Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Pisanie 17.03.17 0:15  •  Biblioteka miejska. - Page 6 Empty Re: Biblioteka miejska.
......Pokiwała ze zrozumieniem głową, słysząc informacje odnośnie zasad wypożyczania książek, po czym bez żadnego oporu ruszyła ze dziewczyną, nie mając nawet najmniejszego zamiaru zostania w tyle. Musiała jednak przyznać, że reakcja Yoshi na jej kolejne słowa zaskoczyła ją. Przez chwilę wpatrywała się z lekkim zdumieniem w nową znajomą, próbując znaleźć powód tego nagłego rozbawienia. Odruchowo, z lekkim zażenowaniem dotknęła jej ramienia, jakby chciała się w ten sposób spytać "co się stało". Jakby nie było, specjalnie długo nie musiała czekać na odpowiedź. Nie była specjalnie długo w M3, poza tym kanały informacyjne sprawiały jej jeszcze trudności, a okoliczni znajomi dotychczasowo nie poruszali przy niej tego rodzaju tematów.
Cóż, niedługo to się zmieni.
Gdy wpadła na jakiś trop, to naprawdę przypominała psa gończego. Nie odpuszczała, nawet jeśli zdobycie pełnego pakietu informacji miałoby sprawiać jej olbrzymie trudności.
- Szczerze mówiąc, tego nie było na ulotkach sponsorujących szkołę - rzuciła, pozwalając sobie na delikatne uniesienie warg do góry. - W takim razie, Yoshi, może chciałabyś mi pokazać, w którą stronę powinnam patrzeć? Aktualne grono znajomych nie wprowadziło mnie w ten temat. Pewnie założyli, że zdążyłam się zorientować, ale czytanie kanałów informacyjnych w dalszym ciągu jest dla mnie pewnym utrudnieniem. A z tego co słyszę, to miasto ma swoje sekrety i tajemnice. Rebelianci? A epidemii za murach słyszałam już u siebie i choć wniosek różnego rodzaju mutacji nasuwa się sam, tak jednak oficjalnie nic się o tym nie mówiło. Cóż, najwyraźniej muszę zmienić swój pogląd odnośnie M3. No i częściej oglądać wiadomości.
Tak po prostu. Jak na osobę, która zderzyła się nagle z nowym wymiarem tego pozornie spokojnego miasta, Skyler przyjęła to zaskakująco spokojnie. Potrafiła płynnie dostosowywać się do danej sytuacji i chociaż te urywki informacji spowodowały niezły mętlik w jej głowie, to jednak nie zamierzała z tego powodu wszczynać paniki. Zdawała sobie sprawę z tego, że choć dla niej naturalnym było mieszkanie w otoczonym murami mieście, to jednak na pewno ludzkość nie osiedlała się w ten sposób od samego początku cywilizacji. Zadziwiające, jak szybko człowiek przyzwyczajał się do danego stylu życia.
- Oh. W sumie faktycznie, po prostu dla mnie te zajęcia klubowe do złudzenia przypominają lekcję. Może tak już po prostu jest z biologią, no ale mniejsza - przegryzła na moment dolną wargę, myśląc nad czymś intensywnie. - No wiesz. Według niektórych bystrych teorii szczury powstają ze szmatek, więc wiara w ufo chyba mnie nie zdziwi. A ty przynależysz do jakiegoś koła zainteresowań, czy też klubu?
Sky zatrzymała się i posłała bibliotekarce lekki uśmiech, cierpliwie czekając na swoją kolej, a przy okazji segregując poszczególne informacje. Na pewno będzie miała o czym myśleć w domu, a aktualnie po prostu próbowała się we wszystkim połapać. Rebelianci? To oznacza bunt. Bunt musi być przeciwko czemuś. Jasne, czasem chodziło o "widzi mi się", ale skoro byli gotowi do robienia "rozróby" to pewnie musiało chodzić o coś więcej, a przynajmniej w ich mniemaniu. Hmh.
Jak na razie jej rozmyślenia przerwała konieczność wyrobienia sobie karty w bibliotece, chociaż to faktycznie szło dość sprawnie i już po chwili mogła się cieszyć pierwszą wypożyczoną w tym mieście książką. Ponownie skierowała spojrzenie niebieskich oczu na Yoshi, najwyraźniej już w myślach wertując strony z różnymi pytaniami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.17 0:39  •  Biblioteka miejska. - Page 6 Empty Re: Biblioteka miejska.
- Ta, oglądanie wiadomości generalnie się przydaje. No ale, na tych najciekawszych wydarzeniach pewnie cię tu jeszcze nie było. Co prawda dużo z tego, co się słyszy, to tylko plotki, ale nawet one potrafią być ciekawe. Ogólnie to ci rebelianci są tak naprawdę bardziej terrorystami. Nikt do końca nie wie, gdzie się ukrywają i którędy atakują. Jakiś czas temu zrobili wielką akcję na głównej ulicy, porwali pełnomocniczkę dyktatora Asellusa, panią Okatome i była wielka akcja ratunkowa. Wojsko sobie z tym poradziło, ale i tak było z tego ogromne zamieszanie. Niektórzy nawet mówili, że została strasznie pobita, ale według mnie to bzdura. Występowała potem w telewizji i wyglądała całkiem normalnie, no chyba, ze zrobili jej aż tak dobry makijaż. No i generalnie machina ruszyła, dyktator Asellus podał do wiadomości publicznej, że za murami żyją zmutowane stwory zwane wymordowanymi i trzeba na nich uważać, bo próbują się dostać do środka. Jakiś czas potem wybuchła jedna fabryka. Mówi się, że to też robota Łowców. - Zakończyła pełen rewelacji monolog i zrobiła głęboki wdech, by nadrobić straty w powietrzu. Przekopała jeszcze pamięć w poszukiwaniu innych ciekawych wiadomości, ale z tematyki życia miasta to już było raczej tyle.
- Sama się przekonasz, jak dużo tu się dzieje - podsumowała i mrugnęła porozumiewawczo do swojej nowej znajomej. Skoro przyjechała na wymianę, pewnie jeszcze będzie miała dużo okazji, by przekonać się o bujnej egzystencji M-3.
Poczekała, aż bibliotekarka powtórzy procedurę z książką wybraną przez Samanthę. Yoshi kiwnęła na nią głową dla zachęty, po czym skierowała się w stronę wyjścia. Dopiero po przekroczeniu drzwi biblioteki, odezwała się znów, nie musząc już się przynajmniej troszczyć o świętą ciszę wypożyczalni.
- Ja to... tak się trochę błąkam, to tu, to tam. Wcześniej udzielałam się w drużynach sportowych, ale trochę spasowałam i zostałam już tylko w reprezentacji lekkoatletycznej. Czasem wpadam na zajęcia grupy majsterkowiczów, ale to raczej rzadko. Jestem bardziej wyjątkiem w tej kategorii. - Uśmiechnęła się pod nosem. Pewnie bardziej by się zaangażowała w aktywności w szkole, gdyby nie domowe obowiązki, ale o tym nie miała ochoty rozmawiać - szczególnie z ledwie co poznaną dziewczyną. Nie odczuwała potrzeby wygadania się w tej materii, bo doskonale sobie radziła z tymże faktem. No bo co z tego, że nie miała czasu prawie na nic poza szkołą i dzieciakami? Tak jej było dobrze.
- Długo tu zostajesz? - zmieniła temat. Nie była do końca pewna, jak funkcjonują wymiany. Nigdy do żadnej nie aplikowała; i tak by jej nie wzięli, ze względu na dość przeciętne oceny, a i sama nie byłaby w stanie zostawić ojca samego z trójką niesfornych maluchów. Była za bardzo potrzebna na miejscu, by rozważać naukę za granicą. A jednak, takie doświadczenie musiało być niezwykle interesujące, szczególnie że odwiedzenie innego Miasta nie było takie proste dla przeciętnego obywatela.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.17 19:32  •  Biblioteka miejska. - Page 6 Empty Re: Biblioteka miejska.
.......Trzeba było przyznać, że Skyler nie spodziewała się takich informacji o M3. Wymordowani, rebelianci, akcje wykonywane przez wojsko. Na podstawie historii można było wywnioskować, że takie sprawy z reguły były zamiatane pod dywan albo poddawane odpowiedniej obróbce i wysyłane do wiadomości publicznej, by wywrzeć odpowiedni nacisk. Zmanipulować. Niewątpliwie jednak równie dobrze manipulowali zarówno władza, jak i buntownicy. A żeby połapać się w tym wszystkim potrzebne było coś więcej niż garść informacji. Sky jednak nie zamierzała zaprzeczać temu, że wieści przekazane przez Yoshi były i ważne i interesujące.
- Cóż, nie spodziewałam się aż takich rewelacji po tym, jak widać pozornie, spokojnym mieście. Ciekawe, jak przebiega przepływ danych pomiędzy "państwami" - przegryzła delikatnie końcówkę języka, myśląc nad czymś intensywnie, trzymając jak na razie usta zamknięte. Zresztą długo to nie trwało. - I'm really, tfu! Jestem naprawdę wdzięczna za te objaśnienia. Wygląda na to, że tutaj to podstawowa wiedza.
Uśmiechnęła się z pewną dozą zakłopotania i pokręciła niedowierzająco głową. Oj, będzie miała co czytać w domu i czego szukać. Niewątpliwie zaskakująca niespodzianka... jak to zresztą niespodzianki mają w zwyczaju.
- Szczerze mówiąc, już nie mogę się tego doczekać - mruknęła, sprawdzając wolną ręką trwałość swojego warkocza. - W Anglii tego rodzaju akcje najwyraźniej nie nabierają większego rozgłosu. Tudzież po prostu ich nie ma, hmh.
Wydawała z siebie mało artykułowany dźwięk, będący najwyraźniej połączeniem niedowierzania i zawodu jednocześnie. Chwilowo dystansowała się trochę od całej tej sytuacji, zostawiając czas na zawieszenie się (z powodu intensywnego myślenia) na późniejszy okres.
Jak na razie mogła delektować się świeżo wypożyczoną książką i nową znajomością. Obydwie te sprawy były dla niej istotne, choć ta druga zdecydowanie miała pierwszeństwo.
- Lekkoatletyka? Jestem pod wrażeniem. Którą konkurencję lubisz najbardziej? - przekrzywiła z zaintrygowaniem głowę. - Huh. Yoshi "złota rączka"? Szyld na własnym sklepie pewnie brzmiałby ciekawie.
Samantha włożyła książkę do plecaka, jednak spojrzeniem co chwilę wracała do swojej towarzyszki. Nie po to, żeby oceniać jej mimikę. Żadnej z niej Sherlock Holmes, by po rodzaju włosa na płaszczu oceniać całą historię rodzinną. Raczej było to czyste przyzwyczajenie do utrzymywania kontaktu wzrokowego.
- Przynajmniej do końca tego semestru. Świadectwo dostanę tutaj, dlatego muszę dbać o stopnie. To, czy będę kontynuować naukę zależy od moich chęci oraz zgody szkoły. No i rodziców, rzecz jasna - wzruszyła ramionami, na razie jeszcze nie zastanawiała się nad dalszymi perspektywami, wpierw chcąc w pełni się zaaklimatyzować. - Myślałaś kiedyś o odwiedzeniu innego miasta? Tak przyszłościowo pytam.
Dość naturalne następstwo pytania zadanego przez dziewczynę. Skyler rzadko kiedy była całkowicie biernym rozmówcą, no chyba że sytuacja tego wymagała.

| Przepraszam za opóźnienie, tamten tydzień był dość skomplikowany. Obiecuję poprawę ~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.17 0:12  •  Biblioteka miejska. - Page 6 Empty Re: Biblioteka miejska.
- Myśmy się do niedawna też nie spodziewali. To znaczy, chodziły plotki, ale oficjalnie nikt nie mówił na przykład o mutkach. Dopiero jak Łowcy w środku dnia szarpnęli się na drugą najważniejszą osobę w mieście, to dyktator zaczął sypać. Może się bał, że ludzie staną po złej stronie? W sumie nie wiem. Tak czy inaczej rzadko się zdarza, żeby serio działo się coś niebezpiecznego. wojsko cały czas czuwa - zapewniła z najwyższą pewnością. Co prawda Asellus ujawnił wiele ważnych informacji dotyczących zagrożeń czyhających na miasto, ale mieszkańcy tak naprawdę nie odczuli ich aż tak bardzo, jak można by się spodziewać. Może trzeba było nieco uważniej się rozglądać, ale dzięki ciągłej czujności S.SPEC obywatele mogli nadal czuć się bezpieczni.
- Hm, tego to w sumie nie wiem. Ale to ty jesteś z innego miasta, nie ja, masz większe szanse się dowiedzieć. - Wzruszyła ramionami. Akurat inne miasta, choć rzeczywiście interesujące, nigdy nie zajmowały jej myśli na zbyt długo. Za bardzo musiała się przejmować swoim małym majdanem tu, na miejscu. - Spoko, nie ma za co. Podstawowa jak podstawowa, jak puszczali na głównym kanale informacyjnym, ciężko było nie wiedzieć. Przez jakiś czas wszyscy tylko o tym gadali, aż w końcu na szczęście przycichło. w końcu ile można o tym wszystkim w tę i w tamtą nawijać. - Westchnęła, uwalniając irytację spowodowaną nadmiernym gadulstwem niektórych kolegów i koleżanek. Niektórym autentycznie po przemowie dyktatora gęby się nie zamykały, aż Yoshi na dźwięk słów "mutant" łowca" czy "wirus" dostawała ostrego refluksu.
- Ha, to Anglia by mi się przydała. Trochę spokoju po naszych tutejszych rewelacjach, brzmi jak jakieś sanatorium. - Zachichotała cicho, chowając wygięte w uśmiech usta za zwiniętą pięścią. Co prawda wyjazd do innego miasta zdecydowanie pozostawał w sferze mało istotnych marzeń, ale na pewno byłby bardzo interesującym wydarzeniem. Kto wie, może jak już ona i dzieciaki dorosną, uda jej się odwiedzić któryś z innych krajów? Anglia brzmiała całkiem sympatycznie, więc nadawała się jako numer jeden na liście miejsc do odwiedzenia. W dodatku w szkole uczyli się tamtejszego języka, więc pod tym względem byłoby na pewno łatwiej niż z chociażby M-6.
- Generalnie biegi, ale reszta też spoko. No i złotą rączką raczej bym się nie nazwała, po prostu jak mi się coś w domu rozpada, to naprawiam sama zamiast dzwonić po specjalistę. Prowadzenie sklepu to raczej nie moja bajka, za bardzo... nie wiem, normalne? Nie wyobrażam sobie stania za ladą cały dzień. Zresztą, jeszcze nie wiem, co będę w życiu robić. Najpierw zobaczymy, czy znam szkołę. - Roześmiała się perliście, nieco nerwowym ruchem odgarniając kilka czarnych sprężynek za ramię. W japońskiej kulturze słabe oceny były gorzej widziane niż w innych, ale panna Akiyama miała to z grubsza w nosie. Głupio jej było tylko wtedy, gdy przypominała sobie, że przez jej pryzmat ludzie oceniają przede wszystkim jej rodziców, a zapracowanemu tacie nie chciała przysparzać ani pół kłopotu więcej. I to był chyba ostatni powód, dla którego jeszcze w ogóle pokazywała się w Shiroi: to i konieczny przykład dla młodszego rodzeństwa, by nie ważyli się iść w ślady najstarszej siostry.
- Łou, no to powodzenia. Ja się raczej nie załapię na wyjazd. Za słabe oceny na stypendium, a nawet gdyby, nie mogłabym pojechać. Muszę sporo pomagać w domu, mam dwóch młodszych braci i siostrę. Tata długo pracuje i nie dałby rady się nimi zająć. - Wymownie przemilczała kwestię matki, nie chcąc do tego nawiązywać. Nie było jej - tyle musieli wiedzieć obcy ludzie i żadne szczegóły nie powinny ich interesować.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.17 23:28  •  Biblioteka miejska. - Page 6 Empty Re: Biblioteka miejska.
......Skyler pokiwała powoli głową, najwyraźniej zgadzając się z wypowiedzią dziewczyny.
- Cóż, pewnie nie mógł zostawić tej sytuacji bez komentarza. Ludzkie nastroje są niebezpieczną bronią, a pewnie zarówno... Ł o w c y, jak i władza muszą brać je pod uwagę - rzuciła krótko, wzruszając krótko ramionami. - Jakby nie było, podstawą każdego Miasta jest dobrze wyszkolone wojsko.
Tak to już bywało z informacjami - zarówno ich niedomiar, jak i nadmiar mógł być szkodliwy. Niedosyt prowokował do nadmiernej dociekliwości, a zbyt duża ilość sprawiała, że człowiek zaczynał czuć się nieswojo. Tutaj właśnie wchodziły media i PR, by doprowadzić jakoś całość to względnego porządku, który niewątpliwie był bardzo, ale to bardzo potrzebny.
- Cóż, skoro wymieniają się osiągnięciami, to pewnie też muszę wymieniać się pewnymi problemami. No, chyba że powielają pewne błędy z dalekiej przeszłości, choć w sumie na ile wydarzenia sprzed apokalipsy są prawdziwe, to ciężko określić. Jakby nie było, wystąpił dość spory przerywnik w przekazywaniu wiedzy - Cóż, powielone ciągle dane prędzej czy później stają się nudne. Wałkowanie w kółko tego samego tematu nie jest specjalnie interesująco. No, akurat dla mnie chwilowo wszystkie te sprawy są intrygujące, ale to chyba z racji wrzucenia mnie na głęboką wodę.
Nie zamierzała specjalnie męczyć Yoshi dalszymi pytaniami, w końcu miała ręce, nogi, a także dostateczną ilość rozumu, by poradzić sobie z wyszukiwaniem starych wiadomości samodzielnie. Ewentualnie od czasu do czasu podpyta nowych znajomych z Japonii, a przede wszystkim omówi to z Charlie. Rudowłosa miała zadziwiającego nosa do węszenia różnego rodzaju intryg, a takie akcje niewątpliwie obudziłyby w niej zaciekawienie.
- Anglia ma wiele pięknych stron. Chociaż... chyba jak każde Miasto ma też swoje własne tajemnice. Takie już uroki olbrzymich "aglomeracji" - wzruszyła krótko ramionami, po czym szczerze uśmiechnęła w stronę dziewczyny. - W razie czego, chętnie służę jako przewodnik albo dodatkowa pomoc.
Czasem nachodziła ją pewna tęsknota za znajomym miastem, jednak z drugiej strony M3 coraz bardziej ją intrygowało, ponadto pod względem medycyny było bardzo wysoko rozwinięte. W sumie każde "państwo" było, ale metody zwalczania różnego rodzaju chorób i wspierania w nabieraniu odporności różniły się od siebie.
- Zazdroszczę. Ja panikuję na widok wody cieknącej z kranu, zapominając o upewnieniu się, czy na pewno dobrze przekręciłam zawory. Mechanika, inżynieria... jakoś niespecjalnie mnie się trzyma. Dlatego i tak podziwiam, bo to przecież przejaw wyższego stopnia samodzielności - parsknęła cicho nad swoją swoistego rodzaju nieporadnością, po czym ponownie podniosła kąciki warg do góry. - Biegi? Jeden z najstarszych sportów i najbardziej przydatnych. Co do przyszłości... hmh, chyba najważniejsze jest, by to, co robisz, sprawiało ci przyjemność, bądź też dawało satysfakcję. Wtedy z każdą kolejną przeciwnością można sobie jakoś poradzić.
Samantha była typem pilnej uczennicy, jednak nie zawsze siedziała z nosem wbitym z książki. Potrafiła dawkować zarówno przyjemności, jak i obowiązki, a nastawiona była głównie na pomaganie innym. Niekoniecznie chodziło o kompleks Mesjasza, po prostu taka była. Zarówno kwestia wychowania, jak i samodzielnych wyborów. W końcu każdy sam wybiera swój życiowy cel i podejmuje takie decyzje, które umożliwiają spełnienie odpowiednich zadań.
- O. Masz rodzeństwo? Nie wiem, czy zazdrościć, czy też współczuć, sama jestem jedynaczką - rzuciła, nie zamierzając nawet słowem zająknąć się o matce dziewczyny. - Moi rodzice często wyjeżdżają, więc przyzwyczaiłam się do tego, że w domu jestem sama. Choć było co robić, to jednak odpowiedzialna byłam tylko za własne decyzje. Pewnie z młodszym rodzeństwem jest nieco ciężej?
Przekrzywiła z zaciekawieniem głowę, po czym nagle gwałtownie zamrugała oczami i skrzywiła się subtelnie.
- Mam nadzieję, że nie zaczęłam być wścibska? Czasem gdy się rozgadam, potrafię zacząć zadawać niewygodne pytania. Takie przyszłościowe spaczenia zawodowe, powiedzmy - rzuciła, chociaż w gruncie rzeczy dalej nie była w stu procentach przekonana, kim dokładnie chce zostać.
W dalszym ciągu wahała się pomiędzy dwoma zawodami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.17 20:49  •  Biblioteka miejska. - Page 6 Empty Re: Biblioteka miejska.
- Kto wie, kto wie... - podsumowała jednym zdaniem cały fragment rozmowy na temat Miast. Tak naprawdę szary obywatel wiedział tylko tyle, ile mu powiedziano i nic ponad to. Nie dało się zweryfikować podawanej na tacy wiedzy własnym doświadczeniem; w końcu wyjście za mury i powrót były wręcz niemożliwe, a trudno inaczej się przekonać, czy tam na zewnątrz rzeczywiście żyją na wpół ludzkie, na wpół zwierzęce krwiożercze stworzenia. W istnienie Łowców było łatwiej uwierzyć, szczególnie po kilku całkiem głośnych akcjach z ich udziałem. A jednak, istnienie ukrytej rebelii gdzieś na terenie M-3 mało komu wydawało się na tyle realne, by rzeczywiście się tym przejmować. W końcu wojsko nieustannie czuwało nad bezpieczeństwem mieszkańców, tak że oni sami podobnymi kwestiami nie musieli zaprzątać sobie głów. Dzięki temu mieli szanse skupić się na własnych zainteresowaniach, karierze czy rodzinie, słowem wieść sielankowe życie w oderwaniu od większych problemów.
- Wątpliwie, ale i tak dzięki. - W swoich planach na najbliższe dziesięć lat nie była w stanie wygospodarować takiego czasu, który pozwoliłby jej na odwiedzenie innego Miasta. Musiała zaczekać, aż dzieciarnia stanie się wystarczająco samodzielna, nim choćby na jeden dzień zgodzi się spuścić ich z oka. Ale kto wie, może kiedyś uda jej się załapać na wycieczkę? Na pewno nie chciałaby się przenosić na stałe, ale miło by było zobaczyć kawałek świata nieco większy niż zamknięte pod kopułą M-3. Przynajmniej przez chwilę.
- Każdy ma jakieś swoje talenty. - Wzruszyła ramionami. - Niech zgadnę, ty pewnie dobrze się uczysz? - Tak zakładała, skoro jej nowa znajoma dostała się na wymianę. Zazwyczaj wymagało to złożenia podania popartego dobrym świadectwem, więc dzieciakom ze słabą średnią trudniej było się wyrwać z rodzimego miasta. Właściwie to ten system miał w sobie sporo słuszności; w końcu trudno wypuszczać kogoś choćby do M-2, jeżeli mówi tylko po japońsku, i to w dodatku niezbyt elegancko, jak to się czasem zdarza.
- Zobaczy się jeszcze, jak to będzie. W końcu mam dużo czasu na wybór zawodu. W sumie to całe życie - zauważyła. System pozostałych na świecie miast był pod tym względem bardzo wygodny; można było nie pracować i godnie żyć, jeżeli miało się tylko taką ochotę, a potem zmienić zdanie w dowolnym momencie. Mogła poświęcić dowolną ilość czasu na rozważanie nad wymarzonym zawodem, by podjąć się go, o ile w tym momencie jeszcze będzie miała na to siły.
- Zależy, jak na to spojrzeć. Czasem dzieciaki mają gorszy dzień i aż korci, żeby je powiesić za nogi u sufitu. Ale z drugiej strony w domu zawsze jest życie, energia. Tych potworków nie da się nie kochać - stwierdziła, uśmiechając się z lekko rozmarzoną miną. Uwielbiała te chwile, kiedy wracała ze szkoły, a trójka maluchów rzucała się do drzwi, by powitać najstarszą. Któreś skakało jej na szyję, pozostałe obłapiały za nogi i domagały się uwagi i choć nieraz człowiek chciał paść plackiem na podłogę, na widok tych uroczych stworzeń od razu odzyskiwał humor. Zresztą, dzieciaki były świetnym powodem do tego, by utrzymywać życiowy optymizm zawsze na odpowiednim poziomie. Nie mogła przecież załamywać się pomniejszymi niepowodzeniami, dla nich musiała być silna, zaradna i trzymać się najważniejszych zasad. Bycie wzorem i przykładem potrafiło nieźle kształtować charakter w pewnych sprawach, gdy brakowało obecności rodziców.
- Nie, nie, spoko. Jak zaczniesz mnie denerwować, to na pewno od razu się zorientujesz. - Parsknęła krótko śmiechem. Gdy ktoś zalazł Yoshi za skórę, nie miał szans się tego nie dowiedzieć. Od razu stawała się wrzodem na dowolnej części ciała i pluła kwasem na odległość przy każdej możliwej okazji. - A kim chcesz zostać?


Ostatnio zmieniony przez Yoshi dnia 04.04.17 12:55, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.17 19:11  •  Biblioteka miejska. - Page 6 Empty Re: Biblioteka miejska.
......Zastanawiała się, co aż tak bardzo nie pasuje Łowcom w aktualnej organizacji M3. Nie było głodu, epidemii, każdy miał zapewnione środki na godne życie, panowała niska przestępczość, można było rozwijać pasje i zainteresowania, jednocześnie nie martwiąc się koniecznością pracy. Utopia. Czyżby chodziło o wyższe pojęcie wolności? Sytuację poza murami? Zawsze znajdą się osoby o odmiennym podejściu do pewnych kwestii - ludzkie myśli były bardzo zróżnicowane, stąd najczęściej brały się konflikty. Ludzka psychika fascynowała Skyler, podobnie jak biologiczne mechanizmy życia.
- Koniec końców, wojsko i władza niewątpliwie dadzą sobie radę - nie miała zamiaru dłużej ciągnąć jednej kwestii, nie chcąc zanudzić nowej znajomej mnogością swoich teorii i analiz... tym bardziej, że jeszcze niekoniecznie posiadała szansę na wyciąganie prawidłowych wniosków.
Jakby nie było, wychowywały się w kompletnie inny sposób, jednak Samantha i tak nie zamierzała narzucać się Yoshi z wyjazdem. Rozumiała, że nie każdy chciał, nie każdy mógł, nie każdy miał okazję podróżować, a dodatkowo przecież wszyscy mieli swój własny plan na życie. Poza tym, wbrew pozorom, przenoszenie się między Miastami było trudne, wymagało naprawdę żelaznych nerwów, setek wypełnionych papierów, dostarczania miliona dokumentów. Na samo wspomnienie o tym Ravensky mimowolnie wzdrygała się; nawet nie podejrzewała, że jej teczka z "istotnymi danymi", będzie aż tak wypełniona.
- Też fakt. Byłoby nudno, gdyby wszyscy byli utalentowani w tych samych dziedzinach, radzili sobie kompletnie sami z każdym problemem niezależnie od tego, czego by dotyczył - sama myśl o tym była dość nienaturalna. - Hmh, nauka to mój konik, a z racji wymiany muszę utrzymać wysokie wyniki z egzaminów. W sumie... po prostu to lubię. Chociaż sport nie jest mi całkowicie obcy; jeżdżę też konno. W ramach utrzymania pewnej sprawności, nie można przecież żyć samymi testami.
Efektywna nauka wymagała pewnych poświęceń, ale jednocześnie umysł potrzebował również odpowiedniej ilości czasu na regenerację oraz nabranie sił. Trzeba było po prostu dobrze zorganizować sobie czas; wtedy życie od razu stawało się łatwiejsze.
- Też racja - dość często zapominała o tym fakcie. - Jeśli jednak mam być szczera... to chyba zanudziłabym się, gdybym nie miała możliwości późniejszej pracy. W pewien sposób mnie to napędza, jak zresztą sporą część społeczeństwa. Niemniej świadomość, że państwo zawsze zadba o ciebie, dodaje pewnego komfortu psychicznego.
Niezaprzeczalnie było to bardzo wygodne oraz stanowiło cechę charakterystyczną wszystkich Miast. To, jak długo będzie można sobie na to pozwolić, stanowiło całkowicie odrębną kwestię. Tak samo jak fakt, że z czasem pojawi się nadwyżka ludności i chcąc nie chcąc trzeba będzie rozpocząć żmudny proces oczyszczania terenów poza murami "państw". Zresztą, pewnie tego rodzaju działania zostały już podjęte.
- Huh, więc faktycznie ma to swoje wady i zalety - uśmiechnęła się mimowolnie. - Są dużo młodsi od ciebie?
Charlie zawsze w dramatyczno-teatralny sposób przedstawiała swoją relację z bratem, jednak również była do niego bardzo przywiązania. Skyler nie odczuwała zazdrości, ale zawsze miło było popatrzeć na spory między rodzeństwem oraz służyć jako strona godząca. Chociaż biorąc pod uwagę częstotliwość kłótni... czasem bycie jedynakiem naprawdę wydawało się bardzo atrakcyjne.
- Hah, dobrze wiedzieć - rzuciła, po chwili pozwalając sobie na cichy śmiech. - Cóż, jeszcze nie zdecydowałam. Myślę nad zostaniem lekarzem albo psychologiem. Teoretycznie mam coraz mniej czasu na wybór, a z drugiej strony obydwa ta zawody strasznie mnie pociągają.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.17 13:44  •  Biblioteka miejska. - Page 6 Empty Re: Biblioteka miejska.
Prychnęła cichym śmiechem, wyraźnie rozbawiona. Choć jej niewielki wybuch można było uznać za nieco prześmiewczy, nie miała takiej intencji. Co prawda całe jej jestestwo zawierało się w prześmiewczości, tak nie planowała nabijać się z zainteresowań swojej rozmówczyni.
- W życiu nie zrozumiem ludzi, którzy umieją i lubią się uczyć do szkoły. Serio. Dla mnie to tortura. - Po części podziwiała tych, którzy umieli przysiąść do książek, obkuć się z dat, definicji, wzorów... była to dość imponująca umiejętność, a w latach szkolnych - poniekąd przydatna. Zdobywanie dobrych ocen było w końcu w jakiś sposób przyjemne, dawało satysfakcję z wykonanej pracy. Yoshi też nieco o tym wiedziała; w końcu z części przedmiotów miała całkiem niezłe stopnie. to te wymagające dużo zapamiętywania, jak historia czy biologia, były dla niej katorgą. Dlatego też ci, którzy dawali sobie z tym radę, byli w jej oczach godni pewnego uznania. A jednak, nie potrafiła wczuć się w ich sytuację i wyobrazić sobie, jak by to było, gdyby sama miała takie zdolności. Może gdyby się postarała, mogłaby nawet spróbować im dorównać. Sęk tkwił jednak w tym, że wcale nie miała na to ochoty. Rozwijała się w tym kierunku, który uznawała za odpowiedni dla siebie i wystarczająco interesujący, by poświęcać na niego swój cenny czas. Zdobywanie wiedzy na tematy dotyczące majsterkowania i napraw było dla niej mniej-więcej tak pasjonujące, jak dla wielbiciela historii rozczytywanie się w starych kronikach. A to, że nie dało się za to zgarniać szóstek, to już zwyczajny pech.
- O, a jazdy konnej nigdy nie próbowałam. Dam głowę, że taki koń prędzej by mi nakopał niż dał do siebie podejść. Wiesz, podobno zwierzęta potrafią wyczuć osobowość. - Zakryła usta dłonią i zachichotała. Jak na wredną paskudę była dość mocno uświadomiona o swoim nieprzyjemnym charakterze. Miał on zresztą swoje zalety - skutecznie odstraszał tych, którzy nie byli na tyle zdeterminowani, by nauczyć się wytrzymywać z młodą Akiyamą.
- Ej, dokładnie. Wyobrażasz sobie coś takiego, że ileś lat codziennie zasuwasz do szkoły, uczysz się, robisz zadania, chodzisz na dodatkowe zajęcia... a potem nagle kończysz szkołę i nie masz nic do roboty całymi dniami? Znaczy, tak na tydzień czy dwa to fajnie mieć wolne, ale dłużej to by się szło zanudzić. Zresztą nie wszystko mogą robić androidy, tak żebyśmy mogli całkiem przestać pracować.
Co prawda ilość pracujących robotów była spora, ale wciąż były zawody, w których człowiek okazywał się niezastąpiony. No i nikt chyba nie chciałby sytuacji, w której wszyscy obywatele leżą całymi dniami do góry brzuchem i zbijają bąki. Cała rasa ludzka brnęła do przodu dzięki ciągłej potrzebie działania, doskonalenia i odkrywania. Gdyby i tego zabrakło, człowiek szybko zacząłby się cofać w rozwoju, prowadząc do samozagłady. Tak przynajmniej wyobrażała to sobie Yoshi, choć nie miała zbyt wielkiej wiedzy na podobne tematy. Tak jej się po prostu instynktownie wydawało.
- Haruka ma jedenaście, Hayate siedem, a Yori trzy. Tak naprawdę to najmłodszy jest największym rozrabiaką, wszędzie go pełno. Reszta się chyba wdała w tatę, potrafią być czasem tak spokojni, że to aż przerażające. Szkoda tylko, że to czasami jest tak rzadko. Wyobraź sobie, że próbujesz uratować swój wynik z testu i się pouczyć, a w tym samym pokoju trójka dzieciaków bawi się w apokalipsę. - Parsknęła. - Czy w cokolwiek tam się bawią, słychać ich czasem na całym piętrze.
Mimo, że młodsze rodzeństwo było uciążliwe, i tak nie oddałaby ich nikomu, za nic w świecie. Nawet wyliczając ich liczne wady miała na twarzy wyraz najwyższego rozczulenia, które zawsze odczuwała na wspomnienie swoich kochanych braci i siostry. Nie potrafiła sobie wyobrazić życia, w którym byłaby jedynaczką - takie rozwiązanie zwyczajnie nie mieściło jej się w głowie.
- I pewnie oba wymagają sporo nauki? Przynajmniej tak słyszałam o medycynie, że trzeba się świetnie uczyć, a i tak później na studiach nie jest łatwo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.06.17 0:01  •  Biblioteka miejska. - Page 6 Empty Re: Biblioteka miejska.
......Szkoła miała to do siebie, że jednych przyciągała, a wręcz wabiła swoimi możliwościami, a drugich odpychała przez ograniczenia, które narzucała. W gruncie rzeczy to, czy ktoś polubi naukę zależało od wielu czynników, które można by pewnie wymieniać w nieskończoność.
- Huh. Chyba po prostu lubię... możliwość skoncentrowania na czymś swoich myśli. Konkretna nauka wymaga czasem wielotorowego myślenia, a jednocześnie umożliwia koncentrację na jednym zadaniu. Owszem, wiele innych czynności daje... podobne możliwości, ale pewnie dużą rolę odgrywają tu moje własne zainteresowania - wzruszyła krótko ramionami, uśmiechając się specyficznie; jakby z pewną dozą zakłopotania. - A może po prostu jestem do pewnego stopnia masochistką.
Generalnie rzecz ujmując Sky zawsze twierdziła, że trzeba żyć zgodnie z własnymi uczuciami/zainteresowaniami i postępować tak, jak samemu uważa się za słuszne. Rzecz jasna wchodziły tutaj pewne dylematy odnośnie moralności, opinii innych ludzi i tym podobnych kwestii, powinno się unikać swoimi działaniami krzywdzenia ludzi, ale to wszystko zależało od kontekstu danej sprawy. Fakt, że ktoś od siatkówki woli piłkę nożną albo zamiast nauki woli praktyczne działania nikogo raczej nie zabił. No, chyba że iść w teorię, że każde działanie ma pewien wpływ na wszechświat... ale to raczej nie było zbyt istotne w tym momencie.
- Oj. Bez przesady - parsknęła cicho śmiechem. - Cóż... wśród koni również pojawiają się mniej anielskie charaktery. A przecież swój swego pozna.
Zaraz po wypowiedzeniu tych słów Samantha uniosła dłoń do ust i popatrzyła z pewnym zawstydzeniem na nieznajomą, próbując ją przeprosić samym spojrzeniem. W sumie nie znały się praktycznie w ogóle, więc tego rodzaju wypowiedź raczej nie była na miejscu. Odkaszlnęła cicho, chcąc w ten sposób zmazać ewentualne złe wrażenia i kontynuowała rozmowę z towarzyszką.
- Zanudzić to chyba mało powiedziane. Takie nagłe zatrzymanie - przerwała na moment, zupełnie jakby próbowała przypomnieć sobie jakieś słowo, zresztą w jej zdania wkradały się czasami pewne stylistyczne, czy też logistyczne błędy. - Hmh. Chyba byłoby to nienaturalne w wypadku długiego czasu. Znaczy, w wypadku trwania przez dłuższy okres. Nie mówię tutaj o poświęceniu się jakiejś pasji, tylko takim kompletnym zatrzymaniu w dalszym rozwoju. Aż ciężko to sobie wyobrazić.  
W tym wypadku intuicja zawsze była bardzo silna. Ludzkość instynktownie parła do przodu, jednostki, które blokowały własny rozwój często trafiały na margines społeczeństwa, tudzież własnej rodziny. Tutaj rzecz jasna podejście również było różne, ale generalnie człowiek przeważnie pragnął "czegoś więcej".
- O. Nie bardzo wiem, jak to jest znaleźć się w takiej sytuacji, ale zdecydowanie mogę to sobie wyobrazić. Pewnie teraz głównym problemem jest różnica wieku między wami, ale zapewne w przyszłości będzie to nie do zastąpienia - uśmiechnęła się delikatnie. - A drobne konflikty zawsze wzmacniają więzi, więc nawet jeśli są przykre, to jednak dobre wspomnienia zdecydowanie wygrywają w ostatecznym rozrachunku.
Miło było spotkać kogoś, kto widocznie był mocno zżyty ze swoją rodziną.
- To chyba zależy... od podejścia. Owszem, nauki jest sporo, ale jeśli sprawia ci przyjemność... to wtedy nie ma to już aż takiego znaczenia, a przynajmniej tak mi się wydaje - odgarnęła wprawionym gestem grzywkę z czoła. - Jeśli się dostanę, to pewnie się tego dowiem.
Machnęła ręką - w dalszym ciągu się nie zdecydowała. A czas uciekał. Chwilowo jednak wolała skoncentrować się na teraźniejszości, niż wybiegać nadmiernie naprzód myślami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.06.17 9:29  •  Biblioteka miejska. - Page 6 Empty Re: Biblioteka miejska.
- Może. - uśmiechnęła się znowu. Z perspektywy Akiyamy każdy, kto spędzał czas na uczeniu się teorii, wkuwaniu na pamięć dat, pojęć i tym podobnych rzeczy, musiał być do pewnego stopnia masochistą. Sama nigdy by się na to nie targnęła, a z drugiej strony - tacy też byli potrzebny. Jej własny, osobisty ojciec też zajmował się dziedziną, która jego córce bardzo kiepsko wchodziła do głowy. Nawet bycie pierworodną botanika z powołania nie było w stanie pomóc jej przyswoić biologicznych procesów i nazw. Kiedy już zdarzyło jej się słuchać na lekcji, z grubsza rozumiała ciągi zależności różnych zdarzeń mających miejsce w przyrodzie, jednak o wiele gorzej było z usystematyzowaniem tej wiedzy i zapamiętaniem bez zerkania do notatek. Zawsze najłatwiej przyswajała to, co dało się wykorzystać w praktyce. Dlatego wiedziała, co dawać dzieciakom przy przeziębieniu, jak unikać wściekłych zwierząt podczas wypraw do lasu i tym podobne, przydatne rzeczy.
- A pewnie i pozna. Ciekawe w sumie, czy bym sobie z takim koniem poradziła. Niewiele mam do czynienia ze zwierzętami, nawet jeżeli moje rodzeństwo to czasem totalne małpy.
Nie wspominając już o tym, że przy przeciętnym koniu Yoshi byłaby całkiem maleńka. Musiałaby zaczynać przygodę od kucyka, jak nic. A i tu właściwie nie wiadomo, czy udałoby jej się dojść ze zwierzęciem do porozumienia. Obcowanie z istotą opierającą swoje działania na instynkcie wymagało pewnego wyczucia, a to była cecha, której młodej Akiyamie zdecydowanie brakowało. Była królową nietaktu, władcą przypału i osobą skazaną na nieustanne bycie na czyimś celowniku. Takie były nieodzowne skutki posiadania niewyparzonej gęby i szatańskiego charakterku.
- No ja bym się na przykład zanudziła na śmierć. Chociaż pewnie niektórzy tak potrafią, leżeć całymi dniami do góry brzuchem i niczym się nie przejmować. Może oni są z tym szczęśliwi, nie wiem. Ja bym nie była.
W końcu czarnowłosa permanentnie czuła potrzebę działania. Miała w sobie mnóstwo energii; nauczyciele narzekali tylko, że całkowicie błędnie ją lokuje. A to wcale nie był jakiś jej kaprys, że zamiast nauki wolała skręcać ruszające się figurki i zbijać z desek budki dla ptaków. Taka się urodziła, to leżało w jej naturze i nie było mowy, by zmusiła się do zmiany tego stanu. Co to, to nie. Do końca szkoły jakoś uciągnie, a potem już żaden belfer nie będzie jej dyszał nad karkiem, by wymieniła epoki dziejów cywilizacji wraz z datami ramowymi, cykle życia motyla, a do tego zmiany PKB w Mieście-3 na przestrzeni lat. Kiedy wreszcie stanie się wolna, będzie mogła poświęcić się swojej pasji. Właściwie do szczęścia nic więcej nie było jej już potrzebne.
Kiwnęła tylko głową na wzmiankę o dzieciach. Sprzeczali się nieustannie, ale konflikt nigdy nie trwał długo. Najstarsza z rodzeństwa dbała o to, by wszystkie spory były rozwiązywane jak najszybciej i możliwie z korzyścią dla obu stron. Można nawet powiedzieć, że powoli stawała się mistrzynią kompromisów w sprawach domowych.
- Właściwie to dobrze, że jest dużo nauki. Odpowiedzialnych zawodów nie powinni wykonywać przypadkowi ludzie tylko tacy, którzy mają pasję i się do tego nadają. Nie chciałabym, żeby mnie leczył ktoś równie nieogarnięty z biologii jak ja. - Prychnęła krótkim śmiechem. Jako lekarz pewnie pobiłaby rekord śmiertelności pacjentów, doprowadzając do mogiły nawet nieszczęśników z katarem siennym.
- W sumie, w którą stronę idziesz?
Na dobrą sprawę, uszły już dobry kawałek od biblioteki, a Yoshi od dłuższego czasu nie zwracała uwagi na kierunek, w którym zmierzają. Do tej pory pochłonięta rozmową, teraz zatrzymała się przed skrzyżowaniem. Gdyby teraz odbiła w lewo, miałaby całkiem blisko do domu. Nie chciała też ciągać Samanthy po całym Mieście, w końcu obie miały swoje zajęcia i swoje sprawy. Na czarnowłosą na przykład czekały w domu dzieciaki i całkiem sporo zadań domowych, z których co prawda część chciała olać, ale nawet po okrojeniu będzie musiała przeznaczyć na nie sporo czasu.
A obiad sam się nie zrobi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach