Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 10.06.15 0:38  •  Sala spowiedna - Page 2 Empty Re: Sala spowiedna
    Kaye był innego zdania. Oddawanie swojego ciała i czczenie Ao powinno być pozbawione jakichkolwiek pobudek osobistych. Ujawnianie swej cielesności innym w określonym celu nie było przecież tym, czego chciał ich Bóg. Ludzie mieli się kochać, radować i żyć w zgodzie, a nie żerować na pierwotnych instynktach innych i doskonale je wykorzystywać. Tu była właśnie ta subtelna różnica, której najwyraźniej Prorokini nie dostrzegała, a na którą Kapłan tak bardzo zwracał uwagę. Jednak być może robił to dlatego, że był zaślepiony ideałem Iona i wszystkich, którzy przeciwko niemu knuli uważał zwyczajnie za zdrajców nie tylko Proroka, ale i samego Ao, a wobec takowych nie zamierzał przestrzegać żadnych zasad.
    I nawet jeśli wziąć tutaj pod uwagę plan Ao, to ten niekoniecznie dobrze się spisywał. Ile dzieci powiła do tej pory Taihen? Ile dzieci spłodził Rael? Kapłanami i kapłankami zazwyczaj zostawali ludzie, którzy tak naprawdę potomków mieć nie chcieli, bądź też nie mogli, przez co nie wszystko szło zgodnie z jego założeniami. Owszem, można było nakłaniać wiernych do odbudowywania gatunku ludzkiego, jednak nadal było ich zbyt mało, żeby mogli cokolwiek zdziałać. Być może po wielu latach ich populacja przerośnie tę, która obecnie zasiedla M-3, ale do tego czasu równie dobrze wszyscy mogą powybijać się sami, więc Kaye nie liczyłby raczej na żaden cud.
    Przybliżanie się do Kapłana, który akurat znajdował się w swoim amoku nie było jednym z najlepszych wyjsć, jakie mogła wybrać Taihen. Mimo wszystko zaryzykowała i tym razem los się do niej uśmiechnął, bowiem Rael skutecznie powstrzymał wewnętrzne demony, które teraz nim targały.
    - Nie wszystkim się jedna udaje. - sam również wyszeptał te słowa. On nie zamierzał przechodzić własnej, bo był pewny, że robi dobrze. Cały jego umysł serce i resztki duszy krzyczały, że Taihen Shi jest uzurpatorką, która musi sczeznąć kilka metrów pod ziemią, żeby wszystko wróciło do normy. Wtedy Ao na pewno istnienie prawdziwego Proroka wyjdzie na wierzch i Kościół będzie bezpieczny. Na razie jednak Tai wykorzystała słabość oraz zmieszanie Raela do tego, żeby się do niego zbliżyć i to o wiele bardziej, niż ten sam by chciał. Z początku pozwolił się nawet objąć i w ciszy wysłuchiwał tego, co ma mu do powiedzenia, ale po chwili odsunął się gwałtownie, zaciskając delikatnie swoje dłonie na jej ramionach.
    - Jesteś Prorokiem. Nie mogę się z Tobą tak spoufalać, Pani. - powiedział, spuszczając wzrok na podłogę. Prawda była jednak taka, że lata służenia jako kapłan i obcowania z kobietami zrobiły swoje, a samo ciało Raela nie potrzebowało zbyt dużo, żeby przygotować się do pracy, co w tej sytuacji było dośc problematyczne. Nie chciał, żeby ta dziewczynka źle go zrozumiała, a tym bardziej nie pragnął tego, żeby instynkt przejął nad nim władzę. W tym momencie Kaye położył nawet dłonie na swoich kolanach, żeby czuć się jeszcze bezpieczniej.
    - Ja również pomagam wiernym, bo tego wymaga ode mnie Ao, Pani. Nie mogę przyjąć pomocy wynikającej z wdzięczności. Zresztą nie potrzebuję w zasadzie żadnej pomocy. Jestem od dawania ludziom uśmiechu, a nie zrzucania na ich barki kolejnych problemów. - odpowiedział, przywdziewając swój standardowy, radosny i ciepły uśmiech, jak gdyby w tej sali nic nigdy nie zaszło. Zaczął odzyskiwać swój spokój ducha i umysłu, co z kolei sprawiło, że mógł się rozluźnić.
    - Powtórzę się, ale w pierwszej kolejności powinnaś dbać o siebie. Ciebie ciężej zastąpić, niż jednego wiernego. Nieważne jak brutalnie to brzmi. - dorzucił jeszcze na sam koniec.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.15 21:07  •  Sala spowiedna - Page 2 Empty Re: Sala spowiedna
Czy zrozumie? Nie. Teraz już wiedziała, że on nie chciał zrozumieć, zaś potyczki słowne przypominać będą jedynie syzyfową pracę, która nigdy się nie zakończy. Mogę starać się prześcignąć w uprzejmościach, starając zapewnić pomoc drugiej osobie, ale nigdy, przenigdy nie dojdą do konsensusu. Taki właśnie był Ion. Taki jest Rael, zakochany w dawnym proroku po uszy. Na swój sposób, oczywiście.
Nieco ją strapiła ta myśl. Wyprostowała się, nie napinając jednak mięśni. Nie okazywała wrogości, co najwyżej niepocieszenie, może nawet była nieco zawiedziona jego postawą. Zsunęła z ramion marynarkę i oddała mu ją bez słowa, po czym wstała i wróciła na fotel, obok którego nadal stał miecz, nieopodal zaś leżała szczotka do włosów. Nawet na niego nie spojrzała gdy odkładała szczotkę na miejsce, a potem zsuwała ręcznik w który była owinięta, żeby wytrzeć nadal wilgotne włosy. Musiała pozbyć się resztek wilgoci, jeśli chciała wyjść na chłodne korytarze, których nie ogrzewały gorące źródła okalające łaźnię i salę spowiedną. Jako ostatnią przysługę, odwróciła się tyłem do Kaye, żeby jeszcze bardziej go nie speszyć, wszak każde kobiece plecy wyglądały niemal tak samo.
Nie trwało to długo. Po pięciu minutach znów siedziała w fotelu owinięta w ręcznik, w dłoniach zaś trzymała rudą czuprynę, zręcznie splatając ją w gruby warkocz.
- Za chwilę mnie znajdą - mruknęła, jakby ostrzegawczo. To była ostatnia chwila na szczerą rozmowę bez podziału na kapłana i prorokinię. Tylko teraz mógł jej zagrozić bądź się szczerze ukorzyć. Nie oczekiwała jednak tego. Bardziej czekała aż rzeczywiście ktoś pojawi się w drzwiach, z tym typowym okrzykiem...
- A więc tu jesteś! - Nie zdziwiła się, gdy drzwi naprawdę się otworzyły, zaś kobieca sylwetka zagrodziła im drogę. Twarz dziewczęcia przecięta była w poprzek paskudną blizną, która nie wygoiła się nigdy do końca. Nie wyglądało to przyjemnie, tak samo jak szaleństwo tlące się w jej oczach.
W kilku susach dopadła swojej pani i dokończyła za nią warkocz. Taihen się nawet nie sprzeciwiła, splatając jedynie dłonie na podołku i zamykając oczy.
- Rozumiem, że ktoś mnie potrzebuje i nie mogę już odpoczywać, prawda? - zaczęła, ale krótkie burknięcie przerwało jej nim powiedziała coś więcej. Uśmiechnęła się ciepło do Kaye, porozumiewawczo. - Cóż, praca czeka. Dziękuję ci za rozmowę i mam nadzieję, że niebawem znów się spotkamy, może w bardziej przychylnych warunkach i bez nadopiekuńczych strażniczek.
Szaleństwo jedynie parsknęła z oburzeniem, zaś prorokini puściła oczko mężczyźnie, jakby przed chwilą nie padły żadne gorzkie słowa. I tak pewnie niebawem o nich zapomną.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.07.15 0:39  •  Sala spowiedna - Page 2 Empty Re: Sala spowiedna
    Jeśli można ocenić człowiek zaledwie po jednej, niezbyt długiej rozmowie, to Taihen właśnie to zrobiła. Nie mogę się jednak zgodzić, że Kaye jest taki, za jakiego go uważa. Raela trzeba raczej pojmować jako zagubione dziecko, które straciło swojego rodzica. Co prawda ma na karku lat więcej niż niejeden człowiek, jednak to właśnie Iona postrzegał jako swojego ojca. Nic więc dziwnego, że chce kontynuować jego dzieło bez względu na przeszkody i ofiary, jakie będzie musiał poświęcić. Nikt nie pokazał mu, że jest to droga zła. Nikt też nie uronił żadnej łzy za Ionem, więc uznał, że wszyscy wokoło po prostu zdradzili jego rodzica i on, jako jego jedyny syn, musi go pomścić. To jego powinność, której sprosta.
    Kaye bez słowa przyjął natomiast swoją marynarkę i położył ją na swoich kolanach. Wiedział, że ta rozmowa nie potoczyła się do końca tak, jak tego pragnął, ale dzięki niej dowiedział się czego musi się pozbyć. Ion - to imię nadal wywoływało w nim falę dziwnych reakcji organizmu, którym nie mógł sprostać. Idealny aktor tracił nad sobą kontrolę i ukazywał niekształtne, niedorozwinięte strzępy emocji nieprzypominające swych zwykłych odpowiedników. Następnym razem zamaskuje się całkowicie i już nie da złapać się na tak prostych sztuczkach. Teraz musiał jednak przyjąć porażkę na klatkę piersiową i wyciągnąć z niej konsekwencje. Także Taihen nawet niepotrzebnie odwracała się do niego plecami, bo wszystkie żądze go opuściły. Nie wspominając nawet o tym, że Rael właśnie ubóstwiał kobiece pośladki, czyli koniec końców, Prorokini jednak go kusiła.
    - Nie mogą się bez Pani obyć. To chyba dobrze, prawda? Lepiej mieć oddany krąg służących, niż cały hol czekających na potknięcie kłamców. - odpowiedział Taihen z delikatnym uśmiechem na ustach, chociaż mógłby się kłócić dla kogo takie rozwiązanie byłoby lepsze. Do pokoju wpadła jednak służąca, która może nie była pierwszej urody, ale nie miało to żadnego znaczenia. Towarzystwo urodziwych ludzi zgromadzonych dookoła władcy nigdy nie było dobrze odbierane. Ludzie spoglądali na to tak, jakby jedna osoba chciała się wywyższyć i pokazać reszcie, że jest całkowicie inna od reszty. Taihen może nieświadomie, ale skutecznie oddziaływała na podświadomość ludzi.
    - Wołaj mnie kiedy będę potrzebny, Pani. - rzekł jeszcze z wyraźnym dystyngowaniem w tonie i ukłonił się nisko, jednocześnie sięgając swoją ręką po dłoń Taihen, na której pozwolił sobie złożyć delikatny pocałunek. Uśmiechnął się jeszcze szeroko i po założeniu swojej marynarki zniknął w drzwiach, aby następnie udać się wzdłuż korytarza. Ta bitwa nie była ostatnią, ale kolejna przebiegnie kompletnie inaczej. Zobaczymy jak wtedy zareaguje Prorokini.

    z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.07.15 12:39  •  Sala spowiedna - Page 2 Empty Re: Sala spowiedna
Pozwoliła mu ucałować swoją rękę, jednak kątem oka zauważyła, że jej przyboczna nie była zadowolona z podobnego obrotu spraw. Nawet na moment zrezygnowała z układania włosów Taihen, by przypadkiem nie umknął jej jakiś wrogi gest ze strony kapłana. Najwyraźniej młode dziwczę nie ufało nikomu, zdradzone swojego czasu przez najbliższych, zamknięte w piwnicy przez lata i szczute niczym zwierzę, którym po części była.
- Dziękuję i wzajemnie. Wiesz, gdzie mnie szukać, jeśli ponownie będziesz potrzebował rozmowy.
Nie patrzyła już na niego, za bardzo nie lubiła pożegnań. Zamiast tego spojrzała na młodą kobietę obok siebie i wskazała jej fotel naprzeciwko, zachęcając by choć na chwilę spoczęła, dała odetchnąć swoim nogom i nerwom. Ta jednak pokręciła głową, wspominając coś o pracy, która czeka na prorokinię. Pracę, która nie może nazbyt długo czekać. Rudowłosa jednak nie wydawała się tym przejmować. Rozsiadła się wygodniej i przymknęła oczy.
- Ciekawy z niego człowiek, nieprawdaż? - Sama nie wiedziała, czy oczekiwała odpowiedzi na to pytanie. Twarz kapłana nadal tkwiła przed jej oczami, ślepia o wyjątkowo kontrastującej ze sobą barwie. Czy mogły być symbolem czegoś więcej? Czasem można było wiele wywnioskować po spojrzeniu. Mogło być bystre, przenikliwe, puste bądź smutne, tutaj jednak nie widziała nic. Absolutnie nic, niemal żadnej emocji, która mogła ją nakierować na jego tok myślenia.
- Wierni go uwielbiają - a jednak odpowiedziała.
Taihen pokiwała głową. Także o tym słyszała, o ludziach, którzy chcieli rozmawiać tylko z nim. Jednak mimo tej sympatii z ich strony, nigdy nie chodził otoczony wianuszkiem przyjaciół. Zawsze sam, przynajmniej wtedy, gdy Shi mijała go na korytarzach. Potarła palcami skronie i spojrzała na Szaleństwo, w jej wyjątkowo jasne ślepia, które tak bardzo przypominały jej pewnego młodzieńca z dziecięcych lat. Ciekawe czy nadal żyje, czy spełnił swoje marzenia, gdy tylko Mentor opuścił Miasto.
- No cóż, chyba na nas czas. Weźmiesz mój miecz? Przebiorę się i możemy brać się do pracy.
Wstała, dziewczę zrobiło to samo. Z zapałem chwyciło wiekową broń i przepuściło w drzwiach prorokinię.
Czas wrócić do swoich owieczek.

/zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach