Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 14 z 18 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18  Next

Go down

Pisanie 21.12.18 9:24  •  Zrujnowana wioska. - Page 14 Empty Re: Zrujnowana wioska.
Być może i dla jego towarzysza fakt że Amep wygląda jak wygląda nic nie zmienia, porównując to do innych dziwów Desperacji, ale to nie zmienia faktu z doświadczeń ryby. Wielki wilk, kot czy gołąb - to nie problem. Takie rzeczy widać na codzień.
Ogromna ryba z paszczą pełną zębów, która jednym kłapnięciem może połknąć w całości? To coś innego niż wymordowani którzy tu mieszkają. To inny świat, inne stworzenie.
I lepiej nie sprawdzać co może lub nie, prawda? Bycie na Desperacji każe ci być ostrożnym, tak przynajmniej się wydaje Amepowi. Nie pomaga też fakt że jego uśmiech zazwyczaj jest dość... Groźny. Tak. Groźny to dobre ujęcie tego.
- Siedzenie tu po zmroku może nie być najlepszym wyjściem. Powiedz, jak daleko do Apogeum? Przy odrobinie szczęścia moja "aura" odgoni ewentualnych maruderów. - Przez aurę miał na myśli rybi fetor jaki chcąc nie chcąc wydaje. W końcu jakby nie było - jest rybą. Ryba śmierdzi rybą, tak jak pies śmierdzi psem, a kot kotem. Człowiek człowiekiem też, ale to trochę inna historia.
Ryba była jednak mniej uważna niż jej towarzysz i nie zwróciła uwagi ani na szmery, ani na migające cienie. Jego pozycja w tej chwili trochę utrudniała rozglądanie się, tak samo nasłuchiwanie na coś przy gruncie - siedząc był praktycznie tak samo wysoki jak jego towarzysz stojąc. No i też nie był zbyt uważny. Niestety.
- W sumie, skoro mamy chwilę. Jesteś w stanie coś mi powiedzieć o... Kościele Nowej Wiary? Chyba tak to się nazywa. - Zmemłał chwilę ustami, zdając sobie sprawę z nietaktu słowa "powiedzieć". - Hkhm, napisać. Tak. Jeszcze powinienem się doczytać. Jestem ciekawy co to za organizacja. Inne jeszcze jakoś pojmuje, jest jakiś gang który nazywa się DOGS, chyba coś w stylu najemników, Drug-On i jakieś typki z miasta, pewnie wojsko i rebelianci czy coś. Tylko ten Kościół zostaje dla mnie zagadką. Nie wierzycie już w tych... Nie wiem, Jahwe? Boga Stworzyciela? Allaha? Buddę? Coś jeszcze nowego powstało? - Nie żeby Amep chciał się przechrzcić - może i Ziemia w stanie w jakim jest nie przypomina by jakikolwiek Bóg na nią patrzył, ale nie zamierza rzucać się na wierzenie w jakichś Bożków. Jest chrześcijaninem, ale nigdy nie był za nadto przekonany do swojej religii.
To nie zmienia faktu że nie ma w planie się jej pozbyć. Ale może się dowiedzieć o tej kolejnej. Z ciekawości.

Wybacz za zwłokę : c
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.01.19 23:03  •  Zrujnowana wioska. - Page 14 Empty Re: Zrujnowana wioska.
 Wzruszył bezwiednie ramionami, nie mając pomysłu, jak inaczej mógłby odpowiedzieć. Na dobrą sprawę niebezpieczeństwo mogło dopaść ich na każdym kroku, czy to pośrodku szczerego pola, czy wśród zawalonych wieżowców. Oswojony z tą myślą nie potrafił brać sobie ostrzeżeń do serca. Każde zbywał równie marmurową twarzą, niekiedy dodając drobny gest i unosząc ręce w charakterystycznym geście. Sam prosił się o wpierdol.
 Im dłużej bazgrał pokrowcem po piachu, tym bardziej się irytował. Wynaleziony sposób — mimo iż na początku całkiem sprawny — przy dłuższych wypowiedziach zdradzał wszelkie negatywy, sprzedając Papieżowi solidnego kopniaka w sam środek pyska. Tylko cudem nie zgrzytał zębami, będąc zmuszonym do dopisania kolejnego szeregu liter.
 Trzymany w rękach badyl trzasnął równie mocno, co opadająca na glebę, metaforyczna szczęka. Faux zmarszczył wpierw brwi, później spojrzał ku rybiej paszczy, jakby nie do końca dowierzał temu, co słyszał. Mógł źle zrozumieć, tak? Przecież na tej płaszczyźnie też szwankował. Cały był popsuty, trochę jak mechaniczna zabawka, którą rzucono z impetem o ceglaną ścianę. Kilka trybików odpadło i pierwotnie niezłe cacko przestawało spełniać oczekiwania właściciela.
 "Prosisz niemowę o opowieść?" — naskrobał pospiesznie, zaraz rzucając Amepowi ukradkowe spojrzenie. Pokręcił głową na boki, po czym wsparł ciężar ciała na wbitym w ziemię pokrowcu. Musiał pomyśleć. Jak powinien wyłożyć swoją wiedzę, by przy okazji nie wyjść z siebie?
 Westchnął bezdźwięcznie.
 "Wierzymy w Ao. Nasza religia zakłada, że to on przywrócił do życia anioły, lecz dopuściły się zdrady, przez co musiał odejść. Mówi się, że powróci, gdy całą anielską rasę spotka kres. Poza tym punktem nie odstajemy aż tak bardzo. Miłosierdzie, pomoc i tak dalej, rozumiesz."
 Christopher posłał ryboludowi kolejne spojrzenie. Musisz rozumieć, mówiły jego ślepia. Nie miał zamiaru zbytnio rozwodzić się nad tematem, w końcu nigdy nie był dobrym mówcą. Piękne słowa nie były bronią, którą władał tak, jak inni wierzący. Sprawdzał się w boju, nie w rozmówkach.
 "To zwykłe zainteresowanie, czy badasz teren?"
 Jemu osobiście było wszystko jedno, lecz podejrzewał, że prawdopodobnie byłoby dobrze wspomnieć o chętnym wiernym.

__
... wybacz. *kaszl*
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.01.19 23:08  •  Zrujnowana wioska. - Page 14 Empty Re: Zrujnowana wioska.
Cóż, Amep nie szukał walki, ani też walka nigdy nie chciała go znaleźć. Być może z powodu dość budującego respekt wyglądu zewnętrznego. Kto by chciał się tłuc z gigantem, którego cielsko wygląda jakby ledwie się ruszało od twoich ciosów, a jego szczęka mogła cię kłapnąć na raz? Niewielu, a jeśli już, to byli zazwyczaj albo głupi, albo pijani, albo co gorsza, głupi i pijani. Rybolud wolał unikać konfliktów tak czy tak, każdej maści i typu. Może dlatego nie pomyślał dotąd o jadłodajni albo zaopatrywaniu jakiejś organizacji. Wszak jeśli jedną zacznie, to inna się wkurzy i będzie go miała na celowniku, nie?
Zalety posiadania mowy to umiejętność mówienia. Wadą nie posiadania zdolności mowy jest brak zdolności mówienia. Zaletą braku zdolności mówienia jest fakt że nie musisz mówić jak bardzo ci się nie chce gadać, bo i tak nie możesz.
- Jeśli to nie problem. - Uśmiechnął się kompletnie niewinnie, widząc że jego towarzysz nie podziela entuzjazmu z dzielenia się informacjami o Aonistach. Wiedział że to dla niego dość uciążliwe, ale nie miał jak inaczej wyciągnąć od kogoś informacji na ich temat. Wszyscy z jakimi rozmawiał w tej kwestii zbywali go słowami o tym, że to fanatycy zabijający anioły. Amep nie mógł uwierzyć w to, by to było kompletnie wszystko, stąd też chciał się dowiedzieć więcej. Ot, ciekawość. Nic więcej.
- I mordowanie aniołów, prawda? - Dopowiedział po przeczytaniu jego odpowiedzi, świdrując go spojrzeniem w oczekiwaniu na odpowiedź. Słyszał o ich zapędach w mordowaniu skrzydlatych paniczyków, ale z tego co opisał, jest ich członkiem. Stąd też, kogo innego lepiej o to spytać, jak samego członka tej organizacji? Niech się wypowie, wytłumaczy lub potwierdzi. Nieważne co zrobi, zadowoli to ciekawość ryboczłeka.
- Zainteresowanie. Większość osób z jakimi miałem możliwość rozmowy opowiada o członkach tej organizacji jak o fanatykach którym brakuje piątej klepki i mordują anioły. Nie jestem zainteresowany przechrzczeniem, ale jestem ciekawy czym to jest. To wszystko. - Z ostatnimi słowami skierował swoje słowa ku ognisku, wydobywając kamień z ostatnimi fragmentami mięsa. Był nader gorący, co oczywiście spowodowało u Amepa odciągnięcie rąk po krótkim momencie wyciągania go i trząsaniem nimi, chcąc je ochłodzić. - Pozostałe dwa, są twoje. - Wypowiedział między dmuchaniem na dłonie a machaniem nimi by ostygły, aż po paru chwilach w końcu zadecydował się podnieść. - Nie jest to dobre miejsce na spędzenie nocy. Jeśli mnie poprowadzisz, powinniśmy dotrzeć do Apogeum lub gdzie wolisz w miarę bezpiecznie. - Ryba wysunęła swoją trójpalczastą łapę w stronę Papieża, w razie gdyby ten chciał skorzystać z gestu pomocy w podniesieniu się.

Przeżyję : P Choć myślę, że wypada powoli kończyć, nah?

Edit. v Z/t


Ostatnio zmieniony przez Amep dnia 27.01.19 16:30, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.19 12:47  •  Zrujnowana wioska. - Page 14 Empty Re: Zrujnowana wioska.
 — I mordowanie aniołów, prawda?
 Skinął głową. Cóż więcej mógł dodać? Rybolud zdawał się mieć pewne informacje na temat Kościoła i nawet jeśli część z nich była zwykłymi plotkami, to ta jedna nie mogła być prawdziwsza.
 Z werdyktem o niebezpiecznej nocy zgodził się kolejnym kiwnięciem. Widząc jednak wyciągnięte łapsko, zmarszczył brwi, wyraźnie skonsternowany tym gestem. Wyglądał na cholerną panienkę, by proponowano mu pomoc? Był może wyszczerbiony i miał sporo ubytków, ale nie potrzebował ani litości, ani współczucia.
 W pierwszej chwili chciał odtrącić rękę ryby, lecz zdusił chęć w zarodku, podnosząc dupsko z ziemi.
 "Chodźmy, zanim nas coś zeżre.", głosił ostatni napis. Wraz z jego zmazaniem Papież postąpił pierwszy krok ku Apogeum.

z/t

---
Już cię nie blokuję...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.19 12:12  •  Zrujnowana wioska. - Page 14 Empty Re: Zrujnowana wioska.
Długie podróże nie były mocną stroną pająka. Kirai, z racji na swą niecierpliwość, wypił zbyt szybko cały zapas wody, aktualnie zostając z pięknym, okrągłym niczym. Przebłysk jakichś resztek rozsądku nakazał mu szukać w dawnej osadzie ludzkiej kogokolwiek, kto byłby w stanie poratować go choćby kroplą wody. Choć na Czerwonej Pustyni czuł się nad wyraz swobodnie, tak brak czegokolwiek do picia dobijał go. Nie znał się na roślinach, nie potrafił określać właściwości poszczególnych gatunków; czy jeśli spije nektar z owoców fikuśnego, prawie suchego drzewa, trafi do krainy czarów? Gdyby uraczył się sokiem z któregoś z kaktusów, czy spotkałaby go śmierć?
Zbyt kurczowo trzymał się życia, a bez wody wędrował już drugi dzień. Nie był z tego powodu szczególnie zadowolony. Czego szukał? Rozrywki. Dokąd zmierzał? Do jej ewentualnego źródła. Uniósł nieco maskę i odgryzł kawałek suszonego mięsa, które wziął ze sobą na drogę. Przynajmniej z obsesją na punkcie jedzenia nie zabrakło mu chociaż tego. Rozejrzał się, przeżuwając wolno i warknął pod nosem. Ani żywego, ani martwego ducha. Trochę słabo, ale cóż zro--
No przecież. Można w coś przywalić.
Pięść Kiraia uderzyła w ogryzek drewna pozostały po jednej ze ścian, które w odpowiedzi skrzypnęło marudnie. Pajęczak machnął kilka razy dłonią, jakby to miało pomóc mu z bólem wywołanym przez uderzenie. Kolejne warknięcie i pod maską zarysował się grymas niezadowolenia, podobny zaskakująco do fabrycznie oburzonej ruskiej mordy. Był niepocieszony jak dziecko, któremu mamusia odmówiła zabawki i tego stanu nie poprawiały nawet tęczowe motylki z jego wyobraźni, które latały wokoło.
- Idźcie sobie, nie lubimy was - powiedział do nich suchym, zasmuconym głosem i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Zaraz oparł się o ściankę, w którą wcześniej uderzył.
- ... Huh? - Zdawać by się mogło, że odgłos zaskoczenia wydał i Kirai, i deski, gdy te ugięły się pod nim, doprowadzając tym samym do upadku pajęczaka na plecy. Na moment aż stracił dech w piersiach.
- Hu-huh... - stęknął, podniósłszy się do siadu. Nie do końca jeszcze rozumiał, co się stało. - Dlaczego wszystko jest przeciwko nam? - rzucił w przestrzeń ze smutkiem i przejęciem.
                                         
Kirai
Poziom E
Kirai
Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Jirō Hirai.


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.19 18:28  •  Zrujnowana wioska. - Page 14 Empty Re: Zrujnowana wioska.
Wyprawa, na którą się porwała, to doprawdy karkołomna decyzja, bliska bardziej samobójstwu, aniżeli jakiemukolwiek konstruktywnemu planowi. Lecz gdzie ona jeszcze nie była? Zwiedziła chyba każdy zakątek desperackiej pustyni, dalsze jej krańce, granice Edenu, widziała mury miasta, jego popękane fragmenty… ale nad Ocean dawno się nie zapuściła. Nawet nie jest do końca pewna, kiedy ostatni raz widziała większy akwen, aniżeli podeszczową kałużę, która i tak w oczach wsiąkała w spragnioną wilgoci ziemię.
Z tej też racji, oczywiście, trzeba się przygotować. Zebrać materiały, może znaleźć coś ciekawego na wymianę, poznać kogoś, z kim mogłaby się wymienić… bo co jak co, ale nie miała ze sobą na ten moment zbyt wiele. Trochę wody, jedzenia, kilka bandaży, ale żadnych leków innych, niż prowizoryczne maści, których działanie i tak jest dosyć wątpliwe.
Obraz wioski na horyzoncie musiał być zachęcający, tym bardziej, że w ogóle jeszcze stała. Nawet jeśli nie wygrzebie spomiędzy zgliszczy niczego ciekawego, to będzie mogla się w spokoju przespać, bez obawy o to, że urwie jej namiot nad głową, zaleje deszcz, albo coś pożre w trakcie snu, bo przecież i takie ryzyko jest obecne, gdy staje się desperackim beduinem.
Swojego ukochanego wierzchowca schowa między obeschniętymi zaroślami, gdzieś, gdzie nie zostanie namierzony od razu, a ta będzie mogła szybko się z nim wydostać, jeśli zajdzie taka potrzeba. Wrzuci wszystko, co potrzebne do prowizorycznego plecaka, bardziej przypominającego worek na plecionych sznurkach, ale trzymał to, co musi. 
Wpakuje się do środka przez najbliższe, niezabite deskami okno, zważając, by nie rozerwać spodni o wystający kawałek szkła. Rozejrzy po zarośniętym pomieszczeniu, szybko jednak orientując się, że coś jest nie tak. Najpierw usłyszy charakterystyczny dźwięk uderzenia, roznoszący się po jednej z cieńszych ścian, później jakieś szepty, rozmowy, nic jednak nazbyt głośnego. Spięła się na całej długości ciała, powoli przysuwając się bardziej w stronę ściany, zza której słyszała dźwięk, by się za nią schować. Na całej jej powierzchni dało odnaleźć się tylko jeden słaby punkt, cienką deseczkę, która szybciej, niż brunetka przypuszczała, rozpadła się, sprawiając, że w pomieszczeniu znalazła się nowa postać. Chyba nie zauważył jej od razu, gdy stała przejęta, oddychając głęboko i wyraźnie, z dłonią ułożoną na niewielkim nożyku przypiętym do paska w spodniach. Nam? Jest ich więcej?
Odsunie się powolnym krokiem, broń nadal trzymając w pogotowiu, choć w takiej sytuacji bardziej wolałaby uciec przez pobliskie okno. 
- Ilu was jest? - rzuci nagle, co wcale nie było najsprytniejsze z jej strony. Przecież mogła wykorzystać nieuwagę… ale po co.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.03.19 11:36  •  Zrujnowana wioska. - Page 14 Empty Re: Zrujnowana wioska.
Ups, duże ups nawet. Kirai powinien spodziewać się towarzystwa - powinien wyczuć jego ruchy - jednak niezaspokojenie dręczącego go pragnienia znacznie osłabiało jego zdolności i zmysły. Usłyszawsze głos, obrócił głowę z przekrzywioną maską kilka razy, aż w końcu, gdy ta opadła znów na swoje miejsce, zobaczył kobietę. Wysoką, dość ludzką, w urodzie raczej nietypową dla tych terenów. Zmrużył oczy, mimo że wpadł do jakiegoś domostewka, to dalej było dla niego ciutkę za jasno. Nie miał jednak nawet siły na denerwowanie się.
- No tylko my jesteśmy. Nie widać? - kontynował tonem smutnego dziecka, któremu ktoś zabrał zabawki. - Jesteśmy sami, nie mamy nawet wody. Tylko mięso i klarnet - sprecyzował po chwili, chwytając zawieszony przy pasie instrument muzyczny. Kirai brzmiał naprawdę tak, jakby spotkała go jakaś okropna krzywda i to nie z jego winy. Po co myśleć? Niemyślenie to nie jego wina w końcu, nikt mu nie powiedział, że myśleć powinien.
- Wszystko nas boli - oho, zaczyna się marudzenie. -Jesteśmy smutni, nie mamy nawet z kim się bawić, nudzi nam się, dawno nie spaliśmy i nikt nie chciał iść z nami. Tylko głupie motylki i skrzydlate króliczki, ale ich nie możemy zjeść. Mówiły, że są trujące. Wolimy, żeby nie bolał nas brzuch. Ale jak znajdziemy więcej jedzenia, to trzaśniemy klarnetem - pochwalił się swoim planem i przesunął palcami po wspomnianym przedmiocie. Znalezisko ze spotkania w szkole było jego nową ukochaną zabawką.
- Gdybyśmy mogli, pobilibyśmy chmury, żeby zaczęły płakać. Ale to raczej nie wchodzi w grę, bo nas pierdolną prądem. I co wtedy? Wtedy będziemy smutni. - Zrobił pauzę w swoim jakże fascynującym monologu i w końcu skupił się bardziej na kobiecie niż na wspomnianych motylkach, które mieniąc się jak jakiś najpodlejszy brokat latały wokół niej.
- Skąd idziesz? Dokąd? Masz wodę? Może znamy drogę, ale nic za darmo - podkreślił z nutą chytrości w głosie i uśmiechnął się pod swoją maską, choć nieznajoma nie mogła tego widzieć. Jeszcze bardziej zaschło mu w gardle od tego całego pierdololo, ale czy się przejmował? Ciężko określić.
Na dobry początek wyciągnął do niej rękę. Po prostu, tak jakby chciał, by ją uścisnęła. Powitanie? Zawarcie umowy? I przekrzywił głowę. W połączeniu z tą maską musiało to wyglądać dość niepokojąco, ale Kirai w swoim odczuciu wydawał się teraz niewinny. Czekał po prostu, dość spięty, na jej kolejny ruch.
                                         
Kirai
Poziom E
Kirai
Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Jirō Hirai.


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.03.19 17:56  •  Zrujnowana wioska. - Page 14 Empty Re: Zrujnowana wioska.
- No tylko my jesteśmy. Nie widać? -

Na usta cisnęło się ciche nie, bo ani za mężczyzną, jak się okazało, ani nigdzie w głębi w pokoju, z którego tutaj wpadł, nie było widać żywej duszy. Odsunie się jeszcze, aż wątpliwej jakości podłoga zaskrzypi pod jej zakurzonymi butami.
Nie do końca wiedziała jak zareagować na dziwnego jegomościa, jego uwielbienie do klarnetu i mnogą liczbę. Może mówi i o sobie, i o instrumencie? Na to by wyglądało, chyba, że chce ją zmylić. Zmarszczy lekko brwi, wolną ręką zsuwając z głowy kaptur, tak, by w razie potrzeby lepiej widzieć, podobnie robiąc z chustą, którą odsunęła tak, by lepiej ją było słychać.
Przeanalizuje jego monolog słowo po słowie, choć i tak to niewiele przyniesie w tym rozgardiaszu przypadkowo rzucanych słów, można by i stwierdzić, że oksymoronów, które tak zabawnie ubarwiały słowa mężczyzny, który chyba jednak wolał pozostać w poziomej pozycji. Może to i lepiej, bardziej się nie wywali.
Większą uwagę kobiety złapie dopiero informacja o tym, że ten może znać drogę. Uniesie lekko brwi, wyraźnie potrzebujące pomocy pincety, lecz nadal będzie trzymać swój dystans - W stronę Oceanu Spokojnego. Tam ja- - urwie nagle i odchrząknie, chcąc się poprawić - Tam zmierzam.
Na wyciągnięta dłoń spojrzy dosyć niepewnie, z tej też racji nie wyciągnie swojej w jego stronę. Oczywistym jest, że może chcieć, by ta ją uścisnęła, ale na tym padole nie można nikomu ufać. Zawsze może pociągnąć ją za sobą, wywrócić i nagle role się odwrócą, prawda? Na razie wystarczy… rozmowa.
 Przełknie ślinę, jakby tym zbierając myśli i powoli pokiwa głową - Mam trochę wody - dłoń nadal leżała na rączce niewielkiego noża, lecz nieopodal niego znajdowała się inna, równie ważna z mniemaniu kobiety kieszonka. Muśnie ją krótko palcami, sprawdzając, czy wszystko jest na miejscu - Mogę wam powróżyć. Może od tego spadnie deszcz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.19 14:08  •  Zrujnowana wioska. - Page 14 Empty Re: Zrujnowana wioska.
Skrzypnięcie podłogi z lekka poirytowało Kiraia; nie lubił takich odgłosów, ale nie zareagował w żaden sposób. Czekał więc tak z wyciągniętą ręką, a kobieta zdawała się być zaniepokojona jego osobą. Nic zresztą dziwnego — nie widziała twarzy Kiraia, tylko umazaną starą krwią maskę. Perspektywa użyczenia własnej juchy na rzecz kolejnych malunków nie mogła się wydawać kusząca nikomu, kto nie przejawia skłonności masochistycznych. Gdzieś dalej zakrakał kruk czy inne paskudne ptaszysko — one też go niemożebnie denerwowały.
Mieszkaliśmy kiedyś nad oceanem. Ale duża ryba zjadła nam jamnika. Jakbyśmy mieli jamnika i klarnet, bylibyśmy nie do powstrzymania. Duże ryby nie znają litości, ale dają dużo mięsa. Wolimy ze zwierząt lądowych, rybne syfi mułem – wyjaśnił rzeczowo i potrząsnął zaraz głową. W końcu podniósł się z ociąganiem z ziemi, otrzepał się, zahaczywszy jednak palcem o drzazgę, która utkwiła wcześniej w jego spodniach. Syknął i od razu wsadził dłoń pod maskę, przekrzywiając ją nieco na bok i odsłaniając nieco twarz, wykrzywioną oburzeniem i bólem.
Mówiliśmy, że wszystko jest przeciwko nam! – załkał, wystawiając palec z maleńką drzazgą w stronę kobiety. – Nie chcemy nawet patrzeć na nasz tyłek, niewidzialny jeż zagłady na pewno wiele razy nas zaatakował od tylca. Uważaj na niego, tupta tuż obok!
 Oczywiście, żadnego tuptającego jeża w okolicy nie było, choć Kirai wymachiwał rannym paluszkiem wszędzie wokół nieznajomej i chichotał. Widocznie jeże śmierci tuptają bardzo zabawnie, kiedy próbują kogoś zaatakować, nie istniejąc przy  tym. Równie nagle, co zaczął się śmiać, przestał. No tak, cos tam mieli dogadywać, nie?
Na czym to stanęło? Ach. Wody? Wody tak za darmo? Niezatrutej? I nie fioletowej? Mijaliśmy fioletową wodę, ale się z nas śmiała, więc się jej nie napiliśmy. Huuuh? Powróżyć? Jesteś magiem? My też umiemy robić sztuczki, ale potem sztuczki same się robią i psocą nam bardzo. Robimy sztuczki kiedy jesteśmy bardzo głodni i jedzonko samo wskakuje do brzuszka – opowiadał najpierw w raczej marudnym tonie, przeszedł zaraz do zainteresowanego i rozentuzjazmowanego. Lubił sztuczki, o ile one same mu nie robiły sztuczek. W końcu jednak znowu zdecydował się na próbę wyciągnięcia zębami drzazgi i wreszcie mu się udało.
Chcielibyśmy mieć różdżkę w naszym klarnecie… – rozmarzył się, a pod krzywo trzymającą się maską wykwitł niemądry uśmiech. – Co mamy zrobić, żeby wróżba się spełniła? – Z wrażenia aż podskoczył kilka razy w miejscu. Nie mógł się doczekać.
                                         
Kirai
Poziom E
Kirai
Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Jirō Hirai.


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.19 20:37  •  Zrujnowana wioska. - Page 14 Empty Re: Zrujnowana wioska.
Osobliwa postać mężczyzny z pewnością nie koiła nerwów brunetki, która cały czas stała przed nim jak na warcie, spodziewając się ataku z każdej strony. Odchyliła się nawet, dosyć mimowolnie, gdy ten ponownie wyciągnął w jej stronę dłoń, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z prawdopodobnej drzazgi tkwiącej pod skórą. Jeszcze ta maska… nijak nie zachęcająca do dalszej rozmowy.
W tym momencie gadatliwość zamaskowanego mężczyzny nie zdążyła się jeszcze udzielić naszej drogiej Madhuvanthi, z tego też tytułu bardziej spoglądała po jego osobie, próbując przyswoić każde kolejne słowo i stworzyć z tego przypadkowego zlepku jakiś większy sens. Szybko się jednak okazało, że będzie to całkiem żmudna praca, zważywszy na wyraźne spierdolenie jegomościa, który tak umiłował sobie mówienie o wyimaginowanych zwierzątkach.
- Wodę dostaniesz za informacje - uniesie lekko brodę. Cóż z niej za podróżniczka, jeśli nie ma nawet kompasu, mapy czy orientacji, w którą stronę jest większa woda? Well, właśnie taka. Woli zdobywać informacje od ludzi, bo i tak przecież o nie łatwiej, a nie na własną rękę szukać antycznych zwoi w postaci map drogowych, żeby te wskazały drogę. Lepsza jest fizyczna, realna nawigacja.
- Jeżeli pokażesz mi w którą stronę mam iść, a najlepiej tam zaprowadzisz, to dostaniesz wody, a przedtem Ci powróżę - ta ostatnia forma wynagrodzenia chyba najbardziej obydwu stronom pasowała, wbrew wszystkiemu. Raja nic nie straci, a dziwne fantazje nieznajomego się spełnią.
Powolnym ruchem dłoni sięgnie do jednej z kieszonek przymocowanych do paska, konkretnie do tej przeznaczonej na trzymanie wysłużonego deku kart. Część z nich była wyraźnie postrzępiona i wyblakła, ale nadal dało się odczytać każdą z nich.

- Na tarota nie ma wpływu. Po prostu sprawdzimy, co się stanie - zmusi się do lekkiego uśmiechu, który jednak nie utrzymał się na ustach zbyt długo. Kucnie przy tym przed mężczyzną, spoglądając na niego, jakby oczekiwała tego samego, dopiero po tym wyjmując wszystkie karty i dokładnie te tasując. Rozsunie je przed mężczyzną, gładko, w półokrąg, tak, że każda z kart zachodziła delikatnie na poprzednią. Przełknie cicho ślinę i spojrzy na zamaskowaną twarz - Musisz wybrać trzy. Zamknąć oczy i wybrać te, które najbardziej do Ciebie przemawiają, ale nie możesz ich odwracać. Rozumiesz? - przechyli nieznacznie głowę. Gdzieś w głębi duszy miała obawę, że ten zapierdoli karty i ucieknie przez okno.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.19 2:06  •  Zrujnowana wioska. - Page 14 Empty Re: Zrujnowana wioska.
Układy handlowe mogłyby wyczerpywać jego niezbyt wielki rozumek, który i tak już w znacznym stopniu nadwyrężała idea tego, że jeszcze kobiety nie zeżarł. Przekrzywiona głowa, jak u zaciekawionego szczeniaka, przechodziła wolno z jednej strony na drugą, co najpewniej też nie wyglądało zbyt zachęcająco. Kirai na pewno jakiś urok miał, ale nie umiał go z siebie wykrzesać. Naprawdę… jakiś musiał mieć, no.
Woda. Informacje. Wróżby. Och, podoba się nam. Chcielibyśmy dostać i dać wszystko naraz. To uczciwy układ, tak, tak.
 Łeb Kiraia, zamiast na boki jak dotychczas, poruszył się kilkukrotnie z góry na dół. Pomysł na wróżby wydawał mu się ciekawy na tyle, by poświęcić mu kilka chwil. Przynajmniej do czasu, aż nie rozproszy go mucha, która równie dobrze mogłaby wlecieć jednym jego uchem, a wylecieć drugim. Spojrzenie ukryte za maską powędrowało za dłonią kobiety. Gdyby Kirai miał ogon, taki jak psy, zamerdałby nim przyjaźnie, zachęcająco do zabawy.
 Nie trzeba było go długo zachęcać do zajęcia miejsca siedzącego w pierwszym rzędzie. Sytuację, gdyby jego pamięć sięgała tak daleko, mógłby porównać do przedstawień dla dzieci, podczas których aktorzy pytają młodą widownię o to, co ich postaci powinny zrobić w danym momencie bądź z takimi, gdy wyciągają ją na scenę. Siadł po turecku przed nią, po czym odsunął się nieco, uświadomiwszy sobie, że pewnie zabiera zbyt dużo miejsca.
 Był zaskakująco cichy jak na siebie. Pod maską miał rozdziawione usta, co trochę zdradzał jego głośny oddech. Położył dłoń na pierwszej z kart, skupiając na niej wzrok, po czym, gdy kobieta się odezwała, skinął głową i uniósł ją znów tak, by zza maski świdrować ją zafascynowanym spojrzeniem. Zabandażowane palce przesunęły się wzdłuż talii, po czym identyczny gest wykonały w drugą stronę. Chwycił kartę czwartą od swojej lewej, uniósł ostrożnie do ucha i przyłożył doń tak, jakby miał rozmawiać przez telefon.
 Chwilę nasłuchiwał, by następnie przekazać kartę kobiecie. Taki sam zabieg powtórzył z kolejnymi dwiema kartami, bacząc na to, by nie spojrzeć na nie ani przez moment. Zupełnie tak, jakby się obawiał, że ich przepowiednie znikną w chwili, gdy tylko spocznie na karcie jego wzrok.
Co nam mówią? Jaka jest nasza przyszłość? – dopytywał. – Czy zdradzą nam twoje imię? – w tym pytaniu słyszalna była zaczepka. Kirai się przedstawił, więc jego przyjaciółka również powinna.
                                         
Kirai
Poziom E
Kirai
Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Jirō Hirai.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 14 z 18 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach