Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 12.02.19 17:13  •  Mieszkanie Mengeli - Page 7 Empty Re: Mieszkanie Mengeli
Leżała teraz już bez możliwości ucieczki, zdana na jego łaskę tak jak wtedy. Zamknęła oczy ale wtedy obrazy z przeszłości zaczęły przelatywać jej przed oczami. Paskudne wspomnienia z przeszłości jak złapali ją łowcy tuż po rytuale, jak katowali ją i znęcali się nad nią tylko dlatego że nienawidzili jej mentora.Nabrała więcej powietrza w płuca, czuła jak robi jej się niedobrze. Nie była w stanie znieść tych wszystkich momentów, zdawało się jakby to się wydarzyło wczoraj a minęło przecież dobre 10 lat. Otworzyła gwałtownie ślepia chcąc zaprzestać powracających wspomnień. Łzy same płynęły, wbrew jej woli. Nie musiał jej bić i ciąć, bycie przykutym do tego stołu było wystarczającą torturą dla jej psychiki.
Lekkie pacnięcie w policzek sprawiło że krwiste ślepia przeniosły się na twarz mężczyzny. Jeśli myślał że chciała wzbudzić w nim jakieś współczucie to nie mógł się bardziej pomylić. - Taki jesteś wyszczekany bo jestem przykuta do tego stołu.. ciekawa jestem jak bardzo byś kozaczył gdybym była wolna.. wiesz co bym ci zrobiła? Chcesz się przekonać? - w końcu jakieś sensowne zdanie wyszło z jej ust odkąd tu była. Nawet nie wiedział ile wysiłku jej sprawiło opanowywanie tego lęku. Ćwiczyła tak długo swoją fobię, łagodząc ją miejscami, gdy miała nad nią jakąś kontrolę. Kiedy owijała sobie ręce łańcuchami ale mogła je zdjąć w każdej chwili. Teraz nie mogła zdjąć kajdan i pasów. - .. wiem że nie chcesz.. - uśmiechnęła się szyderczo ale ta chwila panowania nad emocjami jaką uzyskała przed chwilą pękła jak bańka mydlana. Znowu zaczęła ciężko dyszeć, zupełnie jakby brakowało jej tlenu w otoczeniu. Czy miał jakieś pojęcie o jej stanie? Czy podejrzewał co go powodowało? Cała zaczęła drżeć. "Wszystko będzie dobrze.. będzie dobrze.." powtarzała sobie w myślach jak mantrę. Rozluźniła całe ciało i nagle się szarpnęła sprawiając że wszystkie kończyny docisnęły się do obręczy. Trochę tak trwała w napięciu mięśni ale po chwili opadła zrezygnowana rezultatami swoich starań.
Nawet nie zwróciła uwagi gdy zaczął się zbliżać z nożem. Nacięcie na skórze nie zrobiło na niej wrażenia. Miała gorsze blizny na ciele. Tkanka bliznowata na obu biodrach już pokazywała że wyszła ze stanu w którym nie jeden by kopnął w kalendarz. Mniejsze blizny w postaci nacięć ewidentnie od ostrza jakiegoś. Kolejne do kolekcji nie zrobi jej różnicy. Miała nawet bliznę po postrzale pod obojczykiem. Obróciła twarz w jego stronę gdy wbił igłę w celu pobrania krwi. - Nazwałeś mnie obiektem.. jesteś naukowcem.. - syknęła z wyraźnym obrzydzeniem w głosie. Nie wyglądało na to że coś z niej wyciągnie. - Chciałbyś kurwiu wiedzieć.. - syknęła. Przeklinała się za stan w jakim była, za to że miała tą pojebana fobię. Ile by oddała za głupi lęk wysokości, czy strach przed wodą, coś powszechnego, prostego w obsłudze! Oczywiście nawet te lęki nie były łatwe, ale ona tego tak nie widziała, rozżalona że ma najgorszy z nich wszystkich. - Dam ci propozycję.. rozkuj mnie.. to odpowiem na twoje wszystkie pytania, zostawię ci trochę więcej krwi do badań i sobie pójdę zostawiając cię w takim stanie jak jesteś.. wilk syty i owca cała.. - zaproponowała dość korzystny układ. Była jak zwierze w potrzasku teraz, po groźbach i błaganiach przyszła kolej na negocjacje. Więcej z niej wyciągnie jak będzie przecież współpracować, decyzja należała do niego. - Nie bój się.. w przeciwieństwie do ciebie.. ja nie łamię raz danego słowa.. - dodała po chwili czekając na jego decyzję.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.02.19 18:31  •  Mieszkanie Mengeli - Page 7 Empty Re: Mieszkanie Mengeli
W końcu udało mi się unieruchomić Obiekt, przypinając jej nogi, ręce, biodra i szyję do stołu laboratoryjnego, by przypadkiem nawet nie myślała o ucieczce. Uderzyłem ją w policzek aby przestała żałośnie płakać. Powinna już dawno dojść do wniosku, że maślane oczy, parę łez czy płacz nie zrobią na mnie żadnego wrażenia. Jednak nagła zmiana jej zachowania, gdy z takiej zapłakanej zaczęła mi grozić, spowodowała że całkiem zamilknąłem, cofając się o krok. Jeszcze przed chwilą byłem pewny siebie ale jej groźby… no spowodowały, że jednak naprawdę się przeraziłem.
- Ja… nie... ty… jesteś… jesteś przykuta! Zamknij się! – w końcu wydarłem się na nią, próbując krzykiem ukryć brak pewności siebie. Spoliczkowałem ją kolejny raz – Nie groź mi! Nie groź, bo pożałujesz! – zagroziłem jej. Tak, miała rację, była przykuta a gdyby nie była… to by pewnie było źle. Ale… ale to była akademicka dyskusja. Unieruchomiony Obiekt nie miał za dużej możliwości obrony.

Nagle… jej zachowanie znowu zaczęło się zmieniać. Przed chwilą jeszcze pewna siebie, teraz zaczynała drżeć? Czyli… jednak bała się mnie, bała się śmierci, bała się badań i eksperymentów, jak podejrzewałem. Jej zachowanie, jej przerażenie od razu dodały mi odwagi, przywróciły moją pewność siebie. Przynajmniej przez chwilę, bo nagłe jej szarpnięcie spowodowało, że cofnąłem się o krok przestraszony wizją jej uwolnienia się… ale na szczęście obręcze wytrzymały a ona opadła ponownie na stół. A ja mogłem się wziąć za kontynuację badań, nacinając jej skórę nożem a następnie pobierając próbkę krwi. Nie robiło to na niej wrażenia, jak zauważyłem. No tak, na ciele miała więcej różnych ran. Wysoka odporność na ból nie tylko z powodu tego zarażenia ale także z powodu doświadczenia? Tyle wycierpiała, że takie nacięcia nie robiły na niej wrażenia? Spiorunowałem ją wzrokiem, patrząc na nią jak na idiotkę.
- Nie kurwa! Księdzem! – odpowiedziałem jej. Byłem przecież w kitlu laboratoryjnym. Skoro nie byłem lekarzem to chyba mogła się szybciej domyślić że naukowcem czy jakimś technikiem laboratoryjnym – Chciałbym… i się dowiem! Mów! – krzyknąłem, ponownie uderzając ją ręką, tym razem w policzek od drugiej strony. I zaśmiałem się, słysząc jej propozycję. Naprawdę brała mnie za kompletnego idiotę, który by poszedł na taki układ? Dobre sobie!
- Tak, jasne. A jak Cię rozkuję, to się dasz zaprosić na filiżankę kawę lub lampkę wina. Porozmawiamy sobie w miłej, spokojnej atmosferze i po prostu pójdziesz? I sądzisz, że uwierzę? Zresztą… nie zależy mi na kilku informacjach. Drogo za Ciebie zapłaciłem. Więc chcę mieć Obiekt na dłużej, na którym będę mógł eksperymentować przez dłuższy czas. – odpowiedziałem jej wprost. Ja tam nie miałem problemów z łamaniem danego słowa. Uważałem takie zachowanie za oczywiste i normalne. Bardziej się opłacało, więc z naukowego punktu widzenia należało tak zwykle robić i się robiło. Tak po prostu było – Zresztą umówmy się… że mogę z Ciebie mieć również… inne korzyści – stwierdziłem krótko, chwytając ją prawą dłonią za lewą pierś. Była w samej bieliźnie, więc po chwili puściłem jej pierś by chwycić ostry nóż, którym sięgnąłem do jej biustonosza, o ile go nosiła, przecinając jakieś paski, by go jej pozbawić. Następnie w podobny sposób próbowałem naciąć i jej majtki, czy co tam na sobie miała, by i je z niej zdjąć. Może i byłem podniecony widokiem jej ciała, ale nawet jeśli, to ruchy ręki tego nie zdradzały. Kolejne cięcia wykonywałem z zawodową pewnością siebie, niezależnie czy nacinałem ciało denata w trakcie sesji czy teraz elementy jej bielizny.
- Eksperymenty eksperymentami… ale zawsze się mogę trochę mocniej zabawić ze swoim Obiektem – zapowiedziałem jej wprost – W stosunku do Wymordowanych, Twoje schorzenie jest niezaraźliwe. A więc… nie trzeba uważać. Może i masz ciało pokiereszowane, ale dalej wygląda nieźle. Zwinna, smukła, silna dziwka – oznajmiłem jej, złośliwie się do niej uśmiechając – Dziewicą pewnie nie jesteś? – spytałem naukowo neutralnym tonem, jakbym się jej pytał o katar, stan zdrowia czy historię szczepień.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.02.19 3:56  •  Mieszkanie Mengeli - Page 7 Empty Re: Mieszkanie Mengeli
Nienawidziła tej jebanej słabości w sobie, przecież była taka silna, niewzruszona na krzywdy. Nie przeszkadzał jej ból, rany nie miały znaczenia. Liczył się rezultat końcowy jej działań. Mogła zostać ciężko ranna o ile jej przeciwnik był w gorszym stanie od niej. Jeśli w otoczeniu nie było czynników mogących zachwiać jej stan skupienia to potrafiła zachować zimną krew do końca, na jej nieszczęście unieruchomione ciało było jednym z tych gorszych okoliczności. Sznury, łańcuchy i kajdanki były jej najgorszym wrogiem. Mężczyzna w pomieszczeniu nie napawał jej strachem jak mógł wnioskować z jej zachowania. Dopóki mu nie powie co powoduje jej stany paniki może nigdy do tego nie dojść. A to byłoby największą głupotą, nie dajesz swojemu wrogowi załadowanego rewolweru do ręki żeby mógł cię postrzelić.
Kolejny cios w policzek jedynie ją oprzytomnił w jakimś stopniu. W jakimś stopniu odwodził ją tym od myśli o skutych kończynach, jakoś to pomagało, choć tylko w drobnym stopniu. Zmarszczyła brwi skupiając się na nim całym. Na gestach ciała, tonie głosu i musiała przyznać że trafiła na dobrze pierdolniętego typa. Nie mogła przewidzieć co było jego celem, czy robił to z ciekawości czy z nienawiści do wszystkiego co nie jest ludzkie. Nie była w stanie określić jego motywu.
Kolejne uderzenie w drugi policzek jedynie utrzymywał ją w lepszym stanie. Mogła się skupić i w miarę jakoś funkcjonować. Wyśmiał bezczelnie jej propozycję, a chciała dać mu szansę na reset najgorszej decyzji w jego dotychczasowym życiu. Zmrużyła ślepia "Drogo za mnie zapłacił? Od kiedy naukowcy płacą za schwytane obiekty przez patrol?" to jakoś nie dawało jej spokoju. Nie widziała nigdzie swoich rzeczy, to jej się nie podobało. Wątpiła żeby chciał wiedzieć o niej wszystko, to kim była to jedno, ale to kim potrafiła się stawać to już kompletnie inna historia. Słysząc kolejne słowa drgnęła i czując jak ją złapał za pierś aż paskudny dreszcz przebiegł jej po kręgosłupie. Zaciskając dłonie w pięści szarpnęła się gwałtownie w odpowiedzi. - Nawet kurwiu o tym nie myśl! - syknęła widząc jak łapie za nóż. "Nie odważy się!" warknęła w myślach. Ale ta nadzieja szybko poszła się jebać gdy mężczyzna pociął jej bieliznę na kawałki. Od razu zrobiła się czerwona, nie wiedzieć czy bardziej ze wstydu czy ze złości. Zacisnęła szczęki mocniej, wciągając powietrze nerwowo. To nie był już strach, to był w czystej postaci gniew. - Zabawić?!?!? Czy ciebie do reszty popierdoliło?! - warknęła wściekła. Myśli związane z fobią zeszły na drugi plan gdy w grę zaczął wchodzić gwałt. Kolejne słowa jedynie podsycały złość, zacisnęła dłonie w pięści aż kostki zrobiły się bielusieńkie. - Sam jesteś dziwka! Tyle że słaba i zdesperowana! - warknęła głośniej. - Bycie łowcą to nie schorzenie zjebie! Ja już nie jestem człowiekiem, jestem mutantem według waszej terminologi! Tkniesz mnie i masz przesrane śmieciu! Rozumiesz to pierdoło?! Nie zapierdolę cię od razu.. będę się nad tobą pastwić miesiącami i gwarantuję ci że SPEC będzie mogło przewrócić całe miasto do góry nogami a nie znajdą twoich zwłok! - i to nawet nie zaliczało się do gróźb, to była obietnica. W oczach miała takie kurwiki jakich wcześniej nie widział. Co prawda mógł zrobić teraz co chciał, pytanie czy był gotów na konsekwencje swoich czynów.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.02.19 10:54  •  Mieszkanie Mengeli - Page 7 Empty Re: Mieszkanie Mengeli
Coraz bardziej mi się podobało. Zaczynałem czuć władzę nad Obiektem, która mimo że teoretycznie była znacznie silniejsza, zwinniejsza i bardziej doświadczona w walce, to jednak była… całkowicie bezbronna i bezradna. Niebezpieczna, groźna i agresywna nie mogła nic zrobić. To było wspaniałe, podniecające odczucie, które bardzo mi się podobało. Czułem jej strach, widziałem, jak się boi, jaka jest przerażona z powodu sytuacji, w której się znalazła. A to tylko zwiększało moją pewność siebie, satysfakcję i poczucie władzy. Uśmiechnąłem się do niej złośliwie, niemal sardonicznie i spoliczkowałem ją kolejny raz bo… bo nic nie mogła zrobić, w żaden sposób odpowiedzieć, w żaden sposób oddać. I właśnie dlatego chwilę później chwyciłem ją za pierś i się po prostu roześmiałem, słysząc jej syk.
- Nie myśl? Bo co? Bo się na mnie krzywo popatrzysz? Bo mnie zwyzywasz? Bo się obrazisz i strzelisz focha? – prychnąłem rozbawiony jej wściekłością – Kurwiu? Kurwą to jesteś tutaj tylko ty. Przykuta do stołu i obnażona! – odpowiedziałem jej, biorąc się za cięcie jej bielizny.
- Popierdoliło? Wiesz, że nauka nie uznaje takiego określenia? A to, co jest normalne a co takim nie jest, zależy w dużym stopniu od etyki, religii, zwyczajów i norm społecznych. A te rzeczy są płynne od tysięcy lat. W wielu kulturach coś takiego jest uznawane za normalne zachowanie. I takie też jest prawo natury – że silniejszy lub mądrzejszy bierze co chce – wyjaśniłem jej rozbawiony.
- Dziwka? Może i kiedyś byłem dziwką, robiąc tylko takie badanie, jakie mi zlecano. Teraz? W sumie niejako jestem wolny… robiąc to, co chcę – odpowiedziałem jej – Więc to nie słabość i zdesperowanie… tylko właśnie siła. Dążyć do tego, co się chce – wyjaśniłem jej i ponownie się zaśmiałem.
- Bycie Łowcą, mutantem jest schorzeniem, jest stanem patologicznym. Chociaż właśnie to czyni Cię wartościowym Obiektem do badań. A że w zasadzie nie jesteś człowiekiem, bo ciężko Cię nazwać w pełni człowiekiem, skoro nie zachowujesz się jak człowiek, nie masz takiej anatomii, wzorca zachowań, fizjonomii. To… to eksperymentowanie na Tobie czy wszelkie zabawy, nie są złe z punktu widzenia etyki. W sumie to się niczym nie różni od nacinania żywej żaby czy wiwisekcji małpy – wyjaśniałem jej – A tknąć Cię mogę. Dlaczego? Bo Twoje groźby są żałosne. Chyba nie sądzisz, byś kiedykolwiek odzyskała wolność? – spytałem retorycznie, napawając się jej wściekłością i jej złością. Tak, poczucie władzy nad nią i ta jej śmieszna agresja. Podniecało mnie to. Nawet Obiekt nie miała pojęcia jak bardzo.
- To co zrobisz? – spytałem rozbawiony, podchodząc od jej prawej strony i znowu chwytając ją za piersi dwiema dłońmi, chwilę je miętosząc w dłoni. Czy mnie one podniecały? Prawdę mówiąc nie… zdecydowanie bardziej mi się podobały reakcję Obiektu, jej wściekłość, wkurzenie, agresja. I to wszechogarniające poczucie władzy.
- Łowca? Zwykła dziwka! Jakby Cię zamknąć w burdelu, to pewnie byłby najpopularniejszy w okolicy. Dopóki by się Twoi znajomi nie dowiedzieli! – stwierdziłem rozbawiony, zbliżając usta do jej lewej piersi, przejeżdżając po niej językiem. Chwyciłem ją w usta zaczynając ją ssać. Prawą ręką z kolei sięgnąłem pomiędzy jej nogi, próbując palcem trafić do jej skarbu.
- I co kurewko? Jak Ci się podoba? – spytałem rozbawiony, następnie zaczynając ją gryźć po piersi. Tak by poczuła, że jest moja, że mam nad nią pełnię władzy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.03.19 15:51  •  Mieszkanie Mengeli - Page 7 Empty Re: Mieszkanie Mengeli
Groźby nie pomagały w żaden sposób. A to była w sumie nowość. Zadrżała z bezsilności na jego odpowiedzi. Miał mnóstwo usprawiedliwień dla swoich poczynań. A teraz gdy była unieruchomiona i nie mogła mu oddać to i jej słowa traciły ewidentnie na wartości. "Silniejszy bierze co chce..?" uderzyła ją ta myśl do tego stopnia że aż zacisnęła dłonie w pięści i napinając mięśnie rąk szarpnęła nimi z całych sił jedynie upewniając się że nie wydostanie się w ten sposób. Metalowe kajdany wrzynały się w jej nadgarstki, raniąc skórę. Nacięcie po nożu na przedramieniu powoli się zasklepiało. - Tylko moje oczy są czerwone.. tak jak u ludzi z albinizmem.. Moje całe ciało jest ludzkie.. jestem po prostu silniejsza, szybsza i wytrzymalsza.. mój sposób bycia i charakter się dostosowały do obecnych norm społecznych.. A to że jestem odporna na zarażeniem wirusem X to swego rodzaju ewolucja! Ty byś nie chciał być odporny na to gówno?! - czy próbowała go jakoś odwieść od jego zamiarów? Może chciała mu uświadomić że jego myślenie jest błędne. - Lekarze nie dobierają się do ich pacjentów.. naukowiec też nie powinien zabawiać się ze swoim obiektem! Chcesz mnie ciąć i wstrzykiwać mi jakieś gówno.. śmiało!! Ale nie dotykaj mnie w Ten sposób! - odezwała się gdy zaczął macać ją po piersiach. Nie wyobrażała sobie gorszego upokorzenia niż to które teraz jej fundował.
Zacisnęła szczękę mocniej słysząc od niego że nigdy się nie wydostanie z tego pomieszczenia. Zaciągnęła się powietrzem bardziej i wstrzymała je na dłużej próbując powstrzymać łzy powoli zbierające się w oczach. Zamknęła powieki wysłuchując o burdelu, z pewnością byłby najpopularniejszy bo Angel zajebałaby z zimną krwią każdego delikwenta który nie byłby Ivem. Naukowiec w sumie nie wiedział o jej znajomościach w SPEC. Jej przyjaciel z dzieciństwa na stanowisku Generała i Eliminator, którego od jakiegoś czasu uczyła walki bronią białą. Zacisnęła mocniej szczęką wiedząc że te argumenty nie wchodziły w grę. "Nie mogę ich narażać.. szlaaaaaag.." przemknęło jej przez myśl. O Ciro nawet nie pomyślała, od dłuższego czasu dzieliła ich przepaść.
Otworzyła ślepia czując ciepły oddech na piersi i aż się wzdrygnęła czując jego język na swojej skórze. - Przestań! - krzyknęła nieco głośniej poruszając się w miarę możliwości. Napięła mięśnie ud chcąc je zsunąć żeby jakoś mu zablokować dostęp. - Nie rób tego.. nie chcę! - kolejne słowa padły z jej ust. Miała ochotę krzyknąć imię szweda, jakby w magiczny sposób miał się pojawić w tym pomieszczeniu i jej pomóc. Wiedziała jednak że to by nic nie dało a jedynie by pogorszyło sytuację eliminatora. Odwróciła głowę w bok, dociskając policzek do zimnego blatu. Uderzyła lekko skronią o metal, gdyby jej szyja nie była przypięta pasem to zrobiłaby to z całej siły.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.03.19 21:59  •  Mieszkanie Mengeli - Page 7 Empty Re: Mieszkanie Mengeli
Nie reagowała na groźby? Narzucający się wniosek zdradzał dwa sposoby na rozwiązanie tego problemu. Albo groźby były za słabe i było ich zwyczajnie za mało… albo… albo należało przejść do czynów. Miałem nadzieję, że po Obiekcie wszystkie zniewagi spływają, niczym woda po kaczce czy wiedza naukowa po przeciwnikach szczepionek. Więc zamiast gróźb… może właśnie lepiej było raczej skupić się na jej znieważaniu słownym i przy okazji również bardziej fizycznie się nią zająć. Tak by zrozumiała, że z kim jak z kim, ale ze mną lepiej nie zadzierać. Uśmiechnąłem się złośliwie, gdy w reakcji na moje słowa się jedynie szarpnęła, nie mogąc dużo więcej zrobić.
- Tak, takie właśnie jest odwieczne prawo natury. Silniejsi biorą co chcą, zwycięscy narzucają swoją wolę i piszą historię – powtórzyłem słowa, przy których się szarpnęła.
- Ciało ludzkie? Ciało ludzkie nie zasklepia ran tak szybko – przypomniałem jej, wskazując nożem na ranę, która… która już nie była raną. Przejechałem więc ostrzem jeszcze raz, na nowo ją otwierając. Chociaż pewnie nie na długo, bo ta po kilku chwilach znowu miała zniknąć – W sumie zabawne, jak do tego podejść, czy ktoś jest człowiekiem. Niby to anatomiczna kwestia, którą można sprawdzić chociażby po kropli krwi, weryfikując genom… ale ludzie przez tysiące lat różnie do tego podchodzili. Wiele kultur nie uznawało za ludzi osoby o innej wierze i poglądach. Przez wiele wieków osobom o innym kolorze skóry odbierano godność, odmawiano im przynależności do ludzkości, udowadniając z sukcesem, że są głupsze. Gdy biali przybyli do ameryki nie byli uznani za ludzi… tylko za bogów. Więc to, że ty nie jesteś przeze mnie uznana za człowieka, nie jest jakimś precedensem. Patrząc na te przypadki… jest jeszcze więcej przesłanek, by nie uznawać Cię za człowieka, niż w wielu innych przypadkach znanych z historii – wyjaśniałem jej cierpliwie. Niejako… bawiło mnie to. Ta władza, wiedza, moja potęga… i żałosny Obiekt.
- Może i jesteś silniejsza, zwinniejsza, szybsza i wytrzymalsza… ale jak widać dużo Ci z tego nie przyszło. Nie masz się czym chełpić – skomentowałem te jej słowa. Chwaliła się swoimi cechami? A może zwyczajnie próbowała się pocieszać? Czym by to nie było… nie miało dla mnie większego znaczenia – Ewolucja? Nie do końca. Nie jesteś ewolucją człowieka. Jesteście, czy raczej powinniście być narzędziem w rękach ludzi. Obiektami badań, żołnierzami… takimi bezwolnymi pieskami na łańcuchy wykonującymi to, co im ludzie mówią. Psy… to porównanie właśnie do Was pasuje. Nie ludzie, silniejsi, zwinniejsi, szybsi. Tylko brakuje Wam… tego posłuszeństwa. Ale w końcu Was do tego zmusimy – zapowiedziałem jej – Aczkolwiek ta odporność na wiele wirusów… to niewątpliwa zaleta. Nie muszę się bać żadnych chorób wenerycznych. Taka Łowcza dziwka… to chyba najlepsze możliwe zabezpieczenie – skomentowałem. I po prostu się roześmiałem, gdy ona zaczęła protestować na moje coraz śmielsze poczynania.
- Oj, my nie tylko badamy Obiekty od strony fizjonomii. Badania behawioralne… też bywają bardzo ciekawe. Czasami nawet… ciekawsze, bardziej wartościowe. Bo co jest ważniejsze? Stworzenie młotka czy znalezienie dla niego zastosowań? Poznanie teorii atomu czy stworzenie bomby? Takie… badania… bywają przydatne by sprawdzić, jak się Obiekt zachowuje – wyjaśniałem jej, nie przerywając macania jej piersi. Chociaż oczywiście na macaniu się nie skończyło. Jej reakcje, to jej spinanie się, narastająca wściekłość i rozpacz, tylko bardziej mnie rozochocały, podniecały, zachęcały do dalszych czynów. Przejechałem językiem po jej skórze, sięgnąłem ręką do jej skarbu czując, jak napinaniem mięśni ud próbując mi odciąć drogę.
- Nie chcesz? A jeszcze nie zdążyłaś się przekonać, że to co chcesz… nie ma żadnego znaczenia? – spytałem rozbawiony – To powiedz mi coś przydatnego. Zdradź mi jakieś informacje. Zrób coś, obiecaj cokolwiek, co mogłoby mnie odwieźć od… dalszej zabawy – zaproponowałem, chociaż nie spodziewałem się, że się czegoś wartościowego dowiem. Byłem bardziej zainteresowany jej próbami… bo nawet jeśliby mi cokolwiek powiedziała, to… to i tak mógłbym ją zarżnąć. Gdybym oczywiście chciał. Zostawiłem jej piersi, a zacząłem iść wzdłuż jej ciała, wodząc palcami po ciele.
- Wolałabyś dotyk zimnego noża od palców? – spytałem się lodowatym tonem. I dźgnąłem ją nożem trzymanym w lewej ręce w lewe udo, chwyciłem ją prawą ręką za prawe udo, ściskając je i zerknąłem najpierw wyzywająco w jej oczy, by następnie ostentacyjnie przejechać wzrokiem po jej nagim ciele, aby na końcu utkwić go między jej nogami – W ogóle jesteś dziewicą? Czy dajesz w jakimś burdelu, a tylko udajesz niedostępną? Taką cnotkę niewydymkę? – dopytywałem rozbawiony.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.19 0:23  •  Mieszkanie Mengeli - Page 7 Empty Re: Mieszkanie Mengeli
Nie wierzyła w to wszystko, nie potrafiła zrozumieć czemu właśnie ona ze wszystkich łowców musiała trafić w ręce psychopaty. Cela w pierdlu SPEC wyglądała teraz jak miejsce w raju na tle obecnego pomieszczenia. Zagryzła dolną wargę do krwi słuchając jego monologu. Starając się chłonąć każde jego słowo, próbując się skupić na tym co powinna zrobić. Zacisnęła powieki mocniej. Gniew w niej narastał z każdą chwilą. Mengele psuł ją skrawek po skrawku. "Mogłam ich zabić.. tak po prostu.. mogłam ich zabić.." powtarzała w myślach gdy naśmiewał się z jej łowczych atrybutów. Przypomniała sobie słowa Ivo, jak wspomniał jej kiedyś że ma w sobie więcej człowieczeństwa niż nie jeden człowiek mieszkający w tych murach. Ale na co zdało jej się to człowieczeństwo?
Zacisnęła dłonie w pięści z gniewu. - Mogłam ich zabić.. mogłam im ściąć te puste łby jednym pociągnięciem ostrza.. mogłam bez mrugnięcia okiem posłać ich do piachu tak o.. nie kurwa! Oszczędziłam tych skurwieli i za jaką cenę?! Leżę przykuta do tego zimnego stołu na twojej łasce.. bez możliwości obrony.. - syczała pod nosem, sącząc przez zęby słowo po słowie. Czy żałowała tamtej decyzji w uliczce? Czy gdyby mogła cofnąć czas wstecz to pozbawiłaby życie dwóch żołnierzy? Byłą tak niebezpiecznie bliska tych myśli że mogło to być bliższe prawdzie niż fantazji.
Łzy zaczęły spływać jej po polikach, gdy utkwiła czerwone tęczówki w suficie. - Mogę być ostrzem.. mogę być tarczą.. mogę być nawet tym psem na smyczy.. ale nigdy nie będę czyjąś dziwką.. i zajebię każdego kto będzie próbował mi udowodnić że jest inaczej.. - chłód z jakim wypowiedziała to zdanie zmroziłoby całe pomieszczenie gdyby miało taką moc. Nie odrywała spojrzenia od sufitu, nie patrzyła nawet już na niego. Widok tego typa ją obrzydzał.
Pytanie jakie padło z jego ust sprawiło że lewy kącik ust się nieco uniósł. - Każdy dotyk jest lepszy od twojego.. - mruknęła przechylając głowę tak aby spojrzeć mu w oczy. Zacisnęła szczękę, pozwalając aby cichy syk wyrwał się z jej ust w odpowiedzi na wbite ostrze w udo. Po chwili sapnęła z ulgą, ta zimna stal przyniosła jej ulgę w minimalnym stopniu. Pozwoliła odwieść myśli od okropnych wizji tego co mógł jej zrobić. Widząc jak bezczelnie prześlizguje się wzrokiem po jej ciele, aż odwróciła wzrok od mężczyzny. Nie mogła znieść tego paskudnego gestu. - Nie twoja sprawa czy jestem dziewicą czy nie! Tylko jedna osoba ma prawo mnie w TEN sposób dotykać a ty Nim nie jesteś.. - warknęła w odpowiedzi na jego głupie pytanie. Choć całkiem nie dawno straciła wianek, to wcale nie znaczyło że zacznie mu się z tego teraz spowiadać! Zacisnęła mocniej pięści, bóg jej świadkiem jak bardzo chciała krzyknąć imię Eliminatora na głos. I tylko dwa powody ją od tego powstrzymywały. Pierwszym było bezpieczeństwo Ivo, nie mogła go sprzedać przecież tylko dlatego że była w iście chujowej sytuacji. A drugim powodem była właśnie ta sytuacja, za żadne skarby nie chciała by ją widział w takiej scenerii. Nie chciała być postrzegana jako ofiara, nie chciała się tak czuć! Oddałaby wszystko żeby to cofnąć. "Musi być coś co mogę zrobić żeby z tego wyjść obronną ręką..!!! Cokolwiek do cholery!!!" darła się w swoich myślach. Skupiając się na rannym udzie coś jej tam świtało w głowie.
Zadawał jej przecież jakieś pytania. - Powiem ci co tylko chcesz, odpowiem na wszystkie pytania związane z moim złowczeniem ale przestań! - warknęła nagle. Może nie miała wyboru, może musiała jakoś współpracować. Jak zaspokoi jego ciekawość to może jakoś się jej uda z tego wyjść obronną ręką.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.19 17:45  •  Mieszkanie Mengeli - Page 7 Empty Re: Mieszkanie Mengeli
Miałem szczęście, że trafiłem na taki Obiekt? Ona miała pecha, że trafiła na mnie? Tak naprawdę szczęście czy pech nie istniały. A to, że Obiekt trafiła na takiego naukowca jak ja było dziełem przypadku, kwestią rachunku prawdopodobieństwa. Powinna się cieszyć, bo mogła trafić znacznie gorzej. A w zasadzie nie tylko powinna się cieszyć, co powinna określić funkcję oceny sytuacji w jakiś miarodajny sposób, wyznaczyć przestrzeń zdarzeń rozumianą jako członków SPEC na których mogła trafić a wtedy byłaby w stanie określić wartość oczekiwaną – i wtedy mogłaby miarodajnie stwierdzić, czy dobrze trafiła. A bez tego? To mogła mieć co najwyżej wrażenie, że trafiła lepiej lub gorzej. A na pewno nie pewność, opartą na jakichkolwiek racjonalnych przesłankach.

Uśmiechnąłem się widząc, jak zagryza wargi. Może nie byłem jakiś dobry w czytaniu czy rozpoznawaniu emocji, jak przystało na kogoś, kto więcej czasu spędzał w laboratorium niż poza nim… ale jej emocje były tak ostre, tak dobrze widoczne, że nie miałem żadnych problemów z ich oceną. I musiałem przed sobą przyznać, że jej wściekłość mnie bawiła. Bardzo. Może nawet… podniecała? Rozochocała? Skłaniała do dalszego kontynuowania tego co robiłem? Niejako tak. Takie pozytywne wzmocnienie, że skoro moje czyny wywoływały w niej reakcję, która mi się podobała, to z tym większą zaciętością zwiększałem intensywność tego, co robiłem.
- A co ty tam syczysz? Proszę głośniej – poleciłem jej rozbawiony tonem. Doleciały do mnie tylko jakieś fragmenty o zabiciu i skurwielach, więc podejrzewałem, że mi złorzeczyła. Może w innej sytuacji bym się przeraził… ale teraz byłem zbyt rozochocony tym, co robiłem, więc jej słowa mnie tylko bardziej rozbawiły. Zaśmiałem się, słysząc jej groźby.
- O, tak, tak, płacz dalej! Płacz! – oznajmiłem jej, biorąc jakąś pipetę i próbując pobrać próbkę jej łzy. Nie spodziewałem się, że znajdę w niej coś ciekawego, ale warto było sprawdzić. Historycznie ludzie przepisywali łzom mitologicznych stworów magiczne właściwości, ale był to wyraz tylko przeceniania ludzkich uczuć i ich wpływu na świat. Bo to nie emocje decydowały o rozwoju cywilizacji, tylko nauka – ludzie tacy jak ja.
- Tak, tak, piesek, dziwka. Będziesz tym, czym chcę – odpowiedziałem jej odruchowo, nie przejmując się zbytnio jej groźbami. A skoro sama stwierdziła, że każdy dotyk jest lepszy od mojego… to oczywiście uległem jej prośbom, wbijając nóż w jej udo. Niech ma świadomość, że jednak czasami jestem dobry, uczynny i spełniam życzenia innych.
- Wiesz, jakbym chciał, to mógłbym szybko nabrać pewności, że nie jesteś dziewicą. Jest pewien test… ale zawsze daje on wynik negatywny. To znaczy po tym teście dziewicą już się nie jest. To najlepsza demonstracja starej zasady, że Obserwacja zmienia Obserwowany obiekt – wyjaśniłem jej – A to ciekawe. A kto jest tą osobą? Może… mi zdradzisz? To postaram się ją sprowadzić. Co ty na to? – zachęcałem ją, mając nadzieję, że mi coś więcej powie – Jakiś inny Łowca? A może ktoś… że SPEC? – zainteresowałem się. Bo musiał być jakiś powód, dla którego zamiast siedzieć w bezpiecznym miejscu, dała się schwytać – Czyżbyś zmierzała na schadzkę? Na jakieś tete-a-tete ze swoim adoratorem? – dopytywałem. Prawdę mówiąc nie spodziewałem się wcześniej, że ona ma kogoś… bo Łowczyni to raczej nie kojarzyła mi się z jakimiś uczuciami czy romantyzmem. Ale to jej stwierdzenie, że jest ktoś, kto może ją dotykać, skłoniło mnie, by ją bardziej o to dopytać.
- Gdzieś czeka na Ciebie? A może się martwi, jeśli byliście umówieni? Zacznie dopytywać czy nie znaleziono kogoś? Czy to na policji, w szpitalach czy laboratoriach? Nie martw się, mam swoje dojścia. Postaram się zlokalizować wszystkich pytających… i znajdziemy Twojego kochasia! – zapowiedziałem jej, chociaż w tym wypadku to się jednak trochę mijałem z prawdą. Takich uprawnień nie miałem – zwłaszcza że jej zakup był… nieoficjalny, w zasadzie nielegalny. Ale ona nie musiała mieć tego świadomości. Nie sądziłem, by znała nasze procedury. Co najwyżej mogła się domyślić, że laboratorium… no wygląda odrobinę dziwnie.
- No to lepiej powiedz mi coś… ciekawego. O tym swoim „złowczeniu” – zażądałem, biorąc jakiś paralizator i przykładając go jej do nogi, posyłając impuls. Po chwili kolejny poszedł prosto w jej brzuch, mocniejszy, boleśniejszy. Cierpiała? I dobrze, miało boleć!
- To kiedy to się zaczęło? Jak się zaczęło? – dopytywałem. Chociaż wątpiłem, że czegoś ciekawego się dowiem. Może trochę zabawy w mieszanie jej pamięci byłoby skuteczniejsze? Jakaś hipnoza czy środki zaburzające pamięć pozwoliłyby ją bardziej skłonić do zdradzenia tego co wie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.19 16:14  •  Mieszkanie Mengeli - Page 7 Empty Re: Mieszkanie Mengeli
Pierwszy raz ktoś jej się śmiał bezczelnie w twarz gdy ta groziła. Aż cisnęło jej się na usta wspomnienie przeszłości, ale nie powiedziała nic. W wiadomościach i gazetach nic nie znalazła po tym jakże sprawnie przeprowadzonym morderstwie. Sprawa nawet ucichła, więc nie głupotom byłoby się przyznawać do wszystkiego w głupim celu zastraszenia.
Nie mogła się dziwić że nie brał jej poważnie, w końcu przykuta do stoły traciła przewagę. Krew ją zalewała od wnętrza na tą sytuację. Słowa do niego nie dotrą, więc postanowiła sobie darować dalsze strzępienie języka. "Dopadnę cię kiedyś.. i złamię w każdy możliwy sposób.." przeszło jej przez myśl gdy zbliżył pipetę do jej polika próbując zebrać trochę słonej cieczy spływającej z jej oka. Krwistej barwy tęczówki wwierciły się w jego twarz. Zacisnęła dłonie w pięści jeszcze bardziej. Starała się nawet uspokoić oddech, ciężko wtłaczając tlen do płuc i powoli wypuszczając go. Nienawidziła w sobie tego że potrafiła wybuchnąć emocjonalnie, bawiło ją to gdy Ciro tracił kontrolę. Nigdy nie chciała przejąć od niego tej cechy, w jakimś stopniu się sama zawiodła na sobie.
Zesztywniała cała słysząc o jakimś teście na dziewictwo, nie okazywała tego ale kurewsko się cieszyła że miała wpływ na utratę wianka. Że sama wybrała z kim i kiedy chce przekroczyć tą granicę. Sama myśl że ten naukowiec miałby być pierwszy napawało ją obrzydzeniem. Mimowolnie się skrzywiła, wypychając jego słowa z czeluści umysłu. Nie, nie, nie.. nawet nie chciała o tym słyszeć!
No i padło najgorsze z możliwych pytań. Kim jest jej wybranek serca? Szczęki same się mocniej zacisnęły. Po tym jak obiecał sprowadzić delikwenta do tego miejsca aż jej się niedobrze zrobiło. Wolałaby umrzeć niż pozwolić by Ivo ją w takim stanie zobaczył! Poczucie słabości to jedno paskudne uczucie, ale współczucie w oczach innych jest znacznie gorsza. - Nie obrażaj mnie! Gardzę SPEC'ami.. - warknęła z wyraźną irytacją w głosie. - Są tacy słabi.. delikatnie jak porcelana.. zasłaniają się technologią.. bo bez niej.. są tylko ludźmi.. są nikim! - ton aż jej się zmienił, zrobił się zimny, pogardliwy. Mówiła o w ten sposób o wojskowych, ale jej myśli krążyły wokół osoby odpowiedzialnej za śmierć jej matki. Inaczej nie umiałaby sprzedać tego kłamstwa w tak dobry sposób. Pewnie przybiłaby sobie piątkę gdyby stała z boku i widziała siebie w akcji teraz, determinacja była kluczem w tej drobnej chwili. - Ale w błędzie nie jesteś.. mój towarzysz będzie mnie szukał.. i módl się żeby cię nie znalazł.. - to mówiąc rozejrzała się po pomieszczeniu bardzo uważnie. Nie widziała nigdzie swoich rzeczy. - Za jak głupich nas masz? Łowcy nie pytają.. tylko tropią.. - dodała z lekkim uśmiechem malującym się na ustach.
Syknęła czując jak pieprznął ją prądem w udo. Odchyliła głowę w tył mocno i prychnęła z dezaprobatą. - Nowa zabawka? Urocza.. - skomentowała zerkając na niego z rozbawieniem. Kolejne przyłożenie do brzucha sprawiło że się całą spięła, syk przeszedł w warknięcie i po chwili się rozluźniła. - Musisz się trochę bardziej postarać.. - warknęła z sadystycznym uśmieszkiem malującym się na ustach. Wszystko było lepsze od wcześniejszych macanek. Mało tego czuła jak powoli wraca do żywych dzięki tym prądom. One skutecznie odwracały jej uwagę od kajdan które zaciskały się na jej kończynach. Przyjemna wewnętrzna ulga rozeszła się po całym ciele a przerażenie w jej oczach, takie namacalnie jeszcze chwilę temu, powoli spełzało na drugi plan. - Miałam 16 lat gdy poznałam łowców.. i po roku sama zdecydowałam się żeby do nich dołączyć.. byli silni.. kto by nie chciał być silny w tych czasach? - wyjaśniła z zadowoleniem w głosie. - Ile to już lat.. mmm.. 10? Tak.. coś koło tego.. nie ważne ile czasu minie, rytuału się nie zapomina do końca życia.. nie jesteś w stanie mi zadać takiego bólu, nie ważne jak bardzo się będziesz starał.. - dodała po chwili z pogardą w głosie. - Nie każdy jest materiałem na łowcę.. rytuał zabija więcej niż połowę ochotników.. ale warto.. wierz mi.. to co się osiąga po nim.. jak już ciało dojdzie do siebie.. - kontynuowała. Głupi by zauważył że nie żałowała decyzji, że była dumna z tego czym była. - Immunitet przed wirusem X to tylko jadno z wielu plusów, wolniej się starzejemy.. żyjemy trzykrotnie dłużej od ludzi.. - dodała w oczekiwaniu na jego podsumowanie, obserwując go bardzo uważnie.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.04.19 19:47  •  Mieszkanie Mengeli - Page 7 Empty Re: Mieszkanie Mengeli
Z każdą chwilą nakręcałem się mocniej i bardziej, rozbawiony jej żałosnym, nieskutecznym, nie robiącym na mnie wrażenia sprzeciwianiem się. No bo chyba nie sądziła, że się przestraszę spętanego Obiektu, bez możliwości ruchu, bez możliwości jakiegokolwiek zagrożenia mi?
- Tak, tak, denerwuj się dalej. Wkurzaj się. Jak się czujesz? Jako Łowca? Niby silna, niebezpieczna groźna? A tak naprawdę słaba, żałosna, bezsilna – skomentowałem rozbawiony jej zachowanie, widząc jej spojrzenie. Bo miałem wrażenie, że to ją najbardziej bolało. Ten dysonans, między swoim wyobrażeniem a tym, czym okazała się być. Zwykłym, szczurem laboratoryjnym. Jak sobie tak o niej pomyślałem, jak jeszcze raz zerknąłem, jak się na mnie patrzy… to w pewnej chwili ponownie się uśmiechnąłem.
- Tak, królik laboratoryjny. Taki tradycyjny, historycznie wykorzystywany, z czerwonymi oczami… zupełnie jak Twoje. Jednak do Ciebie pasuje bycie królikiem. Maskotką, zabawką… trusią – naśmiewałem się z niej, kpiłem sobie. Bo… bawiła mnie jej wściekłość, a chyba jeszcze bardziej bawiła mnie jej rozpacz. Czułem się kimś lepszym od niej. Czułem, że ją dominowałem, łamałem, poskramiałem. Niby dziką łowczynię… a tak naprawdę potulnego króliczka, którym sądziłem, że się w końcu stanie.

Po chwili zacząłem jej grozić pierwszym czy tam kolejnym razem… ale szybko przeszedłem na temat jej potencjalnego kochasia, wypytując o niego, drążąc temat, próbując coś wyczytać z jej odpowiedzi… lub właśnie z ich braku. Uśmiechnąłem się, gdy wybuchła złością. Jej wściekłość mnie bawiła. Ale… ale po chwili pojawiły się w mojej głowie pytania, wątpliwości. Wpatrzyłem się w nią uważnie, podejrzliwie mrużąc oczy, próbując… czytać między wierszami. Czy to możliwe, że udawała, że próbowała mnie oszukać? Teoretycznie było to możliwe. Niestety… nie spędzałem za dużo czasu z ludźmi. Gardziłem wszystkimi. Zawsze wyżej ceniłem towarzystwo ciekawych publikacji… więc niewiele byłem w stanie z niej wyczytać. Wpatrywałem się w nią jednak przez chwilę… aż sobie darowałem. Nie, na pewno była za głupia by starać się jakiś podstęp wymyślić.
- Dobrze, dobrze. Gardź nami… ale i tak nie zmienia to tego, że jesteś naszą zabawką, moją własnością – skomentowałem, sięgając do jej głowy, gładząc ją protekcjonalnym ruchem po włosach. Myślała, że mnie obrażała takimi słowami? Wręcz przeciwnie… bawiła mnie, rozochocała.
- Nie martw się, nie znajdzie. Sporo zapłaciłem za dyskrecję. Za Ciebie, mojego czerwonookiego królika. Ale jest szansa… że i Twój znajomy zostanie schwytany. – zapowiedziałem i uśmiechnąłem się, gdy się wygadała – Czyli też jest Łowcą? Świetnie… miałbym parkę – oznajmiłem jej, traktując jak zwierzę, którym niejako była. A skoro była zwierzęciem… to potraktowałem ją prądem. Jak zwierzę. Najpierw w udo, później w brzuch.
- Tak, nowa zabawką. Postarać bardziej? A tak, zapomniałem, że macie zwiększoną odporność na ból. Dzięki za przypomnienie – odpowiedziałem jej, zmieniając ustawienia paralizatora i tym razem posyłając jej w brzuch znacznie silniejszy impuls. I żądając chwilę później kolejnych odpowiedzi.
- Silni? Kolejna tępa dziweczka, której imponują źli, ale silni faceci? – skomentowałem złośliwie… może za słabo wyczuwalnym żalem. Bo jakoś… tego typu kobiety, nie zerkały na naukowców. Czyżbym ją obarczał winą za wszystkie swoje niepowodzenia? Być może tak. Zresztą silnych facetów też nie lubiłem. Gardziłem wszystkimi wojskowymi, łowcami czy innym bydłem. Świat należał do nas, do naukowców! Inni się nie liczyli! Mogli co najwyżej nam służyć!
- Nie pierdol i nie przechwalał się. Uwierz mi, mogę Ci sprawić sporo bólu! Opowiadaj! O rytuale! – zażądałem – Może i rytuał Cię nie zabił… ale ja mogę! – zapowiedziałem jej, chociaż dało się wyczuć w moich słowach zawahanie. Bo… nie zamierzałem jej zabijać. Zbyt była dla mnie cenna.
- Wolne starzenie się, większa siła… czy ja wiem, czy to plusy? To tak jakbyś mówiła, że roboty… czy niektóre zwierzęta są lepsze bo również się tym charakteryzują, siłą i wolniejszym starzeniem się. W zasadzie… tym jesteście. Ludzkimi narzędziami, zwierzętami. Większa odporność na ból i zarazki… ale czy na wszystko jesteś odporna? – zastanawiałem się na głos, idąc wzdłuż niej, na lewo od niej, przejeżdżając palcami po jej nodze, klatce piersiowej i piersi, by na końcu wbić jej spojrzenie w oczy, uśmiechając się złośliwie.
- Ciekawe… czy jest coś, na co nie jesteś odporna? – zastanawiałem się na głos, ponownie gładząc ją po głowie – Silne ciało… ale czy umysł? – mówiłem pod nosem – Tak, duży, czerwonooki króliku… trzeba to sprawdzić – rozmyślałem – Byłaś kiedyś u psychiatry, psychologa? Brałaś w życiu jakieś narkotyki, jakieś środki wpływające na umysł? Bawiłaś się w autohipnozy, programowanie neurolingwistyczne, świadome sny, medytacje i inne tego typu rzeczy? – dopytywałem się jej, odkładając paralizator do kabury przy pasie, by prawą ręką ją gładzić po włosach a lewą przejechać palcami po jej piersiach. Tak tylko, by ją bardziej wkurzyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.04.19 19:16  •  Mieszkanie Mengeli - Page 7 Empty Re: Mieszkanie Mengeli
Lekko drgnęła gdy zaczął ją prowokować. Zmrużyła lekko ślepia, jego przekaz był tak jasny. Chciał by była wściekła, by nie potrafiła nad sobą panować. Zacisnęła mocniej szczękę, czemu nie widziała tego wcześniej?! Jak mogła to przeoczyć?! "Głupia!!" skarciła się w myślach. Przecież on tego chciał, a ona poddawała się jego manipulacjom tak łatwo do momentu kiedy nie pieprznął jej prądem. Trochę ochłonęła, trochę się zapomniała ze swoim stanem fizycznym. Lekko otępione prądem mięśnie działały dobrze, działały lepiej! Wlepione w sufit spojrzenie przeniosło się na niego, gdy wyjaśnił jej kim była w jego oczach. Oddech miała w miarę unormowany do tego momentu. Bardzo chętnie by się z nim pobawiła, gdyby nie była przykuta do stołu. Zamknęła oczy. "Co robić?! Myśl Fanel, myśl do cholery!" warczała na siebie w myślach. "Groźby nie działają.. to co mam zrobić?! Mam mu się poddać?! JEMU?! Temu śmieciowi?!" te myśli do niej nie docierały. To było wręcz uwłaczające jej godności! "Miałabym spotulnieć żeby się uwolnić i go zajebać?!" kolejna myśl w jej głowie i przestała na chwilę myśleć. Spoważniała i otworzyła ślepia zerkając na niego obojętnie. "To by mogło podziałać.." przemknęło jej przez myśl i przełknęła głośniej ślinę. Aż się cała spięła.

Czuła jakieś paskudne uczucie we wnętrzu gdy stwierdził że jest jego własnością. Szczęki same się zacisnęły, czuła jak mięśnie się spinają gdy zaczął ją głaskać po głowie. Rozdziawiła usta wbijając w niego zaskoczone spojrzenie. - Zapłaciłeś za mnie? - wyszeptała z nutką niedowierzania w głosie. - Więc nie jestem w ośrodku SPEC? Chyba nie powiesz mi że jestem w twojej piwnicy?- spytała nieco ciszej, nie kryjąc ciekawości. To wiele zmieniało jeśli była jego prywatnym obiektem badań. W ten sposób Ivo i Togami nie dowiedzą się o tym że została porwana. Z jednej strony nie odpierdolą niczego szalonego, z drugiej.. wątpiła żeby eliminator faktycznie cokolwiek zrobił żeby jej pomóc. "On nie będzie ryzykował swojej pozycji dla rebelianta.. to byłaby głupota.. on nie jest głupi.." przemknęło jej przez myśl. Jak bardzo chciałaby wierzyć w to że coś dla żołnierza znaczyła, ale gdzieś w głębi czuła że to nigdy by nie nastąpiło. Że nigdy nie będą sobie równi.
Uśmiechnęła się do niego delikatnie. - Czy ja wiem czy to typowo łowcza cecha? Jestem odporniejsza od moich braci i sióstr.. może to odziedziczyłam po którymś z rodziców? A może to te przykre doświadczenia z przeszłości mnie zahartowały? A może jedno i drugie? Tego się już nie dowiemy, nie? - nawet puściła mu zalotnie oczko. Czyżby prowokowała żeby pieprznął ją po raz kolejny prądem? Podobało jej się to? A może to był jej nowo odkryty klucz do złagodzenia odczuć z fobii? Teraz poczuła znacznie mocniejsze kopnięcie prądu. Z ust kobiety wyrwał się okrzyk, który próbowała jakoś stłumić. Uderzyła tyłem głowy mocno o twardy blat stołu. Potrzebowała krótkiej chwili i w końcu prychnęła z zadowoleniem wymalowanym na ustach. - Chyba tego nie wiesz.. ale ciężko się oprzeć facetowi z silnym charakterem.. - wymruczała oddychając nieco ciężej.
Pokręciła głową lekko na boki, nieco otępiała od paralizatora, którego przed chwilą użył na niej. Jego gniew i wyczuwalna w głosie agresja nie robiły na niej wrażenia. - Łowcy mają.. takiego fajnego robaczka, który wgryza się w skórę i powoduje mutację. Po czasie jest usuwany z ciała, po rytuale pierwsze godziny są podobno kluczowe.. albo umrzesz.. albo będziesz żyć i ciało zaczyna się regenerować.. u każdego jest to kwestią indywidualną.. jeden potrzebuje kilku dni, inny tygodni.. spałam prawie tydzień po moim rytuale.. z początku czułam się słaba, cały czas zmęczona.. ale to z czasem minęło.. i to co pozostało.. jest teraz.. - wyjaśniła ze spokojem. Można powiedzieć że współpracowała nawet w tej konwersacji.
Uśmiechnęła się z rozbawieniem. - Już ci mówiłam.. jestem odporna tylko na zarażenie wirusem X, mogę się zarazić przeziębieniem, grypą czy tam innym ludzkim ustrojstwem.. mam tylko immunitet na tego pojebanego wirusa co zabija i powraca do życia zmutowanego człowieka.. czy to takie trudne do zrozumienia? Mam ci to po francusku powtórzyć? - zdawało się że role się odwróciły. Naukowiec zdawał się być spięty i sprowokowany a Angel wyglądała jakby była trochę naćpana. Dziwnie opanowana, prawie że obojętna.
Przechyliła lekko głowę w bok. - Piłam alkohol może.. 3 razy w życiu.. nie palę, nie biorę niczego odurzającego.. i nigdy nie byłam u psychologa.. jedyne testy jakie robiłam.. to jak chodziłam do szkoły.. wiesz te z czasopism dla nastolatek.. które mistyczne zwierzę jest twoim patronem? Chyba wyszedł mi wtedy Gryf.. a myślałam że wyjdzie mi jednorożec.. albo jakim jesteś żywiołem.. czy jesteś romantyczką.. takie tam.. dziewczęce zabawy.. - wyglądało jakby starała się zachować pełną powagę sytuacji, nawet nie szło jej tak źle. - Masz dla mnie takie testy? - spytała nagle z zaciekawieniem, jakby Mengele miał wyciągnąć zaraz z szafeczki wszystkie miesięczniki o nastolatkach w poszukiwaniu testów osobowości. Na usta wpełzł powoli arogancki uśmieszek.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach