Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 09.04.15 21:53  •  Philip - Celne oko. Empty Philip - Celne oko.
Cel: Zdobycie umiejętności celność.  
Miejsce akcji: Pustynia Mohawe, akcja cofnięta o dziewiętnaście lat.
Przyczyna: Trochę z nudów, odrobinę dla podkreślenia, że Szuja rzeczywiście świetnie strzela.
Bierze udział: Philip i pustynia, niegościnna, zła pustynia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.15 0:00  •  Philip - Celne oko. Empty Re: Philip - Celne oko.
1. Głód jako motywacja.

Gdzieś na wschód od San Bernardino i na północ od uskoku San Andreas leży zapomniana przez wszystkich sucha i niedostępna surowa Nevada i jej najokrutniejsza córka, pustynia Mojave.
Apokalipsa zrujnowała całe stany, od północy na południe, z wschodu na zachód, niszcząc podziały i przyciskając rodzaj ludzki sprawiedliwym obcasem rozpaczy i nędzy.
Tylko życie na wysokiej pustyni się nie zmieniło, Ci którzy mieli dość odwagi by rzucić wyzwanie rozgrzanym słońcem pisakom zawsze mogli liczyć na przychylność prastarych  indiańskich bóstw, które opiekowały się tą krainą.

Czasem tylko gdy wiatr się zmagał duchy dawnych władców tych ziem upominały się o należny im hołd. Szelestem burzy piaskowej przypominały o trybucie jakim było każde dziecko, które wyjdzie z łona matki gdy złe duchy szaleją.
Duchy żądały kolejnego syna pustyni, ni to człowieka ni demona, który jedną nogą od urodzenia stąpać będzie w krainie wiecznych łowów, namaszczonego olejem z drzewa Jozuego wojownika, który całe swoje życie podporządkuje poszukiwaniu godnej śmierci ku uciesze dawnych myśliwych, duchy żądały Philipa Liebgotta.

Syna niemieckiego emigranta żydowskiego pochodzenia w dwudziestym pokoleniu i niskiej euroazjatki, której oryginalne pochodzenie lata między rasowych krzyżówek skutecznie zatarły.



Piasek był gorący jak zawsze, ale stopy nie czuły tego, to matka okazywała w ten sposób swoją miłość i uwielbienie dla syna. Jego prawdziwa matka Yuma, przez obcych nazywana Mojave.
Stał sam pośród wydm, wspierając się o karabin, zbyt ciężki by nosić go w rękach, zbyt nieporęczny dla niewielkich, kościstych, dziecięcych paluszków dziesięcioletniego Philipa, tego, dla którego za prawie dwadzieścia lat oddanie ostatnie strzału z tej broni stanie się jedynym celem w jego i tak zbyt długim życiu.
Ale to kiedyś, w przyszłości, która jak na razie nie zapowiadała się kolorowo.

Rodzina Liebogottów nie miała wielkiego domu pełnego drogich drewnianych mebli ani szuflad pełnych srebrnych sztućców, właściwie poza kilkoma szmatami jaki nosili zamiast ubrań i karabinu ojca, to nie mieli nic.
Właściwie rodzina Liebgottów już nie istniała, papę zjadła puma, a mała szujka ratując własną dupę zostawił gdzieś umierającą z pragnienia przybraną matkę, na pastwę żmij, które czaiły się wśród skał.
Powietrze stało, poruszane jedynie tuż nad powierzchnią piasku przez ruchy fal ciepła, które oddawał.
Jedynym dźwiękiem jaki rozlegał się na tym nieskończonym pustkowiu było miarowe ssanie i poburkiwanie napuchniętego od głodu żołądka małej księżniczki.
No i chujek.
Trzeba znaleźć coś do żarcia.
Zacisnął maleńką dłoń na woreczku zwisającym u szyi, w środku było siedem naboi, zbyt mało żeby przeżyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.07.15 14:43  •  Philip - Celne oko. Empty Re: Philip - Celne oko.
2. Porażka jako sprawiedliwy nauczyciel


Myśliwym nie można zostać.
Nie możesz obudzić się i postanowić wziąć karabin i żyć w ten sposób. Drapieżnikiem na szczycie łańcucha pokarmowego trzeba się urodzić.
Przyjść na świat z przeświadczeniem, że żadna ofiara nie jest w stanie przed Tobą uciec, zatrzeć śladów i zgubić pogoni. Jeśli nie jesteś kojotem jesteś zającem, drżącym ze strachu.

Piasek zaczął się poruszać. Niska, wychudła, dziecięca sylwetka wyłoniła się z wykopanej nory. Noce na wysokiej pustyni są niemal arktycznie zimne i tylko kołdra z drapiącego piasku chroni przed wychłodzeniem.

Chłopiec przetarł zaspane oczy, o mętnym węglowym odcieniu. Pył sypał się z wypłowiałych od słońca, niemal białych włosów.
Powietrze stało, zatrzymując wszelkie zapach w miejscu, czyniąc go niewidzialnym.

Przez ostatnie dwa dni szukał miejsca takiego jak to.
Gdzieś pomiędzy pobliskimi skałami, które niczym wał powodziowy powstrzymywały pustynię przed pochłonięciem niewielkiej krasowej kotliny, była woda.

Kilka niewyschłych do końca błotnistych kałuż.
Plamy życia na mapie śmierci, światło przyciągające wszystko co żyje. Przynęta.

Podróż na szczyt formacji skalnej, przez zapadający się piach z pustym kołdunem nie należała do przyjemnych. Położenie się z karabinem na palącym podłożu, również.
Wygrzebał dołek, w którym wygodnie można było ułożyć łokieć i jego twarz przywarła do rozklekotanych przyrządów celowniczych.

Kiedy czekasz na okazję do strzału Twój świat staje się mniejszy, właściwie zaczyna ograniczać się tylko do oka, muszki i szczerbinki. Wszystkie swoje siły instynktownie przekierowujesz by utrzymać te trzy kluczowe elementy w jednej linii.
Oko, muszka i szczerbinka- osobisty wszechświat.

Można cały dzień trwać w takim mistycznym niebycie. Mięśnie po jakimś czasie zaczynają drętwieć i zasypiają, a Twoja postawa staje się stabilniejsza, drgania ustają, oddech się wyrównuje i nim zdążyć na powrót zdać sobie sprawę z upływu czasu słońce jest już wysoko ponad idealnie równą linią horyzontu.

Zaczynają się schodzić.

Pierwszy pojawia się szary zając, cel niegodny utraty życiodajnego pocisku ale głód nigdy nie wybiera.
Dziecko kładzie swój maleńki palec na spuście i czując narastające zdenerwowanie naciska.

Zbyt energicznie
Zbyt szybko

Słychać huk

Zwierzę uciekło.
Zerwałeś strzał pierdolony półmózgu, możesz się teraz położyć na piasku i umrzeć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach