łaźnie Empty Re: Prywatne łaźnie
Załkała cicho. Łez i tak nie będzie widać, wszystko zniknie wytłumaczone przez wilgoć w łaźniach i ich mokre ciała.
Ale tak… Nawet na nią wreszcie spadł ciężar sytuacji. I tylko w objęciach Apolyona mogła pozwolić sobie na chwilę załamania. Życie w wiecznej rozterce między spełnianiem woli Ao, a ratowaniem własnego życia przed oskarżeniem o krzywoprzysięstwo – to było zbyt wiele jak dla jej młodego umysłu. A jednak wciąż dzielnie trwała w Kościele, przerażona choćby najdrobniejszą myślą o ucieczce. I tylko teraz mogła się poczuć bezpiecznie. Przez chwilę, tak niewiele znaczącą chwilę.
Zacisnęła powieki, kurczowo zaciskając palce na wychudzonych plecach wymordowanego, zupełnie jakby bała się, że zaraz znów jej go odbiorą.
- J-Jestem tylko echem… Jestem echem potęgi i wiary Iona… Niczym więcej jak Jego słowem… - Słowa z trudem przechodziły jej przez ściśnięte bólem gardło. Tak bardzo pragnęła, aby wszystkie te lata były jedynie koszmarem. Ale z drugiej strony… Jaki świat zastałaby po wybudzeniu się?
Odetchnęła głęboko, próbując się uspokoić.
- Zwątpiliśmy Apolyonie… Pobłądziliśmy. Ale Pan dał nam szansę…- Uśmiechnęła się blado, odsuwając od siebie wymordowanego, tylko po to, aby na niego spojrzeć. Ułożyła drobną dłoń na jego policzku.- Błogosławieni, którzy wierzą, bowiem przed nimi uchylą się wrota Ao i ich czeka szczęśliwość wieczna.
Coś w niej pękło i nawet wizja pozbycia się tak bliskiej sercu osoby jak prorokini była daleka od przerażającej.
Jeśli tylko taka była wola Ao, Echo zamierzała ją wypełnić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.16 17:57  •  Prywatne łaźnie Empty Re: Prywatne łaźnie
Apolyon spoglądał na nią uważnie. Niedoświadczone oko na pewno by tego nie przyuważyło, ale on widział wyraźnie - biedną, przerażoną owcę, która boi się tego, co ją może czekać. Widział tę niepewność w jej mowie ciała, wyczytywał znacznie więcej z jej oczu niż mógłby wywnioskować z jej słów. Wewnętrzna walka, która się w niej toczyła musiała być straszna. Apolyon znał to uczucie, sam nie tak dawno doświadczył przecież konfliktu z samym sobą. Nawet jeśli przyczyny tych rozterek były inne, towarzyszyły mu podobne odczucia: strach, niepewność, zdezorientowanie.
Jego spojrzenie zyskało nieco czułości. Zamierzał ją wspierać. Musieli się wspierać nawzajem.
Milczał przez cały czas. Dopiero kiedy Marazm położyła dłoń na jego policzku, wtulił się w nią a następnie nakrył jej rękę swoją. Przesunął ją bliżej swojego nosa i wciągnął w nozdrza jej zapach. Przeważały chwilowo mydliny, ale dało się też wyczuć mocną, wyrazistą woń samej Marazm - zapach ziemi i oleandrów. Nie pomyliłby jej z żadną inną.
- Błogosławieni - potwierdził jej słowa, puszczając jej dłoń. - Nawet najbardziej zagubiona owca może odnaleźć drogę do domu, jeśli ujrzy znów światło Pana.
Czekało ich wiele pracy. Oboje musieli pozbyć się swoich wątpliwości. Żeby móc stawić czoła nadchodzącym burzom, które już widać było na horyzoncie.
Kotowaty ujął więc ponownie dłoń Marazm. Tym razem by wyprowadzić ją z łaźni. Musiał się posilić i odziać. I bardzo chciał by dotrzymała mu towarzystwa.

ztx2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach